Byłam w sklepie Burberry. Nie żebym się łudziła, ze coś tam kupię, to zdecydowanie nie na moje możliwości finansowe, po prostu towarzyszyłam mojej chrzestnej, która czasem kupuje tam dodatki. Sklep piękny – w ładnej kamienicy, wysokie, jasne wnętrze. Czystość i porządek idealnie utrzymane, przyjemny zapach, muzyka na odpowiednim poziomie. Ubrania i akcesoria również piękne, porządnie wykonane, z dobrych materiałów, klasyczne. Ceny – jak dla mnie totalnie z kosmosu. Apaszki za tysiąc złotych, torebki za 4 tysiące. Czy jest to warte swojej ceny – nie mnie to oceniać. Ja oceniam obsługę, a ta była przeciętna. Dobra, ale po takim sklepie spodziewałam się czegoś więcej, większego zainteresowania, więcej entuzjazmu. Pracownica niewątpliwie miała wiedzę na temat asortymentu sklepu, ale nie do końca umiała nawiązać dobry kontakt z klientem, stworzyć więź.
Udałam się do kwiaciarni żeby kupić jakieś bukiecik dla koleżanki majacej dzisiaj urodziny. Kwiaciarnia mieści się w pawilonie handlowym na osiedlu Piastowskim, tuż przy spagheterii Pesto. W kwiaciarni panował bardzo przyjemny zapach świeżych kwiatów, srodku było schludnie, estetycznie. W ofercie punktu są zarówno kwiaty cięte, jak i doniczkowe. Pracownica była bardzo sympatyczna, kontaktowa. Zapytała mnie na jaką okazję mają być kwiaty i zasugerowała fajny, a niedrogi bukiecik. Jestem bardzo zadowolona z obsługi.
Wpadałam zjeść makaron. W lokalu było sporo młodych ludzi – nic dziwnego, w końcu w pobliżu są akademiki. Przed lokalem wystawiono stolik i krzesła, można więc usiąść na zewnątrz, w cieniu parasola z logo Pepsi. W pomieszczeniu było czysto, stoły były uporządkowane. Sos do makaronu był dość smaczny (jak na bistro oczywiście), makaron dobrze ugotowany (nie za twardy, ale nie rozgotowany). Ceny są przyzwoite, a obsługa uprzejma. Na szybki i niedrogi posiłek warto zajrzeć, pod warunkiem, że nie ma się zbyt wygórowanych oczekiwań.
Udałam się wieczorem do Lidla. Dzisiaj jest pierwszy dzień otwarcia tego sklepu na nowo, po trwającym około 2 tygodnie remoncie. Szczerze mówiąc liczyłam na większe zmiany. Tak naprawdę poza wymianą okien nie zauważyłam żadnych zmian więcej. W sklepie było stosunkowo dużo klientów, miałam okazje słyszeć ich rozmowy, nie tylko ja byłam nieco rozczarowana. W kilku miejscach sklepu były informacje o rabacie do 70% na artykuły przemysłowe, ale nie znalazłam niczego z tak dużą obniżką. W sklepie była przy wejściu nieco brudna podłoga, widać też było pewne braki w zatowarowaniu – po lodach orzechowych, borówkach, kukurydzy zostały tylko ceny. Do kas były srdniej długości kolejki, ale posuwały się one szybko, obsługa była uprzejma i bardzo sprawna
Jakiś czas temu kupiliśmy na gruperze (czy innej platformie zakupów grupowych, nie pamiętam) 2 bony do Chivaz. Każdy z nich kosztował 33 zł, a jego rzekoma wartość opiewała na 68zł. Bon upoważniał do zamówienia dania z kurczakiem (2 do wyboru) ryżu lub chlebka naan i mango lassi do popicia. W dzień kobiet postanowiliśmy te bony wykorzystać. Zarezerwowaliśmy stolik, co zdecydowanie było niepotrzebne, jako że byliśmy jedynymi klientami w lokalu. Zajęliśmy stolik przy oknie. Zdziwiła mnie nieco stojąca przy wejściu drabina, zwłaszcza, że widziałam ją tam już podczas poprzedniej wizyty w tym