Opinie użytkownika (347)

W sobotę kupiłam...
W sobotę kupiłam notebooka w tym sklepie. W niedzielę postanowiłam dokupić słuchawki do niego. Podeszłam do regału i zaczęłam szukać fajnych słuchawek. Znalazłam takie jakie mi odpowiadają najbardziej. Miały kabelek nawinięty na tzw. kołowrotek, co sprawiało, że nie musiałam zwijać kabla ręcznie tylko ładnie nawinął się na kołowrotek i zajmował mało miejsca. Sprawdziłam cenę towaru – 9,99 zł. Poszłam do kasy ze słuchawkami. Przy kasie okazało się, że słuchawki kosztują 21,90 zł. Powiedziałam ekspedientce, że wzięłam z półki na której była cena 9,90 zł i na tej półce leży jeszcze kilka tych samych modeli więc nie ma mowy o jakimś złym odłożeniu towaru przez klienta. Kasjerka wezwała pracownika działu celem wyjaśnienia sprawy. Pracownik poprosiła bym udała się z nim do regału, z którego wzięłam słuchawki. Po przybyciu na miejsce okazało się, że faktycznie towar jest źle oznakowany. Przy słuchawkach za 21,90 zł znajduje się cena 9,99 zł. Natomiast nigdzie nie ma ceny, która sugerowałaby, że cokolwiek na tym regale kosztuje 21,90 zł. Pracownik powiedział do mnie, że on już sobie nie daje rady z ludźmi, którzy tak rozkładają towar, że później same problemy z tego wychodzą. Poprzekładał towar na właściwe miejsce i powiedział, że słuchawki kosztują 21,90 zł i mam wybrać czy chcę dokonać zakupu tych co wybrałam czy też chcę inne, które są w cenie 9,99 zł. Po czym odszedł zostawiając mnie przy regale. Wzięłam słuchawki i poszłam za nie zapłacić. Szkoda tylko, że przez niefrasobliwość obsługi zmarnowałam czas swój, kasjerki i pracownika, który wyjaśniał sprawę przy regale.

Iskierka_1

27.05.2009

Media Markt

Placówka

Koszalin, Gnieżnieńska 1

Nie zgadzam się (29)
Udałam się do...
Udałam się do sklepu Media Markt przy okazji bytności w Koszalinie. Przy samym wejściu do sklepu zauważyłam dużą informację o promocji notebooków Acer. Zainteresowałam się ta promocją zwłaszcza, ze cena była okazyjna a i rozmiar notebooka bardzo mi odpowiadał. Mały, zgrabny, w sam raz do zabrania w delegację. Wzięłam pudełko z regału i zaczęłam oglądać dokładnie. Dowiedziałam się, że notebooki dostępne są w różnych kolorach: białym, czarnym, niebieskim, różowym, czerwonym. Postanowiłam poszukać koloru, który najbardziej mi odpowiada. Niestety okazało się, że piramida utworzona z kartonów z notebookami była tak postawiona, że informacje zawarte na kartonach o kolorze towaru są całkowicie niedostępne. By się dowiedzieć jaki kolor sprzętu znajduje się w pudełku należało każde pudło wziąć do ręki i poszukać danych. Pomyślałam, że lepiej będzie zapytać sprzedawcy o dostępne w sklepie kolory niż przekładać każde pudło. Podeszłam do najbliżej znajdującego się pracownika i zapytałam o kolory notebooków. A on odpowiedział: Proszę zapytać się tamtego pracownika w koszulce Media Markt bo ja to nie wiem. Zniechęcona udałam się do kolejnego pracownika. Tylko, że on czymś zajęty biegał pomiędzy regałami. W końcu udało mi się go złapać. Zapytałam o kolory notebooków. Odpowiedział, że nie wie jakie są ale możemy sprawdzić na kartonach. Po podejściu do piramidy stwierdził, że kartony są źle ustawione i szybciej będzie sprawdzić w systemie jakie kolory są dostępne. Na stanie były akurat niebieskie i białe. I chyba całe szczęście ponieważ nie wyobrażam sobie szukania interesującego mnie koloru w piramidzie źle ustawionych pudełek. Swoją drogą gratuluję inteligencji pracownikom, którzy układali pudełka. Wybrałam kolor i udałam się do kasy. Pracownica przyjęła pieniądze i wydała paragon. Przy wyjściu ze sklepu stał ochroniarz, który od razu wyciągnął ręce do mojego pudełka i powiedział, ze musi pani przejść bez pudła bo inaczej bramki będą piszczały. Zapytałam jak to możliwe, przecież z towaru powinno być ściągnięte zabezpieczenie i nie powinno nic piszczeć. Ale oni nie ściągają zabezpieczeń ponieważ klientów jest bardzo dużo i to zajmuje masę czasu. Jeżeli chcę to mogę udać się do działu obsługi klienta i tam rozmagnesują mi zabezpieczenie. Powiedziałam, ze nie zgadzam się z czymś takim. Obowiązkiem kasjerki jest rozmagnesowanie zabezpieczeń. Przez nie wykonanie swoich obowiązków, zmuszona jestem dwukrotnie przechodzić przez bramkę, słuchać tłumaczeń ochroniarza oraz być przedmiotem zainteresowania innych klientów, którzy w pobliżu obserwują całą tą sytuacje być może myśląc, że zamierzam coś ukraść ze sklepu. Ochroniarz uspokajał mnie, że to jest normalna procedura i oni zawsze w tym sklepie tak postępują. Stanowczo mówię nie takiemu traktowaniu klienta. Kasjerka powinna zdjąć zabezpieczenia podczas pobierania pieniędzy, a klient ma prawo opuścić sklep nie słysząc wycia alarmu bramek.

