Żar leje się z nieba, duchota nieziemska a w tym sklepie ukojenie dla człowieka - przyjemny chłód i możliwość złapania normalnego oddechu. Klimatyzacja to jednak fajna sprawa i bardzo pożądana nie tylko w tym sklepie ale także w pozostałych. Właściciel, z uwagi na asortyment jaki oferuje, zadbał także o warunki jego przechowywania do czasu zbycia na rzecz klientów - sprzedaży, no i komfort przebywania dla klientów zwłaszcza w taki dzień jak dziś. Weszłam tutaj sprawdzić w jakiej cenie są truskawki, bo sprzedajacy ten towar na deptakach sztywno trzymają cenę od piątku 8 zł/kg, tutaj w sklepie okazało się, że cena to 7,50 zł/kg, niby różnica prawie żadna ale jednak 0,50 zł na kg - wzięłam kilogram, przy okazji ekspedientka zaoferowała nasze rodzime ,młode ziemniaczk w cenie 3,20 zł/kg - to całkiem dobra cena, zważywszy że u innych handlujacych warzywami można kupić w cenie od 5 zł/kg w "górę", a pochodzenia włoskiego - poniżej 3 zł/kg, istny paradoks i jednocześnie niezrozumiały stan faktyczny, ziemniaki sprowadzone ileś-set kilometrów są tańsze niż te które urosły u rodzimych plantatorów, zresztą takich paradoksów można znaleźć więcej. Nie zatanawiając się wzięłam na obiad młode ziemniaczki w tym sklepie. Obsługa miła, upprzejma ( 2 panie), skłonna do żartów, szybko i sprawnie mnie obsłużyła, ubrana w fartuszki ochronne. W sklepie porządek, towar poukładany na ladzie i na półkach sklepowych, podzielony na asortyment spożywczy i warzywny. Artykuły wymagające niskiej temperatury dodatkowo w chłodniach, mimo klimatyzacji. Aż żal wychodzić na skwar i upał, ale nie można spędzić całego dnia w jednym sklepie.
Podjechałam do tego sklepu aby zrobic zapas wody mineralnej Żywiec bo jest tu najtańsza w całej okolicy 1,89zł za butelkę o pojemnosci 1,75 lita, jak dotąd tańszej tej wody nigdzie nie spotkałam. Wzięłam zgrzewkę - 6 sztuk, pomidory 2,47 zł/kg ( promocja) nasze polskie, masło osełkowe 2,69 zł/ opakowanie 100g,ryż 2,65 zł/kg, 2 piwa dla męża i zmierzam w kierunku kasy, po drodze jakieś słodycze - "ciepłe lody" 5,99 zł opakowanie 225 g (16 sztuk) - stoję, czytam napisy a tu pojawia się pracownica i mówi: bardzo dobre o smaku cytynowo - limonkowym, warto spróbować; no to wzięłam i staję do kasy. Z uwagi na większe zakupy musiałam wziąć wózek, ale w niczym to nie przeszkadzało, po sklepie mogłam się swobodnie poruszać bo przestrzeń tego lokalu jest bardzo dobrze przystosowana i towar jest tak rozmieszczony aby nie "wadził" klientom. Stanęłam do kasy jako trzeci klient ale zaraz byłam pierwszym klientem bo przyszła inna kasjerka i zaprosiła do kasy obok. To się chwali, o klienta dbają, widać pracownicy, mimo innych obowiązków, maja na uwadze też wygodę klienta. Szybko załatwiłam, kasjerka miła, uprzejma,życzliwa. Jescze chwila, zakupy w bagażniku i mogłam odjechać.
Dziś sobota, niedzielne zakupy w zasadzie mam zrobione, ale koleżanka poleciła mi młode ziemnaczki z EKO wiec się tu udałam. Wsklepie klientów bardzo dużo, wiekszość z wózkami wypełnionymi głównie napojami - nic dziwnego, zapowiada się gorący weekend, dobra okazja na grillowanie i spotkania towarzyskie.Wziełam koszyk i na wstępie przy warzywach zatrzymałam się aby wybrać nie zaduże ziemniaczki, cena owszem 2,39 zł/kg ale niestety pochodzenie - Włochy, naszych polskich - brak, trudno ,wezmę, może będą "zjadliwe", śmietana 1,78 zł/opakowanie 400g - tez mi potrzebna. na stoisku miesnym kolejka 15 osób, 2 dziewczyny obsługi z trudem dają radę, nie chce mi się stać, a i potzreby pilnej też nie mam, przechodząc zauważyła cenę promocyjną filetów z kurczaka - 12,99 zł/kg; chyba komuś się promocja pomyliła, toż to cena bliska schabu. Ide dalej, jeszcze makaron 2,34 zł/250 g, maggi w płynie 2,99 zł/buteleczka 200g ( podrożało i to jak dobrze kojarzę to jakieś 20-30 groszy).Wzięłam co potrzebowałam i idę do kasy.Dwa stanowiska obsługują, koleki do obu długie, stanęłam w jednej, zapłacić muszę. Po ok. 5 minutach i w tym czasie trzech nawoływaniach, przyszła kasjerka do wolnej kasy, no to czas mojego oczekiwania się skrócił. Dziś w sklepie był gorąc niemiłosierny i duchota,z pewnością upalna pogoda i ilośc klientów w sklepie w dużej mierze przyczyniły się do tego stanu. pracownicy też jakby juz tym zmeczeni, zazwyczaj radośni, uśmiechnieci - dziś widać już było jakby zmęczenie, choć starali się tego nie okazywać.
