Opinie użytkownika (919)

Odbierałam z dworca...
Odbierałam z dworca autobusowego przyjeżdżającą do mnie osobę. Samochód zaparkowałam na parkingu nad dworcem. Można tam wejść po schodach z peronów PKP lub wjechać windą z przejść pod peronami PKP albo korytarza łączącego dworzec PKS z Galerią Krakowską. Ponieważ miałyśmy ciężkie bagaże poszłyśmy najkrótszą drogą, do korytarza w stronę Galerii i następnie do windy. Wind powinno być pięć, ponieważ wjeżdżając na parking stają też na kolejnych peronach. Pierwsze dwie były nieczynne. Dotarłyśmy do trzeciej. Żeby do niej wsiąść trzeba wyjść z głównego korytarza, przejść małym korytarzykiem i stanąć przed drzwiami windy. Moim zdaniem to niej jest bezpieczne miejsce. Wejście do windy jest monitorowane (mam nadzieję, że nie jest to atrapa), ale korytarzyk już nie. Takie zakamarki nie są bezpieczne. Nacisnęłam przycisk przywołania windy. Lekko zmienił kolor, więc założyłam że, działa. Nie ma żadnej informacji, na którym piętrze jest winda. Pozostało mieć nadzieję, że jest sprawna i przyjedzie. Czekałyśmy kilka minut, w końcu przyjechała. Ta winda ma tylko trzy miejsca postoju, korytarza na dole, peron i parking, więc powinna jeździć szybko. Klatka windy jest szklana, z matowego szkła i nie widać co jest w środku. Moim zdaniem też nie powinno tak być, pogarsza to bezpieczeństwo. Weszłyśmy do windy w której obrzydliwie śmierdziało moczem. To jest winda w centrum jednego z największych miast Polski!

Astrum

01.07.2010

Dworzec PKP Kraków

Placówka

Kraków, Plac Jana Nowaka - Jeziorańskiego 1

Nie zgadzam się (18)
Będąc w pobliżu...
Będąc w pobliżu zajrzałam do Makro, kupić płyn do prania ręcznego. Niespecjalnie lubię ten sklep, ponieważ uważa się za hurtownię a ceny produktów niespecjalnie różnią się od cen w marketach. Ciekawych produktów, delikatesowych też jest niewiele. Czasem kupuję tu materiały biurowe do firmy, ale rzadko, bo kosztują podobnie jak gdzie indziej, trzeba kupować opakowania zbiorcze i sklep dodatkowo jest na uboczu. W sklepie parking był prawie pusty. Klientów było niewielu. W sklepie było czysto. Zdziwiłam się, że w czasie wakacji sklep pracuje całodobowo. Sporo pracowników porządkowało sklep, dokładało towar (mniejsze paczki), czy całe palety na wózkach widłowych. Pracownicy na wózkach zwracali uwagę na przechodzących klientów. Przy wejściu zauważyłam bardzo dużo ulotek promujących Makro jako sprzedawcę najtańszego towaru i markę Aro. Wzięłam mój płyn i udałam się do kasy. Czynnych było tylko 6 czy 7 kas, do każdej kolejka po 3 – 4 osoby. Oczywiście uwzględniając wielkość zakupów, jakie się robi w Makro to kolejka 4 osoby daje już całkiem długie czekanie. Kasjerka była bardzo uprzejma. Kiedy podeszłam przywitała się, zapytała czy życzę sobie fakturę czy paragon, podziękowała mi i powiedziała na pożegnanie „do widzenia”. Przy wyjściu ochroniarz stał jak mumia i wpatrywał się w dal. Zawsze oglądał i podbijał paragony, widocznie zmieniły się zasady.

Astrum

01.07.2010

Makro Cash and Carry

Placówka

Kraków, ul. Jasnogórska 2

Nie zgadzam się (27)
Chciałam w coś...
Chciałam w coś oprawić mapę starą mapę. Ponieważ pamiętałam, że w IKEA był zawsze spory wybór antyram i ram pomyślałam, że zobaczę, czy nie ma tam czegoś co by mi odpowiadało. Najpierw weszłam na stronę firmy. Kolorystyka ładna, kojarząca się z kolorami sklepu. Strona prosta w konstrukcji, łatwo znalazłam odpowiedni dział. Tutaj niestety trafiłam na podział na serie, gdzie na przykład w ramach serii był jeden produkt, chociaż na zdjęciu było ich więcej. Próbowałam użyć wyszukiwarki, korzystając ze słowa antyrama, to znajdowało ni kilka tysięcy przedmiotów, na przykład zawierających słowo „rama”. Kiedy już udało się znaleźć jakieś ramki i chciałam sprawdzić, czy są dostępne w sklepie odsyłało mnie do komunikatu, że strona o podanym adresie nie istnieje. Ogólnie straszny bałagan. Mieszkam niedaleko sklepu w Krakowie i postanowiłam sama się tam przejść i zobaczyć. Sklep jest w trakcie przebudowy i to niestety widać. Produktów jest mało, poustawiane bez ładu i składu, dużo produktów brakuje, pomimo też, że ceny są wystawione. Wiele stoisk jest przesuniętych w inne miejsca. Ogólnie w sklepie czysto. Parking bardzo niewygodny, pozastawiany pojazdami z budowy, przenośnymi toaletami i punktami wyrzuconymi ze wewnątrz sklepu. Na ziemi bardzo dużo suchego piasku, przez co źle się chodziło w sandałach. Dział z ramami był bardzo ubogi. Z pasujących mi formatów były dostępne tylko dwa, brzydkie i drogie. Chciałam kupić sobie sól do stóp z serii Ikea Famili, niestety nie było jej na półce, chociaż cena była. Nie znalazłam żadnego pracownika ani na tym, ani na sąsiednich stoiskach, oprócz dziewczyny od obsługi ratalnej, która stwierdziła, że ona jest z innej firmy. Kupiłam jeden drobiazg. Kasjerka uprzejma, przywitała się, zapytała o kartę Ikea Family, pożegnała. Klientów niewielu.