Iskierka_1

27.05.2009

Media Markt

Placówka

Koszalin, Gnieżnieńska 1

Nie zgadzam się (15)
Udałam się do...
Udałam się do sklepu w celu zakupu bielizny. Sklep był bardzo czysty i dobrze oświetlony. Po wejściu, od razu przywitała mnie ekspedientka ubrana w czerwoną koszulkę Triumph. Pozwoliła mi rozejrzeć się po sklepie, a po chwili zapytała w czym może mi pomóc. Odpowiedziałam jej, że szukam dla siebie stanika w kolorze białym. Zapytała o rozmiar ale odpowiedziałam, że nie znam rozmiaru. Poprosiła mnie bym przeszła do przymierzalni gdzie zmierzyła mnie i zaproponowała odpowiedni rozmiar. Poprosiła o przejście do regału ze stanikami i wskazała te, które mogą na mnie pasować. Zapytała czy jakiś szczególnie mi się podoba i podała mi go do przymierzenia. Ponieważ nie odpowiadał mi rozmiarem przyniosła inny do przymierzenia i kilka kolejnych w innych fasonach. Po wyjściu z przymierzalni podziękowałam za biustonosze i powiedziałam, że raczej nie wezmę żadnego. Poprosiłam za to ekspedientkę o pokazanie koszul nocnych w kolorze czarnym. Ekspedientka od razu pokazała mi koszule. Następnie poprosiłam o pokazanie strojów kąpielowych. Sprzedawczyni również pokazała mi posiadane obecnie modele. Przez cały czas mojej bytności w sklepie była bardzo uprzejma i miła. Podczas oglądania strojów kąpielowych powiedziała, że ma obecnie kilka rodzajów majtek w promocji i czy nie zechciałabym je zobaczyć. Poprosiłam o pokazanie. Z zaproponowanych majtek wybrałam jeden rodzaj. Poprosiłam ekspedientkę o ponowne pokazanie biustonoszy, ale tylko w kolorze czarnym. Ekspedientka ponownie przygotowała dla mnie biustonosze. Dokonałam zakupu majtek wraz z czarnym biustonoszem. W momencie płatności ekspedientka zaproponowała kartę lojalnościową i wytłumaczyła na czym polega program lojalnościowy. Następnie zapakowała towar, wydrukowała paragon i podziękowała za transakcję. Byłam bardzo miło obsłużona przez ekspedientkę, więc z pewnością wrócę do tego sklepu.

Iskierka_1

27.05.2009

Triumph

Placówka

Szczecinek, Boh. Warszawy 35

Nie zgadzam się (24)
Zaszłam do sklepu...
Zaszłam do sklepu by kupić dywan do pokoju. Zaraz po wejściu sprzedawca zapytał czym jestem zainteresowana. Powiedziałam mu jaki dywan mnie interesuje: w jakich kolorach i w jakim rozmiarze. Sprzedawca po kolei rozkładał dywany, które ewentualnie mogłyby mnie zainteresować. Nie było problemu z rozłożeniem i pokazaniem nawet tych, które zastawione były innymi zwiniętymi dywanami. Sprzedawca nawet dał mi czas na zastanowienie się nad wyborem a sam zaczął obsługiwać innego klienta. Po dokonaniu wyboru sprzedawca poinformował, że mogę następnego dnia zwrócić dywan jeżeli w mieszkaniu okazałoby się, że jednak ten odcień mi nie pasuje do wystroju. Zapłaciłam za dywan kartą i uzyskałam rabat na płatność gotówkową. Sprzedawca zapytał się mnie, czy mam jak przewieźć dywan do mieszkania czy też chcę skorzystać z ich usług. Przyjechałam samochodem więc podziękowałam za pomoc w transporcie. Cała obsługa przebiegała bardzo szybko, sprzedawca był życzliwy, kompetentny i miły.

Iskierka_1

20.05.2009

Terry

Placówka

Szczecinek, Wyszyńskiego 73

Nie zgadzam się (24)
Wczoraj przed południem...
Wczoraj przed południem napisałam do BOK Orange maila z prośbą o pomoc w załatwieniu 2 spraw. Pierwsza dotyczyła wygenerowania kodu abonenta dzięki, któremu mogłabym na stronach Orange dokonywać kontroli płatności faktur, sprawdzać połączenia i korzystać z kilku innych możliwości portalu. Druga sprawa dotyczyła wyjaśnienia dlaczego nie naliczono mi punktów Profit, które się należą za terminową płatność faktury, za miesiąc luty i marzec. Wiem, że płatności były dokonane w terminie, dlatego proszę o wyjaśnienie. W dniu dzisiejszym, przed południem, otrzymałam odpowiedź z BOK Orange, że sprawa dotycząca kodu abonenckiego jest już załatwiona i mogę korzystać z niego. Natomiast sprawa punktów profit, została przekazana do odpowiedniego działu celem wyjaśnienia i jak tylko pracownik będzie miał jakiekolwiek informacje to poinformuje mnie o wyniku sprawy. Mam nadzieję, że odpowiedz otrzymam równie szybko jak załatwiona została sprawa z kodem abonenckim. Duży plus dla Orange za możliwość załatwienia spraw przez internet bez konieczności wiszenia na telefonie celem połączenia się z biurem lub wychodzenia do placówki Orange.

