W sklepie Vobis oglądałam dyski przenośne. Wyszłam do Komputronika, żeby zobaczyć jak wygląda oferta konkurencji. Na początek plus – sklep jest dobrze oznaczony, nawet na drugim końcu pasażu znajduje się tablica wskazująca do niego drogę. Sklep zajmuje dość duże pomieszczenie. Towary są rozmieszczone w szklanych gablotach na ścianach. W sklepie pracowały dwie kobiety. Podeszłam do jednej z nich i zapytałam o dyski przenośne. Pracownica pokazała mi gablotę, w której się znajdowały, pokazała, że są różne pojemności. O cenach wspomniała dopiero na moje pytanie. Niektóre produkty miały ceny w gablocie, w przypadku innych musiała je sprawdzać. Jej odpowiedzi były skąpe, wymuszone i wcale nie usiłowała zainteresować mnie produktem. Ogólnie jej prezentacja była mało dynamiczna i nieinteresująca. Ceny porównywalne z innymi sklepami. Wybór produktów był dość skromny. Podziękowałam i wyszłam, pracownica pożegnała mnie. W sklepie było czysto, pracownice miały na sobie bluzy z logo firmy.
Sklep idealny. Ponieważ dzień wcześniej udałam się do sklepu tej samej sieci i uznałam, że informacje, jakie zostały mi tam udzielone nieco mijają się z prawdą, weszłam do sklepu Vobis. Interesowały mnie dyski przenośne. W sklepie znajdował się jeden pracownik i żadnych klientów. Kiedy tylko weszłam zostałam przez pracownika powitana. Podeszłam do odpowiedniego regału i zaczęłam je oglądać. Modele były takie same jak w tym poprzednim sklepie. Podeszłam do pracownika. Zapytałam, czy nie mógłby mi udzielić informacji na temat tych urządzeń. Pracownik powiedział, że oczywiście. Powiedział mi jakie są rodzaje dysków, czym się różnią, jakie są ich pojemności, w jaki sposób urządzenie podpina się do komputera i które modele wymagają zasilacza, które nie. Poinformował mnie też o cenach produktów różnych marek. Mówił pewnie, wykazywał się dużą znajomością tematu i umiał przekazać ważne informacje. Na zakup urządzenia jeszcze się nie zdecydowałam, ale gdybym była zdecydowana je kupić, to zrobiłabym wtedy w tym właśnie sklepie.
Sklep jest dobrze zaopatrzony, znalazłam w nim odzież zarówno nieformalną jak i bardziej elegancką. Na manekinach były zaprezentowane gotowe zestawy, bardzo ładnie dobrane i dobrze eksponujące walory kolekcji. Sklep był dobrze urządzony, z wygodnymi, szerokimi przejściami, łatwym dostępem do półek i wieszaków. Niestety ubrania nie były posegregowane według rozmiarów, co zmuszało do przeglądania ich w poszukiwaniu właściwego. Oprócz ubrań można było w sklepie znaleźć też torebki i biżuterię. Ubrania były czyste, wyprasowane, staranie porozwieszane. W sklepie panował porządek, całość była dobrze oświetlona. Wnętrze było przestronne. Pracownik powitał mnie w kilka minut po wejściu, zaproponował mi również pomoc. Pracownicy dobrze orientowali się w asortymencie, sprawnie pomagali wyszukać inne rozmiary. Sklep wart polecenia.
Sklep jest dość duży. Wystrój jest utrzymany w tonacji ciemnej. Ubrania w sklepie są powieszone na na wieszakach albo poukładane w kostkę na stołach. Niestety ubrania nie są traktowane przez obsługę zbyt starannie, bardzo dużo z nich, nawet z tych wiszących jest pomiętych i z pozostawionymi nitkami pozostałymi po szyciu. Nie wygląda to estetycznie i nie zachęca do kupowania. Pracownicy sklepu starają się zwiększyć sprzedaż, zachęcają do zakupów informując przez głośniki o promocjach. Podczas mojej wizyty w sklepie poinformowano klientów o wyprzedaży swetrów, informując, że do kupienia są swetry w cenie od 20 złotych. Podano też lokalizację wyprzedaży – przed kasami. Obejrzałam swetry, jednak najtańszy jaki znalazłam kosztował 40 złotych, za 20 złotych były jedynie bolerka. Pracownicy obsługiwali sprawnie, przy kasach nie było kolejek. W sklepie było czysto. Muzyka była dość głośna, ale nie na tyle, żeby utrudniała zakupy.
