W niedzielne popołudnie nie miałem niestety dostępu do transmisji kolejnego spotkania ligi angielskiej, więc pozostało mi śledzenie wyniku na żywo. Bezapelacyjnie najlepszą tego typu witryna jest strona livescore.com. Znaleźć tam można nie tylko wyniki na żywo z piłki nożnej, ale również koszykówki, hokeja, tenisa czy krykieta. Wyniki bieżące są posegregowane według lig. Również dzięki intuicyjnej nawigacji po lewej stronie bez trudu znajdziemy interesujące nas wyniki. Dużym atutem tej witryny jest szybkość aktualizacji danych. Czasami śledzę mecz w TV i z ciekawości sprawdziłem jak szybko aktualizuje się on po zmianie na stronie. Rezultat był niesamowity gdyż nie zajmuje im to dłużej niż jedną minutę. Oprócz samego wyniku jest możliwość sprawdzenia kto strzelił bramkę oraz otrzymane żółte i czerwone kartki. Strona nie jest przesadzona graficznie. Stonowane kolory tworzą prosty a zarazem bardzo funkcjonalny interfejs, który bardzo ułatwia korzystanie z witryny.
W okresie, kiedy jest zimno apteka staje się częstym miejscem odwiedzania. Apteka w C.H.Karolinka jest bardzo zadbana, podłoga zawsze błyszczy i oświetlenie jest bardzo jasne - jak to przeważnie w aptekach. Obsługa niesamowicie miła. Zawsze doradzą, jeżeli tego potrzebuję. Ostatnio kupowałem syrop na kaszel. Padały od razu pytania czy to jest kaszel mokry, suchy, dla kogo ma być ten syrop, czy ten ktoś ma uczulenie, itd. Bardzo mnie ucieszyło, że podając dokładnie szczegóły otrzymam bardziej korzystny dla mnie syrop.
Często korzystam z usług kantoru mieszczącego się w pasażu handlowym Reala. Wybieram to miejsce ze względu na dobry dojazd i ogromny parking, gdzie nie ma problemu z pozostawieniem samochodu, jak to ma miejsce w centrum miasta. Kurs wymiany z reguły jest jednym z korzystniejszych w Opolu. Ponadto przy wymianie większej ilości pieniędzy można się targować o podniesienie kursu. Niestety często zdarza się tam trafić na spore kolejki. Ma to miejsce zwłaszcza przed świętami kiedy do Polski zjeżdżają z zagranicy.
Kantor posiada dwa stanowiska do obsługi klienta. Wyglądają one podobnie jak w większości kantorów. Duża, masywna szyba oddziela kasjera od klienta. Obsługa również kulturalna. Zawsze słyszy się dzień dobry, proszę itp.
Zbliżała się zima i poszukiwałem grubej, ciepłej kurtki. W innych sklepach nie zastałem nic ciekawego w niskiej cenie. Kurtki, które mi się spodobały przekraczały kilkaset złotych mojego budżetu.
Postanowiliśmy udać się do dużego, pełnego wyboru sklepu Decathlon - nic bardziej mylnego! Duży sklep, ale z wyborem kiepsko. Wchodząc do sklepu można zauważyć pustkę, która tam panuje. Wrażenie jest takie, jakby ten sklep był w likwidacji albo wielkiej wyprzedaży, po której zostały tylko resztki. Na wieszakach można zauważyć wielki chaos! Ubrania są pomięte, zawieszone "na szybko", a niektóre bluzki leżą luzem wszędzie bez wieszaków, które pewnie klienci zostawili w przymierzalni i nikt z obsługi nie zadbał, żeby od razu z powrotem powiesić.
