Dziś wigilia Bożego Narodzenia więc zakupy to tylko dopełnienie. Resztki zakupów przed-świątecznych w tej Biedronce zrealizowałam bo akurat w pobliżu inną sprawę miałam do załatwienia. Napoje w cenie słusznej Cola i Sprite po 4,25 zł/1,75 litra, w dodatku Sprity się kończył i na sklepie nie były, jako tako widoczne więc pracownica Maria skutecznie mi w tym pomogła i okazało się, że obok Coli w rzędzie cztery butelki jeszcze były. Z chłodni śmietana (18%) 2,19 zł/opakowanie 330 g i ser Salami w plasterkach 6,49 zł/opakowanie 300 g (to nie mało ale i tak ciut taniej na tle innych sklepów). Po drodze do kasy mąka tortowa 1,49 zł/kg (jak zawsze tanio), żelatyna 2,99 zł/opakowanie 50 g (brak mi odnośnika cenowego, zbyt rzadko kupuję), buraczki tarte wiórki w słoiku 1,65 zł/350 g (to niewiele), koncentrat pomidorowy (30%) 1,49 zł/ słoiczek 190 g. Wszystkie cztery dostępne kasy pracowały bez przerwy co zdradzały kolejki do nich. Stanęłam do kasy nr 1 gdzie kasjerka Gabriela miała swoje stanowisko, dziewczyna o krótkich blond włosach, w okularach, niewysoka, korpulentnej budowy ciała i w iście świątecznym nastroju, praktycznie z każdym kilka słów zmieniła i radosnym głosem żegnała zapraszając ponownie po świętach, każdemu też „wesołych świąt” życzyła. To nie przeszkadzał jej sprawnie swoje obowiązki wykonywać, miejsce pracy też w należytym porządku utrzymywała wycierając co jakiś czas taśmę przesuwającą towar do kasy. Kasa nr 1 to też sąsiedztwo półki z alkoholami, na święta Finlandia litrowa się tu pojawiła w cenie 47,99 zł/butelka, choć to drogi alkohol to jednak w tym momencie promocja dopełniła swej roli, bo obniżka o 20 zł jest godna uznania. Mimo sporego harmideru w sklepie powodowanego ilością kupujących, ład i porządek zachowane, może momentami poruszanie się zakłócone, jednak czas specyficzny i okoliczności niecodzienne, trzeba być człowiekiem i to zrozumieć.
W sklepie firmowy PSS-u chleba nie kupiłam to do ich piekarni się udałam. Jednokondygnacyjny budynek z płaskim dachem bardziej duży barak przypomina niż zakład, na drzwiach wejściowych zniszczona tabliczka z napisem „Piekarnia” informuje o jego randze. W środku młoda dziewczyna z zarzuconym fartuchem za zniszczonym prawie „przedpotopowym” biurkiem, za nią „wiekowa” szafa, którą strach chyba ruszać bo może się rozpaść, ściany z plamami zaciekami w kolorze żółtawo-brązowym, posadzka w miarę czysta i świeży przyjemny zapach pieczywa – to jedyny plus ogólnego wrażenia nie licząc zachowania pracownicy, która bardzo przyjaźnie i grzecznie odnosiła się, najpierw do starszej pani przede mną, potem do mnie. Chlebek świeży, z chrupiącą skórka kupiłam 2,65 zł/bochenek 0,6 kg, słonecznikowego niestety już nie, miałam ochotę na bawarski ale był zbyt pieczony więc poprzestałam na zwykłym, mogłam sobie wybrać cały czy krojony lub nawet pokroić świeży bo takie rozwiązania proponowała pracująca tu dziewczyna. Zapłaciłam, z pracownicą „zdrowych i wesołych świąt Bożego Narodzenia” pożyczyłyśmy sobie i już mnie nie było. Następnym razem od razu udam się do piekarni zamiast czekać w ich sklepie firmowym, tu zakup pewniejszy bez marnowania czasu.
