Wprawdzie „GOOGLE maps” pokazuje tę stację jako stację LOTOS, ale ja wiem, że to ORLEN bo skorzystałem na niej z mojej karty lojalnościowej J. Może właśnie stacja przechodzi proces zmiany właściciela dlatego też wygląda jak wyglądy. Mam tu na myśli to, że wejście do toalet mieści się z tyłu budynku, prowadzą do nich drzwi od zewnątrz. Takie rozwiązanie były dobre kilka lat temu, teraz standard jest już trochę inny. Obsłużony przy dystrybutorze zostałem szybko i miło. Pani posiadała poczucie humoru, co jak już niejednokrotnie podkreślałem bardzo sobie cenię. Ciekawostką jest to, że gaz LPG tankowany jest tylko w godzinach pomiędzy 6 rano i 22 wieczorem. Jak się dowiedziałem spowodowane jest to względami bezpieczeństwa. (stacja jest trochę odludna). Mam nadziej, że wszystko co złe wyniki z reorganizacji i kiedy ten proces się zakończy stacja zmieni się nie do poznania
"Cinema City" w Łodzi... Mieści się w Manufakturze, miejscu bardzo przyjemnym. Jednak nie o miejscu tutaj. Co na początek mi się rzuciło w oczy, to mało otwartych kas. Bilety można było kupić tylko w 2 kasach. Niestety... Kasjerka jednak pomogła mi wybrać atrakcyjne miejsca, wytłumaczyła dokładnie dojście na salę, w której będzie pokazany film, na który kupiłem bilet. Sam zakup biletu bardzo sprawny i szybki. Także sala kinowa oraz osoba sprawdzająca bilety - wszystko to prezentowało się bardzo schludnie i przyjemnie. Jedyna wada... cóż, na studencki budżet 16 złotych na kino nie jest małym wydatkiem. Ale to takie subiektywne odczucie. Ogólnie oceniam kino Cinema City w Łodzi dobrze. Myślę, że będę tam częstym gościem.
Miałem podobno pecha i trafiłem kilka minut po podniesieniu cen na gaz LPG o 15 groszy. Oznacza to, że zaistniała sytuacja, której nie znoszę. To tak jak poinformować klienta, że „właśnie ktoś wykupił ostatni egzemplarz” lub coś w tym rodzaju. Pan obsługujący plac chciał być miły, ale mu troszkę moim zdaniem nie wyszło. Od stacji przy drodze ekspresowej wymagam więcej niż toalet z wejściem od zewnątrz budynku. Drażni mnie również jak nie ma w męskiej toalecie tak prozaicznej rzeczy jak pisuar. Ogólnie toalety to nieporozumienie. Obsługa przy kasie miła, sklep wyposażony dość dobrze. Nie polecam tego miejsca. Wyraźnie liczy się tutaj na „jednorazowych” klientów jadących tranzytem. Nie wierzę w to, że jak ktoś może wybrać inną stację to z tego dobrodziejstwa nie skorzysta.
Chciałam zostawić hulajnoge siostrznicy mojego partnera. Osoba obsługująca szatnie powiedziała, że "nie ma mowy". Nie pozwoliła wejść na część spożywczą gdyż w sklepie jest zakaz uzywania tego sprzętu. Na moje pytanie co mam zrobić w takiej sytuacji odpowiedziała, że nie powinnam przychodzić.
Zabrzmi to prawie jak reklama, ale trudno. Polecam ten gabinet wszystkim. Jest do niego dobry dojazd, bardzo ładna poczekalnia. Gabinet jest przestronny, jasny, urządzony ze smakiem. Do zabiegów używany najnowszy sprzęt, rentgen oczywiście na miejscu. Najważniejsza jest jednak tutaj Pani doktor. Zawsze miła, uśmiechnięta. O wszystko pyta, traktuje pacjenta niemal po koleżeńsku. Wizyty umawiane są na godziny i o tych godzinach się odbywają. Ceny nie są ani niskie ani wysokie, powiedziałbym że współczynnik jakość-cena jest bardzo dobry. Najbardziej podoba mi się jednak to, że doktor nie naciąga na niepotrzebne wydatki. Byłem niedawno awaryjnie u innego stomatologa, który doszukał się kilku zębów do zrobienia. Oczywiście od razu chciał mnie umówić na wizytę. Pani Wioletta przy ostatniej wizycie również wspomniała o tych zębach, ale zaznaczyła że trzeba je obserwować, na robotę jest jeszcze dużo za wcześnie. Powiedziała, że coś z tymi zębami może się wydarzyć „złego” ale nie musi.
