Wpadłam po jedną rzecz i zastanwiałam się, ile czasu zajmie mi stanie stanie w kolejce przy kasie, bo o ile łatwo i szybko jest tam znaleźć produkty, to czas stracony w kolejce trwa dłużej niż same zakupy. Znalazłam trochę promocji, z których skorzystałam, jako że mogą się nie powtórzyć tak szybko, a warto zrobić zapas, skoro nadażyła się okazja. Pieczywo stare, ale zapewne wieczorem nie wypieka się już świeżego. A szkoda, bo miałabym w sam raz na następny dzień. Kolejka w kasie szła szybko. Kasjerka działała bardziej mechanicznie niż ludzko. Może zmęczona po dniu pracy.
Sklep doskonale wyposażony z czytelnie rozmieszczonymi działami.Niestety,kiedy potrzebujemy fachowej porady dotyczącej poszukiwanego produktu minie trochę czasu,nim znajdziemy kogoś z obsługi.Sama obsługa kompetentna i miła.Pomoże w wyborze,doradzi zagubionemu klientowi(o ile oczywiście nie ma kilku petentów naraz,gdyż wtedy musimy odczekać nieco na swoją kolej).
Wybrałam się z rodziną na pizzę do Acerny na Starym Mieście. Pomimo tego że wyraźnie szukaliśmy miejsca nikt nam nie powiedział czy jest wolny stolik. Po kartę poszłam sama. Po pół godziny czekania na nasze pytanie jak długo mamy jeszcze czekać Pani mijając nasz stolik rzuciła "ze już schodzi z pieca". Minęło kolejne pół godziny i nic. Mój mąż wyszedł bo puściły mu nerwy ja zostałam z dziećmi i w końcu po godzinie się doczekałam. Oczywiście bez uśmiechu, bez słowa przepraszam, jakichkolwiek wyjaśnień Pani podała nam pizzę. Była smaczna ale to w tej chwili nie miało znaczenia.
Lokalizacja salonu jest bardzo dobra, przy samej „zakopiance” (konkretnie ulica Krakowska). Zjazd jest widoczny a dojazd do pawilonu bezproblemowy. Sklep PS BIKES sąsiaduje z dwoma innymi konkurencyjnymi firmami zajmującymi się motoryzacją. Dla klientów dostępny jest przestronny parking, nie ma więc problemu z parkowaniem. Uwadze nie umknie również duży, niebieski napis i logo firmy Yamaha – nie sposób nie trafić. Przed sklepem wystawione są motory, quady oraz skutery. Po wejściu do środka oczom ukazuje się sala sprzedażowa na której wyeksponowane zostały towary oferowane przez sklep – począwszy od motocykli, ubioru skończywszy na różnego rodzaju sprzęcie specjalistycznym jak kaski i ochraniacze. Powierzchnia sprzedażowa nie należy do największych, ale prezentowany towar jest sprytnie i z pomyślunkiem rozlokowany na całej sali. Dokładnie naprzeciwko wejścia ustawione jest stanowisko sprzedażowe. Dwóch sprzedawców jest w gotowości do przyjęcia klientów, trzeci natomiast rozmawia przez telefon udzielając informacji, prawdopodobnie klientowi. Pracownicy schludnie ubrani – zadbani. Dwóch mężczyzn i jedna kobieta. Informacje jakie udzielają klientowi są rzeczowe i trafne co pozwala na stwierdzenie, iż personel tam pracujący zna się na rzeczy (w rozmowie z klientem używają fachowej terminologii). Również i ja zostałem miło i fachowo obsłużony. Kupowany przeze mnie akumulator okazał się dużo tańszy niż u konkurencji – cena zbliżona była do ceny hurtowej i za to należy się wielki plus. Również inne produkty pod względem ceny prezentowały się bardzo dobrze, mam tutaj na myśli ceny kasków, odzieży oraz różnych podzespołów. Przy większych zakupach możliwe rabaty – kolejny plus. Widać, że sklep „nie zdziera” z klienta. Niestety „polityka” sprzedażowa sklepu koncentruje się głównie na odbiorcach crossowych. Jeżeli jesteś posiadaczem motocykla typu chopper masz mniejszy wybór. Jednak po rozmowie ze sprzedawcą okazuje się, że wiele towarów sprowadzanych jest na zamówienie i generalnie nie ma problemów z nietypowymi zamówieniami. Sklep zajmuje się także serwisowaniem wyżej opisanych maszyn. Serwisanci również uprzejmi, kontaktowi i wykwalifikowani. Ceny usług serwisowych również na przyzwoitym poziomie. Oddając motocykl do przeglądu ma się gwarancję dobrze wykonanej pracy. Sklep odwiedzałem kilkakrotnie i za każdym razem personel spisywał się bardzo dobrze. Byłem zadowolony z obsługi, usług i zakupionych tam towarów. W czystym sumieniem mogę polecić ten salon wszystkim fanom jednośladów silnikowych. Każdy tam znajdzie coś dla siebie za rozsądną cenę.
