Opinie użytkownika (919)

Będąc w wakacje...
Będąc w wakacje w Toruniu robiliśmy małe zakupy w Netto. Sklep znajdował się w centrum miasta, przy ruchliwej ulicy. Sala sprzedaży była sporych rozmiarów, uporządkowana. Produkty były w dużym wyborze. Przed sklepem stały wózki na zakupy. Przy sklepie znajdował się bardzo obszerny parking, w tym czasie prawie pusty. Klientów nie było wielu, ale kilkanaście osób chodziło po sklepie. Wybraliśmy dla siebie jedzenie i ustawiliśmy się w kolejce do kasy. W kolejce stało 12 osób. Czynna była tylko jedna kasa. Obok przechodziła jakaś pracownica. Zapytałam ją o możliwość otworzenia jeszcze jednej kasy. Pracownica spojrzała na mnie z ogromnym zdziwieniem, jakbym chciała gwiazdki z nieba i powiedziała, że przecież w niedzielę jest tylko jeden kasjer. Po czym odeszła. Kasjer obsługiwał dość sprawnie, był uprzejmy, witał się i żegnał z klientami.

Astrum

29.10.2010

NETTO

Placówka

Toruń, Dąbrowskiego 26

Nie zgadzam się (1)
Potrzebowałam kupić dwie...
Potrzebowałam kupić dwie śruby o grubości 6 mm i długości ponad 10 cm. Dowiedziałam się, że w tym sklepie mogą takie rzeczy mieć. Weszłam więc do środka. Sklep wygląda jak typowy sklep z artykułami metalowymi, materiałami budowlanymi i narzędziami. Przedmioty były ustawione w prawie całym pomieszczeniu. W sklepie nie było czuć nieprzyjemnych zapachów, jakie czasem w takich miejscach czuć. Kiedy weszłam zauważyłam za ladą pracownika. Pokazałam mu śrubę, jaką potrzebowałam i wyjaśniłam, że chcę taką, tylko dłuższą. Mężczyzna zapytał jakiej długości. Powiedziałam, że około dwa centymetry dłuższą. Wówczas odpowiedział kpiąco, że są takie tylko o długości metra, "to sobie pani przytnie". Zdziwiłam się, że naprawdę takich nie ma krótkich. Zapytałam o możliwość ucięcia śrubki u nich. Sprzedawca był bardzo zdziwiony, że w ogóle o coś takiego pytam. Być może się nie znałam na tym, ale sprzedawca wyraźnie okazywał mi lekceważenie. Zdecydowałam się na zakup tego metra drutu. Okazało się, że zapłacić mogę tylko w kasie, która znajdowała się obok. Obsługa chyba była przyzwyczajona do bardziej hurtowych zakupów niż mój, co jednak nie upoważnia ich do kpienia sobie z klientów mniej zorientowanych w asortymencie. Odebrałam swój wielki zakup i wyszłam. Wybór towaru chyba duży, obsługa przeciętna, sklep krótko czynny, jedynie do godziny 17:00.

Astrum

29.10.2010

Krok Materiały Budowlane

Placówka

Kraków, Opolska 12a

Nie zgadzam się (0)
Ten sklep to...
Ten sklep to jest jednak kompletna porażka. Wracaliśmy z mężem do domu, a że po drodze mamy właśnie reala zatrzymaliśmy się na zakupy. Sklep wewnątrz wyglądał dość dobrze, czysty i nieźle zaopatrzony. Na dziale z chemią szukałam papieru toaletowego. Znalazłam jeden, firmy Velvet, w paczkach po cztery sztuki. Nad produktem była kilkakrotnie zamieszczona bardzo dużymi literami cena, trochę powyżej 5 złotych. Plus duże napisy promocja. Wzięłam taką paczkę papieru i jeszcze parę innych rzeczy. Ustawiliśmy się w kolejce do kasy. Kolejki były po około 5 osób do każdej kasy. Kiedy nadeszła nasza kolej i kasjerka (dziewczyna w kasie była z firmy zewnętrznej) zaczęła kasować okazało się, że papier kosztuje ponad 9 złotych. Kiedy zaprotestowałam, że miał kosztować mniej, dowiedziałam się, że sobie mam iść do Punktu Obsługi Klienta wytłumaczyć. Ponieważ nie miałam już ochoty nigdzie iść powiedziałam kasjerce, że w takim razie rezygnuję z papieru. Potem na sali sprawdziłam jeszcze i faktycznie, znalazłam schowaną pod innymi cenami cenę ponad 9 złotych za papier Velvet. Ta 5 zł z groszami musiała dotyczyć czegoś innego. W każdym razie kasjerka kasowała dalej. Kiedy doszło do płacenia nie chciała przyjąć od męża karty, bo była nie podpisana. Szczegół, że w sklepie transakcje są zatwierdzane PINem. Drobiazg, że w tym sklepie tą kartą było płacone już wielokrotnie. Drobiazg, że mąż ma tą kartę już około roku i nigdy, nikomu nie przeszkadzał brak podpisu, co najwyżej dodatkowo proszono o pokazanie dowodu. Panienka w kasie powiedziała chamskim tonem, że ma podpisać i już. No i oczywiście nie miała niczego, czym można by podpisać tą nieszczęsną kartę. Wezwała menagerkę, żeby przyniosło pisak. Mężowi został podany pisak, którym próbował podpisać się na karcie, ale pisak nie pisał. Menagerka z wielką pretensją powiedziała, że na pewno pisze. W końcu zirytowany mąż podał jej go i poprosił, żeby sama spróbowała. Faktycznie, nie pisał i to na kawałku papieru. Menagerka zabrała swój pisak i oddaliła się, nie informując nikogo, co mamy teraz robić. Wobec powyższego zostawiliśmy zakupy i też sobie poszliśmy. Nie mam już sił do robienia zakupów w tym sklepie. Koniec.