No cóż, po czasie już nie zwracaliśmy uwagi na wygląd sklepu, tylko poszukiwaliśmy kurtki. Wybór nie był za duży, ale spodobała mi się jedna. Przymierzyłem, ale żona stwierdziła, że jest za mała. Poszukiwaliśmy większego rozmiaru, ale nie było. Postanowiliśmy zapytać kogoś z obsługi. Niestety trochę nam czasu zajęło, aż kogoś dostrzegliśmy w niebieskiej kamizelce - musieliśmy przejść prawie cały sklep! A prawie wszyscy byli zgromadzeni koło przymierzalni. Poprosiliśmy o pomoc i pewna Pani bardzo chętnie podeszła z nami do działu kurtek. Zapytaliśmy o rozmiar danej kurtki, ale nie wiedziała nic na temat. Kazała poczekać. Staliśmy z żoną coś ok. pół godziny aż raczyła znowu się pojawić. Poinformowała nas, że potrzebnego rozmiaru nie mają na stanie, ale mogą sprowadzić z innego sklepu, więc się zgodziliśmy i tak postanowiliśmy. Pani spisała mój nr tel. oraz dane i powiedziała, że jak będzie kurtka na stanie, to przedzwonią - też dodała, że to będzie trwało do 2 tygodni.
Minęło grubo ponad 2 tygodnie i nie otrzymaliśmy żadnego telefonu. Będąc w C.H.Karolince postanowiliśmy z ciekawości zobaczyć, czy nie ma tej kurtki. Ku naszemu zdziwieniu była! I nie raczyli dać nam znać. Trochę się zawiedliśmy na tym sklepie, ale widząc, że na szczęście jest ten rozmiar, który potrzebowałem zapomnieliśmy o tym wydarzeniu i podeszliśmy do kas. Pani, która kasowała unikała kontaktu z nami odpowiadając i pytając sztucznie, nawet nie uniosła głowy ku górze, żeby nawiązać kontakt wzrokowy.
Żona potrzebowała nowe spodnie. Poszliśmy więc do Camaieu, ponieważ jest to jej ulubiony sklep z odzieżą - zawsze coś znajdzie dla siebie. Tego dnia wchodząc do sklepu zauważyliśmy to co zawsze, pełno stojaków z wieszakami oraz stoliki z poskładanymi ubraniami. Pierwsze wrażenie nie jest pozytywne, ponieważ gołym okiem można zobaczyć, że jest bardzo mało miejsca. Bez chęci chodzi się po tym sklepie szukając czegoś, ale ja nie mam wyboru, bo żona chce tam akurat kupić spodnie. Panie z obsługi witają głośnym głosem od razu po wejściu - trochę tak sztucznie. Żona się rozgląda, zaczyna wybierać kilka modeli spodni i udaje się do przymierzalni. Za chwilę podchodzi do niej Pani z obsługi i bardzo chętnie służy pomocą. Aż za bardzo! Ponieważ żona podchodzi do kasy nie tylko ze spodniami, ale także z bluzką. Pani podeszła do kasy wraz z żoną, gdzie się pożegnały. Panie z obsługi oraz klienci nawiązują bardzo dobry kontakt - koleżeński.
W kasie wita żonę druga Pani bardzo uśmiechnięta. Zapytała nawet żonę czy jest zadowolona ze spodni! Także skomentowała bluzkę, która wg niej jest dobrej jakości i sama ją posiada. Żona znowu się rozgadała z Panią i na blat kasy trafił też pasek do spodni, bo wg Pani z kasy moja żona ślicznie w nim wyglądała, pasuje do spodni, itd. Zapłaciliśmy, Pani nas pożegnała mówiąc "Do zobaczenia wkrótce!". Żona była zachwycona kupnem i obsługą. Wychodząc usłyszałem rozmowę Pań z obsługi, jak inne chwaliły tą Panią, która obsługiwała moją żonę, że bardzo dobrze obsłużyła, że należy jej się awans, itd. Trochę wydało mi się to niekulturalne, ponieważ widziały bardzo dobrze, że klienci - czyli my - jeszcze nie wyszliśmy ze sklepu. Więc mogli sobie zachować komentowanie na potem. Ale pomimo tego nie mamy żadnych uwag odnośnie tego sklepu.
Poszukując swetra dla żony odwiedziliśmy ten duży sklep, który mieści się w C.H. Karolinka w Opolu. Lokal podzielony jest na strefy. Damska strefa zaczyna się od samego wejścia sklepu i obejmuje największy obszar! Strefa męska jest nieco mniejsza po prawej stronie od wejścia i oddzielona ścianą. W samym tyle znajduje się strefa dziecięca.