Iskierka_1

19.05.2009

Orange

Placówka

Nie zgadzam się (14)
Odwiedziłam stronę internetową...
Odwiedziłam stronę internetową PZU celem dowiedzenia się w jaki sposób mogę dokonać zmiany danych podanych podczas podpisywania umowy ubezpieczeniowej. Na stronie były odpowiednie formularze do wypełnienia, wydrukowania i przesłania na adres PZU w Warszawie. Wypełniłam formularze i wysłałam je do PZU. Formularzy było 3: formularz zmiany danych osobowych członka funduszu, formularz zawiadomienia o zawarciu związku małżeńskiego oraz formularz zmiany uprawnionych do wypłaty gotówkowej w przypadku zgonu ubezpieczonego. Wraz z formularzami, mimo że nie było takiego wymogu, wysłałam kopię dowodu osobistego oraz kopie aktu małżeństwa. Po kilku dniach otrzymałam list od PZU z informacją, że moje wnioski nie mogą zostać zaewidencjonowane ponieważ nie dosłałam kolejnego wniosku o nazwie: formularz zawiadomienia o zmianie w stosunkach majątkowych między Członkiem Funduszu, a jego małżonkiem. Jak wyjaśniono mi w liście podpisując umowę z PZU byłam w trakcie pierwszego małżeństwa i muszę poinformować PZU o jego zakończeniu. Do formularza koniecznie muszę dołączyć oryginał dokumentu potwierdzającego stan prawny lub jego kopię poświadczoną notarialnie czyli musze udać się doi sądu po odpis orzeczenia o rozwodzie. Oczywiście wiąże się to z dodatkową papierkową pracą, bieganiem po urzędach i płaceniem pieniędzy. Pytam się tylko w jakim celu PZU potrzebuje dowód przeprowadzenia rozwodu skoro potwierdziłam ponowne wyjście za mąż. Wiadomo, ze skoro udzielono mi ślubu to zgodnie z prawem moje poprzednie małżeństwo zostało rozwiązane w sposób prawidłowy. Po co ta cała biurokracja? Po co dwa różne dokumenty na potwierdzenie jednej rzeczy?

Iskierka_1

19.05.2009

PZU

Placówka

Nie zgadzam się (22)
Udałam się do...
Udałam się do sklepu ogrodniczego celem zakupu sadzonek winogrona. Przed sklepem na regałach ustawione były sadzonki mniejszych rozmiarów, przy regałach na ziemi stały krzewy i drzewa owocowe. Wszystko równiutko poustawiane. Towaru było sporo jak na powierzchnię przeznaczoną na ten cel. Dzięki dużej ilości sadzonek klient miał w czym wybierać. Niestety mankamentem było to, ze nie wszędzie można było się dostać by z bliska obejrzeć sadzonki. Jednakże zaraz po wejściu na teren sklepu podszedł do mnie pracownik i zaproponował pomoc. Powiedziałam mu, że szukam sadzonek winogrona. Chciałabym kupić 3 sztuki. Zapytał czy to ma być ta sama odmiana czy tez chciałabym każdą sadzonkę z innej odmiany. Po uzyskaniu informacji zaczął pokazywać mi różne sadzonki, które wg niego prezentowały się najlepiej. Wybrałam z nich te, które najbardziej mi odpowiadały i poszłam zapłacić. Po zapłaceniu za towar okazało się, ze pracownik już wsadził sadzonki do reklamówki i czekają one na mnie do odbioru przed sklepem.

Iskierka_1

19.05.2009

Ogród

Placówka

Szczecinek, Wyszyńskiego 73

Nie zgadzam się (16)
Okazyjne zakupy w...
Okazyjne zakupy w sklepie po otrzymaniu gazetki informacyjnej z promocjami na ten tydzień. Nadmieniam, ze gazetka bardzo często trafia do skrzynki na listy i na jej podstawi jestem na bieżąco z promocjami Tesco. Po wejściu do sklepu zaczęłam chodzić z wózkiem pomiędzy regałami w poszukiwaniu ciekawych promocji. Musze powiedzieć, że towar na półkach był równo poukładany a każdy asortyment posiadał cenę. Nie znalazłam ani jednego towaru, który byłby nie oznakowany. Poza tym nie zauważyłam tam też żadnego kurzu czy też innego brudu. Najbardziej nie lubię przechodzić w supermarketach obok działu mięsnego ponieważ w większości przypadków panuje tam odór psującego się towaru. Na szczęście miło mnie zaskoczył brak owego zapachu. Zastrzeżenia mam tylko do ilości otwartych kas. W dniu obserwacji w sklepie było sporo kupujących, którzy zmuszeni byli stać w sporych kolejkach do kasy. Na koniec zakupów kolejna miła sytuacja w sklepie. Pan ochroniarz pomógł w zapakowaniu dużego kartonu do wózka kobiecie z małym dzieckiem. Teraz wiem, że w razie potrzeby mogę liczyć na pomoc, a pan ochroniarz nie jest w sklepie tylko po to by wypatrywać złodzei.