Astrum

29.10.2010

Real

Placówka

Kraków, Bora-Komorowskiego 37

Nie zgadzam się (1)
Kilka godzin wcześniej...
Kilka godzin wcześniej kupiłam w tym sklepie deskę sedesową. Ponieważ nie byłam pewna, czy deska będzie pasowała, upewniałam się, czy będzie możliwość zwrócenia jej. Przygody te opisałam w jednej z wcześniejszych obserwacji. W domu okazało się, że deska wprawdzie pasuje, chociaż śrubki mocujące ją są o wiele za krótkie i trzeba będzie je dokupić, ale sama deska jest pęknięta i nie nadaje się do użytku. Udaliśmy się więc do Praktikera w celu wymiany na nieuszkodzoną. Do Punktu Obsługi Klienta była bardzo duża kolejka (około 5 osób), a obsługiwała tylko jedna osoba, druga siedziała przy komputerze. Po jakimś czasie nadeszła moja kolej. Akurat w tym momencie podszedł pracownik z działu sanitarnego. Pracownica Punktu Obsługi Klienta zapytała mnie "Słucham?" Wyjaśniłam, że mam uszkodzony towar. Pracownica z Punktu powiedziała do pracownika z działu sanitarnego "To coś dla ciebie". Więcej się do mnie nie odezwała, zajęła się obsługą innego klienta. Pracownik zabrał deskę i po chwili przyniósł mi nową. Podał mi ją mówiąc "Proszę" i odszedł. Zabrałam deskę i obejrzałam ją kawałek od Punktu, ponieważ przy punkcie nie było miejsca. Wszystko było z nią w porządku, więc zabrałam ją do samochodu. Cieszę się, że nie było problemu z wymianą, szkoda, że pracownicy ograniczają kontakt z klientem do minimum słów.

Astrum

29.10.2010

Praktiker

Placówka

Kraków, Al. Pokoju 67

Nie zgadzam się (0)
Znalazłam się w...
Znalazłam się w tym sklepie, bo chciałam dokupić roślin do akwarium. Sklepu nie lubię. Jest bardzo ciasny, półki są blisko siebie, ciężko jest między nimi minąć się z inną osobą. Towaru jest sporo, różnego rodzaju, ale ciężko go znaleźć na półkach, ponieważ wszystko jest bardzo poupychane. Pracownicy, ilekroć zwracałam się do nich z prośbą o pomoc, mieli problemy z udzieleniem jej, czyli na przykład odnalezieniem produktu, porównaniem produktów. Ceny są w sklepie bardzo wysokie. W ostatniej alejce od drzwi znajdują się akwaria z rybkami i roślinki. Widać było, że ktoś w tym miejscu porządkował, ale zostawił pracę i gdzieś odszedł. Na alejce stały jakieś wiadra, inne urządzenia, na podłodze była rozlana woda. Rośliny w akwarium wyglądały strasznie, całe pogniłe. Na zbiorniku z roślinami stały małe pudełeczka z bojownikami. Te śliczne, kolorowe rybki wyglądały żałośnie, blade, chude, pokulone, pływające w wodzie tak brudnej, że aż mętnej. W ogóle nie rozumiem jak sklep zoologiczny mógł dopuścić do takiego stanu wody, nie karmić rybek i męczyć je w tak brudnej wodzie. Podeszłam do kasjera i zwróciłam mu uwagę, że ryby są bardzo zaniedbane. Kasjer na to wyskoczył na mnie z krzykiem, że się nie znam, że wszystko jest w porządku. Powiedziałam mu, że nie jest, że ryby są w brudnej wodzie, chude i źle wyglądają a rośliny gniją. Odwróciłam się i chciałam wyjść, a kasjer zaczął na mnie krzyczeć, że tak wszyscy potrafią, skrytykować i wyjść. A niby co miałam robić? Zacząć sprzątać? Powiedziałam mu to i wyszłam. Nie radzę kupować w tym sklepie żywych zwierząt, bo pracownicy nie umieją się nimi zajmować i nie wiadomo jakie choroby można sobie zaprowadzić do swojej hodowli.