Astrum

01.07.2010

IKEA

Placówka

Kraków, ul. Josepha Conrada 66

Nie zgadzam się (19)
W miejscowości Ryn...
W miejscowości Ryn na Mazurach znajduje się piękny, krzyżacki zamek, obecnie zamieniony na hotel. Budowla ciekawa. Obejrzeliśmy ją z zewnątrz, porobiliśmy sobie zdjęcia. W hotelu panował bardzo duży ruch, trwało kwaterowanie gości weselnych, jak domyśleliśmy się z rozmów gości między sobą i recepcją. Ponieważ byliśmy zainteresowani zwiedzaniem, szukaliśmy informacji na temat takiej możliwości. Zazwyczaj takie rzeczy są wyeksponowane. Tutaj nie były, dopytaliśmy się w końcu u obsługi. Okazało się, że tak, zaczęło się jakieś 10 minut temu. Kupiliśmy bilety i dowiedzieliśmy się, w której sali jest przewodnik. Sala była pełna, grupa zwiedzająca zamek spokojnie liczyła co najmniej 100 osób. Siedzieliśmy w jakieś sali audytoryjnej. Przewodnik mówił głośno i wyraźnie. Opowiedział o historii regionu i samego zamku. Widać było, że zna się na swojej pracy, opowiadał ciekawie, żywo, nie przynudzał. Ubiór miał stylizowany na strój z XVII wieku, wyglądało to ciekawie i uważam, że było bardzo dobrym pomysłem, zwłaszcza, że ubiór było zadbany, czysty, elegancki i pan nosił go z fantazją, wyraźnie dobrze się w nim czując. Opowiedział nam o ciekawostkach zwianych z zamkiem i małej wystawie zorganizowanej we wnętrzach. Na korytarzu stały wystawione gablotki z elementami dawnych zbroi. Opowiedziano nam o nich. Szkoda tylko, że ze względu na dużą grupę trudno było cokolwiek zobaczyć i posłuchać. W dodatku pracownicy hotelu mieli duży problem z poradzeniem sobie z dużą grupą gości i my, stojący na korytarzu bardzo im przeszkadzaliśmy. W czasie, gdy tam byliśmy, kilkakrotnie przechodził ktoś z kierownictwa i przeganiał nas, żebyśmy zrobili miejsce dla gości. Nie było to miłe, zwłaszcza że wyraźnie dał nam do zrozumienia, że to jest hotel i my tylko przeszkadzamy. W takim razie powinna być inaczej zorganizowana trasa turystyczna, jeżeli się ją organizuje i zdecydowanie mniejsze grupy. Następnie przewodnik pokazał nam kilka sal w zamku i pożegnał się. Przed pożegnaniem wygłosił pochwalną reklamę na temat firmy, która urządziła w zamku hotel i ich innych obecnych i planowanych inwestycji. Moim zdaniem było to kompletne nieporozumienie i tekst wciśnięty na siłę – zapłaciłam za zwiedzanie zabytku a nie słuchanie reklam. Zwiedzanie kosztowało 10 złotych, cena rozsądna za taką trasę.

Astrum

01.07.2010

Zamek w Rynie

Placówka

Ryn, Plac Wolności 2

Nie zgadzam się (15)
W zamku tym...
W zamku tym obecnie urządzone jest muzeum i hotel. Muzeum to trochę za dużo powiedziane, można zobaczyć dziedziniec zamku, kaplicę i krypty urządzone w jednej z wież i kilka zrujnowanych sal. Zwiedza się obowiązkowo z przewodnikiem. Pani przewodnik, która nam trafiła była osobą nadającą się do tej pracy. Mówiła ciekawie, z zaangażowaniem, podawała dużo faktów i świetnie umiała przybliżyć sylwetki osób związanych z zamkiem. Część zamku, dostępna do zwiedzania ładnie odrestaurowana, z zachowanie detali architektury. Jednak uważam, że ekspozycja skromna. Koszt zwiedzania to 10 złotych – jak na czas wycieczki (mniej niż godzinę) i to, co można zobaczyć to cena dość wysoka. Denerwujący jest też brak informacji, pytałam trzech pracowników, czy mając bilet na zwiedzanie zamku mogę też przejść się po parku (generalnie chodziło mi zrobienie zdjęć zamkowi z każdej strony, ale to zawsze już można podciągnąć pod zwiedzanie parku), czy muszę kupować bilet. Na trzech pracowników, dwóch powiedziało że mogę iść, jeden, że mam kupić kolejny bilet. Zamek wart zwiedzenia, pomimo ceny. Plusem jest ładna strona internetowa, pozwalająca obejrzeć ciekawe elementy zamku, także te niedostępne do zwiedzania. Szkoda, że zdjęcia nie są lepszej jakości. Na podstawie strony internetowej można zaplanować wycieczkę pod względem na przykład cen, niestety nie pod względem czasu – brakuje informacji ile trwa zwiedzanie i że wejścia są o pełnych godzinach.

