Opinie użytkownika (919)

Ponieważ niedługo wyjeżdżamy...
Ponieważ niedługo wyjeżdżamy i w czasie wyjazdu kończy nam się ubezpieczenie na samochód poszliśmy do firmy ubezpieczeniowej przedłużyć polisę. Około dwa tygodnie wcześniej dostaliśmy od firmy list z przypomnieniem o kończeniu się naszej polisy i informacją o oddziale, który prowadzi nasze ubezpieczenie. Udaliśmy się do ubezpieczyciela. Firma mieści się w małym lokalu na parterze kamienicy, niedaleko nas. Pokój jest mały, wyposażony w dwa biurka, dwa komputery i sprzęt biurowy, krzesła, kanapkę na której klienci mogą poczekać i stolik przy kanapce. Trafiliśmy akurat na chwilę, gdy nie było klientów. W pracy były dwie panie. Jedna z nich od razu zajęła się nami, zaprosiła nas do stanowiska. Wyjaśniliśmy, że chcemy przedłużyć ubezpieczenie. Pani poprosiła o starą polisę. Na jej podstawie ubezpieczycielka znalazła naszą starą polisę. Mieliśmy wykupione razem ubezpieczenie na samochód i mieszkanie. Ponieważ nie dawno okradziono moją koleżankę uczuliła mnie na to, co może być ważne w umowie chciałam dowiedzieć, co obejmuje nasza polisa. Pani cierpliwie i dokładnie wytłumaczyła mi, na jaką kwotę mamy ubezpieczenie od kradzieży, od ognia i odpowiedzialności cywilnej. Wyjaśniła, na czym polegają te ubezpieczenia, co obejmują. Następnie policzyła nam, ile kosztowałoby ubezpieczenie mieszkania i samochodu na poprzednich warunkach. Ponieważ nie mieliśmy wystarczającej kwoty pieniędzy przy sobie a nie byliśmy pewni, czy z bankomatu będzie jeszcze możliwość wypłacenia pieniędzy (już robiliśmy w tym dniu wypłatę) pani zaproponowała nam rozłożenie na raty ubezpieczenia mieszkania, ponieważ nie jest to obarczone żadną opłatą, w przeciwieństwie do ubezpieczenia samochodu. W czasie ubezpieczania samochodu wyjaśniła nam również, co obejmuje polisa i do jakiej kwoty. Ponieważ zamierzamy wyjechać na Litwę podczas wakacji zapytaliśmy, czy normalna polisa jest wystarczająca. Pani powiedziała, że na Litwie akurat potrzebna zielona karta. Zapytaliśmy, czy jest dodatkowo płatna. Pani powiedziała, że nie. Druga pani od razu wypisała ją. Zapłaciliśmy należną dzisiaj część. Zostaliśmy poinformowani, że termin zapłaty drugiej raty będzie w styczniu i zostaniemy wcześniej poinformowani o tym listem. Mamy się nie bać, bo to nie będzie wezwanie, tylko przypomnienie. Wyszliśmy z firmy bardzo zadowoleni i z poczuciem, że zostaliśmy dobrze obsłużeni.

Astrum

10.07.2010

HDI

Placówka

Kraków, Prądnicka 70

Nie zgadzam się (30)
Robiąc dzisiaj zakupy...
Robiąc dzisiaj zakupy spotkałam się z bardzo nieprzytomną kasjerką. Przede wszystkim wyglądała, jakby miała rozcięty łuk brwiowy, albo zdartą z niego skórę. Nie wyglądało to zbyt miło i zachęcająco do korzystania z jej usług. Jeżeli miała jakaś ranę, to powinna ją chociaż przysłonić opatrunkiem. Kiedy podeszliśmy nie odezwała się ani słowem, zaczęła kasować nasze towary. Ponieważ kupowaliśmy dużo drobnych przedmiotów, a nie mieliśmy siatek, bo nie spodziewaliśmy się, że wejdziemy do tego sklepu, poprosiłam ją o reklamówkę. Kasjerka schyliła się pod blat, wyjęłam jedną reklamówkę, podała mi i dalej kasowała. Zapełniłam reklamówkę i poprosiłam o kolejną. Kasjerka ponownie schyliła się i podała mi jedną reklamówkę. Napełniłam ją też, ale uznałam, że resztę schowam do torebki, nie będę już prosić o reklamówki. Kasjerka w czasie kasowania pomyliła się i nabiła jeden z towarów podwójnie. Zawołała stojącą obok menadżerkę, aby jej pomogła wycofać produkt. Zawołała ją dwukrotnie, ale tak cicho, że menadżerka nie usłyszała. Dopiero mój mąż zwrócił się do niej, że tu pani panią prosi. Produkt został wycofany, zapłaciliśmy i poszliśmy do punktu obsługi klienta. W kolejce do kasy spędziliśmy ponad 10 minut a Kaufland wydaje bony na zakupy za 5 złotych, jeżeli czeka się w kolejce dłużej niż 5 minut. Przy informacji czekałam jedna klientka. Dziewczyna pracująca w informacji miała straszne urwanie głowy. Cały czas dzwoniono do niej z sali, żeby wywoływała jakieś osoby, wygłaszała komunikaty, oddawała rzeczy z depozytu, przyjmowała rzeczy do depozytu, wypuszczała ludzi z sali, oklejała produkty wnoszone na sklep, rozmawiała z klientką przed nami (której omyłkowo nabito produkt, którego nie kupowała i odesłano ją do informacji, aby to wyjaśniła) i nami. Podziwiam dziewczynę, że w ogóle wiedziała co ma zrobić, co gdzie powiedzieć. Uwijała się bardzo i starała się, żeby nikt nie musiał czekać długo. W takim momencie, w tym miejscu powinny pracować co najmniej dwie osoby i i tak miałyby co robić. Bez problemu uznano, że faktycznie należy nam się rekompensata i dostaliśmy bon, chociaż wymagało to od pracownicy trzech telefonów, ponieważ za pierwszym razem nie udało jej się uzyskać informacji na temat kolejek przy kasach.

