Opinie użytkownika (179)

Zakupy spożywcze nie...
Zakupy spożywcze nie należą do tych, które lubię ale do tych które muszę. Tym razem wybór padł na Carrefour. Przed wejściem panowała czystość a w stojaku były aktualne ulotki. Duże plakaty informowały o wciąż trwającej przebudowie sklepu. Obsługi było dużo, w tym osób w pomarańczowych koszulkach zajmujących się pomaganiem klientom w znalezieniu towaru. Mimo drobnego zamieszania odnalazłem potrzebne artykuły, głównie dzięki pomocy pana w wieku około 23-25 lat, wzroście około 175 cm. Ekspedient miał ciemne, krótkie włosy i bardzo chętnie pomagał mi w poszukiwaniach. Po powitaniu i wysłuchaniu mnie zaprowadził do konkretnej półki a potem do następnej i tak aż znalazłem wszystko. Dzięki niemu w sklepie spędziłem tylko 10 minut. Przy kasie były spore kolejki ale ja stanąłem w kolejce do zespołu kas. Był to system połączonych 10 kas do których obowiązywała jedna kolejka. Po zakończeniu obsługi w dowolnej kasie system informował do której podejść. W kolejce byłem piąty ale czekałem na swoją kolej tylko 15-20 sekund. Kasa do której się udałem była uporządkowana a taśma podawcza czysta. Kasjerka miała około 30 lat i 160 cm wzrostu. Pani mająca ciemne, dłuższe włosy powitała mnie słowami "dzień dobry". Szybko i sprawnie policzyła należność i podała wartość rachunku. Po zapłaceniu usłyszałem "do widzenia". Kasjerka nie była wylewna, wykonywała tylko swoje zadanie - przyjąć płatność za kupowany towar. Mimo przebudowy alejki w sklepie nie były blokowane paletami czy kartonami a podłoga była czysta.

PAN

20.04.2012

Carrefour

Placówka

Warszawa, Al. Jerozolimskie 148

Nie zgadzam się (0)
Aby jednak z...
Aby jednak z poniedziałku kupić coś też dla siebie udałem się do "Pull and Bear". Duże, czyste przeszklone witryny pozwalają wybierać towar już w momencie przechodzenia obok. Jak to zwykle bywa na samym początku wystawiony jest towar dla pań a dla panów w głębi. Moje zaciekawienie wzbudziły koszulki z różnymi naniesionymi rysunkami i zdjęciami. Niestety prosty T-shirt kosztował bardzo dużo. To spory minus tej marki. Abym coś kupił musi być wyjątkowe. Wybrałem zatem dwie bluzy i udałem się do przymierzalni a tam pusto. Nikogo z obsługi nie było. Po dwóch minutach pojawiła się pani i wręczyła mi tabliczkę. Informowała ona z iloma sztukami wchodzę. Po założeniu stwierdziłem, ze to nie to i nie za te pieniądze. Pochodziłem jeszcze trochę i pooglądałem. W tym czasie zauważyłem, ze obsługa sklepu zajęta była zmianą ekspozycji i wcale nie była zainteresowana doradzaniem klientom. Przy pustej kasie stałem około 5 minut i mimo iż kilku pracowników chodziło po salonie nikt się mną nie zainteresował. Wreszcie poproszona jedna z pań o pomoc spowodowała podejście pana w wieku około 25 lat, wzroście około 165 cm. Kasjer powitał mnie ale nie przeprosił za czekanie, przyjął płatność, zapakował zakup i powiedział "do widzenia". Jakoś wyjątkowo zakup nie sprawił mi oczekiwanej radości. To efekt niestety obsługi a właściwie jej braku.

PAN

18.04.2012

Pull & Bear

Placówka

Warszawa, al. Jerozolimskie 179

Nie zgadzam się (0)
Już będąc w...
Już będąc w okolicy salonu można poczuć specyficzny, bardzo miły zapach po którym rozpoznawalna jest ta sieć sklepów. Lubię odwiedzać to miejsce dla klimatu jaki tu panuje. Nie ma tu nic dla mnie ale dla kobiet to raj. Wejście było czyste i uporządkowane. Przy kasie nie było ani nikogo z obsługi ani klientów. Zacząłem oglądać koszulki dla córki ale nie mogłem się skupić ze względu na bardzo głośną i rytmiczną muzykę. Obsługa była niezauważalna i dopiero po około 5 minutach zorientowałem się kto jest klientem a kto pracownikiem. Ekspedientki (trzy panie) były ubrane każda inaczej. Tylko buty miały takie same. Nie każdej one pasowały ale ... W przymierzalni było trochę brudno (latały tzw. "koty"). Plusem było to, że odwieszone po przymiarce ubrania szybko były odnoszone na miejsca. W sklepie panował porządek i czystość (oprócz przymierzalni). Bardzo głośna muzyka wygoniła mnie jednak szybko z salonu.

