Opinie użytkownika (919)

Będąc na wakacjach...
Będąc na wakacjach w okolicach Ełku chcieliśmy skorzystać z jednej z największych atrakcji turystycznych regionu – rejsu kanałem Elbląsko – Ostródzkim. Dzień wcześniej zapoznałam się ze stroną internetową firmy. Dowiedziałam się z niej, że rejsy trzeba rezerwować, przy czym podany był numer telefonu. Podane były również ceny rejsów na różnych trasach. Na stronie była zamieszczona mapka kanału w formatach jpg i pdf. Dzięki przestudiowaniu jej i cennika zrozumiałam jak biegną szlaki rejsów. Dowiedziałam się, że firma na niektórych trasach organizuje powrót, na innych można wrócić autobusem PKS, a na niektórych klient jest zostawiony samemu sobie. Bardzo chciałam przepłynąć całą trasę, z Elbląga do Ostródy, niestety firma tutaj skazuje na powrót we własnym zakresie, a ponieważ nie znalazłam żadnej informacji na temat połączeń PKS czy PKP na trasie Ostróda – Elbląg około godziny 19 – tej uznałam, że nie będę ryzykować. Wybrałam najatrakcyjniejszą trasę po pochylniach, z Elbląga do Buczyńca. Koszt znaczny – 75 złoty od osoby. Zadzwoniłam pod podany numer. Dowidziałam się, że owszem są jeszcze miejsca na jutro, dokonałam imiennej rezerwacji na rejs i powrót – koszt powrotu 11 złotych. Rozmowa odbyła się w miłym tonie. Tego samego dnia pomyślałam, że może nie będzie potrzeby wypłacania pieniędzy z bankomatu, bo może można zapłacić kartą. Próbowałam zadzwonić jeszcze raz i zapytać. Przez kilka godzin numer telefonu był zajęty za każdym razem, gdy próbowałam. W końcu udało się uzyskać połączenie. Tym razem rozmawiałam z kobietą. Dowiedziałam się, że jeżeli będę kupowała u nich w biurze, to można zapłacić kartą. Nie wiem gdzie jeszcze mogłabym kupować, bo następnego dnia ze statku odesłali mnie bezwarunkowo do biura. Zapytałam również o możliwość zaparkowania samochodu przy przystani lub siedzibie firmy. Usłyszałam, że mogę zostawić samochód gdziekolwiek, oni nie mają parkingu, a w mieście nie ma wyznaczonych stref parkowania. Następnego dnia rano przyjechaliśmy do Elbląga. Zaparkowaliśmy na mieście, zresztą dość daleko od przystani. Ku naszemu zdumieniu przy brzegu był duży parking, na którym parkowali chyba wszyscy uczestnicy rejsu. Na statku powiedziano nam, gdzie mamy się udać po bilety. Zakup biletów odbył się sprawnie. Nabyliśmy od razu bilet na autobus powrotny i zostaliśmy poinformowani jakim statkiem płyniemy i jakim autobusem wracamy. Statki były czyste, ale stare. Kiedy płynęliśmy silnik pracował dość głośno. Górny pokład statku nie był z żaden sposób zacieniony, co przy temperaturach ponad 30 stopni, jakie panowały w lipcu sprawiało, że przebywanie na pokładzie było dość męczące. Pod pokładem były wygodne ławeczki ze stolikami, niestety był tam bardzo słaby przewiew i duszno. Na dole znajdował się mały bar, można w nim było kupić napoje ciepłe i ziemne, nawet w dość rozsądnych cenach. Do jedzenia było nie było prawie nic, jakieś chipsy i z ciepłych rzeczy parówki i coś z dań barowych. Ponieważ cały rejs po kanale (od Elbląga do Ostródy) trwał od 8 rano do 19 tej wieczorem oferta gastronomiczna była moim zdaniem przesadnie uboga. Dopiero na pokładzie dowiedziałam się, że rezerwacja obejmuje wyłącznie miejsca pod pokładem, natomiast nie firma nie przyjmuje żadnych roszczeń z powodu braku miejsc na górze. Sformułowanie to było moim zdaniem bardzo nieprzyjemne. I uważam, że przed zakupem biletu powinnam zostać o tym poinformowana, ponieważ to byłaby dla mnie duża różnica, siedzieć na górze i obserwować kanał, albo mieć bardzo ograniczony widok z dołu. Na szczęście w tym dniu nie było aż tylu klientów i można było obserwować i fotografować spokojnie. Personel był życzliwy i uprzejmy. Panowie marynarze byli ubrani w białe koszule z logo statku. Odpowiadali na pytania o kanał, techniczne zasady działania pochylni, ułatwili robienie zdjęć. Ogólnie rejs był bardzo przyjemny. Chwilę przed wysiadaniem jeden z marynarzy poprosił o napiwki, co uważam za przesadę, zważywszy na nie najniższą już i tak cenę rejsu. Prosto ze statku udaliśmy się do autobusu. Żałowałam, że nie mieliśmy trochę więcej czasu, bo przy przystani na której wysiadaliśmy działało muzeum techniki kanału i chętnie bym je zwiedziła, niestety nie wiedziałam o nim wcześniej. Autobus odjechał dosłownie kilka minut po przybiciu statku do brzegu. Był czysty i z klimatyzacją. Zawiózł nas do przystani w Elblągu. Nie mam zastrzeżeń do firmy, uważam, że usługa jest warta swojej ceny, żałuję jedynie, że nie miałam możliwości przepłynięcia całej trasy i że obsługa kanału nie była zainteresowana zorganizowaniem tego. Z rozmów na statku wynikało, że więcej ludzi chętnie by popłynęło dalej, gdyby mieli zorganizowany powrót. Szkoda również, że statki nie są zbyt wygodne i brakowało informowania klientów o ciekawszych mijanych miejscach – można sobie było wprawdzie kupić informator – malutką książeczkę za 15 złotych !