W tym sklepie mozna zakupić artykuły papiernicze, szkolne do biura a także zabawki, książki, podręczniki ,artykuły niemowlęce i dziecięce ,a także wózki dla noworodków i starszych maluchów.Ja udałam się tutaj po papier do drukarki, korektor i segregator.Lokal dość duży ale też zastawiony towarem, na który trzeba uważać aby nie strącić z półek lub nie potrącic nogą poustawiany na posadzce - zwłaszcza zabawki, których wybór jest bardzo doży, ale ceny nie należą do najniższych np. metalowe samochodziki na resorach są od 2-4 zł droższe od takich samych,które kupiłam gdzie indziej dla dziecka. Dziś nie to jednak mnie interesowało. Gdy weszłam do sklepu było tam 3 klientów (2 panie, 1 pan) "buszujacych między zabawkami", ja najpierw udałam się do lady za którą stała ekspedientka - bardzo miła kobieta, poprosiłam o papier, wskazała 3 rodzaje w cenach od 13-stu do prawie 17-stu złotych (różniły sie tylko producentami), oczywiście wzięłam ten najtańszy, jeszcze 2 dni temu miałam okazje kupić za 11 zł/ryzę, ale cóż moja wina ,mogłam brać, nikt mi nie bronił.Potrzebny był mi korektor w taśmie, były 4 rodzaje w cenach 2,40-7 zł, wzięłam za 3,20 zł/szt., no i jeszcze segregator - każdy powyżej 10 zł/szt. , ale co robić, mogłabym jeszcze pójść do innego sklepu ale zwyczajnie mi się nie chce, to jeszcze nie "rozbój cenowy", więc zapłaciłam prawie 30 zł i przeszłam się, bardziej z ciekawości niż potrzeby, między zabawkami, uważając aby nie "tracać"towaru. Lokal sklepu bardzo dobrze oświetlony, głównie światłem sztucznym, mimo dużych witryn okiennych, których dzienne światło zasłaniają : zjednej strony zabawki (bardzo szczelnie) z drugiej strony ksiażli ( mniej szczelnie).Do jakości obsługi nie można sie czepiać - miła, uprzejma, doradzi, zaproponuje, słowem - wie co w sklepie ma. Jako jedyny obsługiwany klient zostałam bardzo szybko, sprawnie "załatwiona" w międzyczasie 2 obecnych klientów opuściło sklep, niczego nie kupując lub może zakupili cos przed moim przybyciem. Jedna Pani została i analizowała ceny klocków Lego - nie dziwię się, to zabawka jedna z droższych ogólnie ,nie tylko tutaj.
Spacerując po mieście z mężem dotarliśmy do tego miejsca i postanowiliśmy wejść aby kupić znicze a właściwie wkłady i w drodze powrotnej wejść jeszcze na cmentarz. Sklepik zlokalizowany jest w budynku dworcowym, gdzie kilku drobnych handlowców prowadzi swoją działalność.Lubię tu czasem robić drobne zakupy bo pracujące tu dziewczyny są miłe, życzliwe dla klienta, otwarte na krótka rozmowę i żart.Sprawnie obsługują klientów i do tego zawsze zadbane w ochronnym wierzchnim odzieniu,bo towary jakimi handlują to warzywa, owoce, artykuły przemysłowe i spożywcze. Ceny takie sobie, ale przeważnie do przyjęcia, wkłady do zniczy po które weszłam są tu chyba najtańsze,a pracownice doradzają klientom dobrym słowem jak mogą - dbają aby "biznes" właściciela się "kręcił". Wygląd miejsca obsługi nadal pozostawia wiele do życzenia. Właściciel jakoś nie stara się specjalnie o dogodne dla klienta rozmieszczenie towaru. Zagospodarował ok. połowy dawnej hali dworcowej (drugą połowę ma inny sprzedawca) , dodatkowo jest ona pomieszczeniem przechodnim do poczekalni PKS-u. Bardzo dużo towaru jest poukładane na podestach między którymi trzeba poruszać się "slalomem" uważając aby czegoś nie strącić,np. stojących piętrowo na posadzce zniczy, poza tym kobiety w spódniczkach muszą uważać aby stojące na posadzce kwiaty (zwłaszcza róże) nie potargały im pończoch.Lokalizacja jest bardzo trafiona - dworzec, klientów, póki co, nie braknie, dlatego warto by było zadbać o lepsze tzw. pierwsze wrażenie.Ilość i różnorodność towaru powinna zobowiązywać, gdyby nie w pełni kompetentna obsługa, panująca nad całością to zastrzeżeń byłoby wiele, a tak tylko wygląd jest, delikatnie mówiąc,nie najfajniejszy. Kupiłam 5 wkładów po 2,45 zł i 2,60 zł; 2 batoniki po 1,99 zł/szt. i papierosy, zapłaciłam prawie 30 zł. To niemało, gdyby nie papierosy byłoby o 10 zł mniej.