Po dobry chlebek na święta „skoro świt” tutaj się udałam ale niestety tylko „gołe” półki zastałam. Pracownice w dobrym nastroju z radosną i „rozbrajającą szczerością” winiły piekarnię za brak dostawy na którą czekały. Dwie panie w średni wieku (ok. 40 lat) ubrane w ładnie skrojone fartuszki z w kolorze białym z pomarańczowym jedna i fioletowym wykończeniem druga. Chlebek mają dobry, wręcz bardzo dobry, wypiekany tradycyjnie: na zakwasie i w piecu węglowym, podobnie jak inne pieczywo, jednak ostatnio często tu są braki co dziwić może, gdyż sklep firmowy PSS-u, własną piekarnię maja i jeszcze braki u nich występują. Ostatnio trzeba mieć szczęście aby trafić na chleb, jedynie bułek nie brakuje bo zawsze gdy tu jestem są. Nie tylko ja pochleb tu się zjawiłam, inni też przychodzili i wychodzili z „kwitkiem” nie czekając aż dostawa będzie. Ja postanowiłam zaczekać chwilę, przechadzając się po sklepie. Nabyć tu można artykuły spożywcze i przemysłowe, oba te asortymenty są oddzielone od siebie, wszystko na półkach poukładane, przed każdym towarem metka z ceną, posadzka czysta, przejście swobodne miedzy regałami, jasno i przejrzyście. Ilość towarów dostosowana do wielkości sklepu. Na półce z proszkami do prania uwagę moją zwrócił proszek Dato do firanek 7,30 zł/opakowanie 400 g, to dobra cena bo już droższe widziałam więc pudełko wzięłam. Czasem dobrze przejść się po sklepie bez celu. Jakieś 10 minut czekałam i uznałam, że pójdę gdzie indziej. Jedna z pracownic poradziła abym udała się do piekarni, kilka przecznic dalej. Dobra rada nie jest zła, postanowiłam skorzystać.
Jeden i najważniejszy artykuł na jutrzejszą kolację mi umknął – ryba. Pewnie z faktu, że amatorów karpia u mnie nie ma. Szybka decyzja – Polo Market, wybór trafny i w pełni satysfakcjonujący zakup co do ceny i towaru. Tuż przy bramce wejściowej na sklep pracownica (po stroju firmowym sklepu do rozpoznania), średniego wzrostu dziewczyna o krótkich włosach w kolorze ciemnym przebierała mandarynki, zapytałam gdzie mogę znaleźć filety rybne mrożone; tuż przy kasie tam w głębi (wskazała ręką) i w chłodniach naprzeciw nabiału po drugiej stronie sklepu – odpowiedziała miłym tonem głosu. Podziękowałam i udałam się najpierw w stronę wskazanej kasy, filet z mintaja 9,99 zł/kg, więcej mi nie trzeba było, cena bardzo dobra, artykuł mi odpowiadał, kasa otwarta, przy niej dwoje klientów. Wzięłam towar i od razu stanęłam do tej krótkiej, a nawet króciutkiej kolejki. W ciągu chyba 5-ciu może 7-miu minut zostałam obsłużona. Kasjerka Agnieszka, młoda, urodziwa dziewczyna, długie czarne włosy, związane z tyły głowy, koszulka ze znakiem firmowym sklepu miała momentami bardzo poważny wyraz twarzy, to chyba taka naturalna jaj uroda, bo gdy się uśmiechała jej twarz promieniała znacznie. Spokojny ton głosu, przyjazne nastawienie, porządek na stanowisku, gdy na taśmie podającej towar pojawiła się mokra plama po zmrożonej rybie natychmiast to wycierała ściereczką, którą miała ukrytą gdzieś pod spodem lady kasowej. Na pożegnanie życzyła miłego dnia. Takie pożegnanie to standard zakończonej obsługi w tym sklepie.