Ten sklep prowadzi sprzedaż dużej ilości bielizny i trochę ubrań. Z zewnątrz i na pierwszy rzut oka robi bardzo dobre wrażenie. Wnętrze jest jasno oświetlone, utrzymane w ciepłych barwach, z wyposażeniem drewnianym lub imitującym drewno. Produkty sprzedawane w sklepie były w dużej mierze wykonane z naturalnych włókien, takich jak bawełna. Ponieważ interesuje mnie noszenie tego rodzaju ubrań postanowiłam poszukać, czy nie znajdę tu czegoś dla siebie. Obejrzałam trochę bielizny, ale nie wydała mi się specjalnie dobrze zaprojektowana. Być może to tylko wrażenie, przy użyciu okazałaby się wygodna, ale ponieważ była dość droga nie widziałam sensu ryzykowania i kupowania jej. Udałam się jednak w głąb sklepu. Obejrzałam tutaj figi damskie popakowane w pakiety po trzy sztuki, podzielone mniej więcej na rozmiary i rodzaje, ściśnięte na wieszaku tak bardzo, że nie było możliwości wyjęcia jednego, bez zrzucenia innych. Na szczęście jedna z pań z obsługi zaoferowała mi swoją pomoc. Powiedziałam, że chciałabym zobaczyć jak wygląda rzeczywisty rozmiar, ponieważ na opakowaniu oprócz S, M i L nie ma żadnych dokładniejszych danych. Okazało się, że panie mają taką przykładową paczkę otwartą i można sobie bieliznę obejrzeć. Obejrzałam, podziękowałam i wyszłam ze sklepu. Pracownice pożegnały mnie.
Ten sklep z artykułami dla zwierząt mieści się w pasażu Centrum Handlowego Czyżyny. Znajduje się w dużym pomieszczeniu. Przy wejściu są wystawione dwa duże akwaria, z czystą wodą, ładnymi, zadbanymi rybkami i gęstą obsadą roślinną. Akwaria są zadbane i dobrze świadczą o pracownikach firmy. W sklepie znajduje się sporo małych zwierzątek, takich jak myszki, koszatniczki. Zwierzątka są w małych terrariach po środku sklepu. Terraria są wysypane trocinami, zwierzątka mają dostępną wodę i pokarm. Nad terrariami umieszczone są napisy proszące o nie pukanie w szybę, co jest logiczne, bo nie ma potrzeby denerwowania zwierząt. Na tylnej ścianie sklepu umieszczono bardzo duża ilość akwariów, z rybami i roślinami. Ryby są podzielone na trzy zbiorniki, w zależności od ceny. Ryby mają jasno oświetlone, dobrze dotlenione akwaria, z czystą wodą. Widać, że i tutaj pracownicy dbają o zwierzęta. Oprócz tego w sklepach można kupić różnego rodzaju karmy dla zwierząt mniejszych i większych – od psów olbrzymów do myszy, ptaszków i rybek. Niektóre rzeczy, jak na przykład witaminy dla kota można kupić na sztuki, co jest bardzo dobrym rozwiązaniem. Pracownicy starają się doradzić klientom. Kiedy byłam zainteresowana zakupem nie znanej mi wcześniej karmy dla bocji i zapytałam o nią pracownika, powiedział mi, że tą karmą są karmione ryby u nich w sklepie i zaprosił mnie do obejrzenia w akwarium jak ryby ją jedzą, gdzie okazało się, że niestety nie może mi pokazać, bo rybki już wszystko zjadły. Polecam sklep, lubię do niego zaglądać i robić tu zakupy.
