Opinie użytkownika (68)

Super. Na plus:...
Super. Na plus: Wiedza i kompetencje personelu, zachowanie personelu, oferta,cena,asortyment, organizacja i czas obsługi, wygląd miejsca obsługi.

osti.ata

13.06.2017

GO Sport

Inna forma kontaktu

Nie zgadzam się (0)
Rewelacyjnie. Na plus:...
Rewelacyjnie. Na plus: Wiedza i kompetencje personelu, zachowanie personelu, oferta,cena,asortyment, organizacja i czas obsługi, wygląd miejsca obsługi.

osti.ata

13.06.2017

DECATHLON

Inna forma kontaktu

Nie zgadzam się (0)
Rewelacyjnie. Na plus:...
Rewelacyjnie. Na plus: Wiedza i kompetencje personelu, zachowanie personelu, oferta,cena,asortyment, organizacja i czas obsługi, wygląd miejsca obsługi.

osti.ata

13.06.2017

4F

Inna forma kontaktu

Nie zgadzam się (0)
Do dermatologa państwowo...
Do dermatologa państwowo bardzo trudno się dostać w szybkim czasie. Jest jednak poradnia w Białymstoku, do której można przyjść bez wcześniejszej rejestracji i się zapisać na wizytę, i... siedzieć i czekać. Można też zadzwonić i panie w recepcji "zarezerwują miejsce", ale w kolejce i tak trzeba czekać - nie ma wizyt na godzinę. Ludzi w poradni jest ogromna ilość o każdej porze dnia. Jeśli chodzi o wiedzę i kompetencje to trudno ocenić. Pielęgniarki prawdopodobnie mają wystarczające kompetencje do pracy w rejestracji. Lekarze - trudno wyczuć, bo jedyne co usłyszałam, to "wszystko w porządku, nie ma zmian nowotworowych, można usunąć odpłatnie". Nawet na zadawane przeze mnie pytania odpowiadała pielęgniarka, bo lekarz nie popatrzył w moim kierunku. Z zachowaniem jest tam gorzej. Nie twierdzę, że u wszystkich, i nie twierdzę, że to nie przez zły dzień. Ale ile osób w ciągu jednego dnia może mieć "zły dzień"? W rejestracji panie są jak osy - cięte na wszystkich. I tu sprostowanie - też nie wszystkie. Ile razy nie podeszłam, tyle razy obok mnie ktoś został ironicznie wyśmiany lub delikatnie obrażony. Niewiedza pacjenta jest tu traktowana jak problem! Nie ma informacji, że trzeba przychodzić ze swoim numerkiem! A na każdego się krzyczy, że nie ma przygotowanego numerku. Lekarz mówi "proszę przyjść za tydzień", ale nie dodaje "proszę się ponownie zarejestrować i zapisać", a potem w rejestracji krzyczą, że "trzeba było przyjść i się zapisać". Skąd to wiedzieć, jeśli niektórzy przychodzą bez zapisania się i są przyjęci? Potwornie to bulwersujące.Zamiast pacjentom wytłumaczyć, to się krzyczy, że nie wiedzą. Jednak pielęgniarka w gabinecie lekarskim była przesympatyczna i wydawało mi się, że próbowała trochę zachowaniem zmniejszyć niechęć do lekarza. Jednak pan doktor był bardzo niesympatyczny. Pokazałam znamiona, że są nadrywane i przeszkadzają w codziennym funkcjonowaniu - powiedział, że nie mają zmian nowotworowych. (A przecież, jeżeli są nadrywane, to jest to już wskazanie do usunięcia!). Lekarz ani razu (dosłownie!) na mnie nie spojrzał, stwierdził, że znamoina mogę usunąć prywatnie za 150zł jedno. Po zapytaniu czy mogę zadzwonić, gdyby się coś zmieniło, on na to z bardzo nieprzyjemnym uśmiechem: "jak się pani dodzwoni". O cenach trudno mi pisać, gdyż nie mam rozeznania, ale jedno znamię laserowo usuwa się za 150zł. Wydaje mi się, ze jest to cena nieco przesadzona, bo czas trwania zabiegu i eksploatacja urządzenia są na znacznie mniejszym poziomie. Pacjenci za zabieg prywatnie wykonany nie dostają paragonu ani faktury (!) -więc koszta powinny być niższe. Asortyment mają w poradni bogaty, gdyż jest to poradnia przyszpitalna i większość problemów natury dermatologicznej można tu usunąć.z organizacją też jest tu przeogromny problem. Na moim przykładzie - przyszłam do poradni (przed gabinetem lekarskim były 2 osoby) i przy rejestracji zobaczyłam dwudziestoosobową kolejkę. Po zarejestrowaniu się poszłam pod gabinet, a tam 8 osób przed gabinetem. Niby niedużo, ale na wejście do lekarza czekałam 1,5 godziny, gdyż w międzyczasie lekarze przyjmowali osoby, które wykonywały zabiegi prywatnie! I gdy przede mną zostały 2 osoby, czekaliśmy na naszą kolej około 40 minut, bo w gabinecie trwał zabieg młodej kobiety, która tylko co weszła do poradni. Poradnia jest schludna i czysta, do wyglądu nie ma się zastrzeżeń, bo jest odpowiedni standard zachowany i nic nie rzuca się w oczy.

osti.ata

11.03.2014

Poradnia Dermatologiczna

Placówka

Białystok, Żurawia

Nie zgadzam się (0)
Chcąc sprawdzić jaką...
Chcąc sprawdzić jaką ofertę odnośnie ubezpieczenia mieszkania ma firma Allianz weszłam na stronę internetową www.allianz.pl, aby dokonać symulacji związanej z opłatą ubezpieczenia. Nie znalazłam w żadnej zakładce strony kalkulatora, dzięki któremu mogłabym samodzielnie ustalić składkę ubezpieczeniową. Co prawda strona jest zrobiona profesjonalnie, bo gdy wchodzi się w zakładkę "ubezpieczenia mieszkania i domu", potem wybiera się "sprawdź zakres i warianty ubezpieczenia", pojawia się okno, w którym bardzo klarownie jest wszystko rozpisane. Są podane rodzaje ubezpieczeń (oferta) i przyporządkowany do każdego zakres. Ikony są czytelne i dodatkowo po najechaniu pojawia się dokładny opis zakresu ubezpieczenia. Nie ma natomiast rzeczy najistotniejszej - cen. Nie mogłam nigdzie przeliczyć ile wyniesie mnie takie ubezpieczenie, nie było miejsca gdzie mogłabym wspiać np. metrażu mieszkania, kwoty ubezpieczonej wymaganej przez bank (do kredytu), wybrać konkretny zakres i podliczyć składkę. Storna nie oferuje kalkulatora. Zadzwoniłam więc na infolinię Allianz, odebrał konsultant. Powiedziałam, że chciałabym dokonać symulacji ubezpieczenia mieszkania. Pan mi odpowiedział, że nie ma takiej możliwości, gdyż nie mogą przez telefon takich informacji przekazywać. Podziękowałam więc i zakończyłam rozmowę. Trudno mi ocenić kompetencje konsultanta, gdyż ze względów proceduralnych nie mógł mi przedstawić interesującej mnie oferty. Pan był bardzo opanowany i spokojny, tak jak powinien zachowywać się konsultant - nie przerywał, czekał aż skończę swój wątek wypowiedzi. Nie mogę też w żaden sposób ocenić oferty Towarzystwa Ubezpieczeniowego, gdyż ani przez internet, ani przez telefon nie dowiedziałam się ile będę płacić za interesujące mnie ubezpieczenie. Ubezpieczenie można wykupić jedynie przez agenta. Mało przydatne to w momencie, gdy ktoś potrzebuje "na już" podobnej oferty. Porównywałam różne TU i Allianzu nie mogłam dołączyć do robionej przez siebie porównywarki, gdyż ofertę agent mógłby mi przedstawić dopiero za jakieś 2 dni robocze. Nie byłam zupełnie zainteresowana czekaniem na kontakt od agenta. Jeśli chodzi o organizację to wydaje mi się, że jest jeszcze nad czym popracować. Osoby poszukujące najlepszej oferty nie będą chodzić po agentach, tylko wejdą na stronę internetową każdego z interesującego ją towarzystwa i przeliczą sobie w kalkulatorze opcjonalną opłatę. Nadrzędne dwa minusy: strona internetowa bez kalkulatora i konsultant, który nie może udzielić podstawowych informacji telefonicznie. Trzeci dodatkowy minus: gdybym chciała się umówić na spotkanie z agentem, muszę czekać około 2 dni roboczych. Jeśli chodzi o wygląd strony, jest jak najbardziej profesjonalna. Zrobiona bardzo czytelnie: wszystkie zakładki są widoczne już na pierwszej stronie, po najechaniu na interesujący mnie produkt. Nie klikając kilkakrotnie i bez przechodzenia z zakładki do zakładki, mogę swobodnie wybrać opcję ubezpieczenia, którym jestem zainteresowana. Linia telefoniczna również obsługuje technicznie bez zarzutu - połączenie jest odbierane szybko i zostałam połączona bezpośrednio do doradcy, który się zajmuje ubezpieczaniem mieszkania. Jednak mimo moich usilnych prób zorientowania się w produktach ubezpieczeniowych - ich opłatach i zakresie, nie zdobyłam takich informacji. Jestem nieco zaskoczona, gdyż Allianz oferuje ciekawe produkty i byłam przekonana, że temu TU nie będę mogła nic zarzucić - niemile się zaskoczyłam. Nie wzięłam Allianzu pod uwagę w swoich kalkulacjach.

