Zmuszony przez niezrozumiałe procedury odwiedziłem w końcu placówkę Lukas Bank w celu zmiany adresu korespondencyjnego do karty Visa Gold. Nadal nie rozumiem dlaczego można uzyskać kartę i dostęp do niemałych pieniędzy całkowicie zdalnie (tak jak w moim przypadku), lecz zmiana adresu korespondencyjnego wymaga wizyty w placówce?
To, że bank zmusza mnie do wizyty w takiej sprawie powoduje, że oceniam Lukas Bank negatywnie. Zdecydowałem się przyznać mały plus tylko dlatego, że jakość obsługi w odwiedzonej placówce była dobra.
Akurat poprzedni klient zwolnił stanowisko więc zostałem obsłużony niemal natychmiast. Pani na mój widok wstała i przywitała się, a następnie przystąpiliśmy do wprowadzania zmiany adresu. Dodatkowo zaproponowała wysyłkę wyciągów na adres e-mail.
Okazało się jednak, że infolinia wprowadziła mnie w błąd twierdząc, że w placówce otrzymam jakiś kod, dzięki któremu w przyszłości będę mógł więcej spraw załatwiać zdalnie. Pani poinformowała mnie, że to dotyczy posiadaczy rachunku, a ja posiadam tylko kartę. Trudno...
Ogólnie Google oceniam w miarę OK, problem z trafnością wyszukiwania bywa tu jednak spory. To co jednak zobaczyłem dziś przeszło już wszelkie dotychczasowe doświadczenia. próbowałem wyszukać frazę "lukas bank wrocław kamienna" w poszukiwaniu placówki tego banku. Jak zwykle w takich sytuacjach na pierwszym miejscu wyszukiwania w Google wyświetliła mi się miniaturka mapy z zaznaczonymi placówkami Lukas. Kliknąłem w nią aby zobaczyć więcej i zostałem przeniesiony do serwisu Google maps a na ekranie wyświetliła mi się wielka mapa USA... O co chodzi?
Bardzo fajna pomoc ekspedientki w wyborze przezentu. Nie tylko doradzała w wyborze okularów słonecznych, ale także znalazła na zapleczu inny eglemplarz (oglądany miał rysę), zaproponowała oderwanie ceny, pdeszła do stoiska z koszulkami i pomagała wybrać wzory i rozmiary.
Super, polecam sklep New Yorker w Centrum Auchan w Bielanach Wrocławskich.
Kupiłem w Itace wczasy. Niemiła niespodzianka spotkała mnie jeszcze 2 tyg. przed wylotem. Okazało się, że wylot do Turcji nie odbędzie się w godzinach popołudniowych lecz bardzo wcześnie rano.
Różnica jest bardzo duża, wynosi kilkanaście godzin, co komplikuje mi przygotowania do wyjazdu. Wywołuje także nieufność w stosunku do tego co mnie czeka już po wyjeździe. Może zupełnie inny hotel i standard? Opiszę po powrocie...
Jedyny mały plus w całej sytuacji jest taki, że Itaka dosyć sumiennie informuje o zmianie godziny wylotu. Otrzymałem list z prośbą o potwierdzenie.
Jestem pozytywnie zaskoczony. Wczoraj umieściłem obserwację na temat mbanku, w której wskazywałem na problem linkowania informacji o zmianie regulaminu. Link wskazywał na ogólną stronę - blog mbank, na której był problem ze znalezieniem informacji o zmianie regulaminu.
Bardzo szybko po zgłoszeniu na moją obserwację odpowiedział mbank. Wyjaśniono tą sytuację i zostałem przepraszamy za niedogodności. Pod wyczerpująca odpowiedzią podpisał się Pan Karol. Samo to już jest super i pozdrawiam gorąco Pana Karola.
Najlepsze jest jednak to, że mbank nie poprzestał na samych wyjaśnieniach, lecz zmieniono sposób linkowania o którym pisałem. Dziś sprawdziłem i link prowadzi nadal do bloga, ale na pierwszym miejscu znajduje się informacja o zmianie regulaminu (poprzednio była głęboko, na drugiej podstronie).