Astrum

28.07.2010

Żegluga Ostródzko-Elbląska

Placówka

Elbląg, Wodna 1b

Nie zgadzam się (25)
Odwiedziłam Muzeum Mikołaja...
Odwiedziłam Muzeum Mikołaja Kopernika we Fromborku. Jest to muzeum urządzone na zamku na którym żył i pracował Mikołaj Kopernik. Sama ekspozycja nie jest zbyt bogata, mieści się między innymi na parterze i dwóch piętrach pałacu. Opisy nie zawsze ujmują to co, jest zamieszczone w gablotach, poza tym gabloty można oglądać z różnych stron a plakietki są tylko z jednej. Ale ogólnie całość jest logicznie ułożona, związana z miejscem i ludźmi. Natomiast obsługa muzeum jest wyjątkowo niesympatyczna. Udałam się do kasy zapytać o bilety. Dowiedziałam się, że na ekspozycję w pałacu wstęp jest wolny. Ale dostępna była jeszcze jedna wystawa. Ponieważ kwestia biletów ulgowych zależy od danej placówki zapytałam się, komu przysługują ulgowe. Pani w kasie udzieliła mi informacji bardzo niechętnie. Po zakupieniu biletów poszliśmy zwiedzać pierwszą wystawę, tą na którą wstęp był wolny. Szkoda, że kasjerka nie poinformowała mnie, że za darmo jest zwiedzanie parteru i pierwszego piętra a na drugie piętro potrzebny jest bilet. Sądząc po reakcjach innych zwiedzających wszyscy byli jednakowo zaskoczeni więc kasjerka nie informowała o tym nikogo. Szczerze mówiąc odpuściłam sobie zwiedzanie ostatniego piętra, bo nie miałam już ochoty wracać do kasy i przychodzić jeszcze raz. Udaliśmy się do innego budynku, wymagającego osobnych biletów. Znajdowało się tutaj również planetarium. Sami nie zamierzaliśmy iść na seans bo nie mieliśmy na tyle czasu, ale słyszeliśmy jak dwoje ludzi nie zostało do niego wpuszczonych. Byli trzy minuty przed rozpoczęciem, ale dowiedzieli się, że już nie mogą wejść, pomimo tego, że mają wykupione bilety. Usłyszeli też, że gdyby mieli dobrze nastawione zegarki, to by się nie spóźnili. Uważam, że obsługa nie powinna sobie pozwalać na takie uwagi. Ogólnie po zwiedzaniu tego muzeum pozostało mi uczycie niesmaku.

Astrum

27.07.2010

Muzeum Mikołaja Kopernika

Placówka

Frombork, Katedralna 8

Nie zgadzam się (30)
Robiłam zakupy podczas...
Robiłam zakupy podczas urlopu. Trafiłam do sklepu Stokrotka. Sklep zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie. Był duży, lśnił czystością i był bardzo dobrze zaopatrzony. Towary były w rozsądnych cenach. Wewnątrz było kilkunastu klientów. Sklepu pilnował ochroniarz, ale jego ochrona była dyskretna, nie przyglądał się nachalnie. Kupowałam warzywa, niektóre były świeże i dobrze wyglądały inne były zwiędłe. Następnie udałam się na stoisko z mięsem i wędlinami. Stały przy nim dwie lub trzy osoby, obsługiwane przez 4 panie. Obsługa trwała bardzo krótka, kupowałam dwa produkty, każdy zważony i podany przez inną sprzedawczynię. W sklepie można było łatwo się poruszać. Odstępy między półkami były szerokie, nie było zagradzających przejścia wózków i palet. Kiedy podeszłam do kasy okazało się, że czynna jest tylko jedna kasa, do której jest spora kolejka. W czasie kiedy czkałam na obsługę została otwarta następna kasa. Obsługa była sprawna. Kiedy odeszłam od kasy przejrzałam paragon i odkryłam, że jeden z towarów został nabity w niewłaściwej cenie. Na stoisku z warzywami leżała sałata z napisem „sałata masłowa” po 1,09 zł. Tymczasem na moim paragonie była „sałata lodowa” po 1,79 zł. Różnica w cenie nie była duża, ale nie lubię takich sytuacji. Wróciłam na sklep i sprawdziłam cenę. Na stoisku z warzywami była tylko cena sałaty masłowej 1,09 zł. Nie było tam żadnej innej ceny odnoszącej się do sałaty. Wróciłam do kasy, przy której pracowała w tym momencie już inna sprzedawczyni. Pokazałam jej paragon i wyjaśniłam problem. Kasjerka wezwała inną dziewczynę i poprosiła ją o sprawdzenie ceny. Poprosiła mnie również o pokazanie sałaty. Rozmowa ta była przeprowadzona w sposób bardzo uprzejmy. Sprzedawczyni uznała, że faktycznie kupiłam sałatę masłową. Wezwała kierownika i wyjaśniła mu sytuację. Kierownik polecił oddać mi różnicę w cenie i dopełnił formalności. Ponieważ kupowałam wiele innych towarów chciałam dostać kopię paragonu. Kierownik udał się na zaplecze w celu skopiowania. Nie było go dość długo. Po jakimś czasie wrócił z informacją, że nie miał takiej możliwości. Tłumaczył, że próbował kopiować na faksie, ale paragon jest za małym kawałkiem papieru, żeby skopiować na faksie. W między czasie mój mąż wrócił od samochodu, do którego pakował zakupy i zasugerował kierownikowi, żeby przyczepił paragon do większej kartki. Kierownik przez jakiś czas próbował nas przekonać do zrezygnowania z odbierania paragonu i przyjechaniu po niego w dniu następnym. Odpowiedzieliśmy, że nie satysfakcjonuje nas takie rozwiązanie i chcemy kopię dzisiaj. Kierownik skorzystał z rady męża i przy pomocy większej kartki skopiował paragon. W czasie gdy czekaliśmy na kierownika jedna z pracownic sklepu zapytała, czy nie trzeba nam w czymś pomóc. Cała rozmowa odbyła się w bardzo uprzejmym tonie i wszyscy pracownicy sklepu starali się być jak najbardziej pomocni. Jestem bardzo zadowolona z obsługi w sklepie.