PAN

18.04.2012

Stradivarius

Placówka

Warszawa, al. Jerozolimskie 179

Nie zgadzam się (0)
Miesiąc temu widziałem...
Miesiąc temu widziałem w sklepi F&F pokaz mody prezentowany na witrynie. Zainspirowało to mnie do odwiedzenia tego miejsca. Dopiero jednak teraz znalazłem trochę czasu aby się tutaj pojawić. Cały sklep był widoczny przez szklane, czyste witryny. Przy wejściu stał postawny pracownik ochrony ubrany na czarno. Nie odezwał się słowem dopóki nie usłyszał ode mnie "dzień dobry". Spacerując po sklepie zauważyłem dużo różnorodnego towaru, pracownicy "nie zaczepiali" mnie mówiąc "dzień dobry" czy "może coś doradzę czy pomogę znaleźć?". Traktowany byłem jak powietrze. Zdany więc byłem sam na siebie. Mimo to wybrałem parę rzeczy. Przymierzalnia była pusta. Nie było ani klientów ani obsługi. Przy kasie powitała mnie pani w wieku około 25 lat, wzroście 160 cm, w dłuższych, jasnych włosach spiętych w kucyk. Kasjerka policzyła zakupy i zaproponowała skorzystanie z promocyjnej oferty kosmetyków. Wybrałem dwa lakiery. Pani sprawnie policzyła należność, zapakowała wszystko do torby i z uśmiechem podziękowała za wizytę i powiedziała "do widzenia". W sklepie było czysto, towar był wystawiony na półkach i na wieszakach a przyjścia między alejkami były duże i wygodne. W tle słychać było muzykę nowoczesną. Niczego rewelacyjnego stylowo czy cenowo jednak nie zauważyłem. Moja ocena dotyczyć będzie personelu w sklepie bez oceny kasjerki.

PAN

18.04.2012

F&F Store

Placówka

Warszawa, al. Jerozolimskie 179

Nie zgadzam się (0)
Aby uzupełnić niedobory...
Aby uzupełnić niedobory kosmetyków w damskiej torebce wstąpiłem do Inglota. Po około 15 sekundach przyglądaniu się lakierom, tuszom itp, podeszła do mnie uśmiechnięta pani w wieku około 27 lat, wzroście około 165 cm. Ekspedientka miała długie czarne włosy spięta w kucyk i ubrana była cała na czarno. Powiedziała "dzień dobry, czy może mogę w czymś pomóc czy coś doradzić?". Wytłumaczyłem czego poszukuję. Przyznam, że zapomniałem paru szczegółów co do kosmetyków ale pani szybko zorientowała się o co mi chodzi i zakupy wybrała idealnie. W trakcie rozmowy, ekspedientka uważnie słuchała tego co mówię i trafnie diagnozowała potrzeby. Towar był bardzo ładnie wyeksponowany, wszystko było czyste i zadbane. Po zapłaceniu zostałem z uśmiechem pożegnany słowami "do widzenia, zapraszam ponownie". Sporo wydałem ale byłem zadowolony z zakupów i obsługi.

PAN

18.04.2012

INGLOT

Placówka

Warszawa, al. Jerozolimskie 179

Nie zgadzam się (0)
Wejście do sklepu...
Wejście do sklepu było bardzo duże, wręcz zachęcające do wejścia. Stojące koszyki były czyste, w stojakach znajdowały się aktualne ulotki. Po sklepie spacerowało kilku klientów. Wiele towarów miało promocyjne ceny co łatwo można było zauważyć dzięki czytelnym etykietom. Niestety na niektórych półkach zauważyłem puste miejsca. "Luki" były między innymi na dziale z farbą do włosów "syoss" czy mydle w płynie. Na sali były trzy panie z obsługi ubrane w białe fartuchy, ale nie uzupełniały towaru. Ekspedientka w wieku około 30 lat , wzroście około 150 cm mająca krótkie rude włosy stała przy dodatkowej kasie. Gdy spytałem ją o pewien kosmetyk, pani wyszła z za kasy, podeszła ze mną do regałów i pokazywała ów produkt proponowany przez różne firmy. W sposób bardzo zrozumiały, tłumaczyła czym się różnią między sobą i dlaczego. Po wybraniu wszystkiego czego poszukiwałem udałem się do kasy. Nie było tam nikogo, więc stanąłem jako pierwszy klient. Tam powitała mnie kasjerka w wieku około 25-28 lat z jasnymi włosami ubrana także w biały fartuch. Pani policzyła zakupy, podała kwotę do zapłaty, zapakowała wszystko do siatki i z uśmiechem pożegnała mnie mówiąc "do widzenia". Dla pełnego obrazu należy dodać, że sklep był dobrze oświetlony, podłoga była czysta a asortyment bardzo różnorodny i w atrakcyjnych cenach.