lokalu, kilka miesięcy temu. Co to, cały czas remont? Gdy przyjrzałam się bliżej zobaczyłam jednak, że na ścianie jest szafka z winem i drabina służy do zdejmowania wina. Pomysł moim zdaniem bardzo nietrafiony, bo pierwsze wina było tam zaledwie kilka butelek, a po drugie drewniana drabina kompletnie nie pasuje do wystroju wnętrza i wygląda jakby ustawiono ją tam przypadkiem i zapomniano zabrać. Podeszła do nas kelnerka, złożyliśmy zamówienie, oprócz dań z talonu wzięliśmy jeszcze przystawkę, dzięki sugestii kelnerki zdecydowaliśmy się na pakorę. Czekają na dania przejrzałam menu – w tym momencie nastąpiła pewna konsternacja. Jakim cudem nasze talony miały mieć wartość 68zł każdy – nie mam pojęcia. Średnia cena dania z kurczaka to 26zł, ryż kosztuje 6zł, mango lassi 8zł, co razem daje 40zł. Owszem, bon kosztował nas 33 zł, ale po co pisać na nim, że jego wartość to 68zł, skoro to oczywista ściema??? Wychodzi na to, że oszczędność z tytułu kupienia bonu na guperze wyniosła w rzeczywistości około 7 zł od osoby, a nie 35zł, jak sugerował talon. Czas oczekiwania na jedzenie był przecietny. Najpierw pojawiła się pakora – średnia szczerze mówiąc. Nieco zbyt chłodna i za mało chrupiąca, aczkolwiek w smaku niezła, ze smacznym sosem miętowym. Drugie danie były smaczne, dobrze doprawione, ale porcje dość małe. Trudno powiedzieć, żebyśmy wyszli z lokali najedzeni.
Udałam się do Piotra i Pawła. W sklepie było czysto, wszystko było uporządkowane, na sali sprzedaży był wyczuwalny, przyjemny zapach. Stoisko warzywa-owoce dobrze się prezentowało, wybór był dobry. Kupiłam między innymi dojrzałe, ładne awokado w przystępnej cenie. Duży był też wybór kiełków. Na stoiskach obsługowych ilosć obsługi była dostosowana do natężenia ruchu w sklepie, bo nie tworzyły się kolejki. Personel miał na sobie odzież firmową, posiadał identyfikatory. Kupowałam żółty ser – pracownica była uprzejma, kontaktowa, miała wiedzę na temat asortymentu, wiedziała jaki ser ma jaki smak. Kupowalam też zupę z soczewicy – ma niezłą cenę, kiedyś porównałam ją z ceną w sklepie internetowym producenta, różnica to tylko 70 groszy. Do kas nie było kolejek, przede mną w kolejce była tylko jedna osoba. Kasjerka była sympatyczna, uprzejma. Dostępne były darmowe torby na zakupy – zarówno foliowe, jak i papierowe.
Byłam na drobnych zakupach w Almie. Tak powinien wyglądać każdy sklep: czysto, towar uporządkowany, poprawnie oznaczony cenami, żadnych luk na półkach, wszystkie stoiska doskonale się prezentowały. W strefie wejścia były dostępne aktualne gazetki reklamowe, sporo towarów było w promocji, były one wyraźnie oznakowane na półkach. Na stoisku z pieczywem spore zaskoczenie – ciasta na wagę miały naprawdę atrakcyjne ceny. Dostępne było np. ciasto z kremem za 16,90zł za kilogram – to znacznie taniej niż w osiedlowych cukierniach w mojej okolicy. Lubię Almę również za to, że można tam kupić dowolną ilość chleba, chociażby 2-3 skibki (a chleby mają naprawdę smaczne). Podoba mi się też, że na chlebie kupowanym na wagę jest podany jego skład, więc wiem co kupuję. Personel miał na sobie odzież firmową, identyfikatory, używano jednorazowych rękawiczek. Obsługa była uprzejma, dobrze obeznana z asortymentem, chętna do pomocy kupującym. Do kas nie było kolejek.
