Sklep wyglądał na zadbany i uporządkowany. Wszelkie ulotki znajdowały się w stojakach, a jednocześnie były w zasięgu ręki klienta. W punkcie znajdowały się dwie osoby obsługujące oraz jeden klient, który był przez nie właśnie obsługiwany. Po wejściu do salonu nie zostałam zauważona ani powitana, jednak po wyjściu poprzedniego klienta zaproszono mnie do stanowiska. Konsultantka zwracała się do mnie w miły i kulturalny sposób. Wyrażała się jasno i zrozumiale. Ponadto z zaangażowaniem starała się dobrać ofertę dostosowaną do moich potrzeb, podkreślając korzyści wynikające z przeniesienia numeru do sieci Era. Konsultantka służyła również radą przy wyborze telefonu - zaprezentowała wybrane modele, kilka z nich włączyła, pozwalając na sprawdzenie ich funkcji. W odpowiedzi na moje niezdecydowanie wydrukowała cennik oraz ofertę, abym mogła jeszcze raz przyjrzeć się oferowanym usługom. Zaproponowała również Internet, dołączając kolejną ulotkę do teczki, którą otrzymałam wychodząc. Na zakończenie zostałam mile pożegnana i zachęcona do ponownego odwiedzenia salonu. Gdybym rzeczywiście była zainteresowana ofertą, podpisałaby umowę właśnie w tym salonie.
Mile byłam zaskoczona ostatnia wizyta na stacji paliw. Obsługa była bardzo uprzejma, lecz ne nachalna, Panie schludnie wyglądały, miały zadbane paznokcie (nie kilometrowe tipsy, które są jakąś plagą sprzedawców). Przy zakupie paliwa proponowały dodatkowe rzeczy, na moje pytanie odnośnie doładowań telefonów udzielono mi pełnej odpowiedzi, na stacji był porządek, ładny zapach. Za minus mogą uchodzić ceny (drogo) oraz to, że przez fakt udzielania bardzo konkretnych odpowiedzi na moje pytania sama obsługa klienta trwa dość długo, przez co robią się kolejki...
Zazwyczaj nie potrzebuję pomocy obsługi w wyborze towaru, czy znalezieniu danego kosmetyku na sklepowych regałach, jednak tym razem było inaczej. Musiałam dobrać kosmetyk do koloru i rodzaju cery na czym się niestety nie znam, więc od momentu wejścia do sklepu dawałam jasne sygnały,że będzie mi potrzebna pomoc. Panie z obsługi juz na wejściu były odpychające - na moje przywitanie burknęły tylko coś pod nosem (co nawet nie przypominało "dzień dobry"). Zaczepiłam jedną z Pań z obsługi i zapytałam, gdzie znajdę konkretny rodzaj pudru do twarzy i czy pomogłaby mi pomóc dobrać odcień. Pani powiedziała, że jest zajęta i zawoła koleżankę, mijały jednak długie minuty i nikt nie podchodził (Panie zajęte były rozmową z ochroniarzem, rozkładając równocześnie kartony z dostawą - dobrze, bo przez owe kartony nie dało się podejść do trzech regałów, niektóre były w trakcie konsumowania kanapek), więc sama zaczęłam rozglądać się za owym pudrem. Gdy chciałam wziąć do ręki jeden z kosmetyków odrazu Pani (ta zajęta) zwróciła mi uwagę, że to nie są testery i nie mogę tego dotykać, zapytałam więc, gdzie znajdę tester tego produktu - okazało się, że nie ma... Jak nie było również nigdzie ceny kosmetyku. Pani przeżuwając kanapkę stwierdziła, że ona nie wie ile puder kosztuje, bo dopiero co przyszła dostawa i nie ma jeszcze cen. Pudru nie kupiłam, wyszłam ze sklepu (oczywiście wciąż nie słysząc nic w stylu "do widzenia"). Reasumując: obsługa nie umiała mi w niczym pomóc, odniosłam wrażenie, jakbym im przeszkadzała, w sklepie był bałagan, nie było cen na towarze, który mnie interesował. Ocena mocno negatywna, jedyną pozytywną rzeczą była czystość w sklepie.