Słowa uznania dla mBank! Polecam ten bank gorąco, ponieważ traktuje klientów poważnie.
Witam,
ze swojej strony chcemy Panu bardzo podziękować, za ponowne złożenie opinii i za docenienie naszych starań. Każdą z opinii czytamy i reagujemy na nie wprowadzając zmiany w trybie natychmiastowym, jeżeli dana sytuacja nam na to pozwala. Tak było również w tym przypadku.
Będziemy wdzięczni za kolejne opinie, które pomagają nam stawać się lepszym Bankiem.
Pozdrawiam
Marlena Fijałkowska
mBank
Dzisiaj rano po...
Dzisiaj rano po zalogowaniu się na swoim rachunku na stronie mbanku ujrzałem komunikat informujący, że ulega zmianie Taryfa Prowizji i Opłat mBanku. Po chwili zastanowienia kliknąłem w link - aby poznać szczegóły.
Nie lubię tego typu lektury, ale skoro komunikat był tak ogólny i wskazywał konkretnie co zdrożało lub staniało, to czułem że powinienem się tym zapoznać.
Po kliknięciu moim oczom ukazały się informacje "Dodatkowe 10 PLN gratis w Orange", "Przerwa w dostępie do bankomatów BZ WBK", "mBank na podium w klasyfikacji Blog dojrzały w 2008 roku..." itp. Nigdzie nie było informacji do której rzekomo zostałem przekierowany. Była to po prostu ogólna strona blogu mbank. Fakt, w przy linku była informacja że "Szczegółowe informacje na temat zmian znajdują się na Blogu” ale liczyłem na konkretne przekierowanie.
Tworzenie precyzyjnych linków jest raczej standardem w internecie. Czy mbank nie chce ułatwić klientom dostępu do informacji o zmianach? Może są na tyle dotkliwe, że lepiej aby żyli w nieświadomości?
Drążyłem temat dalej i informację o zmianach znalazłem dopiero na drugiej podstronie blogu, za masą informacji m.in. na temat promocji z Lamborghini, pomocy dla powodzian, itp. Dopiero w ten sposób dowiedziałem się w końcu o wzroście prowizji od transakcji wypłat gotówki z kart kredytowych. Hmm, a jednak.
Nie można prościej???
Witam,
bardzo dziekuję za podzielenie sie z nami swoją opinią.
Mamy świadomość dyskomfortu, jaki pojawił się w związku z koniecznością samodzielnego wyszukiwania stosownych informacji na Blogu. W większości podobnych sytuacji naszą praktyką jest linkowanie do artykułu powiązanego bezpośrednio z komunikatem. W tym konkretnym przypadku zdecydowaliśmy się jednak na umieszczenie ogólnego linku do Bloga. Było to działanie świadome, bowiem w ostatnim czasie zmianie uległo kilka regulaminów, o czym wspominamy również w komunikacie. W związku z tym na Blogu mBanku umieszczonych zostało kilka artykułów, które dotyczą kwestii poruszanych w przesłanej wiadomości.
W chwili wystawienia komunikatu klientom (17.05) wspomiane artykuły znajdowały się na początku listy bloga. Po pewnym czasie na blogu zostały dodane kolejne artykuły, co spowodowało przesunięcie starszych informacji nieco niżej. To spowodowało pewien dyskomfort wyszukiwnia informacji wśród klientów, którzy przeczytali naszą wiadomość dopiero po kilku dniach od jej umieszczenia w systemie. Serdecznie przepraszamy za te niedogodności.
Pozdrawiam
Karol Buczko
mBank
Makabra, czyli krótka...
Makabra, czyli krótka opowieść o cudownej przemianie Coli w Colę, o tym jak Żabka rozlatuje się na drobne kawałki oraz o dziewczynie zaklętej w słup soli.