Astrum

27.07.2010

Stokrotka

Placówka

Nie zgadzam się (22)
Będąc na wakacjach...
Będąc na wakacjach zajrzałam do sklepu w celu zrobienia zakupów. Wewnątrz było sporo klientów. Ogólnie sklep robił przyjemne wrażenie, ale był bardzo brudny. Podłoga na sali sprzedaży była bardzo brudna, koło stoiska w warzywami i owocami niezbyt przyjemnie pachniało. Były czynne trzy lub cztery kasy, do których były gigantyczne kolejki (po około 8 osób z pełnymi koszykami metalowymi do każdej). Na sali sprzedaży nie było dostępnych czerwonych koszyków. Przed wejściem stało bardzo dużo metalowych koszyków, gdyby wszystkie te koszyki zostały zabrane przez klientów na sklep, to nie dałoby się w ogóle poruszać. W sklepie nie było pustych miejsc na półkach. Pracownicy dokładali produkty na półki, ale były też palety pozostawione na sklepie, utrudniające poruszanie się. Był bardzo mały wybór takich produktów jak wody, napoje, lody i mięso. Na końcu pierwszej alei stała paleta z Coca – Colą, niestety nad półką były ceny różnych produktów, oprócz Coca – Coli w puszkach. Sklep sprawia wrażenie nieprzygotowanego na duży ruch, jakiego można się spodziewać w sezonie.

Astrum

21.07.2010

Biedronka

Placówka

Grudziądz, Rataja 2

Nie zgadzam się (22)
Będąc na wakacjach...
Będąc na wakacjach w Olsztynie musiałam zrobić zakupy. Sklep jest w jednym kompleksie z Media Marktem, Praktikerem, i innymi sklepami. Wejście do reala jest oczywiście osobne. Przy sklepie jest niewielki pasaż z kilkunastoma sklepikami. Przed kompleksem był bardzo duży parking, zapełniony w około 70 procentach. W sklepie było bardzo dużo klientów. Podłoga na pasażu i w sklepie była bardzo brudna. W pierwszej chwili wydawało się że w sklepie jest duży wybór towarów. Wzięłam mały koszyk i udałam się na zakupy. Chciałam kupić mapę miasta lub mapę okolic razem z mapą miasta. Byłam w wielu miejscowościach w Polsce i nigdy nie miałam problemu z kupieniem takiej właśnie mapy, czy to w sklepie czy w księgarni. Tutaj przejrzałam cały regał z mapami, takiej nie było nigdzie. Mogłam sobie kupić mapę Krakowa, Pienin czy Londynu, mapy Olsztyna nie. Nie było w pobliżu żadnego pracownika, więc nawet nie miałam kogo poprosić o pomoc. Zrezygnowałam z mapy i dalej robiłam zakupy. Potrzebowałam kupić węgiel do grilla i rozpałkę. Węgiel znalazłam, rozpałki nie. Po kilku minutach szukania znalazłam pracownika i poprosiłam go o pomoc. Dowiedziałam się, że rozpałka powinna być koło węgla, a jak nie ma to na zewnątrz w namiocie. Nie pomożono mi szukać rozpałki. Zrobiłam zakupy i udałam się do kasy. Po drodze natknęłam się na koszyk z przecenionymi produktami i wzięłam jakieś słodycze za połowę ceny. Przy kasie pracowała bardzo miła i serdecznie nastawiona do klienta dziewczyna z firmy zewnętrznej. Kiedy odeszłam od kasy sprawdziłam paragon i okazało się, że słodycze, które po przecenie miały kosztować 9 złotych kosztowały 18 zł, czyli cena przed przeceną. W punkcie obsługi zwróciłam produkt. Wolałabym dostać zwrot połowy ceny niż rezygnować w ogóle z zakupu, ale pani z punktu obsługi nie widziała innej możliwości. Koło namiotu kupiłam podpałkę. Organizacja w sklepie fatalna, do kas spore kolejki, dodatkowa strata czasu przy punkcie obsługi klienta i przy namiocie. Być może sklep po prostu nie był przygotowany na turystów przebywających w pobliżu Olsztyna.