Weszłam do sklepu Krecik na ulicy Św. Marcin by kupić bilet na tramwaj. To sklep spozywczy, ale wg napisu na witrynie sprzedają tam również bilety. Pomieszczenie było czyste, wypełnione towarem. Przy kasie stały 3 pracownice i coś tam nabijały na kasy, prowadziły przy tym dość ożywioną rozmowę. Stanęłam przed nimi, przy ladzie. Brak reakcji. Stoję dalej – nic. W końcu powiedziałam, że poproszę bilet – w odpowiedzi usłyszalam: tak, już daję. I nic. Po chwili inna pracownica pyta: co pani chciała? Ponownie proszę o bilet, tym razem go otrzymałam. Pracownica wręczyła mi go bez słowa, nie pożegnała mnie. Rozumiem, że może się zdarzyć jakiś problem z kasą fiskalną, który wymaga wspolpracy wszystkich pracownic, ale nie powinno to zwalniac z zainteresowania klientami. Czekając przyjrzałam się cenom produktów umieszczonych w poblizu kasy – wydaly mi się dosc wysokie.
Byłam w galerii Malta i uznałam, że mam ochotę na loda. Poszłam do McDonalda bo uwielbiam tutejsze lody z polewą karmelową. Czynna była spora ilość kas, dzięki czemu nie było długich kolejek. Obsługa miała na sobie czyste stroje firmowe, pracownicy sprawnie krzątali się, widać było, że praca wre. Wszystkie widoczne elementy były czyste. Zostałam uprzejmie przywitana i na koniec wiyzty pożegnana, moje zamówienie zostało szybko przyjęte i zrealizowane. Pracownica podała mi loda higienicznie, przez papierek.
Odwiedziłam Piotra i Pawła w Galerii Malta żeby kupić coś na kolację i śniadanie dnia następnego. Asortyment pozytywnie mnie zaskoczył jeśli chodzi o ceny niektórych produktów- w promocji były pierogi ze szpinakiem za 9,90zł/kg – to super cena, a pierogi okazały się naprawdę smaczne, z dobrym ciastem i doskonale przyprawionym nadzieniem. W równie atrakcyjnej cenie dostępna była sałatka jarzynowa, a nieco droższa, ale przepyszna sałatka z makaronem i tuńczykiem. W sklepie był też duży wybór świeżego pieczywa. Obsługa była uprzejma, chętna do pomocy, potrafiąca doradzić. Nie mam też żadnych zastrzeżeń co do czystości i porządku w sklepie. Czynna była odpowiednia ilość kas, nie tworzyły się długie kolejki. Kasjerka miała na sobie strój firmowy, była uśmiechnięta, uprzejma. Przy kasach dostępne były bezpłatne torby na zakupy oraz program telewizyjny.
W gazetce promocyjnej Lidla zauważyłam elektryczny rozdrabniacz za 49zł, cena wydała mi się atrakcyjna, uznałam więc, że warto go obejrzeć, a jeśli będzie w porządku to kupić. Przed sklepem było czysto, panował tam porządek. Na parkingu widać było nieco więcej samochodów niż zazwyczaj o tej porze, ale nic dziwnego – wszak święta za pasem. Przy wejściu na sali sprzedaży znajdowały się kwiaty doniczkowe i jakieś krzewy ogrodowe, ale w cenach mało przystępnych. W pierwszej kolejności udałam się do koszy z towarami przemysłowymi w celu znalezienia rozdrabniacza, co w efekcie zakończyło się jego zakupem. W sklepie ogólnie można by nieco popracować nad porządkiem – nie było źle, ale idealnie też nie. Ilość otwartych kas była dostosowana do ruchu w sklepie, bo nie było długich kolejek, średnio po około 3-4 osoby do kasy. Obsługa szła dość szybko. Kasjerka była uprzejma, swoją pracę wykonała sprawnie i bezbłędnie, podziękowała mi za zakupy. Wizytę uznaję za udaną.