Astrum

10.07.2010

Kaufland

Placówka

Żagań, Przyjaciół Żołnierza 7

Nie zgadzam się (22)
Poszliśmy z mężem...
Poszliśmy z mężem zrobić małe zakupy w Kauflandzie, już częściowo pod kątem naszego wyjazdu na wakacje. Ponieważ przechodziliśmy koło sklepu postanowiliśmy zajrzeć do środka. Przed sklepem, w pasażu, stały dwa sprzęty agd opakowane do transportu. Ponieważ zastanawiam się nad zakupem netbooka podeszliśmy do półki z nimi i zaczęliśmy je oglądać. Oczywiście były zamknięte w szklanej szafce. Po jakiś czasie podeszła do nas pani z obsługi. Zapytaliśmy ją czy na tych urządzeniach zainstalowane są jakieś systemy operacyjne. Powiedziała, że tak, że na każdym jest nalepka informująca, jaki jest. Ponieważ netbooki były 4 przeczytałam nam jaki jest system na 3 i powiedziała, że na 4 chyba nie ma. Zauważyłam, że jest na nim naklejka z Windows XP. Pani stwierdziła, że w takim razie pewnie jest XP. Zapytałam o długość pracy baterii. Sprzedawczyni podała, że jeden z nich ma około 3 godziny, dwa mają 4 – 5 godzin a ostatni też tak mniej więcej. Zapytałam, czy taka trwałość jest w czasie normalnej pracy. Pracownica nie wiedziała, o co mi chodzi. Wyjaśniłam jej na przykładzie mojego laptopa, że według specyfikacji, czas pracy miał wynosić 3 godziny, ale tyle wynosiłby może przy jakimś bardzo oszczędnym trybie, a normalnie pracował połowę z tego. Pani stwierdziła, że tu pewnie jest podobnie. Zapytaliśmy w takim razie o możliwość ładowania go w samochodzie i ładowarkę samochodową. Pani powiedziała, że nie ma. Dopiero po chwili rozmowy ustaliliśmy, że nie ma w zestawie, a nie w ogóle w sprzedaży. Mąż zapytał, ile taka ładowarka by kosztowała. Pracownica również tego nie wiedziała. Powiedziała, że zobaczy. Poszła gdzieś i przyszła po chwili. Okazało się, że przyniosła klucze do szafki, wyjęła dwa urządzenia, żebyśmy sobie zobaczyli. Obejrzeliśmy, powiedzieliśmy, że musimy się zastanowić, podziękowaliśmy i poszliśmy. Sprzedająca nie była zupełnie zorientowana w temacie.

Astrum

10.07.2010

Mix electronics

Placówka

Kraków, UL.BRATYSŁAWSKA 4

Nie zgadzam się (17)
11.02.2022
Odpowiedź firmy
Szanowna Klientko. Dziękujemy za cenne uwagi i spostrzeżenia. Zapewniamy, że nieustannie podnosimy swoje kwalifikacje, aby zapewnić naszym Klientom obsługę na najwyższym poziomie. Zachęcamy do kolejnych odwiedzin w naszym krakowskim salonie. Zespół Mix electronics
Kolejnym sklepem do...
Kolejnym sklepem do którego poszłam rozejrzeć się za czymś ciekawym do ubrania była Beshka. Na wystawie były wielkie slogany reklamujące, że to już druga przecena w sklepie. Sklep był duży, z dużą ilością klientek. Całość była jasno oświetlona. Muzyka była głośna, nie ogłuszająca ale i tak przeszkadzająca w skupieniu się. W sklepie stało pełno stojaków z ubraniami i wielkimi etykietami, informującymi o przecenach – głównie dominowała nowa, wyprzedażowa cena 29,99 zł. Podeszłam do jednego ze stojaków, wisiały na nim bluzeczki, oczywiście po 29,99. Na stojaku była upchana taka ilość wieszaków, że nie było w ogóle możliwości obejrzenia pojedynczego modelu, a kiedy usiłowałam wyjąć jeden, to pociągnął za sobą kilka kolejnych, zaczepionych wieszaków. Ciężko było je od siebie poodczepiać. Bluzeczki były źle pozawieszane na wieszakach, albo źle dobrane były wielkości wieszaków, bo ubrania zsuwały się w trakcie próby wyjęcia wieszaka. W końcu dałam sobie z tym spokój, nie chciało mi się kombinować, jak to zdjąć, żeby nie pospadało, nie pozaczepiało się. Po prostu było ich o wiele za dużo na jednym stojaku. Pod stojakami leżały buty, głęboko upchnięte. Wyjęcie ich wymagało schylania się i wchodzenia pod stojak, szukanie odpowiedniego rozmiaru to już w ogóle koszmar, prawdopodobnie trzeba by wchodzić na kolanach pod wieszak. Weszłam dalej w głąb sklepu. Pod jednym ze słupów zauważyłam dużą ilość butów. Leżały w nieładzie, jeden na drugim, na niektórych były podobijane ślady czyiś podeszew, tak jakby były tu nie ułożone, ale wkopane, ewentualnie klienci po nich deptali. Niektóre z nich kosztowały po 99 złotych za parę Ponieważ czegoś tak niechlujnego i nieuporządkowanego dawno nie wiedziałam wyszłam ze sklepu. Nie mam ochoty na robienie zakupów w miejscu, gdzie towar jest gorzej ułożony, przechowywany i traktowany niż w nie jednym second handzie.