W sklepie wystrój jest szary, dominuje tam odzież kolorowa, ale większość to ciemne kolory.
Niestety nie panuje staranność przy wieszaniu ubrań na wieszaki lub składanie ich na stolikach, które można zauważyć przy samym wejściu do sklepu. Często ubrania leżą pomieszane, pomięte, zawinięte w kłębek - czyżby to chwyt marketingowy?
Minusem jest zbyt wysoka muzyka, która leci w sklepie. Przy dużym tłumie ludzi i głośną muzyką można oszaleć! Uwagą są też powieszone ubrania, które w ogóle nie są poukładane wg rozmiaru, począwszy od tego, że jest wszystko wymieszane. W sekcji spodni można znaleźć bluzki albo na odwrót. Jeżeli chodzi o obsługę na kasie, to jesteśmy zachwyceni. Pomimo dużego tłumu, mało kiedy stoi 5 osób w jednej kolejce. Panie starają się jak najszybciej i starannie kasować produkty. Nieraz sprawiają wrażenie, że są zamotane, ale jest to wybaczalne. Moja ocena nie jest minusem tylko ze względu na obsługę na kasie. Bo obsługa przy doborze ubrań jest gorsza. Żona poszukując rozmiaru swetra potrzebowała pomocy, ale Panie biegały to tu i tam, i nie mieliśmy możliwości nawet poprosić o pomoc. Musieliśmy sobie sami poradzić. Ku naszemu zaskoczeniu wychodząc ze sklepu zaczepiła nas Pani z obsługi pytając, czy w czymś pomóc... Trochę za późno.
Przed świętem Wszystkich Świętych byliśmy wraz z żoną dokupić niektórych produktów, które nam brakowało w lodówce. Wybraliśmy Netto, ponieważ mieliśmy po drodze.
Byliśmy wieczorną porą i ucieszyliśmy się widząc, że nie ma w ogóle kolejek. Przechodząc przez wahadełko zapomnieliśmy o koszyku, więc potem musieliśmy kombinować, żeby się dostać z powrotem po koszyk.
Kolejność produktów ułożonych na półkach jest dla nas bardzo korzystna, ponieważ na sam początek możemy załadować te największe produkty - czyli napoje, a później wygodnie wrzucać te mniejsze. Chodząc po sklepie szukając pewnego produktu nie mogłem go znaleźć, więc postanowiłem poprosić kogoś o pomoc, ale nie było nikogo z obsługi - nie wiem czy mają w ogóle taki obowiązek. Ale to chyba oczywiste, że klient nie zawsze sobie poradzi poszukując czegoś. Nie pozostało mi nic innego jak podejść do kasy, gdzie niestety nic się nie dowiedziałem, bo Pan był czymś bardzo zajęty i poprosił, żebym poczekał aż On skończy i podejdzie do mnie.
Więc postanowiliśmy z żoną szukać dalej tego ukrytego produktu. Nie znaleźliśmy, kasjer nie podszedł do nas, więc postanowiliśmy zakończyć zakupy i pójść do kasy. Zaczęliśmy wyciągać produkty z koszyka, Pan skasował rzeczy - już nie był zajęty i zapłaciliśmy. Bardzo nas rozczarował tym, że później nawet nie zapytał czy znaleźliśmy poszukiwany produkt, albo chociaż mógł nas przeprosić, że nie mógł podejść do nas. Odczuliśmy brak zainteresowania klientem.