To jest obserwacja z ostatnich kilku wizyt, między innymi 31 października br. i 03.11. br.
W sklepie trochę się pozmieniało jeśli chodzi o personel, jest dużo młodych, grzecznych i uśmiechniętych osób, ale niestety kierowniczka ta sama.
Jak byłam w tym sklepie w sobotę 31.10.2009r. w godzinach przedpołudniowych i stałam za kasami przy regałach z towarem usłyszałam dyskusję kasjerki z klientką, która mnie bardzo zaskoczyła i zbulwersowała jako klientkę tego sklepu. Klientka próbowała odebrać prezent od portalu rossnet.pl i niestety nie mogła tego prezentu odebrać, młody kasjer był grzeczny i tłumaczył klientce, że kod jest już nieaktualny, czy coś w tym rodzaju, a wtrąciła się w rozmowę kasjerka z kasy obok, klientka powiedziała czemu się wtrąca w nie swoje sprawy grzecznym tonem i z uśmiechem, a kasjerka powiedziała na to , cytuję: "JESTEM TU KIEROWNICZKĄ I MUSZĘ DBAĆ O DOBRO FIRMY". Czy na tym polega obsługa klienta w Rossmannie?? czy też powinna polegać również na dobrej, kompetentnej i miłej obsłudze klienta, żeby klient wychodził z tego sklepu zadowolony i żeby chciał spowrotem do niego wracać?? Coś mi tutaj nie gra. CHCĘ DODAĆ, ŻE TA OSOBA NIEJEDNOKROTNIE W STOSUNKU DO KLIENTA JEST BARDZO NIEMIŁA. Kiedyś już pisałam o tej Pani, że powinna być raczej na tyłach sklepu lub ewentualnie rozkładać towar na półkach, chociaż też nie życzyłabym nikomu, żeby o coś się pytał tej Pani. Ja także czasami byłam obsługiwana przez tę Panią. Ani odrobiny życzliwości i uśmiechu przy obsłudze klienta, chyba że klient dużo kupuje i widać po nim, że na wiele go stać, wtedy kierowniczka mięknie.
Jeśli chodzi natomiast o odbiór w tym sklepie prezentów na kody dawane przez portal rossnet.pl, no to trzeba być przygotowanym na to, że Pani kierowniczka potraktuje klienta jak osobę, która chce coś wyłudzić ze sklepu, co jej się nie należy, lub po prostu jak żebraka.
Ponadto zauważyłam niekompetencję personelu, bo jedna osoba mówi na temat produktu co innego niż inna i to zupełnie coś odwrotnego.
Podoba mi się w sklepie:
1.Panująca czystość, ład i porządek na stanowiskach kasowych i w ogóle w sklepie
2. Dobrze oznakowany towar, jego ceny wyraźnie i na właściwym miejscu
3. Dobrze uwidocznione promocje i resztki z kończących się serii.
4. Grzeczny i bardzo miły MŁODY I NOWY PERSONEL sklepu.
5. Ubiór personelu - czyste białe fartuszki z logo firmy i plakietkami.
Nie podoba mi się:
1. Kierowniczka tego sklepu, która jest bardzo często zła i arogancka w stosunku do klienta (nie widziałam na jej twarzy jeszcze uśmiechu, choć bywam tam często).
2. Ochroniarze depczący po pietach klientom, choć ostatnio jakoś tak mniej się czuje ich wzrok na plecach, wygląda na to że starają się chyba być mniej widoczni.
3. Niekompetencja personelu (nie mówię że dotyczy to całego personelu, to dotyczy tylko niektórych osób,mogliby czasami wiedzieć więcej o sprzedawanych produktach, nie każdy klient ma sokoli wzrok, żeby przeczytać drobny druk na opakowaniu produktu.
Zachowanie i wygląd personelu jest może ogólnie zaniżone do +1, ale to ze wzgledu na kierownictwo tego sklepu.
W swojej pracy zawodowej zajmowałam się nadzorem nad terminowością zawierania ubezpieczeń komunikacyjnych, w związku z czym byłam w stałym kontakcie z przedstawicielem PZU, który zajmował się moją firmą. Jest to osoba bardzo kompetentna, nigdy nie było problemów z umówieniem się, polisy były przygotowywane na czas i odpowiednio wcześnie przypominano mi o kolejnych terminach.
