Sklep ma bardzo ciekawie zaaranżowaną witrynę, która zachęca do wejścia do środka, poza tym z głębi sklepu wydobywa się głośna, ale fajna muzyka (słychać ją na korytarzu centrum handlowego). W pomieszczeniu jest czysto, porządnie. Wnętrze jest eleganckie, bardzo fajnie wygląda duży żyrandol. Minusem jest zbyt ciemne moim zdaniem oświetlenie, wolę jaśniejsze sklepy, kiedy mogę dokładnie ocenić kolory, odcienie ubrań. Obsługa w sklepie jest uprzejma, chętna do pomocy, asortyment ciekawy, a ceny do przyjęcia.
Chyba nie mam żadnego ubrania z tego sklepu, szczerze mówiąc chodząc na zakupy często pomijam ten sklep, ale szczerze mówiąc nie wiem dlaczego. Tym razem weszła do środka, bo zachęciły mnie czerwone znaki informujące o rabacie do 50%. W sklepie było odpowiednie oświetlenie, było tam czysto, panował porządek. Po wejściu do sklepu zostałam uprzejmie przywitana przez jedną z pracownic. Obejrzałam asortyment, wydał mi się dość ciekawy, niestety akruat to, co podobało mi się najbardziej nie było objęte rabatem.
Sklep marki Cottonfield w galerii handlowej Malta jest elegancki, ciekawie zaaranżowany – charakteru temu miejscu dodają dodatki w styli lin żeglarskich czy skrzyni. Na witrynie była ciekawa, przyciągająca wzrok, efektownie skomponowana wystawa, nie było jednak cen prezentowanych ubrań. Ja osobiście wolę, gdy już na witrynie są ceny, wiem wtedy czego się spodziewać i czy jest w ogóle sens wchodzić do środka. W środku było czysto, panował tam porządek, towar był porządnie poukładany. Obsługa witała i żegnała wchodzących, sygnalizowała gotowość do pomocy. Ceny są dość wysokie.
Do sklepu marki Springfield w galerii handlowej Malta weszłam, bo na witrynie zobaczyłam ładne, z dobrego materiału męskie koszulki polo za 99zł i uznałam, że mogą to być takie, jakich szuka mój chłopak. Ekspozycja na witrynie była ciekawa, ubrania były dobrze dobrane kolorystyczne, podoba mi się, że opatrzone były cenami – od razu wiadomo czego się można spodziewać. Po wejściu do środka stwierdziłam, że jest tam elegancko, porządnie, ale nieco za ciemno. To chyba jakiś trend ostatnio, że w czesci sklepów jest przygaszone światło. Na pierwszy rzut oka to nawet fajne, klimatyczne, nadaje charakteru, ale moim zdaniem to przede wszystkim niepraktycznie, bo będąc w sklepie chcę móc jak najlepiej przyjrzeć się danemu artykułowi. Obsługa w sklepie była uprzejma, na poziomie.
Fajny sklep, bo można nim dostać marki butów trudno dostępne w innych sklepach (np. Blink, Hilfiger czy Fred Perry). Ceny wyższe niż gdyby się chciało te buty kupić przez internet, ale jak na ceny sklepowe rozsądne. W sklepie było czysto, panował tam porządek, buty na półkach były równo poustawianie. Obsługa jest uprzejma, kompetentna – miło wita wchodzących do sklepu klientów, sygnalizuje chęć do pomocy. Wybór towarów ogólnie zadowalający, ale jeśli każdą markę rozpatrywać oddzielnie to jednak mały.
To biały, wolno stojący pawilon pomiędzy przystankiem tramwajowym a Selgrosem. Punkt ma dobrą lokalizację, chodzi tam codziennie sporo ludzi. Jak nazwa głosi jest to sklepik z niedrogą odzieżą. Ceny są faktycznie przystępne, ale asortyment moim zdaniem niezbyt ciekawy, odzież kiepskiej jakości. Obsługa jest uprzejma, sympatyczna, w pawilonie panuje porządek, część ubrań jest wywieszana na zewnatrz.