Spacerując po rynku w Opolu poczuliśmy głód. Chcieliśmy zjeść coś na szybko i w przyzwoitej cenie. Opcja padła właśnie na tę restaurację, która mieści się w jednej z małych uliczek niedaleko Opola. Na szczęście byliśmy tam pieszo, ponieważ wjazd i wyjazd samochodem w tą uliczkę, na której znajduje się restauracja jest trochę utrudniony przez to, że uliczka jest bardzo wąska będąc dwukierunkową, ale ślepą! W restauracji byliśmy w sezonie letnim, więc rozgościliśmy się na ogródku, który posiada restauracja. Wnętrze restauracji jest bardzo przytulne, chociaż trochę za ciemne. Minimalnie rozjaśniają i tworzą niepowtarzalny klimat kolorowe lampy wiszące przy każdym stoliku. Obsługa bardzo miła - da się odczuć troskę o klienta. Zamówienie przyjęte w szybki sposób, tak jak i oczekiwanie bardzo krótkie. Minusem są twarde frytki, na które już kilka razy trafiłem oraz brudne szklanki! Już nie chodzi tu o to, że nie są wypolerowane - czyli widoczne krople wody, ale o wyraźne ślady, które pozostały z wcześniejszego napoju. Obsługa nawet zapytała czy smakowało - wielki plus! Chociaż i tak prawdy im z grzeczności nie powiedziałem.
W celu zrobienia małych zakupów poszliśmy z moją żoną do Tesco mieszczącego się Pl.Teatralnym. Pomieszczenie nie jest za duże, więc można zauważyć, że regały są postawione bardzo blisko siebie utrudniając nieraz przejście, bo np. jest filar na środku. Ale nie w tym rzecz. Z pełnym koszykiem podeszliśmy do kasy, gdzie była kolejka. Staliśmy z kilkanaście minut, ponieważ kasjerka trafiła na trudnego klienta. Pani kasjerka była starszą osobą, ale pomimo wszystkiego była bardzo spokojna, cierpliwa i cały czas z uśmiechem na twarzy. Pożegnała trudnego klienta życząc miłego dnia i uśmiechnęła się do nas. Zapytała czy posiadamy kartę na punkty. Spakowaliśmy produkty do reklamówki i zapłaciliśmy. Zanim zdążyliśmy przejść przez bramki zaczęły piszczeć. Pani z kasy od razu patrzyła na nas i po chwili przyszedł strażnik, który kazał mojej żonie wyciągnąć wszystkie rzeczy z torebki! Nawet nie wziął pod uwagę, że to reklamówki mogły piszczeć. Kiedy moja żona wyciągała zaniepokojona wszystkie rzeczy z torebki, ja wziąłem reklamówkę i przeniosłem przez bramkę - zapiszczała! Strażnik zdziwiony dalej patrzył do torebki, nie reagując na żonę, która mu tłumaczyła, że wchodząc do sklepu nic nie piszczało, więc dlaczego miało by zapiszczeć teraz! Widząc, że to w reklamówce został nie skasowany produkt, odszedł. Nawet nie przeprosił żony! Nieraz mam wrażenie, że strażnik nie wie dokładnie, jak postępować w takiej sytuacji.
Chciałem się zorientować w wolnych miejscach w opolskich hotelach, bo oczekiwałem gości i chciałem wiedzieć, gdzie będzie możliwość ich zameldować w danym terminie. Wszędzie udzielili mi dokładnych informacji, oprócz w Hotelu "Arenda", który mieści się w Czarnowąsach. Odbierając słuchawkę Pani miłym głosem się przedstawiła i przywitała. Chciałem otrzymać informację, zacząłem pytać, aż w pewnej chwili Pani zmieniła temat, że Ona nie może udzielić takich informacji, ponieważ Ona nie jest z recepcji.. Trochę się zaskoczyłem, więc poprosiłem kogoś z recepcji. Odpowiedziała, że na razie nie ma nikogo. Więc zapytałem kiedy mogę zadzwonić, ale nie uzyskałem odpowiedzi, bo Pani była bardziej zajęta tłumaczeniem dlaczego recepcjonisty nie ma. No cóż, postanowiłem zadzwonić po godzinie. Dzwonię i odbiera chyba ta sama Pani - poznałem głos. Zapytałem czy jest już recepcjonista i usłyszałem tylko jak ta Pani odkłada telefon. Mogła chociaż powiedzieć, żebym spróbował zadzwonić jeszcze raz później albo przynajmniej dać znać, że nie może rozmawiać. Poczułem się trochę zignorowany. Wiem, że to pewnie rzadko się zdarza, bo już nieraz kontaktowałem się z tym hotelem, ale niestety coś takiego miało miejsce.