PAN

18.04.2012

Rossmann

Placówka

Warszawa, al. Jerozolimskie 179

Nie zgadzam się (0)
Wstąpiłem do sklepu...
Wstąpiłem do sklepu po drobny prezent dla żony. Lubi ciuchy z tej firmy więc czemu nie zrobić jej przyjemności. Po wejściu zauważyłem trochę bałaganu w towarze ale o tej godzinie wcale mnie to nie zdziwiło. Jedyną osobą z obsługi była około 25 letnia pani z dłuższymi blond włosami. Miała około 160 cm wzrostu i chyba zły dzień. Nie dość, że nie wykazywała żadnej chęci pomocy w wyborze towaru (no chyba że ktoś już o to poprosił) to jej mina "mówiła" że jest tu za karę. Ale jak to ja, dałem sobie radę sam. Wybrałem bluzkę i udałem się do kasy. Pani nie powitała mnie ani uśmiechem ani słowami "dzień dobry". Usłyszałem je dopiero w odpowiedzi na moje powitanie. Po podaniu kwoty do zapłaty, ekspedientka z niechęcią przyjęła ode mnie kartę. Coś porobiła pod biurkiem i okazało się, że transakcja nie została zrealizowana. Pani powiedziała, że jest problem z terminalem i karty nie są akceptowane. Zapytałem czy można spróbować jeszcze raz. Usłyszałem, że to nic nie da bo terminal nie działa. Na moją usilną prośbę pani z łaską jeszcze raz spróbowała. Po chwili z dumą oddała mi kartę mówiąc "karta nie przeszła tak jak mówiłam". Z jej oczy biła duma. Byłem zły na siebie, że na siłę chcę tu wydać pieniądze a nikt nie chce mi w tym pomóc. Rozumiem, że jest awaria ale wtedy oczekuję przeproszenia za utrudnienia, zaproponowania zapłaty gotówką czy też odłożenia towaru na jakiś czas bo może terminal za np. 20-30 minut zacznie działać. Nic z tych rzeczy nie miało miejsca a wręcz odniosłem wrażenie, że pani jest zadowolona z faktu że nie kupiłem tego co chciałem. Szkoda, bo salon był czysty, ubrania ciekawie dobrane, wszystko pięknie oświetlone i ceny przystępne. Dla pełnej jasności, gdy zacząłem pakować portfel pani nic już do mnie nie powiedziała. Nie usłyszałem nawet odpowiedzi na moje "do widzenia". Radzę unikać tego sklepu.

PAN

17.04.2012

Orsay

Placówka

Warszawa, Al. Jerozolimskie 148

Nie zgadzam się (0)
Drobne problemy ze...
Drobne problemy ze zdrowiem zmusiły mnie do wizyty w aptece. Przed wejściem, mimo deszczu i wiatru, było czysto. W środku były otwarte dwa stanowiska a przy każdym obsługiwany był klient. Przede mną była jeszcze jedna osoba więc nie czekałem dłużej niż 3 minuty. Gdy nadeszła moja kolej, farmaceutka zaprosiła mnie do siebie słowem "proszę". Po podejściu niestety nie usłyszałem powitania. Pani patrzyła na mnie ale nić nie mówiła. Powiedziałem "dzień dobry". W odpowiedzi usłyszałem to samo. Pani w wieku około 40 lat i wzroście około 160 cm miała krótkie, rude (dość jasne) włosy. Podałem opakowanie leku, który potrzebowałem. Dość szybko otrzymałem nowe. Farmaceutka podała kwotę do zapłaty nie proponując mi nic dodatkowego. Poprosiłem zatem sam jeszcze o witaminy i syrop. Pani podała leki i ponownie podała cenę końcową. Widać było, że nie zależy jej na niczym innym jak tylko na sprzedaży tego o co proszę. Szkoda , bo dobra porada zawsze się przyda. Na koniec po zapłaceniu, pani położyła na lekach torebkę abym sobie sam je spakował. Nie powiedziała "do widzenia" a zanim odszedłem, już poprosiła nowego klienta mówiąc "proszę". Źle się czułem w trakcie tej wizyty mimo, że w aptece było czysto, leki były równo i czytelnie poustawiane na półkach a farmaceutka szybko znajdowała to o co prosiłem. Chyba jednak będę odwiedzał inne apteki.