Byłam w M1 to przy okazji postanowiłam zrobić zakupy w Realu. W sklepie gdzieniegdzie był bałagan, chaos. Niektóre stoiska prezentowały się przyzwoicie, ale inne nieco gorzej. Ceny były zróżnicowane – towary w promocji miały atrakcyjne, niskie ceny, ale te poza promocją już różnie. Miałam w planie kupić kosmetyki – żel pod prysznic, balsam do ciała itp. ale po przyjrzeniu się cenom uznałam, że bardziej opłaca się to kupić w Rossmanie czy Superpharmie. Nie podoba mi się, że w Realu, jak w wielu innych sklepach przy pieczywie kupowanym na sztuki (bez opakowań) nie ma jego składu. Kupiłam świeże bułki – tanie, ale bardzo kiepskiej jakości zarazem niestety. Po przywiezieniu do domu już przestały być chrupiące, były jak nadmuchane. Do kas kolejki były średniej długości, ale biorąc pod uwagę, że większość ludzi miała pełne wózki zakupów to obsługa szła wolno, przydałoby się więcej kas czynnych, zwłaszcza, że to przecież weekend przed świąteczny. Kasjerka sprawiała wrażenie zmęczonej, mimo, że pora była jeszcze wczesna. Swoją pracę wykonywała dość mechanicznie, bez uśmiechu.
Widać wiosnę – żywe, jasne kolory, lekkie ubrania. W sklepie było czysto, panował porządek, słychać było fajną, żywą muzykę – całość robiła dobre wrażenie. Minusem było nieco zbyt mało miejsca pomiędzy poszczególnymi wieszakami, w takim ścisku oglądanie ubrań jest dość męczące, łatwo też przeoczyć coś fajnego. Ceny ubrań są przystępne, aczkolwiek nie wszystko wydaje mi się być wysokiej jakości, niektóre materiały nie sprawiały wrażenia porządnych gatunkowo. Do kasy nie było kolejek, obsługa była młoda, uśmiechnięta, sympatyczna. Kupowałam tylko jeden drobiazg – transakcja poszła błyskawicznie, pracownica podziękowała mi za dokonanie zakupu i pożegnała mnie.
Super, że Mbank ma wpłatomaty, to bardzo upraszcza kwestię wpłat gotówki na konto, szkoda tylko, że są one tak zawodne. Korzystam z wpłatomatów dość często i niestety bardzo często się zdarza, że przychodzę do wpłatomatu i okazuje się, że jest on nieczynny. Tak było właśnie dzisiaj – udałam się do M1 w celu dokonania własnie wpłaty gotówki, niestety wpłatomat był nieczynny. Pracownica w punkcie była uprzejma i miła, ale sama pomóc mi nie mogła, jedynie zgłosiła awarię i poinformowała mnie, że przyjadą naprawić, ale kiedy – nie wie. Wyprawa na darmo. Chciałam skorzystać z dostępnego w punkcie komputera dla klientów, by sprawdzić gdzie jest najbliższy czynny wpłatomat, ale ten też nie działał. Ostatecznie pracownica udzieliła mi tej informacji, ale dość trudno to trwało
Witam serdecznie,
dziękuję za podzielenie się opinią na temat funkcjonowania wspomnianej placówki. Każda opinia jest dla nas cenna.
W tej kwestii wpłatomatów chciałabym poinformować, iż Klienci mBanku i MultiBanku mogą korzystać zarówno z wpłatomatów zlokalizowanych w placówkach mBanku i MuliBanku. Dostępna lista ich lokalizacji znajduje sie tutaj:
http://www.mbank.pl/informacja/bankomaty-i-wplatomaty.html?search=1&country=pl&wplata=on&voiv=&city=8&show=Poka%C5%BC
Może tam Pani również śledzić na bieżąco, które maszyny są sprawne.