Astrum

01.07.2010

Zamek w Krasiczynie

Placówka

Kraków, Krasiczyn 179

Nie zgadzam się (15)
Zatankowałam na stacji...
Zatankowałam na stacji BP. Ponieważ tankowałam LPG podjechałam pod odpowiedni dystrybutor. Przy dystrybutorze już czekał młody chłopak i zanim zdążyłam wysiąść z auta już podłączył mi wylot z baku do przewodu. Zapytał ile ma nalać. Odpowiedziałam że pełno. Ponieważ równocześnie tankował dwa samochody cały proces tankowania przebiegał bardzo wolno. Po odłączeniu zamknęłam samochód i poszłam zapłacić. Była czynna jedna kasa i druga w części barowej. Podeszłam. Nie pamiętałam, jaki był numer stanowiska. Kasjerka, młoda brunetka, uśmiechnęła się do mnie i zapytała tylko czy tankowałam od strony budynku czy od drugiej. Powiedziałam, że od drugiej. Kasjerka znalazła kwotę jaką miałam do zapłacenia. Zapytała, czy zbieram punkty. Podałam jej kartę payback i kartę. Zapłaciłam, w czasie drukowania paragonu i potwierdzenia sprzedawczyni podała mi liczbę zgromadzonych punków. Okazało się, że mam ich ponad 9500. Mniej więcej tyle kosztował prezent, który chciałam sobie wybrać na stacji BP. Zapytałam o niego kasjerkę. Powiedziała, że nic takiego nie kojarzy, ale przyniosła katalog. Przejrzała go dwukrotnie, w końcu znalazła mój prezent. Okazało się, że brakowało mi do niego dokładnie 3 punktów. W pierwszej chwili chciałam coś dokupić, ale kasjerka powiedziała, że to i tak trzeba zamówić i zostanie wysłane w ciągu trzech tygodni. Upewniłam się, że aby zamówić nagrodę należy po zebraniu odpowiedniej ilości punktów przyjść na stację i złożyć zamówienie. Kasjerka potwierdziła. Kiedy odchodziłam od kasy pożegnała mnie.

Astrum

01.07.2010

BP

Placówka

Kraków, Josepha Conrada 81

Nie zgadzam się (26)
Szukając odżywki do...
Szukając odżywki do włosów zajrzałam do drogerii A Propos. W sklepie tym jest duży wybór kosmetyków. Sklep składa się z dwóch pomieszczeń. Zaraz przy wejściu jest kasa. Oba pomieszczenia są wypełnione regałami z produktami. W zasadzie w sklepie trudno się porusza, regały zastawiają też środek drugiego pomieszczenia i naprawdę, trochę niewygodnie jest się przeciskać pomiędzy nimi. Kiedy weszłam do sklepu nie było nikogo przy kasie ani w pierwszym pomieszczeniu. Znalazłam sobie półeczkę z preparatami do włosów i zaczęłam je oglądać. W drogerii nie było nikogo poza mną, z odgłosu kroków w sąsiednim pomieszczeniu domyśliłam się, że jest tam jakiś pracownik i co jakiś czas podchodzi do drzwi, zerka na mnie i spaceruje po pomieszczeniu dalej. Po kilku minutach do sklepu weszła pani (przez drzwi wejściowe) i zapytała, czy w czymś mi pomóc. Ubrana była zupełnie normalnie, nie miała żadnego identyfikatora. Upewniłam się, że pani tu pracuje. Znalazłam na półce olejki do włosów. Byłam ciekawa preparatów, bo kiedyś używałam olejków w ampułkach i byłam bardzo z nich zadowolona. Pani opisała mi stosowanie olejków, które były dostępne, że stosuje się je na zimno, że można użyć na całą noc. Po namyśle jednak postanowiłam kupić maskę do włosów z serii Morza Martwego, z Bielendy. Zapytałam, czy nie ma w zestawie do tego szamponu. Pani powiedziała, że nie. Że z podobnych produktów był krem do twarzy, ale nie ma, i jest tylko peeling do ciała. Podziękowałam i powiedziałam, że w takim razie wezmę tylko to. Maska była opakowana w specjalne tekturkowe opakowanie, podarte, ale to mi nie przeszkadzało. Zapłaciłam i zabrałam ze sobą kosmetyk. Kiedy wychodziłam sprzedająca obsługiwała kolejnego klienta.