Chodząc po Centrum Handlowym Bonarka chciałam zajrzeć też do jakiegoś sklepu z akcesoriami komputerowymi. Mijałam jednak same butiki i restauracje. Centrum jest dość rozległe, a ja rzadko w nim bywam i nie znam za dobrze rozkładu. Akurat przechodziłam koło informacji. Zauważyłam, że siedzi w niej młody człowiek. Ubrany był w ciemną koszulę i krawat. Podeszłam więc do niego. Człowiek wstał widząc, że podchodzę. Uśmiechnął się i powitał mnie słowami „Dzień dobry, w czym mogę pomóc?”. Gdy wyjaśniłam, że szukam sklepu komputerowego wyjaśnił mi, w którym miejscu galerii znajdują się takie sklepy, ulokowane koło siebie. Wymienił ich nazwy i wyjaśnił mi dokładnie, jak tam dojść.
Bardzo dobry i wart polecenia sklep. Zaraz przy wejściu prezentowana jest nowa kolekcja inspirowana wschodem i baśniami z tysiąca i jednej nocy. Ubrania są dość dobrej jakości, w większości przypadków wykonane z naturalnych włókien. Sklep funkcjonalnie urządzony, łatwo można się po nim poruszać. Główna aleja jest szeroka, przejścia pomiędzy wieszakami również. Ubrania są równo i starannie powieszone, ułożone według rozmiarów. Wybrałam sobie kilka bluzek do przymierzenia. Przymierzalnie zlokalizowane są na środku sklepu. Jest ich 8 i to wystarcza, nie ma tu kolejki ani tłoku. Kabiny są dość niewielkie, zasłony oddzielające na tyle szerokie, że można spokojnie się zasłonić i przebierać mieć poczucie komfortu podczas przebierania się. W kabinach znajduje się spora ilość wieszczków i wygodna pufa. Oświetlenie jest dobre. Wybrałam dwie bluzeczki i udałam się do kasy. W pobliżu kasy jedna z pracownic układała coś na stojakach z biżuterią. Kiedy podeszłam do kasy odłożyła swoją pracę i podeszła do mnie. Powitała mnie, skasowała moje zakupy. Mówiła w sposób uprzejmy, ale nie naturalny, napiętym, sztucznie podwyższonym głosem. Zapytała mnie, czy posiadam już kartę stałego klienta. Powiedziałam, że nie. Wówczas zapytała, czy nie chcę takiej karty sobie założyć. Dowiedziałam się, że karta jest bezpłatna i uprawnia mnie do korzystania ze zniżek. Pierwsza zniżka wynosi 15 % i jest do wykorzystania jednorazowo na zakupy towarów pełnowartościowych (nie przecenionych) i mogę ją wykorzystać nawet od razu. O innych zniżkach będę otrzymywała informacje na telefon komórkowy i e-mail. Dostałam ankietę do wypełnienia i kiepsko piszący długopis, który przerywał. Wypełniłam, zapytałam, czy muszę podawać numer telefonu. Dowiedziałam się, że nie muszę, ale jest to dla mnie wygodne, ponieważ informacje o promocjach będę dostawała na telefon SMSem i wtedy nie muszę nic drukować, tylko pokazać SMSa. Ponieważ nie korzystałam z kuponu rabatowego dostałam go w postaci małej karteczki. Nie jestem pewna co do czasu wykorzystania kuponu, sprzedająca nie mówiła o żadnym limicie czasowym, a na kuponie pisze o ograniczeniu czasu trwania do miesiąca. Moje zakupy zostały zapakowane w firmową reklamówkę. Sprzedająca po obsłużeniu mnie wróciła do układania biżuterii.