PAN

16.04.2012

APT

Placówka

Warszawa, Grójecka 122

Nie zgadzam się (0)
Brak paru drobnych...
Brak paru drobnych rzeczy na kolacyjkę wypchnął mnie do sklepu. Przed wejściem do niego stał stojak do parkowania rowerów. Kilka już w nim stało. Nie utrudniało to jednak wejścia do sklepu. Jak zwykle koszyki i wózki stały grzecznie i równo. Czekały na klientów. Ulotki reklamowe były aktualne ale niestety nie zawierały żadnych rewelacyjnych okazji. Owoce i warzywa były równo ułożone ale banany na które miałem ochotę były zielone zamiast żółte. Pomidory były niestety za drogie. Pieczywo natomiast było świeże i w dużym wyborze. Spacerowałem długo między regałami. Towary zapełniały wszystkie półki. Asortyment był duży, były czytelne opisy i ceny ale nic nie skusiło mnie do kupna. Wybór mięsa był bardzo ubogi ale o godzinie 19:00 to nic dziwnego. Wybrałem więc tylko ser i wędlinę, które ukroiła mi ekspedientka. Była to kobieta w wieku około 25 lat, wzroście około 160 cm i ciemnych włosach. Pani powitała mnie z uśmiechem, powiedziała "dzień dobry" i spytała co podać. Po wszystkim podziękowała i pożegnała. Przy kasie było czysto, na stojakach wisiały słodycze i gumy do żucia. Kolejka do kasy wynosiła dwie osoby. Kasjerka miało około 45 lat, krótkie, kasztanowe włosy i okulary. Pani powitała mnie pierwsza, podliczyła towar a na końcu podziękowała i pożegnała się mówiąc "dziękuję i zapraszam ponownie". W sklepie panował porządek. W alejkach stały palety ale na szczęście nie utrudniały poruszania się między regałami.

PAN

14.04.2012

Simply Market

Placówka

Warszawa, Mołdawska 7

Nie zgadzam się (0)
Nie wybrałem torby...
Nie wybrałem torby w "Apeks" więc udałem się do "Cholewińskiego". Już na progu usłyszałem "dzień dobry". Pomyślałem "O tutaj pewnie kupię". Powitała mnie pani o wzroście około 160 cm, wyglądająca na około 25 lat i mająca długie, jasne włosy upięte w kucyk. Po chwili zapytała czy może mi w czymś pomóc. Powiedziałem, że szukam dla siebie torby. Ekspedientka poinformowała mnie, że w ofercie firma ma tylko teczki. Nie zaproponowała obejrzenia ich, nie spytała o nic więcej. Sam zacząłem oglądać towar. Znalazłem parę ciekawych produktów ale pani się już mną nie interesowała. Trudno, a zapowiadało się bardzo pozytywnie. Znowu nic nie kupiłem, nic się nie dowiedziałem i nic mi nie doradzono. Szkoda bo towary były ładnie wystawione i było ich sporo. Wychodząc powiedziałem "do widzenia". Pani odpowiedziała mi tak samo ale patrzyła już w swoją gazetkę a nie na mnie. Nie wiem zatem czy odpowiedź była dla mnie czy dla gazety. Może coś we mnie jest takiego, że nie wyglądam na kogoś kto powinien mieć torbę a może to fatum "13-piątek"? Spróbuję innego dnia w innym miejscu.

PAN

14.04.2012

Cholewiński. Galanteria Skórzana.

