W witrynie sklepu wystawione były pudełka z filmami DVD. Szyba była czysta, nie było widać na niej żadnych zabrudzeń. Również w środku było czysto, na podłodze nie zauważyłam żadnych plam. W sklepie za ladą stała pracownica, ponadto był jeden klient, który stał przy kasie. Kiedy chodziłam, pracownica nie powiedziała nic do mnie. Gazety i czasopisma były równo ustawione na kilku stojakach. Były równo ułożone, widoczne były ich tytuły. Nie były upchnięte na siłę na półach, więc czasopismo mogłam swobodnie wyjąć z półki. Kiedy podeszłam do kasy, nie było już przy niej klient. Pracownica wzięła ode mnie pismo, podała cenę, następnie podała kwotę reszty, którą dała mi do ręki razem z paragonem. Poza tym nie odezwała się do mnie.
Kiedy weszłam do sklepu, za ladą stała pracownica. Była ubrana w firmowy strój. Koszyki znajdowały się niedaleko wejścia, był ustawione równo. Kiedy weszłam, pracownica powiedziała do mnie "dzień dobry", zwracając głowę w moją stronę. W ofercie sklepu były artykuły do domu - naczynia emaliowane, szklane, porcelanowe, zastawy stołowe, sztućce, szkatułki i ozdobne pudełka oraz artykuły przemysłowe. Wszystko to było poustawiane na półkach. W sklepie panował porządek - nic nie leżało na podłodze, artykuły były ustawione w porządku, niezakurzone, posiadały ceny. Między regałami chodzili też inni klienci - było ich w sumie troje - , a alejki były wystarczająco szerokie, żeby minąć się swobodnie. Kiedy wychodziłam ze sklepu, pracownica odpowiedziała na moje "do widzenia".
Na zewnątrz cukierni były wystawione stoliki. W środku znajdowały się dwie lady chłodnicze z lodami umieszczonymi w oddzielnych pojemnikach, według smaków. Etykietka z ceną za gałkę loda była przyklejona do szyby lady chłodniczej. W dwóch innych ladach znajdowały się wyeksponowane na talerzykach ciasta, z podanymi ich nazwami oraz cenami. Na tablicy zawieszonej na ścianie były wypisane ceny napojów.Za ladą stało troje pracowników ubranych w firmowe stroje. Kiedy podeszłam do lady, pracownica zapytała "słucham?". Obsługa była sprawna - zostałam szybko obsłużona, pracownica podała kwotę do zapłaty oraz kwotę reszty. Usiadłam przy stoliku w środku lokalu, żeby zjeść lody. Blat był czysty, nie było na nim plam ani papierków. Fotel był wygodny i niezbyt głośno grała muzyka.
Na drzwiach była informacja o godzinach otwarcia sklepu. W witrynie były ustawione książki, szyba była bez plam. W środku książki były ustawione na regałach, poza tym w ofercie były kartki okolicznościowe i pocztówki, umieszczone na stojakach, a także obrazy. Na każdym towarze była podana cena. Kiedy weszłam do sklepu, sprzedawczyni była za ladą. Kiedy przeglądałam pocztówki, zapytała, czy w czymś może pomóc. Kiedy wybrałam kartkę i podeszłam do kasy, pracownica podała cenę. Była uśmiechnięta i życzliwa. Dostałam paragon, a pracownica podziękowała za zakup.
W drogerii dostępna była aktualna gazetka reklamowa. W sklepie było czysto - koszyki były równo ułożone, podłoga była czysta, bez plam. W sklepie były trzy pracownice ubrane w firmowe stroje, w tym jedna przy kasie. Zauważyłam ponadto 5 klientów, chodzących między regałami. Kiedy rozglądałam się po sklepie, pracownica zapytała, czy może mi w czymś pomóc. Odpowiedziałam, że szukam lakieru do paznokci, wiec pokazała mi, gdzie stały produkty kilku firm. Produkty były wyeksponowane, równo ustawione i były przy nich widoczne ceny. Kiedy podeszłam do kasy, nie musiałam czekać w kolejce. Pracownica podała cenę, resztę i paragon dała mi do ręki i podziękowała za zakup.