Wstąpiłem do Żabki po coś do picia. W lodówce Coca-Coli pięknie uśmiechały się do mnie butelki Hoop Coli. Obok w lodówce z logo Coca-Cola stało jeszcze sporo piwa Zamkowego i soki Tymbark, za to ciepła Cola i Fanta stały na półce obok. Postanowiłem spróbować zimnej Hoop Coli.
Kasjerka zaproponowała mi płatną reklamówkę. Zgodziłem się z pewnym wahaniem, ponieważ kupowałem tylko 3 małe butelki 0,5l. ale OK. Włożyłem zakupy do reklamówki, zapłaciłem i kiedy ją podniosłem reklamówka rozleciała mi się w rękach - rozkleił się zgrzew na spodzie a jedna z plastikowych butelek Hoop Coli rozleciała się na podłodze (z czego oni robią te butelki?) rozlewając spienioną zawartość po sklepie i moich spodniach. Najwyraźniej płatna torba okazała się bublem, tak samo jak Hoop Cola.
Bublem okazała się także jakość obsługi w Żabce, ponieważ kiedy zapytałem kasjerkę „co Pani teraz proponuje” ona stwierdziła tylko że i tak musi po mnie posprzątać… Zapytałem o odpowiedzialność za jakość reklamówki, którą mi sprzedała, ale nadal stała jak zaklęta.
Stwierdziłem, że w tej sytuacji szkoda nerwów i po prostu wyszedłem. Trudno moja strata, no może także Żabki, ponieważ z pewnością już tam niczego nie kupię. Za Hoop Colę także dziękuję.
Najlepsza obsługa w mieście. Salon motocyklowy Suzuki mieści się na piętrze i jest obsługiwany przez miłą i naprawdę znającą się na rzeczy Panią Anię. Potrafi doradzić, polecić, dotrzymuje obietnic, kontaktuje się jeśli to potrzebne e-mailem i telefonicznie.
W salonie duży wybór sprzętu, akcesoriów i odzieży. Ceny rozsądne. Polecam każdemu bez względu na stopień wtajemniczenia i zaawansowania. Tak trzymać!
Zadzwonili do mnie z Onet z informacją, że upłynął mi termin ważności konta republika i powinienem wnieść opłatę. Wskazano stronę republika.onet.pl.
Byłem im wdzięczny za przypomnienie, ale zacząłem zastanawiać się czy wśród kilku usług posiadanych w Onet ta rzeczywiście jest przeze mnie wykorzystywana.
Zadzwoniłem na numer z którego otrzymałem wcześniej połączenie z Onet i podzieliłem się moim pytaniem. Tu niestety nie byli w stanie mi pomóc ani przełączyć mnie, proponowali tylko wskazanie innego nr telefonu. Zdecydowałem się, ze jednak sam spróbuję poszukać takiej informacji na stronie. Znalazłem, ustaliłem, szkoda tylko że mnie nie naprowadzili na to, byłoby szybciej.
To chyba problem wąskiej specjalizacji, ale i tak cieszę się że Onet czuwa nad terminami wygasania usług i telefonuje. To najważniejsze.
W poszukiwaniu Starostwa przypadkowo trafiłem do urzędu przy ul. G. Zapolskiej. Istny koszmar, takiego labiryntu korytarzy, sal, salek i stanowisk nigdy nie widziałem.
Przydałby się lepszy system informacyjny. Nie jest tak że takiego systemu nie ma, są tabliczki, opisy sal, strzałki, ale całość tworzy taki gąszcz, że średnio pomaga i najczęściej klienci są zmuszeniu do pytania pracowników. Widziałem – wiele osób tak robiło podczas mojej obecności. Personel jest przez to zapewne bardziej nerwowy.
Mam świadomość, że stworzenie takiego systemu informacji to spore wyzwanie, ale jestem przekonany że mamy we Wrocławiu sporo zdolnych specjalistów w tym zakresie. Może jakieś mapki, różne kolory sal i „szlaków”? Przechodząc przez kolejne sale rozglądałem się także za toaletą, niestety nie znalazłem jej, a nie byłem jeszcze tak zdesperowany żeby pytać kolejnych pracowników.