Astrum

10.07.2010

Bershka

Placówka

Kraków, Pawia 5

Nie zgadzam się (23)
Weszłam do sklepu...
Weszłam do sklepu Stradivarius żeby rozejrzeć, czy nie ma czegoś ciekawego. W sklepie brzmiała bardzo głośna muzyka, stanowczo zbyt głośna i przeszkadzająca. Sklep był ciemny, oświetlony punktowo, nie najlepiej. W tym świetle nie do końca można było ocenić, co się ogląda. Klientek było dużo. W sklepie były bardzo duże wyprzedaże. Zauważyłam na wystawie bardzo ładną torebkę, taki pleciony koszyczek, z podszewką w kolorze czerwonym. Pomyślałam, że poszukam takiej w sklepie i obejrzę ją. Ubrań było sporo, niestety niektóre upchane na wieszakach a bardzo rzuconych w nieładzie na kilka stołów. Znalazłam kilka torebek, ale żadnej takiej jak na wystawie. Chciałam zapytać kogoś z pracowników o nią, ale pracownicy byli ubrani mniej więcej tak jak klienci więc trudno było ich odróżnić. Potem zauważyłam, że panie pracujące tu mają czarne koszulki w logo firmy, ale niektóre miały na nie zarzucone jeszcze inne bluzy. Nie nosiły żadnych plakietek. Zauważyłam w leżącym na stosie ubrań bardzo ładny sweter. Występował w kilku odcieniach kolorystycznych, przeceniony z ponad 100 złotych (chyba 119 zł), na 29,99. Niestety w rozmiarze M był troszkę opięty. Może to zresztą był taki model, mający tak się układać, trudno mi było w tym świetle i ścisku ocenić. W każdym razie zaczęłam szukać, czy nie ma L. Przejrzałam sporą ilość stosu i znajdowałam tylko M. W końcu pomyślałam, że może tu są tylko M, ale chciałam się upewnić u pracownika. Wzięłam jeden ze swetrów i zaczęłam rozglądać się po sklepie. Zauważyłam panią obsługującą przymierzalnię, ale nie chciałam jej przeszkadzać, bo miała przy przymierzalni już urwanie głowy. Zauważyłam jeszcze jedną panią, która przyniosła jakieś ubrania i dokładała je do wieszaka. Zanim do niej doszłam przeszła w inne miejsce. Poszłam za nią. W końcu udało mi się zadać jej pytanie, czy te swetry są w innych rozmiarach. Pracownica (młoda blondynka) rzuciła na mnie okiem jak na natrętną muchę i odwróciła głowę, patrząc zupełnie gdzie indziej powiedziała, że jest tylko to co na stoisku. Chciałam się dowiedzieć, czy coś takiego jest w ogóle dostępne i czy jest sens przeszukiwać stół ze swetrami, ale na taką reakcję pracownika odechciało mi się robić zakupów, odłożyłam sweter na stół i wyszłam.

Astrum

10.07.2010

Stradivarius

Placówka

Kraków, Pawia 5

Nie zgadzam się (19)
Przechodząc obok weszłam...
Przechodząc obok weszłam do niedawno otwartego sklepu Biedronka. Przed sklepem na chodniku było sporo papierków, opakowań po produktach i śmieci. Ponieważ sklep znajduje się w płatnej strefie parkowania, a obok sklepu znajduje się zamknięty parking, na drzwiach, w kilku miejscach były wywieszone informacje, że przy wyjeździe z parkingu, przy szlabanie należy pokazać paragon z Biedronki. Bardzo dobre rozwiązanie i ważne, że klienci są o tym poinformowani. Szkoda tylko, że kartka jest naddarta, przyklejona taśmą chyba któryś kolejny raz, bo na szybach są ślady po poprzednich przylepianiach. Sklep jest czyściutki, wysprzątany. Nie było łatwo poruszać się po sklepie, ponieważ na środku alejek stały ustawione słupy nośne budynku i blokowały przejście przez alejkę, zwłaszcza z metalowymi wózkami. Kiedy byłam na sklepie dwoje lub troje pracowników krzątało się przy dokładaniu towaru i sprzątaniu. Ciekawy był wybór mięs, bardzo duży jak na sklep tego typu i produkty te były poukładane nie w głębokiej chłodni zasuwanej od góry, ale w stojącym regale chłodniczym. Świetne rozwiązanie, można łatwo i dokładnie obejrzeć, co jest w sprzedaży. Ponieważ dzień był upalny chciałam sobie przede wszystkim kupić coś do picia. Znalazłam tylko duże, półtoralitrowe butelki wody przy wejściu i piwo, nie umiałam znaleźć soków ani małych wód (zawsze są przy wejściu). Po obejrzeniu całego sklepu poddałam się i zapytałam przechodzących pracowników, gdzie mogę je znaleźć. Pani z obsługi podeszła ze mną do półki i pokazał mi, gdzie stoją. Wzięłam sobie jeden z soczków. Były niezbyt dobrze ułożone, na kartonowym pudełku, w którym stały leżało kilka butelek położonych na wierzchu. Całość była umieszczona dość wysoko, ponad moją głową i musiałam się nagimnastykować, żeby wyjąć butelkę z pudełka, wcześniej przełożyć inne butelki obok, żeby nic nie rozbić. Szkoda, że sklep nie prowadzi sprzedaży produktów sezonowych, chciałam kupić bób, ale nie widziałam go nigdzie na stoisku z warzywami i owocami. Udałam się do kasy. Były czynne dwie, ale było przy nich zamieszanie. W jednej z kas zmieniały się kasjerki i był jakiś problem z wyjęciem kasetki z pieniędzmi, trwało to kilka minut. W międzyczasie drugi kasjer nie umiał sobie poradzić z rosnącą kolejką i klientką długo pakującą zakupy. Nie miał gdzie przekładać po skasowaniu zakupów następnego klienta i myliło mu się, co już skasował a co nie. W końcu szczęśliwie udało się zapłacić za sok i wyszłam ze sklepu. Za kasami, na ladzie leżały foldery, niektóre rozrzucone i pomięte.