Na ten basen wybrałem się tylko raz w życiu, bo namówiła mnie żona. Z zewnątrz budynek prezentuje się dobrze. Ma ciekawy wygląd, ponieważ jest prawie cały szklany. Koło wejścia jest przystanek MZK, co ułatwia przejazd osobom, którzy np. nie posiadają swojego samochodu. Jest to także plusem, ponieważ wychodząc z basenu nieraz włosy nie są do końca wysuszone i można się przeziębić, więc przystanek tuż obok ułatwia szybkie przemieszczenie się. Wchodząc do środka zauważymy, że pomieszczenie jest bardzo ciemne - ja byłem w sezonie zimowym, to może dlatego mi się tak wydawało. Nie wiem jak sytuacja tam wygląda w sezonie letnim. Po prawej stronie mamy szatnie, gdzie możemy zostawić obuwie i odzież. Przy szatni są ławeczki, żeby sobie usiąść i zmienić buty na klapki. Potem kierując się po schodach na pierwsze piętro dochodzimy do kasy, gdzie siedzi Pani. Zza okienka prawie jej nie widać. Przynajmniej nas nie przywitała oczekując chyba aż my zaczniemy cokolwiek mówić. Żona poprosiła o dwa bilety zwykłe na jedną godzinę. Tak do końca nie wiemy dokładnie jak się kupuje bilety na basen - już wspomniałem, że pierwszy raz byliśmy na takim basenie krytym. Przeważnie wybieramy się popływać w sezonie letnim, kiedy to jest otwarty basen odkryty. Cena biletu to coś ok. 7 zł, już nie pamiętam dokładnie. Cena wg mnie jest przyzwoita. Jak już zapłacimy za bilet dostajemy kluczyk do szafki, ten kluczyk przyczepiony jest do specjalnego paska - jak od zegarka i zakłada się go na rękę, żeby go nie zgubić. Potem udajemy się do przebieralni. Zanim wyjdzie się na basen, po drodze mija się prysznice. Basen jest dosyć duży i podzielony na tory. Bywają dni, kiedy niektóre tory są zarezerwowane przez kogoś i resztę ludzi musi się mieścić na siłę w pozostałych torach - co przy sporym tłoku jest to trochę zniechęcające. Jedną atrakcją tego miejsca jest zjeżdżalnia zarówno dla małych jak i dużych! Także można zrelaksować się chwilę w jacuzzi, który niestety przeważnie jest zajęty. Panowie ratownicy ciągle czuwają nad ludźmi pływającymi. Mojej żonie zwrócono uwagę, żeby wyrzuciła gumę do żucia - to jest znak, że dbają o bezpieczeństwo. Cieszymy się, że nie tylko czekają, aż nadejdzie chwila ratowania, ale i przewidują sytuację zanim do jakiegoś nieszczęścia dojdzie.
Korzystanie ze strony MZK jest dosyć proste. Ze względu na to, iż nie korzystam często z transportu publicznego potrzebuję jak najprostszej informacji dotyczącej rozkładów autobusów. Na stronie można szybko znaleźć informacje dotyczące godziny, o której dany autobus będzie na danym przystanku - chociaż niestety potem w praktyce okazuje się, że autobus przyjeżdża albo wcześniej, albo później niż ta godzina, która jest podana na rozkładzie. Pomimo wszystko ta strona jest bardo przydatna. Po lewej stronie możemy zauważyć mapkę, jeżeli nie wiemy jaki przystanek znajduje się na danej ulicy i które linie tamtędy kursują. Jest także opcja zaplanowania sobie trasy, gdzie można zobaczyć czas podróży, przez jakie przystanki i jakimi liniami autobusu.
Na stronie głównej można śledzić na bieżąco najważniejsze informacji dotyczące objazdów przez remonty, ewentualne zmiany cen biletów, informacja w zmianie kursów w okresie świątecznych, itp.