Natomiast problem pojawił się gdy doszło do wypadku i trzeba było wypłacić odszkodowanie pasażerowi. Cała sprawa ciągnęła się ok. 2 miesięcy, ponieważ ciągle były jakieś problemy, poszkodowany był ciągle odsyłany, ponieważ żadano od niego coraz to innych zaświadczeń.
Wniosek: ubezpieczenie zawrzeć bardzo łatwo, uzyskać odszkodowanie - trzeba miec zdrowie i stalowe nerwy.
Postój na poziomowym parkingu w Galerii Solaris jest płatny powyżej jednej godziny. Ponadto, jeżeli zrobi się zakupy w "Almie" powyżej 30 zł, parking jest darmowy. Przedziurawiono mi bilet, mający potwierdzać zakupy powyżej tej kwoty i udałam się do samochodu. Ku mojemu przerażeniu automat wypluwał bilet, twierdząc, że nie zapłacono. Udałam się do budki pracownika parkingu. Ta była niestety zamknięta. Na szybie znajdowała się informacja: "Załatwiam ważne sprawy na parkingu. W razie potrzeby proszę dzwonić..." i tutaj widniał numer. Zadzwoniłam. Odebrał pan, pytając w czym może służyć. Wyjaśniłam, że mam pytanie odnośnie biletu i czekam pod budką. Nie minęła minuta, kiedy pan się pojawił i miło mnie przywitał. Wyjaśniłam, że zrobiłam zakupy powyżej 30 zł i przedziurawiono mi bilet, a mimo to szlaban się nie podnosi. Pan obejrzał kartonik i stwierdził, że pracownik musiał nie być dobrze wyszkolony. Okazało się, że przedziurawił w złym miejscu. Pan zaraz wyrobił mi nowy bilet i dzięki temu mogłam bez przeszkód wydostać się z parkingu :)
Kupiłam z siostrą kurtkę i sweter. Udałyśmy się do kasy i chwilę stałyśmy. Wokół nie było żadnego pracownika. Nawet się rozglądnęłyśmy w poszukiwaniu kogoś. W końcu przyszedł pewien pan mający identyfikator pracownika i bez przywitania wziął ubrania i zaczął kasować. Zupełnie na nas nie patrzył. Ładnie zapakował zakupy: osobno kurtkę, osobno sweter. Po zapłaceniu do toreb włożył też paragon. Przynajmniej się pożegnał.
Miałam problem z zalanym mieszkaniem. Szkoda została zgłoszona natychmiastowo. Po miesiącu przyszedł łaskawie Pan z ubezpieczenia oszacować straty. Na wstępie Pan powiedział, że on się na tym nie zna bo na co dzień zajmuje się ubezpieczaniem samochodów. Wszedł do mieszkania i zrobił zdjęcia. Po chwili spytał gdzie są zalane rzeczy (wykładziny, łóżka) więc odpowiedziałam, że zgodnie z prawem zalane rzeczy należy trzymać 7 dni - a Pan odpowiedział, że nie będzie się ze mną kłócił bo się na tym nie zna. Nie został spisany żaden protokół szkody - jedynie zdjęcia i pomiary. Po kolejnym miesiącu zostało wypłacone ubezpieczenie nie obejmujące zakupu nowych łóżek oraz wykładzin, gdyż nie zostały one zachowane do oględzin. Po odwołaniu przedstawiającym kwestie prawne w tym zakresie PZU postanowiło wypłacić pozostałą kwotę.