Astrum

28.10.2010

ZOO Afryka

Placówka

Kraków, Pawia 5

Nie zgadzam się (1)
Mój pies uwielbia...
Mój pies uwielbia spać na wełnianych kocach. Ponieważ koce takie są dość drogie, a psie pazurki i ząbki niszczą dość szybko pomyślałam, że zobaczę, czy nie uda się kupić czegoś odpowiedniego w secondhandzie. Przechodząc koło Robanu zauważyłam, że mają wyprzedaż. Weszłam do środka. Wewnątrz było czysto, ubrania wisiały na wieszakach, między wieszakami były całkiem szerokie przejścia. Trochę przeszkadzał charakterystyczny dla odzieży używanej zapach środka dezynfekcyjnego, ale dało się wytrzymać. Przy wejściu dziewczyna z obsługi powitała mnie słowami "Dzień dobry". Rozejrzałam się i zapytałam inną pracownicę, gdzie znajdują się wełniane swetry. Pokazała mi, poinformowała mnie, że wszystkie są na wagę w cenie 8 złotych za kilogram. Wyszukiwanie było bardzo niewygodne. Wieszak znajdował się bardzo wysoko i obejrzenie kilkunastu sztuk odzieży z rękami cały czas zadartymi okazało się męczące. Trafiłam na dwa swetry, z których jeden miał podany skład, czysta wełna, a drugi nie miał metki w ogóle, ale po dotyku uznałam, że to chyba wełna. Zabrałam je oba do kasy. Przy kasie pracowała pani w wieku około 35 lat, jak dowiedziałam się z rozmowy kierowniczka sklepu. Chciałam się upewnić do tej wełny. Kierowniczka tak się zaangażowała w pomożenie mi, że dokładnie obejrzała sweter, czy gdzieś nie ma metki. Zgodziła się ze mną, że to chyba wełna ale może być z jakiś dodatkiem. Kupiłam oba swetry, pocięłam i zrobiłam z nich poduchy. Pies docenił w pełni. Przy wyprzedaży mogę kupować, ale regularna cena w tym sklepie, 55 złotych za kilogram wydaje mi się o wiele za wysoka jak na używaną odzież.

Astrum

28.10.2010

Roban

Placówka

Kraków, Prądnicka 65

Nie zgadzam się (1)
Zaskoczyła mnie sytuacja,...
Zaskoczyła mnie sytuacja, której byłam świadkiem w Galerii Krakowskiej, dokładnie w toalecie. Toalety w tej galerii nie są zbyt przyjemnym miejscem. Zawsze trzeba czekać w kolejce (pewnie z powodu sąsiadującego z Galerią dworca) i niezbyt przyjemnie pachnie. Myślę, że problemem jest nieprawidłowa konstrukcja klimatyzacji w pomieszczeniach, a nie zaniedbania ze strony obsługi, bo pracownice bardzo starają się utrzymać toalety w porządku. Tego dnia czekałam w kolejce i zauważyłam, jak jedna z pracownic czyści kosze na śmieci, poprzez przekładanie śmieci z worka z kosza do worka, który miała w ręce. Robiła to rękami, na których miała tylko cienkie rękawiczki. W czasie mojej pracy już ponad 10 lat temu zetknęłam się kilkakrotnie z sytuacjami, gdy osoba sprzątająca w publicznej toalecie ukuła się igłą pozostawioną przez przez kogoś w koszu na śmieci. Potem musiała przechodzić przez badania, czy nie nastąpiła zarażenie takimi chorobami jak AIDS czy żółtaczka typu C, odczekiwać czas wylęgania się choroby i żyć kilka miesięcy w niepewności. Jestem zaskoczona i wstrząśnięta, że zarządzający najdroższym centrum handlowym w Krakowie oszczędzają na woreczkach na śmieci, kosztem zdrowia pracowników.

Astrum

28.10.2010

Galeria Krakowska

Placówka

Kraków, Pawia 5

Nie zgadzam się (2)
Zajrzałam do Pijalni...
Zajrzałam do Pijalni Wód Mineralnych w Iwoniczu Zdroju. Pijalnia mieści się w zabytkowym, starym budynku, dobrze utrzymanym i niezniszczonym. Wnętrze jest bardzo ładne, utrzymane w tonacji zielonej, jasne i słoneczne. Przez całą salę ciągną się stanowiska z kranikami z wodami mineralnymi, nalewanymi przez pracowników. Można przyjść z własnym kubkiem, lub kupić na miejscu plastikowy kubek za 20 groszy. Woda do kubka kosztuje 80 groszy. Można też kupić do butelki, pod warunkiem, że ma się własną. Szkoda, bo chętnie kupiłabym sobie do domu, razem z butelką. Wody nie są znane, lokalne, wydobywane w niewielkim zakresie na terenie Iwonicza. Ponieważ jest ich kilka rodzajów na ścianie wywieszone są tablice z podanym składem chemicznym, z zalecaniami jakie choroby wody mogą leczyć i jakie są przeciwwskazania. Wodę nalewa pracownik, uprzejma pani, która jest w stanie opowiedzieć o wodzie, polecić konkretną lub odradzić. Wewnątrz znajdują się ławki, na których można usiąść aby wypić. W Pijalni można też kupić kosmetyki wyrabiane na bazie lokalnych wód termalnych. Miejsce bardzo przyjemne.

