Buty stały poustawiane na regałach oraz na kartonach. Na każdym kartonie była naklejona cena. Buty były równo ustawione, ale wytyczone alejki były zbyt wąskie, żeby swobodnie chodzić. Kiedy jedna z klientek mierzyła buty, nie mogłam jej wyminąć. W ofercie były również torebki - część leżała na półce, część była zawieszona. Ceny torebek były naklejone na metkach. Kilka torebek było przecenionych, na metce widniała wtedy "stara" oraz "nowa" cena. W sklepie była jedna sprzedawczyni, która stała przy ladzie i obserwowała klientów.
W sklepie zauważyłam dwie pracownice w firmowych koszulkach i 8-10 klientów. Sprzedawczynie stały przy alejkach i co jakiś czas zmieniały miejsce. Buty stały poukładane na półach, nie były zakurzone. Część modeli butów była objęta promocją, co zostało oznaczone czerwonymi naklejkami na kartonach z obuwiem. W sklepie były wygodne pufy do mierzenia obuwia i duże lustro do przejrzenia się. Słyszalna była muzyka, ale niezbyt głośna.
Przy wejściu stały równo ustawione koszyki. Ubrania nie były powieszone zbyt ciasno, ale niektóre podczas przeglądania nagminnie spadały z wieszaków, co było denerwujące. Wszystkie ubrania, które przejrzałam, miały metki z cenami. W przymierzalni panował porządek, było czyste lustro i haczyki na ubrania. Ciasno było w alejkach - dwie osoby mijały się z trudem. Przy kasie obsługiwała jedna pracownica, miała firmową koszulkę. Powiedziała "dzień dobry", zapytała, czy doliczyć płatną reklamówkę, podała kwotę do zapłaty, następnie kwotę reszty. Dostałam paragon.
Zaszłam do cukierni, żeby kupić kilka kawałków ciasta na deser. Różne rodzaje ciast były wystawione w przeszklonej witrynie. Przy każdym była karteczka z jego nazwą i ceną. Obsługa była ubrana w firmowe koszulki. Kiedy podeszłam do lady, sprzedawczyni zapytała "słucham?'. Wskazałam ciasto, a sprzedawczyni zapakowała je w opakowanie tekturowe oraz w papier. Podała kwotę do zapłaty, dostałam paragon. Na koniec powiedziała do mnie "dziękuję".
W witrynie sklepu zostały ustawione manekiny oraz kilka torebek, co w sumie wyglądało estetycznie. W sklepie były 3 klientki, sprzedawczyni obsługiwała jedną z nich, pokazując jej kilka sukienek. Przejrzałam kilka wieszaków w poszukiwaniu swetra. Ubrania były powieszone raczej luźno, dzięki czemu mogłam swobodnie je przeglądać. Przy każdym ubraniu była metka z ceną. Przymierzyłam kilka swetrów - w przymierzalni było czysto i jasno. Kiedy wyszłam z przymierzalni, sprzedawczyni wzięła ode mnie ubrania, żeby je odwiesić.
Do sklepu zaszłam po ulubione czasopismo. Bez problemu znalazłam je na półce - było dobrze widoczne z uwagi na porządek panujący na półkach i tematyczne ułożenie dostępnej w ofercie sklepu prasy. W tym czasie sprzedawczyni obsługiwała klientkę. Kiedy podeszłam do kasy, klientki już nie było, więc zostałam od razu obsłużona. Sprzedawczyni podała kwotę do zapłaty, następnie wręczyła mi resztę i paragon. Na koniec powiedziała "dziękuję".
W sklepie były 3 klientki, a sprzedawczyni stała za ladą. Ubrania wisiały na wieszakach, umieszczonych w dwóch rzędach pod ścianami. Wisiały równo, posiadały metki, nic nie leżało na podłodze. Ubrania mogłam swobodnie przeglądać. W ofercie, oprócz odzieży, były także szaliki oraz biżuteria. Sprzedawczyni była chętna do pomocy - doradzała klientce w wyborze bluzki, podała jej inny rozmiar, kiedy klientka przebywała w przymierzalni.