osti.ata

28.11.2012

Allianz

Kontakt online

Nie zgadzam się (0)
Aby dokładnie przedstawić...
Aby dokładnie przedstawić jakość obsługi infolinii Braun muszę nakreślić sytuację.Na święta od swojego męża dostałam blender Braun'a - z dwuletnią gwarancją i autoryzowanym serwisem w Białymstoku. Blender działał bez zarzutu rok, po czym się zepsuł i oddałam go do serwisu, gdzie ponoć go naprawiono. Po dwumiesięcznym użytkowaniu blender znów się popsuł - miał identyczną usterkę. W serwisie powiedziano mi, że tak się zdarza i że to najprawdopodobniej inna część. Tak też zostało napisane w karcie gwarancyjnej. Za pierwszym razem: wymiana napędu, za drugim: wymiana części silniczka. Po drugiej naprawie blender działał kolejne trzy miesiące i znów przestał działać w ten sam sposób. Na karcie gwarancyjnej otrzymałam zapis: wymiana napędu. Zapytałam się więc, czy nie powinnam dostać nowy sprzęt skoro psuje się cały czas w ten sam sposób i nie można go naprawić. W serwisie przekonano mnie, że tym razem będzie działać. Po przejściach z autoryzowanym serwisem Brauna zadzwoniłam na infolinię, aby dowiedzieć się jaka jest jakość obsługi w tej firmie. Pan, z którym rozmawiałam powiedział, że źle blender użytkowałam, bo "zamiast co jakiś czas puszczać przycisk turbo na pewno trzymałam go ciągle" na co odpowiedziałam panu (wcześniej sięgając do źródła), że w instrukcji obsługi takiej informacji nie ma, więc jego oskarżenia wobec mnie są bezzasadne. Pan był zbulwersowany moją stanowczą i roszczeniową postawą odnośnie otrzymania konkretnych informacji od osoby kompetentnej, jednak każdy chciałby wiedzieć co ma z takim sprzętem zrobić jeśli się popsuje po raz kolejny i serwis znów będzie chciał go naprawiać. Pan, z którym rozmawiałam nie miał pojęcia o sprzęcie na którego temat rozmawialiśmy, wyczułam brak kompetencji do podejmowania decyzji. Był oburzony moją postawą i bardzo niesympatyczny, a wręcz wyprowadzający z równowagi. W końcu jednak pan mnie przełączył do osoby kompetentnej. Kolejny pan, z którym rozmawiałam powiedział mi, że jeśli blender się zepsuje po raz 4, to mam się udać bezpośrednio do miejsca, w którym blender kupiłam i powiedzieć, że sprzęt ma być wymieniony na nowy. Tak też było, po kolejnych kilku miesiącach od rozmowy telefonicznej - blender się zepsuł w identyczny jak poprzednio sposób. Udałam się więc do sklepu, gdzie po dłuższej rozmowie pani wymieniła mi sprzęt na nowy. Zadowolona wróciłam do domu. Po 2 dniach otrzymałam od sprzedawczyni ze sklepu telefon, że ma do mnie prośbę, abym ponownie zadzwoniła na tę infolinię i otrzymała od firmy potwierdzenie, że taka dyspozycja została wydana. Powodem było to, że bez zgody serwisu jako pracownica nie miała prawa wydać mi nowego sprzętu i będzie musiała pokrywać koszty wydanego mi nowego blendera z własnej kieszeni. Zadzwoniłam więc ponownie na infolinię, odebrał zupełnie inny pan. Przedstawiłam sytuację, reakcja telemarketera była następująca: zadał mi pytanie: "dostała pani nowy produkt?" odpowiedziałam, że tak. Po czym zadał mi kolejne pytanie: "to o co pani chodzi? czym się pani przejmuje, my się takimi sprawami nie zajmujemy". Pan pożegnał mnie i się rozłączył. Uważam, że tak nieprofesjonalną obsługę to dzisiaj naprawdę rzadko można spotkać. Przez 1,5 roku czekałam na jakąkolwiek reakcję odnośnie permanentnie psującego się sprzętu w ten sam sposób - będącego na gwarancji. Jak już dostałam nowy produkt, okazuje się, że dyspozycja jaką wydał mi pan podczas pierwszej rozmowy była niezgodna z zasadą działania firmy. Uważam, że trafiając po trzykroć na niekompetentnego pracownika, nie mam innego wyjścia jak negatywnie ocenić firmę. Zachowanie personelu infolinii nie boję się nazwać skandalicznym, bo mało kto tak nieprofesjonalnie obsługuje klientów. Nie miałam siły i wytrwałości, aby się z marką wykłócać. Cena sprzętu również nie była bardzo niska, bo blender kosztował ponad 200zł, z czego korzystałam z niego o wiele za krótko (w serwisie w sumie przeleżał on około 4 miesięcy). Sprzęt póki działał był świetny, ale każdy blender działa tak samo - miksuje, rozdrabnia, ubija. Sprawność obsługi oceniłabym bardzo źle, okres naprawy sprzętu przerósł moje oczekiwania ( w sensie negatywnym ). Dodam tylko, że nowy blender miesiąc po upływie gwarancji zepsuł się w identyczny sposób co poprzedni i wisi na haczyku na ścianie, bo nic nie mogę z nim zrobić. Raczej w moim domu nie pojawi się żaden sprzęt tej marki.

