Opinia użytkownika: Szakal
Dotycząca firmy: Tesco
Treść opinii: W celu zrobienia małych zakupów poszliśmy z moją żoną do Tesco mieszczącego się Pl.Teatralnym. Pomieszczenie nie jest za duże, więc można zauważyć, że regały są postawione bardzo blisko siebie utrudniając nieraz przejście, bo np. jest filar na środku. Ale nie w tym rzecz. Z pełnym koszykiem podeszliśmy do kasy, gdzie była kolejka. Staliśmy z kilkanaście minut, ponieważ kasjerka trafiła na trudnego klienta. Pani kasjerka była starszą osobą, ale pomimo wszystkiego była bardzo spokojna, cierpliwa i cały czas z uśmiechem na twarzy. Pożegnała trudnego klienta życząc miłego dnia i uśmiechnęła się do nas. Zapytała czy posiadamy kartę na punkty. Spakowaliśmy produkty do reklamówki i zapłaciliśmy. Zanim zdążyliśmy przejść przez bramki zaczęły piszczeć. Pani z kasy od razu patrzyła na nas i po chwili przyszedł strażnik, który kazał mojej żonie wyciągnąć wszystkie rzeczy z torebki! Nawet nie wziął pod uwagę, że to reklamówki mogły piszczeć. Kiedy moja żona wyciągała zaniepokojona wszystkie rzeczy z torebki, ja wziąłem reklamówkę i przeniosłem przez bramkę - zapiszczała! Strażnik zdziwiony dalej patrzył do torebki, nie reagując na żonę, która mu tłumaczyła, że wchodząc do sklepu nic nie piszczało, więc dlaczego miało by zapiszczeć teraz! Widząc, że to w reklamówce został nie skasowany produkt, odszedł. Nawet nie przeprosił żony! Nieraz mam wrażenie, że strażnik nie wie dokładnie, jak postępować w takiej sytuacji.