To sklep PSS-u nr 15 (widnieje na paragonie) w którym czasem kupuję kiełbasę szynkową bo ten wyrób jest tu bardzo dobry. Jakże się zdziwiłam gdy okazało się, że za kilogram muszę zapłacić 20 zł, to ponad 1 zł drożej niż w zeszłym tygodniu. Nieładnie podnosić ceny tuż przed świętami, tym bardziej że za kilka dni Nowy Rok i powszechnie wiadomo, że wiele (jeśli nie wszystkie) cen wzrośnie, tu wzrost będzie horrendalny. Wiedząc, że ma się dobre wyroby i klient przyjdzie należałoby o niego dbać a nie z niego zdzierać. Bardzo dobry też tu chleb maja bo własna piekarnia PSS-u wypieka metodą tradycyjną na zakwasie i w piecu węglowym, cena 2,65 zł/bochenek 0,6 kg, też do najniższych nie należy, bułki zwykłe 0,80 zł/sztuka 100 gramowa to też nie mało. Sklep jest duży, przestronny jeden regał środkowy wzdłuż sklepu nie utrudnia dostępu do artykułów, wszystkie wyeksponowane i oznaczone metkami cenowymi, dookoła porządek. Oferowane tu artykuły to spożywcze i przemysłowe, obie kategorie oddzielone od siebie. Pracownice obecne tego dnia to panie w średnim wieku, schylającym się ku starszemu, dwie w ładnych gustownych fartuszkach w kolorze białym z wykończeniami fioletowymi, trzecia w zielonym takim jakby dederonowym, trochę PRL-owskim. Wszystkie miłe, sympatyczne i uśmiechnięte, chętnie podające towar i przyjaźnie nastawione do klienta. Co do obsługi – zero zarzutów szybko i sprawnie, co do cen – uwg parę by się znalazło,
Właściwie bez specjalnego celu zatrzymałam się na parkingu tego Marketu, bardziej dla spojrzenia po półkach czy aby coś mi się jeszcze nie przyda. Przed sklepem w boksie kilka wózków, w sklepie koszyczków brakło więc weszłam bez niczego w nadziei, że żaden pracownik mnie nie „przegoni”. Liczni pracownicy na sklepie zajęci swoimi obowiązkami nie zwracali na to uwagi tym bardziej, że nie tylko ja byłam w takiej sytuacji, jak zauważyłam. Wodząc wzrokiem po pólkach wzięłam makarony „nitka” 0,99 zł/opakowanie 250 g, to niedrogo, jakoś wcześniej tego nie zauważyłam. Na stoisku cukierniczym ciastka babeczki serowo-kremowe 1,65 zł/sztuk, cena promocyjna, czemu nie urozmaicić domowych wypieków, do tego kawałek ciasta tortowego z orzechami 18,99 zł/kg, też się skusiłam. Ekspedientka Monika z uśmiechem podawała mi kolejne artykuły, każdy zapakowała i na koniec życzyła smacznego, a także wesołych świąt bo to ostatni dzień jej pracy przed-świątecznej. Miłe i sympatyczna te pracownice tutaj. Stojąc do kasy nr 1 zorientowałam się, że nie mam wina do kolacji więc zdecydowałam się na Finese 8,99 zł/butelka 1 l, cena promocyjna i Kasjerka Sabina twierdziła, że ładnie „schodzi”. Ta dziewczyna zawsze ładnie wygląda, jest zadbana i odzież firmowa ładnie się na niej prezentuje. Skasowała moje zakupy i z uśmiechem pożegnała się. Znam wiele osób, które mają zastrzeżenia do tego sklepu, mnie on satysfakcjonuje.
