Jestem w trakcie poszukiwania nowej wieży, gdyż stare nie nadaje się nawet do naprawy. Postanowiłam zajrzeć na stronę Media Markt. Bardzo łatwo korzysta się z wyszukiwarki, w której od razu wyskakuje interesujący mnie rodzaj produktu. Można wpisać konkretne parametry szukanej wieży. Wyskakuje lista, a po wyborze pokazuje się zdjęcie i więcej danych niż na etykietce w sklepie. Szkoda tylko, że nie podają cen, a to jest ważne, bo pomogłoby mi zawężyć zakres poszukiwań.
Zasięgałam informacji nt. pokoju dla koleżanki, która przyjeżdżała do Puław. Otrzymałam wyczerpujące informacje dotyczące noclegu oraz cennika. Recepcjonistka od razu sprawdziła jakie pokoje będą dostępne w wymaganym terminie, a na moją prośbę pokazała mi wybrane pokoje. Była uprzejma i sympatyczna, mimo iż musiała się fatygować aż na 2 piętro i prosić inną osobę o zastępstwo na recepcji.
mBank oferuje swoim klientom "nowoczesne" karty kredytowe, które używane za granicą dopuszczają płatność w sklepach i automatach na karty nie wymagając PIN'u. W przypadku zgubienia lub kradzieży można dokonywać transakcji praktycznie bez żadnego potwierdzenia. Za każdym razem gdy płaciłem w sklepie sprzedawcy byli zdziwieni jak to jest możliwe. Przy tym mBank tłumacząc dlaczego tak jest nie przyznaje się do własnej winy zasłaniając się nieelegancko partnerami z sieci handlowych ("niezadowalającym przygotowaniem infrastruktury akceptantów"). Ważniejsza dla mBanku jest funkcjonalność zmiany PINu w bankomatach i zdalnych kanałach (ciekaw jestem ilu klientów z tego korzysta) niż bezpieczeństwo finansów swoich klientów. Wytgląda to tak, jakby nie byli w stanie wdrożyć kart czipowych zgodnie ze światowymi standardami nawet tak uznanego partnera jak Visa.
Poniżej pełna odpowiedz z mBanku, która została napisana w taki sposób, jakby celowo miała zamącić klientom w głowach niż cokolwiek wyjaśnić (chwilę mi zajęło zanim zrozumiałem, że nie byli w stanie wprowadzić standardów bezpieczeństwa transakcji kartowych i zasłaniają się nieprzygotowaniem 'akceptantów'). Jeszcze jedno uściślenie, poniższe zdanie jest NIEPRAWDĄ "Obecne ustawienia nie powinny mieć wpływu na brak akceptacji kart, a jedynie na metodę weryfikacji posiadacza karty. W przypadku terminali chipowych, które nie obsługują kodu PIN online, jest to podpis zamiast kodu PIN." Żadna z transakcji, które wykonywałem kartą nie wymagała podpisu, a wręcz złożenie podpisU nie było możliwe np przy zakupie biletów na metro w automacie.
ODPOWIEDZ mBanku NA REKLAMACJĘ:
Szanowny Panie
W związku z reklamacją zarejestrowaną w dniu XXXXXXXXXX (numer XXXXXX) dotyczącej trudności w posługiwaniu się Pana kartą płatniczą o nr 448336xxxxxxxXXX na terenie Wielkiej Brytanii, chcielibyśmy na wstępie najmocniej przeprosić za wszelkie niedogodności, jakie wynikły dla Pana z zaistniałej sytuacji.
Informujemy jednocześnie, że przyczyną problemów z potwierdzeniem autoryzacji za pomocą kodu PIN była konfiguracja terminali punktów handlowo-usługowych, które próbują wymusić potwierdzenie autoryzacji kodem PIN w trybie offline, który to tryb dla kart mBanku w chwili obecnej nie jest obsługiwany.
Zablokowanie i brak obsługi PIN offline na mikroprocesorze podyktowane było koniecznością zachowania dotychczasowej funkcjonalności zmiany PIN w zdalnych kanałach oraz niezadowalającym przygotowaniem infrastruktury akceptantów (terminale POS i bankomaty) do obsługi zmiany kodu PIN na mikroprocesorze. W obecnej sytuacji odblokowanie kodu PIN offline na karcie skutkowałoby poważnymi problemami Klienta z synchronizowaniem kodu PIN w systemie Banku i PIN offline na karcie. Na zmianę tej sytuacji wpływ mają wyłącznie akceptanci, udostępniający swoje terminale punktom handlowo-usługowym. Odblokowanie i aktualizacja kodu PIN offline nie wymaga wymiany kart i jesteśmy w stanie wykonać taką operację zdalnie przy wykorzystaniu odpowiednio przygotowanych przez akceptantów terminali. Obecne ustawienia nie powinny mieć wpływu na brak akceptacji kart, a jedynie na metodę weryfikacji posiadacza karty. W przypadku terminali chipowych, które nie obsługują kodu PIN online, jest to podpis zamiast kodu PIN.