Niech inni mówią co chcą, ja Biedronkę lubię, może jak wielu, a może jak mało kto. Nie tylko za niskie ceny (względne znaczenie ma to określenie), ale także za miłą,życzliwą obsługę i przyjazne nastawienie do klientów. Weszłam tutaj, przy okazji spaceru, bo przypomniałam sobie,że skończyły mi się ręczniki jednorazowe a tutaj za cenę 4,15 zł zawsze kupuję opakowanie 4 rolek, idąc przez sklep wzięłam jeszcze wodę mineralną 1,89 zł/ 1,75 litra, pomidory na promocji 2,47 zł/kg - pochodzenie polskie i zmierzając do kasy zobaczyłam pałeczki kosmetyczne to też wzięłam, bo faktycznie już w domu nie mam, obok chusteczki do demakijażu bo wczoraj ostatnią zużyłam, 3,99 zł/opakowanie, i tak mi się trochę tego nazbierało. W sklepie całkiem sporo klientów, choć pora późnego popołudnia, jednak tłoku nie było, a może to zasługa dobrze zorganizowanej przestrzeni w lokalu, człowiek może przejść swobodnie między regałami z uporządkowanymi artykułami - każdy przy swoim asortymencie, klienci nie przeciskają się między sobą, komfort zapewniony.Pracownicy na sklepie widoczni, zajęci swoimi obowiązkami nie ignorują klientów gdy ci o coś pytają, chętnie odpowiadają z uśmiechem i życzliwością. Jedna kasa obsługiwał, ale na ten moment nie było potrzeby aby przy innej ktoś siedział bezczynnie.Stanęłam do kasy jako druga osoba bo kasjerka kończyła obsługiwać klienta przede mną. chwila i ja też zostałam obsłużona, zapłaciłam prawie 13 zł, to niewiele jak na tyle artykułów codziennego użytku.Kasjerka uśmiechnięta, życzliwa, pożegnała miłym "zapraszam ponownie".
Jest to kolejne biuro, które odwiedziłam w celu rozpoznanie wartości świadczonych usług księgowych w związku z planowanym otworzeniem działalności gospodarczej. To jedno z wielu biur znajdujących się w tym budynku, którego pomieszczenia wynajmowane są przez różnych przedsiębiorców. Na drzwiach tabliczka z godzinami urzędowania od poniedziałku do piątku 10-18.00. Weszłam bo biura a tam klient przy biurku, pytam czy tu mogę poczekać, zza ściany słyszę że za drzwiami, wyszłam i „depczę kroki” po korytarzu, czytam tabliczki na kolejnych drzwiach bo usiąść nie ma na czym, no chyba że na posadzce „po turecku” – ale jestem w spódnicy. Po ok. 5 minutach wyszedł klient i już mogłam wejść. Przywitała mnie miła Pani, zaprosiła abym usiadła przy stojącym biurku, sama usiadła z drugiej strony i rozpoczęłyśmy przyjemną rozmowę, ja powiedziałam o celu mojej wizyty, ona pytała o różne sprawy związane z moim zamiarem, udzielała informacji, potwierdzała te które ja już posiadałam. zapytałam o cenę, 200 zł miesięcznie do 20 sztuk rachunków plus 25 zł za obsługę ZUS, czyli 225 zł/miesięcznie – upewniam się, tak – słyszę i od razu dodaje, że odpowiedzialność, przechowywanie itd. Ja niczego nie kwestionuję, wierzę w profesjonalizm usługi, sama nie potrafię to idę do specjalisty, ale w poprzednim biurze oferowano mi o 55 zł mniej a rola taka sama. Podziękowałam i pożegnałam się. Lokal biura nie za duży, oddzielony Częściową ścianą od zaplecza, gdzie najprawdopodobniej znajduje się część robocza biura bo w tej części gdzie przebywałam nie było żadnych urządzeń, jedynie z boku regał, ściany w jasnym kolorze, na ścianach zawieszone certyfikaty i świadectwa właścicielki, jasno – duże okna i doświetlenie sztuczne, czysto, schludnie – przyczepić się nie można. Czy tu wrócę to się okaże, to dopiero drugie biuro w którym rozpoznaję sytuację i warunki (głównie cena) usługi.
Odwiedziłam to biuro, aby zrobić rozpoznanie co do świadczonych usług księgowych w związku z planowanym otworzeniem działalności gospodarczej. Jest to jedno z wielu biur znajdujących się w tym budynku, którego właściciel zajmuje się wynajmem pomieszczeń dla przedsiębiorców. Na drzwiach tabliczka godz urzędowania od poniedziałku do piątku 10-18.00. Weszłam, mały korytarzyk prowadzący do 2 pomieszczeń, w jednym klient załatwiający sprawę, w drugim 4 panie , pytam – można?, zaprasza jedna i od razu się mną zajmuje, ochoczo udziela informacji, pyta o różne sprawy związane z moim zamiarem, nawet gotowa wydrukować mi odpowiednie formularze, ale dziękuję bo już je mam wydrukowane w domu. Pytam o cenę, 170 zł brutto/ miesięcznie. Trudno mi powiedzieć czy to dużo, czy normalnie bo dopiero robię rozpoznanie, a z pewnością tego typu usługi nie należą do promocyjnych bo albo ktoś sam prowadzi sobie księgowość, albo musi skorzystać z usług specjalisty, otrzymuję wizytówkę, dziękuję i wychodzę. Lokal biura bardzo duży, przy wejściu wysoka ( ok. 1.40 m), długa drewniana lada , za nią biurko, przed nią stolik, 2 fotele do rozmowy z klientem, komputery i inny sprzęt biurowy, ład i porządek – jak na biuro przystało, bardzo jasno, schludnie . Obsługa miła, życzliwa, udzielająca wyczerpujących odpowiedzi, doradzającą najlepsze rozwiązania – raczej potwierdziła to co już wcześniej znalazłam w Internecie, nie przyszłam tu zupełnie zielona choć wszystkiego nie wiedziałam. Czy tu wrócę to się okaże, dopiero rozpoznaję sytuację.Jak na pierwszy kontakt z tego typu usługą przyczepić się nie mam do czego.