Astrum

01.07.2010

A PROPOS

Placówka

Kraków, Prądnicka 89

Nie zgadzam się (31)
Sklep „Rezonans” to...
Sklep „Rezonans” to niewielki, osiedlowy sklep obuwniczy. Ceny w sklepie umiarkowane, niższe niż w sklepach w centrach handlowych, ale i tak wysokie. Obuwie dobrej jakości. Chodzę do tego sklepu, ponieważ sprowadzane są do niego buty ładne, ciekawe z wyglądu, modne, a zarazem wyglądające oryginalnie. Sporo butów jest ze skóry. Buty są dobrej jakości, odpukać, nie miałam jeszcze żadnych problemów. Ponieważ szukałam sandałów zajrzałam do tego sklepu. Wewnątrz były dwie klientki. Sprzedająca stała oparta o drzwi prowadzące na zaplecze i tylko przyglądała się klientom. Obejrzałam kilka par klapek, stojące na ladzie sandałki, zapytałam, czy są skórzane. Sprzedająca zaprzeczyła. Zapytałam, czy są jakieś skórzane. Pani pokazała mi wówczas stojące na półce sandałki. Zapytałam jaki rozmiar noszę. Poleciła mi dwa rodzaje, jeden zachwalając, że ma bardzo ładny układ paseczków. Faktycznie, sandałki były śliczne. Obejrzałam jedne i drugie, rozejrzałam się jeszcze po sklepie i postanowiłam je przymierzyć. Minusem było to, że w sklepie nie było stopek do mierzenia butów. Przymierzyłam oba buty. Sprzedająca przyglądała mi się. Poprosiłam o przymierzenie drugiego buta z pary. Pani podała mi but. Używała przy tym lakonicznych zwrotów w rodzaju „proszę”, „tak”. Zdecydowałam się na zakup. Chciałam kupić jeszcze podkładki pod pięty. Zapytałam, czy są cieńsze niż te, które były wystawione. Sprzedawczyni powiedziała, że nie ma i zaczęła szukać. Obejrzała wszystkie, który były wystawione i powiedziała, że one wszystkie są takie same. Na koniec zdziwiła się, że chcę płacić kartą. Zakupy elegancko spakowała mi do reklamówki. Kiedy wychodziłam ze sklepu pożegnała mnie słowami „do widzenia”w odpowiedzi na moje pożegnanie.

Astrum

01.07.2010

Rezonans

Placówka

Kraków, Prądnicka 69

Nie zgadzam się (17)
Właściwie to miałam...
Właściwie to miałam tą obserwację napisać już godzinę temu, ale piszę ją teraz, kiedy dostałam od Jakość Obsługi e-maila. Zdecydowanie jestem przeciwna nowym zasadom konkursu. Przedtem było sprawiedliwie – osoba, która zgłosi najwięcej obserwacji. Że niektóre obserwacje miały słabszy poziom to było łatwe do przewidzenia – nigdy wszystkie nie będą błyskotliwe i genialne. Ale do dzisiaj wieczora wiedziałam, że to, czy wygram w danym dniu piłkę czy nie, zależy od mnie i mojej pracowitości. Z obserwacji kolejnych dni widać było, że w zasadzie zgłoszonych obserwacji musi być ponad 20, żeby mieć duże szanse. W tym momencie to tylko losowa zabawa, na którą nie mam w ogóle wpływu. Przypuszczam, że problemem jest to, że jedna lub dwie osoby mogłyby mieć po 10 piłek, a reszta nic. Ale to można było rozwiązać, ograniczając możliwość zdobywanych piłek do powiedzmy trzech w konkursie. A poziom wypowiedzi można było podnieść ustawiając warunek, że piłkę dostanie osoba, która zgłosi najwięcej obserwacji ocenionych na 3. W tym momencie, jeśli chodzi o piłki, cała zabawa straciła urok sportowej rywalizacji a stała się zwykłą loterią.

Astrum

01.07.2010
Nie zgadzam się (25)
15.05.2022
Odpowiedź firmy
Dziękujemy Ci Astrum za opinię. Bardzo trudno jest pogodzić potrzeby różnych uczestników portalu. Ogromna większość naszej społeczności krytykowała zasady, wg których codzienne nagrody - piłki, trafiały do wąskiego grona osób. Po korekcie zasad konkursu otrzymaliśmy masę podziękowań i zapewnień, że teraz konkurs interesuje więcej osób, które wcześniej nie widziały szans prześcignięcia naszych Mistrzów Obserwacji. Warto jednak zwrócić uwagę na to, że zmieniliśmy tylko zasady rankingu dziennego. Zasady rankingu końcowego pozostają bez zmian, ponieważ zmiana zasad tego rankingu byłaby nie fair. Zachęcamy, spróbuj spojrzeć na nas oczami innych. Przeczytaj choćby obserwację http://www.jakoscobslugi.pl/obserwacja/36316735. Pozdrawiamy - zespół Portalu.
Kupiłam sobie reprint...
Kupiłam sobie reprint starej mapy Krakowa. Ponieważ chcę ją powiesić na ścianie poszłam do firmy zajmującej się oprawą obrazów zapytać o oprawę. Nie kupowałam wcześniej takich rzeczy i chciałam poradzić się pracowników, jak oprawić, w jakiej ramce, żeby mapa wyglądała jak najkorzystniej. Wcześniej w tym zakładzie oprawialiśmy obrazki i akwarelki i zawsze byliśmy zadowoleni. Kiedy weszłam do sklepu nie było w nim nikogo. Zawołałam głośno „Dzień dobry” i po krótkiej chwili wyszła z zaplecza pani w średnim wieku. Pokazałam jej mapę i powiedziałam, że chciałabym oprawić. Wzruszyła ramionami. Nie wiedząc jak zinterpretować ten gest powiedziałam, że chciałabym się jej poradzić, bo ma większe doświadczenie w oprawie takich rzeczy jak ja. Powiedziałam, że być może zastanawiam się nad antyramą. Pani ze śmiertelnym oburzeniem powiedziała, że antyrama to nie u nich. Zapytałam, co w takim razie ona może mi zaproponować. Rozłożyła mapę na stole, wzięła dokładnie pierwszy z brzegu wzornik ramki i powiedziała, że mogłoby być. Zapytałam o passe partout. Wzruszyła znowu ramionami mówiąc, że nie dają, ale skoro pani chce, to może być. Poszła na zaplecze, przyniosła jedno kolorze zielonym, moim zdaniem nie komponujące się zupełnie z mapą. Zaproponowałam, że może lepsze byłoby białe lub kremowe. Pracownica odwróciła passe pastout na drugą stronę i przymierzyła białe. Nie wyraziła zdania, nie skomentowała, nie zaproponowała niczego więcej, czekała aż ja coś powiem. Zapytałam w takim razie o cenę całości. Policzyła, wyszło 70 złotych. Dla mnie za dużo jak na pierwszą z brzegu, na odczepnego wziętą ramkę. Powiedziałam, że jeszcze się zastanowię i wyszłam.

