Będąc w Szczecinie postanowiłam zajrzeć do marketu JYSK by zobaczyć, czy nie ma tam obecnie jakiś ciekawych promocji lub innych atrakcyjnych rzeczy, które by mnie zainteresowały. Weszłam do sklepu, przywitał mnie przy wejściu kasjer zarówno usmiechem jak i słowami. Obeszłam cały sklep zwracając uwagę na rzeczy będące w promocji i znalazłam grilla ogrodowego, który był objety promocją. Jego normalna cena wynosiła 159 zł a w promocji 99 zł. Grill był bardzo dobrze wykonany, solidny i na tyle duży by obsłużyć większe spotkanie. Wiedziałam, że wart jest tych pieniędzy. Zatem poprosiłam sprzedawcę o tego grilla. Sprzedawca powiedział, że jest to ostatni grill i może mi go sprzedać, ale dostanę go takiego złożonego w całości. Odpowiedziałam mu, że nie zgadzam się na to ponieważ grill jest zbyt duży by zmieścił sie do bagażnika samochodu osobowego. Nie zmieści się nawet na tylne siedzenie tego auta. Zreszta tam już był fotelik dla dziecka i moja córka w nim. Zatem proszę o rozłożenie grilla i zapakowanie do oryginalnego kartonu. Sprzedawca odpowiedział na to, iż w zasadzie to on nie może sprzedać tego grilla bo stanowi reklamę towaru i nie jest na sprzedaż. Jak chcę kupić to mogę przyjechać w czwartek wtedy będzie nowa dostawa grilli. Nie zgodziłam się. W Szczecinie byłam okazjonalnie i przejechałam w jedną stronę 180 km by załatwić pewne sprawy. Nie bedę specjalnie jechała do Szczecina kolejnych 180 km tylko po to by kupić towar, którym jestem zainteresowana. Zresztą na grillu nie ma żadnej informacji, że towar nie podlega sprzedaży bo stanowi wystrój sklepu. Poprosiłam pracownika o klucze by samodzielnie rozłożyc grilla na części. Pracownik odmówił. W tym momencie przyszedł inny pracownik i zapytał w czym jest problem. Opowiedziałam mu o wszystkim i powiedziałam, że jestem zażenowana całą tą sytuacją. Pracownik poinformował, że na zapleczu ma jeszcze jednego grilla, który co prawda został zamówiony i czeka na odbiór, ale zostanie mi sprzedany. Natomiast ten, który stoi na sklepie zostanie odłożony dla osoby, której grilla ja wezmę. Ostatecznie zakupiłam towar, ale cała ta sytuacja była tak paradoksalna i niemiła, że częstym klientem w tym sklepie nie zamierzam być.
Złożyłam wniosek o kartę kredytową w mbanku. Wniosek został przeze mnie podpisany i przesłany przez przedstawiciela mBanku do ostatecznej analizy w dniu 22.10.2008. Pod taką datą widnieje w systemie jako rozpatrzony w 55%. Ponieważ od czasu dostarczenia dokumentacji minęły 2 tygodnie postanowiłam dowiedzieć się, dlaczego wniosek utknął na tym poziomie i co jest tego powodem. Próbowałam skontaktować się z mlinią poprzez czat, który dostępny jest po zalogowaniu do systemu. Czekałam 2.45 min na połączenie z obsługa. Bezskutecznie. Pomyslałam, że w godzinach 13.00-15.00 dużo osób próbuje sie połączyć, więc moje szanse są znikome. Postanowiłam zatem wysłać zapytanie o wniosek poprzez formularz kontaktowy. Ale i tu znalazłam problemy.Okno formularza zupełnie nie współgrało ze stoną internetową na której się wyświetlało. Przesunięcia okienek dialogowych (część z nich nie była widoczna na stronie)spowodowały, że nie mogłam wpisać zarówno swoich danych jak i treści zapytania. Musiałam zatem skorzystać z infolini, którą staram sie omijać ze względu na wydłużony czas oczekiwania na połączenie. Postanowiłam zadzwonić koło 18.00 mając nadzieję, że połączenie będzie szybsze. Udało sie połączyć stosunkowo szybko. Przywitał mnie głos pani, która przedstawiła się i zapytała w czym może mi pomóc. Przedstawiłam jej sprawę złożonego wniosku o