Astrum

21.07.2010

Real

Placówka

Olsztyn, Sikorskiego 2B

Nie zgadzam się (20)
Za pośrednictwem portalu...
Za pośrednictwem portalu Jakość Obsługi chciałam podzielić się moją opinią odnośnie katedry w Płocku. Przejeżdżając przez Płock postanowiliśmy z mężem odwiedzić katedrę, ze względu na osoby pochowanych w niej dwóch władców Polski. Znalezienie katedry nie jest łatwe. Kiedy jechaliśmy przez miasto, nie zauważyliśmy ani jednego drogowskazu prowadzącego do tego bardzo ważnego zabytku. W końcu znaleźliśmy drogowskaz na Stare Miasto. Zaparkowaliśmy i poszliśmy na Rynek. Po drodze nie było żadnego drogowskazu ani informacji. Znaleźliśmy tablicę z informacją o szlaku cysterskim gotyckich budynków ceglanych i z tego dowiedzieliśmy się, gdzie mniej więcej znajduje się katedra. Weszliśmy do środka. Katedra jest piękna, bardzo stara, jeszcze z czytelną budowlą romańską w jej murach. Wewnątrz była bardzo zadbana, bardzo ładnie utrzymana. We wnętrzu siedziało kilka modlących się osób, kilkoro rodziców w sprawie chrztu i kilka osób zwiedzających. Obeszłam ponad połowę kościoła, oglądając i robiąc zdjęcia. W pewnym momencie podszedł do mnie kościelny i pokazał mi jedne z najstarszych nagrobków kościele. Podziękowałam i zapytałam, gdzie znajduje się miejsce pochówku Władysława Hermana i Bolesława Krzywoustego. Kościelny ucieszył się i powiedział, że tam, na końcu w kaplicy. Poszliśmy tam razem z mężem. Kaplica była ciemna w środku, zamknięta kratą. Obok była mała skrzynka na monety z informacją, że trzeba wrzucić dwa złote, żeby zapalić światło w kaplicy. Moim zdaniem to trochę dziwny sposób pobierania opłat za zwiedzanie. Razem z nami stanęło tam kilka innych osób. Przyszedł do nas kościelny. Zapytałam go, czy nie ma możliwości wejścia do środka. Odpowiedział, że nie, bo co by to było, gdyby każdy chciał wejść. Dziwne podejście, w końcu nie ma nic niezwykłego w tym, że chce się zwiedzać miejsca pochówku sławnych ludzi i w innych kościołach takie grobowce są bardzo chętnie udostępniane. Ponieważ chcieliśmy zobaczyć wnętrze kaplicy jeden ze stojących wrzucił dwa złote. Niestety automat monety nie przyjął. Spróbowała kolejna osoba z inną dwuzłotówką. Też nic. I tak kilka osób. Kościelny stał obok i rzucał mądre uwagi, w rodzaju, że może automat jest pełny. W końcu komuś udało się wrzucić monetę, którą automat przyjął, ale światło się nie zapaliło. Kościelny skwitował, że widocznie się coś zacięło. Gdzieś sobie poszedł bez słowa. Poczekaliśmy jeszcze trochę, popatrzyliśmy przez kratę na wnętrze kaplicy, próbowaliśmy je oświetlić błyskami fleszy, żeby cokolwiek zobaczyć i wyszliśmy z kościoła, bo zaczynało się nabożeństwo. Kaplica wydawała się piękna, szkoda, że nie było nam dane zobaczyć jej w całej okazałości. Myślę, że obsługa katedry powinna umieć bardziej reagować na problemy, które się pojawiają i jeżeli zdecydowano się na pobieranie w jakiejś formie opłat za zwiedzanie to system ten powinien bardziej sprawnie działać.

Astrum

16.07.2010

Katedra w Płocku

Placówka

Płock, Mostowa 2

Nie zgadzam się (35)
Informacja o stacji...
Informacja o stacji znajdowała się już dwa kilometry przed zjazdem co moim zdaniem jest ważne, gdyż można się na to nastawić i przygotować. Zaparkowaliśmy przy dystrybutorze, a ponieważ chcieliśmy zatankować LPG zadzwoniliśmy po pracownika. Czekaliśmy kilka minut, zanim przyszedł pracownik. Zatankował nam gaz do auta i poszliśmy zapłacić. Na stacji było czysto. Stanowiska przy dystrybutorach były posprzątane, wewnątrz w sklepie towary poukładane. Kasowała młoda dziewczyna, bardzo miła i uprzejma. Ponieważ rzadko korzystamy ze stacji Orlen nie mieliśmy założonej tam karty. Z ciekawości zapytaliśmy o możliwość wyrobienia karty. Okazało się, że uzyskiwanie karty jest bardzo trudne. Po pierwsze, trzeba trafić, na moment, kiedy karty na stacji benzynowej są dostępne (!). Były na stacji w zeszłym tygodniu, teraz nie ma, nie wiadomo kiedy będą. Żeby uzyskać kartę trzeba zrobić zakupy na stacji za co najmniej 100 złotych. Dodatkowo pani obsługująca na stacji wymieniła dodatkowe warunki otrzymania karty, ale powiedziałam je cicho i niezbyt wyraźnie a ja się nie dopytywałam, ponieważ i tak nie zamierzałam się jakoś specjalnie starać, żeby zbierać punkty na Orlenie. Sprzedająca zachęciła nas jeszcze do skorzystania z promocji zdrapkowej. Trochę bez sensu, bo i tak nie zatankowaliśmy wystarczającej ilości paliwa, żeby skorzystać z tej promocji. Po zapłaceniu udałam się do toalety. Była czysta, ale brakowało papieru toaletowego. Wychodząc spotkałam panią, która nas obsługiwała. Poinformowałam ją o braku papieru. Sprzedająca upewniła się, w której dokładnie kabinie brakuje o podziękowała mi za informację. Stacja warta polecenia. Spokojna, kameralna i z umiarkowanymi cenami paliw.

Astrum

12.07.2010

ORLEN

Placówka

Poczesna, Katowicka 4

Nie zgadzam się (15)
Weszłam do sklepu...
Weszłam do sklepu osiedlowego żeby kupić kilka produktów niezbędnych na kolację. W sklepie nie było w ogóle klientów. Przy wejściu znajdowały się dwie pracownice. Jedna siedziała w boksie kasowym a druga stała koło niej, oglądając gazetkę z Rossmana. Głośno omawiała fragmenty które przeczytała i obie panie doskonale się bawiły. Kiedy weszłam i zaczęłam robić zakupy bawiły się tak samo dobrze, śmiejąc się i głośno rozmawiając. Sklep nie jest zbyt dobrym miejscem do robienia zakupów. Jest bardzo mały. Regały stoją bardzo ciasno i blisko siebie. Podłoga , półki i produkty na półkach były czyste. Wszystkie produkty były idealnie równo ułożone, nie było pustych miejsc na półkach ani leżących krzywo produktów. Kupowałam chleb. Brakowało mi czytelnej i jasnej informacji ile kosztuje konkretny rodzaj pieczywa. Wzięłam jeden bochenek, masło i udałam się do kasy. Kasjerka skasowała szybko, wydała mi pieniądze. Rozmowę ze mną ograniczyła do podania kwoty do zapłaty i reszty. Paragon wydała po upomnieniu się przeze mnie o niego.