osti.ata

25.10.2012

Braun

Infolinia

Nie zgadzam się (0)
Umówiłam się na...
Umówiłam się na spotkanie z liderem wolontariatu w celu omówienia szczegółów akcji. Z racji, że byłam pierwsza w centrum miasta udałam się do kawiarni-księgarni Akcent. Jakiś czas temu była tam jedynie księgarnia, jednak pomysł z kawiarnią to strzał w 10. Gdy weszłam do lokalu prawie wszystkie stoliki były zajęte, więc zajęłam jedyny wolny i zanim się usadowiłam na miejscu już była kelnerka z menu. Spytałam, czy można sobie wziąć do poczytania przy kawie którąś z książek, stojących na półce, pani powiedziała, że oczywiście - właśnie po to tu są. Mimo, że zrobiłam odrobinę zamieszania, bo zmieniłam miejsce, kelnerka była bardzo miła i uprzejma, i co ważne - podczas rozmowy patrzyła w oczy i sprawiała wrażenie osoby szczerej i serdecznej, a widać było, że dopiero się uczy. Zamówiłam kawę z syropem o smaku żurawinowym. W chwili przesiadania się podeszła do mnie kelnerka z barmanem, który szczerze mi odradził branie syropu żurawinowego, gdyż często się waży z mlekiem i nie chce abym miała negatywne odczucie podczas picia, więc polecił mi syrop waniliowy. Kelnerka bardzo szybko przyniosła mi zmówioną kawę. Bardzo dobrze oceniam wiedzę i kompetencje personelu - nie ukrywali, nie kręcili, ale szczerze poradzili mi wybór, zachowując się przy tym naturalnie. Pracownicy byli ubrani w stroje firmowe i wyglądali, jak i zachowywali się profesjonalnie. Asortyment kawiarni jest bogaty i ciekawy. Nie tylko kawy, herbaty i ciastka, można tam zamówić również kanapki, zupy czy inne potrawy sycące. Cena oferowanych dań jest przystępna i podobna do tych w innych kawiarniach. Obsługa była bardzo sprytna i szybka. Kawę dostałam chwilę po zamówieniu, mimo że było sporo osób w kawiarni. Czas dodatkowo umilała mi książka, którą wzięłam z półki czekając na znajomą. Miejsce wygląda bardzo ciepło i stylowo, uroku dodają książki na każdej ścianie, ustawione na półkach. Oświetlenie jest delikatnie przyciemnione, ale przy stolikach jest wystarczająco jasno, a dodatkowo okna w kawiarni są duże i widać przez nie rynek - centrum miasta. Polecam to miejsce osobom, które chcą same posiedzieć chwilę przy książce, jak również do spotkań towarzyskich przy kawie. Jednak miejsce jest specyficzne i nie każdemu może przypaść do gustu - jak z teatrem, nie zawsze trafia się na sztukę pod swój gust.

osti.ata

25.10.2012

Akcent Cafe

Placówka

Białystok, ul. Rynek Kościuszki 17

Nie zgadzam się (0)
Z mężem pojechaliśmy...
Z mężem pojechaliśmy w góry, nie tak turystycznie, żeby pozwiedzać, ale dla wymęczenia organizmu przy wspinaczce. Nocowaliśmy w schronisku Murowaniec (już nie pierwszy raz), całe szczęście, że pogoda się popsuła, bo było więcej miejsc noclegowych. Schronisko ma bardzo bogatą historię i jest jednym z najbardziej obleganych w polskich górach, ze względu na możliwości wyjścia na szlaki. Kontakt telefoniczny przy rezerwacji był rewelacyjny - konkretnie, na temat bez niepotrzebnych słów. Gdy przyszliśmy na miejsce też nie mogę narzekać na obsługę - wszyscy bardzo mili i życzliwi, z chęcią udzielają niezbędnych informacji i zdecydowanie są to osoby kompetentne do pracy w tego typu miejscu. Również wyglądem nikt tam nie zrażał do siebie. Ze względu na specyfikę miejsca nie ma tam jakichś określonych standardów, jak to ma miejsce w innych typowych hotelach. Jedyne co mi tam do końca nie pasuje to oferta schroniska - mają dużo pokoi, pozostawiają sobie pulę 40 miejsc do zarezerwowania każdego dnia od godz. 9.00, ale na podłodze spać nie można. Cóż to za schronisko górskie, w którym nie można spać na podłodze, a osoby schodzące późnym wieczorem z gór odsyłają do Kuźnic, albo do Pięciu Stawów (jeśli nie jest bardzo późno)? Kuchnię mają całkiem niezłą, tylko bardzo drogą (druga co do wysokości cen - na pierwszym miejscu MOko). Chociaż raz dostałam niedogotowane ziemniaki, ale nie miałam z tego powodu perturbacji żołądkowych, a człowiek zmęczony - wszystko zje i nie narzeka. Pokoje są bardzo komfortowe - szczególnie dwójki, ale i wieloosobowe nie odbiegają od standardu. Łazienka - damska bardzo dobrze rozplanowana, estetyczna i przyjemna. Na organizację pracy również nie można narzekać - wszystko o czasie, tak jak mówią, tak też i robią więc osoby z obsługi są naprawdę przesympatyczne i godne zaufania. Całe schronisko posiada jeszcze co prawda klimat schroniskowy, jednak coraz bardziej widać, że przychodzą tam ludzie, którzy albo weszli z Kuźnic i chcą się w górach napić i potem schodzić z powrotem, albo wjechali na Kasprowy i schodząc stwierdzili, że to całkiem niezła frajda przespać się w takim miejscu. Dlatego klimat nieco zanika. Zrobiło się to schronisko miejscem turystycznym - do zwiedzenia przez każdego (jak Giewont, czy Kasprowy). Jeśli chodzi o wygląd - jest tam pięknie, bo widok z okna, gdy się budzi rano jest cudowny. Na nic więcej się nie zwraca uwagi. Wszystko co jest dostępne (łazienki, kuchnia, wc) nie przeszkadza, nie razi podczas organizowania się do wyjścia w góry, więc nie ma niepotrzebnych nerwów. Ogólnie miejsce godne polecenia głównie ludziom, którzy przyjeżdżają z daleka, z zamiarem chodzenia po górach, bo nie ma potrzeby schodzić do Zakopanego, a na większość najciekawszych szlaków stąd jest właśnie najbliżej.