Dziś w dzień przed-wigilijny jeszcze bardziej oblężona niż wczoraj, cala masa przyjezdnych i miejscowych klientów to prawie szturm na sklep, ale tradycja swoje prawa ma i trzeba to zrozumieć. Na dużym parkingu przy-sklepowym miejsce znaleźć się udało i to nawet w pobliżu wejścia bo akurat inni klienci je zwalniali. Ceny tu przystępne więc nie dziwota, że ogrom kupujących. Banany 2,97 zł/kg (promocja), jabłka 2,67 zł/kg (przyzwoicie), kawa Tchibo Family 12,79 zł/opakowanie 450 g (bardzo dobra cena na tle innych sklepów choć bez promocji), galaretki 1,99 zł/opakowanie 2 sztuk (cena konkurencyjna wśród innych), cukier waniliowy 1,99 zł/opakowanie 5 sztuk x 16 g (bardzo dobra cena), kwasek cytrynowy 1,99 zł/opakowanie 3 sztuk (konkurencyjnie na tle innych), bita śmietana 2,99 zł/opakowanie 2 torebek (porównywalnie do innych), kukurydza 1,99 zł/puszka 425 g (konkurencyjnie do innych), jogurty 0,65 zł/opakowanie 135 g (cena bezkonkurencyjna, taniej nie ma nikt) itd. są też artykuły droższe ale należą do mniejszości asortymentowej. Dziś skusiłam się na ręczniki papierowe, firmowe Biedronki, które kiedyś skrytykowałam ze względu na ofertę 2 grubszych w miejsce 4 rolek, dla mnie jest to mało wygodne rozwiązanie, jednak bardziej chłonnych i tańszych nie znalazłam więc tym razem się skusiłam, cena 3,99 zł/opakowanie 2 rolek. Mimo oblężenia klienteli do jednej z kas nie trzeba było zbyt długo czekać bo wszystkie pracowały co sprzyjało płynności obsługi. W kasie nr 5 pracownica Ewa, kobieta o czarnych, nie za długich włosach, proponowała reklamówkę, tym razem skusiłam się na trzy sztuki 0,07 zł/sztuka. Z uśmiechem skasowała moje zakupy, wydała resztę do ręki, podziękowała i zaprosiła ponownie. W sklepie porządek, widoczni pracownicy przy swoich obowiązkach w odzieży firmowej sklepu, Magdalena sprzątała puste kartony, Piotr wykładał owoce. Z dumą i baczeniem po sklepie przechadzał się ochroniarz. W sumie zakupy udane, obsługa bez zastrzeżeń, ceny pro-klienckie, sprawność obsługi profesjonalna. Czegóż więcej chcieć?
Tego dnia raczej żadna pora nie byłaby dobra do tankowania na zasadzie: wjechał, zatankował, zapłacił i odjechał. Jutro Wigilia Bożego Narodzenia, wielu ludzi wyjeżdża, każdy chce zaopatrzyć się w pewien rodzaj zapasu paliwa w baku swojego samochodu. Trudno powiedzieć, które paliwo, Pb czy ON było bardziej pożądane, wszystkie dystrybutory miały powodzenia, z wyjątkiem jednego Pb, który zwyczajnie był nieczynny, zresztą jak sięgnę pamięcią bywał on w przeszłości „sporadycznie czynny”, bardziej stoi tu chyba dla egzemplarza niż ku wygodzie klientów. Po jakichś 20 minutach chyba udało mi się zatankować, to i tak niezły czas, bo zdarzało mi się dłużej stać. Cena Pb 95 to 5,46 zł/litr (bez komentarza). Pracownica Ania, szczupła, wysoka dziewczyna o sympatycznej, zadbanej twarzy każdego klienta, obsłużyła z sympatią, wdziękiem i pogodnym nastrojem, każdemu proponowała też płyn do spryskiwacza, napój energetyzujący lub kawę. Miło, sprawnie, sympatycznie i bez narzucania czy naciągania na zakup Każdemu przypominała o karcie Vitay na punkty, ja miałam przygotowaną. Podjazd stacji bez zarzutów, posprzątany, obok dystrybutorów pojemnik dający możliwość przetarcia szyb i lusterek, płyny samochodowe widoczne z metką cenową i nazwą. W sumie bez zarzutów i OK. A kolejka, cóż nie zawsze można być obsłużonym z tzw. marszu.
Dzień dobry, czym mogę państwu służyć – przywitała mnie i męża na stoisku wędliniarskim drobnej budowy pracownica w średnim wieku (ok. 40 lat), niewysoka, ubrana w odzież ochronną, czepek na głowie, trochę zmęczona ale uśmiechnięta twarz, przyjaźń i sympatia dające się wyczuć już w głosie. Ochoczo doradzała i wymieniała walory kolejnych wędlin. Szczególnie polecała Kiełbasę Polską pieczoną 13,99 zł/kg (cena w promocji), szynka „okopcona” 17,99 zł/kg (też promocyjna). Promocyjnych wędlin tu całe mnóstwo było i bardzo dobrze, przy okazji świąt warto zadbać aby klienci jak najróżnorodniejszej wędliny kupili a promocje do tego skłaniają. Proszę bardzo, mówiła ekspedientka, podając mi kolejne wędliny, na koniec życzyła miłego wieczoru i wszystkiego dobrego. Aż żal odchodzić tak miło i sympatycznie, w dodatku pełne BHP zachowane. Zanim do kasy doszliśmy jeszcze różne artykuły w naszym koszyku „wylądowały”: woda nie-gazowana Turniczanka 0,85 zł/2 litry (tanio, że taniej już nie można), masło Talia 2,49 zł/opakowanie (też przyjaźnie dla budżetu domowego), kapusta kiszona z beczki 1,39 zł/kg (każdy inny sklep ma w cenie ponad 2 zł/kg). I jak nie przyjeżdżać na zakupy tutaj? Pięć czynnych kas miało co robić dzisiaj i nic dziwnego, przecież Wigilia za dwa dni. Nas obsługiwała kasa nr 4 i pracownica Marta, miła, sympatyczna, uśmiechnięta dziewczyna, która pożegnała nas zachęcającymi słowami, podobnie jak ekspedientka na stoisku mięsnym. Myślę, że w obsłudze klienta ten sklep „bije rekordy” i jest w czołówce najlepszych.