Iskierka_1

19.05.2009

Tesco

Placówka

Szczecinek, ul. Koszalińska 82

Nie zgadzam się (14)
Wracałam z pracy...
Wracałam z pracy do domu komunikacją miejską. Na którymś z przystanków wsiadł pracownik upoważniony do kontroli biletów. Podszedł do jednej z osób jadących autobusem. Był to mężczyzna w wieku około 40 lat. Z zachowania oraz wyglądu było widać, że człowiek jest upośledzony umysłowo. Pracownik poprosił go o bilet jednakże mężczyzna biletu nie posiadał. Szukał po kieszeniach legitymacji zwalniającej go z obowiązku kupienia biletu. Nie mógł jej znaleźć. Pracownik powiedział, ze skoro nie ma biletu ani legitymacji to ukarze mężczyznę mandatem. Mężczyzna nie chciał się zgodzić powiedział, że musiał niechcący zostawić legitymację w domu. Za mężczyzną wstawiła się kobieta, która znała go gdyż mieszkają w jednym bloku. Potwierdziła fakt upośledzenia mężczyzny. Jednakże pracownik nie chciał słuchać tłumaczeń. Powiedział, że legitymacja musi być i koniec. Za mężczyzną wstawili się kolejni ludzie, którzy zwracali uwagę na fakt iż upośledzenie mężczyzny jest tak widoczne, że legitymacja w tym przypadku to zwykła formalność. Pracownik był nieustępliwy. Mówił, że regulamin jest po to by go przestrzegać. Nakazał mężczyźnie wyjść z autobusu na najbliższym przystanku by tam dokończyć formalności spisywania mandatu już bez ingerencji podróżnych. Wydaje mi się, że w takim zawodzie trzeba wykazać się odrobiną wyrozumiałości a nie tylko zasłaniać się przepisami.

Iskierka_1

15.05.2009
Nie zgadzam się (25)
Zaszłam do sklepu...
Zaszłam do sklepu w poszukiwaniu fajnych ciuchów. W sklepie były końcówki zimowej kolekcji oraz dużo nowości. Jak to w sobotę klientów bardzo dużo. Ekspedientki starały się poradzić sobie z dużą ilością kupujących i bałaganem jaki po sobie zostawiali szukając pasujących na nich ubrań. Jedna z pań stała przy kasie i obsługiwała tylko płacących za zakupy. Dwie kolejne zajęte były układaniem towaru na półkach i poprawianiu ich na wieszakach. Do przebieralni ustawiła się spora kolejka. Wybrałam sobie rzeczy i poszłam piętro wyżej do działu dziecięcego połączonego z obuwniczym by tam przymierzyć je i ewentualnie zapłacić. Jak przewidywałam przebieralnie były puste. Po wybraniu odpowiednich rzeczy podeszłam do kasy. Ponieważ była mała kolejka zaczęłam czytać informacje ustawione na ladzie. Napisano tam, że przy zakupie powyżej 100 zł klientowi przysługuje kupon, który upoważnia do losowania 150 dwuosobowych zaproszeń na „Szafirowy powiew wiosny”, który będzie prowadzony przez Marcina Prokopa. Zapłaciłam za zakupy i okazało się, że wydałam ponad 200 zł. Zapytałam ekspedientkę o tą promocję, ale ona nic nie odpowiedziała i zaczęła obsługiwać kolejnego klienta. Poczekałam trochę nie chcąc jej przeszkadzać. Gdy skończyła obsługę klienta znowu zapytałam o kupon, który bym chciała dostać. Odpowiedziała: tam leży... Wzięłam kupon i wyszłam zniechęcona. Usiadłam na ławeczce przed sklepem by wpisać dane. Okazało się, że potrzebny jest numer paragonu. Spojrzałam na paragon, a tam było dużo różnych numerów. Zupełnie nie wiedziałam, który jest tym jaki powinnam spisać. Wróciłam z powrotem do sklepu do tej samej pracownicy z prośbą o wskazanie prawidłowego numeru. Oczywiście musiałam ustawić się w kolejce by dowiedzieć się jednej rzeczy. Przede mną stało 5 osób. Ekspedienta, bez większego entuzjazmu, pokazała mi numer paragonu. Gdyby wykazała trochę chęci to wszystkie informacje na temat promocji uzyskałabym od razu i nie musiałabym stać kilka razy w kolejce. Moim zdaniem taka promocja ma budować dobry wizerunek firmy. Zachowanie ekspedientki zniweczyło działania C&A.