osti.ata

07.08.2012

Schronisko PTTK Murowaniec

Inna forma kontaktu

Nie zgadzam się (0)
Do karczmy Antolka...
Do karczmy Antolka zajechaliśmy w 5 osób, wracając z pięciodniowej wyprawy trekkingowej w góry. Podróż była okropnie męcząca przez korki na ulicach, ale również ze względu na długość trasy, jaką mieliśmy do pokonania. Jechaliśmy do Białegostoku i chcieliśmy się konkretnie pożywić w przyzwoitym miejscu. Znajomi byli zadowoleni po wizycie rok temu w tym miejscu (przy takiej samej okazji), więc stwierdziliśmy, że nie będziemy dużo szukać. Parking bardzo duży, reklama ładna i widoczna, wygląd restauracji zachęcał do zajrzenia do niej, więc się wiele nie zastanawiając zatrzymaliśmy się przy Antolce. Co do wyglądu restauracji - nie można się przyczepić do nawet najdrobniejszych szczegółów. Jest to restauracja/karczma bardzo klimatyczna, z wyposażeniem starodawnym, bibeloty na ścianach bardzo ciekawe. Wnętrze jest podzielone na dwie przestronne sale, w pierwszej stoją duże stylowe stoły, a przy nich ławy. Wszystko wygląda jak pomieszczenie myśliwskie z porożami dzikich zwierząt. Sufit zrobiony ozdobnie z drewna i żyrandole również są majestatyczne. Wygląd na prawdę jest rewelacyjny. Jednak przyćmiewa go jakość obsługi, która jest porażająca. Zachowanie personelu też pozostawia dużo do życzenia. Pierwszą sprawą jaka rzuciła mi się w oczy (i pozostałym znajomym również) był czas oczekiwania na złożenie zamówienia. Czekaliśmy z dobre 10-15 minut. Przy kasie też nikogo nie było, bo pani przy kasie zajmuje się również obsługa klientów na sali. Cały obiekt obsługiwały dwie osoby, które nie zwracały uwagi na to, który z gości przyjechał pierwszy i tak zostaliśmy obsłużeniu później niż państwo, którzy weszli do Antolki po nas. Średnie to i zniechęcające, ale to nie wszystko. Po złożeniu zamówienia na 5 obiadów, parę soków i piwo i odczekaniu kilkunastu dobrych minut na posiłek, widziałam z jaką paniką pani tam pracująca obsługiwała klientów. W tak "dostojnym" miejscu właściciel powinien zwrócić uwagę, że w sezonie może być więcej klientów i obsługa może się nie wyrabiać. Zjedliśmy posiłek i już w miarę usatysfakcjonowani poprosiliśmy o rachunek. Pani przyniosła paragon i tu doznaliśmy następnego zaskoczenia, bo ziemniaki, które zamówiliśmy (po 2,5 zł) kosztowały nas 5zł za porcję (!). W menu cena za ziemniaki gotowane jest podana 2,50 zł. Więc w celu wyjaśnienia sytuacji poszłam do kasy. Spytałam się panią dlaczego jest zmiana ceny o 100%? Zamawialiśmy tańszy posiłek (co prawda niewiele tańszy, ale o czymś świadczy takie podejście do klienta) i na paragonie się to nie zgadza. Usłyszałam odpowiedź, że ziemniaki są młode i kosztują więcej. Więc zadałam pytanie: dlaczego tej informacji nie ma w menu? Pani odpowiedziała, że standardowo to cena jest taka jak w menu, ale w sklepie były młode ziemniaki, które są droższe i automatycznie cena za posiłek staje się droższa. (!) Tego było już wystarczająco dość. Spytałam się, czy w takim razie za niedoinformowanie nas dostaniemy jakiś rabat. Pani powiedziała, że nie ma właściciela i nie jest do tego uprawniona. Ok, rozumiem, że szef może być wredny i ucinać im z pensji za każdy udzielony rabat. Ale chyba coś tu jest nie tak. Od takich "ziemniaczków" się zaczyna, ciekawa jestem ilu klientów nie zauważyło zmiany cen? Wyszliśmy lekko zadowoleni, że zjedliśmy posiłek przed 300klimoetrową trasą, ale do cna zirytowani jakością obsługi, oszustwem jakiego się tam dopuszczają (bo jak to inaczej nazwać?) i tym, że jeszcze taka długa droga przed nami. Tragedia. Przecież nie byłoby żadnego problemu, gdyby pani nas przed złożeniem zamówienia poinformowała, że ziemniaki są droższe z takiego i takiego powodu. Zamówilibyśmy np. frytki, które były w takiej samej cenie (tj. 5zł). Dlatego uważam, że było to oszustwo. Zjedliśmy posiłek, który w menu kosztował mniej, za cenę nieco wyższą - i musieliśmy zapłacić, bo go niestety zjedliśmy! Jedzenie, z tego co mówili znajomi też się bardzo popsuło. Dla porównania rok wcześniej w Antolce serwowali placek węgierski, który prawie nie mieścił się na talerz, polany był sosem i ponoć był wyśmienity. Znajomy zamówił polecany placek i otrzymał dwa placuszki, wielkości dłoni małego dziecka i łyżkę sosu zaserwowaną obok. Nie wyglądało to zachęcająco, a i ponoć nie smakowało urzekająco. Coś się chyba psuje w restauracji przy ulicy. Sądzę, że właściciel poczuł smak pieniążków i okroił porcje serwowanych posiłków, a nawet zwiększył ceny, nie zmieniając tych informacji w menu (aż sama myśl się nasuwa, że zrobił to z wyrachowania). Więcej tam się nie pojawimy, a i nie polecam miejsca przejeżdżającym turystom. Obsługa niedoinformowana, wolna, niekompetentna, mimo tego, że miła, jedzenie ok, ale jak w każdej restauracji (można zjeść taniej i zdecydowanie smaczniej), asortyment okrojony, drogi. Nie polecam, chyba, że ktoś chce w ciekawym miejscu wypić piwo - tylko tyle.

osti.ata

30.07.2011

Antolka

Placówka

Książ Wielki, Antolka 21A

Nie zgadzam się (6)
Jako, że miałam...
Jako, że miałam 26 urodziny i byłam w posiadaniu konta studenckiego, bank zablokował mi konto - co jest zrozumiałe, bo takie zapisy są też w umowie. Udałam się więc do placówki banku aby pobrać pieniążki, które na tym zablokowanym koncie zostały. W budynku są trzy piętra, udałam się na drugie, gdzie mmożna w komfortowy sposób porozmawiać z doradcą. Usiadłam więc aby poczekać na wolne miejsce. Dostępne były 3 stanowiska, przy których siedzieli interesanci. Jednym z nich była znajoma pani z banku i po uzyskaniu potrzebych informacji wdała się w osobistą rozmowę z pracownicami, co mnie trochę zirytowało. Większość z nas czekała w kolejce w banku i w momencie, gdy zobaczyłam jaki może być powód zatrzymania się kolejk, zwyczajniei się zdenerwowałam. Jednak chwilę później zwolniło się trzecie stanowisko i podeszłam do pani. Pani Bożena G. wyglądała zwyczajnie - miała długie rozpuszczone włosy, trochę niezadbane (wolałabym aby w banku obsługiwała mnie osoba schludnie wyglądająca ale też tyczy się to włosów), włosy także leżały na blacie, przy którym byłam obsługiwana i z pewnością nie były to moje włosy, miała białą bluzkę i ciemną spódnicę - wyglądała średnio. Pani Bożena jest osobą kompetentną, widać, że posiada doświadczenie i wiedzę. Jednak nie potrafi rozmawiać z klientem. Poczułam się bardzo nieswojo, gdy zaczęła robić docinki w stylu: "jasne, rodzice chcieli spłacać kredyt, na pewno zostali do tego zmuszeni" - z odpowiednią intonacją, zwracającą uwagę na to, że z pewnością nie mieli innego wyjścia i to moja wina, że biedni muszą teraz wyciskać ostatnie grosze z kieszeni żeby mnie utrzymać. Nawet gyby tak było, uważam, że nie jest to w kompetencjach banku i pracowników ocena takiej sytuacji. Moje prywatne sprawy nie są istotne w momencie, gdy na koncie kredytowym jest nadwyżka. Dodam, że sytuacja była zpuełnie inna, niż wyobrażała ją sobie p. Bożena. Bardzo się zdenerwowałam, pani nawet nie dała sobie nic powiedzieć. Nie chciałam być nieprzyjemna i nie mówiłam, że nie powinno to panią obchodzić. Miałam tez nadzieję, że pani się opamięta i zacznie rozmwaiać ze mną w konkretny sposób. Po raz drugi się zirytowałam, gdy pani mówiąc do mnie językiem bankowym, próbowała mi wyjaśnić dlaczego nie mogę pobrać pieniązków z zablokowanego konta. Powiedziałam, żeby wyjasniła mi to w prosty sposób, przeprosiłam ją także za to, że nie wszystko od razu rozumiem i chciałabym aby mi wytłumaczyła to trochę konkretniej. Pani w kóło powtarzała tę samą informację. Dopiero w momencie mojej parafrazy w prostszy sposób Pani odpowiedziała, że dokładnie o to jej chodzi. Myślałam, że padnę z nerwów. Nie wszyscy muszą się znać na określeniach branżowych. Przy całej rozmowie cały czas mi docinała w nieprzyjemny dla mnie sposób. Była nahalna w rozmowie i miałam wrażenie, że zbyt się interesuje prywatnymi sprawami klientów. Musiałam jednak założyć drugie konto tego samego dnia, i musiałam to zrobić właśnie u p. Bożeny. Gdy ostentacyjnie zabrałam leżący przede mną włos (jej) ona ze śmiechem "a co pani tam tak trzepie?" - widziała, że sprzed jej nosa zabieram jej włos, który walał się między umową do podpisania, a klawiaturą. Było to niechlujne i nieprzyjemne, jeśli dodac do tego zachowanie doradcy - zupełnie nie adekwatne do miejsca, w którym ta pani pracuje. Obługa na I piętrze jest szybka i sprawna, natomiast na parterze można wystać godzinę i się nie doczekać. Nie czekałam tym razem na wyjęcie pieniążków, gdyż i tak wystarczająco się zbulwersowałam zachowaniem pracownicy. Pani była starsza (około 45 lat) i zachowywała się jak zbunowana na cały świat nastolatka, która wszystko wie najlepiej - łącznie z jakością życia innych ludzi (tu: klientów). Oddział banku przy ulicy Lipowej jest bardzo przystępny - nowoczesny budynek z dosyć ciepłym wnętrzem, przestronny i zadbany. Czas obsługi jest zróżniowany - na dole bardzo wolno wię porusza kolejka, na górze za to obsługa jest dosyć sprawna. Ogólnie zawsze chodziałam do jednej pani, strasznie ją lubiłam za szybkość obsługi, jakoś i przystępność. Była to inteligentna osoba, w średnim wieku, do tego bardzo kompetentna i błyskotliwa. Niestety tym razem jej nie było. To ludzie - pracownicy tworzą bank, a nie produkty. Od ostatniej wizyty zastanawiam się nad zmianą banku. I za trzy miesące chyba go zmienię.