Takiej pysznej ryby smażonej jak w tym miejscu to „szukać po okolicy” i raczej się nie znajdzie ( no chyba, że się mylę, nie ma ludzi nieomylnych ), jak dotąd byłam ,jestem i póki co, będę klientka tego sklepu. Ryby nie należą do tzw. Taniej żywności, co dziwi, tym bardziej ,że kraj nasz jest państwem mającym dostęp do morza, wiem od znajomych, którzy często bywają w Czechach, że tam ryby są podobno o wiele tańsze mimo że nie jest to kraj z dostępem do morza, ale pomijając ten „drobny fakt”, czasami niezależnie od ceny „coś” kupujemy. Cena dorsza panierowanego, usmażonego, oferowanego dzisiaj to 46 zł/kg, wzięłam dwa kawałki na wynos, zapłaciłam 27 zł i choć nie jest to mało, warto. Sklep jest podzielony na jakby 2 sektory: w pierwszej części obsługiwani są klienci detaliczni, natomiast w drugiej – klienci zainteresowani spożyciem usmażonych ryb z dodatkami lub kupujących ten towar na wynos, jak ja. Obszerny lokal sprzyja takiemu rozwiązaniu handlowo – usługowemu. Ryby do spożycia przygotowywane są gdzieś na zapleczu z pewnością w stosownie przygotowanym pomieszczeniu, gdyby tak nie było na pewno sanepid już dawno zadziałałby odpowiednio i sklep ten nie miałby racji bytu. Akurat w momencie mojej obecności nie było klientów detalicznych, natomiast przy dwóch stolikach inni klienci spożywali zakupione potrawy, to też ma znaczenie, gdyby nie było smacznie przygotowane, lokal świeciłby „pustką” W lokalu czyściutko, stoliki przykryte obrusami, z boku okienko do zwrotu naczyń i kosz na odpadki. Duże witryny okienne w których okazałe zielone rośliny doniczkowe dopełniają dekoracji. Na liściach kwiatowych nie zauważyłam kurzu, widać obsługa się stara. Sprzedawczyni – pani w średnim wieku, miła uśmiechnięta, skora zażartować, w odzieniu ochronnym, upięte włosy i czepek jak na pracownika przystało, sprawnie i szybko obsłużyła. Nie raz tu byłam i jeszcze będę.
Od czasu do czasu zaglądam do tego sklepu aby napełnić lub kupić Cartridge do mojej drukarki. Obsługa jest tu bardzo miła, uprzejma i przyjazna klientowi, sprawdziłam to nie raz. Poza tym ceny są bardzo konkurencyjne w stosunku do innych tego typu usług. Sam fakt, że przyjeżdżam tutaj 25 km jest chyba znaczący. W moim miasteczku usługi napełniania na miejscu przedsiębiorcy tej branży nie świadczą, a za gotowe pojemniki z tuszami żądają takich kwot, że „głowa boli” ( 80 zł). Dziś przybyłam tutaj aby uzupełnić czarny tusz, który właśnie mi się skończył. Młody człowiek przywitał mnie uśmiechem (jak zwykle), miłym „dzień dobry” i od razu zabrał się za mój Cartridge . Klient, którego właśnie skończył obsługiwać właśnie opuszczał sklep. Chwila czasu (do max 5 min) i już płaciłam 15 zł. Szybko, sprawnie, fachowo – nic dodać, nic ująć. Sprzedawca mógł zająć się następnym klientem, który właśnie wszedł. W sklepie tym oferują szeroka gamę usług i towarów: różnego rodzaju i przeznaczenia papier, tusze, tonery i napełnianie, komputery, laptopy, monitory, różne rodzaje drukarek, serwis i naprawy etc. Lokal sklepu profesjonalnie przygotowany, nic nie przeszkadza, nie trzeba uważać aby czegoś nie potracić, wszystko w najlepszym porządku. Otwarte jest w każdy dzień roboczy od 9.30 – 18.00 – ej a w soboty do 14 –ej. Nie raz byłam ich klientem i na pewno wiele razy jeszcze będę. Polecam każdemu kto jest zainteresowany artykułami i usługami komputerowymi.
Głównie przyszłam tu po mleko Bebilon dla dziecka i się nie zawiodłam, wybór duży cena 37.99 zł/op. 900 g , wzięłam to cena choć nie niska jednak dopuszczalna, bo przed chwilą byłam w innym sklepie i tam cena była „kosmiczna”, tutaj życzliwość dla klienta jest na poziomie zarówno pod względem traktowania jak i cen artykułów. Skoro już tu przyszłam to zaopatrzyłam się też w inne artykuły : świeże żeberka do smażenia 10.99 zł/kg (promocja), tradycyjnie kajzerki 0,29 zł/ szt. I wodę mineralną nie-gazowaną Muszyna bo po 1,19 zł/ butelka 1,5 litra ( promocja), serek homogenizowany 4,19 zł/op.( to sporo) z małym dodatkiem – łyżeczka fikuśnie ozdobiona „małym głodem”( pewnie cena większa za ten dodatek). Obsługa jak zwykle bez zarzutu, mili ,uprzejmi, życzliwi, chętnie doradzają, odpowiadają na ewentualne pytania. Stanęłam do kasy , a tu niespodzianka – z okazji Dnia dziecka rozdają balony firmowe klientom – też dostałam 2 sztuki dla dwójki dzieci. Stanęłam jako siódmy klient do kasy a tu dwie dziewczyny przyszły do sąsiednich stanowisk kasowych i już kolejka zniknęła. Bez zbędnego oczekiwania zostałam obsłużona, zapłaciłam sporo ale i też zakupy nie były doraźne, dla dzieci dostałam balony i już mnie nie było. W sklepie jak zazwyczaj porządek, miedzy regałami można swobodnie się przemieszczać mimo wielu obecnych klientów. Pracownicy z dala widoczni dzięki charakterystycznemu odzieniu .