kartę kredytową: powiedziałam, ze niepokoi mnie to iż tak długo odbywa się weryfikacja. Poprosiłam o sprawdzenie, czy może brakuje jakiś dokumentów, które powinnam dodatkowo złożyć by zakończyć procedurę. Pani grzecznie poprosiła bym podczekała na linii a ona w tym czasie sprawdzi jaki jest status wniosku. Na odpowiedź czekałam dokładnie 8 minut. Czas ten był przerywany przez pracownika kolejnymi prośbami o cierpliwość. Kiedy po 8 minutach pracownik zaczął przekazywac mi informacje okazało się, że nie może ustalić co dzieje się z moim wnioskiem. Z informacji w systemie wynika, że wszystkie dokumenty zostały dostarczone do analizy. Jednakże na tym kończy się jego wiedza. Zatem poświęciłam łącznie ponad 10 minut by nie uzyskać żadnej informacji na temat złożonego wniosku. Nie uzyskałam również informacji co mam dalej w tym przypadku zrobić. Czekać dalej? Może złożyć reklamację? dziaj jest 18.11.08. Reklamacji jeszcze nie złożyłam. Czekam. Status realizacji wniosku po prawie miesiącu czekania nadal na poziomie 55%. Jestem zażenowana tym bardziej, że jest to już drugi złożony przeze mnie wniosek o kartę kredytową. Z poprzednim również miałam problemy.
Zawitałam do hurtowni jako osoba, chcąca otworzyć sklep spożywczo-przemysłowy na swoim osiedlu. Starałam skontaktować się z kierownikiem placówki by dowiedzieć się o zasadach współpracy. Kierownik był nieobecny. Wyszedł na chwilę poza hurtownię. Jednakże nie wrócił do końca mojego pobytu w hurtowni trwającego około godzinę. W zastępstwie kierownika starała się odpowiedzieć na moje pytania osoba siedząca w kasie. Jednakże jej informacje na temat współpracy były bardzo ogólnikowe i sprowadzały się do stwierdzenia, że jak kierownik wróci to dokładnie opowie wszystko. Obeszłam międzyczasie hurtownię by móc zobaczyć jak to wszystko wygląda. Zauważyłam brak na wielu regałach wywieszonych informacji o cenach towarów znajdujących się na półce. Półki z towarami świeciły pustkami, co sprawiało wrażenie, ze hurtownia jest słabo zaopatrzona. Cena zakupionego przezemnie towaru odczytana z faktury nie pokrywała się z ceną wywieszoną na regale. W alejach leżały puste kartony, które uniemożliwiały swobodne przejście. Na regałach panował bałagan i brud. Towary skłądowane były w kartonach po innych towarach. Np. paluszki w kartonie po papierosach. Ogólnie wrażenie bardzo negatywne.
Sytuacja miała miejsce już ponad rok temu, ale uważam że jest godna uwagi.
Starałam się wtedy o kredyt na zakup mieszkania. Ponieważ był to dla mnie nowy temat zupełnie nie wiedziałam jak zabrać się do realizacji. Na szczęście, w ostateczności, trafiłam do banku w którym mam konto. Wyjaśniłam pracownikowi, że chcę kupić mieszkanie, ale nie posiadam żadnego wkładu własnego. Pracownik przedstawił mi kilka scenariuszy otrzymania kredytu biorąc pod uwagę speceficzne problemy z jakimi się borykałam:
- wycena mieszkania zrobiona przez rzeczoznawcę opiewała na niższą kwotę niż ta za którą miałam kupić mieszkanie,
- nie posiadałam wolnych środków na opłaty około kredytowe oraz notariusza,
- posiadałam zaciagnięte kredyty konsumpcyjne.
Powyższe problemy były nie do przeskoczenia w innych bankach. Jeżeli udało rozwiązać się jeden problem to na drugim stawaliśmy.
Pracownik banku, w którym mam konto wytłumaczył mi, że w moim przypadku najlepszym rozwiązaniem byłoby połączenie kredytu hipotecznego z kredytem konsumpcyjnym. Kredyt konsumpcyjny uzupełniłby brakującą wartośc wkładu własnego, spłacił istniejące kredyty konsumpcyjne i stanowił zaplecze dla spłaty pozostałych opłat i prowizji.