Iskierka_1

15.05.2009

C&A

Placówka

Poznań, al. Solidarności 47

Nie zgadzam się (20)
Postanowiliśmy z mężem...
Postanowiliśmy z mężem zrobić ogrodzenie naszej działeczki warzywnej w Ogrodach Działkowych. Zakupiliśmy potrzebne rzeczy i umówiliśmy osobę, która wykona dla nas prace. Wszystko zgłosiliśmy u gospodarza ogrodów informując kiedy zaczną się prace. Pracownik zaczął w poniedziałek, we wtorek przyszliśmy na działkę zobaczyć jak postępują prace. W czwartek zadzwoniła do mnie koleżanka, z zapytaniem dlaczego wkopane do tej pory słupki stanowiące podstawę ogrodzenia są wyciągnięte i leżą na drodze. Zdziwiłam się tym zapytaniem bardzo. Zadzwoniłam do wykonawcy ogrodzenia z pytaniem co się dzieje. Odpowiedział mi, że w czwartek rano gospodarz wraz z prezesem ogrodów działkowych przyszli na działkę i zaczęli się przekrzykiwać jeden przez drugiego, iż ogrodzenie jest krzywo stawiane i słupki wychodzą poza granicę działki. Kiedy pracownik próbował im wytłumaczyć, że stawia słupki prostopadle do drogi i wszystko jest w porządku to gospodarz wydarł się, że nie pracownik wykonujący ogrodzenie jest właścicielem działki i nie ma tu nic do gadania. Od razu zaczął wyrywać słupki z ziemi i rzucać je drogę. Pracownik właśnie chciał do nas zadzwonić i poinformować o całym incydencie. Po południu wybraliśmy się z mężem do gospodarza ogrodów by wyjaśnić sprawę. Gospodarz był bardzo nieprzyjemny nie chciał z nami rozmawiać, każde nasze słowo zagłuszał krzykiem. Na pytanie jakim prawem wydarł słupki nie informując nas o tym odpowiedział, że prawo to on ma bo jest gospodarzem ogrodów a poza tym, gdyby pracownik poprawił ogrodzenie to nic takiego nie miało by miejsca. Rozmowa z prezesem też niewiele dała. Stał murem za gospodarzem. Poza tym wspomniał o tym, że wybraliśmy sobie nieprawidłową osobę do wykonywania ogrodzenia co jednym słowem można tłumaczyć, iż obaj panowie mają pierwszeństwo w wykonywaniu wszelkich prac na działkach i do nich należy się najpierw zwrócić z propozycją pracy.

Iskierka_1

15.05.2009

Ogrody Działkowe im Sienkiewicza

Placówka

Szczecinek, Sienkiewicza

Nie zgadzam się (15)
Kupiłam mieszkanie własnościowe...
Kupiłam mieszkanie własnościowe od członka spółdzielni. Zgodnie z aktem notarialnym poprzedni właściciel miał rozliczyć się ze spółdzielnią oraz zdać mi mieszkanie 31.10.07. Ja udałam się do spółdzielni z zapytaniem w jaki sposób należy prawidłowo przygotować dokumenty zdawczo-odbiorcze mieszkania by później nie okazało się, że będę musiała pokrywać jakieś zaległości dłużnika. Pracownica spółdzielni poinformowała mnie, że najważniejsze to spisać stany zużycia wody z wodomierzy by prawidłowo wyliczyć kto ile zużył. Gaz jest płacony ryczałtem więc nie trzeba niczego spisywać, sprawę prądu należy załatwić z energetyką a centralne ogrzewanie będzie rozliczane proporcjonalnie do zamieszkałych przez poszczególnych lokatorów miesięcy. Zrobiłam wszystko jak poinstruowała mnie pracownica. Po kilku miesiącach przyszło rozliczenie centralnego ogrzewania. Okazało się, ze poprzedni właściciel ma zwrot pieniędzy z wpłacanych zaliczek na c.o., natomiast ja muszę dopłacić. Zbulwersowałam się ponieważ mieszkając przez te 2 miesiące oszczędzałam na ogrzewaniu bardzo i spodziewałam się jakiegoś zwrotu. Zresztą zgodnie z informacjami uzyskanymi od pracownicy spółdzielni mieliśmy być rozliczani proporcjonalnie do miesięcy co oznacza, ze jeżeli występuje jakaś nadpłata to kwota nadpłaty jest dzielona przez 12 miesięcy i mnożona przez ilość miesięcy zamieszkiwania poszczególnych lokatorów. Analogicznie sprawa wygląda z niedoborem. Udałam się do spółdzielni wyjaśnić sprawę. Na miejscu dowiedziałam się, że moje rozumowanie jest błędne i od 3 lat spółdzielnia inaczej rozlicza mieszkania, w których następuje zmiana właściciela. Do prawidłowego i najbardziej realnego rozliczenia mieszkania potrzebne są stany zużycia ciepła odczytane z podzielników podczas zdawania mieszkania. Ja niestety nie miałam tych danych spisanych przez co straciłam gdyż spółdzielnia naliczyła opłaty zgodnie z różnymi współczynnikami występującymi w okresie letnim i zimowym. Ogólnie, dla mnie oznaczało to tyle, że gdybym nawet nie mieszkała przez te 2 miesiące i nie grzała mieszkania to i tak musiałabym dopłacić ponieważ moje miesięczne zaliczki są niższe niż koszty zużycia wyliczone współczynnikami. Poczułam się oszukana. Pracownica oczywiście wyparła się wszystkiego mówiąc, że na pewno mówiła mi o spisaniu odczytów podzielników ciepła. Reklamacji nie mogłam złożyć ponieważ wszystko zostało prawidłowo wyliczone. W świetle obowiązujących regulaminów w Spółdzielni wszystko odbyło się prawidłowo.