Placówka

Warszawa, Al. Jerozolimskie 148

Nie zgadzam się (1)
Moja torba ma...
Moja torba ma już dwa lata więc jej czas działalności powoli mija. Dlatego też postanowiłem poszukać jej następczyni czy też zastępczyni. Na początek udałem się do sklepu Apeks. Przez przeszkloną i czystą witrynę zobaczyłem, że w sklepie znajdowała się jedna pani z obsługi i żadnego klienta. Ekspedientka miała krótkie, rude włosy oraz duże, kolorowe kolczyki w uszach. Miała około 25 lat i około 160 cm wzrostu. Gdy wchodziłem wzrok mój i sprzedawczyni spotkał się. Pani nie powiedziała jednak do mnie nic. Gestu powitania także nie zauważyłem. Powiedziałem więc ja "dzień dobry" i dopiero wtedy usłyszałem "dzień dobry". Ekspedientka spytała czego poszukuję. Wyjaśniłem, że torby męskiej. Spytany zostałem czy ze skóry a gdy odpowiedziałem, że wszystko jedno nasza rozmowa się skończyła. Nie spytany zostałem już o nic. Dlaczego? Nie wiem. Oglądałem więc samotnie i w ciszy torby i walizki i jak się można domyśleć nic nie wybrałem. Bardzo mi w tym pomogła ignorancja sprzedawczyni. Szkoda, bo torbę i tak muszę kupić.

PAN

14.04.2012

Apeks

Placówka

Warszawa, Al. Jerozolimskie 148

Nie zgadzam się (2)
Czekając na dorobienie...
Czekając na dorobienie klucza postanowiłem odwiedzić Empik. Salon był dość duży, bardzo dobrze zaopatrzony. Książki były równo poustawiane na regałach, płyty CD były posegregowane alfabetycznie z podziałem na wykonawców krajowych i zagranicznych. Na stołach znajdowało się dużo rzeczy świetnie pasujących na prezent z dowolnej okazji. Były tam kubki, maskotki, figurki no i artykuły związane z EURO 2012. Alejki były przestronne, zadbane i czyste. Był też kącik dla maluchów, gdzie przy stoliku mogą malować kolorowanki. Świetny pomysł. Jedyny mankament to brak zainteresowania klientami. W sklepie razem ze mną było czterech klientów a obsługi pięć osób. Pracownicy ubrani byli w stroje firmowe. W ciągu 10 minut nikt do mnie nie podszedł, nie spytał czego szukam, czego potrzebuję. Przykre, bo może bym coś kupił gdyby obsługa mi coś zaproponowała. "Pocieszeniem" był fakt, że do innych klientów też nikt nie podchodził. Wszystko inne super!

PAN

13.04.2012

empik

Placówka

Warszawa, Al. Jerozolimskie 148

Nie zgadzam się (0)
Trochę gotówki na...
Trochę gotówki na sobotę i niedzielę przyda się każdemu a więc udałem się do banku. Przy wejściu powitała mnie pani o wzroście około 160 cm, w wieku około 25 lat z krótko obciętymi włosami. Ubrana była w strój służbowy. Po odpowiedzi na jej pytanie w czym może mi pomóc, dowiedziałem się że muszę chwilę poczekać bo wszystkie stanowiska (dwa) są zajęte. Usiadłem więc przy stoliku i przeglądałem gazety. Czekałem zastanawiając się dlaczego na 4 stanowiska czynne są tylko dwa. Niestety siedzenie trwało ponad 10 minut. Po tym czasie zaproszony zostałem przez pracownika do jego stanowiska. Był to mężczyzna w wieku około 25-27 lat, wzrost około 180 cm, o ciemnych, krótko obciętych włosach. Gdy zacząłem podchodzić, pan wstał i powitał mnie z uśmiechem. Moja złość wynikająca z długiego czekania w skutek takiego zachowania prysła. Pan szybko załatwił moją prośbę, zaproponował kredyt. Podziękowałem twierdząc, że nie mam takich potrzeb obecnie. Pan P. (imię pozostawiam dla siebie) jednak nie rezygnował. Skoro nie potrzebuję kredytu to zaproponował mi specjalne konto z ubezpieczeniem. Wyjaśnił szczegóły oferty i poprosił o zastanowienie się nad nią bo jest bardzo atrakcyjna. Podziękowałem za propozycję i opuściłem bank. Zachowanie pracownika bardzo mi się podobało. Brawo! Co do samego oddziału to nie zauważyłem wad. Było czysto i przytulnie, tak jak w banku być powinno.