Dziękujemy za zgłoszenie obserwacji. Jest nam niezmiernie miło usłyszeć tak pozytywną opinię o naszym sklepie.
Przy wejściu stał...
Przy wejściu stał stojak, w którym była aktualna gazetka handlowa. Dostępne były koszyki dla klientów. W ladzie chłodniczej szukałam kefiru - dostępne były produkty kilku firm, żaden nie był przeterminowany i wszystkie miały ceny. Półki lady były pełne towaru, posegregowanego rodzajami i z cenami. Odstępy między regałami były duże, a podłoga była bez plam lub śmieci. Na półkach było pełno towaru, uporządkowanego rodzajami, więc bez problemu znalazłam kaszę i jej cenę. Czynne były dwie kasy, ustawiłam się jako druga w kolejce. Kasjerki były ubrane w firmowe stroje i posiadały identyfikatory. Kasjerka powiedziała "dzień dobry", skasowała moje zakupy, podała kwotę do zapłaty oraz kwotę reszty. Na koniec obsługi powiedziała "dziękuję".
Dojście do hurtowni było swobodne. Mimo, że drzwi wejściowe wychodzą bezpośrednio na parking, przy wejściu nie stał żaden samochód. Po wejściu do środka zauważyłam kasjerkę, która obsługiwała klientkę. Akurat pakowała jej zakupy do reklamówki. Przed wejściem na salę sprzedaży wzięłam koszyk, był czysty. Ubrania wisiały uporządkowane według rodzajów na wieszakach. Nie były pogniecione, nic nie leżało na ziemi. Część ubrań - sukienki - była dodatkowo zapakowana w ochronne folie. Pracownice były we własnych ubraniach, ale miały przypięte identyfikatory. Zauważyłam, że nie oferowały klientom pomocy, jeśli sami nie podeszli do nich z pytaniem. Były jednak widoczne, więc nie musiałam czekać na pomoc, kiedy poprosiłam o pomoc w znalezieniu odpowiedniego rozmiaru spodni, które chciałam przymierzyć. Pracownica była życzliwa i sprawnie znalazła poszukiwany rozmiar, skierowała mnie do przymierzalni. Połowa przymierzalni była wolna, więc nie musiałam czekać. W kabinie podłoga i lustro były czyste, były wieszaki na ubrania.Kiedy wyszłam z przymierzalni i powiedziałam, że nie kupię spodni, pracownica wzięła je ode mnie. Zaopatrzenie i obsługę sklepu oceniam jako bardzo dobre.
Na szybie sklepu wisiał plakat z napisem "promocja". Promocja obejmowała ubrania ułożone na dwóch ladach. Były poskładane i ułożone w stosy, posiadały ceny. Inne ubrania wisiały na wieszakach. W sklepie była jedna pracownica, która stała za ladą i rozmawiała przez telefon. Ubrania wisiały w dwóch rzędach na wieszakach stojących wzdłuż ścian i górny rząd był trochę za wysoko. Musiałam stanąć na palcach, żeby zdjąć bluzkę, którą chciałam przymierzyć. W sklepie była jedna przymierzalnia, oświetlona, z czystym lustrem, ale podłoga była brudna. Zdecydowałam się na zakup i podeszłam do kasy. Pracownica nie przywitała mnie, podała cenę, poskładała bluzkę i zapakowała ją do firmowej reklamówki. Dostałam resztę i paragon do ręki. Na koniec obsługi pracownica podziękowała za zakup.
Przy wejściu do sklepu stały koszyki ułożone w jeden stos. Za kasą stała jedna pracownica, dwie zauważyłam na jednej z sali sprzedaży. Ubrania były równo rozwieszone na wieszakach, i posiadały ceny. Były uporządkowane - w jednym miejscu wisiały bluzki damskie, w innym spodnie, w jeszcze innym koszule męskie. Do dyspozycji klientów były 4 przymierzalnie, z których dwie były zajęte. Poszłam przymierzyć bluzkę - przymierzalnia była przestronna,oświetlona, lustro i podłoga były bez plam. Kiedy wyszłam z przymierzalni, pracownica zapytała, czy odwiesić bluzkę i wzięła ją ode mnie. W innym miejscu sklepu na regałach znajdowały się drobne artykuły do domu - typu garnki, pojemniki z różnych materiałów, obrusy. Przy nich były ceny.