Tylko raz i chyba ostatni tam byłem. Na początku tego roku wybrałem się z żoną do tej restauracji, bo miałem smak na kebaba. Skoro nowość przyciąga i ciekawość nie daje spokoju postanowiliśmy pójść do tej nowej restauracji, która leży obok placu Wolności w Opolu. Wchodząc do lokalu nie odczuliśmy, że było bardzo zimno. Ale jak się rozsiedliśmy to niestety po czasie myśleliśmy, że nam palce odmarzną. Było niesamowicie zimno! Zamówienie przyjęli od nas bardzo szybko i po paru minutach mieliśmy już kebab na stole. Niestety nie smakował nam. Jeszcze surówkę dało się zjeść, ale mięso było twarde! Niestety musieliśmy ubrać sobie kurtki, bo nie chcieliśmy się przeziębić. Siedząc w kurtce było nam niewygodnie, ale nie było wyjścia - bo na dworze jeszcze zimniej. Obsługa widać, że bardzo się starała wykonać swoją pracę jak najlepiej i obsłużyć klienta w jak najlepszy sposób. Nie wiem czy obecnie dalej panują takie sytuacje, chociaż można będzie się przekonać dopiero w najbliższych miesiącach, kiedy znowu nadejdzie sezon zimowy. Miejmy nadzieję, że się zaopatrzą w ogrzewanie albo jeżeli je posiadają, to niech je włączą! Nie ma nic gorszego jak konsumpcja z zamarzniętą twarzą oraz palcami od rąk!
Planowaliśmy naszą podróż poślubną na wrzesień 2009. Niestety nie mogliśmy sobie pozwolić na duży wydatek, więc próbowaliśmy znaleźć coś ciekawego w przyzwoitej cenie. Wiadomo, przejazd/przelot, nocleg, wyżywienie - wszystko kosztuje. Przeszliśmy kilka biur podróży w Opolu zanim trafiliśmy na najlepszą ofertę właśnie w biurze Ecco Holiday. W poprzednich biurach, których byliśmy nie tyle, że nie było ciekawych ofert podróży, lecz bardziej chodziło o sam fakt, że bardziej osobie obsługującej zależało bardziej na sprzedaniu tej wycieczki niż na tym, żeby nam doradzić, która byłaby dla nas najbardziej korzystniejsza. W Ecco Holidays musimy pochwalić bardzo Panie, które widząc, że zależy nam taniej podróży, ale żeby była ciekawa, wiedziały czego szukać, bo w końcu to była podróż poślubna! Którą zapamiętamy na całe życie. Pani obsługująca bardzo miła, pytała jakie kierunki nas interesują, doradziła opcję wycieczki autokarowej, ponieważ była zdecydowanie tańsza niż np. podróż samolotem i ze względu na to, że nam zależało bardziej na zwiedzaniu niż na ciągłym leżeniu na plaży, Pani doradziła Włochy - i na tym pozostało. O wszystkich szczegółach nas poinformowała dokładnie oraz podała numer kontaktowy w razie wątpliwości. Wychodząc z biura podróży byliśmy zadowoleni z pewnego i trafnego zakupu wycieczki na tak ważną dla nas podróż.
Jeżeli chodzi o pomieszczenie to nie zachwyca i trochę odstrasza przy wejściu, ale po czasie można się przyzwyczaić do trochę ponurego miejsca.