PAN

13.04.2012

Citi Handlowy

Placówka

Warszawa, Al. Jerozolimskie 148

Nie zgadzam się (2)
08.02.2022
Odpowiedź firmy
Dziękujemy za wyrażenie opinii na temat oddziału naszego Banku w Warszawie przy Al. Jerozolimskich 148. Jest nam ogromnie miło, że nasza praca spotkała się z Pana pozytywnym odbiorem. Pana spostrzeżenia dotyczące organizacji pracy placówki zostały przekazane Dyrektorowi w/w oddziału. Mamy nadzieję, że nasza dalsza współpraca będzie przebiegać zgodnie z Pana oczekiwaniami. Pozdrawiamy serdecznie, Biuro ds. Komunikacji Elektronicznej z Klientem.
Zbliża się parę...
Zbliża się parę dni wolnego więc postanowiłem zrobić większe zakupy. Przed wejściem do hipermarketu stał posępny pracownik ochrony. Był to mężczyzna o wzroście około 180 cm, w wieku około 55 lat. Miał krótko obcięte ciemne włosy. Pan nie powitał mnie ani słowem ani gestem, mimo iż stanąłem blisko niego i przeglądałem aktualne ulotki wystawione w stojaku przed wejściem. Sklep był właśnie w przebudowie co było wyraźnie widać. Aby jednak nie czuć się zagubionym, w różnych miejscach wywieszone były plakaty, stały stojaki informujące o pracach. Oprócz tego po sklepie spacerowały młode osoby ubrane w pomarańczowe koszulki. Pomagały one znaleźć szukany towar. Wykładaniem towaru zajmowało się bardzo dużo osób ubranych w czerwone koszulki. Było ich około 15-20. Dzięki ich pracy alejki nie były zastawione a puste półki szybko zapełniały się towarami. Jednak znowu częściowo zawiódł czynnik ludzki. Pani w wieku około 45 lat spytana o gazety odpowiedziała mi (ku mojemu wielkiemu zdziwieniu) po rosyjsku, że nie wie o co mi chodzi. Stwierdziła, że ona wystawia towar i abym dał jaj spokój. Usłyszałem na koniec "idzi, idzi" , któremu towarzyszył odganiający ruch ręką. Pan w wieku około 50 lat (także z obsługi), wzrostu około 175 cm też mi nie pomógł ale też odpowiedział po rosyjsku. Dziwne. Trochę się przestraszyłem, że pomyliłem samoloty i wylądowałem nie tam gdzie chciałem. Szybko więc opuściłem sklep i poszedłem na dwór odetchnąć. Co do samego sklepu to mama bardzo pozytywne odczucia. Miejsca, gdzie trwały prace były ogrodzone i zabezpieczone przed ewentualnym wypadkiem. Nigdzie nie zauważyłem bałaganu i brudu. Wywiezione palety z towarem były szybko rozładowywane. Przy kasach także było czysto.

PAN

13.04.2012

Carrefour

Placówka

Warszawa, Al. Jerozolimskie 148

Nie zgadzam się (0)
Przed wejściem do...
Przed wejściem do sklepu były puste kosze na śmieci. W gablocie wisiały oferty Biedronki na kolejne dni. Szyby i drzwi wejściowe były czyste. Przy wejściu na salę sprzedaży stały wózki i koszyki oraz stojak z ulotkami. Przy warzywach i owocach były duże i czytelne informacje. Towar był świeży i równo poukładany. Przy tym dziale i przy pieczywie były dostępne torebki jednorazowe. Podłoga była czysta. Alejki nie były zastawione kartonami. Ponieważ na parterze nie było nikogo z obsługi poprosiłem pracownika z pierwszego piętra o pomoc. Pracownik, do którego się zwróciłem, porządkował towar w metalowych koszach. Grzecznie i dokładnie wyjaśnił mi gdzie znajdę płatki śniadaniowe. Podczas dokonywania zakupów zauważyłem porządek na pólkach. Przy towarach lub nad nimi wywieszone były etykiety z nazwą i ceną. Nie zauważyłem w sklepie żadnych wolnych przestrzeni po sprzedanym towarze. Nie wiem dlaczego ale jeden rząd zamrażarek był nieczynny. Przed kasami stały przed stojaki z programem telewizyjnym "Kropka TV". Przy kasie były dwie osoby. Kasjer powitał mnie słowami "dzień dobry" i uśmiechnął się przy tym. Podliczył zakupy, podał sumę do zapłaty. Wydając paragon i resztę (poinformował mnie ile mi wydaje) powiedział patrząc na mnie "dziękuję i zapraszam ponownie". Przy kasie panował porządek, taśma podawcza była czysta. Wszyscy pracownicy, których widziałem ubrani byli w zielone koszulki i niebieskie fartuchy. Pracownik, który pomógł mi zlokalizować towar i kasjer mieli przypięte identyfikatory. Zakupy zrobiłem szybko i miło głównie dzięki pracownikom.