To jedna z moich ulubionych knajpek. W rynku, ma ogródek. Ceny są dość przyzwoite. Polecam każdemu- w karcie znajdują się dania zarówno polskiej jak i innych kuchni, wegetariańskie, mięsne, sałatki, dania z pieca. Pełna gama! Oczywiście popisowe są tzw. Patelnie, czyli daenie podane na gorącej patelni (też we wszystkich kategoriach). Ja polecam Patelnię Rzymską z kurczakiem i szpinakiem (oraz bajecznymi frytkami) oraz Canelloni. Uwaga, porcje są naprawdę duże!
W ten dzień zabraliśmy tam znajomych, ledwo daliśmy radę wszystko zjeść. A w ogródku trzeba szybko, bo stygnie! Kelnerzy ok, chociaż mogliby trochę częściej podchodzi celem uzupełnienia napojów. No i mieć drobne do wydania reszty, bo z tym jest problem.
Warto też zobaczyć podziemia, bardzo fajne zakamarki, jak to zresztą we wszystkich knajpkach w piwnicach.
Do salonu Vision Express wybrałam się na badanie kontrolne wzroku, z intencją zakupu soczewek kontaktowych. Na wstępie poinformowano mnie, jaka będzie cena usługi badania wzroku w przypadku zakupu soczewek, a jaka jeżeli się na to nie zdecyduję. Miałam zatem jasną sytuację. Personel sklepu był uprzejmy i przejawiał zainteresowanie moją osobą taktownie, ale nie w sposób natarczywy. Na badanie wzroku nie musiał długo czekać. Obecna tam Pani doktor skrupulatnie i dokładnie zajęła się badaniem moich oczu i w rezultacie dobrała odpowiednie soczewki. Nie poinformowano mnie jednak o możliwym wyborze różnych rodzajów soczewek kontaktowych. Zalecona została konkretna marka (marka promowana przez salon VE), jednak o cenie zakupu poinformowano mnie dopiero w momencie, gdy płaciłam za produkty. Pozytywnym aspektem przy kasie był prezent w postaci płynu do soczewek, który dostałam gratis.
Do muzeum wybrałam się z zamiarem obejrzenia czasowej wystawy o Puszkinie. Zapytałam, w którym miejscu się znajduje, a pani oprócz wytłumaczenia drogi przedstawiła inne oferty muzeum: wystawę porcelany, kultury Chin, dawną aptekę i ptaki. Jeden z pracowników zaprowadził mnie w odpowiednie miejsce, skąd zaczęłam zwiedzanie. Przy każdej wystawie stała jedna z osób pilnujących, które zagajały rozmowę na ich temat, proponowały obejrzenie innych, oprowadzały w razie potrzeby i zawsze służyły pomocą. Puszkinem trochę się zawiodłam. Zupełnie inaczej sobie tą wystawę wyobrażałam, ale reszta ofert doskonale to wynagrodziła.
Zawsze irytowały mnie przypadki dotowarowywania sklepów w godzinach pracy i w sposób utrudniający życie klientom. Dziś, w trakcie zakupów w Praktikerze miałem problem z omijaniem wózkiem pełnym zaprawy stojącego na środku głównej alejki paleciaka. Ktoś beztrosko pozostawił pusty wózek na środku przejścia. Zbyt często sprzedawcy zachowują się tak, jakgdyby sklep istniał tylko dla nich.