Astrum

30.06.2010

Zakład szklarski

Placówka

Kraków, Prądnicka 69

Nie zgadzam się (17)
Cukiernia firmy Adam...
Cukiernia firmy Adam Adamek znajduje się bardzo blisko mojego mieszkania i korzystam czasem z wyrobów, jakie sprzedają. Sklepik cukierni jest niewielki, znajduje się w osobnym, małym pawilonie. Wewnątrz jest lodówka z ciastkami, lada chłodnicza, lada do sprzedaży i ciastka w koszach. Wybór ogólnie niezły. Ciasta i ciastka prześlicznie udekorowane, idealnie nadają się na okazje wymagające podania czegoś ładnego. Pani obsługująca, młoda brunetka, umie zapakować je w karton i papier w taki sposób, żeby nie uległy uszkodzeniu podczas transportu. Obsługa bezosobowa, żadnej serdeczności, uśmiechu ani pomocy w zakupach. Ceny umiarkowane, nie nieco wyższe niż w innych cukierniach. W smaku takie sobie, za dużo polepszaczy i dodatków dodawanych do ciasta i kremów. Trzymają się w niezmienionym stanie nawet trzy dni, co moim zdaniem nie świadczy dobrze. Strona internetowa bardzo dobra, utrzymana w wykwintnej stylistyce w kolorach biało brązowych, robi wrażenie, że wyroby są bardzo luksusowe. Na stronie zamieszczono świetne zdjęcia ciastek.

Astrum

30.06.2010

Cukiernia Adam Adamek

Placówka

Kraków, Prądnicka 74

Nie zgadzam się (38)
Chciałam w tym...
Chciałam w tym momencie opisać słynne lody na Starowiślnej, mieszkańcy Krakowa wiedzą o co chodzi. Jest to mała lodziarnia przy jednej z głównych ulic starej części miasta. Lody przez nich wyrabiane i sprzedawane są uważane za najlepsze na świecie, a już na pewno najlepsze w Krakowie. Osobiście jakoś nie podzielam tego zachwytu. Byłam tam dwa razy spróbować tych rzekomych cudów, kiedy udawało mi się kupić je bez stania w kolejce. Ostatnio poszłam do towarzystwa koleżance, będącej wielką wielbicielką lodów ze Starowiślnej. Lokal jest czynny teoretycznie do 19:00, ale wychodząc na przeciw potrzebom klientów sprzedaje lody znacznie dłużej, najczęściej do wyczerpania asortymentu na dany dzień. Byłyśmy koło 20:00 i w dalszym ciągu stała wielka kolejka, na około pół godziny czekania. Ale tutaj to jest normalne. W ofercie jest tylko kilka smaków lodów, bodajże 6 czy 7, były jeszcze prawie wszystkie dostępne. Obsługa bardzo dobra. Jedna pani przyjmowała pieniądze, druga nakładała lody, trzecia robiła drobne prace porządkowe przy ladzie, dokładała serwetki, wafelki, czystą wodę itp. Podziwiam panie, bo miały przecież mnóstwo pracy, jeden za drugim klient, a miały jeszcze siłę się uśmiechnąć podczas obsługi. Lody w umiarkowanej cenie, poniżej dwóch złotych za gałkę. Smaczne, ale nie na tyle, żeby stać po nie pół godziny w kolejce i cieszyć się, że w ogóle udało się kupić. Wygląd cukierni przeciętny, nie modernizowany od wielu lat.

Astrum

30.06.2010

Pracownia Cukiernicza Stanisław Sarga

Placówka

Kraków, Starowiślna 83

Nie zgadzam się (12)
Bardzo polecam cukiernię...
Bardzo polecam cukiernię Czarodziej. Firma ta ma kilka oddziałów w Krakowie, ja najczęściej kupuję na Wrocławskiej. Lubię ich wyroby, ponieważ są świetne w smaku, znacznie mniej chemiczne niż inne ciasta. Lokal jest urządzony w sposób prosty – stolik, krzesełka, lada chłodnicza, lodówka, wszystko utrzymane w jasnych kolorach w tonacji jasnozielonej, wykafelkowane, łatwe do utrzymania w czystości i czyste. W cukierni obsługuje pani w średnim wieku, bardzo życzliwa wobec klientów. Zna się na ciastkach, potrafi doradzić które będą smaczne i odpowiednie. Zdarzyło się, że byłam pod cukiernią jeszcze przed jej otwarcie i cierpliwie czekałam. Punktualnie przyszła sprzedawczyni, przeprosiła mnie, że czekałam (!), serdecznie zaprosiła do środka. Towary na wynos są starannie pakowane w kartoniki i papier i firmową reklamówkę. Kiedyś też kupiłam u nich ciastka w większym kartonowym pudełku, może tak pakują większa ilość. Szczególnie polecam kremówki, nawet lepsze niż słynne Wadowickie. Ciekawa jest też strona internetowa firmy. Utrzymana w zielonej kolorystyce, prosta, nieprzeładowana bajerami z najważniejszymi informacjami, takimi jak lokalizacje oddziałów, informacje o firmie i asortyment wraz z cenami. Intuicyjna i łatwa w nawigacji, po prostu dobrze przemyślana.