osti.ata

09.06.2011

PKO BP

Placówka

Białystok, Rynek Kościuszki 16

Nie zgadzam się (4)
09.05.2022
Odpowiedź firmy
Dziękujemy za zgłoszenie. Z każdej opinii i oceny wyciągniemy wnioski, aby poprawiać jakość obsługi Klientów.
Temat nieco wstydliwy,...
Temat nieco wstydliwy, ale ludzki. Badanie moczu. Byłam tam już kilkakrotnie, gdyż obecnie mam problemy z nerkami. Lokal jest rewelacyjny. Bardzo mi się podoba - medycznie, sterylnie, a zarazem nowocześnie i ciepło zaaranżowane wnętrze. Panie, które obsługują interesantów są bardzo miłe, nie spotkałam się jeszcze, żeby któraś nieprzyjemnie sie odezwała, nie poinformowała osoby o możliwościach odbioru badań. Nawet raz mi się zdarzyło słyszeć jak pan odbierał wyniki swojego syna i zapomniał jego datę urodzenia, pani bardzo dyplomatycznie pomogła mu wyjść z tej przykrej sytuacji bez wstydu. Dziś została poinformowana o dokładnym terminie odbioru, a nawet, że mogę się bezpośrednio zgłosić do lekarza, bo wszystko jest w systemie on-line i lekarz będzie wynik mógł zobaczyć w swoim gabinecie. Rewelacja. Panie w laborarotium są bardzo zadbane, widać, że taki jest standard - fartuchy czuściutkie, zapięte, z identyfikatorami. Profesjonalnie. Zdarzyło mi się widzieć panią w niezapiętym fartuchu, jednak były to już godziny wyjściowe. Jesli chodzi o cenę, to wydaje mi się, że nie ma co patrzeć na konkurencyjność, a na szybkość badań i jasnośc wyników, a także jakośc obsługi - to, że po oddaniu próbki do badania, nie musimy wracać po wynik, a bezpośrednio możemy udac się do lekarza, który przez internet nam ten wynik odczyta. Czas też jest porównywalny, bez posiewu - wynik jest tego samego dnia, posiew - po 48 godzinach. Podczas oddawania probki, jak i przy odbiorze wyników (zdarzyło mi się odebrac osobiście) nie czekałam dłużej niż 3 minuty. Naprawdę jest to profesjonalne laboratorium. O wyglądzie już wspominiałam, napomknę jeszcze o wyglądzie łazienki - w niektórych porządnych pubach są o wiele gorsze. Te na ul. Antoniukowskiej, są bardzo ładne. Gdy weszłam do łazienki, to naprawdę poczułam, że będę stałym klientem tego laboratorium :) i choćbym musiała zapłacić za badanie, to przyjdę tutaj. Łazienka i ubikacja są czyściutkie, pachnące, bez jakichkolwiek zanieczyszczeń. Kolorystycznie ciepłe, bo żółto-brązowo-pomarańczowe. Rewelacja. POlecam każdemu, kto się zastanawia do którego laboratorium się udać. Mnie akurat skierował lekarz tu, bo z tym laboratorium maja podpisaną umowę. Z czego swoją drogą bardzo się cieszę.

osti.ata

09.02.2011

Diagnostyka

Placówka

Białystok, ul. Antoniukowska 11

Nie zgadzam się (10)
W Urzędzie tym...
W Urzędzie tym spędziłam chyba więcej czasu niż na jakiejkolwiek poczekalni u lekarza. Organizacja niby jest ok, ale interesanci czekaja po godzinę, dwie. Okropne nieposzanowanie ludzkiego czasu. Zacznę od tego, że przed Nowym Rokiem 2011 zgubiłam dowód rejestracyjny nieswojego pojazdu (mamy szefa!). Więc zadzwoniłam i się dopytałam czy mogę to załatwić ja posiadając upoważnienie właściciela pojazdu. Powiedziano mi, że tak. Więc z wszystkimi dokumentami, tablicami rejestracyjnymi i opłatą udałam się do urzędu. W okienku pani mnie poinformowała, że nie posiadam prawnych możliwości załatwienia tej sprawy. Może to zrobić jedynie mąż/żona lub dziecko?matak ojciec. Więc wciągnęłam w to szefa. Następnego dnia, poszliśmy więc do urzędu. Poczekalnia wygląda całkiem przyzwoicie - jest to duży hol, oddzialony od urzędniczek ścianą, na której wisi tablica wyświetlająca wolne stanowiska. Wsyztko ładnie, jednak na tabilcy wolne napisy pojawiają się pół godziny, pań jest 6. Czy wyrobienie nowego dowodu zajmuje pół godziny? (no trochę więcej). Czekaliśmy 1,5 godziny żebydostać się do oknieka. Pani wzięła dokumenty i po max 10 minutach mieliśmy już wtórnik dowodu. Gdzie się podziała reszta tego czasu? A ludzie za nami dalej czekali następne godziny. Tragedia. Myślałam, że już nie będę miała na własne szczęście okazji tam przebywać. Okazała się, że po miesiącu (po badaniach technicznych) dowód trzeba było ponownie wymienić. Pojechaliśmy więc raz jeszcze. Tym razem oczekiwanie na swoją kolej - spotkania się z uprzejmą panią urzędniczką - trwało 2 bite godziny. Ja się zastanawiam, czy oni te druki ręcznie robią, bo na to wygląda. Ogólnie wszyscy sa tam bardzo mili, jednak procedury sa abstrakcyjnie idiotyczne. Po co przynosić 2 tabilce rejestracyjne, oc, stary dowód rejestracyjny, płacić 86,50zł, wypełniać wniosek, jesli się chce tylko zmienić adres w dowodzie? Ktoś zmienia mieszkanie po raz 4 - po raz 4 musi się pokwapić i z tym wszystkim jeszcze raz udawać się do wydziału komunikacji. Ja wiem, że polskie prawo jest przepełnione informacjami i urzednicy sami w nich sie czasem nie łapią, ale mozna chyba uproszczone procedury zrobić? Nie polecam gubić dowodów rejestracyjnych, zmieniać adresów, nazwiska, lub wymieniać dowodu z innych powodów, bo oczekiwanie na wyrobienie wtórnika przejdzie nasze najśmielsze oczekiwania - jeden dzień wycięty z życiorysu. Strach się bać.