Iskierka_1

15.05.2009

Szczecinecka Spółdzielnia Mieszkaniowa

Placówka

Szczecinek, 28 Lutego 14

Nie zgadzam się (25)
Wybrałam się z...
Wybrałam się z koleżanką do tego sklepu ponieważ koniecznie chciała kupić upatrzone tam kozaczki. Weszłyśmy do sklepu i od razu podeszłyśmy do regału z kozaczkami. Koleżanka wzięła wybrany model do ręki i zaczęła je dokładnie oglądać. Ponieważ kosztowały 300 zł zaczęła się zastanawiać czy je wziąć czy też nie. Przez minutę oglądała je z każdej strony rozważając głośno za i przeciw. W tym samym czasie, zupełnie niespodziewanie, podeszła do nas ekspedientka, powiedziała: przepraszam i wyciągnęła koleżance bez żadnego tłumaczenia but z dłoni. Obie zdziwione odwróciłyśmy się w stronę odchodzącej ekspedientki. Sprzedawczyni podała but innej klientce, która chciała właśnie ten rozmiar przymierzyć. Zupełnie nie zwracała na nas uwagi. Przez chwilę stałyśmy z koleżanką zupełnie zdezorientowane. Po tym czasie postanowiłyśmy wyjść ze sklepu nie robiąc tam zakupów, gdyż uznałyśmy, że ekspedientka potraktowała nas w niewłaściwy sposób. Jej zachowanie sprawiło, że poczułyśmy się jak osoby, których nie stać na zakup tak drogich butów i tylko niepotrzebnie brudzimy kozaczki swoimi rękoma. Zdecydowanie będę omijać ten sklep z daleka chyba, że mentalność obsługi się zmieni.

Iskierka_1

14.05.2009

VENEZIA

Placówka

Poznań, Plac Wiosny Ludów 2

Nie zgadzam się (14)
Sklep Avans był...
Sklep Avans był kolejnym sklepem na mojej liście, w którym szukałam prostownicy do włosów. Miałam już dokładnie upatrzoną markę i model. Sprzęt był sprawdzony przeze mnie wcześniej i nic innego dla mnie nie wchodziło w grę. Po wejściu do sklepu swoje kroki skierowałam od razu do regału z prostownicami. Jednakże tam nie znalazłam wybranej przeze mnie marki. Od razu podszedł do mnie sprzedawca. Powiedziałam mu czego szukam, a on odpowiedział, że na 100% tego towaru nie ma na stanie. Jednakże w zamian za to może zaproponować mi inną prostownicę, której parametry odpowiadają mojej wybranej. Nie chciałam kupować czegoś czego nie znam dlatego podziękowałam za propozycję. Zapytałam czy w najbliższym czasie szykuje się jakaś dostawa i jest szansa na to, ze dowiozą interesujący mnie towar. Sprzedawca od razu odpowiedział, że raczej nie spodziewają się nowej dostawy w tym tygodniu, a jeżeli nawet to na pewno nie będzie tam wybranego przeze mnie modelu prostownicy. Powiedział również, że jeżeli wyrażam chęć jej zakupu to on może ją specjalnie zamówić i w przeciągu 7 dni będę miała towar. Niestety nie potrafił w chwili obecnej podać mi dokładnej ceny, gdyż musiałby zadzwonić najpierw do dostawcy. Jeszcze raz podziękowałam i poszłam szukać dalej prostownicy. Ogólnie sklep dostaje u mnie minusik za mały asortyment towaru, choć z drugiej strony nie można wymagać aby sklep miał na zapleczu wszystko o co zapyta klient. Duży plus za zaangażowanie sprzedawcy w to co robi. Nie zbył mnie suchą informacją, że towaru nie ma tylko próbował sprzedać mi w miejsce brakującego towaru inną markę o podobnych parametrach lub zamówić specjalnie dla mnie towar, który mnie interesował.

Iskierka_1

14.05.2009

Avans.pl

Placówka

Szczecinek, Koszalińska 80

Nie zgadzam się (26)
Lubię w tym...
Lubię w tym sklepie robić zakupy, gdyż zawsze można znaleźć tam coś ciekawego. Do odwiedzenia tego sklepu zachęciły mnie dodatkowo informacje z obniżkami cen. Po wejściu do sklepu okazało się, ze jest tam sporo kupujących osób, które przekładają i rozkładają ubrania na które zwróciły uwagę. Jedna z pracownic sklepu cały swój czas poświęcała na ponowne ułożenie towaru na półce i poprawianiu tego co klientki zmieniły. Odbierała również ubrania od klientek, które po przymierzeniu danej rzeczy nie wiedziały gdzie je odwiesić. Dużym plus stawiam sklepowi właśnie za to, że nie trzeba było po przymierzeniu ubrania chodzić i szukać regału by ciuszek odwiesić z powrotem. Mimo stosunkowo dużej ilości osób bez problemu mogłam przemieszczać się pomiędzy wieszakami w poszukiwaniu fajnych ciuchów. Nie mogę narzekać również na to, że były one niechlujnie powieszone czy też poukładane. Po wybraniu interesujących mnie rzeczy udałam się do kasy. Podałam ubrania i wyciągnęłam kartę kredytową by zapłacić. Nieopatrznie położyłam ją na blacie. Ekspedientka delikatnie zwróciła mi uwagę bym szybko zabrała kartę z blatu gdyż może się ona rozmagnesować przez zamontowane w blacie magnesy do ściągania zabezpieczeń z ubrań. Oczywiście informacja była napisana na blacie jednakże ja nie zauważyłam jej wpatrując się w ekspedientkę pakującą moje zakupy. Po wydaniu paragonu ekspedientka podziękowała za zakupy i zaprosiła do ponownego odwiedzenia sklepu.