Dodatkowo, Klienci mBanku mogą wpłacać i wypłacać w placówkach MultiBanku, dokładne informacje znajdzie Pani pod załączonym linkiem:
http://www.mbank.pl/informacja/#cats=p/1////konta/wplaty-wyplaty-MultiBank.html
Nawiązując do informacji dotyczącej stanowiska komputerowego dla Klientów, to informuję, iż został wysłany serwisant w celu usunięcia awarii aby uniknąć podobnych sytuacji w przyszłości.
Mam nadzieję, że nasza dalsza współpraca będzie przebiegała bez zakłóceń. W przypadku pytań lub wątpliwości przypominam , iż pozostajemy do pani dyspozycji na mLinii pod numerem telefonu: 801 300 800, mCzacie ora z w placówkach naziemnych.
Pozdrawiam serdecznie Magdalena Szoć, mBank
W Biedronce spore...
W Biedronce spore zmiany – na sklepie nowy szyld, z nowym logo Biedronki (aczkolwiek „stara biedronka” podobała mi się bardziej, nowa jest dla mnie jakaś taka „disneyowska”), a w środku zmieniono układ na sali sprzedaży. Stoisko warzywa-owoce przesunięto na sam przód sklepu, zaraz przy wejściu, muszę przyznać, że robi to dobre wrażenie, zdecydowanie wolę mieć na widoku zaraz po wejściu apetycznie wyglądajace owoce, niż palety z napojami. W sklepie było czysto, panował tam porządek, do wszystkich towarów był swobodny dostęp. Kupiłam co chciałam (między innymi bardzo dobre, a niedrogie jogurty i smaczne, dojrzałe pomarańcza) i ustawiłam się w kolejce do kasy. Kolejka była średniej długości, ale bardzo szybko otwarto kolejne stanowisko kasowe, co kolejkę rozładowało i tym samym zostałam szybko obsłużona. Pracownica przy kasie miała na sobie firmową koszulkę, była uśmiechnięta i sympatyczna.
Podjechałam na stację zatankować. Teren zewnętrzny stacji był czysty, uporządkowany. Widać było ruch, większość dystrybutorów była zajęta, tylko 2 były wolne. Do myjni kolejka, stanowiska z odkurzaczami były zajęte – widać, że przyszła wiosna i wszyscy zabrali się za doprowadzenie aut do porządku po zimie. Podjechałam pod wolny dystrybutor, dostępne były jednorazowe rękawiczki, papier, szczotka do mycia szyb. Nalałam benzyny do baku (cena wysoka, jak wszędzie niestety) i weszłam do środka by zapłacić. Obsługiwały 2 osoby, przede mną w kolejce był tylko 1 klient, więc spodziewałam się, ze wszystko pójdzie błyskawicznie, niestety myliłam się. Jedna pracownica była zajęta obsługą baru, robiła kawę, zapiekanki, a druga miała jakiś problem z fakturą, więc kolejka nic się nie posuwała. Po paru minutach za mną ustawiły się kolejne 4 osoby. Gdyby taka sytuacja miała miejsce w sklepie, to po prostu bym zrezygnowała z zakupów i wyszła, ale skoro już nalałam paliwa, to nie miałam wyjścia i musiałam czekać. Zdecydowanie za mało pracowników było na zmianie. Pracownica, która mnie obsługiwała sprawiała wrażenie zmęczonej.