Informujemy jednocześnie, iż mając na uwadze sugestie naszych klientów, mBank dokona w bieżącym roku modyfikacji parametrów kart, umożliwiając odblokowanie obsługi kodu PIN offline na mikroprocesorze poza granicami kraju.
Mamy nadzieję, że powyższe wyjaśnienia okażą dla Pana wystarczające, a ten przykry incydent
nie wpłynie decydująco na naszą dalszą współpracę.
Z poważaniem
Adam Stachurski
PS: Zdecydowałem się na umieszczenie całości odpowiedzi mBanku wraz z imieniem i nazwiskiem jedynego kontaktu jaki mam w tej sprawie, ponieważ niestety w kontakcie z mLinią można jedynie usłyszeć standardowe formułki ze skryptu call center i niestety w żadnej sprawie dotyczącej finansów klienta nie ma możliwości skontaktowania się z osobą, która tak naprawdę podejmuje decyzje jego dotyczące lub jest jakkolwiek odpowiedzialna za poziom obsługi.
Jakość obsługi w mBanku niestety w ostatnich latach dramatycznie spadła. Pierwszy z przykładów z mojego doświadczenia w ciągu ostatnich miesięcy (jestem klientem od ponad 6 lat).
Przeprowadzałem się do innego miasta w związku z ofertą pracy. Potrzebowałem dodatkowej gotówki na relokację, niestety nie miałem wtedy jeszcze 3 m-cznego okresu pracy (choć miałem stałą umowę od początku i wysokie managerskie stanowisko z odpowiednimi poborami). Zapytałem Pani na mLini czy jest jakakolwiek możliwość uzyskania zwiększenia linii debetowej. Dowiedziałem się, że tak - można złożyć tzw. dyspozycję niestandardową. Na odpowiedz czekałem około 4 miesiące dzwoniąc co tydzień do mBanku i pytając czy cokolwiek wiadomo w tej sprawie. Niestety jedyne czego się dowiadywałem, to że nie ma wyznaczonego terminu na rozpatrzenie dyspozycji niestandardowej. W tym czasie oczywiście 3 miesięczny okres pracy minął i zaoferowano mi powiększenie debetu, którego już wtedy nie potrzebowałem.
W odpowiedzi otrzymałem maila przepraszającego, który jak się okazało był pierwszym z serii trzech identycznie zredagowanych PR-owych "zatykaczy ust" zawierających tylko jedno zdanie odnoszące się do zaistniałej sytuacji (reszta powtarza się w pozostałych "przeprosinach" ze strony mBanku.
Kolejne opinie zdecydowałem się przedstawić osobno.
Przyjechałam ze swoim autem na wymianę opon z zimowych na letnie. Zostawiłam je na parkingu i poszłam do salonu. Przestronne i czyste wnętrze. Podeszłam do jednego pana, by go powiadomić, że byłam umówiona na wymianę, a on zaraz się mną zajął. Zaprowadził mnie do miejsca, w którym były stoliki dla klientów, a sam udał się do mojego samochodu. Zaproponował, bym zamówiła jakiś napój i sobie poczytała gazety, których był szeroki wybór. Obok w kąciku stała pani, która serwowała kawę lub herbatę w zależności od upodobań czekających. Podane w ładnych filiżankach. Ogólnie czekałam niecałe pół godziny. Pan wrócił z kluczykami, mówiąc, że wszystko załatwione i auto odstawione na miejsce. Poinformował też o problemie z tylnym amortyzatorem. Dobrze wiedzieć. Jestem wdzięczna za informację oraz bezproblemowe i szybkie wymienienie opon.
1. Sklepy Ryłko w Warszawie informują klientów, że nie można dokonać wymiany butów na inny fason. Można wymienić tylko rozmiar.
2. Gdy napisałam do Działu Marektingu mejl - skargę, że chcę dokonać wymiany moich butów ślubnych na inny fason, otrzymałam odpowiedź, że jest to jak najbardziej możliwe! Co za niespójność.