Astrum

28.10.2010

Pijalnia Wód Mineralnych w Iwoniczu Zdroju

Placówka

Iwonicz Zdrój, Plac Karola i Józefa

Nie zgadzam się (0)
Będąc w Sanoku...
Będąc w Sanoku udałam się do znajdującego się tutaj muzeum. Muzeum mieści się w dawnym zamku. Zajmuje bardzo dużą powierzchnię na trzech poziomach. Głównie można podziwiać obrazy, zabytki związane ze sztuką cerkiewną i wyposażeniem cerkwi jak i przedmioty związane z religią katolicką. Niestety, wystawy nie są ciekawie zaaranżowane. Eksponaty są kiepsko i nieciekawie opisane, bardzo stłoczone, źle wyeksponowane, źle oświetlone i w ogóle nie zachęcają do oglądania ich, do zainteresowania się historią sztuki ani ponownego odwiedzenia. Jedyny ciekawszy element to galeria prac Zbigniewa Beksińskiego, gdzie zgromadzony jest bardzo duży zbiór prac artysty. Niestety wystawa też nie jest ciekawie zaprojektowana. Przede wszystkim ciasna, z pracami stłoczonymi, koło siebie, bez żadnych warunków do obejrzenia, przyjrzenia się i zastanowienia się nad dziełem. Obsługa przy kasie nieprzyjemna, sprzedający bilety nie chce udzielić żadnej informacji, jest opryskliwy, arogancki i niemiły wobec klientów. Muzeum warto zwiedzić, ale niestety powinno się dużo zmienić, aby można je uznać za przyjemne miejsce.

Astrum

28.10.2010

Muzeum Historyczne w Sanoku

Placówka

Sanok, Zamkowa 2

Nie zgadzam się (0)
Chciałam bardzo gorąco...
Chciałam bardzo gorąco polecić karczmę Karpackie Jadło, znajdującą się na Rynku w Sanoku. Karczma ma ciekawy wystrój, ozdobiona starymi przedmiotami i zdjęciami, kojarzącymi się z przeszłością tej ziemi, pamiątkami świadczącymi o związkach z Ukraina i wspomnieniem Galicji. Całość robi ciekawe wrażenie i sprawia, że przyjemnie spędza się tam czas. Pracownicy (zwłaszcza młody chłopak, obsługujący jako kelner) doskonale znają się na menu, umieją opisać potrawy, podać skład i doradzić. Minusem jest dość długi czas oczekiwania na potrawy. Dania bardzo smaczne, oparte na kuchni ludowej, w dużej mierze ukraińskiej i zdrowych, naturalnych składnikach (np. mąka razowa). Wybór dań nie jest wielki, właściwie kilkanaście pozycji, wystarczający. Porcje średnie, raczej trudno najeść się jedną potrawą do syta. Ceny umiarkowane. Jedzenie przepyszne. Jedyne minusy to dość długi czas oczekiwania na potrawy i szczupłość miejsca - dwie salki, jedna bardzo mała, druga większa. W ciepłe dni duży ogródek przed karczmą. W karczmie odtwarzana jest muzyka oparta na ludowej muzyce ukraińskiej. Obsługa ubrana w stroje stylizowane na ludowe. Naprawdę warto się tam udać.

Astrum

28.10.2010

Jadło Karpackie

Placówka

Sanok, Rynek 2

Nie zgadzam się (3)
Spędziliśmy bardzo miły...
Spędziliśmy bardzo miły weekend w Sanoku, z noclegami w Domu Julii. Pensjonat znajduje się niedaleko centrum. Łatwo jest do niego trafić, bo przy głównej drodze znajduje się drogowskaz. Przyjechaliśmy o dość późnej godzinie, w piątek. Brama była otwarta. Zaparkowaliśmy samochód i udaliśmy się do środka. Drzwi były zamknięte. Na drzwiach znajdowała się informacja, że obiekt jest czynny całą dobę i można dzwonić na podany numer telefonu. Trochę głupio było mi do kogoś dzwonić o dziesiątej z nocy, ale nie miałam wyjścia. Zresztą planowaliśmy przyjechać minimum dwie godziny wcześniej, ale z powodu korków w Krakowie bardzo wydłużyła nam się droga. Odebrał bardzo miły pan i powiedział, że zaraz przyjdzie. Faktycznie, po dosłownie dwóch minutach przyszedł do nas, z jakiegoś innego budynku. Zameldował nas. Zapytał na ile nocy przyjechaliśmy. Nie byliśmy pewni, czy zostaniemy tylko do niedzieli czy przedłużymy do poniedziałku i powiedzieliśmy o tym. Właściciel powiedział, że nie ma problemu, możemy w każdej chwili przedłużyć. Dał nam klucze do pokoju, wyjaśnił, który jest do pokoju a który do drzwi wejściowych, powiedział też, gdzie mniej więcej można spotkać grupę, z którą przyjechaliśmy się tu spotkać. Pokój był niewielki, znajdowało się w nim łóżko, szafa, stolik, dwa krzesła i wąskie przejście pomiędzy tym wszystkim. Łazienka była duża i przestronna, wyposażona w prysznic, umywalkę i sedes. W pokoju na stole stał czajnik bezprzewodowy, szklanki i herbata. Nie było to do końca przemyślane, bo czajnika nie było gdzie podłączyć, kabelek był za krótki, żeby wygodnie sięgnąć do jakiegokolwiek gniazdka i trzeba było gotować wodę w łazience, na umywalce, ryzykując, że czajnik spadnie, bo nie stał stabilnie. Na korytarzu znajdowała się chłodziarka. Przedłużyliśmy sobie pobyt o jedną noc, z niedzieli na poniedziałek. Właściciel okazał się bardzo cierpliwy w stosunku do gości, nie robił żadnego problemu z faktu, że zapłaciliśmy za nią dopiero w poniedziałek (w niedzielę wróciliśmy z imprezy bardzo późno). Nie robił też żadnego problemu z przedłużeniem doby i faktem, że opuściliśmy pensjonat dopiero koło godziny 14:00. Cena nie najgorsza, 100 złotych za dzień, za pokój dwuosobowy, miło i przytulnie, polecam.