Astrum

10.07.2010

Biedronka

Placówka

Wadowice, Piłsudskiego 33

Nie zgadzam się (25)
Szukałam szkicownika na...
Szukałam szkicownika na wakacje. Dawno nic nie rysowałam i pomyślałam, że może w wakacje pojawi się trochę czasu na rozwijanie hobby. Sklep jest ukryty w głębi budynku i nie jest łatwo go znaleźć. Przy bramie jest szyld sklepu, kierujący w głąb budynku. Potem nie ma już żadnej informacji, a przydałaby się, bo niektóre firmy mieszczą się na dziedzińcu a inne na górze w budynku. Pomyślałam, że najpierw sprawdzę dziedziniec. Sklep tam był. Na zewnątrz czuć już było zapach terpentyny i farb olejnych. Weszłam do sklepu. Składał się przedsionka i sklepu w głębi. Kiedy weszłam stały tam dwie pracownice i rozmawiały na prywatne tematy. Stanęłam przy półce ze szkicownikami i zaczęłam je oglądać. Był ich spory wybór, cienkie, grubsze, w różnych formatach, z różnymi rodzajami papieru. Pomyślałam, że może poradzę się w sprawie wyboru kogoś z pracowników, ale chociaż stałam przy półce przez 10 minut, a one stały może dwa metry ode mnie nie zainteresowały się mną. Zresztą nie odezwały się również, kiedy wchodziłam do sklepu. Byłam jedyną klientką. Towarów dużo, chociaż moim zdaniem lepszy wybór jest w innych sklepach dla plastyków. Ceny dość wysokie.

Astrum

10.07.2010

Hergon

Placówka

Kraków, Rynek Główny 7

Nie zgadzam się (15)
Przechodziłam koło sklepu...
Przechodziłam koło sklepu firmowego porcelany krośnieńskiej. Sklepik jest niewielki, ale dobrze zaopatrzony. Weszłam do środka. Wewnątrz była jedna klientka i sprzedawczyni. Trochę produktów stało na ladzie, niektóre serwisy na regale. Regał miał około trzech metrów długości i sięgał prawie do samego sufitu. Serwis wyglądający na ciekawy stał bardzo wysoko, ponad moją głową. Z wysiłkiem zdjęłam jeden z elementów, żeby go obejrzeć. Inne serwisy stały niżej, mogłam je obejrzeć. Ale takich rzeczy nie można ocenić, jeżeli cały serwis leży ściśnięty jeden element koło drugiego. Tutaj tak właśnie było, wszystko ciasno ułożone. Szkoda, że żadne z nich nie były wyeksponowane w sposób pozwalający obejrzeć w całości. Wzięłam do ręki kilka produktów. Klientka skończyła zakupy i wyszła ze sklepu. Sprzedawczyni podeszła i zapytała czy pomóc mi w czymś. Powiedziałam, że szukam serwisu na 12 osób do kawy lub herbaty. Sprzedawczyni omówiła mi asortyment, mówiąc, że tu jest taki za tyle, taki za tyle i tak dalej. Ten, który podobał mi się kosztował 480 złotych. Zapytałam o niego, licząc, że dowiem się czegoś więcej, o rodzaju porcelany, producencie (nie byłam pewna, czy wszystkie są wyprodukowane przez Krosno), rodzaju zdobienia. Sprzedająca powiedziała mi jedynie, że jest to serwis na 12 osób, do kawy, z filiżankami, talerzykami, talerzykami deserowymi, dzbankiem, cukierniczką i dzbankiem na mleko. Zapytałam jeszcze, czy można zapłacić kartą. Sprzedawczyni z oburzeniem powiedziała że nie, tylko gotówka. Podziękowałam i wyszłam ze sklepu.

Astrum

10.07.2010

Krosno SA

Placówka

Kraków, Krowoderska 33

Nie zgadzam się (29)
Przechodziłam obok i...
Przechodziłam obok i postanowiłam zajrzeć do sklepu w poszukiwaniu kremu do twarzy. Sklep z zewnątrz nie był zachęcający, nie miał żadnej ciekawej aranżacji wystawy, tylko zwyczajnie powypisywane ręcznie na kartkach informacje dotyczące promocyjnych cen produktów. Weszłam do środka. Pomieszczenie jest duże, o wystroju nie modernizowanym przez co najmniej kilkanaście lat, może nawet dłużej. Oświetlenie słabe, podłoga szara, ogólne wrażenie ponurości i przygnębienia. W sklepie stało sporo regałów, luźno ustawionych, z wygodnymi przejściami pomiędzy. Kiedy przyjrzałam się asortymentowi na półkach odkryłam, że sklep jest nadspodziewanie dobrze zaopatrzony i ma dość umiarkowane ceny – kremy były po dwa, trzy złote tańsze niż drogerie, w których zakupy robiłam do tej pory. Byłam w sklepie około pół godziny przed zamknięciem. Jedna z pań z obsługi myła już podłogę, używając dość dużo wody. Takie mycie było bardzo nieefektywne, bo w sklepie było kilka klientek, chodzących po mokrej posadzce i mieszających wodę z kurzem z butów i robiących błoto. Stanęłam przed jedną z półek i oglądałam kremy. Pracownica przejechał miotłą ze szmatą przede mną, między mną a półką. Po chwili spojrzała i zauważyła, że właśnie tą półkę oglądam. Zaprosiła mnie, abym podeszła bliżej. Obejrzałam półkę i zauważyłam jedną z maseczek. Zapytałam pracownicy, czy jest może krem z tej serii. Dziewczyna znała się bardzo dobrze na rozkładzie produktów na półkach, pokazała mi, momentalnie, gdzie stoi krem. Podziękowałam. Zapytałam jeszcze, czy można płacić kartą. Powiedziała, ze tak, powyżej 15 złotych. Zabrałam krem i jedną z maseczek i udałam się do kasy. Nie było kolejki, kasjerka była uprzejma, powiedziała „dzień dobry”, wyraźnie kwotę do zapłaty, podziękowała mi za zakupy i pożegnała mnie. Sklep przy bliższym poznaniu okazał się o wiele sympatyczniejszy niż wyglądał na to w pierwszej chwili.