Przechodząc obok wstąpiłam bo potrzebowałam mleko dla dziecka Bebilon, wzięłam koszyk i ruszyłam miedzy półki, choć nie lubię za bardzo tego sklepu ze względu na utrudnione poruszanie się miedzy półkami za sprawą rozmieszczenia, trzeba uważać aby nie strącić lub przewrócić jakiegoś artykułu. Sklep jest nie duży lecz bardzo duży, ale towaru jest taka ilość, że zamiast zachęcać, przytłacza klienta, w dodatku zaduch upalnej pogody nie sprzyja klientom ( mam na myśli siebie, za innych nie wypowiadam się). Nie musiałam długo szukać bo akurat tuż za barierką wejściowa stał regał z różnymi rodzajami mleka dla dzieci. Znalazłam interesujące mnie i „zdębiałam” – 48,99 zł/op. 900 g, - zdzierstwo to za delikatnie, jak pamiętam to kupuję je poniżej 40 zł ( w EKO lub Biedronce), zrezygnowałam bez namysłu i od razu pożałowałam ,że tu weszłam, „ki diabeł mnie podkusił”, teraz do wyjścia musiała przeciskać się miedzy półkami i klientami, aby wyjść bo powrotem przez barierkę wejściową nie ma szans i muszę przejść przez stanowisko kasowe. A swoją drogą to właściciel chyba nie prowadzi czegoś co nazywa się analizą rynkową, a powinien, rozumiem 2 zł drożej, ale ponad 10 zł, to już nie brak kompetencji tylko zwykłe cwaniactwo handlowe, „chcesz to bierz, nie to wypad”. Dziwią mnie tylko obecni klienci, być może to przyjezdni dla których, jeśli mieszkają na wioskach to i tak okazja, bo małe wiejskie sklepiki to dopiero „golą i strzygą” cenami, konkurencji tam brak. Dobrnęłam do stanowiska kasowego, udało mi się nic z półek nie strącić i przechodzę obok stojących do kasy klientów a tu słyszę: halo proszę pani – głos kasjerki; ja nic nie mam odpowiadam; kasjerka trochę zmieszana zawiesiła głos, a ja kontynuuję – chciałam mleko Bebilon, ale jest tak drogie ,że nie wzięłam. Jeszcze tylko brakowało aby mnie na kontrolę osobistą wzięli – skandal, przecież wejście do sklepu nie jest równoznaczne z obowiązkiem zakupu czegokolwiek. Obsługujące powinny to wiedzieć, może i wiedzą ale zapewne monitoring sklepu wykaże, że nie zareagowała na mnie bez towaru i może „pójdzie na dywanik do szefa”. Jeśli zatrzymanie mnie przez kasjerkę można nazwać obsługą to była to "obsługa inaczej"
Niektórzy sprzedawcy albo nie maja dostatecznej wiedzy na temat handlu, albo maja taką wiedzę ,ale stawiają głównie na zysk. Jeśli ktoś chce oferować dużą ilość artykułów to powinien szukać lokalu dostosowanego wielkością lub ograniczyć asortyment do przestrzeni posiadanego lokalu. Właściciel tego sklepiku stawia najwyraźniej tylko na zysk, czemu z drugiej strony trudno się dziwić. Weszłam do tego sklepiku bo na wystawie zobaczyłam Puzzle z samochodzikiem, a że dziś Dzień Dziecka jest okazja sprawić radość "maluchowi". Jeszcze na dobre nie weszłam a już potrąciłam i przewróciłam stojące podłużne pudełko z zabawką, "slalom" poruszania się między rozstawionymi zabawkami, zniczami i całą reszta to prawdziwy wyczyn w tym lokalu a właściwie lokaliku. Zapytałam najpierw o cenę Puzzli , sprzedawca nie wiedział więc zaczął szukać wśród innych zgromadzonych na półce, sam zresztą potrącając inne zabawki, znalazł, cena 25 zł, zdecydowałam że wezmę (i tak bym wzięła bo taki zamiar miałam, już wcześniej widziałam to na wystawie), ale nie omieszkałam zapytać łagodnie z lekkim uśmiechem: czy coś utargujemy ; milczenie sprzedawcy i dziwny "rzut" oka w moją stronę; dzisiaj targowanie to normalna rzecz - kontynuuję; no tak - pada niezadowolona odpowiedź i sprzedawca kasuje 25 zł; nic niżej - nie odpuszczam; proszę pani też bym tak chciał, 25 zł proszę - mówi lekko poirytowany; zapłaciłam, jeszcze dobrałam prasę codzienną i "slalomowym" krokiem opuściłam sklepik. Swoją drogą to ciekawe co myślał potem sprzedawca-właściciel, na pewno był (określając delikatnie) niezadowolony z mojego podejścia. W sklepiku oferuje wiele artykułów : prasa, zabawki, papierosy, jakieś kosmetyki, artykuły papiernicze etc. i BRAK widocznych cen . Jedyna zaleta tej wizyty to szybka obsługa bo jako jedyny klient nie tworzyłam tłoku, a sprzedawca musiał mnie obsłużyć, choćby z nudów. Gburowaty sprzedawca nie zachęca specjalnie do ponownej wizyty tutaj mimo że asortyment "Tego i owego" ma bardzo pokaźny. Ja zresztą też weszłam tu bardziej z powodu artykułu okna wystawowego niż jakości obsługi. Zapewne właściciel wychodzi z założenia: kto ma przyjść to przyjdzie a reszta "wypad".