PAN

11.04.2012

Biedronka

Placówka

Poznań, Marcelińska 77

Nie zgadzam się (0)
Postanowiłem zrealizować receptę...
Postanowiłem zrealizować receptę przed świętami aby w czasie wyjazdu nie szukać dyżurnej apteki. Przed wejściem było czysto a po wejściu do środka zorientowałem się, że jestem jedynym klientem. Duża przestrzeń dla klientów zaskoczyła mnie. Stolik i krzesła już nie ale plazma wielkości 45 cali to w aptece chyba przesada. O dziwo ekran był ustawiony przodem do farmaceutów a nie klientów. Może to w związku z EURO? Nie wiem. Podszedłem do jednego z dwóch czynnych stanowisk. Przy żadnym nie było nikogo z obsługi. Po około 30 sekundach podeszła farmaceutka. Była to około 25 letnia kobieta w okularach ubrana w biały fartuch. Miała długie czarne włosy i bardzo cicho mówiła. Nie powitała mnie tylko spytała "Słucham?". Przywitałem się a pani skinęła głową na powitanie. Poproszony zostałem o podanie danych lekarza wypisującego receptę. Przeczytałem je z recepty. Dlaczego nie chciała zrobić tego farmaceutka? Nie wiem. Dobrze, że leki były równo poukładane w szafach i na półkach bo zacząłbym się obawiać, że jestem w ukrytej kamerze. Za leki zapłaciłem kartą. Ile? Dowiedziałem się tego z ekranu terminala bo pani mnie nie poinformowała. Pożegnać też zresztą mnie nie pożegnała. Dziwna ta apteka. Dobrze, że rzadko choruję.

PAN

05.04.2012

APT

Placówka

Warszawa, Grójecka 122

Nie zgadzam się (0)
Wejście do sklepu...
Wejście do sklepu jest niepozorne. Przed wejściem było czysto ale wygląd drzwi informował, że często są otwierane i to bardzo nerwowo. W środku bardzo dużo towaru. Wbrew nazwie alkohol był tam dodatkiem a nie głównym asortymentem. Półki uginały się od słodyczy, soków. Skromnie ale wystarczająco był też reprezentowany nabiał i pieczywo. Jak to w małym osiedlowym sklepiku, każdy metr był zagospodarowany. Bałagan zauważyłem tylko w gazetach. Podłoga i regały były czyste. Przy niektórych towarach były ceny a przy niektórych nie. Całkowicie do tego wszystkiego nie pasowała około 50 letnia kasjerka. Stała z posępną miną i wszystko co mówiła to ile trzeba zapłacić. Ja nawet tego szczęścia nie dostąpiłem. Płaciłem kartą ale nawet o wbicie pinu nie zostałem poproszony. Pani nie powitała mnie, nie odpowiedziała na moje powitanie i oczywiście nie pożegnała mnie i nie odpowiedziała na moje pożegnanie. Super konsekwencja! Jednak ocena już nie będzie super.

PAN

05.04.2012

Planeta Alkoholi

Placówka

Warszawa, Grójecka 118

Nie zgadzam się (0)
Coca -Cola to...
Coca -Cola to napój który ściągnął mnie do pobliskiego sklepu. Przed wejściem panował jak zwykle porządek. W gablocie wywieszona była aktualna ulotka świąteczna. Przy wejściu na salę sprzedaży czekały już na mnie wózki. Wybrałem pierwszy wolny i do przodu Zanim znalazłem to co chciałem zwiedziłem prawie cały sklep. Warzywa i owoce były pięknie poukładane. Widać było, że są świeżutkie i smaczne. Wszędzie ceny i opis czego dotyczy informacja. Super! Podobna sytuacja na regałach z innym towarem. Brak luk i wolnych przestrzeni. Widać, że dba się tutaj o regularne dostawianie towaru. Jedyna osoba na sali (poza kasjerkami) zajęta była porządkowaniem jednego z nabiałowych regałów. Tak jak kasjerki ubrana była w zieloną koszulkę z niebieskimi rękawami. Wszędzie panował porządek i czystość tylko mojej coli nie mogłem znaleźć. Wreszcie okazało się, że zostały tylko dwa dwupaki (2x1,75l). Stały grzecznie i niepozornie na ziemi bez żadnej tabliczki z ceną. Porwałem je i udałem się do kasy. W sklepie było czterech klientów, więc przy kasie nie było nikogo oprócz kasjerki. Była to kobieta w wieku około 25-27 lat. Miała jasne dłuższe włosy splecione w tzw. "koński ogon" i nosiła okulary. Po zachowaniu zorientowałem się, że od niedawna pracuje jako kasjerka. Nie powitała mnie żadnym słowem czy gestem. Dopiero na moje "dzień dobry" przywitała mnie tym samym zwrotem. Podała kwotę do zapłaty i wydając resztę podała ile jej otrzymuję. Zanim spakowałem zakupy, pani zaczęła obsługiwać następną osobę bez pożegnania mnie. Trudno, ale ważne że mam swoją colę.