Astrum

09.07.2010

Vega

Placówka

Bytom, Dworcowa 17

Nie zgadzam się (26)
Otrzymałam paczkę za...
Otrzymałam paczkę za pośrednictwem DHL. Zawierała zamówione przeze mnie produkty. Do obsługi przez firmę nie mam żadnych zastrzeżeń. Został mi udostępniony numer listu przewozowego i na stronie firmy DHL miałam dokładny podgląd o której godzinie i gdzie znajdowała się moja paczka począwszy od centrali w Warszawie, poprzez punkt w Zabrzu i informację, że przed 7 – dmą rano została przekazana kurierowi. Na wypadek, gdybym nie sprawdzała tych informacji on - line dostałam też rano SMSa, ze paczka będzie dostarczona w dniu dzisiejszym. Wszystko profesjonalnie i na wysokim poziomie. Szkoda tylko, że firma nie jest w stanie sprecyzować godzin dostarczenia i jeżeli komuś zależy na odebraniu paczki musi zorganizować osobę czekającą cały dzień w domu. Na stronie internetowej był podany kontakt do ogólnego Contact Center, szkoda, że nie było numeru bezpośrednio do kuriera. Koło 15 – tej przyjechał kurier. Starszy mężczyzna, z brodą, ubrany w firmową koszulkę DHL. Zadzwonił domofonem, na klatce nie powiedział mi „dzień dobry”, ani nie odpowiedział na moje powitanie tylko od razu podał mi kartkę do podpisania, że potwierdzam odbiór i paczkę. Podpisałam się na kartce, na co pan skwitował z wyraźną ironią, że „piękny podpis”. Mój podpis jest nieczytelny i jeżeli nie muszę podpisywać czytelnie, to tak się właśnie podpisuję. Uważam jego komentarz za co najmniej nie na miejscu. Zapytałam, czy mam się w takim razie podpisać czytelnie. Powiedział, że nie trzeba i wyszedł z klatki. Firma się stara, ale kurierzy jeśli chodzi o jakość obsługi przeciętni.

Astrum

09.07.2010

DHL

Placówka

Nie zgadzam się (16)
Razem z mężem...
Razem z mężem zbieramy znaczki. Zbieraliśmy je w czasach, gdy byliśmy nastolatkami, obecnie połączyliśmy nasze kolekcje i zaczęliśmy dokupować walory, których nam brakowało. Postanowiliśmy też zdobyć trochę wiedzy teoretycznej i zaprenumerować „Przegląd filatelistyczny”. W internecie, na stronie Zarządu Głównego Polskiego Związku Filatelistycznego znalazłam numer konta i adres wydawnictwa Fischer. Informacja była bardzo lakoniczna. Nie zostały podane żadne informacje o tematyce i zakresie informacji w czasopiśmie. Wyłącznie informacja, że ukazuje się co miesiąc, że można kupić w Bytomiu w sklepie, albo zaprenumerować na 12 miesięcy. Innymi słowy, informacja tylko dla tych, co wiedzą, że gazetka jest wartościowa, albo chcą zaryzykować w ciemno. Informacje do zawarcia prenumeraty są wystarczające – koszt rocznej krajowej, międzynarodowej, numer konta, adres i adres e-mail. Wpłaciłam pieniądze, napisałam do firmy e – mail z informacją i adresem. Nie dostałam na niego żadnej odpowiedzi. Ponieważ prenumeratę robiłam pod koniec czerwca spodziewałam się zacząć dostawać od numeru czerwcowego lub lipcowego. I myślałam, że dostanę jakieś powiadomienie o przyjęciu zamówienia lub coś w tym rodzaju. Po około dwóch tygodniach od złożenia zamówienia przyszła pocztą spora koperta. Listem poleconym priorytetowym. Było w niej 6 egzemplarzy pisma, od stycznia do czerwca 2010. Ponieważ czasopismo jest specjalistyczne i liczy się zawarta w nim wiedza a nie newsy nawet się ucieszyłam. Szkoda tylko, że firma nie poinformowała mnie o tym wcześniej, ani nie zapytała jak wolałabym, w końcu mogłam mieć już wcześniejsze egzemplarze. Czasopismo wspaniałe, ale kontakt z klientem beznadziejny i tylko dlatego nie najlepiej oceniam firmę.

Astrum

09.07.2010

Fischer

Inna forma kontaktu

Nie zgadzam się (23)
Oglądałam kiedyś w...
Oglądałam kiedyś w księgarni książkę pod tytułem „Leksykon zamków w Polsce”. Książka była bardzo droga, kosztowała prawie 160 złotych. Ostatnio przypomniałam sobie o niej i postanowiłam sprawdzić, czy nie byłaby tańsza przez internet. Znalazłam ją na Allegro, w księgarni krakowskiej za 120 złotych. Oczywiście zdecydowałam się na zakup. Księgarnia jest bardzo przyjazna klientowi. Strona internetowa jest dobrze zrobiona. Firma odwołuje się do swojej 20 – letniej historii, podkreśla, że książki zostaną szybko wysłane (informacja o wysyłce dwa razy dziennie), podkreśla bezpieczne opakowanie wysyłanego towaru (książki opakowane w karton). Zamieszczone informacje są ważne, napisane skrótowo, łatwe do ogarnięcia na pierwszy rzut oka, bez konieczności wczytywania się w skomplikowane regulaminy sprzedawcy. Podane są też dwa telefony kontaktowe do firmy, komórka i stacjonarny. Opis aukcji też jest przemyślany, około połowy strony zajmują informacje zachęcające do zakupu i przydatne w realizacji transakcji (możliwość łączenia przesyłek w jedną, bezpieczne opakowanie, pokreślenie długiej historii firmy na Allegro), drugą notatka o książce. Informacja o książce jest trochę zbyt lakoniczna, i nie wiem czy na jej podstawie zdecydowałabym się na zakup, ale w tym przypadku byłam już zdecydowana. Zapłaciłam od razu kartą. Następnego dnia dostałam e – mail z informacją, że książka będzie dostępna nazajutrz, po 14:00. udaliśmy się razem z mężem po odbiór. Na stronie był podany adres i pokazana księgarnia na zdjęciach. Dzięki temu łatwo było ją znaleźć. Wewnątrz księgarnia robiła przeciętne wrażenie. Półki z małą ilością książek do wyboru. Ogólnie czysto, ale pusto. Gdybym tam weszła z ulicy pewnie uznałabym, że nie znajdę tu nic ciekawego i wyszła. Za ladą stał młody chłopak. Przywitał się, kiedy weszliśmy. Wyjaśniłam, w jakiej sprawie przyszliśmy. Powiedział, że oczywiście, tak i poszedł na zaplecze po książkę. Wydał nam książkę i podał paragon. Książka była bardzo ciężka, sprzedawca sam zaproponował, że zapakuje w dwie reklamówki, bo jedna będzie za słaba. Zapytał jaki jest nasz nick na Allegro. Ponieważ rozglądaliśmy się po półkach, czy nie ma tu czegoś ciekawego pan poinformował nas, że dla nas jest około 20% rabatu od cen na półce. Nie znaleźliśmy nic ciekawego, podziękowaliśmy i wyszliśmy. Pan pożegnał nas, gdy wychodziliśmy.