Astrum

30.06.2010

Czarodziej

Placówka

Kraków, Wrocławska 5a

Nie zgadzam się (20)
Moja mama jest...
Moja mama jest konsultantką Oriflame. Kiedyś przytrafiła jej się niezbyt miła przygoda. Kupowała dla klientki jedną ze szminek Giordani Gold. Te szminki normalnie kosztują klienta 37 złotych. Aktualnie były w promocji, prawie o połowę taniej. Paczkę można zamówić z dostawą do domu i z takiej opcji skorzystała mama. Szminkę dała osobie, która na nią czekała. Po około tygodniu klientka wróciła z pretensjami, że chciała pomadkę w innym kolorze, a ten jest ohydny i bardzo jej nie pasuje. Mama zdziwiła się, bo miała akurat nie miała zamówienia na inne kolory szminek, więc nie mogła pomylić klientów. Po sprawdzeniu opakowania stwierdziła, że faktycznie, klientka zamawiała inny kolor. Pomyślała, że może pomyliła się w zamówieniu. Na fakturze jednak widniał ten produkt, który miał być. Po prostu zamówienie zostało złożone prawidłowo, faktura prawidłowo wydrukowana a osoba, która pakowała pomyliła produkty. Klientka odniosła się do sprawy ze zrozumieniem, poprosiła mamę o wymienienie produktu. Pomyślałyśmy obie, że będzie to zwykła procedura reklamacyjna, w końcu widać tutaj ewidentny błąd firmy. Mama udała się do filii Oriflame w Katowicach, gdzie dowiedziała się, że jeżeli składała zamówienie z dostawą do domu, to reklamację musi kierować do Warszawy. Zadzwoniła do działu reklamacji z pytaniem jak dokładnie ma wyglądać pismo reklamacyjne i na jaki adres ma odesłać produkt. Od pani tam pracującej dowiedziała się, że nie ma w ogóle możliwości reklamowania produktu, ponieważ produkt o takim numerze nie znajduje się na fakturze. Nie można również reklamować tego, że nie ma w paczce produktu znajdującego się na fakturze, bo waga przesyłki się zgadza (w końcu szminki ważą tyle samo, niezależnie od koloru). Sytuacja idiotyczna. Mama w końcu zapytała, co ma robić, bo zostaje z niepotrzebnym produktem, którego nie chciała a który tani nie jest. Na to pytanie pracownica nie umiała odpowiedzieć. Mama powiedziała, że jeżeli klientka nie dostanie zamówionego produktu, to zrezygnuje z robienia u niej zakupów. Pracownica na to odpowiedziała lekceważąco „To niech rezygnuje”. Nie polecam współpracy z firmą, która tak traktuje współpracowników.

Astrum

30.06.2010

Oriflame

Placówka

Nie zgadzam się (21)
Kupowałam komódkę, stół...
Kupowałam komódkę, stół i krzesła w sklepie Ikea. Do jakości obsługi nie mam żadnych zastrzeżeń. Sklep jest generalnie samoobsługowy, więc pracownik pomaga dopiero wtedy, kiedy się go o to poprosi. Mam trochę zastrzeżeń do gospodarowania stanem magazynu w sklepie w Krakowie. Znalazłam sobie stół, który mi odpowiadał na stronie internetowej sklepu. Poszłam go szukać w sklepie. Okazało się, że chwilowo nie jest dostępny i będzie najwcześniej za 4 tygodnie. To nie są jakieś super meble robione na zamówienie, więc termin dla mnie absurdalny. Stoły były dostępne w innych sklepach sieci w Polsce, ale nie mieliśmy możliwości przywiezienia go. Po naradzie zdecydowaliśmy się na inny model. Zakupy robiłam sama. Stół, komódka i krzesła były dostępne na magazynie samoobsługowym. Ponieważ były to koszmarnie ciężkie paczki poprosiłam o pomoc pracownika. Pan pomógł mi załadować wózek i dopchać go do kasy. Po zapłaceniu inny pracownik pomógł mi zapchać do firmy organizującej transport. Opłaciłam transport – moim zdaniem dość drogi, zapłaciłam prawie 100 złotych za przewiezienie, a mieszkam około 3 kilometry od sklepu. Meble miałby być przewiezione tego dnia po 14 -tej. Ponieważ nie korzystałam z usługi wniesienia miał do nas przyjechać szwagier i wnieść je razem z mężem. Panowie z meblami przyjechali znacznie wcześniej, koło 13 – tej. Stwierdzili, że skoro jestem sama, to przecież nie będę wnosiła paczek po 70 kg i wnieśli mi je gratis. Po południu zaczęliśmy montować meble. Po otwarciu paczki ze stołem okazało się, że blat jest pęknięty wzdłuż na całej długości. Zadzwoniłam do sklepu, opisałam usterkę. Rozmawiałam z bardzo miłą panią. Przyjęła reklamację, spytała czy mogę dostarczyć blat do firmy, to wymienią mi od ręki. Powiedziałam, że to niestety nie jest możliwe. Usłyszałam, że w takim razie przyjedzie do mnie w terminie do dwóch tygodni ekipa, która wymieni blat. Po około tygodniu zadzwonił pan z IKEA, zapytał czy mogą przyjechać dzisiaj i umówił się na konkretną godzinę. Wypytał również szczegółowo o zakres koniecznych napraw gwarancyjnych. Panowie przywieźli ze sobą blat i narzędzia, błyskawicznie dokonali wymiany i zabrali uszkodzony. Meble były do przeznaczone do samodzielnego montażu. Instrukcja była jasna, czytelna i bez problemu udało nam się samodzielnie je skręcić. Mam jednak poważne zastrzeżenia do jakości. Chciałam mieć meble drewniane i takie mam i to jest niestety jedyna ich zaleta. Poszczególne części, z których składaliśmy meble nie były równo docięte, krzywe, otwory powiercone też krzywo, ogólnie trzeba było się ciężko napracować, żeby równo złożyć komodę, a i tak nie wszystko dało się skorygować i drzwiczki czy szufladki i tak są krzywo. Meble były w średniej cenie, a IKEA obiecuje wysoką jakość za rozsądną cenę, więc spodziewałam się, że taka będzie. Raczej więcej nie kupię tam nic droższego.