Astrum

11.07.2010

Delikatesy Euro

Placówka

Kraków, Podkowińskiego

Nie zgadzam się (28)
Ponieważ odpowiadają mi...
Ponieważ odpowiadają mi niektóre produkty, które ma w swojej ofercie Biedronka, pojechaliśmy do sklepu po zakupy. Sklep nie robi dobrego wrażenia. Znajduje się w zaniedbanym budynku w wypłowiałym żółtym kolorze, o ścianach pomalowanych sprayem przez graficiarzy. Wygląda to bardzo żałośnie. W budynku mieściły się kiedyś oprócz Biedronki inne sklepy, ale aktualnie są zlikwidowane, opuszczone i wyglądają bardzo przygnębiająco. Parking przy sklepie nie był uporządkowany. Leżało na nim trochę śmieci, i dość dużo folii i papierów na trawie, już poza chodnikiem. Przed sklepem stał przepełniony kosz na śmieci. Wózki pod wiatą i szyby były czyste. Podłoga przed wejściem i na sali sprzedaży była brudna. Zaraz po wejściu, za bramką natknęłam się na puste foliowe worki leżące paletach. Widać, że dawno ta część sklepu nie była porządkowana ani towary nie były dokładane. Palety w pierwszej alei były poprzesuwane względem siebie. Wyglądało to bardzo niechlujnie. Koło cukru i mąki leżał biały proszek, dużo na palecie i trochę na ziemi. W chłodniach było prawie pusto, chciałam kupić parówki i w kartonowym pudełku w którym zawsze było ich dużo leżały ostatnie trzy lub cztery paczki. W miejscu, gdzie leżą śmietany, jogurty były puste kartonowe opakowania zbiorcze. Dwie pracownice porządkowały sklep, jedna w okolicach cukru i mąki a druga wkładała lody do zamrażarki. Przed kasami były małe kolejki, po dwie osoby. Przy kasach również leżały puste kartony po gumach do żucia i innych produktach. Na boksie kasowym leżało puste pudełko po piwie. Kasjerka skasowała moje zakupy, wymamrotała kwotę do zapłaty i wydała mi resztę. Chwilę czekałam na paragon, ale zmięła go w ręce i nie dała mi. Sklep ponury i nieprzyjemny.

Astrum

11.07.2010

Biedronka

Placówka

Kraków, Piastowska 13

Nie zgadzam się (24)
Poszliśmy na salę...
Poszliśmy na salę sprzedaży zrobić małe zakupy. Ponieważ miałam przy sobie reklamówkę z zakupami z innego sklepu, a nie chciałam jej oddawać do depozytu (głównie dlatego, że wymagałoby to przejścia przez cały sklep) zapytałam ochroniarza stojącego przy wejściu czy moge z tym wejść na sklep. Ochroniarzem był młody chłopak, prawie leżący na swoim stanowisku i opierający się w sposób nieco „barowy” na ręce. Nie zmieniając pozycji coś mrukną. Zapytałam go jeszcze raz, czy mogę z tym wejść do sklepu. Mruknął „jeżeli jest paragon” i cały czas nie zmienił pozycji. Weszliśmy w takim razie do sklepu. Sala robiła dobre wrażenie. Było czysto, nie było czuć zapachów z różnych innych części sklepów. Ogólnie towar na półkach nie był od dawna porządkowany, bo było bardzo dużo pustych opakowań zbiorczych, kartonów. Na sklepie pojawiło się dużo denerwujących komunikatów, że można kupować tylko 10 opakowań na osobę. Rozumiem, że sklep zabezpiecza się przed sprzedażą sprzedawcom z innym sklepów, ale 10 opakowań to nie jest jakaś wielka ilość hurtowa, mnie samej zdarzało się kupować większe ilości na przykład mleka czy masła. W sklepie nie było wielkiego ruchu. Zakupy zrobiliśmy szybko i sprawnie. Zobaczyłam dziwny opis towaru na końcówce regału – stały tam talerze, talerzyki, kubeczki popakowane po 30 sztuk a napis nad nimi głosił „garnki 30 sztuk”. Niestety świadczy o dużym niechlujstwie pracowników, którzy nawet nie sprawdzają co drukują i wywieszają na sklepie. Kasy były czynne mniej więcej co piąta. Do każdej była kolejka po 3, 4 osoby. Kasowała towary młoda, drobna dziewczyna z jednej z firm zewnętrznych. Była bardzo miła, uprzejma i życzliwa klientowi. Uśmiechała się szczerze i radośnie, wszystkie niedogodności tłumaczyła klientowi (konieczność czekania na osobę, która przyjdzie odblokować system po usunięciu podwójnie nabitego produktu) czy problemy z nabiciem towaru.

Astrum

11.07.2010

Real

Placówka

Kraków, Bora-Komorowskiego 37

Nie zgadzam się (32)
Weszłam do sklepu...
Weszłam do sklepu Sephora. Zauważyłam, że w sklepie jest bardzo ciekawa promocja, polegająca na obniżeniu cen wybranych produktów aż do 70%. Przy czym w promocji było naprawdę dużo produktów, chyba wyłącznie z kosmetyki kolorowej (w każdym razie ja innych nie zauważyłam). Oprócz tego były też promocje łączone – przy zakupie na przykład żelu do mycia i kremu do ciała z marki Sephora obowiązywała promocyjna cena. Sklep urządzony był elegancko, dużo było w wystroju czarnego koloru, ale pomimo to nie robił wrażenia ponurego. Całość była dobrze oświetlona. Pracownice miały na sobie firmowe uniformy. W sklepie był ochroniarz, który dyskretnie obserwował klientów, nie miałam poczucia, że patrzy na mnie natarczywie albo podejrzewa mnie o najgorsze zamiary. Przy ścianach był duży wybór perfum, po środku sporo kosmetyków kolorowych, pielęgnacyjnych i do pielęgnacji ciała i włosów. Odniosłam wrażenie, że jest bardzo dużo produktów marki własnej Sephora. Może po prostu były lepiej wyeksponowane niż inne. W sklepie panował przyjemny zapach kosmetyków, nie męczący, ani nie drażniący. Oglądałam produkty bez celu, po prostu patrzyłam co jest ciekawego. Pani z obsługi trzykrotnie zaproponowała mi pomoc, trzykrotnie podziękowałam jej.