Przedświąteczny szał zakupów w Biedronce trwa, klientów cała „masa”, z wózkami, koszykami lub kartonami. Napoje są tu stosunkowo tanie więc niektórzy zgrzewkami pakują do wózków, praktycznie każdy towar, jak zauważyłam miał powodzenie, w zależności od indywidualnych potrzeb kupujących. Cukier 3,59 zł/kg też zgrzewkami lądował w niektórych wózkach, podobnie mąka tortowa 1,49 zł/kg. Chłodnia też była oblegana ale nic stamtąd akurat nie potrzebowałam. Mleko nabyłam z palety obok, 1,99 zł/1 litr o zawartości tłuszczu 1,5%. Piwo Heineken 9,99 zł/opakowanie 3 x 0,65 litra też niewielu obojętnie mijało. Praktycznie spożywcze artykuły były głównym zainteresowaniem. Kosze z artykułami przemysłowymi jakoś nie miały powodzenia. Na stoisku z chemia szukałam płynu do naczyń Pur różowego niestety stała tylko 1 butelka białego. Udałam się w stronę magazyny ale nie doszłam bo na stoisku z warzywami trafiłam na pracownicę Dorotę, zapytałam o poszukiwany artykuł, poprosiła abym chwilę zaczekała bo dostawa towaru jeszcze w całości na sklep nie trafiła i udała się na magazyn by po chwili wrócić z artykułem, z uśmiechem podała „proszę bardzo”, cena 5,69 zł/butelka 1,25 litra. Bardzo tanie zawieszki do WC Agent 0,99 zł/sztuka z koszyczkiem. Cztery dostępne kasy miały tego dnia co robić, dzięki temu w miarę sprawnie obsługiwani byli klienci. Mnie obsługiwała Agnieszka w kasie 3, mimo ogromu klientów na jej twarzy nie widać było zniechęcenia, do każdego się uśmiechała, każdego zapraszała ponownie dziękując za wizytę. Wszyscy widoczni pracownicy w odzieży firmowej sklepu, które wyróżniała ich na tle klienteli. Czas przedświąteczny to zawsze „cyrk zakupowy” w sklepach i różne niedogodności ię pojawiają ale narzekać nie ma co, no chyba że ktoś jest malkontentem.
W EKO, jak zawsze, swoboda przejścia miedzy regałami, wiele cen przyjaznych, które są główną przyczyną wizyty tutaj, choć ostatnio rzadziej realizowaną z mojej strony. Łopatka wieprzowa b/k 11,99 zł/kg (cena promocyjna), na życzenia zmielona, ćwiartki z kurczaka 4,99 zł/kg. Drogie, niestety ryby (nie tylko w tym sklepie) bo każdy rodzaj gotowych do spożycia (po wiejsku, po grecku, w śmietanie itd.)sporo powyżej 20 zł/kg. Bardzo dobre surówki, gotowe do obiadu, poniżej 1 zł za 100 g. na stoisku czysto, towar podany z zachowaniem higieny, pracownice w strojach ochronnych, sklepowych, uśmiechnięte i pomocne klientom. Stoisko warzywne też bez zastrzeżeń, czysto, porządek i segregacja asortymentu, marchew 1,59 zł/kg, korzeń selera 1,99 zł/kg i nawet jakieś nieduże okazy były, nie musiałam prosić pracownika o jego przekrojenie. Przy chłodni pracownica uzupełniała brakujący nabiał. Margaryn był tu szeroki wybór – mleczna, Palma, Tosia, Polla itd. (kto by wszystkie nazwy spamiętał?) w cenach różnych, wzięłam dwie, 1,29 zł//sztuka i 1,09 zł/sztuka. W kasie nr 3 obsługą klientów zajmowała się Jola, korpulentnej budowy pracownica, blond falujące włosy, upięte w ogonek z tyłu głowy, uśmiech na twarzy i sympatyczny wyraz twarzy, odzież beżowo-zielona obecnie tu obowiązująca. Wszystkie trzy dostępne kasy pracowały, jak to przed świętami, jednak ruch klientów odbywał się sprawnie i jak mniemam, przynajmniej większość wychodziła usatysfakcjonowana. Na pewno mogę powiedzieć to o sobie.
