Zgłoś nadużycie

Opinia użytkownika: Astrum

Dotycząca firmy: Kaufland

Treść opinii: Robiąc dzisiaj zakupy spotkałam się z bardzo nieprzytomną kasjerką. Przede wszystkim wyglądała, jakby miała rozcięty łuk brwiowy, albo zdartą z niego skórę. Nie wyglądało to zbyt miło i zachęcająco do korzystania z jej usług. Jeżeli miała jakaś ranę, to powinna ją chociaż przysłonić opatrunkiem. Kiedy podeszliśmy nie odezwała się ani słowem, zaczęła kasować nasze towary. Ponieważ kupowaliśmy dużo drobnych przedmiotów, a nie mieliśmy siatek, bo nie spodziewaliśmy się, że wejdziemy do tego sklepu, poprosiłam ją o reklamówkę. Kasjerka schyliła się pod blat, wyjęłam jedną reklamówkę, podała mi i dalej kasowała. Zapełniłam reklamówkę i poprosiłam o kolejną. Kasjerka ponownie schyliła się i podała mi jedną reklamówkę. Napełniłam ją też, ale uznałam, że resztę schowam do torebki, nie będę już prosić o reklamówki. Kasjerka w czasie kasowania pomyliła się i nabiła jeden z towarów podwójnie. Zawołała stojącą obok menadżerkę, aby jej pomogła wycofać produkt. Zawołała ją dwukrotnie, ale tak cicho, że menadżerka nie usłyszała. Dopiero mój mąż zwrócił się do niej, że tu pani panią prosi. Produkt został wycofany, zapłaciliśmy i poszliśmy do punktu obsługi klienta. W kolejce do kasy spędziliśmy ponad 10 minut a Kaufland wydaje bony na zakupy za 5 złotych, jeżeli czeka się w kolejce dłużej niż 5 minut. Przy informacji czekałam jedna klientka. Dziewczyna pracująca w informacji miała straszne urwanie głowy. Cały czas dzwoniono do niej z sali, żeby wywoływała jakieś osoby, wygłaszała komunikaty, oddawała rzeczy z depozytu, przyjmowała rzeczy do depozytu, wypuszczała ludzi z sali, oklejała produkty wnoszone na sklep, rozmawiała z klientką przed nami (której omyłkowo nabito produkt, którego nie kupowała i odesłano ją do informacji, aby to wyjaśniła) i nami. Podziwiam dziewczynę, że w ogóle wiedziała co ma zrobić, co gdzie powiedzieć. Uwijała się bardzo i starała się, żeby nikt nie musiał czekać długo. W takim momencie, w tym miejscu powinny pracować co najmniej dwie osoby i i tak miałyby co robić. Bez problemu uznano, że faktycznie należy nam się rekompensata i dostaliśmy bon, chociaż wymagało to od pracownicy trzech telefonów, ponieważ za pierwszym razem nie udało jej się uzyskać informacji na temat kolejek przy kasach.