Wzięłam koszyk z równo ułożonego stosu. Był czysty i niepołamany. Przy wejściu na salę sprzedaży przejrzałam aktualne gazetki reklamowe, które leżały na stojaku. Owoce i warzywa na dziale wyglądały świeżo, nad nimi były ceny. Woreczki foliowe leżały na stojaku. Na tym dziale zauważyłam dwie pracownice, które dokładały towar. Były ubrane w firmowe stroje. Na półce lady chłodniczej bez problemu znalazłam mój ulubiony ser i sprawdziłam jego cenę. Miał długi termin ważności. Na półkach nie brakowało towaru i były czyste. Ustawiłam się do jedynej czynnej kasy, byłam czwarta w kolejce. Po około 2 minutach została otwarta druga kasa. Kasjerka miała firmowy strój i identyfikator. Powitała mnie słowami "dzień dobry", znała cenę pomidorów. Podała kwotę do zapłaty oraz kwotę reszty. Resztę i paragon dostałam do ręki. Kasjerka na koniec powiedziała "dziękuję, zapraszam ponownie".
Kiedy weszłam do sklepu, wzięłam koszyk z lady. Na dziale z serami i wędlinami nie było ekspedientki, pojawiła się po około 1 minucie. Była ubrana w firmowy strój, na głowie miała daszek. Zapytała "słucham?". Zważyła dla mnie ser żółty i zapakowała go w foliowy woreczek. W trakcie obsługi miała założoną na dłoń jednorazową rękawiczkę. Produkty na dziale wyglądały świeżo, posiadały widoczne ceny. Półki były wypełnione produktami i przy każdym była cena. Nie zauważyłam przeterminowanych produktów, ponadto były one równo ustawione na półkach i niezakurzone. W tym czasie w sklepie przebywało 4-6 klientów. W kolejce do kasy byłam druga i czekałam około 2 minuty. Kasjerka była ubrana w firmowy strój. Kasjerka nie powitała mnie, odliczyła zakupy i podała kwotę do zapłaty, a także kwotę reszty. Paragon i resztę dostałam do ręki. Na koniec obsługi kasjerka powiedziała "dziękuję".
Kiedy weszłam do sklepu, zobaczyłam jedną pracownicę za kasą. W kolejce do kasy stały 4 osoby. Koszyki stały równo ustawione w pobliżu wejścia, ten , który wzięłam, był czysty. Półki były zapełnione towarem, przy każdym artykule była podana cena. Produkty objęte promocją były oznaczone czerwonymi etykietami. Na sali sprzedaży była jeszcze jedna pracownica, która porządkowała towar na półce. Pracownica, tak samo jak kasjerka była ubrana w firmowy strój i identyfikator. Kiedy podeszłam do kasy, byłam druga w kolejce i czekałam około 3 minuty. Kasjerka powitała mnie, mówiąc "dzień dobry", zapytała, czy zapakować zakupy w reklamówkę. Podała kwotę do zapłaty, a następnie kwotę reszty, którą dostałam wraz z paragonem. Na koniec kasjerka podziękowała za zakupy, mówiąc "dziękuję".
Na szybach sklepu wisiało kilka plakatów informujących o aktualnych promocjach - były na nich napisane nazwy i ceny wędlin. W środku była jedna klientka, która została już obsłużona i po około 30 sekundach wyszła. Za ladą stały dwie pracownice, ubrane w firmowe fartuchy oraz daszki na głowach. Pracownica, która obsługiwała dział wędliniarski, zapytała mnie "słucham?". Kiedy powiedziałam, że poproszę kiełbasę żywiecką, pokazała mi dwa jej rodzaje - zwykłą i podsuszaną i zapytała, którą podać. Ukroiła dla mnie kilka plasterków, zważyła i zapakowała w foliowy woreczek. Podczas obsługi miała założoną na dłoń foliową rękawiczkę. W tym czasie druga sprzedawczyni stała za ladą. Pracownica, która mnie obsługiwała, podeszła do kasy i podała mi cenę do zapłaty. Dostałam paragon i resztę. Na koniec obsługi pracownica powiedziała "dziękuję".