Astrum

09.07.2010

Księgarnia na Kazimierzu

Placówka

Kraków, Miodowa 4

Nie zgadzam się (16)
Do tego sklepu...
Do tego sklepu weszłam przez przypadek, ale zaskoczył mnie bardzo, wręcz zwalił z nóg. W sklepie było sporo ubrań i torebek, moim zdaniem przesadnie ozdobionych i błyszczących. W środku sklepu były schody prowadzące do jego dalszej części. Na schodach stały ustawione buty, wokół przy ścianach wisiały wieszaki z ubraniami. Podłoga była czysta. W sklepie pracowały dwie dziewczyny, obie ze zbyt mocnym makijażem jak na sprzedawczynie. Nie pytane nie odzywały się do klientów, nie padło ani „dzień dobry” ani „do widzenia”. Kilka dziewczyn, klientek oglądało produkty. W sklepie raczej sprzedaje resztki kolekcji, bo jedna z pań pytała o możliwość przymierzenia trzech różnych par butów w innym rozmiarze niż były wystawione i za każdym razem dowiadywała się, że są tylko takie jak widać. Podeszłam do wieszaków i zaczęłam oglądać ubrania. I tu przeżyłam szok. W sklepie były do kupienia ciuchy i torebki takich marek jak Gucci, Dolce&Gabbana, Versace, Louis Vuitton. Całkiem spory wybór, z metkami, w przystępnych cenach (koszulki po 109 złotych, torebki poniżej 200 złotych). Albo trafiłam na butik prowadzący wielką wyprzedaż ubrań od projektantów, albo na sklepik handlujący podróbkami na szeroką skalę. Jakość wykonania tych ciuszków raczej świadczy o tym drugim.

Astrum

09.07.2010

New Style

Placówka

Bytom, Dworcowa 19

Nie zgadzam się (23)
Zakupiliśmy przez Allegro...
Zakupiliśmy przez Allegro maszynkę do golenia dla męża. Głównym kryterium była możliwość odbioru osobistego w Krakowie, bo zależało nam na czasie. Znaleźliśmy interesujący model w firmie Musicland. Strona graficznie niezbyt dobrze zorganizowana. Litery są wielkie, wielkie napisy i wielkie zdjęcia zajmują całą górną cześć strony, co zmusza do przewijania i przewijania strony. Najgorsze, że początkowo są mało istotne informacje. Dopiero koło połowy strony podane są parametry techniczne golarki i jej charakterystyka. A na samym dole znajdują się informację dotyczące finalizacji transakcji. Wszystko to jest rozwleczone, z wielkimi czcionkami i z wielkimi odstępami, czytelne, ale męczące dla potencjalnego klienta. Zdecydowaliśmy się na zakup, bo można było odebrać osobiście. Plus dla sprzedającego, że ma różne opcje wysyłki, pocztą kurierem, pobraniowa i z przedpłatą i wszystkie to opcje ma wymienione wraz z cenami. Po zakupie poinformowaliśmy e – mailem, że chcemy odebrać osobiście. Dostaliśmy bardzo szybko list z informacją w jakich dniach i w jakich godzinach jest to możliwe, a także, że w sklepie jest tylko możliwość zapłaty gotówką, ponieważ nie ma tam teminala. Zapłaciliśmy kartą przez „płacę z Allegro” i poprosiliśmy o wyznaczenie nowego terminu, po którym będzie można odebrać golarkę. Okazało się, że będzie dostępna już od poniedziałku. Firmę było łatwo znaleźć, ale nie robiła dobrego wrażenia. Wnętrze było zagracone, zastawione stosami pudełek. Przy wyjściu leżała paleta ze śmieciami. Sprzedający najpierw nie potrafił zidentyfikować naszego zakupu. Zupełnie nie umiał poradzić sobie z obsługą Allegro. W ogóle nie był wstanie znaleźć co kupiliśmy. W końcu zapytał jaka to była golarka. Nie wiedzieliśmy dokładnie jak się nazywała, ale mniej więcej znaliśmy cenę, na szczęście to wystarczyło. Następnie dowiedzieliśmy się, że sprzedający nie jest zadowolony z Allegro, jeszcze mniej jest zadowolony z „płacę z Allegro”. Ponarzekał na długi czas przekazywania pieniędzy i powiedział, że mamy sobie poczytać na forum Allegro o tej usłudze. Wyszliśmy z zakupem. Maszynka jest dobra, sklep nieciekawy, ale ma towar w dość korzystnej cenie.