Wszedłem z zamiarem wykonania przelewu walutowego do Chin. Posiadam w tym banku konto firmowe od około 5 lat. W recepcji dowiedziałem się że Pani nie potrafi tego zrobić i że trzeba poczekać na kompetentną osobę, ponieważ ta jest na szkoleniu...Czekam....ponad 20 minut....w banku pusto....Reszta personelu opowiada sobie o sprawach prywatnych. Pod 20 minutach spytałem się delikatnie dziecka w recepcji kiedy zostanie obsłużony. Dowiedziałem się że Pani kompetentna obsługuje innego klienta....Ja na to - mówiła Pani że ta osoba jest na szkoleniu...? W tym momencie udałem się do innego oddziału gdzie zostałem załatwiony od ręki i poczęstowany kawą. Biurokratyczne kłamstewka w tym oddziale to nie nowość. Obsługa tragiczna - wcześniej czekałem 40 minut na zmianę parametrów konta. Na zapleczu odbywa się permanentna operacja KAWA.
Obserwacja moja dotyczy stałej zasady stosowanej przez operatora sieci komórkowej PLUS (SIMPLUS) w stosunku do klientów doładowujących telefon poprzez kartę. Otóż, każde doładowanie o określonej wielkości jest ważne przez określony w regulaminie czas i tak, doładowanie za np 10 zł umożliwia wykonywanie połączeń przez 7 dni. Niestety, nie jest tak do końca. Regułą jest, że możliwość wykonywania połączeń MIMO POSIADANIA ŚRODKÓW NA ROZMOWY NA KONCIE jest blokowana po upływie przypisanego do wielkości doładowania terminu ważności. Gdyby tak było w istocie, nie miałbym zastrzeżeń gdyż korzystając z usług tej siec godzę się na takie warunki i okresy. NIESTETY zdarza się, czy raczej jest regułą, że blokada wyjść następuje już o wiele wcześniej w ostatnim dniu np. wczesnym popołudniem zamiast po północy dnia następnego lub w okolicach tej godziny. Przy tym miły (!?) męski głos "z taśmy" informuje mnie (po wykonaniu próby jakiegokolwiek połączenia), że zbliża się termin utraty możliwości połączeń wychodzących podczas gdy to realnie ma już miejsce od kilku godzin !!! Do tego dochodzi nowo zaobserwowana przeze mnie "zasada" , że mimo posiadania środków (wszak niewielkich ) na koncie do wykonania połączenia, operator uniemożliwia mi połączenie z numerem z sieci PLAY, informując mnie o rzekomym braku środków po czym umożliwia mi połączenie z numerem z innej sieci. Swoista dyskryminacja PLAYa jest dla mnie nie zrozumiała, choć przesłanki są mi prawdopodobnie znane. Nachalność i częstotliwość w informowaniu smsami o niskim stanie konta są nie do zniesienia w sytuacji kiedy jakość usług pozostawia wiele do życzenia. Jeszcze raz zapytuję dlaczego ważność konta i możliwość połączeń NIE UPŁYWAJĄ PO RZECZYWISTYM OKRESIE lecz wiele godzin wcześniej?
Byłam zainteresowana wpłatą gotówki na własne konto. weszłam d banku- oddział głowny w łodzi , ogromne pomiezczenie, mnóstwo kas i o dziwo malo klientow co na tę porę i poniedzialek zadziwia. po sakl kręciło sie kilku ochroniazry ale nie rzucali sie w oczy swoim zachowaniem i natarczywością co czasami ma ma miejsce w tego typu placówkach. Pani kasjerka- dysponent obsłużyla mnie w iści ebłyskawicznym tempie. Oczywiście nie zapomniala o słowach "dzień dobry, dziękuje, do wiedzenia". pomieszczenie bankowe czyste ( o taj porze pozniej bywało inaczej) Większość kas otwarta mimo braku klientów . Dzisiajsza wizytę oceniam na 5+
Dziękujemy za zgłoszenie. Z każdej opinii i oceny wyciągniemy wnioski, aby poprawiać jakość obsługi Klientów.
Fantastycznie zaopatrzony sklep...
Fantastycznie zaopatrzony sklep z częściami do samochodów - jeżeli nawet czegoś nie ma "na miejscu" - można to od ręki zamówić i otrzymać najpóźniej na drugi dzień. Personel - można powiedzieć wysoko wykwalifikowany - tak ze znajomości samochodów i części do nich, jak również obznajmiony w przeszukiwaniu katalogów i znający rozmieszczenie towarów w dość dużym sklepie.Ceny są bardziej niż przystępne - ponieważ zawsze można otrzymać "jakiś" rabat przy zakupie.Wygląd miejsca sprzedaży sprawia dość miłe wrażenie : połączenie sklepu z częściami dla samochodów polskich, zagranicznych i salonu Citroena daje niezły efekt. Dodatkowo na zapleczu auto serwis oraz oferta stacji diagnostycznej. Sklep ma bardzo dużo klientów i to nie tylko tych stałych. Ogólna ocena bardzo pozytywna.