To sklep z biżuterią, ozdobami, dodatkami. Nie podobała mi się wystawa na witrynie – na kolorowych półkach umieszczono bardzo dużo towarów, większość z nich również jest kolorowa, całość tworzy nieco męczącą dla oka, moim zdaniem, mieszankę, za dużo wszystkiego, trudno całość obejrzeć czy odnaleźć coś dla siebie. W sklepie czysto, porządnie, towaru bardzo dużo. Idzie znaleźć coś dla siebie, bo ceny są przystępne, ale trzeba poświęcić trochę czasu by obejrzeć wszystko i dokonać wyboru. Obsługa jest uprzejma.
Zgodnie z szyldem to sklep monopolowy, czynny codziennie do godziny 24. To nieduży pawilon na osiedlu Zwycięstwa. Asortyment stanowią głównie alkohole, oprócz tego jakieś drobiazgi. Udałam się tam w celu zakupu wina. W sklepie było czysto, panował porządek. Poprosiłam o czerwone wino półsłodkie, pracownica miała mały problem ze znalezieniem odpowiedniego, musiała czytać eteykiety po kolei, była jednak uprzejma i sympatyczna. Ceny są przystępne, wybór średni.
Sobotni obiad z rodzicami w tawernie Mykonos. Bardzo lubię to miejsce. Podoba mi się wystrój – typowo grecki klimat, jest ładnie, przytulnie. Obsługa jest na poziomie, uprzejma, zorientowana w menu. Czas oczekiwania na jedzenie jest odpowiedni, można spokojnie porozmawiać czekając, ale nie paść przy tym z głodu. Porcje są sredniej wielkości, ceny dość wysokie, ale jakość potraw je rekompensuje. Z racji cen chodzę tu tylko od czasu do czasu, ale zawsze wychodzę zadowolona. Dobrym rozwiązaniem jest przyjście tutaj w porze lunchu – specjalne zestawy lunchowe są w przystępnych cenach.
Jestem uzależniona od butów, a firma Butyk.pl zdecydowanie nie pomaga mi w walce z tym nałogiem. W och ofercie znajdziemy bardzo duży wybór obuwia, w tym również marki, których nie można dostać w sklepach w Poznaniu. W Butyku mają wiele świetnych fasonów, wzorów. Strona internetowa jest łatwa w obsłudze, przejrzysta. Buty są doskonale opisane, przy każdym modelu jest dużo zdjęć, pomocą w wyborze mogą być też komentarze zamieszczane przez innych klientów. Ceny są atrakcyjne, czas przesyłki błyskawiczny. Kolejnym atutem tej firmy jest miła, pomocna, profesjonalna obsługa. Personel chętnie odpowiada na pytania odnośnie butów, służy pomocą w wyborze odpowiedniego rozmiaru (np. mierząc na prośbę klientów długość wkładki). Dzięki Butykowi stałam się ostatnio szczęśliwą posiadaczką kolejnej pary sandałów.
Pojechałam do kina. Parking przed kinem jest płatny, więc zaparkowałam obok, przed Geantem, tam jest duży i darmowy parking. Budynek, w którym znajduje się kino jest duży nie wykorzystany w całości, sporo miejsca jest niezagospodarowane. Obsługa w kasie była uprzejma, dziewczyna która sprawdzała bilety również. Toalety były czyste. Na sali kinowej też było czysto, widać, że posprzątano po poprzednim seansie. Fotele są bardzo wygodne. Minusem jest duża ilość reklam. Ceny biletów kształtują się na poziomie zbliżonym do innych dużych kin.