Astrum

30.06.2010

IKEA

Placówka

Kraków, ul. Josepha Conrada 66

Nie zgadzam się (18)
Słyszałam o książce...
Słyszałam o książce poświęconej zamkom krzyżackim w Polsce. Wiem, że książka ta jest dostępna w jednym z katalogów wysyłkowych, ale wolałabym ją zobaczyć przed zakupem, ponieważ nie znam innych publikacji autora i nie wiem, czy jest warta kupienia. Przechodząc koło księgarni Matras pomyślałam, że zajrzę i poszukam. W księgarni było kilku klientów. Pracownicy sprzątali, wycierali półki, układali książki. Po chwili znalazłam półkę z albumami i przewodnikami. Przejrzałam, niestety nie znalazłam nic pasującego. Podeszłam do jednej z pań pracujących w księgarni i zapytałam ją, czy jest dostępna taka książka. Nie byłam pewna tytułu, ale podałam wydawnictwo, które ją wydało. Pracownica wydawała się kompletnie zaskoczona moim pytaniem, zdezorientowana i wyraźnie nie wiedziała, co ma zrobić. Podeszła do komputera i próbowała szukać. Po chwili poprosiła o pomoc koleżankę. Koleżanka wraz ze mną podeszła do półki. Opisałam jej książkę – mniej więcej tytuł, format, wydawnictwo, wygląd okładki. Pracownica wyjęła kilka książek z półki i próbowała mi je zaproponować w zamian. Podziękowałam, powiedziałam, że chciałabym zobaczyć tamtą książkę. Pani powiedziała wówczas, że niestety nie kojarzy niczego takiego.

Astrum

30.06.2010

matras.pl

Placówka

Nie zgadzam się (25)
Ponieważ nie mieliśmy...
Ponieważ nie mieliśmy w tym dniu czasu na zjedzenie obiadu w domu postanowiliśmy zjeść na mieście. Po drodze napotkaliśmy firmę Polakowski. To sieć małych restauracyjek, w których można zjeść polskie potrawy. Wszystko jest bardzo smaczne, świeże, apetycznie podane. Wystrój lokalu był prosty, stoły z białymi obrusami, na ścianach półki udekorowane świeżymi warzywami i słojami z ogórkami i papryką. Lokalik malutki. Po środku stał bar, w którym obsługiwały trzy panie – młode dziewczyny, ubrane w słomkowe kapelusze. Ponieważ klientów nie było wielu, zresztą nawet nie zmieściłoby tu się ich wielu trzy panie obsługujące wydawały mi się przesadą. Jedna przyjmowała zamówienie, a dwie stały tuż za nią i patrzyły jej na ręce. Ponieważ nie byłam pewna co zjeść zapytałam sprzedawczyń, czy coś polecają. Odpowiedziały, że wszystko jest świeże. Po niecałej minucie podały nam małe kubeczki z zupą do skosztowania. Złożyliśmy zamówienie na danie główne, kasjerka zaproponowała coś do picia. Chętnie skorzystałam. Usiedliśmy, po dosłownie dwóch, trzech minutach jedna z dziewczyn zawołała, że dania są do odbioru. Jedzenie było smaczne. Polecam lokal, dobre jedzenie dla lubiących proste, polskie potrawy – pierogi, gołąbki, pieczeń.