Wybraliśmy się do Magnolii w celu zakupu dżinsów. Przy wejściu do sklepu Cubus była włączona migająca lampa alarmowa (jak np. na wozach poilicyjnych). Obok informacja: wszystko 30% taniej! Zaciekawieni weszliśmy do środka. Obsługa prawie niewidoczna- jedna pani na kasie, druga (chyba właścicielka) biegała gdzieś w tą i z powrotem. Niezrażeni podeszliśmy do półek z męskimi spodniami. Pomimo ogólnego nieładu udało się wyciągnąć jedne fajne spodnie w poszukiwanym rozmiarze. Mój luby poszedł mierzyć. Ja szczęśliwa, że może bezboleśnie uda się zaopatrzeć go w garderobę, zaczęłam szperać po innych półkach i wieszakach. Znalazłam drugie fajne spodnie oraz dwie koszule 100% bawełna z krótkim rękawem. Wyszperałam też super skórzany pasek z ładną klamrą przeceniony ze 129 na 40 zł. To wszystko zaniosłam do przymierzalni. W przymierzalni nie było żadnego pracownika, każdy rządził się sam. Brak wieszaka na odkładane rzeczy, co mnie wciąż zadziwia w wielu sklepach (bo niby czemu ja mam biegać i odkładać tez rzeczy) skutkuje tym, że ludzie odkładają ciuchy gdzie popadnie. O radości, luby zaakceptował aż dwie pary spodni i jedną koszulę oraz pasek. Podeszliśmy do kasy. Pani zaczęła kasować. Suma dość potężna- ponad 400zł, ale po odjęciu 30% stała się przyjemnie znośna :) Kontakt z tą jedyną pracownicą ani pozytywny ani negatywny- ot, skasowani, zapakowani, dziękuję i do widzenia. Powiedzmy, że nie jest to sklep, w którym spodziewałabym się, że dostanę swojego osobistego sprzedawcę, który jak cień towarzyszyłby mi w sklepie podczas wizyty. A jednak, przecież jak każda kobieta lubię robić zakupy i z pewnością dałoby się mnie na coś namówić... Tak czy siak- jestem prawie zadowolona. Ale przecież prawie jednak robi różnicę...
Każdy z nas czasami bywa zirytowany w pracy. Pytaniem jest jednak to, czy powinien natychmiast dawać upust swojej złości.
Dziś, byłem świadkiem wyczynów sprzedawców zajmujących się drzwiami. W rozmowie używali słownictwa zdecydowanie rynsztokowego. Robili to w na tyle głośno, że mało cenzuralne słowa słychać było dwa rzędy dalej.
Wybrałam się na darmowy koncert zorganizowany z okazji Dni Opola. Doskonała ochrona i zaplecze medyczno-sanotrane. Każdy kto przychodził był sprawdzany pod kątem rzeczy wnoszonych na teren amfiteatru. Katering typowy: popcorn, frytki, cola, piwo. Cena z kolei też typowa: droższa niż zwykle. Koncert był fantastyczny, czego nie można powiedzieć o miejscach dla publiczności. Są to stare, mocno spruchniałe ławki, które w każdej chwili mogą się rozlecieć. Ustawione pod kątem sprawiają, że bardzo niewygodnie się siedzi. Wszystko potem boli. Zecydowanie zalecam stanie, co jednak na dłuższą metę też jest szkodliwe. Dobrze, że w tym roku planuje się remont amfiteatru.
Czy ceny powinny być zdejmowane jeżeli brakuje towaru? Raczej tak. Dziś, gdy wybierałem zaprawę murarską spotkałem wolną paletę i cenówkę zaprawy. Nikt nie miał czasu, albo głowy by się tym zająć. Niestety.
A klienci - tak jak ja - rozglądają się i poszukują brakującego towaru.
Zakupy w Praktikerze to duże wyzwanie. Musisz zawsze pamiętać o własnej folii do zabezpieczenia samochodu. Dziś po raz kolejny przekonałem się o tym. Tym razem kupowałem zaprawę murarską. Praktycznie można powiedzieć, że nie było czystego worka. Wynika z tego, że jest to reguła podawania towarów w tym sklepie.
Pierwszą moją obserwacją jest obsługa klienta w hipermarkecie Kaufland. Najbardziej rażącą rzeczą, jest ignorancja wobec klientów na stoisku mięsnym. Trzeba się sporo natrudzić żeby zostać obsłużonym. Obsługa jest niemiła, opryskliwa. Stanowisko jest dość długie,przy którym jest kilka wag, lecz nie są obsługiwane więcej niż dwie, co prowadzi do ciągłego biegania od początku stoiska na koniec i kończy się zwracaniem uwagi przez obsługę typu, "- nie mogła się pani od razu zdecydować-". To nie wyścigi a w tym markecie tak właśnie trzeba się zachowywać. Przy stoisku piekarniczym, (na terenie sklepu oczywiście) też nie jest lepiej, jeśli nawet nie gorzej. Jest tam tylko samoobsługa i brak możliwości obejrzenia produktu bez opakowania. I tu problem, z własnego doświadczenia wiem, że produkty sprzedawane są nieświeże a wręcz z pleśnią. Niestety zanim odpakowałam produkt byłam już w autobusie i nie miałam możliwości zwrotu towaru. Wspomnę jeszcze o kasach. Przy każdej kasie jest informacja że jeśli klient czeka dłużej niż 5 min. a wszystkie kasy są otwarte, to w ramach rekompensaty płacą 5 zł za każde 5 min. czekania. Bzdura, ja osobiście czekam o wiele dłużej (nie za każdym razem), a gdy zwróciłam uwagę że należy mi się 5 zł, to kasjerka tylko burknęła coś o tymże się dopiero uczy. Ale tak każdy może powiedzieć.