Iskierka_1

14.05.2009

Camaieu

Placówka

Poznań, Półwiejska 32

Nie zgadzam się (26)
Wybrałam się do...
Wybrałam się do sklepu w poszukiwaniu ładnych rajstop. Zaraz po wejściu do sklepu zaczęłam rozglądać się za interesującym mnie towarem. Po obejrzeniu kilku regałów podeszła do mnie ekspedienta ze standardowym pytaniem w czym może mi pomóc. Wyjaśniłam czego szukam. Ekspedientka pokazała mi kilka kolorów rajstop zarówno gładkich jak i we wzorki. Pomogła mi wybrać najlepsze jakościowo rajstopy, które nie uległyby szybkiemu zniszczeniu. Przez cały czas była dla mnie uprzejma i miła. Dużą wadą tego lokalu jest fakt iż mieści się w stosunkowo małym pomieszczeniu. Robienie zakupów przy większej ilości klientów jest poważnie utrudnione. Nie można wtedy spokojnie obejrzeć interesującego nas towaru. W trakcie mojej bytności w sklepie momentami było tam ciasno. Ogólnie sklep i obsługę oceniam pozytywnie. Myślę, ze większy nacisk powinno się kłaść na lepsze wyeksponowanie towaru.

Iskierka_1

14.05.2009

Gatta

Placówka

Poznań, CH Stary Browar, ul. Półwiejska 42

Nie zgadzam się (20)
Zamówiłam przez internet...
Zamówiłam przez internet komodę do kompletu mebli, które mam w pokoju. Przewóz miał się odbyć formą przwozową Siódemka, która paczki do 25 km wnosi do mieszkania. Zależało mi na tym, gdyż obawiałam się, że w czasie dostawy towaru mąż będzie w delegacji i nie będzie miał kto wnieść paczkę. W dniu odbioru przesyłki okazało się, że towar przywiozła inna firma, która przyjechała dużym ciężarowym samochodem. Na moim osiedlu jest ograniczenie wjazdu dla samochodów powyżej 3,5 T. Kierowca odmówił zatem podjechania pod klatkę. Mąż musiał zatem podjechać swoim samochodem, przełożyć paczki do auta i sam zanieść mebel do mieszkania. Po otwarciu paczek okazało się, ze poszczególne elementy są zarysowane oraz zgniecione przez paski spinające, których używa się do spinania towarów na palecie. Ewidentnie towar został uszkodzony już w magazynie producenta. Zrobiłam zdjęcia i zgłosiłam reklamację do sklepu. Termin odpowiedzi na reklamację wynosił 14 dni. Po 10 dniach napisałam maila do sklepu z zapytaniem co z reklamacją? Prosiłam o pilną odpowiedź co zrobić z otwartymi paczkami, które zagracały mi cały dziecinny pokój. W odpowiedzi otrzymałam, że sprzedawca uzgadnia z producentem w jaki sposób ma nastąpić naprawa mebla. Po kolejnych 3 dniach przyszła odpowiedź, że zostanie udzielony mi rabat w wysokości 5% wartości ceny. Odpowiedziała, że się nie zgadzam ponieważ jego naprawa zdecydowanie przekroczy tą kwotę i proszę o inne rozwiązanie sprawy. Po kolejnych 4 dniach ponownie napisałam maila, z zapytaniem co dzieje się w sprawie reklamacji i ponownie zwróciłam uwagę na fakt, że rozłożone elementy szafki przeszkadzają mi. Odpowiedziano mi, że właśnie sprzedawca uzgadnia z producentem kiedy pracownicy mogą zajechać do mnie naprawić mebel. Ta odpowiedź mnie zdenerwowała bo oznaczało to kolejne dni czekania. Napisałam, że nie będę dłużej czekać i albo mebel naprawię we własnym zakresie i kwota naprawy zostanie mi zwrócona albo spakuje wszystkie elementy i odeślę towar na koszt sprzedawcy. Sprzedawca odpowiedział, że się nie zgadza i za parę dni ktoś podjedzie. Odpowiedziałam, że w ciągu 7 dni mają wpłynąć pieniądze na konto za naprawę mebla, a jeżeli nie to odsyłam paczki z powrotem i żądam zwrotu wpłaconych pieniędzy. Przed upływem 7 dni sprzedawca wpłacił na konto pieniądze. Cała sprawa z reklamacją trwała ponad miesiąc. W tym czasie nie byłam informowana o postępach w reklamacji. Jakiekolwiek informacje uzyskiwałam po moich ponagleniach w tej sprawie. Na koniec otrzymałam fakturę korygującą na zakup mebla o wartość jaką sprzedawca mi zwrócił na konto. Nie byłoby nic w tym dziwnego gdyby nie fakt, że nigdy nie otrzymałam faktury na zakup wspomnianej szafki.

Iskierka_1

14.05.2009

Ekstra Punkt Meblowy

Placówka

Włocławek, Rolna 5

Nie zgadzam się (26)
Kontaktowałam się z...
Kontaktowałam się z biurem obsługi klienta Orange w sprawie zmiany nazwiska, która nie nastąpiła mimo przekazania wszystkich danych oraz zwróconego przez kuriera do Orange aneksu do umowy zawartej kilka lat temu jeszcze na poprzednie nazwisko. Próbowałam kontaktować się telefonicznie, a po nie udanej próbie dodzwonienia zostawiłam prośbę o oddzwonienie i napisałam dodatkowo maila opisującego sprawę. Następnego dnia zadzwoniła do mnie pracownika bok z zapytaniem w czym może mi pomóc, gdyż zostawiłam prośbę o telefon do siebie. Wyjaśniłam jej sprawę. Odpowiedziała, że zajmie się wszystkim i prosiła mnie bym czekała na ponowny telefon od niej z odpowiedzią. Kolejnego dnia rano otrzymałam odpowiedź mailem, że moje dane zostały w systemie zaktualizowane, natomiast aneks do umowy zostanie ponownie wystawiony na nowe nazwisko i wysłany kurierem zaraz po tym jak poprzedni aneks wróci do biura. Tego samego dnia zadzwoniła do mnie ta sama pracownica bok Orange i przekazała dokładnie te same dane co w mailu. Ponadto powiedziała, że pozwoli sobie ponownie do mnie zadzwonić jak tylko aneks zostanie wysłany by mnie poinformować, że już jest w drodze. Na koniec powiedziała, że cieszy się bardzo, że mogła mi pomóc i pożegnała się. Cała rozmowa przebiegała w bardzo miłej atmosferze, pracownica była uprzejma i rzeczowa. Prowadziła rozmowę w taki sposób, że wiedziałam iż wszystko będzie dopięte na ostatni guzik. Poza tym wywiązywała się ze wszystkich złożonych telefonicznie obietnic. Chciałabym, aby takie osoby obsługiwały mnie zawsze.