To pawilon z tanią odzieżą. Pawilon jest stosunkowo duży, ale dość obskurny. Pomieszczenie ma betonową podłogę w środku, nieco przybrudzone ściany, przymierzalnie są za kotarami. Widać, że całość zrobiona tanim kosztem. Ubrania są tanie, niektóre bardzo tanio, ale większość jest nieciekawa, niemodna, uszyta z kiepskich materiałów. Jedyne co tam kupiłam były to całkiem fajne rajstopy firmy Gatta za 8zł, więc opłacało się jednak przyjechać. Mają spory wybór tanich sukienek, nie w moim stylu, ale komuś mogą przypaść do gustu. Obsługa uprzejma, ale niczym specjalnym się nie wyróżnia. Sklep zlokalizowany jest na uboczu, na obrzeżach Poznania i moim zdaniem specjalnie nie opłaca się tam przyjeżdżać, ale jeśli ktoś jest w pobliżu (jak akurat ja), to można zajrzeć.
Po raz pierwszy odlatywałam z nowego terminalu we Wrocławiu. Muszę przyznać, ze w porównaniu do poprzedniego jest naprawdę o wiele lepsze. Już z daleka lepiej się prezentuje – budynek jest duży, nowoczesny. Dobry dojazd – autobus z centrum miasta dojeżdża pod samo wejście. W środku również wygląda dobrze – pomieszczenie jest przestronne, czyste i dzięki dobrym oznaczeniom przyjazne dla podróżnych. Toalety są ładne, czyste, w dobrym stanie. Obsługa była schludnie ubrana, uprzejma, komunikaty są odpowiednio głośne, wyraźne. Na lotnisku jest sporo punktów gastronomicznych, sklepów, niestety ceny w nich są bardzo wysokie (nawet w strefie bezcłowej).
Podjechałam na stację zatankować. Zatrzymałam się przed pierwszym wolnym dystrybutorem i nalałam paliwa do baku. Dystrybutor był w dobrym stanie technicznym. Weszłam do środka aby dokonać zapłaty. W pomieszczeniu było czysto i chłodno, była to miła odmiana dla wysokiej temperatury panującej na dworze. Gdy podchodziłam do kasy poprzedni klient akurat od niej odchodził, więc nie musiałam czekać na obsługę. Pracownica miała na sobie czerwoną koszulkę firmową, była sympatyczna, uprzejma. Zaproponowała mi zakup kawy, ale nie zdecydowałam się na to. Minusem są wysokie ceny benzyny, ale ten problem dotyczy wszystkich stacji.
Miałam przed kilka godzin w Pociągu (trasa Poznań-Wrocław), więc trzeba się było zaopatrzyć w lektury. Książkę już miałam, pozostało mi tylko kupić świeże gazety. Punkt jest dobrze oznakowany, czysty, panował w nim porządek. Zaopatrzenie było bez zarzutu – dostępne były wszystkie interesujące mnie tytuły. Kolejka nie była długa i posuwała się bardzo szybko – widać, że pracownica ma duże doświadczenie i dobrze radzi sobie z obsługą kasy fiskalnej i pieniędzmi, nie zapominając przy tym o podstawowych zwrotach grzecznościowych. Oprócz prasy możemy tu kupić napoje, przekąski itp. Ceny kształtują się na poziomie zbliżonym do sąsiednich punktów handlowych.
Weszłam do Tchibo zobaczyć co mają nowego – tu często zmienia się asortyment, co nowy katalog to nowa oferta i lubię być na bieżąco. Powiększono cześć kawiarnianą – stoliki stoją też na zewnątrz sklepu, w holu centrum handlowego. W sklepie było czysto, panował tam porządek, jak zwykle czuć było miły zapach kawy. W sklepie obecnie były 2 pracownice, obie znajdowaly się za ladą kasową. Nie zostałam przywitana – to dziwne, zazwyczaj w tym sklepie jest bardzo miłe przywitanie. Na niektórych półkach widoczne były puste miejsca, luki, odniosłam wrażenie, ze towar jest nieco wyprzedany. Tym razem w ofercie było sporo odzieży, ja osobiście wolę katalogi z akcesoriami do domu, z tym mi się Tchibo bardziej kojarzy, ale to oczywiście moja subiektywna opinia. Słyszałam rozmowę jednej z pracownic z klientką odnośnie kawy i ciastek – pracownica była bardzo miła, uprzejma, prowadziła rozmowę w bardzo sympatyczny sposób.