Kiedy w niedzielę kupowałem rurki instalacyjne kasjerce zabrakło drobnych na resztę. Powiedziała, że będzie mi winna 5 groszy.
Kiedy wyszedłem ze sklepu, przypomniałem sobie wypowiedź na stronie secretclient.pl na temat korzyści z braku drobnych w kasach. Dlatego dziś, gdy byłem w Praktikerze, dla zasady upomniałem się o 5 groszy. Kasjerka nie potrafiła sobie przypomnieć sytuacji i była wręcz nieprzyjemnie agresywna w komentarzach.
Ostatecznie, gdy już wychodziłem ze sklepu dogoniła mnie i oddała 5 groszy.
Zadzwoniłam do teatru, by potwierdzić moje zaproszenie i zapytać o miejsce rezerwacji. Pani bardzo ordynarnie zapytała skąd niby to zaproszenie mam. Wytłumaczyłam jej, a ona kazała mi czekać. Właściwie chciałam się rozłączyć po tak bezczelnym przywitaniu, ale czekałam. Trwało to dosyć długo i się niecierpliwiłam. W końcu usłyszałam obojętny głos: "niech sobie pani wpisze numer rzędu i miejsca" i tu podała konkretne numery. Na tym skończyła sie rozmowa. Dobrze, że sama wizyta w teatrze miała już zupełnie inny przebieg
Nie przepadam za teatrem, ale dostałam zaproszenie na spektakl, więc zdecydowałam się trochę ukulturalnić. Wpierw podeszłam do kasy, by zapytać czy należy je wymienić na bilet i gdzie mam iść, gdyż teatr jest po generalnym remoncie i wygląd się zupełnie zmienił. Jest bardzo nowocześnie i przestronnie. Pani wszystko wytłumaczyła: co należy zrobić z biletem i do których drzwi się udać. Personel sympatyczny. Wskazywali miejsca, gdzie miało się usiąść. Ogólne wrażenie bardzo miłe. Spektakl bardzo mi się podobał. Może dlatego, że był to Kordian, a ja uwielbiam dzieła Słowackiego. Nie zawiodłam się.
Lody są przepyszne, jednak by je dostać trzeba się ustawić w kolejce pod obdrapaną ścianą, ostrożnie manewrować między odchodami ptaków, innymi śmieciami i krzesłami. Przynajmniej dostaje się serwetkę, by nie wybrudzić się przy jedzeniu.
Podjeżdzając i tankując na stacji Shell w Lesznie zauważyłem pewną prawidłowość. Kiedy podjeżdzam na stację aby uzupełnić paliwo w samochodzie służbowym, nagle podchodzi do mnie Pan z obsługi stacji i pyta się czy może pomóc, myje szyby. Jest bardzo miły bo przeważnie za taką obsługę klienci dają tzw "napiwek". Wiem, bo sam kiedyś pracowałem na stacji Orlen-u. Natomiast jeśli podjeżdzam na tą samą stację swoim samochodem prywatnym, dodam, że nie tak prestiżowym jak mój służbowy to jeszcze nigdy nie spotkałem się z pomocą.
Co do tej konkretnej stacji mam jeszcze zastrzeżenia co do obsługi przy kasie. Bardzo często pracownicy przy kasie nie działają prosprzedażowo i nie proponują nic np. napój energetyzujący, zapalniczkę do papierosów. Nie wspominając już o zwrocie "dziękuję, dowidzenia".
W tej kwestii mam porównanie bo z własnego doświadczenia wiem, że to są wymogi koncernów paliwowych aby obsługa klienta była na najwyższym poziomie.
Odpowiedź telefoniczna na złożoną przeze mnie aplikację o pracę. Osobą dzwoniącą była kobieta o bardzo ostrym tonie głosu. Uniemożliwiała prowadzenie rozmowy poprzez nachalny monolog. Zaproponowała dzień i godzinę spotkania na które wyraziłam zgodę. Otrzymałam informację, że w ciągu godziny otrzymam informację mailem z adresem gdzie ma się odbyć spotkanie. Na maila czekam do dzisiaj
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.