Sklep zajmuje pomieszczenia na dwóch poziomach w Centrum Handlowym Bonarka. Powierzchnia sklepu jest bardzo duża. Wystawa została zaaranżowana w dość prosty i ascetyczny sposób, na białym tle kilka ubranych manekinów. Na wystawie znajduje się też informacja o promocji – 20 % na cały asortyment. Informacja nie jest dobrze widoczna. W dodatku w środku informacje o tej promocji znajdują się na niektórych stojakach, co sugeruje, że tylko wybrany asortyment podlega promocji. Stojaki z odzieżą są dość luźno i swobodnie rozstawione, co ułatwia oglądanie. Jest też kilka dodatkowych wyprzedaży na specjalnych wieszakach, chociaż tutaj informacja jest nieco naciągnięta, na wieszaku została wywieszona kartka od 17 złotych, ale po obejrzeniu wszystkich produktów przekonałam się, że najtańszy wywieszony kosztuje 22 złote. W końcowej części sali znajdują się ozdoby do włosów, trochę poniszczone i pouszkadzane. Obsługa zajęta była głównie przy kasie, na sali sprzedaży nie widziałam pracowników. W sklepie czuć było nieprzyjemny zapach.
W tym sklepie sprzedawane są ubrania droższych i lepszych marek. Sklep ma dość dużą powierzchnię i mieści się na dwóch poziomach. Ale pomimo to stojaki z ubraniami ułożone są bardzo ciasno, jeden koło drugiego, co utrudnia komfortowe i dokładne obejrzenie. Ubrania podzielone są na męskie i damskie. W ramach poszczególnych modeli ułożone są według rozmiarów wzrastająco – duży plus, bo łatwo można sprawdzić, czy jest dostępny odpowiedni rozmiar. Po kilku minutach pobytu w sklepie podszedł do mnie pracownik, przywitał się i zaproponował pomoc. Podziękowałam, powiedziałam, że na razie się rozglądam. Pracownik wówczas poinformował, że będzie w pobliżu, jeżeli będę czegoś potrzebowała.
Wygląd zewnętrzny kina jest interesujący. Przed wejściem są na podłodze położone płytki dające ciekawy efekt migoczących gwiazdek. Przed kasami znajduje się dziwna konstrukcja, składająca się z ekranów wyświetlających reklamy filmów, a pod nimi zawieszone są tkaniny, imitujące pajęczynę. Nie rozumiem symboliki, myślałam, że ma to związek z reklamą jakiegoś filmu, ale na ekranach wyświetlane są reklamy różnych filmów, z czego żaden jakoś nie kojarzył się z pajęczyną. W tym miejscu znajduje się też kilka plakatów reklamowych i stojaków z ulotkami. Zamieszczona jest też reklama biletomatu, urządzenia, w którym można sobie samemu kupować bilety. Reklama zachęca do korzystania z niego, jako alternatywy dla kolejek przed kasą, co brzmi nieco śmiesznie, biorąc pod uwagę, że przed kasami były zupełne pustki. Może o innej porze jest tam więcej widzów. Przed samymi kasami znajduje się dziwna konstrukcja z taśm i słupków, odgradzająca kasy placu przed kasami. Tak jakby firma odgradzała się od klientów. Podeszliśmy z mężem do jednego z kasjerów zapytać ile kosztują bilety. Dowiedzieliśmy się, że 23 złote, dla dorosłych osób.