Astrum

11.07.2010

Sephora

Placówka

Kraków, Bora-Komorowskiego 37

Nie zgadzam się (16)
Weszliśmy do sklepu...
Weszliśmy do sklepu Empik, ponieważ chciałam zobaczyć, czy są w ofercie jakieś ciekawe przewodniki po Warmii i Mazurach, gdzie się wybieramy. Oglądałam je niedawno w innym sklepie sieci Empik, ale pomyślałam, że może znajdę jakiś, który wcześniej przeoczyłam. Sklep był niewielki. Od razu od progu zaczął bacznie obserwować nas ochroniarz. Przez jakiś czas chodził za nami i bacznie nas obserwował. Na stanowisku kasowym nie było żadnego pracownika, jeden z klientów stał obok i bezradnie się rozglądał. W sklepie było tylko kilka osób. Ogólnie było czysto. Niezbyt dobrze chodziło się po sklepie, bo było tu ciasno. Miedzy półkami były małe przejścia. Sklep robił wrażenie źle zorganizowanego, urządzonego bez ładu i składu. Na półce z przewodnikami obejrzałam kilka książek dotyczących regionu Warmii i Mazur. Obejrzałam je i zastanowiłam się, czy nie kupić jednego z nich, ponieważ wydał się interesująco napisany. Pomyślałam, że jeszcze się zastanowię i najwyżej później wrócę. Kiedy wychodziłam zauważyłam, że jeden z pracowników tłumaczy ochroniarzowi, jak ma coś układać na stoisku z grami albo filmami, drugi pracownik, stojący przy kasie głośno rozmawiał z jakąś dziewczyną na sklepie o wyjeździe na wakacje.

Astrum

11.07.2010

empik

Placówka

Kraków, Bora-Komorowskiego 37

Nie zgadzam się (26)
Weszliśmy z...
Weszliśmy z mężem do sklepu, ponieważ chcieliśmy zobaczyć ofertę aparatów fotograficznych. W sklepie panował niezbyt przyjemny zapach. Na pierwszym planie była ekspozycja telewizorów, stały zwrócone frontami do pasażu, zachęcając klientów do wejścia i obejrzenia ich. Z boku stał ekspozytor z gazetką promocyjną. Na szybach oddzielających sklep od pasażu były przylepione fragmenty z gazetki reklamowej. Sklep robił wrażenie dobrze zaopatrzonego i czystego. Oprócz nas w tej części sklepu nie było klientów. Zza regału wyszedł ochroniarz i bacznie nam się przyjrzał. Stanęliśmy przy półce z aparatami i zaczęliśmy oglądać lustrzanki. Był ich dość duży wybór, szkoda, że żadna z interesujących nas nie była włączona, bo chcieliśmy sprawdzić, jak działają. Staliśmy przy półce około 15 minut, nikt się nami nie zainteresował. Jeden z pracowników stał przy komputerze. Ponieważ zastanawialiśmy się nad kupnem samochodowej ładowarki do laptopa mąż zapytał go, czy takie ładowarki są dostępne. Pracownik nie odwracając wzroku od komputera mruknął, że może są na górze. Przeszliśmy do części z kamerami. Tu był znacznie mniejszy wybór i mniejsza dbałość o ekspozycję, sporo miejsc, przygotowanych pod produkty, na których nic nie było. Trudno też było ustalić cenę niektórych kamer, nie było przy nich cen albo było pomieszane.

Astrum

11.07.2010

RTV EURO AGD

Placówka

Kraków, Bora-Komorowskiego 37

Nie zgadzam się (24)
Wchodząc do Centrum...
Wchodząc do Centrum Handlowego postanowiłam zajrzeć do sklepu Reserved, który mieści się przy samym wejściu. Sklep kusił obniżkami do 77%. Zaraz przy wejściu leżały na stoliku bluzeczki w cenach od 9,90 złotych. Wprawdzie nie znalazłam tam żadnej w tej cenie, najtańsza kosztowała trochę powyżej 12 złotych, ale może nie zauważyłam. W sklepie nie było zbyt czysto, pod stołami gromadziły się kłębki kurzu. Jeszcze gorzej wyglądała sytuacja w przymierzalniach, które były wyłożone wykładziną, na której zgromadziło się bardzo dużo nitek i innych śmieci. Przymierzalnie były malutkie, ograniczające się do lustra i haczyków do powieszenia. Przed przymierzalniami jedno z luster było pęknięte. Podobnie kilka kafelek leżących na podłodze było popękanych. Zauważyłam w sklepie ładną torebkę. Zdecydowałam się ją obejrzeć dokładnie. Ponieważ spodobała się, postanowiłam ją kupić. Klientów było bardzo mało. Przy kasie stał młody klient. Sprzedawczyni obsługiwała go bardzo uprzejmie. W międzyczasie kilka osób wchodziło i wychodziło ze sklepu, w tym czasie włączał się alarm i pracownice chodziły go wyłączać. Kiedy nadeszła moja kolej pani sprzedająca uśmiechnęła się do mnie i poprosiła koleżankę o przyniesienie z magazynu nowej torebki. W międzyczasie skasowała naszą torebkę i zapłaciliśmy za nią. Kiedy przyniesiono drugą torebkę pani powiedziała mi, bardzo uprzejmie, żebym sobie sprawdziła, czy torebka mi odpowiada i czy nie znajduję w niej żadnych wad. Kiedy powiedziałam, że może być, spakowano mi ją do firmowej reklamówki. Kiedy doszłam do wejścia, odezwał się alarm, okazało się, że kasjerka zapomniała zdjąć zabezpieczenia. Przeprosiła mnie, zdjęła zabezpieczenia i podała mi jeszcze raz. Przeprosiła mnie jeszcze raz i serdecznie pożegnała. Torebka była w korzystnej cenie, przeceniona z 99 złotych na 39.