osti.ata

07.02.2011
Nie zgadzam się (2)
Nieustannie poszukuję prezentów:)....
Nieustannie poszukuję prezentów:). Tym razem pomyślałam, że dla przyjaciółki kupię bieliznę. Pomysł nietuzinkowy, zwłaszcza gdy wiem, że rzadko ją dostaje. Postanowiłam, że udam się do galerii handlowej, bo tam znajdę kilka sklepów. W Galerii Kwadrat jest Secret i Triumph. Wolałabym Secret, jednak nie mieli odpowiednich rozmiarów interesujących mnie produktów. Zaszłam więc do Triumph'a. Pani, która tam siedzi jest okropna. Poprosiłam ją o pomoc, bo stwierdziłam, że lepiej zacząć od dostępnych rodzajów w sklepie, niż od fasonów. Pokazała mi może z 7 rodzajów koszulek nocnych, z których jedna była w miarę ładna i zwyczajna, potem pokazała mi komplety - były ładne, ale tylko dwa dostępne, potem pokazała mi kopleciki seksy. Z trzech do wyboru spodobał mi się jeden, ale jedynym dostępnym rozmiarem była Mka. Wczesniej powiedziałam ekspedientce, że potrzebuję bardzo małych koszulek, bo koleżanka jest drobniutka. Kiedy powiedziałam pani, że ten (ostatni) produkt jest ładny, ale za duży, to ostetacyjnie i z oburzeniem stwierdziła, że on jest malutki. Więc zaczęłyśmy wymianę zdań: ja, że "potrzebuję mniejszego, bo przyjaciółka jest naprawdę szczupła", ona, że "sprzedaje tu już tyle czasu i nie zdarzyło się, że produkt był za duży" (no tak, pod warunkiem, że ona sama nie doradzała!). Stwierdziałam, że nie będę tracić czasu na jałowe dyskusje. Powiedziałam, że się zastanowię, podziękowałam i wyszłam. Pani nie dość, że coś jadła (w sklepie z bielizną można to robić chociaż na zapleczu), pewnie większość stwierdzi, że jestem jakimś dociekliwcem i gburem, ale kobiety niech same przyznają, że jak idą do w miarę dobrego sklepu z bielizną, to nie mają ochoty oglądać na produktach tłustych plam, czy zwykłego brudu, a gdy się widzi taką panią zajadającą przy ladzie, to nie kojarzy się to zbyt miło, kończąc zdanie - to jeszcze wyglądała zwyczajnie źle. Nigdy bym nie chciała prosić o pomoc przy dobieraniu stanika takiej babki. Była to starsza pani, dobrze po 40, z krótkimi blond włosami, umalowana kolorowo-tragicznie, i pachnąca tanimi perfumami z bazaru (wybaczcie, ale od razu skojarzyła mi się z moją babcia, któa się w takich perfumach lubuje). Ogólnie obsługa - porażka. Jesli chodzi o asortyment, to tez można ponarzekać. Wydawałoby się, że w Triumph'ie znajde to czego poszukuję. Niestety, jak już wspomniałam, był mały wybór, a jesli już się coś znalazło, to niestety w okrojonym wyborze, np. koszulek to większość w panterkę, z prześwitującą koronką, czy inne tandetne. Była jedna w miarę skromnie, seksownie ładna. Ale jedna? - żaden wybór. Byłam jedynym klientem w sklepie, więc gdy weszłam, pani się nie oderwała od miejsca, w którym siedziała, dopiero po prośbie o pomoc. Nie podoba mi się sklep - mała klitka, ponawieszane tych produktów strasznie dużo, na ścisk, jak w "ciucholandzie", no i obsługa, która z pewnością przyczyniła sie do tak negatywnego mojego odbioru sklepu. Ogólnie - NIE POLECAM!

osti.ata

02.02.2011

Triumph

Placówka

Białystok, Gen. W. Andersa 38

Nie zgadzam się (3)
Zaczęłam poszukiwania spóźnionego...
Zaczęłam poszukiwania spóźnionego prezentu urodzinowego przyjaciółce od sklepów stacjonarnych. Droferie i perfumerie w centrach handlowych mnie zrażają pewną formą snobizmu estetycznego. Trudno to nazwać kokretnie, po prostu jedni w takich miejscach się dobrze czują, inni nie. Ja należę do tej drugiej grupy. Postanowiłam więc, że poszukam w internecie i przypadkowo znalazłam świetną perfumerię internetową. Sklep ma bardzo bogaty asortyment kosmetyków z wyższej półki, po cenach dosyć przystępnych, a z pewnością konkurencyjnych. Kontakt z właścicielką jest świetny - Pani rzeczowo, konkretnie i szczerze odpowiada na pytania, ba - nawet poleca lub odradza zakup konkretnych produktów. Posiada dużą wiedzę z zkaresu kosmetologii, co moim zdaniem jest w tej branży zniezbędne. Jeśli komuś zależy na czasie, to telefonicznie mozna się z Panią kontaktować - bez przeszkód i odczuwalnego zniecierpliwienia rozmawia. Piszę tak, bo byłam dosyć ciężkim klientem. Zadzwoniłam, bo zdecydowałam się na jeden kosmetyk i nie wiedziałam czy warto - a Pani J. podpowiedziała mi, że ten który wybrałam się nnie nadaje, za to poleciła mi ponoć lepszy i nieco tańszy produkt. Przyjaciółka dziś jest zachwycona, bo ma wrażliwą cerę, a chciałam kupić jej dobry krem - trafiłam w dziesiątkę, z pomocą właścicielki sklepu. Zostałam obsłużona ekspresowo, wysyłka dotarła do mnie w przeciągu 2 dni po przelaniu pieniążków. Jesli chodzi o stronę estetyczną - strona jest bardzo przejrzysta, ładna, bardzo dobrze rozplanowana, bez problemów można znaleźć poszukiwany produkt. Produkty są profesjonalnie pakowane w kartoniki ze styropianowymi "kulkami" w środku, żeby zakup się nie zniszczył. Naprawdę jest to jeden z nielicznych sklepów internetowych, które polecam ze 100 procentowym przekonaniem, że większości się spodoba.