PAN

05.04.2012

Biedronka

Placówka

Poznań, Marcelińska 77

Nie zgadzam się (0)
Nowy salon Biedronki...
Nowy salon Biedronki bardzo ułatwia mi zakupy. Jest blisko mnie i jest w nim prawie wszystko czego potrzebuję. Dzisiaj wybrałem się tutaj po napoje. Przed wejściem w gablotach rozwieszona była aktualna oferta świąteczna. Wejście było czyste i przestronne. Aby nie blokować przejścia, koszyki dla klientów stały w końcu korytarza. Były czyste, z długą rączką i na kółkach. Bardzo duża wygoda przy robieniu zakupów. Owoce i warzywa to pierwsze rzeczy na które się natknąłem. Były bardzo ładnie i równo poukładane. Przy każdym towarze stała lub wisiała duża etykieta z informacją o cenie. W sklepie było mało klientów ale poruszanie się między alejkami nie było komfortowe. Było to efektem wózków, które są wygodne i duże ale w związku z tym zajmuję sporo miejsca. Może to też efekt zbyt blisko siebie ustawionych regałów? Towar na półkach stał równo, nie było "dziur". Ceny były duże i jednoznacznie określające towar. Niestety ale informacje umieszczane były nad a nie przed artykułami i to powodowało moje dylematy przy wyborze. Przy kasie panował porządek. Taśma podawcza była czysta. Byłem trzeci w kolejce. Kasjerką była młoda pani z ciemnymi, krótko obciętymi włosami w wieku około 28 lat ubrana w firmową zieloną koszulkę z logo firmy. Na przypiętym identyfikatorze było imię Agnieszka. Pani z uśmiechem powitała mnie i podliczyła zakupy. Podała kwotę do zapłaty, kwotę reszty i na koniec pożegnała mnie słowami "dziękuję i zapraszam ponownie". Wszystko to wyglądało bardzo naturalnie i wykonane było z uśmiechem. Widać było po kasjerce, że lubi ona ludzi i swoją pracę. Sklep lśnił czystością. Szkoda tylko, że brak działu z wędlinami do krojenia na miejscu. No i ta konieczna płatność tylko gotówką w XXI wieku jest utrapieniem dla mnie.

PAN

30.03.2012

Biedronka

Placówka

Poznań, Marcelińska 77

Nie zgadzam się (0)
Wejście do sklepu...
Wejście do sklepu było czyste mimo późnej pory. Kosz na śmieci, stojący przy drzwiach, był pusty. Przed wejściem na salę sprzedaży stał stojak ale brakowało w nim ulotek firmowych. Koszyki dla klientów były równo poustawiane ale część z nich była brudna lub oklejona metkami. Warzywa i owoce były ładnie ułożone choć w niektórych miejscach widać było braki. Jogurtów i serków które uwielbiam nie brakowało i miały długą datę przydatności do spożycia. Na dziale z wędlinami obsługiwała mnie pani ubrana w ciemną bluzę z logo firmy ale bez identyfikatora. Była to krótko obcięta brunetka w wieku około 50lat i wzroście około 160cm. Ekspedientka ważąc i podając mi towar założyła jednorazowe rękawiczki. Przywitała mnie i pożegnała jako pierwsza. Na sali sprzedaży towar na pólkach był poprawnie ustawiony. Brak było luk, nie zauważyłem braku etykiet przy artykułach. Przy dwóch kasach był wielki tłok. Do każdej stało po około 7-8 osób. Po minucie otworzone zostało trzecie stanowisko. "Moja" kasa była trochę zaniedbana. Koszyki i wózki utrudniały przejście ale nikt ich nie sprzątał. Pani w wieku około 50 lat miała jasne, krótko obcięte włosy i nosiła okulary. Nie posiadała identyfikatora. Nie powitała mnie, nie spytała o kartę "Rodzinka" i po zapłaceniu nie pożegnała mnie. Nie usłyszałem też od niej "dziękuję" czy "zapraszam ponownie". Bardzo zimna i obojętna obsługa w kasie. Na sklepie panowała czystość, alejki nie były blokowane przez palety czy kartony.

PAN

30.03.2012

Carrefour Express

Placówka

Warszawa, Sierpińskiego 1

Nie zgadzam się (0)

Strefa Gwiazd Jakości Obsługi