3. Najlepsze jest to, że gdy z powyższym argumentem udałąm się do sklepu chcąc wymienić buty na inne - spotkałam się z określeniem, że JESTEM TRUDNYM KLIENTEM!!!!!!!!!!! Szok!!!
O ile wiem, drewno posiadające ślady kory nie powinno być kwalifikowane do sprzedaży jako łata, belka, kantówka, itp.
W Praktikerze albo o tym nie wiedzą, albo traktują to dość swobodnie. W sobotę można było kupić listwy impregnowane, które miały nie tylko ślady po korze, ale i suche wypadające sęki. W efekcie, poza ryzykiem degradacji przez grzyby, elementy nie miały wartości handlowej w swej długości.
Szkoda, że nie można zamieścić zdjęcia.
Jak można wystawiać do sprzedaży takie materiały? Przecież to oszustwo.
Kupowałem wczoraj element ogrodzenia. Ponieważ wydał mi się dziwnie drogi, a na wyblakłej naklejce (chyba stała kiedyś na zewnątrz) widać było jeszcze inne elementy, kasjerka poprosiła sprzedawcę działu ogród o wyjaśnienie.
Okazało się, że do kompletu powinien być dołączony jeszcze pręt mocujący.
Niedbalstwo czy może brak bieżącej weryfikacji towaru. Na pewno problem dla klienta, który kupuje produkty zdekompletowane.
Wadliwy towar, a więc i - 5
Jak na duży sklep spożywczy mają wygórowane ceny. Niechętnie robię tu zakupy. Jeśli chodzi o obsługę to jest uprzejma. Czas obsłużenia klienta jest dość szybki. Brakuje w tym sklepie zmian, zawsze jest tak samo...
Towar bardzo dobrze wyeksponowany w odpowiednio dużych ilościach i poukładany. Wszystkie art. które oglądałam posiadały cenę. Personel z uśmiechem kilka razy pytał czy może mi w czymś pomóc i doradzić - naprawdę super sprzedawcy. Bardzo chętnie będę wracała do tego sklepu.
Zamówioną książkę przysłano mi 2 tygodnie po terminie, okazało się, że przysłano mi książkę inną niż zamawiałam. Po rozmowie telefonicznej z przedstawicielem sklepu internetowego odesłałam paczkę z reklamacją. Niestety do dziś nie odzyskałam ani książki ani pieniędzy, a na kilka moich maili z prośbą o rozpatrzenie reklamacji nikt nie odpowiedział.
Każdy art. posiadał cenę. Towar znajdujący się na podestach był mało estetycznie ułożony. Pracownicy nie powiedzieli dzieńdobry na powitanie ani dowidzenia jak opuszczałam sklep. Poziom obsługi był mało zadawalający. Podłoga i witryne czyste.
Bardzo chętnie robię zakupy w sklepie obuwniczym CCC. Kojarzy mi się on z dużą ilością asortymentu, korzystnymi cenami i fachową obsługą. Myślę, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Sklep oferuje luksusowe obuwie marki Lasocki oraz marki znacznie tańsze takie jak Jennifer & Jennifer lub Clara Barsoh. W CCC znajdziemy każdy typ obuwia, jaki nas interesuje. Sklep oferuje od sandałów przez klapki i czółenka, po półbuty, kozaczki i obuwie sportowe. Chcąc przymierzyć obuwie nie musimy się martwić brakiem stopki, gdyż na półkach z łatwością odnajdziemy pudełeczko z interesującą nas zawartością. To co jeszcze mi się podoba to oświetlenie, dzięki któremu sklep wygląda na znacznie większy niż jest w rzeczywistości, a asortyment jeszcze bardziej korzystnie. Ponadto, w pomieszczeniu jest zawsze czysto i schludnie dzięki czemu z przyjemnością robię w nim zakupy.