Do sklepu wybrałam się ponownie sprawdzić czy poprawiła się jakość obsługi. Wizyta była taka jak oczekiwałam, nic się nie zmieniło. Weszłam do sklepu były dwie panie, jedna młoda dziewczyna i podejrzewam, że druga pani to mama tej dziewczyny. Panie odpowiedziała na moje "dzień dobry" z tym, że młodsza ekspedientka nie wstała z krzesełka, który stał przy stoliku obok kasy. Jak się później okazało na stoliku pani miała rozłożone dwie bułeczki i pokrojony pomidor. Weszłam do części po prawej stronie gdzie były pantofle, rozejrzała się chwilę żadna pań mnie nie zaczepiła, więc podeszłam bliżej pani gdzie były długie buty. Obie panie rozmawiały między sobą przymierzając na zmianę buty, nadal nie pytając mnie o pomoc. Rozglądałam się tak około 3 min i nadal nic. Więc przerywając pani jedzenie zapytałam o skórzane buty na płaskim obcasie. Panie nie były zbyt miłe w dalszej rozmowie, dowiedziałam się tylko, że nic nowego nie będzie bo muszą to sprzedać co mają na sklepie. Gdybym od razu zapytała się o kozaki moja wizyta byłaby znacznie krótsza, nie traciłabym czasu na rozglągdanie się. Pozatym ten stolik przy którym pani jadła, wydawał mi się niepotrzebny ponieważ był na nim jeszcze wieszak, gazeta, papier toaletowy i ręczniki jednorazowe a pod stolikiem stał bardzo brudny żółty kosz na śmieci, który nie był opróżniony.
Wizytę w tym oddziale Banku Polskiej Spółdzielczości pod w/w adresem planowałem od dłuższego czasu, ponieważ chciałem się dowiedzieć jakie są warunki udzielania preferencyjnego kredytu studenckiego. Placówka jest otwarta od godziny 8:00, jednak zdecydowałem się, iż odwiedzę ją godzinę po otwarciu, tak aby personel mógł w spokoju dokonać degustacji porannej kawy. Już przed wejściem odniosłem wrażenie, że ten bank nie dba o swój wizerunek, ponieważ w nazwie banku na budynku brakowało jednej z liter. Mimo wszystko, postanowiłem udać się do środka. Już wewnątrz rzuciło mi się w oczy przestronne wnętrze, całkiem nieźle wyposażone oraz dwie osoby z personelu. Po zadaniu pytania czy jest ktoś z kim mogę porozmawiać na temat kredytu studenckiego Pani poinformowała mnie, iż mogę jej zadać pytania. Podczas rozmowy, naszą konwersację uzupełniała druga Pani z personelu banku. Oferta banku wydawała się całkiem atrakcyjna, do momentu kiedy nie zostałem poinformowany, iż będę musiał założyć sobie konto w tym banku, co również będą musieli zrobić moi rodzice jako poręczyciele, a co więcej jeden z nich musi mieć miesięczne wpływy na konto ponad 1 tys. PLN. Moja odpowiedz na przedstawienie oferty była, iż nie jest konieczne zakładanie konta do kredytu studenckiego, gdyż możliwe jest przelewanie transz kredytu na każdy rachunek, różnica jest jedynie w prowizji od tego właśnie przelewu. Odpowiedz jednej z Pań była, iż "każdy bank ma swoje wymagania, jak Panu nie odpowiada to proszę iść do swojego banku gdzie Pan ma rachunek". Dziękując za rozmowę i udzielone informacje wyszedłem z placówki wiedząc już czemu byłem jedynym klientem podczas mojego pobytu w placówce banku.
Negatywnie oceniam zachowanie personelu, ponieważ nawet najgorszą ofertę można przedstawić w interesującym świetle.
Ofertę banku, co do kredytu studenckiego, oceniam również negatywnie, ponieważ zapoznawałem się z ofertą 75% banków udzielających kredytów studenckich na preferencyjnych warunkach i żaden z nich nie wymagał od poręczycieli zakładania nowych kont i deklaracji przelewania wynagrodzenia, a otwarcie konta w celu przelewania transz kredytu było jedynie dobrowolne, co w przypadku tego Banku Polskiej Spółdzielczości było obligatoryjne.
Czas obsługi był odpowiedni, ponieważ żadnych innych klientów poza mną w budynku nie było.
Całościowa ocena to -3, ponieważ uważam, iż z taką obsługą placówka ta nie jest w stanie zainteresować potencjalnego klienta produktami bankowymi, a ja byłem tego przykładem.