Astrum

09.07.2010

Musicland

Placówka

Kraków, Os. Teatralne 3

Nie zgadzam się (25)
Zajrzeliśmy do sklepu...
Zajrzeliśmy do sklepu Cropp Town. Przede wszystkim w sklepie była moim zdaniem o wiele za głośna muzyka. Sklep był bardzo ciemny, ciemna podłoga, ciemne ściany. Nie robiło to zachęcającego wrażenia. W sklepie stały poustawiane stojaki z ubraniami, posegregowanymi według cen, w niskich, zachęcających cenach, od 9 złotych. Obejrzałam sobie kilka torebek, nie znalazłam nic ciekawego i chciałam wychodzić. Mąż uznał, że może w tym sklepie kupi sobie czapeczkę. Zauważył, że czapki leżą na półkach za sprzedającym. Za ladą stał młody chłopak, bardzo mało rozmowny, nie odzywający się do klientów. Kiedy mąż poprosił go o czapkę sięgnął po jedną z nich. Mąż powiedział, że chciał inną. Wówczas chłopak mruknął pod nosem coś w rodzaju „aha” i podał drugą czapkę. Poprosiliśmy o kolejną. Mąż mierzył, ja oglądałam, sprzedający wpatrywał się w przestrzeń. Po chwili zapytałam, czy gdzieś tu jest lustro, bo ciężko kupować czapkę „na oko”. Chłopak mruknął „tam” i wskazał kierunek, gdzie mamy szukać. Faktycznie, lustro było. Okazało się, że koło lustra znajduje się stojak z czapkami. Przymierzyliśmy jeszcze kilka i wybraliśmy pasujący mężowi model. Przy kasie chłopak bez słowa wziął od nas, na pytanie czy można zapłacić kartą mruknął „tak”. Przyjął płatność, spakował czapkę, podał nam. Kiedy odchodziliśmy nie odpowiedział na moje „do widzenia”.

Astrum

09.07.2010

Cropp

Placówka

Kraków, Kamieńskiego 11

Nie zgadzam się (22)
Przechodząc się pasażem...
Przechodząc się pasażem Bonarki zajrzałam do sklepu Camaieu. W pierwszej chwili sklep zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie. Wejście było szerokie, sklep był jasno oświetlony. Wydawało się, że w sklepie jest bardzo duży wybór towarów. Niestety sklep był zastawiony stojakami z ubraniami w sposób utrudniający poruszanie się po nim, ponieważ trzeba było się przepychać koło nich. Zaraz przy wejściu stał stojak z ładnymi spodniami w kolorze kremowym, jasnobrązowym, beżowym, jasnozielonym. Spodnie były z cienkiego materiału, idealne na lato. Zdziwiłam się oglądając metki. Spodnie były takie same, wisiały koło siebie i niektóre były w promocji po 49 złotych a inne po 69 złotych bez promocji. Obok na stosie pudełek leżały ładne tekstylne torebki, w kolorach pasujących do spodni. Niestety spodnie nie leżały na mnie dobrze i zrezygnowałam z kupna. Przyjrzałam się torebkom. Były ładne, w cenie około 70 złotych, ale po obejrzeniu uznałam, że nie będą praktyczne, bo mają dekorację z ponaszywanych cekinów i obawiałam się, że może haczyć i zaciągać inne ubrania. Niemile zdziwiłam się w przymierzalni. Było to małe pomieszczenie z bardzo zakurzonymi wieszakami. Na ścianie przymierzalni nalepiona była reklama, informująca, że w tylko w dniu dzisiejszym za zakup powyżej 90 złotych można dostać z powrotem 20 lub 30 złotych. Dopiero po przeczytaniu dokładnie ulotki znalazłam informację, że promocja dotyczy dopiero sierpnia. Uważam, że była sformułowana w sposób wprowadzający w błąd, bo przede wszystkim widoczna była informacją, że promocja obowiązuje „tylko dzisiaj”.

Astrum

09.07.2010

Camaieu

Placówka

Kraków, Pawia 5

Nie zgadzam się (22)
Weszłam do sklepu...
Weszłam do sklepu zobaczyć, czy nie ma do kupienia czegoś ciekawego na lato. Na wystawie była informacja o ciekawej promocji w rodzaju weź trzy zapłać za dwa, obejmująca między innymi bieliznę nocną damską i męską, skarpety i jeszcze kilka innych rodzajów produktów. Weszłam do sklepu. Był duży, jasny, z luźno ustawionymi stojakami z ubraniami. Podłoga i stojaki były czyściutkie. Ubrania wisiały na wieszakach równo, starannie, nie powywracane na lewą stronę. Nie były ledwo zaczepione, co grozi łatwym zrzuceniem. Nie widziałam też ubrań pod wieszakami. Oglądane na wieszakach modele były dość ciekawe, proste, zwyczajne ubrania pasujące na lato. Ucieszyłam się, że jest duży wybór rozmiarów, także większych. Przymierzyłam kilka sukienek. Przymierzalnia była jasna, składała się z o ile pamiętam ośmiu lub dziesięciu kabin. Kabiny były oddzielone jasną, zasuwaną tkaniną, dość dużą, żeby komfortowo zasłonić całą kabinę. Wewnątrz było dużo miejsca, wygodny taboret, kilka wieszaczków i duże lustro. Pracowników było niewielu, w czasie gdy byłam w sklepie widziałam tylko jedną pracownicę coś układającą.