Na koniec, kiedy trafiłem do odpowiedniej Sali, po pobraniu numerka i odczekaniu w kilkuosobowej kolejce dowiedziałem się, że powinienem udać się jednak do innego urzędu - na ul. Kościuszki 131. To już pech.
Najeździłem się po Wrocławiu w poszukiwaniu Starostwa przeniesionego z Podwala. Po drodze wstąpiłem na ul. G. Zapolskiej, ale po ostaniu w kolejce dowiedziałem się że powinienem się udać na ul. Kościuszki 131. Kawał drogi.
Trafiłem tam i ku mojemu zaskoczeniu zobaczyłem nowoczesny budynek i duży parking – to rzadkość we Wrocławiu, więc duży plus. Brakuje tylko jakiegoś oznaczenia że taki parking istnieje. Brakuje znaku przy ul. Kościuszki. Ja postanowiłem skręcić obok budynku w sumie „na wyczucie”, choć zakładałem że może to być błąd. Przy wyjeździe z parkingu także słabe oznaczenia, na ścianie niskiego budynku na wprost wyjazdu nakaz skrętu w prawo?
Urząd w środku jak to urząd – nieco bardziej przyjazny od tego labiryntu na G. Zapolskiej. Mam wrażenie, że personel bardziej się uśmiecha. Szkoda tylko, że nie ma systemu numerków. Odwiedziłem także toalety – wysoki standard i czysto.
W sumie OK.
Mmam wrażenie, że aktualni klienci są gorzej traktowani niż nowi. Po prostu bardziej opłaca się rozwiązać umowę i podpisać nową niż pozostać stałym klientem. Wielu mich znajomych tak właśnie robi i wylicza korzyści związane z niższymi opłatami, pakietami promocyjnymi. Dla mnie to bez sensu, ale daje do myślenia.
Mój przykład: przy okazji kontaktu z infolinią zauważono, że moja umowa przeszła na czas nieokreślony i zaproponowano mi promocję: wszystkie kanały na 4 miesiące z niską opłatą. Zajrzałem na stronę N i co widzę? Nowi klienci dostają więcej…
Sprytne? Raczej przykre.
Chciałem skorzystać w serwisie KB24 funkcji powiadamiania na e-mail. Interesuje mnie proste powiadamianie, informujące o tym że jakiś kontrahent przelał mi pieniądze na konto.
Okazuje się jednak, że w KB nie przewidziano takiej prostej funkcji, a przecież to banał. Wszystkie informacje kto i ile pieniędzy przelał są przecież w systemie KB24, a ze zdefiniowaniem automatycznego maila na tej podstawie nie powinno być problemu.
Tymczasem specjaliści Kredyt Bank udostępnili zamiast skomplikowaną i mało praktyczną funkcję, „Powiadom o zapłacie przez kontrahenta X”, przy czym trzeba jasno zdefiniować JEDNEGO konkretnego kontrahenta (nie można wskazać dowolnego i trzeba znać dokładną nazwę płatnika, co nie jest takie oczywiste), a poza tym takie powiadamianie działa tylko 1 RAZ, a następnie trzeba je znowu aktywować… Bez sensu!
Nadal nie mogę zmienić adresu korespondencyjnego do karty Visa Gold, w której posiadaniu jestem do kilku lat. Dwa lata temu zmieniłem adres i od tamtego czasu bezkutecznie próbuję zaktualizować adres przy pomocy infolinii.
Taka forma kontaktu jest dla mnie logiczna - kartę otwierałem poprzez infolinię i wszystkie formalności załatwiono zdalnie. Teraz prosta aktualizacja okazuje się tą drogą niemożliwa?
Dziwię się że Lukas Bank dał mi tą drogą dostęp do niemałych pieniędzy (mam spory limit na karcie), a boi się że go oszukam podczas zmiany danych korespondencyjnych?