Wracając ze spotkania wstąpiłam do tego sklepu po papierosy i jakąś wodę do picia bo upał niemiłosiernie dawał się we znaki. kilka stopni i jestem w środku. Na wejściu przywitało mnie wrażenie uczucia zbyt dużego przepełnienia towarem ( a może to tylko skutek uboczny upalnej pogody) jak na wielkość tego sklepu. Stojący po środku, wzdłuż sklepu, długi regał z towarem zajmował niepotrzebnie miejsce powodując utrudnienie w przejściu między półkami, ponadto stojące na podłodze napoje, zwyczajnie przeszkadzały i trzeba było uważać aby ich nie potrącić nogą.Pracownicy powinni posiadać jakieś minimum wiedzy (tak mi się wydaje) na temat komfortu poruszania się klienta po sklepie, tym bardziej że sklep znajduje się w dużym mieście w dodatku wojewódzkim, a nie w małej wiosce gdzie jeden sklepikarz czuje się zazwyczaj "panem handlu".Interesował mnie jakiś sok, stało ich sporo ale ceny chyba iście "wojewódzkie",a może "niedzielne" bo dziś niedziela, wzięłam jeden z tańszych Fortuna za 4,50 zł/karton litrowy, w końcu mamy wolny rynek a każdy towar podobno ma swego kupca, po drodze rzuciłam okiem na Mentosy - prawie 3 zł (moim zdaniem przesada to delikatne określenie), woda mineralna 0,5 litra, niżej 2 zł nie widziałam. Jak to dobrze , pomyślałam,że na papierosy jest cena regulowana i nie zapłacę więcej niż jest nakazane. Obsłużono mnie sprawnie i szybko bo byłam jedynym klientem, zapłaciłam karta i opuściłam sklep.Jedyną zaletą tego lokalu był przyjemny chłód z klimatyzacji - prawdziwe błogosławieństwo upalnego dnia. Obsługujące panie bez odzienia ochronnego - czysto niedzielnie jak na ten dzień przystało lecz do okoliczności wcale nie pasowało, mało rozmowne a właściwie milczące, zamilkły nagle gdy weszłam do środka bo przy otwieraniu drzwi słyszałam gromki śmiech. Czyżbym je speszyła a może przestraszyła, jeszcze na potwora nie wyglądam (tak mi się przynajmniej wydaje).
Wybrałam się zatankować paliwo na ta stacje gdyż nadchodzi weekend i szykuje mi się kilka wyjazdów, a w całym mieście tylko ta stacja ma najtańsze paliwo, choć ogólnie nie tanie jak na realia zarobkowe bo benzyna po 5,19 i 5,24 zł/litr a olej napędowy po 5,09 zł/litr. Pomyślałam, że skoro pora cokolwiek bliska wieczoru to może kolejki nie będzie i tak też się okazało gdy podjechałam. Jeden gość tankował swój samochód, ja podjechałam pod inny dystrybutor i też bez zbędnego czekania mogłam uzupełnić bak. Sam wygląd stacji to żadna rewelacja, dystrybutory tak skupione ,że przy 4-5 klientach robi się zator, podjazd w porządku, brak pracownika podjazdu, prawdę mówiąc nigdy jeszcze tutaj takiej osoby nie widziałam ,a szkoda bo czasem gdy podjedzie ktoś bardzo elegancko ubrany to przydałby się tu taki pracownik, widać właścicielowi specjalnie na renomie nie zależy. Kasa stacji to raczej kiosk z bardzo uboga ofertą - jakieś słodycze, napoje gumy do żucia i na tym koniec, no jeszcze płyny do samochodów ustawione na zewnątrz. Pracownik stacji - młody chłopak, chyba niedawno przyjęty, nie za bardzo rozmowny, trochę jakby spięty, stremowany, widać jeszcze chyba do końca nie "oswoił" się ze stanowiskiem pracy, z czasem się "wyrobi" (tak myślę), na razie może peszy go strój firmowy albo np. był jakiś kolega ze szkoły którego musiał obsłużyć, albo jeszcze może być "tysiąc innych powodów". Szybko, sprawnie zapłaciłam 50,90 zł za 10 litrów oleju napędowego i tyle mi wystarczy póki co. Jak potanieje to będę tankować do pełna.
Ilekroć przejeżdżam przez Niemodlin, rzadko zdarza się abym nie wstąpiła na tą stację, głównie za sprawą pysznych hot-dogów i także miłej obsługi.