W sklepie dostępne były aktualne gazetki reklamowe. Towar był uporządkowany na półkach i nie było żadnych braków. W sklepie było dużo klientów i trudno było mijać się w alejkach. Na półkach i na podłodze było czysto, bez żadnych plam. Czynne były dwie kasy, a do każdej stało po 5-6 osób w kolejce. Na obsługę czekałam 9-10 minut. Kasjerki były ubrane w firmowe stroje, miały identyfikatory. Kasjerka powitała mnie "dzień dobry" i zapytała, czy zapakować zakupy. Podała kwotę do zapłaty, następnie kwotę reszty. Na koniec obsługi powiedziała "dziękuję".
W sklepie była promocja na mąkę, co zostało oznaczone żółtą etykietą z podaną "starą" i "nową" ceną na listwie pod produktem. Inne towary w promocyjnej cenie także zostały oznaczone w ten sposób. W ladzie chłodniczej nie brakowało produktów, wzięłam miedzy innymi ser żółty i śmietanę - nie były przeterminowane. Przy kasie byłam druga w kolejce. Taśma, na którą wyłożyłam zakupy, była czysta. Kasjerka podała kwotę do zapłaty, resztę i paragon dostałam do ręki.
Na dziale owoce-warzywa była promocja na cytryny. Na dziale leżało kilka pełnych kartonów owoców, ale większość była niedojrzała i trudno było znaleźć dobrą cytrynę. Cena była umieszczona na plakacie wiszącym nad cytrynami, na dziale dostępne były foliowe woreczki. Z lady chłodniczej wzięłam śmietanę, cena była umieszczona na listwie, miała dosyć długi termin przydatności do spożycia. Czynne były dwie kasy, do każdej stało po 5 osób w kolejce. Na swoja kolej czekałam 7-8 minut. Kasjerka powiedziała "dzień dobry", zeskanowała zakupy, podała kwotę do zapłaty, następnie kwotę reszty. Dostałam też paragon.
W sklepie kupiłam między innymi twaróg, był akurat w promocji, co zostało oznaczone żółtą etykietą z podaną ceną promocyjną produktu. Sprzedawczyni zapakowała twaróg, miała na dłoni foliowy woreczek. Była uprzejma, podała mi twaróg, mówiąc "proszę" i zapytała "czy podać coś jeszcze?". Na półkach nie brakowało towaru, ceny były umieszczone pod produktami, na listwach. W kolejce do kasy byłam druga. Kasjerka była ubrana w firmowy strój. Pracownica podała kwotę do zapłaty, resztę i paragon położyła na ladzie, na koniec powiedziała "dziękuję".
W sklepie były dwie klientki i dwie sprzedawczynie. Sprzedawczynie miały na sobie firmowe stroje. Jedna sprzedawczyni obsługiwała na dziale z wędlinami, a druga - na dziale mięsnym. W kolejce na dziale mięsnym czekałam około 4 minuty. Sprzedawczyni podeszła do mnie i zapytała "słucham?". Zapakowała mięso, na dłoni miała foliowy woreczek. Mięso w ladzie wyglądało na świeże, przy każdym była etykieta z ceną. Sprzedawczyni podała kwotę do zapłaty, następnie wydała mi resztę i paragon.
W sklepie były 3 klientki i 3 sprzedawczynie. Kilka minut po moim wejściu do sklepu podeszła do mnie sprzedawczyni i zapytała z uśmiechem, w czym może pomóc. Pokazała mi, gdzie wiszą grube swetry. Zauważyłam, że pozostałe sprzedawczynie także doradzały klientkom. Ubrania wisiały równo, każde posiadało metkę z ceną. W sklepie obowiązywał podział na dział męski i damski. Na podłodze nie zauważyłam żadnych zabrudzeń. Alejki były dosyć wąskie na swobodne minięcie się dwóch osób.
W sklepie nie było klientów, a sprzedawczyni wstała z krzesła, kiedy weszłam i podeszła do lady. Zapytała, w czym może pomóc. W sklepie było czysto i ładnie pachniało. Po moim pytaniu opisała kilka gatunków herbat, było widać, że jest zorientowana w ofercie sklepu. Herbaty i kawy były umieszczone w estetycznych, szklanych pojemnikach oraz puszkach. Wybraną przeze mnie herbatę zważyła, zapakowała i podała kwotę do zapłaty.Na koniec obsługi powiedziała do mnie "dziękuję, zapraszam ponownie".