Mimo trzech tankujących aut (w tym maluch) moje czwarte też o dziwo się zmieściło przy dystrybutorach, skupionych zbyt blisko, moim zdaniem. W takiej sytuacji narzekanie byłoby nie na miejscu więc mogę uznać że sprawnie i szybko zatankowałam, nie używając rękawiczek foliowych, mimo prośby pisemnej na tabliczce i ich dostępności przy dystrybutorze. Pb 95 już w cenie niestety wyższej 5,46 zł/litr to o dwa grosze więcej, trudno – chcesz jeździć – płać, nie chcesz płacić – idź piechotą. Drobnej budowy pracownica Alina każdego z klientów, obecnych aktualnie, obsłużyła z wdziękiem i przyjaznym nastawieniem, każdemu zaproponowała najpierw płyn do spryskiwacza, potem napój lub kawę. Miło, sprawnie, sympatycznie i bez cienia narzucania czy naciągania. Każdemu też przypomniała o karcie Vitay na punkty, nie każdy ją miał, ja oczywiście zawsze mam przy sobie bo po jakimś czasie zgromadzenie 9900 punktów upoważnia do sporo tańszego tankowania, a skoro i tak na tych stacjach jestem klientem to dlaczego nie skorzystać. Oczekiwanie do kasy trochę trwało bo dwóch klientów przede mną życzyło sobie faktury, ich prawo. Podjazd stacji czysty, uporządkowany, nieopodal kosz na śmieci, płyny samochodowe przeznaczone do sprzedaży widoczne łącznie z cenami. Ogólnie OK. i narzekać nie ma na co, wyłączając cenę benzyny ale to niczego nie zmieni. Wygląd i zachowanie pracownicy bez zarzutów, to podnosi walory tego CPN-u.
Sympatyczna starsza pani Gienia, drobnej budowy i nie wysokiego wzrostu (jakieś 1,55 m) kobieta witała dzisiaj z uśmiechem na twarzy wchodzących klientów. Niby nic bo firmowy, biały fartuszek ale po twarzy można sądzić, że wygląd ma dla niej wielkie znaczenie – zadbana, elegancka i do tego uśmiechnięta. Taki widok z rana i obcowanie z taką osobą to dobry humor na resztę dnia „murowany”. Powitała mnie zanim usta zdążyłam otworzyć, następnie zapytała – czym mogę służyć? Coś na śniadanie do pracy bym chciała – mówię; tu wymieniła całą gamę znanego mi już pieczywa – bułki z różnymi dodatkami, Croissanty, Pizzówki, pączki itp. Wyraziłam swoje niezadowolenie co do ilości nadzienia jagodowego w drożdżówkach, pracownica przyjęła to z uznaniem, przyznając mi rację ale zapewniła jednocześnie o bogatym i chwalonym przez klientów nadzieniu serowym. Dałam się skusić, bardziej dlatego że ton głosu i sposób bycia pani Gieni zdawały się być przekonujące i budzące pewnego rodzaju ufność, mimo iż za serem nie przepadam, jednak później okazało się że dobrze zrobiłam. Cena drożdżówki 1,48 zł/sztuka, do tego pikantny paluch – 1,36 zł/sztuka i śniadanie do pracy zapewnione. W sklepie czysto, ciepło i przyjemnie, zapach świeżego pieczywa dopełniał całości. Po niespełna, chyba, pięciu minutach już mnie tam nie było. Gdy wchodziłam mijałam w drzwiach wychodzącą mamę z dzieckiem w wieku szkolnym, zanim wyszłam przyszedł starszy pan, wychodząc minęłam wchodzącą młodą dziewczynę. Ten firmowy sklep Hert-a ma powodzenie.