Szukamy z mężem stojącej lampy do pokoju. Ponieważ w Leroy Merlin znajduje się nieźle zaopatrzone stoisko z lampami postanowiliśmy sprawdzić, czy nie ma tam jakieś odpowiadającej naszym potrzebom. Stoisko jest łatwe do znalezienia, znajduje się tuż przy wejściu. Lamp było bardzo dużo. Po obejrzeniu części stoiska sprecyzowaliśmy, jaka lampa nas interesuje. Zauważyliśmy właśnie taką, odpowiadającą naszym potrzebom, ale w nie pasującym nam kolorze. Obok przechodziła pracownica i zapytaliśmy jej, czy tego rodzaju lampy są w innych kolorach. Rzuciła „nie” i poszła dalej. Okazało się jednak, że są dwie, bardzo podobne lampy, biała i srebrna, różniące się w zasadzie tylko trochę wyglądem klosza. Szkoda, że pracownica nie pokazała nam tych lamp, widocznie nie zależało jej na sprzedaży. Uznaliśmy, że taki egzemplarz mógłby być, ale chcieliśmy ją zmierzyć, czy jej wymiary będą nam w domu pasować. Ponieważ w pobliżu znajdował się Punkt Obsługi Klienta podeszliśmy tam, poprosić o centymetr. W Punkcie stały cztery pracownice, zajęte rozmową. Odezwałam się do nich słowami „Przepraszam”, ale żadna nie zareagowała i w dalszym ciągu rozmawiały. Odezwaliśmy się trochę głośniej, wówczas jedna z nich podeszła do nas. Kiedy wyjaśniliśmy, że chcemy pożyczyć centymetr w Punkcie nastąpiło gorączkowe przeszukiwanie różnych szuflad w poszukiwaniu miarki. Jeżeli w markecie budowanym pracownicy nie wiedzą, gdzie mają podstawowe sprzęty, to znaczy, że mają tam łagodnie mówiąc bałagan. Miarka w końcu się znalazła i zmierzyliśmy wysokość lampy. Potem jeszcze przez chwilę chodziliśmy po dziale i oglądaliśmy inne modele i żarówki. Na pochwałę zasługuje ekspozycja żarówek firmy Osram, wszystkie świecące, opisane z rysunkami, umożliwiające porównanie barwy światła jakie daje konkretna żarówka. Dla mnie to rewelacyjny pomysł, zawsze mi czegoś takiego brakowało. Wychodząc oddaliśmy centymetr pracownicy Punku, nie doczekaliśmy się żadnej odpowiedzi. Asortyment w sklepie jest niezły, jednak pracownicy niezbyt uprzejmi.
W sklepie znajduje się spory wybór obuwia. Sprzedawane są już kozaczki. W ofercie znajdują się zarówno buty eleganckie, jak i bardziej sportowe. Pomieszczenie sklepowe jest malutkie, na ścianie znajdują się półeczki, a na środku znajduje się duża wyspa z produktami. Wokół jest bardzo wąskie przejście. Ceny butów to około 200 – 300 złotych za parę. Zauważyłam też w sprzedaży malutkie torebeczki, po 70 złotych. W witrynie sklepu umieszczone była informacja, że przy zakupie jednej pary druga jest za 50% ceny, małymi literkami, że pierwsza para musi kosztować ponad 100 złotych. Wewnątrz obsługiwały dwie panie. Kiedy weszłam, obie stały koło lady z kasą. Nie witały nikogo. Po chwili jedna wyszła na salę, chociaż nie odzywała się do klientów. Druga sprzedająca cały czas stała oparta o kasę, w pozycji tak zwanej barowej. Nie wyglądało to elegancko ani zachęcająco do proszenia ją o pomoc.
Sklep Ravel wyglądał z zewnątrz bardzo zachęcająco. Wystawa była jasna, oświetlona, na wystawie znajdowała się informacja o przecenie o 50% kurtek i płaszczy. Wnętrze sklepu było ładnie oświetlone, jasne i przyjemne do przebywania w nim. Pracownicy sami nie podchodzili do klientów i nie oferowali im pomocy, ale jeżeli klienci zwracali się z prośbą o pomoc to mieli ją udzieloną, na przykład przy wyszukiwaniu rozmiarów z danego modelu. Co do asortymentu, to polecam rewelacyjną kolekcję torebek olbrzymek, w cenie około 80 złotych za jedną. Co do jakości ubrań to widać, że niektóre modele są niestarannie uszyte i mają zagniecenia.
Jest to sklep z odzieżą, którą dość lubię i często robię zakupy w jednym ze sklepów tej sieci, mieszczącym się w innej galerii handlowej. Na wystawie znajduje się plakat reklamujący „Smart Price”. Niestety nie potrafiłam ustalić, których produktów dotyczą one ceny. Sama wystawa była bardzo ładnie pomyślana. Wnętrze sklepu było ciemne. Weszłam do środka i zaczęłam oglądać ubrania. Wewnątrz było sporo klientów, zauważyłam, że wszystkie przymierzalnie były zajęte. Sklep zajmuje dość dużą powierzchnię, tak więc można było zobaczyć dużo różnych modeli, w zróżnicowanej rozmiarówce. Kolekcja była jesienna, bardziej w stronę chłodniejszych dni. Niestety widok odzieży na wieszakach nie zachęcał do oglądania jej i kupowania. Przede wszystkim materiały były bardzo pomięte, przez co wyglądały niechlujnie. Pół biedy, gdy dotyczyło to bluzek czy koszulek, ale załamania i zagniecenia miały też na sobie kurtki i płaszczyki, które nie jest już tak łatwo rozprasować. Moim zdaniem firma powinna bardziej dbać o to, co oferuje klientom.