Podobno zmianę można przeprowadzić przez infolinię jeśli posiada się jakiś tajemniczy KOD, ja go nie mam i aby go uzyskać trzeba odwiedzić placówkę - tu koło się zamyka. Lukas Bank nie ma żadnej placówki w mojej okolicy więc sprawa ciągnie się już 2 lata, a Lukas Bank wysyła wyciągi na nieaktualny adres…
Nie rozumiem tego i apeluję o zmianę procedur na przyjaźniejsze dla klientów. Na poparcie podam prosty powód. Odkąd mam świadomość iż wyciąg trafi do mnie okrężną drogą z dużym opóźnieniem przestałem aktywnie korzystać z tej karty i traktuję ją jedynie jako awaryjną.
To oznacza dla Lukas Bank stratę wielu tysięcy zł obrotu. Może warto się po to schylić? Słyszałem że wyniki finansowe Lukas Bank w 2009 roku nie były najlepsze.
Słaba obsługa klienta. Na zamówiony stół czekałem bardzo długo, przeszło 2 tygodnie, nie było odpowiedniej informacji czy i kiedy będzie, a jak już dostarczyli to okazało się że inny niż zamawiałem, zamiast kodu 802 był 801, niby podobny ale cały kamienny zamiast drewniano-kamienny. Zdecydowałem się zostawić, ale niesmak jest.
Można mieć także zastrzeżenia do jakości wykonania. Przy montażu jedną śrubę ukręciłem, choć nie stosowałem tu zbyt mocnego docisku, po prostu śruby są wykonane z bardzo miękkiego metalu. Inna śruba przy próbie wkręcania wkrętarką straciła gwint.
Znalazłem w Obi to czego szukałem i czego brakowało w Castoramie. Chodzi o piasek do piaskownicy. Okazuje się że taki banalny towar ciężko jest kupić w sklepie, a na wizyty w składach budowlanych i na budowach nie miałem ani czasu ani ochoty, tym bardziej że nie potrzebowałem żadnych masowych ilości.
W Obi kupiłem piasek specjalnie dedykowany do piaskownicy w workach po 20 kg. Worki są przezroczyste, dzięki czemu można naocznie przekonać się że to jest odpowiedni piasek, drobny i czysty. Cena 9 zł / worek nie przeraża, chociaż zapewne osoby znające ceny piasku kupowanego na budowy (często bardzo podobnej jakości) po przeliczeniu sobie tej ceny na tonę (prawie 500 zł!) spadną z krzesła.
Jakość obsługi i doradztwo OK, kupowałem także art. elektryczne i kilka worków zaprawy murarskiej i doradzono mi z ochotą. Obsługa kasowa także sprawna i miła. Chyba coś się w bi poprawiło.
Jako, tako... Po raz kolejny odwiedziłem Castoramę, tym razem w poszukiwaniu piasku do piaskownicy. Obsługa OK, miła i chętna do pomocy, ale co z tego kiedy nie ma odpowiedniego towaru... Po kilkuzdaniowej, przyjaznej wymianie zdań z dwoma pracownikami działu Ogród, który ku mojemu zaskoczeniu bardzo się rozrósł (wzorują się na Obi?) zostałem skierowany na dział budowlany, na którym podobno miał się znajdować piasek odpowiedni do piaskownicy. Niestety, znalazłem tam jedynie gruboziarnisty piasek "dekoracyjny" w workach, a pracownik tego działu odradził zastosowanie go w piaskownicy. Zgodziłem się z nim całkowicie, widząc drobinki piasku leżące na i obok worków - za duże i za ostre.
Cóż, dziś z żalem, bo bardzo lubię Castoramę tylko +3 za dobrą i kulturalną obsługę. Ocena niestety obniżona za brak towaru i niespójne doradztwo w obu działach.
Jestem pod pozytywnym wrażeniem obsługi we wrocławskim Makro, które odwiedziłem ponownie po dość długim okresie nieobecności. Byłem zainteresowany meblami ogrodowymi. Zapytałem sprzedawcę w okolicach działu OGRÓD (na stoisku z butami), pani zawołała pracownika z tego działu, który szybko i chętnie przyszedł mi z pomocą. W międzyczasie zainteresował się mną jeszcze jeden pracownik tego działu, doradzał, polecał, pomógł w zakupie.