Sklep lekko nijaki - ceny są nader przystępne,lecz sam wygląd sklepu pozostawia trochę do życzenia : ciemno, towar poukładany na podłodze, w sklepie panuje lekki miszmasz - tam gdzie można coś położyć czy też powiesić - to tak właśnie jest to rozwiązane. Opis towaru i jego cena też jest więcej domyślna niż pewna.Stoisko mięsne ma w ofercie sporo towarów - lecz są one z przewagą tych droższych.Ogólnie jest kilka rzeczy do poprawienia.Personel miły, choć nie o wszystko można zapytać.
miła obsługa , towar na czas (a zależało mi na czasie) dobry kontakt przez infolinię, szybkie i sprawne wydanie towaru w magazynie (człowiek z magazynu zaprezentował towar w celu sprawdzenia jego jakości i poprawności dostawy) ogólnie jestem bardzo zadowolony (i cena super)
Lubię tę Biedronkę, lecz przy mojej ostatniej wizycie jedna rzecz mnie troszkę zraziła. Mianowicie strasznie brudna posadzka. Żeby to było w jakimś jednym miejscu to bym jeszcze rozumiał, coś się rozlało albo coś podobnego. W tym wypadku podłoga była brudna w całym sklepie, nie były to ślady butów, czy naniesionego na nich błota. Wyglądała tak jakby, ktoś rozlał coś klejącego po całym sklepie a następnie ktoś inny przeszedłby po tych śladach wcierając w to brud. Po prostu posadzka w suchy, bezdeszczowy dzień wyglądała gorzej niż betonowa wylewka w składzie budowlanym. Coś takiego nie powinno mieć miejsca. Skromnym rozgrzeszeniem niech będzie fakt, że było to na troszkę ponad godzinę przed zamknięciem sklepu.
Znów małe TESCO w Mielcu będzie obiektem mojej obserwacji. Tym razem rozdrażniła mnie sytuacja przy kasie. Byłem dziesiąty w kolejce, kasjerka zadzwoniła aby przyszedł jej ktoś pomóc rozładować „zator”. Przybył jakiś pracownik porozmawiał z nią po czym odszedł. W tym czasie kolejka wydłużyła się do około piętnastu osób. Po kilku minutach przyszła kolejna pracownica odblokować jedyną czynną kasę. Oczywiście spowodowało to dalsze wydłużenie się kolejki. Wreszcie po dłuższym czasie przyszedł ktoś i otworzył następną kasę, lecz co z tego jak teraz już obie kolejki były co najmniej dziesięcioosobowe. Organizacja pracy kas w tym markecie przy każdej mojej wizycie jest po prostu tragiczna.
W sklepie tłum, ale za to winić obsługi nie można. Pomimo to, że po lokalu kręciły się, bo inaczej tego nazwać nie można, cztery pracownice nie mozna było liczyć na pomoc z ich strony. Siostra mierzyła kozaczki tuż przy kasie przy której stały dwie pracownice i ucinały sobie pogawędkę... Kozaki długie, więc pudełka duże i problem z ich wyciagnięciem ogromny Na to ekspedientki nie zareaghowały. Pudełka nieułożone, więc odnalezienie rozmiwaru z interesującego nas wzoru trochę trwało i na to też ekspedientki nie zareagowały. Przy układaniu pudełek na miejscu okazało się, że utrudniają to wystawione buty..., po kilku minutach walki z kartonami pod bokiem sprzedawców i bez żadnej oferty pomocy czy jakiejkolwiek reakcji z ich strony zostawiłyśmy kartony na podłodze i wyszłyśmy, bo skoro obsługa nie wypełnia swoich obowiązków my tego za nie robić nie będziemy. Przeszłysmy w inną część sklepu a kiedy wracałysmy do wyjscia po ok 3 minutach kartony nadal stały w miejscu w którym je zostawiłyśmy a sprzedawczynie nadal gadały.Sklep jest zbyt mały jak na taką ilość towaru i klientów, ale utrzymany w czystości. Pracownice ubrane były w jednakowe bluzki, więc łatwo było wyłonić je z tłumu.