Do wejścia do sklepu zachęca mnie ciekawie zaaranżowana wystawa. W środku nie jest zbyt przyjemnie. Gra bardzo głośna muzyka, wnętrze jest mroczne, pomieszczenie utrzymane jest w ciemnych barwach. Zaraz po wejściu zostałam przywitana przez pracownika słowami „Dzień dobry”. Ubrań było dość dużo, ładnie powieszone na wieszakach na środku sklepu i przy ścianach. W ofercie były też buty, ale modele raczej jeszcze jesienne niż zimowe. Zaczęłam oglądać ubrania. Miały na sobie metki z cenami w różnych walutach. I tak na przykład znalazłam sweterek z ceną 99 złotych i 19, 90 euro i kurteczkę za 249 złotych i 49,95 euro. Według przeliczenia znacznie bardziej opłacałoby mi się zapłacić za te produkty w euro! Zniechęciło mnie to do dalszych zakupów i wyszłam ze sklepu.
Weszłam do tego sklepu zachęcona ładną ekspozycją rajstop na wystawie. Pokazane były śliczne rajstopy, w ładnych kolorach, z ładnymi wzorkami. W sklepie znajdowała się jedna klientka i jedna pracownica. Obejrzałam wnętrze sklepu. Znajdowało się w nim bardzo dużo szlafroków, których ilość zdominowała wnętrze i zaćmiewała wybór bielizny. Rajstopy znajdowały się za ladą. Już miałam wychodzić, gdy pracownica zaproponowała mi pokazanie różnych rajstop. Zrobiła to w miły i naturalny sposób. Sprecyzowała moje zainteresowania – rajstopy w rozmiarze 4, kolorowe, mogą być wzorzyste, grubsze, po czym zaczęła wykładać na ladę rajstopy czarne, ewentualnie z kolorowymi wstawkami, wzorzyste. Wyjęła i pokazała mi około 10 par. W sklepie były dostępne kolorowe rajstopy, bo widziałam je nawet z mojego miejsca. Sprzedająca nie za bardzo słuchała, co do niej mówię, bo kiedy skrytykowałam jeden model, mówiąc, że nie odpowiadają mi srebrne wstawki na siłę przekonywała mnie, że są bardzo ładne. Potem zaczęła mi demonstrować jakieś inne, z wzorami poprzecznymi. Proponowała mi je tak ogniście, że w końcu zauważyłam, że są idealne dla osoby szczupłej, dla mnie może mniej. Nie potrafiła też przekonać mnie, co do rozmiaru. Na podstawie informacji zamieszczonych na opakowaniu uznałam, że mogą na mnie nie pasować. Sprzedająca stwierdziła, że na pewno będą pasować, ale nie potrafiła uzasadnić, dlaczego tak uważa. Towaru sporo, ceny nie bardzo wysokie (rajstopy do 20 złotych), ale obsługa nie potrafi pomóc w zakupach.
Podczas zakupów kupowałam też całkiem sporo różnego rodzaju przypraw. W alejce, w której znajdowały się przyprawy pracowała hostessa firmy Kamis. Hostessa miała na sobie zielony fartuszek z logo firmy. Stała sobie przy półce, kiedy podeszłam do półki odsunęła się od niej aby mi nie przeszkadzać. Nie odezwała się do mnie, nie zachęciła do zakupienia produktów promowanej przez nią marki. Wybierałam produkty różnych firm, w tym też Kamisa. Hostessa nie zaproponowała mi zakupienia produktu jej firmy, zamiast Prymata i Kotanyi. Kiedy już zrobiłam swoje zakupy i oddalałam się od półki zauważyłam, że hostessa notuje ile przypraw marki Kamis kupiłam. Ponieważ kiedyś pracowałam jako hostessa wiem, że notuje się sprzedane produkty, aby potem można poinformować szefostwo, ile produktów zostało ich sprzedanych dzięki pracy hostessy.