Godzina cokolwiek ranna a klientów akurat było sporo, mimo drogiego paliwa, większość tankowała takie jakie było im niezbędne mimo iż za benzynę dziś żądano 5,24 i 5,35 zł/litr i olej napędowy 5,19 zł/litr. Ja akurat miałam ilość w baku pozwalającą mi na darowanie sobie tego faktu. Już przy wjeździe na stację widać krzątających się pracowników podjazdu przy porządkach i pomocy tankującym klientom. Ja jednak udałam się do sklepiku i WC. Toaleta jak zawsze czyściutka i pachnąca - tak trzymać. Przy dwóch stanowiskach sklepowych dziewczyny owijają się jak mogą bo klientów sporo i każdy chciałby być szybko obsłużony, a tym razem zdarzyła się sytuacja kolejkowa trochę to uniemożliwiająca. Mimo nawału pracy dziewczyny obsługujące wtrącą miłe słowo praktycznie do każdego klienta, nie widać na ich twarzach zdenerwowania ani niezadowolenia - to się chwali.po ok. 10 minutach udało mi się stanąć przy kasie i tu dzisiaj spotkał mnie mały zawód - do hot-doga nie było kabanosa, mogę zjeść z parówką ostatecznie to nie jest znacząca niedogodność, ale jednak, wzięłam też 2 buteleczki wody mineralnej 0,5 litra po 1,99 zł/sztuka, zapłaciła niecałe 8 zł, doliczono mi 250 punktów Vitay i zakończyła się moja obsługa. Na koniec osoba przygotowująca życzyła mi Smacznego i Miłego Dnia. No i niech ktoś powie ,że nie można pochwalić takiego zachowania, tylko sobie życzyć aby inni obsługujący klientów prezentowali taki poziom obsługi.
Będąc na ul. Niemodlińskiej zobaczyłam w oddali duży budynek z ogromnym napisem DAMBONIA, gdy podeszłam bliżej było to coś w rodzaju Domu Towarowego skupiającego pomniejsze sklepiki na parterze i pietrze. Od razu rzucił mi się ten z odzieżą damską więc postanowiłam wejść, gdyż od jakiegoś czasu poszukuję krótkiego, jasnego żakietu.Pokonałam kilka stopni na piętro, przed sklepem siedziała na krzesełku pani w średnim wieku, wystawiła nogi do słońca i czytała gazetę, najpierw myślała,że to może sprzedawczyni, ale po wejściu do sklepu była tam młoda dziewczyna za biurkiem pełniącym funkcję lady.Skierowałam się od razu do wieszaków z żakietami, znalazłam w lekkim beżu, ładnie skrojony ale w rozmiarze 36, na pytanie o większy usłyszałam, że tylko w kompletach.Cena tego żakietu mnie lekko wstrząsnęła 160 zł, stwierdziłam,że to nie tanio i od razu usłyszałam usprawiedliwienie - tyle kosztuje to nie ode mnie zależy, więc zapytałam jaka jest cena kompletów - 260 zł słyszę, jeszcze bardziej mnie "szarpnęło" ale mimo to zaczęłam oglądać. W tym momencie "dźwignęła" się pani sprzed sklepu i weszła do środka, jak zorientowałam się "kątem oka' dała jakiś sygnał obsługującej mnie i ta po chwili dodała, że właściwie może mi zdekompletować i sprzedać sam żakiet, zresztą spódniczka mnie nie interesowała, tym bardziej że żakiet w rozmiarze 38 był OK (przymierzyłam) ale spódniczka przy-ciasnawa. Zapytałam jaka cena po roz-kompletowaniu , usłyszałam 170 zł, to drożej niż sam żakiet nie w komplecie - stwierdziłam, tak ale muszę doliczyć 10 zł bo samą spódniczkę trudniej sprzedać- odpowiedziała.Podziękowała i powiedziałam, że jeszcze się namyślę no bo cóż miałam powiedzieć. Miałam wrażenie ,że traktuje mnie jak idiotę któremu robi łaskę że sprzeda towar. Tak myślę że przed sklepem to siedziała właścicielka, która miała na oku swoją pracownicę. Z takim podejściem do klienta to te panie wiele nie utargują. Tak mi przyszło do głowy najniższe wynagrodzenie w tym roku to 1386 zł brutto z czego pracownik do ręki otrzyma niewiele ponad 1030 zł, relatywnie w tym sklepie za sam żakiet ponad 15 % tego zarobku i ponad 25 % za garsonkę. Nie jest to sklep dla każdej kobiety, oj nie. Co do wyglądu sklepu to pełne uznanie posprzątane,przeszklona ściana dopełnia oświetlenie, między wieszakami swoboda poruszania się, wszystko bardzo dobrze rozmieszczone, przechodzić można bez obawy potrącenia innych wieszaków i ubrań, asortymentu dużo ale ceny kosmiczne, byle letnia bluzeczka niżej 50 zł nie schodzi, a może to ja jestem nie dzisiejsza i nie znam się na współczesnych realiach handlowych, w każdym bądź razie nic nie kupiłam.