Astrum

11.07.2010

Reserved

Placówka

Kraków, Bora - Komorowskiego 37

Nie zgadzam się (30)
Ponieważ ukończyłam studia...
Ponieważ ukończyłam studia podyplomowe na kierunku Audyt Energetyczny chciałam ubiegać się o wpisanie na listę certyfikatorów energetycznych. Listę taką prowadzi Ministerstwo Infrastruktury. Aby uzyskać wpis, należy wysłać oryginały lub potwierdzone notarialnie kopie odpowiednich dokumentów. Strona internetowa Ministerstwa Infrastruktury jest dobrze zrobiona, przejrzysta i łatwa w nawigacji. Zamieszczone na niej zostały wszystkie ważne informacje odnośnie dokonywania wpisu na listę uprawnionych certyfikatorów. Jest podany dokładny wykaz dokumentów, które mają być wysłane do Ministerstwa. W przypadku wniosków i oświadczeń, które należy wypełnić samodzielnie, są gotowe do pobrania druki, przygotowane do wydrukowania i wypełnienia. Podany jest również adres, pod który należy wysłać komplet dokumentów. Jest to bardzo dobrze, czytelnie podane dla użytkowników. Po wysłaniu dokumentów czekałam około miesiąca. Po miesiącu znalazłam swoje nazwisko w bazie certyfikatorów, prowadzonej przez Ministerstwo. Szkoda, że nie został do mnie wysłany chociaż e – mail z informacją, że zostałam wpisana na listę.

Astrum

10.07.2010
Nie zgadzam się (29)
Miałam dokumenty, które...
Miałam dokumenty, które musiałam wysłać do Ministerstwa Infrastruktury w oryginale lub potwierdzone notarialnie kopie. Ponieważ nie chciałam się pozbywać cennych dokumentów udałam się do notariusza zapytać o możliwość potwierdzenia. Kancelaria mieści się w starej kamienicy, na pierwszym piętrze. Klatka schodowa była odrapana, brudna i śmierdziała. Kiedy weszłam do przedpokoju wyszła mi na spotkanie kobieta w wieku około 40 lat, ubrana w dres. Zapytała w jakim celu przyszłam. Wyjaśniłam, że chciałam się dowiedzieć o możliwość wykonania potwierdzonej notarialnie kopii dokumentów. Dowiedziałam się, że mogę przejść w każdej chwili, w czasie godzin otwarcia, potwierdzenie kosztuje trochę ponad 7 złotych za stronę (została mi podana dokładna kwota, ale już jej nie pamiętam), ksero mogę zrobić wcześniej, albo zostanie zrobione na miejscu. I całość trwa kilka minut, wykonywana jest od ręki. Podziękowałam i wyszłam. Kilka dni później przyszłam z moimi dokumentami, skserowanymi już. W przedpokoju przyjęła mnie ta sama pani, również ubrana w dres. Podałam jej moje papiery, oryginały i kopię. Porównała je ze sobą, rzucając na nie okiem, oddała mi oryginały, mówiąc, że już sprawdziła i powiedziała mi, że mam poczekać tutaj w przedpokoju. Usiadłam i czekałam. Przedpokój był czysty, ale zaniedbany, dawno nie malowany, ze starymi meblami. W sąsiednim pomieszczeniu trwała narada nad jakimś dokumentem, słyszałam całą rozmowę. Po około 10 minutach zostałam poproszona do pokoju. Tutaj zostałam zaprowadzona do inne kobiety, a wieku około 50 lat, która przyjęła ode mnie opłatę za usługę, pani, z którą rozmawiałam wcześniej oddała mi kopie, opatrzone stosownymi pieczęciami. Podziękowałam i wyszłam

Astrum

10.07.2010
Nie zgadzam się (30)
Moja mama przebywa...
Moja mama przebywa obecnie na leczeniu poszpitalnym w Górnośląskim Centrum Rehabilitacji „Repty”. Jest to jeden z najlepszych ośrodków rehabilitacyjnych na Śląsku. Opinia ta jest w pełni zasłużona. Ośrodek jest bardzo starannie zaprojektowany, przemyślany pod kątem potrzeb osób niepełnosprawnych, wszystkie piętra i poziomy są połączone za pośrednictwem wind, ewentualnie pochylni, umożliwiający samodzielne poruszanie się osobom na wózkach. Klatki schodowe są dobrze zaprojektowane, z szerokimi, niezbyt wysokimi schodami, po których łatwo się wchodzi. Pomieszczenia dla pacjentów są niewielki. Pokój, w którym przebywa moja mama mieści w sobie dwa łóżka (z możliwością regulacji wysokości łóżka), dwie szafki nocne, stolik i dwa krzesła. Środkiem pozostaje wąskie przejście do okna. Pokoiki takie łączone są po dwa, ze wspólnym przedpokoikiem i łazienką. Pozwala to na zachowanie poczucia kameralności i intymności. Ośrodek dwa też o rozrywki dla pacjentów. Dostępna jest kawiarnia, sklepik, biblioteka, księgarnia, kaplica i kino. Co jakiś czas organizowane są inne rozrywki, na przykład koncert fortepianowy. Cały kompleks znajduje się w pewnym oddaleniu od miasta, otoczony dużym parkiem, w którym wyznaczone są ścieżki, ścieżka edukacyjna i ustawione co kawałek ławki, na których można odpoczywać. Jedzenie jest smaczne i obfite. Lekarze i rehabilitanci opiekujący się pacjentami uważają, że najlepszą metodą przywracania sprawności organizmu jest ruch i ćwiczenia, a także stymulowanie organizmu w kierunku uruchomienia jego możliwości samoleczenia. Ćwiczenia i zabiegi zostały dobrane indywidualnie do potrzeb i możliwości pacjentów. Ćwiczenia zostały dobrane bardzo dobrze, widzę jak w przypadku mojej mamy bardzo szybko wzrasta sprawność organizmu. Jedynym minusem jest bardzo zagmatwany rozkład pomieszczeń i oddziałów w kompleksie, w którym pacjenci starsi, ze słabszą orientacją mają problem się odnaleźć i trafić na odpowiedni gabinet rehabilitacji lub wrócić na swój oddział.