Wygląd wnętrza sklepu został zmieniony. Jest teraz dużo miejsca między regałami, tak że dwa wózki mogą się swobodnie minąć, co przedtem było niemożliwe. Kiedy weszłam, wzięłam koszyk z lady, wszystkie były równo ułożone. Dostępne były także wózki oraz zamykane szafki na zakupy z innych sklepów. Półki były zapełnione towarem, przy każdym byłą widoczna cena. Półki były czyste, bez kurzu. Również w ladzie chłodniczej panował porządek, jogurt, który kupiłam, miał jeszcze prawie miesięczny termin ważności. Na dziale z wędlinami i serem była 6-cioosobowa kolejka, a że obsługiwała jedna sprzedawczyni, zrezygnowałam ze stania w kolejce. Przy kasie nie czekałam długo, ponieważ obsługiwały dwie kasjerki i byłam trzecia. Czekałam około 4 minuty. Kasjerka nie przywitała mnie, podała tylko kwotę do zapłaty oraz kwotę reszty. na koniec obsługi też nic więcej nie powiedziała.
Poszłam do sklepu, żeby kupić twarożek. Wzięłam koszyk z lady znajdującej się przy wejściu. Koszyki były ułożone w dwa równe stosy. Miałam do wyboru twaróg na wagę, z lady chłodniczej oraz paczkowany, z lady samoobsługowej. Produkty wyglądały świeżo, ceny były widoczne, towaru nie brakowało. Poprosiłam sprzedawczynię, która na początku obsługi zapytała "słucham?", o zważenie twarogu. Ukroiła tyle, ile chciałam i zapakowała go w foliowy woreczek. W czasie obsługi sprzedawczyni miała założony na dłoń foliowy woreczek. Była ubrana w firmowy strój. W sumie w sklepie były 4 pracownice, wszystkie ubrane tak samo. Dwie obsługiwały kasy, więc w kolejce do kasy byłam druga i czekałam 2-3 minuty.Kasjerka powiedziała "dzień dobry", podała kwotę do zapłaty. Resztę i paragon dostałam do ręki. Miałam własną siatkę, a w sklepie dostępne są płatne reklamówki.
W sklepie były dwie pracownice, ubrane w firmowe stroje - fartuchy oraz daszki na głowach. Na dziale mięsnym nie było klientów, więc kiedy podeszłam do lady chłodniczej, zostałam obsłużona od razu. Pracownica powiedziała "dzień dobry, w czym mogę pomóc?". Mięso pakowała do foliowego woreczka, mając założoną na dłoń jednorazową rękawiczkę. Po zważeniu mięsa, sprzedawczyni zapakowała je w jeszcze jeden woreczek, żeby nie zabrudziło mi torby. Lada chłodnicza była pełna towaru, mięso wyglądało na świeże i było opisane etykietami - były na nich nazwy i ceny. Szyba lady chłodniczej była bez plam. Sprzedawczyni skasowała mój zakup, podała cenę. Resztę i paragon położyła na tacce. Na koniec obsługi powiedziała "dziękuję, zapraszam ponownie".
Chciałam odebrać zamówioną książkę. Na drzwiach była informacja o godzinach otwarcia biblioteki oraz trzy plakaty z informacjami o aktualnych imprezach i akcjach odbywających się w bibliotece. Drzwi były czyste, nie było śladów po poprzednich plakatach. W bibliotece jest oddzielny regał na nowości - książki były wyeksponowane na półkach i równo ułożone. Podłoga i lada były czyste, bez plam. Skorzystałam także z katalogu komputerowego, który jest dostępny przy czterech stanowiskach. Można usiąść i sprawdzić katalog na ekranie komputera. Na stanowisku pracowała jedna bibliotekarka, miała przypięty identyfikator. Była uprzejma, powiedziała "dzień dobry", w ciągu minuty zapisała książki na moje konto i podała mi je z uśmiechem. Podała także termin ich zwrotu. Na koniec odpowiedziała na moje "do widzenia".