Szczególne słowa pochwały należą się także Pani kasjerce, która miło i sprawnie obsłużyła mnie i kiedy okazało się że nie jestem w stanie wyjechać z koszykiem przez jej kasę (był za szeroko załadowany), zaprowadziła mnie do innego wyjścia, pobrała odpowiedni klucz i umożliwiła mi wygodny wyjazd.
Polecam Makro w Bielanach! Jedyny minus - dosyć duże kolejki do kas.
Skandaliczna obsługa kasjerki na dziale alkoholowym. Wstąpiłem tam i widząc ciekawą i szeroką ofertę postanowiłem uzupełnić barek. Nie kupowałem wcale hurtowych ilości, zaledwie 4 butelki różnych trunków, jednak kiedy doszedłem do kasy na tym dziale kasjerka rzuciła zniechęcone spojrzenie ma moje zakupy i jednoznacznie westchnęła. Zrobiło mi się oczywiście głupio, że zmuszam panią kasjerkę do tak ciężkiej pracy. Rzadko można spotykać się z taką reakcją sklepu na chęć pozostawienia w nim większej kwoty pieniędzy.
W koszyku miałem jeszcze 3 produkty z działu kosmetycznego. Zaryzykowałem i zapytałem kasjerkę czy mogłaby skasować także te produkty – nie musiałbym stać po raz drugi w kolejce do kolejnej kasy. Stanowczo zaprzeczyła, stwierdzając że nie może tego zrobić. Mogę to zrozumieć - przepisy , procedury, chociaż nie raz na tym stoisku kasowałem także przy okazji takie produkty.
Może to kwestia dobrej woli albo po prostu chęci pracy? Tej drugiej stanowczo brakowało pani kasjerce, ponieważ nie skasowała mi także paczki gum miętowych które wziąłem ze stojaka stojącego przy jej kasie. Wzięła do ręki te gumy, ale tylko po to aby przerzucić je do koszyka z produktami do skasowania w innej kasie. Zawsze to o jeden produkt mniej do skasowania…
Podsumowując, taka kasjerka to antyreklama Tesco. Nie pomoże żadna reklama w TV ani program punktowy jeśli personel w tak odpychający sposób traktuje klienta.
Słaba obsługa i oferta ogrodowa. Obi ostatnio mocno reklamuje swoją ofertę ogrodową. Wydali piękny katalog, kasjerzy przy każdej okazji wciskają go klientom. W praktyce wygląda to jednak dużo gorzej. Skuszony tym katalogiem u wybrałem się na zakupy roślin ogrodowych, ale mam duże wrażenie zawodu.
Po pierwsze na dziale roślin panuje duży chaos. Brakuje opisów wyjaśniających nie tylko pory kwitnienia ale nawet przybliżających polskie nazwy. Najczęściej opisy zostały ograniczone do nazw łacińskich, które niewiele mówią bez sięgnięcia do literatury. Zdarza się że nazwa łacińska nie zgadza się z polską. Tak było w przypadku migdałka, który został w Obi nazwany Śliwą.
Po drugie, brakuje personelu chętnego do pomocy. Widziałem 2 ekspedientki na tym dziale, ale bardziej zajmowały się rozmową ze sobą niż klientami. Usłyszałem jak omawiały jakieś problemy wewnętrzne z urlopami, grafikiem pracy itp.
Po trzecie ceny – porównując ofertę Obi do konkurencji odniosłem wrażenie że w Obi jest jednak drogo. Porównywałem ceny iglaków, w tym sosen, świerków i jałowców oraz ostrokrzewów.
Podsumowując, lepiej wybrac się do jakiegoś specjalistycznego ogrodnictwa. Doradzą znacznie lepiej, a cenowo także można zaoszczędzić.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.