osti.ata

01.02.2011

beautyplace.pl

Kontakt online

Nie zgadzam się (6)
Auchan jest jednym...
Auchan jest jednym z lepszych hipermarketów, jednak nie lubię żadnego z nich. Wygodne jest to, że mogę w nich kupić tak naprawdę większość rzeczy, które mnie interesują. Trudno jest ocenić natomiast wiedzę i kompetencje pracowników, gdyż nie ma możliwości porozmawiać z każdym. Wszyscy już wiedzą, że aby otrzymać rzetelne informacje, trzeba się pytać osoby, która dany dział obsługuje. Problematyczne czasem jest to, że takiej osoby w danym dziale nie ma. Tym razem poszukiwaliśmy kogoś w dziale z zabawkami, trochę nam zajęło zanim uzyskaliśmy poradę, głównie ze względu na poszukiwanie pracownika. Zachowanie personelu jest zawsze w porządku, nigdy się jeszcze w Auchan nie spotkałam z nieprzyjemną osobą, bądź nieuprzejmą. Wszyscy wyglądają profesjonalnie, bo mają takie same stroje, może można było by się przyczepić do ich wyglądu w sensie modowym, jednak tu chyba głównie chodzi o wygodę i estetykę, więc się nie czepiam. Najgorszym problemem w sklepie są klienci, oświetlenie i muzyka. Strasznie mnie bolą oczy, gdy chodzą dłużej niż 15 minut po hali. Światło jest tak rażąco przenikliwe, że razi w oczy, a muzyka wydaje się być dobierana specjalnie. Człowiek się czasem nie zastanawia dokąd idzie, przechodzi tylko to alejki i wrzuca produkty, nawet jeśli wcale ich nie poszukiwał. Mam wrażenie, że światło i muzyka odpowiednio kierują klientów na duże zakupy, może to brzmi idiotycznie, jednak spotkałam się już z takimi opiniami. Oferta sklepu jest zachęcająca, głównie przez swoją cenę, natomiast jeśli chodzi o asortyment, to za bardzo nie ufam stoiskom mięsnym, rybnym i serowym a Auchan. Mam wrażenie, że te produkty są nieświeże. Raz trafiłam na schab, który na drugi dzień śmierdział zwyczajnie i nawet pies nie chciał go jeść. Od tej pory nie kupuję a Auchanie wymienionych produktów. Pozostałe wydają się być w porządku, nie mam zastrzeżeń. Jeśli chodzi o czas obsługi, to w zależności którego dnia tygodnia się przyjdzie i o której godzinie. Najgorsze są oczywiście soboty i niedziele w porach popołudniowych i wieczornych. Czas stania w kolejce do kasy nierzadko wynosi więcej niż czas samych zakupów. Tym razem udało nam się trafić do kasy, przy której stały 3 osoby, jednak z wózkami dosyć pełnymi. Pani kasjerka uwinęła się jednak bardzo szybko i naprawdę podziwiam te osoby i trochę im współczuję, bo widzę, że jest to ciężka praca. Boksy kasowe były czyste i schludne, nigdy jeszcze nie widziałam, żeby któraś z kasjerek miała przy boksie kubek z kawą, bądź bałagan w jakiejkolwiek formie. Sądzę, że one też są z tego rozliczane w jakiś sposób. Ogólnie jest to sklep dla każdego, jednak mi jest ciężko w nim spędzić dłużej niż pół godziny. Mimo wszystko polecam tym, którzy chcą zrobić większe zakupy, za całkiem przyzwoita cenę. Nie polecam osobom zdezorientowanym i tym którzy lubią szybko robić małe zakupy.

osti.ata

22.01.2011

Auchan

Placówka

Białystok, Hetmańska 16

Nie zgadzam się (2)
Poszukiwałam prezentu dla...
Poszukiwałam prezentu dla brata na 33 urodziny, a że jest on majsterkowiczem i lubi "grzebać się" w motorach postanowiłam, że będzie to jakiś sprzęt przydatny tak w domu, jak i w garażu. Elmax to jeden z niewielu sklepów w Białymstoku, który oferuje profesjonalne narzędzia, bez tanich podróbek i chińskich wyczynów. Samo to, że jest to salon Makity już daje sklepowi renomę. Zaszłam tam z narzeczonym, nastawiając się na zakup wkrętarki. Podczas hdy poszukiwaliśmy sprzętu podszedł do nas pracownik i się zapytał czy może w czymś pomóc. Powiedziałam czego szukamy i wskazał nam w miarę tani, jak do domu to całkiem niezły sprzęt - wytłumaczył jakie są jego minusy, a jakie plusy. Potem polecił jeszcze inny sprzęt, który się bardziej opłaca kupić i się z pewnością przyda. Kupiliśmy szlifierkę, za dobrą cenę, bo dostaliśmy ładny upust, tarcze i na dodatek kubek :). Jeśli chodzi o wiedzę i kompetencje personelu, to są to świetni fachowcy - jeśli chodzi o sprzedaż. Znają się na sprzęcie, który sprzedają, mimo młodego wieku (druga osoba jest starsza - też rewelacyjny mężczyzna jeśli chodzi o kompetencje) niewiarygodnie dostosowuje się do rozmówcy i nie daje wyczuć, że niewiedza konsumenta, nawet rażąca, jest dla niego śmieszna. Profesjonalnie podchodzą do każdego klienta. Mimo, że jest to sklep z narzędziami, panowie wysławiają się jakby czytali mnóstwo książek. Operują profesjonalnym nazewnictwem, a dla nieświadomych tłumaczą to na prosty język, zrozumiały dla niezorientowanych w temacie. Wyglądają bardzo zwyczajnie, nie rażą wyglądem, ale ubranie mają estetyczne i schludne, widać po nich, że to są sprzedawcy, pomimo, że nie mają formowych ubrań. Jeśli chodzi o ofertę, to moim zdaniem (i mojego narzeczonego) jest to naprawdę jeden z lepszych sklepów, który poleciłabym poszukujących dobrych narzędzi do domu i ogrodu. Nie dość, że mają to w dobrej cenie, aczkolwiek nie niższej (nie odskakują diametralnie od innych sklepów) to asortyment jest zadowalający dla każdego. Samo słowo MAKITA powinno zachęcić majsterkowiczów, a jest to firmowy salon. Każdy jest obsługiwany indywidualnie, pan podchodzi, doradza, oferuje, po dokonaniu wyboru zaprasza do kasy i podlicza zakupy. Nie czeka się praktycznie wcale, wręcz ma się poczucie bycia obsłużonym jak należy. Miejsce obsługi jest widoczne, oznakowane bardzo dobrze, czyste (co w sklepach z narzędziami jest niezwykle ważne) - podobnie jak cały sklep. Jak weszłam pierwszy raz do Elmaxu, to miałam poczucie, że naprawdę trafiłam do dobrego sklepu z narzędziami, nie pomyliłam się. Będę go polecać każdemu.

osti.ata

22.01.2011

ELMAX

Placówka

Białystok, ul. Wysockiego 61/1

Nie zgadzam się (1)
Sklep nie jest...
Sklep nie jest stricte meblowy, znajdą się w nim również funkcjonalne zabawki i akcesoria meblowe, pościel, naklejki itp.Bardzo przypadł mi do gustu ten sklep. Sprzedaje w nim właścicielka wraz z pracownicą - panie się niezwykle sympatyczne i miłe. Potrafią doradzić i sprawić, że chce się tam wracać po następne zakupy, Atutem sklepu jest przede wszystkim przestronność i odrębny lokal. Nie mieści się on w centrum handlowym czy innym zatłoczonym miejscu. Właścicielka bazuje na reklamie... i dobrze na tym wychodzi, bo jak zauważyłam wciąż ma klientów. Wiedza i podejście do klienta w sklepie są naprawdę profesjonalne. Obie panie nie próbując być zbyt miłe, bez fałszu traktują klienta jak należy. Personel nie ma odrębnych ubrań, ani nie jest oznakowany, jednak od razu można poznać, kto jest ekspedientem. Sklep jest na rynku dwa lata i bez ustanku cieszy się klientelą i zainteresowaniem. Oferta sklepu jest bardzo różnorodna. Poszłam do niego po prezent dla bratanka i pani mi poradziła bez chwili namysłu, że pościel dla chłopca w wielu 3 lat, zakochanego w Zygzaku, będzie bardzo dobrym prezentem. Posłuchałam się jej i nie jestem zawiedziona. Rozmawiałam z rodzicami dziecka i są zachwyceni. Cena jest bardzo przystępna, nie wygórowana, a poza tym można w sklepie kupować na raty. Nie ma problemu z domówieniem sprzętu, lub zamówieniem mebli o specjalnych wymiarach - pani przede mną kupowała łóżko trzypiętrowe specjalnie dopasowane do mieszkania, na raty. Obsługa szybka, profesjonalna i miła. Indywidualne podejście do klienta przekłada się również na czas obsługi. Nawet jeśli jest on nieco długi, to się tego nie zauważa, gdyż ma się świadomość, że będzie się naprawdę dobrze obsłużonym. Kasa mieści się po środku sklepu, co sprawia wrażenie otwartości, nie jest zabudowana, ani przysłonięta. Naprawdę polecam ten sklep rodzicom zamierzającym umeblować mieszkanie dziecka, jak również kupującym prezenty brzdącom.