Wracałam samochodem z psem od weterynarza. Zachciało mi się pić. Byłam z psem, więc nie miałam wyboru – sklepy odpadały, został mi McDrive. Podjechałam, ustawiłam się w kolejce. Nie była ona długa – dwa samochody przede mną, czas oczekiwania był jednak dość długi, nie do końca adekwatny do tak niewielkiej liczby samochodów. Gdy nadeszła moja kolej zamówiłam w okienku dużą Colę. Niestety zapomniałam powiedzieć, że poproszę ją bez lodu, więc w efekcie otrzymany napój składał się w połowie z lodu właśnie. Z Coca-colą, taką jaką się kupuje w butelkach czy puszkach, napój ten miał niewiele wspólnego, był po prostu słodki i tyle. Plusem była uprzejma obsługa w obu okienkach.
Byłam z psem u weterynarza mieszczącego się w tym samym budynku i wychodząc postanowiłam wejść jeszcze do sklepu i kupić psu jakiś przysmak. Sklep jest dość duży, nieźle zaopatrzony. W pomieszczeniu tym było czysto, panował porządek. Pracownica znajdowała się za ladą, przy kasie. Była ona uprzejma, ale sprawiała wrażenie osoby wyraźnie zmęczonej, aczkolwiek starała się to ukryć. Ceny niektórych produktów są dość wysokie, w moim osiedlowym sklepie jest nieco taniej.
Byłam w pobliżu – w serwisie sprzętu Eldom i wracając do samochodu przechodziłam koło cukierni pralinka. Bardzo lubię słodycze, a Pralinka to chyba moja ulubiona cukiernia i trudno mi się oprzeć ich wyrobom, więc weszłam do środka by kupić coś do kawy. Pomieszczenie było czyste, schludne, pracownica miło mnie przywitała. Rozejrzałam się po asortymencie, miałam ochotę na doskonale mi znany tort, ale uznałam, że spróbuję czegoś nowego. Przy pomocy pracownicy wybrałam kostkę z kremem. Okazała się ona bardzo smaczna, aczkolwiek mojego ulubionego tortu nie przebiła, on jest doprawdy doskonały. Ceny są może nieco wyższe niż w części innych cukierni, ale wyroby są warte swojej ceny.
Moja obserwacja dotyczy patrolu Straży Miejskiej, jak i ogólnego sposobu działania tej służby. Byłam świadkiem nieco nieprzyjemnej rozmowy między dwoma funkcjonariuszami a starszą kobieta, która sprzedawała pietruszkę i jakieś kwiatki z krzesełka przy ciągu handlowym. Rozumiem, że muszą oni wypełniać swoją pracę, ale po pierwsze nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu (kobieta ta nikomu nie przeszkadzała), a po drugiego kawałek dalej publicznie oddawał mocz podpity jegomość i na niego jakoś strażnicy nie zwrócili uwagi. A co jest bardziej szkodliwe społecznie? Staruszka, która chce sobie dorobić czy element załatwiający publicznie potrzeby fizjologiczne? Jak dla mnie odpowiedź jest prosta, dla panów najwyraźniej nie. Generalnie mam o straży miejskiej w Poznaniu niezbyt dobre zdanie, w moim odczuciu zajmują się oni chętnie tylko prostymi, bezpiecznymi sprawami wiążącymi się z zarabianiem (mandaty), natomiast na całą resztę przymykają oko. Przykłady? Proszę bardzo: gdy tylko pod domem moich rodziców ktoś na moment zaparkuje auto (mimo, że to nikomu nie wadzi) straż miejska, niczym z pod ziemi, wyłania się z blokadą. Gdy natomiast poprosiłam i o pomoc w załatwieniu sprawy samochodu blokującego moje miejsce parkingowe dowiedziałam się, że na zamkniętym osiedlu się oni parkowaniem nie zajmują (czytaj: tam się nie wystawia mandatów). Gdy prosiłam ich o pomoc w złapaniu wystraszonego, zagubionego psa, który błąkał się po okolicy też mnie zbyli i nie pomogli.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.