Astrum

09.07.2010

KappAhl

Placówka

Kraków, Kamieńskiego 11

Nie zgadzam się (16)
Robiąc zakupy w...
Robiąc zakupy w Bonarce zajrzałam do sklepu House, przyciągnięta napisami informującymi, że w sklepie obowiązuje promocja do – 77%. Wystawa sklepu była bardzo nieciekawa. Utrzymana cała w szarej tonacji, z różowymi napisami informującymi o promocji ozdobiona była szarymi, rozkręconymi w połowie manekinami (osobno nogi i osobno korpusy). Moim zdaniem brzydkie i niezachęcające do odwiedzania sklepu. Sklep był ciemny. Ściany, podłoga, sufit były czarne. Muzyka była głośna, ale możliwa do wytrzymania. Zaprojektowane oświetlenie niewystarczające rozjaśniało wnętrze sklepu. Produkty były oświetlone, ale nie na tyle, żeby je sobie dokładnie obejrzeć. Klientów było sporo. Modele ubrań w większości nie odpowiadały mi. Znalazłam ciekawy model torebki, w dość odważnym, fioletowym kolorze. Nie była droga, kosztowała na wyprzedaży 49 złotych, ale po dokładnym obejrzeniu uznałam, że jest z bardzo nieprzyjemnego materiału i zrezygnowałam z zakupu. Za kasą stał sprzedawca bardzo dobrze wczuwający się w nastrój sklepu, wytatuowany na nogach i tańczący w rytm muzyki. Przy przymierzalniach pracowała bardzo przejęta młoda dziewczyna, pilnująca numerków podawanych wchodzącym klientom. Sklep taki sobie, nie znalazłam w nim niczego, co chciałabym kupić. Zdziwiło mnie to, bo miałam kilka ubrań kupionych w tej sieci sklepów i nie wyglądały źle.

Astrum

09.07.2010

House

Placówka

Kraków, Kamieńskiego 11

Nie zgadzam się (24)
Zajrzałam do sklepu...
Zajrzałam do sklepu Ecco, ponieważ zastanawiałam się nad zakupem jakiegoś wygodnego obuwia na lato. Sklep jest urządzony bardzo prosto. Wewnątrz było czysto, na podłodze nie było plam ani śmieci. Wystawionych było niewiele modeli butów i kilka modeli torebek. W sklepie było kilkoro klientów i co najmniej trzy osoby z obsługi. Zainteresowała mnie jedna z torebek, w bardzo efektownym, czerwonym kolorze, z białymi wykończeniami. Obejrzałam ją dość dokładnie, ale nie umiałam znaleźć ceny. Zapytałam jednej z pracownic, ile ta torebka kosztuje. Pani zaangażowała się. Znalazła wewnątrz torebki metkę z ceną. Następnie zaczęła demonstrować mi produkt. Wypakowała wypychacz z wnętrza, pokazała mi jak torebka wygląda w środku. Zapytałam, czy białe lamówki to skóra, na co dowiedziałam się, że jest to włókno poliuretanowe. Obejrzałam torebkę w środku. Moim zdaniem nie była zbyt funkcjonalna. Przede wszystkim nie cała była zamykana na zamek, a jedynie w środku znajdowała się jedna duża i jedna mała kieszeń zamykane. Moim zdaniem nie jest to zbyt wygodne i stwarza duże ryzyko, że coś zostanie wyciągnięte z torebki lub wypadnie przez przypadek. Wnętrze torebki było pokryte jakimś sztucznym tworzywem, niespecjalnie miłym w dotyku, klejącym się. Sprzedawczyni natomiast opisała mi je w samych superlatywach. Po pierwsze, pokazała mi te małe kieszonki na zapinane, mówiąc, że są takie dobre, bo można coś w nich zamknąć i dodatkowo zabezpieczyć. Pokazała mi też kieszonkę na komórkę, mówiąc, że tu można nosić telefon. O tworzywie wewnątrz opowiedziała, że jest to tworzywo (tu podała jego nazwę), które jest odporne na wodę, nie przecieka i w dzięki temu chroni przedmioty znajdujące się w środku. A dodatkowo chronione są przedmioty w przegródce zamykanej na zamek. Nie do końca umiała sobie radzić z wątpliwościami, bo kiedy mówiła o wodoszczelności torebki stwierdziłam, że może się od góry nalać woda, na co sprzedawczyni nic nie odpowiedziała. Ale trzeba jej przyznać, że dokładnie i rzetelnie opisała torebkę. Przymierzyła ją i zachęciła mnie do przymierzenia. Torebka była przeceniona na 299 złotych, co jednak uważam, że i tak było dosyć wysoką ceną.

Astrum

08.07.2010

ECCO

Placówka

Kraków, Puszkarska 9

Nie zgadzam się (36)
Krakowski Kredens to...
Krakowski Kredens to sieć sklepów sprzedająca produkty ręcznie robione według starych receptur. Wszystkie produkty mają jednolitą szatę graficzną, beżowo - brązową. Ich receptury mają sięgać przełomu XIX i XX wieku. Niektóre nazwy nawiązują do słynnych w krakowskim świadku postaci, głównie kobiet, profesorowych, radczyń, itp, których nazwy adresowane są chyba tylko do wielbicieli Galicji i to Galicji krakowskiej, bo raczej nic nie będą znaczyły dla ludzi nie specjalnie zainteresowanych tą epoką. Pomysł jest w każdym razie oryginalny i bardzo ciekawy. Produkty smaczne, ale w kosmicznych cenach. Sklepik w Bonarce jest ciekawie urządzony, bardzo prosto, w neutralnych, beżowych kolorach, nie rzucających się w oczy, nie męczących dla klienta. W sklepiku było czysto. Produkty do kupienia były oczywiście tylko i wyłącznie firmowe. Kolorystyka sklepu była dopasowana do kolorystyki produktów. Kiedy weszłam była jedna klientka i sprzedawczyni za ladą. Oglądałam produkty na półkach. Nie było zbyt dużego wyboru, w całym sklepie było raptem może kilkadziesiąt różnych produktów. Nie wiem, czy sklep ma tak skromny asortyment, czy w ogóle firma ma tak mało produktów w ofercie, ale mam wrażenie, że w innych sklepach widziałam więcej różnych produktów. Sprzedawczyni ograniczała się do obserwowania naszych kroków po sklepie, nie powiedziała nic na powitanie, ani nie odezwała się słowem w czasie jak byłam w sklepie. Nie była przy tym niczym zajęta, po prostu gapiła się na klientki.

Astrum

08.07.2010

Krakowski Kredens

Placówka

Kraków, Puszkarska 9

Nie zgadzam się (21)

Strefa Gwiazd Jakości Obsługi