Astrum

28.10.2010

Dom Julii

Placówka

Sanok, Słowackiego 49

Nie zgadzam się (0)
Stacja znajduje się...
Stacja znajduje się przy głównej trasie prowadzącej z Krakowa na wschód, w kierunku Tarnowa, Rzeszowa i granicy z Ukrainą. Zatrzymaliśmy się na stacji, głównie w celu odpoczynku po dłuższej trasie i skorzystania z toalety, jak również zatankowania paliwa. Ceny paliw były podobne jak na innych stacjach sieci, czyli dość wysokie. Zjazd i wjazd wygodny, szeroki, dobrze oznaczony. Stanęliśmy na parkingu, w cieniu i udałam się do toalety. Ku mojemu zaskoczeniu na drzwiach wisiała kartka "Toaleta płatna 1 zł, w kasie". Naprawdę byłam już na bardzo wielu stacjach benzynowych w Polsce i nigdzie nie spotkałam się z taką sytuacją. Czasem tankowałam, czasem coś kupowałam, czasem jadłam, czasem tylko korzystałam z toalety i nigdy nikt nie robił mi z tego powodu problemów. Sprawa dla mnie śmieszna, akurat głównie na stacjach BP zostawiam miesięcznie kilkaset złotych. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy kilkanaście kilometrów dalej na stację Orlenu w Brzesku. Tego BP nie polecam.

Astrum

28.10.2010

BP

Placówka

Dębno, Wola Dębińska 327

Nie zgadzam się (1)
Bliska osoba pojechała...
Bliska osoba pojechała na pobyt sanatoryjny do sanatorium Piast w Iwoniczu Zdroju. Ponieważ jest to osoba starsza musiałam ją odwieźć, pomóc zakwaterować się, załatwić chociaż część formalności i odebrać po skończonym turnusie. Przede wszystkim pierwsza wiadomość wprowadzała w błąd. Na druku otrzymanym z NFZ znajdował się szereg ogólnych informacji, z których między innymi wynikało, że należy być w sanatorium przed godziną 14:00 tego dnia, w którym zaczyna się turnus. Na miejscu okazało się, że właściwe kwaterowanie zaczyna się po 14:00. Ale po kolei. Podjechaliśmy do Iwonicza. Ponieważ miejscowość jest typowo uzdrowiskowa znajduje się w niej bardzo dużo sanatoriów. Przy głównej drodze prowadzącej przez miasteczko niestety nie było żadnego drogowskazu, jak dojechać do Piasta. Po skręceniu z głównej drogi taki drogowskazy już były. Parking przez sanatorium mikroskopijny, zważywszy na fakt, że w jednym dniu odjeżdża spora grupa a inna przyjeżdża i na raz musi się pomieścić dużo samochodów. Udaliśmy się do środka. Na recepcji pracowały dwie sympatyczne panie. Okazało się, że jesteśmy trochę za wcześnie, ale nic złego się nie dzieje. Kuracjuszka została zameldowana, pani powiedziała, że już dzisiaj zaprasza ją na obiad, został przydzielony pokój i udzielona informacja o rozkładzie ośrodka, gdzie należy udać się na wstępną rozmowę do pielęgniarki, kiedy przyjdzie lekarz itp. Pokój był trzy osobowy. Pomimo wielkich opisów na kartce z NFZ odnośnie wyboru pokoju wyboru nie było żadnego, wszystkie pokoje były trzyosobowe z łazienką. Wnętrze dość ciasne, meble stare, ale wszystko bardzo czyste. Pracownicy kwaterują w pokojach osoby w podobnym wieku. Pokój był wyposażony w telewizor (bez pilota) z podstawowymi kanałami i telefon. Ponieważ za pobyt należało wnieść opłatę uzależnioną od standardu pokoju i opłaty klimatycznej zaczęłam się dowiadywać na recepcji w jakiej kwocie powinnam ją uiścić. Pracownica powiedziała mi, że dzisiaj nie jest wstanie podać mi kwoty, ale że naliczą za kilka dni i albo może zapłacić kuracjuszka na miejscu (tego wolałam uniknąć), albo przelewem na ich konto. Faktycznie po kilku dniach podano kuracjuszce kwotę i numer konta, na który przelałam pieniądze za pobyt. W czasie pobytu oprócz zabiegów medycznych organizowano sporo dodatkowych atrakcji, wycieczki, wyjazd na Słowację, wieczorki taneczne. Na stronie www sanatorium są podane dane kontaktowe, przez pierwsze dni nie mogłam dodzwonić się na podany numer, potem jakaś awaria musiała zostać usunięta, bo dzwoniłam bez problemu i pani z recepcji po podaniu numeru pokoju bez problemu łączyła z pokojem. W dniu odbioru po turnusie obsługa poszła na rękę kuracjuszom. Teoretycznie pokoje miały być opuszczone o 10:00, ale uwzględniając konieczność dojazdu z czasem sporej odległości pozwolono osobom czekać w pokojach do 12:00. W ten sposób bez problemu zdążyliśmy przyjechać, a nasza kuracjuszka nie była skazana na siedzenie na korytarzu. Pracownicy do końca życzliwi i uczynni.