Zakup napojów i skorzystanie z toalety to jedyny cel wizyty na tej stacji gdy przejazdem wstąpiliśmy tutaj. Toaleta w całkowitym porządku zgodnym z wymaganymi standardami – przyjemny zapach kwiatowy, czysta posadzka i urządzenia, woda bieżąca, papier toaletowy i ręczniki papierowe dostępne, karta kontroli uzupełniona, jedyni światło lekko migające, widocznie świetlówka zaczyna kończyć swój „żywot”, to się zdarza. W sklepiku też porządek, przejście między regałami wystarczające, wody mineralne różnego rodzaju, zawsze wybieram taką, która aktualnie ma więcej punktów Vitay, dziś to była Beskid 1,99 zł/0,5 litra i 150 punktów. Mąż wziął Coca Colę 5,49 zł/litr, wszyscy mieli życzenie na Hot Doga więc też trzeba było zakupić 2,49 zł/sztuka i 100 punktów, niezależnie od tego jakie sosy były dodatkami i jaka kiełbaska (kebab, kabanos czy zwykła parówka). Pracownica Beata, niewysoka dziewczyna o czarnych włosach w stroju orlenowskim z uśmiechem nas obsłużyła, przypomniała też o karcie na Punkty, których konto sama, przeciągając kartę przez terminal, dopełniła. Za nami jakiś zdenerwowany klient z kolegą wymyślał cenie ON 5,61 zł/litr. Trochę to „zmieszało” obecne pracownice, które mają to nieszczęście być narażonymi na konsekwencje decyzji odgórnych bo przecież nie od nich zależą ceny, one tylko są osobami wykonującymi swoje obowiązki. My opuściliśmy stacje bez negatywnych emocji. Na odchodne obsługująca nas Beata życzyła smacznego a także szerokiej drogi i miłego popołudnia.
Niedawno banany Biedronka w promocji oferowała i znowu super cena w ofercie 2,97 zł/kg. Choć weszłam tu tylko po „jakiegoś” cukierka, bananów nie minęłam obojętnie. Godziny wieczorne to czas także wzmożonego wykładania towarów i dziś muszę przyznać jakoś lepiej to zorganizowane bo ustawione w pobliżu chłodni palety można było spokojnie ominąć bez konieczności „przeciskania” się między nimi. Na palecie zauważyłam jogurty, w chłodni nie było wiec rozejrzałam się za jakimś pracownikiem, który mógłby mi wyjąć z zapakowanego pakietu kilka sztuk. Nikogo nie było, jedynie przechadzał się ochroniarz którego poprosiłam o pomoc. Już pani podaję – powiedział, wyjął nożyk z kieszeni, rozciął folię i podał mi trzy jogurty malinowe 0,65 zł/sztuka. Jakoś mało klientów dzisiaj – mówię do niego; to tylko na chwilę, tak pani trafiła, bo przed świętami to tu istny „młyn” – odpowiedział z uśmiechem. Jeszcze główny zakup – cukierki, wzięłam Pralinki Tiki Taki 5,99 zł/opakowanie 250 g (pyszne – nazwa ma już swoją „markę” i tańsze niż gdziekolwiek indziej). W kasie nr 1 (jedna z dwóch obsługujących) pracownica Agnieszka, każdego witała uśmiechniętym „wzrokiem” i sympatycznym słowem, reklamówkę proponowała, a po zakończeniu dziękowała i zapraszała ponownie. W sklepie czysto, w miarę przestronnie (rozstawione palety zbytnio nie wadziły), przyjemnie i każdy pracownik przychylny klientom. To się chwali i zasługuje na uznanie.