Wczoraj, Święto Zmarłych, wybieramy się z mężem na groby bliskich poza miasto.Wszystko przygotowane, wsiadamy do samochodu i okazuje się, że mamy za mało paliwa!Ogólnie rzecz biorąc tankujemy zawsze na tej samej stacji paliw,więc odpalamy samochód i po paliwo. A tam godzina 9:40, głucha cisza, odbijamy się o drzwi.Trzeba było objechać pół miasta, żeby zatankować auto. Widocznie ktoś doszedł do wniosku, że ta stacja jest zbyt daleko od tras wylotowych z miasta, że ją zamknęli tego dnia.Zaopatrzyliśmy się w paliwo gdzie indziej, odwiedziliśmy nasze groby, po południu jesteśmy w gościach, i okazuje się że stacja została w wyniku monitów klientów do Orlenu otwarta, i około godziny12:30 - 12:45 była pełna klientów.Ktoś w tym momencie nie myśli. Dali ludziom wolny dzień, komfort psychiczny, a tu wygląda na to, że były telefony i ściąganie do pracy. Mało kto wie, że za takie coś należy się dodatkowe wynagrodzenie, za coś w rodzaju dyżuru pod telefonem- nawet jeżeli okazałoby się, że tak zostało wcześniej ustalone. Jeżeli chodzi o odczucia klienta- to beznadzieja! Jak nieczynne, to nieczynne, z wcześniejszą wyraźną informacją dla klienta. Natomiast, jeżeli czynne- to normalnie.Robią z ludzi idiotów.
W Tesco zakupy robię średnio raz w miesiącu. Jest to sklep, który wyberam na większe zakupy i zostawiam w nim ok 250 zł podczas jednej wizyty. Na dużą pochwałę zasługuje bezapelacyjnie zaopatrzenie sklepu, zarówno działów spożywczych jak i chemii gospodarczej. Alejki ułożone są logicznie, a co ważniejsze położenie poszcególnych "działów tematycznych" nie ulega zmianie, dzięki czemu nie trace czasu na poszukiwanie interesujących mnie artykuły.
Duzym sprawdzianem dla sklepu był okres przed Wszyskimi Świętymi. Pomimo tłumu ludzi w sklepie kolejki do kas nie przekraczały 3 osób, więc czas oczekiwania był stosunkowo niedługi. Liczba otwartych kas dostosowana była do ilości klientów. Pani w kasie udzieliła mi wyczerpującej odpowiedzi na temat programu lojalnościowego i obsłużyła nas szybko i z usmiechem. Pomimo dużej ilości ludzi sklep urzymany jest w czystości a osoby wykładające towar poproszone o pomoc chetnie jej udzielały.
W oczekiwaniu na wystawienie faktury postanawiamy wejść do Inmedio Cafe i tam poczekać .Zamawiamy kawę, ja proszę o czarne podwójne expresso , a kolega o cappucino . Siadamy przy małym stoliku, w międzyczasie regulujemy rachunek przy kasie gdzie drugi sprzedawca pochłonięty jest studiowaniem jakieś faktury. Gdy nasze zamówienie jest już gotowe pani przynosi je nam do stolika, poczym zapytawszy się wcześniej o ilość cukru przynosi jego dwie saszetki oraz mieszadełka. Niestety kładzie je bezpośrednio na stoliku, zapomniawszy o doniesieniu serwetek. Wypijamy niespiesznie kawę, w trochę dziwnym prasowym otoczeniu i wzmocnieni z nową energią kontynuujemy nasze zadania na dzień dzisiejszy.
Praktycznie w ostatniej chwili przypominam sobie że mam do wysłania a co jeszcze gorsze do napisania bardzo pilny list, który najpóźniej dziś tj. 30.10.2009 muszę wysłać. Gdy już uporałam się z jego napisaniem wszystkie pobliskie poczty były zamknięte i musiałam pojechać w takiej sytuacji na pocztę główną która mieści się przy ulicy Świętokrzyskiej w Warszawie. Gdy już tam dojechałam i pobrałam właściwy numerek okazało się że przede mną są tylko dwie osoby, co bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Nie zdążyłam praktycznie odejść od automatu gdzie brałam kartkę do kolejki a już na wyświetlaczu był mój numer ze wskazaniem do którego okienka mam podejść. Zanim Pani w okienku zajęła się przyjęciem mojego listu kilka chwil rozmawiała ze swoją koleżanką. Gdy już się do mnie odwróciła bez słowa i bez jakiegokolwiek nawet nieznacznego uśmiechu wzięła list, wyceniła koszt jego nadania i równie milcząco mi go podsunęła powrotem, wraz ze znaczkiem do naklejenia. W milczącej atmosferze podaję jej kopertę, a dostawszy potwierdzenie nadania przesyłki, opuszczam placówkę zadowolona z szybkiej obsługi i lekko zdegustowana postawą pracownik który był nad wyraz niekomunikatywny i nie spytał się nawet czy list mój ma być nadany jako priorytetowy czy ekonomiczny. Widać monopolista nie czuje jeszcze zbyt wielkiej konkurencji która mogła by mu jakoś znacząco zagrozić, a obsługa jest jakby z wielkiej łaski. Mam cichą nadzieję że kiedyś to ulegnie zmianie….