Astrum

28.10.2010

Sanatorium Piast

Placówka

Iwonicz-Zdrój, Kulczyńskiego 5

Nie zgadzam się (26)
Ponieważ jechaliśmy od...
Ponieważ jechaliśmy od wczesnych godzin rannych zatrzymaliśmy się na stacji zatankować i chwilę odpocząć. Stacja jest bardzo dobrze oznaczona, z daleka widać, że się do niej zbliżamy. Ponieważ mieści się przy dość ruchliwej drodze na jezdni jest wydzielony pas do skrętu, ułatwiający manewr. Teren stacji jest bardzo duży, bez problemu można zaparkować, posiedzieć, pochodzić koło auta. Zjedliśmy kanapki, napiliśmy się kawy. Chcieliśmy się też udać do toalety. Były z boku budynku, teoretycznie zamykane na kluczyk, który należało pobrać w kasie. Udałam się do budynku, poprosiłam o kluczyk. Toalety były dwie, nieopisane, która męska, która damska. Miały zamek górny i dolny, kluczyk nie pasował do żadnego. Jedne drzwi były uchylone, i nie dało się ich zamknąć, drugie zamknięte. Zawołałam męża i poprosiłam, żeby po prostu popilnował, żeby drzwi się nie otwarły, gdy będę w środku. Następnie podjechaliśmy samochodem pod dystrybutor z LPG. Był wyraźnie zaznaczony, nie musieliśmy zastanawiać się, który to. Pracownicy stacji obserwowali co się dzieje przy dystrybutorach, bo zanim zdążyliśmy zadzwonić już przyszedł pan zatankować. Na stacji było czysto, przestronnie, obsługa uprzejma i życzliwa.

Astrum

28.10.2010

ORLEN

Placówka

Nie zgadzam się (4)
Zatrzymaliśmy się z...
Zatrzymaliśmy się z mężem przy stacji Orlen aby zatankować LPG. Wjazd na stację był bardzo dobrze oznaczony, wyraźnie też był oznaczony dystrybutor z gazem. Mąż podjechał do niego. Wysiadłam i zaczęłam szukać przycisku przywołującego obsługę. Obeszłam dystrybutor w koło i nie znalazłam go nigdzie. Właśnie pomyślałam, że muszę iść do środka prosić o pomoc, gdy zauważyłam, że biegnie w moją stronę młody chłopak. Przywitał się, przeprosił że musiałam czekać (czekałam może dwie minuty) i zapytał ile zatankować. Powiedziałam, że proszę do pełna. Udałam się do środka, do toalety. W budynku znajdowała się część restauracyjna (aktualnie nieczynna) i stacja paliw. Ponieważ drzwi do jednej i drugiej znajdowały się koło siebie przez sekundę zastanawiałam się, które prowadzą do toalety. Na szczęście na drzwiach były nalepione odpowiednie symbole. W toalecie było czysto, był dostępny papier i uchwyt do powieszenia płaszcza. W kranie była ciepła woda. Kiedy wyszłam zauważyłam, że mój mąż już jest przy kasie. Ponieważ chciałam się napić Pepsi podeszłam do chłodni i wyjęłam półlitrową butelkę, którą podałam mężowi. Okazał się, że za paliwo już zapłacił, więc trzeba płacić drugi raz. Mąż zapytał, czy za to można zapłacić kartą. Kasjerka powiedziała, że oczywiście. Wzięła Pepsi do skasowania i zaproponowała nam zamiast tego Coca-Colę litrową, która obecnie jest w promocji i za dwa razy większe opakowanie zapłacimy o kilkadziesiąt groszy mniej (podała dokładną kwotę, ale jej nie pamiętam). Zgodziłam się na Coca-Colę i sięgnęłam do chłodni po nową butelkę. Pracownica skasowała ją, sama zajęła się odłożeniem produktu z którego zrezygnowaliśmy. Wyjazd ze stacji był bardzo dobrze oznaczony. Na terenie stacji było czysto, wszystko dobrze oznaczone. Paliwo trochę tańsze niż na stacji BP, którą mijałam wcześniej na trasie. Polecam.

Astrum

28.10.2010

ORLEN

Placówka

Brzesko, Krakowska 5

Nie zgadzam się (2)
Weszłam na salę...
Weszłam na salę sklepową w celu kupienia kilku kosmetyków. Na sali było bardzo dużo klientów. Udało mi się znaleźć mały czerwony koszyk i wózek pod niego. Koszyki leżały przy wejściu, ale wózków trzeba było się naszukać przy kasach. Przeszłam przez sklep i udałam się na dział drogeryjny. Kosmetyki były w nadspodziewanie dużym wyborze, właściwie mogłam znaleźć produkty wszystkich firm poza bardziej luksusowymi markami, lub markami sprzedawanymi w swoich sieciach sprzedaży. Szybko wybrałam potrzebne mi i udałam się do kas. Czynna była co trzecia, czwarta kasa. Kolejki były bardzo duże. Odczekałam w kolejce. Kasjerką była młoda dziewczyna z firmy zewnętrznej. Miała rozpuszczone, długie włosy, jeżeli nie kasowała towaru to momentalnie siadała z rękami splecionymi w pozycji "zamkniętej". Rozmowę z klientami ograniczała do minimum, podania kwoty do zapłaty i wydania reszty lub poinformowania "proszę zabrać kartę". Bez dzień dobry, do widzenia itp. Plus dla sklepu za duży wybór towaru, minus za obsługę.