Uważam, ze takie podejście do klienta było bardzo profesjinalne i rzeczowe. Własnie takiej pomocy oczekuję idąc do banku po kredyt. Chcę by pracownik był dla mnie doradcą a nie tylko osobą, która przekaże jakie dokumenty są wymagane aby otrzymać kredyt czy pożyczkę.
Dziękujemy za zgłoszenie. Z każdej opinii i oceny wyciągniemy wnioski, aby poprawiać jakość obsługi Klientów.
Dokonywałam zmiany nazwiska...
Dokonywałam zmiany nazwiska w systemie do mojego konta. Obsługa przebiegała bardzo miło i w mojej ocenie prawidłowo. Pracownik banku na bieżąco informował mnie o postępach w zmianie danych. Cała obsługa trwała ok 10 min. Pod koniec dokonywania obsługi do pracownika banku podeszła przełożona i obserwowała sytuację ok 5-10 sek. Po tym czasie, w mojej obecności, powiedziała pracownikowi by zdecydowanie przyspieszył obsługę klienta ponieważ trwa to już za długo. Pracownik poinformował, że właśnie następuje zmiana nazwiska i dlatego cała absługa trwa trochę dłużej. Oceniam negatywnie całą sytuację dlatego, że moim zdaniem przełożony nie powinien zwaracać uwagi pracownikowi w obecności klienta. Cała sytuacja zażenowała mnie. Poczułam sie winna temu co się działo. Zwłaszcza, że przełożona pracownika banku wypowiedziała słowa:"Proszę szybciej obsługiwać Panią bo pewnie się śpieszy. To nie może tak długo trwać." Gdyby nie ten incydent oceniłabym obsługę bardzo pozytywnie.
W tym dniu byłam wraz z mężem w PEKAO w celu upoważnienia męża do mojego konta. Przez jakieś 10 min staliśmy w kolejce do okienka obsługi. Po tym czasie zaczęła nas obsługiwać bardzo miła pani. Jednakże po przekazaniu jej informacji, że chcę upoważnić męża do korzystania z mojego konta pracownik banku poprosił nas byśmy przyszli w innym czasie załatwić ta sprawę ponieważ w chwili obecnej jest duża kolejka a przeprowadzenie procedury upoważnienia wymaga sporo czsu. Zasugerowała byśmy przyszli na następny dzień rano. Odmówiliśmy mówiąc, że rano oboje jesteśmy w pracy i nie możemy się z niej zwolnić. Pracownik odpowiedział, że dzisiaj tego nie upoważnienia ponieważ jest sam na obsłudze klientów indywidualnych a kolejka zwiększa się w dużym tępie. Zrezygnowaliśmy z daleszej wymiany zdań i nakłaniania pracownika do obsługi. Moim zdaniem pracownik nie szanuje czasu swoich klientów, którzy tak jak my, specjalnie ustawiają popołudniowe zadania by móc załatwić sprawę w banku. W godzinach popołudniowych w mojej ocenie jest więcej klientów, gdyż do południa dużo osób pracuje i nie ma możliwości załatwić spraw w tym czasie.Zatem na obsłudze powinno znaleźć się w tym czasie więcej pracowników banku.
Sytuacja dotyczy zakupu zrobionego w Brickomarche (brak na liście). W tym dniu wraz z mężem dokonywałam zakupu siatki ogrodzeniowej. Siatka była wystawiona na zewnątrz budynku, ale niestety, zastawiona innymi artykułami. Poprosiliśmy obsługę o podanie nam 2 zwojów siatki. Podszedł pan z papierosem trzymanym w ręku i skoczył na paletę z siatkami. Skok spowodował deformację leżących tam niektórych rolek. Papierosa przełożył do ust i każdą z rolek przerzucił z jednej palety na drugą (z innymi siatkami ogrodzeniowymi), będącą bliżej nas. Rolki zawinięte były częściowo w folię a cała folia mokra od deszczu. Poprosiliśmy go o przeniesienie tych rolek do kasy ponieważ są bardzo mokre i brudne. Odpowiedział, że mogliśmy zabrać ze sobą wózek do transportu materiału. Zakończyliśmy na tym dyskusję z nim.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.