Zauważyłam na szybie plakat z napisem "promocja". Było nią objętych część ubrań. Na metkach były widoczne "stare" oraz promocyjne ceny, ale żadnych innych oznaczeń promocji nie było. Stojaki z ubraniami ustawiono blisko siebie i jeśli ktoś przeglądał ubrania w alejce, nie mogłam już nią przejść. Ubrania leżały także na półkach, ale część z nich nie była poskładana, tylko położona byle jak. Zauważyłam dwoje sprzedawców stojących za ladą, byli zajęci rozmową. Nie zauważyłam, żeby zwracali uwagę na klientów, chyba że ktoś podszedł do lady. W sklepie było w sumie około 10 klientów. Poprosiłam sprzedawczynię o pokazanie mi torby, która wisiała za wysoko dla mnie. Powiedziała "już idę" i podeszła do mnie po kilkunastu sekundach. Zdjęła torbę, podała mi, poczekała, aż ją obejrzę, a kiedy podziękowałam, odwiesiła ją na miejsce. Nie wydała mi się zainteresowana obsługą mnie - nie odzywała się do mnie, miała ponury wyraz twarzy.
W witrynie sklepu wisiała informacja o przecenie. W środku było 10-15 klientów i 3 sprzedawców. Sprzedawcy posiadali identyfikatory, wiszące na smyczach. Część ubrań była objęta promocją, ale aby znaleźć te ubrania, należało oglądać metki z cenami, na których podana była "stara" i "nowa" cena. Zobaczyłam tylko dwa plakaty z informacją o promocji, a powinno być więcej takich oznaczeń. Wieszaki stały bardzo blisko siebie i minięcie drugiej osoby było za każdym razem problematyczne. W trakcie moich poprzednich wizyt w sklepie, przy przymierzalniach stał ktoś z obsługi, sprawdzając, ile rzeczy bierze się do mierzenia, ale dziś nikogo nie zauważyłam. Większość przymierzalni była wolna. W środku było czysto, na lustrze nie było plam, do dyspozycji miałam aż cztery haczyki na ubrania. Wielkość przymierzalni zapewniała swobodę ruchów, nie była za mała. Kiedy wyszłam z przymierzalni, pojawił się pracownik, ale nie zwrócił na mnie uwagi. Za ladą było 2 pracowników - jeden obsługiwał kasę, a drugi rozpakowywał ubrania z folii i układał na ladzie. Byłam druga w kolejce i czekałam około 3-4 minuty. Kasjer nie przywitał mnie, ani nie pożegnał, powiedział tylko kwotę do zapłaty, zapakował ubranie do firmowej torby i dał mi paragon.
Na szybach sklepu były wywieszone plakaty z informacją o przecenie. Ubrania przecenione wisiały oddzielnie od innych na wieszakach, o przecenie informowały etykiety przyczepione do ubrań oraz wyraźne tabliczki. Ubrania wisiały ciasno powieszone i ich oglądanie było niewygodne. W sklepie było dużo klientów - 15-20 osób, ponadto wszystkie przymierzalnie były zajęte. Sprzedawczynie nie wyróżniały się strojem, nie zauważyłam u nich identyfikatorów. Podczas mojej wizyty w sklepie były 3 sprzedawczynie. Byłam druga w kolejce do przymierzalni i czekałam około 5 minut. Nie widziałam przy przymierzalni żadnej pracownicy, która pomagałaby klientkom. Przymierzalnia była ciasna, ale czysta. Jeden z dwóch haczyków na ubrania był zepsuty i wyglądał, jakby za chwilę miał wypaść ze ściany. Kiedy wyszłam z przymierzalni, pojawiła się sprzedawczyni i zapytała mnie, czy ma odwiesić ubrania. Wzięła je ode mnie i poszła je od razu odwiesić. Muzyka w sklepie była nieprzyjemna, zbyt głośna i męcząca.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.