Astrum

10.07.2010

Górnośląskie Centrum Rehabilitacji "Repty"

Placówka

Kraków, Śniadeckiego 1

Nie zgadzam się (18)
Przechodziłam pasażem Galerii...
Przechodziłam pasażem Galerii Krakowskiej i na sklepie Vobis zauważyłam reklamę oferującą telewizor gratis przy zakupie notebooka. Promocja wydała się ciekawa, wiec weszłam do sklepu aby poznać szczegóły. Sklep nie specjalnie przypadł mi do gustu. Wnętrze było przesadnie puste i ascetyczne. Podłoga w sklepie była wyłożona szarymi płytkami, pusta, bez żadnych sprzętów i dekoracji. Przy ścianach stały oszklone szafki ze sprzętami. Przy jednej ze ścian stały stanowiska obsługi. Nie było wewnątrz ani jednego pracownika. Jeden z nich stał przy drzwiach na zaplecze, oparty o futrynę, w bardzo zblazowanej i niedbałej pozie. Kiedy weszłam do sklepu zerknął na mnie i stał dalej, rozmawiając z kimś będącym na zapleczu. Wewnątrz w sklepie był ten sam plakat reklamujący promocję, ale nigdzie na półce nie było oznaczonego promocyjnego sprzętu. Obejrzałam sobie, to co było wystawione na półkach. Spędziłam w sklepie dość dużo czasu, pracownik od czasu do czasu zerkał na mnie i dalej wracał do rozmowy. W końcu oderwał się od tej rozmowy i zapytał, czy może mi w czymś pomóc. Zapytałam o tą promocję. Powiedział mi, że „jest prosta. Pani kupuje notebooka a ja pani daję do tego telewizor za złotówkę”. Zapytałam o szczegóły. Dowiedziałam, się że tego laptopa aktualnie w ogóle nie ma w sprzedaży. Ale pracownik pokazał mi drugi, bardzo podobny. Kosztował około 3300 zł. Powiedział mi, że wszystkie parametry i tam mam podane na plakacie. Zapytałam o telewizor. Pan zabrał mnie do półki i pokazał urządzenie. Poinformował mnie, że to jest właściwie monitor, z możliwością podłączenia telewizji. Ponieważ tego rodzaju sprzęt mam już w domu poczułam się rozczarowana. Ogólnie promocja nie przygotowana, a pracownik nie zainteresowany klientem, odpowiada tylko tak, aby zbyć klienta.

Astrum

10.07.2010

Vobis

Placówka

Kraków, Kamińskiego 11

Nie zgadzam się (24)
Sklep mieści się...
Sklep mieści się w Centrum Handlowym M1. Nie wchodziłam do niego nigdy, bo sprzedaje zabawki, a ten rodzaj towarów nie jest mi potrzebny. W każdym razie sklep zwraca na siebie uwagę zrobioną z klocków lego figurą jakiejś postaci jakiegoś robota bądź żołnierza. Kiedy tego dnia przechodziłam koło sklepu zauważyłam jedną z pań z obsługi stojącą koło niego i rozmawiającą przez telefon. Po chwili weszła do sklepu. Zainteresowała nas figura z klocków i podeszliśmy do niej. Była śliczna i bardzo precyzyjnie zrobiona. Niestety stoi tam już kilka lat i nie jest zbyt starannie czyszczona. Pomiędzy poszczególnymi wypukłymi częściami kostek była bardzo duża ilość kurzu. Zaskoczyło mnie to. Uważam, że element reklamujący produkty dla dzieci i wzbudzający zainteresowanie dzieci, oglądany przez nie, dotykany, powinien być bardziej czysty.

Astrum

10.07.2010

Świat zabawek Berchet

Placówka

Kraków, Aleja Pokoju 67

Nie zgadzam się (17)
Chciałam sobie kupić...
Chciałam sobie kupić ziółka do zaparzania. Weszłam do sklepu Herbapolu, bo wiem że jest dobrze zaopatrzony. Wewnątrz nie było klientów, tylko jedna pani z obsługi. Część sklepu dla klientów zajmuje malutkie pomieszczenie, zastawione z dwóch stron regałami z preparatami, szklaną gablotką z różnymi specyfikami i stolikiem z ulotkami dla klientów. Było czysto, chociaż sklep nie był dawno odnawiany. Sprzedająca zapytała, co będzie dla mnie. Poprosiłam o dziurawiec. Zapytała, czy w torebkach ekspresowych. Odpowiedziałam że tak. Podała mi, zapłaciłam. Zatrzymałam się jeszcze, bo na ladzie stał koszyk z napisem promocja i było w nim kilka interesujących produktów. W między czasie przyszedł kolejny klient. Chciał kupić zioła. Sprzedająca zaproponowała mu skorzystanie z ziół w promocji, ale klient wolał kupić zioła w torebce na wagę. Kiedy klient wyszedł poprosiłam o jeszcze jeden preparat z promocyjnych. Pani zapytała, czy chcę opakowanie 30 czy 60 kapsułek. Po czym sama stwierdziła, że ponieważ aktualnie jest promocja na małe opakowanie to wychodzi ono znacznie taniej. Zauważyłam, że w sklepie jest bardzo dużo różnego rodzaju nowych preparatów ziołowych w kapsułkach. Chciałam się z nimi w spokoju zapoznać i zapytałam, czy nie jest dostępna jakaś ulotka na ich temat. Sprzedająca powiedziała, że ma ulotkę, ale nie zawiera ona wszystkich preparatów, natomiast z opisami wszystkich mogę się zapoznać za pośrednictwem strony www. Przyniosła mi ulotkę z opisaną częścią preparatów. Podziękowałam i pożegnałyśmy się.

Astrum

10.07.2010

Herbapol

Placówka

Kraków, Szewska 23

Nie zgadzam się (18)

Strefa Gwiazd Jakości Obsługi