Astrum

28.10.2010

Real

Placówka

Kraków, Al. Pokoju 67

Nie zgadzam się (1)
Lepiej już chyba...
Lepiej już chyba być nie może. Weszliśmy z mężem do sklepu rozejrzeć się. Towaru na półkach jest sporo, duży wybór lepszych karm dla zwierząt i kosmetyków do ich pielęgnacji. Towary są pięknie poustawiane na półkach, z czytelnymi cenami, można sobie wszystko dokładnie obejrzeć, przestudiować. Staliśmy z mężem na dziale akwarystycznym. Podszedł do nas młody mężczyzna z obsługi i zapytał w czym może pomóc. Powiedzieliśmy, że szukamy grzałki do akwarium, takiej, która będzie pasowała do filtra z firmy Tetra. Pokazaliśmy mniej więcej, jaki filtr mamy. Pracownik powiedział, że wszystkie grzałki Tetry pasują z ich filtrami, zapytał o pojemność akwarium, podał odpowiedni produkt, zapytany o cenę odnalazł ją szybko na opakowaniu. Następnie poszliśmy oglądać rośliny wodne. Pracownik był w pobliżu i kiedy zdecydowaliśmy się na zakup i poprosiliśmy go o pomoc od razu podszedł, przygotował woreczek. Poproszony przez nas o większą ilość wody, ponieważ rośliny będzie czekał dłuższy transport nalał około litra wody do woreczka i w tym umieścił rośliny. Następnie zapytałam go o możliwość kupienia jakiegoś karmidełka dla rybek. Pokazał mi jeden jedyny rodzaj, jaki był dostępny w sklepie. Nie do końca odpowiadał moim potrzebom, ale zdecydowałam się na zakup. Rozglądaliśmy się jeszcze chwilę. Rybki były w czystych, ładnie urządzonych akwariach. Do kupienia były też dwa szczeniaki, boks w którym się znajdowały był czysty i pachnący, co w przypadku szczeniaczków nie jest łatwe do utrzymania i za co należy się duża pochwała pracownikom. Do kasy stały w kolejce dwie osoby, obsługa odbywała się szybko. Sklep angażuje się w różne akcje na rzecz zwierząt, głównie tych w krakowskim schronisku dla psów. Ceny w sklepie wysokie, ale jeszcze znośne, towar dobrej jakości w dużym wyborze. Obsługa kompetentna.

Astrum

28.10.2010

Zoo Natura

Placówka

Kraków, Aleja Pokoju 67

Nie zgadzam się (1)
Centrum Handlowe M1...
Centrum Handlowe M1 zorganizowało szeroko reklamowaną na bilbordach promocję, dotyczącą loterii z braku okazji. Nie zwróciłam na promocję w ogóle uwagi, ale robiąc zakupy w centrum zauważyłam hostessę rozdającą ulotki. Hostessy takie zauważyłam w kilku miejscach, wszystkie były ubrane tak samo, co jest oczywiście plusem dla organizatorów. Jedna z nich podała mi ulotkę, bez słowa komentarza, czego dotyczy. Obejrzałam ją i zauważyłam, że bierze się udział w losowaniu czegoś tam, jeżeli zrobiło się zakupy w jakimś sklepie w M1 za co najmniej 60 złotych. Podeszłam do hostessy i powiedziałam jej, że zakupy zrobiłam i zapytałam jakich sklepów to dotyczy. Powiedziała, że wszystkich. Upewniłam się, czy reala i Praktikera również, ponieważ te sklepy z reguły są wykluczone z promocji dotyczących zakupów w pasażu. Powiedziała, że wszystkich. Powiedziałam, że w takim razie proszę ją o trzy kupony. Odpowiedziała, że wielokrotność zakupów nie jest premiowana. Odpowiedziałam, że rozumiem, ale zrobiłam zakupy w trzech sklepach. Hostessa powinna nieco bardziej uważać, co mówi, bo jej uwaga nie była odpowiedzią udzieloną w sposób uprzejmy lub neutralny, ale potraktowaniem od razu klienta jako czepiającego się i domagającego się nie wiadomo czego. Podałam jej trzy paragony. Minusem jest brak jakiegoś stoliczka, gdzie można by sobie spokojnie przejrzeć portfel i wyjąć paragony. Hostessa wydała mi trzy jakieś kupony. Oczywiście znowu musiałam się dopytywać co mam teraz z nimi zrobić. Poinformowała mnie, pokazując, co mam kolejno robić na stojącym obok komputerze. Oczywiście w nagrodę dostałam trzy kupony rabatowe do sklepów, w których i tak nie zamierzałam niczego kupować, więc żaden pożytek, ale też i żadna dla mnie strata. Hostessa miła i uprzejma, pomysł dobry.