Jako posiadacz konta ROR w Alior Banku mam do niego niespersonalizowaną kartę Maestro której termin ważności wskazany na karcie był do 10/2009.Ponieważ mamy listopad karta ta stała się automatycznie nie ważna. Jednakże już kilka tygodni wcześniej dostałam nową o tym samym profilu i numerze, którą teraz pozostało mi aktywować. Sam proces jest bardzo prosty wystarczy zalogować się w systemie bankowości internetowej Alior Banku, wejść na listę kart przypisanych do rachunku a następnie kliknąć w link ,,aktywacja,,. Po potwierdzeniu kodem przysłanym sms’ em na nasz numer telefonu komórkowego karta jest już aktywna. Jutro zobaczę czy będzie ona sprawna, zwłaszcza że gdy pierwszy raz się logowałam jako aktywna widniała stara karta, ale po kilku czynnościach na koncie system zaktualizował dane i miałam możliwość przeprowadzenia aktywacji tej karty.
Obsługa kina na średnim poziomie, każdy pracownik posiadał inny wygląd (brak koszulek promocyjnych). Brak informacji na temat przyszłego repertuaru. Obsługa ciężko zoorganizowana, małe odstępy pomiędzy seansami przez co są opóźnienia.
Po całym dniu pracy jestem głodna. Godzinna jest już taka że na zakupy nie ma znowu czasu. Szczęście w nieszczęściu że przesiadając się na z metra na autobus, przy skrzyżowaniu ulic Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej jest otwarta restauracja McDonald’s. Jak by to określił mój tata ,,jak się człowiek przepości to się nie wybiera z chleba ości,,. I tak zamawiam pieczone ziemniaczki w stylu amerykańskim z sosem śmietanowym a na deser ciastko z jabłkiem. Nowa przekąska w ofercie zaspakaja mój głód a jej smak jest ciekawy z nutą papryki i wędzonego mięsa. Szybka obsługa i miły kompetentny sprzedawca oraz zadawalająca jakość serwowanych produktów z czystym sumieniem pozwalają mi po dzisiejszej wizycie w restauracji tej sieci postawić ocenę bardzo dobrą.
Razem z mężem sprzedawaliśmy oraz kupowaliśmy samochód. A co za tym idzie, niezbędne ku temu formalności min. obowiązkowe ubezpieczenie OC. Jako ubezpieczyciela wybraliśmy bez żadnego namysłu PZU i to był wielki błąd!
Problem pojawił się na samym początku, przy sprzedaży auta. Samochód sprzedawany był razem z polisą OC, która była jeszcze przez pół roku aktualna. Aby rozwiać nasze wszelkie wątpliwości zadzwoniliśmy na infolinię PZU, aby zasięgnąć informacji na temat kontynuacji OC. Tam pani ani słowem nie wspomniała, że warunkiem koniecznym jest spisanie peselu nowego właściciela. A że na umowie sprzedaży nie było potrzeby o wpisanie peselu, więc niestety myśmy peselu nowego właściciela pojazdu nie posiadali.
Następny problem napotkaliśmy przy obliczeniu dla nas składki nowego OC, po zakupie nowego samochodu. Telefonicznie poinformowano nas, że składka wyniesie ok 550zł na rok, na taką więc kwotę przystaliśmy i byliśmy zainteresowani ubezpieczeniem, dlatego też umówiliśmy się już na konkretny termin. Niestety na spotkaniu okazało się, że powstał błąd przy wyliczeniu składki, i kwota do zapłaty uległa zmianie- wyszło ok 830zł na rok. Na tę kwotę również przystaliśmy, gdyż nie mieliśmy już czasu, by szukać innego ubezpieczyciela. Jednak przy końcowym wypisywaniu wniosku do polisy OC, w komputerze wystąpił komunikat, że składka jest źle obliczona. A więc ubezpieczyciel,po raz trzeci obliczył nam składkę, na kwotę 1030zł, z zapewnieniem, że to już na pewno jest prawidłowe wyliczenie.
Niestety myśmy na taką składkę OC, nie byli przygotowani, podziękowaliśmy i po prostu wyszliśmy.
Także nasza przygoda z PZU skończyła się po wyliczeniu, po raz trzeci stawki za roczne OC i nie chce myśleć , co było by dalej, gdyby pani po raz kolejny pomyliła się przy wyliczeniu stawki.
Ja niestety trafiłam, na grupę personelu zupełnie nie kompetentnego w swoich obowiązkach, dlatego też moja ocena jest najniższa.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.