Postanowiłem szybko kupić kilka produktów. Przed wejściem do sklepu był lekki bałagan, kosz był przepełniony. Po wejściu do sklepu sklep był pięknie oświetlony i zatowarowany, podłoga była czysta - widać było nawet, że świeżo umyta. Znalazłem bez problemu kilka podstawowych produktów. Również podczas zakupu wędlin pracownik sklepu zapytał mnie, czy potrzebuje pomocy. W kasie, sprzedawca ubrany w służbowy, czy sty uniform, przywitała mnie nawiązując kontakt wzrokowy i delikatny uśmiech. Zeskanowała towary i podała kwotę do zapłaty. Trzy pierwsze produkty zostały zapakowane samodzielnie przez kasjerkę. Sprzedawca przyjęła gotówkę trzymając ją na ladzie, wydała resztę wraz z paragonem i schowała otrzymany banknot. Sklep bardzo dobrze zatowarowany, wszystkie ceny aktualne, zauważyłem jedną niepalącą się żarówkę. Na parkingu troszkę śmieci z przepełnionego śmietnika.
Szczerze mówiąc zasugerowałam się opiniami z tej strony szukając drzwi do firmy i trafiłam do Vox`a. I potwierdzam Jest to firma w której z dziką przyjemnością robi się zakupy. To, że jestem zaskoczona - to mało powiedziane. Myślałam że nie istnieją już firmy gdzie praktycznie na samym wejściu do środka człowiek czuje się naprawdę WAŻNYM klientem. Akurat miałam przyjemność być obsługiwaną przez, jak się później okazało, samego szefa. Pełen profesjonalizm, fachowe doradztwo i przede wszystkim przemiła obsługa Polecam gorąco ...Zamiast kupować tanie chińskie barachło w sklepach typu O.... czy C.... lepiej postawić na dobry jakościowo towar w profesjonalnym sklepie
Wchodząc do sklepu jest się zdanym samemu na siebie , szukasz na półkach rozmiarów butów które cię interesują a Panie z obsługi klienta jakby nie były obecne w pracy nie widać zainteresowania klientem np. wykładają towar, prowadzą prywatne rozmowy i niestety jeśli nie poprosisz zdecydowanym głosem o pomoc nie podejdą . Towaru na półkach i podłodze dużo jak na magazynie , a tak naprawdę nic szczególnego nie ma , Panie zwykle obiecują że będzie dostawa ale jak nie było wyboru butów dla dzieci tak nie ma . po podłodze plątają się metki , oraz niestety drobne śmieci . Brak miejsca do przymierzenia dziecku butów . Nie wspomnę że po poproszeniu Pań o pomoc szukają butów po całych regałach nie wiedzą nawet co gdzie stoi , a chyba to powinny wiedzieć. Rezerwują co lepsze dla siebie lub znajomych . Ogólny bałagan . Panią przydało by się szkolenie z obsługi klienta .
Od ostatniej mojej wizyty w DEK -u której obserwację zamieściłam upłynęło kilka miesięcy . Tym razem muszę pochwalić obsługę zwłaszcza w pawilonie z sypialniami . Miła i bardzo uprzejma atmosfera zachęca do zakupu . Wzrok przyciąga bardzo przyjemny dla oka wystrój wnętrz i propozycja umeblowania z doborem dodatków -za co dają duży plus - Panie pracujące w Dek -u mają fajny gust co zachęca nie jednego klienta. Mam nadzieję że we wszystkich pawilonach jest taka przyjemna atmosfera. Promocje oraz terminy realizacji w miarę przystępne .
W dniu 03.11.2009 r. odbyłam wizytę w banku mBank mieszczący się w centrum handlowym Manufaktura przy ul. Karskiego 5.
Najpierw sprawdziłam czystość wokół banku. Podłoga była czysta. Oświetlenie działało poprawnie. Wokół lad panował porządek i ład.
Podczas mojej wizyty chciałam założyć konto oszczędnościowe w tym banku. Aby to zrobić musiałam zadzwonić z telefonu, który był dostępny w tym banku. Jest to telefon dla klientów banku i połączenia z tego telefonu są darmowe.
W banku był tylko jeden pracownik i mógł tylko obsługiwać jednego klienta. Konto, które chciałam otworzyć można było otworzyć za pomocą połączenia telefonicznego do przedstawiciela banku. Więc to zrobiłam.
Od momentu wzięcia słuchawki do ucha do momentu odłożenia słuchawki na telefon minęło ok. 20 minut czasu. Była to długa rozmowa z przedstawicielem banku. Przedstawicielem banku była kobieta, która się przedstawiła i przywitała się ze mną. Niestety nie pamiętam jak się nazywała. Podczas tej rozmowy musiałam najpierw podać swoje dane osobowe, aby bank zweryfikować moje dane. Następnie przedstawiciel banku zaczął zakładać konto oszczędnościowe, podczas którego zadawał mi pytania, na które musiałam odpowiedzieć tak lub nie. Po dłuższej wymianie zdań przedstawiciel zakończył całą operację zakładania konta. Na zakończenie głos w słuchawce zapytał się czy może mi jeszcze w czymś pomóc. Odpowiedź była negatywna. Więc przedstawiciel pożegnał się ze mną miło.