Już na samym wejściu do ZUS w Gnieźnie znajduje się pokój ochrony, który służy również jako punkt informacyjny. Pracujący w nim ochroniarze są dosyć zorientowani w strukturze instytucji i potrafią nakierować klienta w dane miejsce. Wchodząc do przestronnego pomieszczenia, w którym chcemy zgłosić założenie działalności, musimy wydrukować sobie numerek ze specjalnego urządzenia, co zarazem upewnia nas że zostaniemy obsłużeni na pewno a zarazem bez zbędnego czekania. Po wydrukowaniu numerka możemy wygodnie zasiąść w niewielkiej poczekalni. Gdy usłyszymy dzwonek i na elektronicznej tablicy wyświetli się nasz numer, możemy śmiało udać się do okienka, przy którym nie trzeba stać. Pani już z daleka nawiązuje kontakt wzrokowy i uśmiecha się. Wypełnianie druków potrzebnych przy zgłaszaniu założenia działalności również nie jest wielkim problemem dla laika, a to dlatego, że znajduje się szereg gablot, w których wywieszone są wzory wszystkich potrzebnych dokumentów. Na pytanie dotyczące składek jakie musimy płacić, pracowniczka udzieli nam wyczerpującej odpowiedzi w sposób dość zrozumiały, a dodatkowym wielkim plusem jest ściąga, którą nam wręczy z kwotami składek. Wizytę w ZUS można zaliczyć do nawet całkiem sympatycznej, a stres przed nią jest całkiem zbyteczny.
Pojechałam odebrać wygrany na aukcji towar. Bardzo miła obsługa w błyskawicznym tempie znalazła moje przedmioty. Sklep jest bardzo mały, ale dobrze oznaczony, na jego powierzchni jest tyle towarów, że parę godzin trzeba by spędzić aby obejrzeć wszystko.
Mieszczący się w Galerii Pestka sklep specjalizujący się w wyposażeniu wnętrz i artykułach hobby. Wszystkie towary ładnie poukładane, w sklepie panują ład i porządek. Jest tutaj naprawdę szeroki wybór, a ceny nie są wygórowane. Dodatkowo -10% po okazaniu legitymacji studenckiej. Ekspedientki potrafią doradzić, widać same interesują się rękodzielnictwem.
Być może wyda się to wielu dziwne, ale zachowanie personelu Praktiker określę w tym przypadku jako niewłaściwe.
Wczoraj po południu manewrując wózkiem pośród doniczek potrąciłem doniczki i stłukłem kilka. Myślę, że potrącenie doniczek wynikło z częstej w przypadku wózków sklepowych utraty stabilności w chwili skręcenia kółka na jakiejś nierówności.
Starszy pan z ochrony nie wiedział co robić, lecz wkrótce pojawił się ktoś ważny, kto zaczął wypytywać o szczegóły zdarzenia.
Powiedziałem temu pracownikowi, że zapewne wózek skręcił na jakiejś nierówności lecz nie widzę problemu, bo mam ubezpieczenie, które obejmuje również takie przypadki. I tu powstał problem. Pracownik był skłonny wybaczyć mi zbicie kilku donic i wolał nie podejmować tematu, którego nie znał. Zapewne nikt wcześniej nie zadeklarował informacji o numerze polisy i kontakcie z centrum likwidacji szkód celem rozwiązania problemu.
Koniecznie należy przewidywać róźne okoliczności. Również takie. Moim zdaniem była to porażka personelu. Po co brać na swoje barki koszt donic jeżeli klient deklaruje chęć rozliczenia?
Pomijając to, że przepisy nakazują znakowanie towaru cenami. brak oznakowania produktów cenami jest uciążliwe dla klientów. Dziś czegoś takiego doświadczyłem szukając szczotki do włosów dla żony.
Sytuacja ta wskazuje na podwójną ułomność sklepu. Zarówno w zakresie legalizmu, ale i w zakresie ułatwiania życia klientom.
Kilka sal, każda udekorowana w stylu kolonialnym. Przewijają się treści afrykańskie i z Ameryki Południowej. Głównym motywem jest oczywiście kawa. Oferta bardzo bogata - zarówno w wyborze jak i w cenie. Aż się nie można zdecydować. W powietrzu unosi się zapach kawy. Na ścianach wiszą też stare fotografie o tematyce robotniczej. Kawę zaparza się na naszych oczach w specjalnych kawiarkach. Podaje się je w ładnych filiżankach. Jako urozmaicenie dostaje się ziarenko kawy. Bardzo przyjemne miejsce na spotkania w sam raz jak się chce zwolnić codzienne tempo życia.
Koleżanka zabrała mnie tam na obiad. Atmosfera w środku bardzo nastrojowa. Trochę twarde krzesła, ale przemiła obsługa, która bardzo dokładnie opisuje potrawy ukrywające się pod dziwnymi nazwami. Posiłki w sam raz na kieszeń studenta, a w dodatku porcje naprawdę duże. Jako gratis ciepłe bułeczki z sosami łagodnymi i pikantnymi. Uczta iście gruzińska ;)
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.