Drogeria Douglas w Centrum Handlowym Bonarka jest urządzona i wyposażona podobnie jak inne sklepy tej sieci. Uważam, że sklep jest bardzo dobrze zaopatrzony, łatwo można się po nim poruszać, towary są na tyle logicznie poukładane, że nie ma wielkiego problemu ze zorientowaniem się gdzie, szukać tego, po co przyszliśmy. I oczywiście sklep jest świetnym miejscem, w którym można kupić dużo produktów ekskluzywniejszych i lepszej jakości. Do samego sklepu nie mam żadnych zastrzeżeń. Natomiast bardzo poirytowała mnie obsługa w sklepie. Ledwie weszłam zaoferowała mi pomoc jedna z pań. Podziękowałam, bo lubię się sama rozejrzeć po sklepie. W połowie drogi do półki przybiegła do mnie kolejna dziewczyna nerwowo wołając „W czym mogę pomóc”. Podziękowałam. Podeszłam do półki z wodami. Kolejna pracownica podeszła do mnie z wymuszonym uśmiechem i sakramentalnym „W czym mogę pomóc?”. Napięcie i nerwowość w jej głosie były aż przerażające. Poddałam się i wyjaśniłam czego szukam. Ponieważ szukałam specyficznego produktu liczyłam się z tym, że może go nie być w tym sklepie. Dziewczyna istotnie stwierdziła, że tego chyba nie ma, ale zaprowadziła mnie do kierowniczki. Kierowniczka potwierdziłam że aktualnie tego nie ma, ale jest coś bardzo podobnego. Nawet nie miałam czasu zaprotestować, że nie chcę podobnego tylko dokładnie to, po co przyszłam, jak zostałam przekazana kolejnej pracownicy, która zaprowadziła mnie do półki i zaczęła prezentować różne rzeczy. Oczywiście recytowała jednym tchem i nie dawała mi dojść do słowa. Po chwili przerwałam ten monolog, podziękowałam i wyszłam. Rozumiem, że obsługa bardzo się stara, ale dajcie klientowi trochę spokoju przy zakupach.
Do sklepu zajrzałam w poszukiwaniu kolorowych rajstop. Sklep jest niewielki, oferujący głównie bieliznę i bielizna jest przede wszystkim wyeksponowana w sklepie. Znalazłam na wieszakach koło kas rajstopy i pończochy. Były bardzo ciasno ubite w wieszaczku, trudne do wyjęcia i obejrzenia. Znalazłam tam pończochy, rajstopy typu kabaretki i legginsy. W sklepie znajdowały się dwie pracownice. Jedna z nich miała bardzo mocny makijaż, zwracające uwagę kolczyki i ubrana była w różowy sweterek. Moim zdaniem była przesadnie kolorowo i rzucająco się w oczy ubrana, jak na ekspedientkę. Znalazłam legginsy w takim kolorze, który mi odpowiadał i zapytałam się pracownicy, czy nie ma podobnych rajstop. Powiedziała, że nie, ale pokazała mi, że jest też stojak z rajstopami, pokazała mi, w którym miejscu znajdują się te o grubości 40 DEN, a w którym 70 DEN. Nie zaproponowała mi dodatkowej pomocy, wróciła za kasę. Zauważyłam, że obok jest wzornik z rajstopami. Obejrzałam sobie rajstopy, były do wyboru w wielu kolorach, ale mało było rozmiarów, po dwa rodzaje z każdego koloru, na przykład 2 i 4. Sklep nieźle pod tym względem zaopatrzony, ale pewnie trzeba się dopytywać o wszystko pracowników.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.