Cała rozmowa odbyła się grzecznie, miło i uprzejmie. Jak wcześniej napisałam przedstawicielem była kobieta, która miała miły i przyjemny głos. Nikt nam nie przeszkadzał i nikt nie krzyczał. Było spokojnie i miło.
Całą moją wizytę oceniam pozytywnie. Nie zauważyłam nic, aby przebiegało coś niepoprawnie.
Witamy.
Dziękujemy bardzo,że zechciała Pani podzielić się szczegółową opinią dotyczącą jakości obsługi. W mBanku zawsze oferujemy możliwość dwutorowego kontaktu z naszymi Doradcami: spotkanie w jednostkach naziemnych, czyli Centrach Finansowych, mKioskach i Kioskach Partnerskich, bądź kontakt telefoniczny przez mLinię. Jest nam bardzo miło z powodu Pani zadowolenia z poziomu obsługi świadczonej przez Teleoperatorów. Zachęcamy do dalszego korzystania z usług mBanku za pośrednictwem mLinii (nr tel. 801 300 800 lub 42 6300 800) jako wygodnego i szybkiego sposobu zarządzania indywidualnym rachunkiem.
Pozdrawiamy
Zespół mBanku
Budowa kontaktu z...
Budowa kontaktu z klientem: witanie klienta gestem zapraszającym, z uśmiechem, pracownik wykazuje zainteresowanie klientem. Prowadzenie rozmowy: pracownik zadaje pytania otwarte, dając możliwości w ustaleniu potrzeb klienta, reakcja na zastrzeżenia klienta. Jednak w przypadku braku zainteresowania klienta ofertą nie stara się przekonać do korzyści wynikajacych z produktu. Mało informacji o dodatkowych produktach oferowanych przez bank. Czasami używa żargonu bankowego. Szuka alternatywnych opcji w przypadku problemu. Dość długi czas obsługi klienta.
Po pierwsze mówi się że PZU to porządna firma. Jego oferta jest kiepska co by nie powiedzieć. Po pierwsze ich Otwarty Fundusz Emerytalny teraz nie zarabia a wręcz przynosi straty. Jest 1% poniżej średniej. To ja się boje jakie straty on ma do najlepszych. Kolejna rzecz to jest zachowanie personelu bardzo profesjonalne choć ich kompetencje podważam gdyż musieli zainwestować w niewłaściwe środki skoro ich fundusz tak dołuje. Dlatego ofertę ich oceniam nisko. Natomiast sam punkt obsługi klienta jest w schludnym miejscu w centrum miasta. A i czas obsługi nie pozostawia wiele do życzenia.
Razem z bratem jechałem do ZUS-u w Zabrzu. Brat dostał wezwanie kontrolne na komisje. Budynek ZUS-u położony jest w centrum miasta. Niedaleko jest główny dworzec autobusowy i kolejowy. Budynek znajduje się w bocznej ulicy. Już z daleka rzuca się w oczy, gdyż jest to ogromny budynek, bardzo charakterystyczny, bo z czerwonych cegieł. Obok budynku jest duży parking wiec nie ma problemu z zaparkowaniem samochodu. Wokół budynku czysto, dużo drzew ładnie przyciętych. Zaraz za wejściem, spytaliśmy ochroniarza, gdzie się udać. Skierował nas na pierwsze piętro. Jako ze brat ma nogę w gipsie pojechaliśmy windą. Była ona bardzo nowoczesna. Zapytaliśmy lekarza, który przechodził, gdzie iść. Pokierował nas do pokoju. Siedziały w nim trzy panie. Po wprowadzeniu danych okazało się ze wizyta jest niepotrzebna, gdyż lekarz już sam dokonał weryfikacji zwolnienia lekarskiego. Podziękowaliśmy i wyszliśmy. Dzięki dobrym informacjom nie strąciliśmy czasu na szukanie pokoju, oraz niepotrzebnego czekania przy gabinecie. Pozytywnie oceniam chęć pomocy pracowników.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.