Sobota rano niedzielne zakupy zrobić czas.Najpierw idę do EKO, gdzie można zrobić praktycznie wszystkie niezbędne zakupy od warzyw poprzez spożywcze do chemii gospodarstwa domowego, a także niektóre inne np. szklanki, skarpetki, przybory szkolne, zabawki etc. no i co najważniejsze płatność kartą jest tu możliwa więc gotówki praktycznie można nie mieć pod warunkiem, że zakupy będą na kwotę wyższą niż 10 zł.weszłam, wzięłam koszyk i po drodze pakowałam to co mi potrzebne: 2 pietruszki, 1 seler, 6 marchewek, 4 banany,dalej przy chłodni: 1 śmietana 18% za 1,79 zł (promocja,termin przydatności do 9 czerwca), masło śmietankowe 2,69 zł/100 g, przy pieczywie bułeczki po 0,29 zł/szt (jeszcze ciepłe) przy stoisku mięsnym; na rosół - trochę kurczaka, trochę kaczki i wołowiny, na pieczeń trochę łopatki wieprzowej po 10,99 zł/kg, polędwica wiśniowa do kanapek 22,90 zł/kg - wzięłam 20 plasterków, które obsługująca mi odkroiła ( wyszło do zapłaty 5,94),dalej przyprawa Vegeta, magi w płynie i już chyba wszystko mam. Nie po drodze jeszcze bieżąca prasa i staję jako trzeci klient w kolejce do kasy, tymczasem obok przychodzi dodatkowa kasjerka i już jestem pierwsza, szybko obsłużona mogę opuścić sklep. To się chwali, dbają o klienta aby nie czekał za długo. W sklepie było sporo kupujących przeważnie pchali przed sobą wózki, widać robili większe zakupy niż ja. Mimo to nie było przegęszczenia i każdy swobodnie mógł się poruszać między regałami sklepowymi i wybierać artykuły rozmieszczone w lokalu asortymentami.Sklep jest bardzo duży, towaru też dużo ale i swoboda poruszania zapewniona.Pracownicy obecni na sklepie byli w każdej chwili do dyspozycji klienta jeśli tylko ten potrzebował pomocy. jak zawsze mili, uśmiechnięci i życzliwi kupującym. Nie było problemu rozpoznać kto klient a kto pracownik, charakterystyczna odzież sklepowa pozwalała ich rozpoznać od razu. Za moje zakupy zapłaciłam niewiele ponad 30 zł, co zważywszy na ilość i jakość zakupionego towaru jest do przyjęcia i narzekać nie mam co.
"Zimne lody - dobre dla ochłody" dosłownie i w przenośni mogę określić smak lodów z tej lodziarni a dokładniej okienka lodziarnia-nego. Oferta godna polecenia u tej sprzedawczyni, smacznie i tanio jak na porcję jaką można tu zakupić - 2,50 zł, ponadto oferuje ona także większe porcje po 4 zł, lody są kręcone wprost z automatu, jeśli sobie ktoś życzy dodatki w formie posypki lub polewy nie dopłaca - gratis, takie zjawisko przyznam że to dla mnie pewnego rodzaju nowość bo jak dotąd zawsze widziała informację mówiącą o dopłacie 0,50 zł za dodatek, a tu proszę nie każdy sprzedawca to "grosik-aż", są tacy którym bardzo zależy na renomie przy okazji handlu, takiej kompetencji niejeden mógłby się uczyć.Kolejka była spora, ale warto było poczekać. Miejsce może trochę nie bardzo bo okienko sprzedaży wychodzące wprost na ruchliwą ulice oddzieloną tylko chodnikiem, ale po ilości klientów widać,że cieszy się ten punkt dużym powodzeniem, dlatego też ja się tu zatrzymałam i dołączyłam do stojącego "ogonka".Sprzedawczyni w białym fartuchu, czepek na głowie osłaniający włosy (pewnie bardzo niekomfortowy w tym upale, ale wymóg higieny zachowany), miła, uśmiechnięta, uwijająca się w swojej pracy bo kolejka bardzo sprawnie się przesuwała. Rosnące rozłożyste drzewo dawało kojący cień co było bardzo pożądane w tym upalnym dniu.Podejrzewam,że ta lodziarnia to może być zaplecze cukierni z ul. 1-Maja, ale tylko podejrzewam bo razem stanowią jeden budynek a sprzedaż lodów odbywa się przy ul św. Rocha. Niestety nie otrzymałam paragonu jak każdy obsługiwany więc nie mogę urzeczywistnić moich podejrzeń. Ale lody - pycha.
Wstąpiliśmy z mężem do tego sklepu aby kupić jakiś napój, gaszący pragnienie w tym upalnym dniu jaki zafundowała nam pogoda.Drzwi sklepu były otwarte na "oścież" wprost na ulicę a więc kurz miał swobodny dostęp do środka. Na wstępie przywitał nas zaduch warzyw i owoców, brak klimatyzacji dało się odczuć od razu co w tego typu sklepie (moim zdaniem) nie powinno mieć miejsca. Sklepik jako placówka partnerska Lewiatana stosunkowo nie duży, powiedziałabym średniej wielkości z jednym regałem po środku wzdłuż lokalu. Na jednej ścianie warzywa i owoce, przy powiędniętych pomidorach spory napis "okazja" i cena 5,99 zł/kg - ani to okazja, ani towar jakościowo nie zachęcający; obok ziemniaki (pomarszczone) 2,10 zł/kg - jakość i cena wątpliwe; jabłka - widać na "oko" nieświeże, ale za to prawie 5 zł/kg, gdy przechodziliśmy między półkami mąż szepną cicho "chodźmy stąd od smrodu robi się niedobrze" i miał rację, jakoś pragnienie przeszło na chwilę. W sklepie nie było żadnego klienta więc swoboda poruszania się "pełna", sklep jasno oświetlony, ale ekspedientka wpatrująca się w nas jakby chciała powiedzieć wzrokiem "kupcie coś", ale nie zadbała o zachęcającą atmosferę i ogólnie dobre wrażenie, a może ona tam tylko kasuje i nie do niej należy reszta. Jedno trzeba przyznać - wygląd bez zarzutu, fartuszek, czepek, upięte włosy, ale to dopiero wstęp do handlu.Albo o tym nie wie, albo może miała zły dzień, upał ma różny wpływ na każdego człowieka, ale w handlu nie ma "zmiłuj się", kompetentny pracownik o tym wie, a przynajmniej wiedzieć powinien.Napoju nie kupiliśmy i sklep szybko opuściliśmy.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.