Opinia użytkownika: Astrum
Dotycząca firmy: Księgarnia na Kazimierzu
Treść opinii: Oglądałam kiedyś w księgarni książkę pod tytułem „Leksykon zamków w Polsce”. Książka była bardzo droga, kosztowała prawie 160 złotych. Ostatnio przypomniałam sobie o niej i postanowiłam sprawdzić, czy nie byłaby tańsza przez internet. Znalazłam ją na Allegro, w księgarni krakowskiej za 120 złotych. Oczywiście zdecydowałam się na zakup. Księgarnia jest bardzo przyjazna klientowi. Strona internetowa jest dobrze zrobiona. Firma odwołuje się do swojej 20 – letniej historii, podkreśla, że książki zostaną szybko wysłane (informacja o wysyłce dwa razy dziennie), podkreśla bezpieczne opakowanie wysyłanego towaru (książki opakowane w karton). Zamieszczone informacje są ważne, napisane skrótowo, łatwe do ogarnięcia na pierwszy rzut oka, bez konieczności wczytywania się w skomplikowane regulaminy sprzedawcy. Podane są też dwa telefony kontaktowe do firmy, komórka i stacjonarny. Opis aukcji też jest przemyślany, około połowy strony zajmują informacje zachęcające do zakupu i przydatne w realizacji transakcji (możliwość łączenia przesyłek w jedną, bezpieczne opakowanie, pokreślenie długiej historii firmy na Allegro), drugą notatka o książce. Informacja o książce jest trochę zbyt lakoniczna, i nie wiem czy na jej podstawie zdecydowałabym się na zakup, ale w tym przypadku byłam już zdecydowana. Zapłaciłam od razu kartą. Następnego dnia dostałam e – mail z informacją, że książka będzie dostępna nazajutrz, po 14:00. udaliśmy się razem z mężem po odbiór. Na stronie był podany adres i pokazana księgarnia na zdjęciach. Dzięki temu łatwo było ją znaleźć. Wewnątrz księgarnia robiła przeciętne wrażenie. Półki z małą ilością książek do wyboru. Ogólnie czysto, ale pusto. Gdybym tam weszła z ulicy pewnie uznałabym, że nie znajdę tu nic ciekawego i wyszła. Za ladą stał młody chłopak. Przywitał się, kiedy weszliśmy. Wyjaśniłam, w jakiej sprawie przyszliśmy. Powiedział, że oczywiście, tak i poszedł na zaplecze po książkę. Wydał nam książkę i podał paragon. Książka była bardzo ciężka, sprzedawca sam zaproponował, że zapakuje w dwie reklamówki, bo jedna będzie za słaba. Zapytał jaki jest nasz nick na Allegro. Ponieważ rozglądaliśmy się po półkach, czy nie ma tu czegoś ciekawego pan poinformował nas, że dla nas jest około 20% rabatu od cen na półce. Nie znaleźliśmy nic ciekawego, podziękowaliśmy i wyszliśmy. Pan pożegnał nas, gdy wychodziliśmy.