Udałam się na zakupy do Biedronki. Przed sklepem było czysto, wózki na zakupy były równo poustawianie, w gablotach wyeksponowano aktualne plakaty reklamowe. W strefie wejścia znajdowały się czerwone koszyki na zakupy i ulotki. Zmieniono trochę układ sklepu – teraz stoisko warzywa-owoce znajduje się z przodu sklepu, zaraz przy wejściu. Czy to lepiej – trudno powiedzieć, ja chyba wolałam poprzedni układ, ale to pewnie tylko kwestia przyzwyczajenia. Kupiłam coca-colę, pojemność 1,75ml – dostępna tylko tutaj i w bardzo dobrej cenie. Kupiłam też mrożone frytki – dobre (już się kiedyś o tym przekonałam), a tanie. Na mojej liście zakupów znalazły się też jogurty oraz pierogi – wszystko produkowane specjalnie dla Biedronki, smaczne i w atrakcyjnych cenach. Otwarte były dwie kasy, nie było kolejek. Kasjer był młody, ubrany w koszulkę firmową Biedronki, sympatyczny i uprzejmy. Za strefą kas znajduje się niewielki kiosk ruchu – to plus, bo można dzięki temu kupić czasopisma, bilety itp.
Jak co sobotę jechałam do rodziców na obiad i chciałam po drodze kupić coś słodkiego do kawy. Tym razem zdecydowałam się na cukiernię BJB na osiedlu Rzeczypospolitej i wybór ten okazał się bardzo dobry, za równo jeśli chodzi o smak wyrobów, jak i o ich ceny. Cukiernia jest niewielka, byłam tam 40 minut przed zamknięciem, więc wybór był już stosunkowo niewielki, ale jeśli chodzi o moje potrzeby to całkowicie wystarczający. Zdecydowałam się na kostkę brzdąca, w wyborze drugiego rodzaju ciasta pomogła mi miła sprzedawczyni. Oba ciasta okazały się być pyszne – brzdąc miał idealne proporcje – mało ciasta, a dużo kremu, krem był bardzo delikatny. Zakopianka miała również dobry, ale nieco cięższy krem, pyszne makaronikowe ciasto, a owoce świetnie przełamywały słodycz całości. No i ceny – 20 zł za kilogram to naprawdę super cena, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że oba ciasta były naprawdę smaczne.
Do Jyska wybrałam się w celu zakupu nowych poduszek. Wybrałam ten sklep ze względu na niskie ceny i liczne promocje i muszę przyznać, że wybór był słuszny. W sklepie było czysto, porządek był zadowalający – no może mogłoby być lepiej, bo na niektórych półkach był jednak lekki chaos, ale ogólnie nie było źle. Wybór towaru mnie zadowolił, ceny były przystępne, sporo artykułów miało promocyjne, obniżone ceny. W sklepie była bardzo miła i kompetentna obsługa. Przywitano mnie, bez problemu zasięgnęłam fachowej porady sprzedawcy, co pomogło mi dokonać ostatecznego wyboru. Tzn. poduszek jeszcze nie kupiłam, bo chcę ten zakup skonsultować jeszcze z moją drugą połową, ale już dokładnie wiem które chcę kupić. Do kasy nie było kolejki, obsługiwało ją dwoje pracowników.
Byłam w centrum handlowym Plaza i przechodząc koło Rossmanna przypomniało mi się, że chciałam kupić mały krem do rąk, taki, który mogłabym nosić w torebce. Zauważyłam, że w sklepie jest mała ilość klientów, co dodatkowo zachęciło mnie do wejścia do środka. W pomieszczeniu było bardzo czysto, oświetlenie było jasne, towar był uporządkowany. Nie zauważyłam pustych miejsc na półkach, braków w zatowarowaniu. Pomiędzy regałami przechadzał się ochroniarz, ale jego obecność nie powodowała uczucia dyskomfortu, nie przyglądał się on bowiem wchodzącym podejrzliwie. Po wybraniu kremu podeszłam do kasy. Nie było kolejki. Kasjerka była uśmiechnięta, sympatyczna. Podała mi na głos zarówno kwotę do zapłaty, jak i wysokość wydawanej reszty, podziękowała mi za zakupy.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.