osti.ata

19.12.2010

POKOIK MARZEŃ

Placówka

Białystok, ul. Gen. St. Maczka 82

Nie zgadzam się (4)
W trakcie pracy...
W trakcie pracy zaleciałam na zakupy spozywcze do delikatesów. Jako, że do Stokrotki jestem po ostatnich przejściach zniechęcona, w Biedronce nie można płacić kartą, udałam się do Piotra i Pawła. I muszę przyznać, że jest to sklep godny polecenia. Głównie ze względu na asortyment. Naprawdę jestem lekko zachwycona wyglądem, obsługą, produktami i ceną. Może trochę się gubiłam między regałami z towarem, ale jakoś mi to za bardzo nie przeszkadzało. Trudno mi ocenić kopetencje i wiedże pracowników, ale wyglądaja przyjaźnie, a pani przy stoisku z wędlinami była miła, jak nigdy żadna. Wyszłam stamtąd jakby zauroczona atmosferą. Personel zachowywał się bez zastrzeżeń. Wszyscy mili i uśmiechnięci, ale nie przesadnie, tak szczerze, normalnie. Produkty, no tutaj to mozna się rozpisywać, to chyba jeden z niewielu delikatesów, w którym znajdzie się większośc poszukiwanych produktów (dziś nawet znalazłam mini masełko, którego szukałam od miesiąca po Biedronkach, Stokrotkach i lokalnych sklepikach). Przyprawy - róznoraki wybór, znajdą się nawet najbardziej wyszukane. Przy kasie czekałam może 1 monutę, może i nawet nie, zostałam obsłuzona szybciutko, tak, że zakupy zajęły mi około 5 minut. Piotr i Paweł - delikatesy posiada bardzo ciepłe wnętrze - kolorystycznie, brąz i czerwień na święta się bardzo dobrze kojarzą, a tu pasuja jak ulał. Polecam każdemu, nawet wybrednemu konsumentowi.

osti.ata

14.12.2010

Piotr i Paweł

Placówka

Białystok, al. 1000-lecia Państwa Polskiego 8

Nie zgadzam się (4)
Jestem dziś sfrustrowana...
Jestem dziś sfrustrowana Stokrotką, a byłam w Biedronce... Jadąc do pracy w pobliżu mam Stokrotkę, tuż przed jest Biedronka, ale jakoś lepiej mi się parkowało przy tym pierwszym, więc tam robiłam zakupy na drugie śniadanie. Wypatrzyłam też w Stokrotce bardzo ciekawe kubki, a że w pracy miałam jedynie filiżanki stwierdziłam, że kupię sobie taki. Kolejnego dnia kupiłam następny - kosztowały około 6zł za sztukę. Dziś zaszłam do Biedronki - tej obok, ale wyjątkowy dzień (poniedziałek :) więc poszłam tam. I co widzę... te same kubki, z tym, że w Biedronce 6 sztuk kosztuje 14,99. Zastanawiam się więc kto kogo oszukuje. Bo to chyba trochę nie fair, żeby dwa supermarkety mieszczące się dosłownie obok siebie miały tak diametralnie inne ceny. Sfrustrowana jestem, że chodziłam do Stokrotki. Nigdy więcej. Bo jeśli na zwykłym szklanym kubku supermarket tego pokroju chce zarobić wyciągając od nas dwukrotnie przebitą cenę, to coś jest nie w porządku. Bardzo się zawiodłam, bo myślę sobie teraz ile jeszcze daremnie pieniążków wydałam w tym sklepie. Nieuczciwe jest moim zdaniem i zniechęcające takie postępowanie. Jeśli chodzi o personel w Stokrotce niczym większym się nie różni od pozostałych supermarketów, może jedynie panie są nieco bardziej ospałe i mniej przyjemne. Z ostatniej wizyty kojarzy mi się pani z mięsnego stoiska. Fakt-byłam wybredna, ale lubię wiedzieć co kupuję. Chodziło o parówki (jak wiadomo nie każde parówki wieprzowe zawierają minimum 50% wieprzowego mięsa), a mianowicie zadałam pytanie ile mięsa jest w konkretnych parówkach. Odpowiedzi nie dostałam, natomiast zostałam poinformowana, że najlepsze są te najdroższe. Wzięłam 2 i zapłaciłam za nie ponad 3 złote. Ale ile mięsa w sobie miały, to nie umiem powiedzieć i ile konserwantów przy okazji. W sklepach samoobsługowych podstawą powinna być samoświadomość klienta o zakupach, takie stoisko wypiera tę świadomość, panie wciskają to co chcą. Nie ufam ani tym paniom ani produktom, ani kierownikom tej sieci sklepów. Czas obsługi jest dosyć szybki, ale wydaje mi się, że to rzecz podstawowa w supermarketach, podobnie jest pewien standard wyglądu. Wnętrze w stokrotkach nie jest zachwycające, jest standardowo peerelowskie. W ilu stokrotkach byłam, z tylu wyszłam z niesmakiem, ale wracałam, bo miałam nadzieję, że dziś tamta pani co miała zły dzień będzie uśmiechnięta, albo, że dziś produkty będą zachęcające cenowo. Zawsze wychodziłam zawiedziona czymś innym, nawet błahostką jak porwana jednorazowa reklamówka, którą dostałam przy kasie i nie zwróciłam na to uwagi. Nie nie i jeszcze raz nie Stokrotkom. Ale przy okazji - jak najbardziej TAK Biedronkom.

osti.ata

14.12.2010

Stokrotka

Placówka

Białystok, Wysoki Stoczek 54

Nie zgadzam się (3)
KFC wybudowało się...
KFC wybudowało się w Białymstoku, więc miałam nadzieję, że chociaż będą chcieli profesjonalnie się pokazać. Znów nie produkty, nie wnętrze, a obsługa mnie zniechęca do kupowania w tej restauracji. Wnętrze jest standardowe, a asortyment jak wszędzie - taki sam. Mimo, że bardzo lubię te kurczaki, a jeszcze bardziej crushery, to nie mam ochoty zachodzić tam i łaskawie czekać, aż ktoś z obsługi się pojawi. Raz trafiłam na niesamowicie miłą panią, aż lekko przesadnie, ale przynajmniej wiedziałam, że zależy jej na pracy, aby być dobrze odebraną. Jednak ostatnim razem spotkałam się z panią, która dostała tam pracę chyba na siłę. Myślę, że wiedzy i kompetencji w KFC można się bardzo szybko nauczyć. Potrzeba tu przecież tylko umiejętności obsługi kasy fiskalnej i szybkiego nakładania posiłków - to potrafią tam wszyscy. Jednak największym problemem jest zachowanie niektórych pań (akurat trafiałam na panie). Opryskliwa, z lekką pogardą wręcz się odnosząca osoba nie jest odbierana jako wzorowy pracownik. Zastanawiam się kto dobiera kadry i w jaki sposób, bo to chyba obsługa ma przyciągnąć z powrotem tego klienta i być dla niego pomocą w momencie gdy nie jest zdecydowany. Większość z nas pracuje i ma obowiązki, jedni muszą dobrze wyglądać, inni dobrze liczyć, a jeszcze inni odpowiednio się zachowywać i sobą reklamować markę. W tej knajpce są osoby, które się nie nadają do pracy z ludźmi. Oferta jest - jak w sieciówkach - taka sama i klienta przyciąga. Czas obsługi jest fenomenalnie szybki. Co do organizacji pracy to można się delikatnie przyczepić, że nie ma kasjera w momencie gdy jest potrzeby i nawet nie widać, że jest zajęty czymś innym. Takie to irytujące trochę. Oczywiście, że będę polecać KFC przez ich firmowe kurczaki, natomiast co do obsługi to trzeba się spodziewać, że dziś można trafić na panią lub pana w średnim humorze.

osti.ata

08.12.2010

KFC

Placówka

Białystok, Ul. legionowa 3

Nie zgadzam się (3)

Strefa Gwiazd Jakości Obsługi