Astrum

28.10.2010

M1

Placówka

Kraków, Al. Pokoju 67

Nie zgadzam się (1)
Potrzebowałam kupić dobrej...
Potrzebowałam kupić dobrej jakości krem do pielęgnacji stóp. Przechodząc koło Sephory weszłam sprawdzić, czy nie mają czegoś ciekawego. Pierwsze wrażenie było jak najbardziej pozytywne. Sklep był czysty, produkt na półkach równo poukładane, kolorowe, ładnie wyeksponowane, podzielone według asortymentu i z karteczkami z cenami. Wszystko doskonale oświetlone. Ochroniarz w sklepie zachowywał się bardzo dyskretnie, nie miałam poczucia, że mnie obserwuje. Byłam jedną z nielicznych klientek, chwilami nawet jedyną. Zaczęłam szukać interesującego mnie produktu. Kosmetyki były ułożone według marek, co nie było dla mnie wygodne, bo mniej zależało mi na określonej marce, a bardziej na określonego rodzaju produkcie. Obejrzałam najpierw markę własną. Znalazłam krem do stóp na najniższej półce. Stały tam dwie sztuki. Część tubki była zasłonięta przez wyższą półkę, trochę czasu straciłam i musiałam się nagimnastykować, zanim odkryłam, że jedna z nich to tester. Jednak zapach nie odpowiadał mi i udałam się na dalsze poszukiwania. Przejrzałam produkty innych firm, zarówno tańsze jak i droższe. Nie wszystkie produkty miały testery, próbowałam oceniać produkt na przykładzie innego, tej samej marki. Nie uważam tego za komfortowe, bo oglądając kremy po około 50 zł i więcej za pudełko spodziewałabym się większego komfortu, niż kucanie i zaglądanie pod półkę, zgadywanie, jak dany krem może pachnieć i jakie ma mieć właściwości. Byłam w sklepie około 10 - 15 minut, żaden z pracowników nie zaproponował mi pomocy. Pracownice na sklepie były obecne, klientów zbyt wielu nie było. Jedna z pracownic udała się na zakupy do McDonalds i właśnie wracała, wesoło gawędząc z ochroniarzem na temat jedzenia. Zapach jedzenia mieszał się z zapachem kosmetyków, co nie było interesującym połączeniem. W końcu wyszłam ze sklepu, bez zrobienia zakupów.

Astrum

28.10.2010

Sephora

Placówka

Kraków, Al. Pokoju 67

Nie zgadzam się (1)
Udaliśmy się z...
Udaliśmy się z mężem do sklepu w celu obejrzenia i ewentualnego zakupu deski sedesowej. W sklepie jest do wyboru kilkanaście modeli, jednak w porównaniu z konkurencją (Obi i Castoramą) wybór jest niewielki. Modele są wyeksponowane na ścianie, pod nimi znajdują się zapakowane, gotowe do kupienia produkty. Wybraliśmy jeden ze wzorów, drewniany, w jasnym kolorze. Po zmierzeniu wymiarów (ciężko było na sklepie znaleźć miarkę, posiłkowaliśmy się w końcu centymetrem przeznaczonym do sprzedaży) uznaliśmy, że chyba będzie pasowała, ale nie jesteśmy tego pewni. Zaczęliśmy dowiadywać się u pracowników, jak wygląda procedura zwrotu i kiedy jest on możliwy. Pierwszy zapytany pracownik stwierdził, że nie ma żadnego problemu, możemy do 14 dni oddać towar nowy, nieużywany. Może być odfoliowany, ponieważ logicznym jest, że musimy go przymierzyć. Postanowiliśmy się upewnić u innego pracownika. Ten z kolei powiedział, że nie wie, mamy się dowiadywać na dziale sanitarnym, ale u niego na dziale (żarówki) przedmiot nie może być rozpakowany. Udaliśmy się na dział sanitarny. Z trudem udało nam się znalezienie pracownika. Powiedział, że oczywiście możemy zwrócić, nieużywany, ale nie wie, jak jest z odfoliowaniem. Zabraliśmy deskę i poszliśmy do kasy. Czynne były 4 kasy. Przy żadnej z nich nie było klientów, kasjerki zabawiały się rozmową. Zapytaliśmy kasjerkę o możliwość wymiany lub zwrotu. Potwierdziła, że do 14 dni można oddać, ale tylko produkt zafoliowany. Obsługa na kasie odbyła się sprawnie. Po zakupie poszliśmy do Punktu Obsługi Klienta. W końcu tam pracuje osoba, która będzie ewentualnie przyjmowała od nas zwrot, więc powinna być zorientowana. W Punkcie pracowały dwie osoby, obie rozmawiały przez telefon. Jedna z nich skończyła rozmowę i zwróciła się do nas. Zadaliśmy pytanie odnośnie zwrotów. Najpierw padła formułka, że do 14 dni, towar nieużywany. Zaczęliśmy precyzować sformułowanie "towar nieużywany" - czy odfoliowany, przymierzony jest jeszcze nieużywany czy nie. Najpierw usłyszeliśmy "To przez folię nie możecie przymierzyć? Wszyscy tak robią", potem zostaliśmy zapewnieni, że przyjmą zwrot produktu nieużywanego, odfoliowanego. Za możliwość zwrotu - piątka, za skromy wybór - jedynka, za ceny - trójka, za brak jasnych informacji - jedynka.

Astrum

28.10.2010

Praktiker

Placówka

Kraków, Al. Pokoju 67

Nie zgadzam się (0)

Strefa Gwiazd Jakości Obsługi