Iskierka_1

14.05.2009

Orange

Placówka

Nie zgadzam się (26)
Wracałam do domu...
Wracałam do domu z pracy. Na przystanku spotkałam koleżankę z rocznym dzieckiem siedzącym w wózku. Jechałyśmy w tą samą stronę więc czekałyśmy na ten sam autobus. O 15.20 z 8 minutowym opóźnieniem przyjechał ten na który czekałyśmy. Był to autobus starego typu ze schodami, więc nie siadłyśmy do niego ponieważ wózek nie chciał się zmieścić w przejściu. Poczekałyśmy na następny. Przyjechał 5 minut później i okazało się, że znowu to jest autobus starego typu. Postanowiłyśmy poczekać na następny. Przyjechał i kolejny raz okazało się, że nie ma możliwości wsiąść do autobusu z wózkiem. Postanowiłyśmy poczekać na jeszcze jeden. W ten musiałybyśmy wsiąść, ponieważ następny autobus jechał dopiero 30 min później. Na nasze nieszczęście znowu przyjechał autobus starego typu. Próbowałyśmy we dwie wnieść wózek do środka ale koła nam się blokowały w przejściu. Poprosiłam kierowcę by pomógł nam z wózkiem. Odpowiedział, że on jest do prowadzenia autobusu a nie do wnoszenia wózków i to nie jego wina, że musi takim „gruchotem” jeździć. Poza tym możemy poczekać na kolejny autobus, który na pewno będzie lepszy. Odpowiedziałyśmy mu, że już 3 autobusy odjechały i nie będziemy dłużej czekać. Z wielką niechęcią pomógł nam wnieść wózek do autobusu pomrukując przy tym pod nosem.

Iskierka_1

14.05.2009
Nie zgadzam się (24)
Wybrałam się do...
Wybrałam się do miasta zrobić zakupy przedświąteczne. Po drodze mijałam sklep Neonet. Zaszłam do niego i po w wejściu do środka od razu zauważyłam duży płaski 46 calowy telewizor. Właśnie taki jakiego szukałam. Był tak wyeksponowany, że nie można było go nie zauważyć. Oczywiście przy telewizorze duży napis z informacją, że telewizor jest w chwili obecnej w promocji i można go kupić taniej. Zanim doczytałam jakie ma parametry już zjawił się sprzedawca z pytaniem w czym może pomóc. Na moją odpowiedź, że interesuje mnie ten telewizor zaczął informować o wszystkich parametrach i możliwościach. Dokładnie wytłumaczył i pokazał jaka jest różnica w odbiorze programów cyfrowych i analogowych. Zapytałam o możliwość zakupu na raty. Pracownik poprosił mnie bym przeszła do koleżanki, która wszystko mi wyjaśni a sam wrócił na salę sklepową i zajął się innym klientem. Powiedziałam pracownicy, że chciałabym wpłacić 1000 zł a resztę wziąć na raty. Poprosiłam o taką opcje, która umożliwi mi spłatę jak najmniejszym kosztem. Pracownica powiedziała, że ze względu na to iż wpłacam 1000 zł ona zaproponuje mi gratis szyny do zawieszenia telewizora na ścianie, jeżeli wyrażam na nie chęć. Poza tym proponuje mi kredyt w 2 bankach: jeden z nich jest co prawda tańszy o 300 zł od drugiego, jednakże z drugim dostane dodatkowo kamerę cyfrową wartą 750 zł, więc de facto zyskuje na nim więcej. Zdecydowałam się na odpowiedni dla mnie kredyt i sfinalizowaliśmy transakcję. W tym czasie podszedł do nas pracownik, który opowiadał mi o telewizorze i zapytał czy towar ma zostać dowieziony do miejsca zamieszkania, czy tez sama go odbiorę. Poinformowałam go, że w zasadzie to mieszkam w Szczecinku i raczej tam to sama go zawiozę. Pracownik zapytał jakim samochodem telewizor będzie wieziony ponieważ miało to istotne znaczenie ze względu na wielkość kartonu. Ponieważ jeszcze nie wiedziałam zaproponował, że poda wymiary kartonu by lepiej można było dopasować wszystko. Godzinę później wróciłam do sklepu z mężem by zabrać telewizor. Ponieważ karton był duży dwóch pracowników sklepu pomogło nam w zapakowaniu kartonu do auta.

Iskierka_1

14.05.2009

NEONET

Placówka

Wałcz, Pl. Wolności 3

Nie zgadzam się (29)

Strefa Gwiazd Jakości Obsługi