Korzystając z tego, że byliśmy w C.H. Karolince postanowiliśmy iść do tego sklepu, ponieważ został nie tak dawno otwarty. Wchodząc pierwsze wrażenie jest bardzo dobre. Od razu porównaliśmy ten sklep do Almy, bo moim zdaniem mają podobny styl. Potrzebowaliśmy tylko chleb, więc nie wgłębialiśmy się do środka, ponieważ stoisko z pieczywem było zaraz obok wejścia. Zauważyliśmy małą ilość klientów. Obsługa uprzejma. Najbardziej nas zaskoczył fakt, że pomimo mało klientów, wszystkie kasy były otwarte - może dlatego nie było kolejek? Na różnych innych stoiskach można zauważyć, że obsługa stara się sprzątać co chwile zerkając, czy klient nie podchodzi do lady. Na kasie Pani na kasie obsłużyła nas szybko i z uśmiechem na twarzy opuściliśmy lokal. Szkoda, że
Jedna z ulubionych piekarni ze względu na godzinę otwarcia, miłą obsługę oraz wyposażenie sklepu, pomimo małego pomieszczenia. Ogólnie nie przepadam za takimi sklepami, gdzie trzeba przekazać co się potrzebuje. Zdecydowanie wolę supermarkety, gdzie chodzisz sobie swobodnie na spokojnie wrzucając do koszyka każdy potrzebny produkt. Ale piekarnia jest jednym z tych miejsc, które od czasu do czasu trzeba odwiedzić, więc najlepiej znaleźć sobie te, w których obsługa minie jak najszybciej i jak najmilej. Wraz z żoną pracujemy od godziny 7:00, ale nieraz się zdarzyło, że żona musiała być w pracy godzinę wcześniej i wtedy poszukujemy piekarni, która będzie otwarta przed 6:00, i trafiliśmy na tą, która jest od godziny 5:30. Piekarnia jest mała. Nieraz stałem wraz z trzema osobami i już robiło się duszno, ale dzięki temu, że obsługa jest szybka, nie trzeba długo się "męczyć". Pieczywo zawsze świeże i chrupiące. W piekarni można kupić wiele innych produktów, m.in. żywność, prasę, nawet bilet MZK. Niestety jednym minusem jest to, że piekarnia jest w takim miejscu, że w godzinach szczytu ciężko jest się dołączyć do ruchu samochodem, bo mało który kierowca się zatrzyma i przepuści. Wszyscy spóźnieni do Opola jadą i nie myślą o tych, którzy kupili sobie pieczywo i chcą wyjechać.
Jechałem po żonę do pracy i chciałem sprawdzić jej miłą niespodziankę kupując jej jakiś kwiat. Na początku nie wiedziałem dokładnie czy kupić różę, gwoździka... Przechodząc przez kwiaciarnie w C.H.Karolinka zatrzymałem się i postanowiłem kupić ten kwiat. Trochę się przeraziłem, gdy zobaczyłem tyle rodzajów kwiatów! Już miałem ochotę zawrócić i dać sobie spokój, kiedy miła Pani podeszła do mnie i widząc mnie trochę przerażonego wiedziała od razu, jak doradzić. Zapytała czy szukam czegoś konkretnego, dla kogo ma to być, itd. Podając szczegóły Pani od razu podeszła do ślicznych słoneczników. Pomyślałem, że to cudowny wybór! Tym bardziej, że żona nigdy nie dostała ode mnie tego rodzaju roślin. Pani wyciągając jednego z pośród wszystkich słoneczników powiedziała, że żona na pewno uśmiechnie się widząc taką radosną roślinkę, która rozjaśnia nawet najbardziej pochmurny dzień. Niestety w tym pomieszczeniu nie można płacić kartą, ale na szczęście miałem gotówkę ze sobą. Zapłaciłem, podziękowałem za pomoc i Pani z uśmiechem na twarzy życzyła miłego wieczoru. Myślę, że tej kwiaciarni nie jest potrzebny nawet lokal. Ponieważ te kwiaty codziennie ozdabiają ślicznie Pasaż, który bez tej kwiaciarni na pewno nie byłby taki radosny.
Żona potrzebowała błyszczyk do ust. Postanowiliśmy iść do drogerii w celu uniknięcia dużych kolejek w supermarkecie, gdzie zawsze dotychczas kupowała żona ten błyszczyk. Po wejściu do sklepu Pani przy kasie była zajęta i nas nie przywitała. Inne Panie też były bardzo zajęte i w ogóle nie poczuliśmy się zauważeni, wręcz przeciwnie! Poczuliśmy się zignorowani. Rozumiem, że praca to praca, ale chyba w sklepie są sprzedawcy, którą mają obowiązek zadbać chociaż trochę o klienta? Poszukiwanie błyszczyku zajęło nam trochę czasu, ponieważ w tym sklepie jest mnóstwo rzeczy, pełno kolorów na każdej półce. W końcu udało się dojrzeć poszukiwaną rzecz. Szkoda, że cena też bardzo przykuła wzrok. Niestety wg nas ceny są bardzo zawyżone, jeżeli chodzi o produkty, które nie mają żadnych specjalnych funkcji. W końcu błyszczyk służy tylko po to, żeby orzeźwić usta! No cóż, może to są błyszczyki z jakimś efektami specjalnymi - nie wiem i raczej się nie dowiem, bo i tak pewnie płaci się za firmę. Niestety nie skusiliśmy się na tę ofertę. Wychodząc nikt nas nie pożegnał.