Astrum

30.06.2010

Polakowski

Placówka

Kraków, Miodowa 39

Nie zgadzam się (16)
Sklep całkiem duży,...
Sklep całkiem duży, wygodnie urządzony, przestronny, z dużą ilością towaru. Towary czyste, ładnie ułożone. W sklepie było trochę za ciemno. Być może wpływa na to szara podłoga i szare kolory użyte wewnątrz. I niestety w powietrzu unosił się bardzo nieprzyjemny zapach psującego się jedzenia. W sklepie nie zaważyliśmy skrzynek depozytowych, a ponieważ mieliśmy przy sobie zakupy z innego sklepu mąż został z zakupami przy kasie a ja weszłam na sklep. Zakupy zrobiłam bez problemu, towaru było dużo, dobry wybór i łatwy do znalezienia. Czynna była jedna kasa, do której była duża kolejka. Po chwili kasjerka zawołała koleżankę, która usiadła na drugiej kasie i zawołała do ludzi w kolejce, żeby przeszli do jej kasy. Dobrze, że pracownicy reagują na ilość klientów sklepie. Sklep polecam, jedyne co poważnie mi przeszkadzało to ten brzydki zapach.

Astrum

30.06.2010

Lewiatan

Placówka

Kraków, Krowoderskich Zuchów 22

Nie zgadzam się (24)
Potrzebowałam kupić jarzyny....
Potrzebowałam kupić jarzyny. Ponieważ było już późno i nie wszystkie sklepy były czynne poszłam do znajdującej się w pobliżu Biedronki. W sklepie było dużo klientów. Przed sklepem była czyściutko, między wejściem a kasami również. Niestety na sali było nie sprzątane od dość dawna. Był bardzo ciepły dzień i pewnie sprzedawało się sporo napojów, bo na paletach z napojami leżały w dużych ilościach worki po butelkach. W pierwszej alei podłoga była koszmarnie zaplamiona. Poszłam w stronę warzyw i owoców. Wybór na stoisku był bardzo skromny, potrzebowałam kupić zwykłe warzywa, typu buraki, cebula i nawet z tego nie wszystko udało mi się dostać (brakowało buraków). Przy stoisku stał karton z arbuzami, w korzystnej cenie (poniżej 2 złote za kg). Oczywiście skorzystałam z okazji, niestety do wyboru były tylko dwa kawałki, jeden mały (dużo mniej niż ćwiartka) i drugi wielki (połówka). Nie było miejsca do pokrojenia arbuza. Wzięłam ten mniejszy kawałek. Kiedy już odchodziłam od stoiska przyszła pracownica Biedronki, spisująca coś odnośnie stoiska. Minę jednak miała tak niezachęcającą, że nawet nie prosiłam jej o możliwość pokrojenia arbuza. Przy chłodniach podłoga była koszmarnie brudna, nawet nie poplamiona, ale jednolicie czarna. Jeszcze gorzej było między kartonem z arbuzami z stoiskiem z warzywami i owocami – tutaj podłoga była zwyczajnie mokra i brudna. W powietrzu czuć było nieprzyjemny zapach. Poszłam do kasy. Czynne były dwie, pierwsza i ostatnia, do obu była kolejka. Panie kasjerki kończyły pracę lub szykowały się na przerwę, bo głośno między sobą omawiały jakiej kawy się napiją. Ładnych kilka minut już stałam w kolejce, kiedy któraś z nich zadzwoniła po dodatkowego kasjera. Niestety dodatkowa kasa nie została otwarta. Sklep polecam, natomiast bardzo przeszkadzała mi woda na podłodze i bardzo nieprzyjemny zapach.

Astrum

30.06.2010

Biedronka

Placówka

Kościan, Kaźmierczaka 29

Nie zgadzam się (23)
Mam na siebie...
Mam na siebie zarejestrowane trzy karty SIM w Era. Z telefonów tych korzystają moi rodzice i ja. Mój tata jest osobą wykorzystującą telefon tylko do rozmów, nie interesują go nowinki techniczne. Ja jestem osobą decyzyjną we wszystkich kwestiach związanych z przedłużaniem umowy i zmianami na koncie. W pewnym momencie zadzwonił do ojca pracownik Ery. Tata wtedy szedł wzdłuż ruchliwej ulicy, nie rozmawiało mu się komfortowo przez telefon. Pracownik firmy wcisnął mu na siłę telefon i przedłużenie umowy. Rozmowa trwała dość długo, tata czuł się niezręcznie i nie umiał odmówić. Po kilku godzinach zadzwonił do mnie i opisał całą sytuację. Zdenerwowałam się, bo osobą decyzyjną odnośnie tego telefonu byłam ja i zmiana została przeprowadzona bezprawnie. Zresztą tata bardzo żałował, że dał sobie coś takiego wcisnąć. Tego samego dnia wieczorem zadzwoniłam do Ery. Kiedy wyjaśniłam jak sprawa wygląda i jak pięknie pracownik firmy nagina prawo oczywiście bez słowa wszystkie zmiany cofnięto. Okazało się, że telefon wraz z umową został wysłany, zostałam poproszona o nieodbieranie go. Powiedziałam, że oczywiście, i tak został wysłany na adres, pod którym rzadko bywam. Na moje żądanie zostało mi ujawnione nazwisko pracownika i zostałam poinformowana o procedurze składania skargi na pracownika. Skargi nie składałam, bo nie miałam wtedy na to czasu, zadowoliło mnie odwołanie idiotycznie wymuszonej umowy. Uważam, że pracownicy Ery przesadnie wykorzystali brak asertywności starszej osoby.

Astrum

30.06.2010

T-Mobile

Placówka

Nie zgadzam się (26)

Strefa Gwiazd Jakości Obsługi