Przed wejściem do sklepu wisiał plakat informujący o 20% zniżki na cały asortyment, podobne informacje znajdowały się w sklepie, zawieszone na regałach. Ponadto informacja o obniżce była regularnie puszczana przez głośniki. Ubrania wisiały uporządkowane, nic nie leżało na podłodze. Również na stolikach ubrania były równo poskładane. Przymierzalnia była czysta, przestronna i jasno oświetlona, nie było kolejki. Natomiast w kolejce do kasy byłam trzecia i czekałam 5-6 minut. Sprzedawczyni miała na sobie firmową koszulkę i identyfikator. Powiedziała "dzień dobry", podała kwotę do zapłaty i kwotę reszty, na koniec powiedziała "dziękuję".
W sklepie było 5-7 klientek i 3 sprzedawczynie, w tym jedna przy przymierzalniach. Obejrzałam kilka swetrów i kurtek - ubrania były powieszone równo, posiadały metki, były czyste i niepogniecione. Część ubrań była wyeksponowana na manekinach. Wieszaki stały ustawione dosyć luźno, co umożliwiło swobodne chodzenie wzdłuż alejek. Ubrania nie były powieszone bardzo ciasno. Sprzedawczynie chodziły po sklepie i obserwowały klientów. Nie oferowały pomocy, ale zauważyłam, że jedna ze sprzedawczyń doradzała klientce, kiedy ta zwróciła się do niej z prośba o pomoc.
Po wejściu do sklepu obejrzałam towar dostępny na półkach. Wiele cen było napisanych tak małymi cyframi, że miałam problemy z ich odszyfrowaniem. Towar był ułożony działami - produkty sypkie, słodycze, kawa i herbata, artykuły przemysłowe. Przy komputerach siedziały dwie pracownice, które pobierały pieniądze i wydawały paragon. Na wydanie zakupów musiałam poczekać przy ladzie. Pracownik sklepu przyniósł moje zakupy i położył na ladzie, dostałam też reklamówkę. Pracownik zanim odszedł, sprawdził, czy wydał mi wszystko.
W sklepie nie było klientów. Kiedy weszłam, sprzedawczyni wstała zza lady i kiedy podeszłam, zapytała "słucham?". Poczekała chwilę, aż się zastanowię, następnie zapakowała do woreczka wybrane przeze mnie bułki. Na dłoni miała w tym czasie foliowy woreczek. Pieczywo było wyeksponowane w przeszklonej ladzie oraz na drewnianych półkach. Przy każdym produkcie była etykieta z jego nazwą i ceną. W sklepie było czysto - na podłodze ani na szybach nie było widać żadnych zabrudzeń. Na koniec obsługi pracownica powiedziała "dziękuję".
W sklepie skupiłam się głównie na ofercie torebek. Mniejsze były wyeksponowane na stojaku, większe ułożono na półce. Do każdej torebki była przyczepiona metka z ceną. Torebki były ułożone raczej luźno, więc do każdej był dostęp. W sklepie były dwie sprzedawczynie i 8-10 klientów. Obuwie były ustawione na regałach oraz na kartonach stojących na podłodze. Ceny zostały naklejone na kartony. Buty były ustawione ciasno i trudno było wyminąć się dwóm osobom w alejce.
Obuwie były ładnie i w porządku wyeksponowane na półkach. Kartony ani półki nie były zakurzone, również na podłodze było czysto. Ceny obuwia były naklejone na kartonach oraz na metkach przyczepionych do butów. Do mierzenia obuwia były wygodne stołki. Kiedy z wybranymi butami podeszłam do kasy, byłam trzecia w kolejce i czekałam około 5 minut. Sprzedawczyni miała na sobie firmową koszulkę i identyfikator. Powiedziała "dzień dobry", podała cenę, zaproponowała środek do pielęgnacji obuwia, wymieniając jego właściwości. Karton z butami zapakowała do firmowej reklamówki, na koniec powiedziała "dziękuję".
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.