Chciałem opisać pewną sytuacje z którą się spotkałem w tym sklepie kilka miesięcy temu. Otóż chcąc kupić gazetę oraz jednego rogalika zajęło mi to sporo czasu i do tego dużo nerwów. Często udaję się do tego sklepiku, żeby nabyć przeważnie gazety. Zawsze zajmuje mi to kilka minut i obsługa mija sprawnie. Wyjątkowo tego dnia pewny Pan mnie delikatnie mówiąc olewał! Przykładem jest to, że najpierw skasował gazetę i poprosił o wartość, a na ladzie leżał jeszcze rogalik obok gazety, którego nie skasował. Zwróciłem się do niego mówiąc, że Pan nie skasował rogalika. Wtedy zobaczyłem na jego twarzy minę, którą pamiętam do dzisiaj. Miałem wrażenie, że za chwile rzuci we mnie tym rogalikiem - czy to moja wina, że musiał drugi raz kasować? Poczułem się wtedy bardzo nie komfortowo, ponieważ za mną stali inni klienci. Może miał zły dzień, dlatego postarałem mu to wybaczyć. W tym sklepiku zawsze jest jedna osoba obsługująca i mam wrażenie, że przydałyby się dwie. Ponieważ w tym lokalu można również zauważyć, że jest mały kącik lektorski, gdzie można sobie przeglądnąć na spokojnie książki. Już kilka razy przydarzyło mi się, że wchodząc do sklepiku biorąc tylko jedną rzecz i udając się do kolejki musiałem czekać nawet kilkanaście minut, aż Pan skończy robić co robi - kiedyś układał książki. Myślę, że więcej szacunku dla klientów się należy? Tym bardziej, że nie zauważyłem nigdy strasznego ruchu w tym sklepie, więc na spokojnie może sobie układać towar, gdy nikogo nie ma.
Poszukiwaliśmy sukienki dla mojej żony na wesele kuzyna. Sklepów z takimi sukienkami jest mnóstwo, ale jedynie w tym moja żona znalazła sukienkę, która była dopasowana i w miarę w przyzwoitej cenie. Widząc sukienkę pierwszy raz, żona wiedziała, że to będzie ta, bo pomimo tego, że przeszliśmy inne sklepy, wróciliśmy po zakup tej. Sklep znajduje się na ruchliwej ulicy, ciągle ktoś wchodzi i wychodzi z niego, przeważnie bez żadnego zakupu. Znajduje się tam elegancka odzież tylko damska. Sprzedawczyni zainteresowała się nami jak tylko weszliśmy do sklepu, ale chcieliśmy się najpierw rozejrzeć, przymierzyć, itd., więc podziękowaliśmy jak na razie. Później Pani nie podeszła ani razu, nawet jak moja żona przebywała w przymierzalni. W końcu poprosiłem ją, żeby podeszła do żony, ponieważ musiała zadać jej parę pytań. Cena sukienki 200 zł., ale żona wyglądała w niej ślicznie. Ubrania widać na pierwszy rzut oka, że są dobre gatunkowo. Ale potem, jak się okazało w domu, zaczęło się pruć koło zamka. W tym sklepie żona kupowała też czarne eleganckie spodnie, z których jest bardzo zadowolona. Przy kasowaniu Pani sprzedawczyni co chwile rozmawiała z żoną na różne tematy, śmiały się razem. Obsługa bardzo miła. Pożegnała nas i oczywiście zaprosiła ponownie. Niestety nie mogę dać wysokiej oceny pomimo dobrych chęci, ponieważ rozmieszczenie odzieży w tym sklepie jest bardzo chaotyczne. Zdążyłem zauważyć, że rozmiary były pomieszanie i przeglądając sukienki, żona trafiła na koszulę między nimi, potem jakiś sweterek. Rzeczy powinny być bardziej poukładane wg kategorii, bo inaczej klient może się zniechęcić do przeglądania.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.