Poranna wizyta w tym firmowym sklepiku Hert-a to miły początek dnia. Dziś witała dość korpulentnej budowy pracownica Ewa w okularach, w ładnym białym fartuszku z czerwonymi wykończeniami, uśmiechem na zadbanej twarzy i łagodnym głosem. Już po wejściu daje się odczuć miły aromat świeżego pieczywa – kilka rodzajów chleba, bułek, ciastek i ciast. Czasem tu wstępuję po jakiś zakup na drugie śniadanie do pracy. Dziś zdecydowałam się na bułę jogurtową 1,62 zł/sztuka (bardzo smaczna i ma dużo nadzienia) i bułkę drożdżową z jagodami 1,32 zł/sztuka. Może to nie najtaniej ale jakość tych wypieków warta jest zakupu, sama o tym się przekonałam i widząc wchodzących i wychodzących nie raz klientów takie wnioski też mogę wyciągnąć. Jeszcze nie zastałam sytuacji takiej w której ekspedientka z „nudów” wyczekiwała klienta, tu zawsze jedni wchodzą, inni wychodzą, z rana jest też sporo rodziców z dziećmi, którym coś do szkoły kupują. W sklepiku porządek, w kącie po prawej stronie od wejścia stolik i dwa krzesełka, można usiąść i kawę też wypić i np. po-delektować się ciasteczkiem. W przeszklonej chłodni wybór jest duży, już od 1,90 zł/sztukę do 2,50 zł/sztukę. Nie wiem czy pięć minut tu spędziłam, bo w zasadzie weszłam, kilka słów z pracownicą” zamieniłam” zanim zdecydowałam jaki wrób zakupię (pani Ewa dobrze zorientowana w swoich ofertach), zapłaciłam i już w drodze do pracy byłam.
Choć Polo Market „bierze górę” nad Biedronką wizyt tu raczej nie zaniecham bo wiele artykułów cenowo jest tu ciągle godnych uwagi. Mandarynka 2,75 zł/kg (najlepsza oferta w mieście), musztarda stołowa 0,99 zł/210 g (nie widziałam tańszej), mąka tortowa 1,49 zł/kg (najtańsza choć bez promocji), makaron Dobrusia 1,19 zł/opakowanie 250 g (porównywalny z EKO i Polo Marketem), sól 0,69 zł/kg (najtańsza), zaprawa do sosów 0,89 zł/torebka (nie do pobicia przez innych), Gorące Kubki Knorr-a 0,95 zł/sztuka (inni handlowcy oferują sporo powyżej złotówki), Barszcz czerwony Knorr-a 1,99 zł/ opakowanie 2 torebki (bezkonkurencyjna oferta), buraczki tarte 1,65 zł/słoik (porównywalna cena z Polo Marketem). Po tym wykazie widać, że warto tu ciągle przychodzić. Wiele artykułów jest też cenowo porównywalnych, ot np. zawieszka WC z zapasami 5,95 zł/komplet, ale już zapałki mają cenę niższą 0,85 zł/komplet 10 pudełeczek. Są też droższe, ale tylko na nie spojrzałam. Mamy okres przedświąteczny więc wiele artykułów zmieniło swoje stałe miejsce, a w „gąszczu ofert trudno je spostrzec. Myślałam, że barszcz czerwony się skończył ale pracownica Agnieszka zaprowadziła mnie do miejsca jego wyeksponowania i okazało się, że nie tylko jest ale także zróżnicowany, bo też do wyboru: ze śliwką, z grzybkami, na wędzonce. Gdy tylko zwróciłam się o pomoc, ta miła pracownica natychmiast zaniechała swoich zajęć by po chwili do nich wrócić. Wszystkie cztery dostępne tu kasy pracowały „na całego” bo ilość klientów tego wymagała. Ja wybrałam kasę nr 4 gdzie obsługą zajmowała się Ilona, dość postawnej budowy dziewczyna – związane blond włosy, makijaż prawie niezauważalny, odzież firmowa (jak i u pozostałych pracowników). Co chwilę wycierała taśmę podającą towar bo coś klient rozsypał albo dziecko rozlało napoczęty przed skasowaniem napój. Choć klientów „cała masa”, upływ czasu niezbyt odczuwalny, obsługa sprawna, miła i serdeczna, na koniec zaprasza na kolejne zakupy.
Ten Market wysuwa się na pierwsze miejsce w konkurencji z Biedronką i EKO. Dużo promocji, dużo cen bez promocji przyjaznych klientowi, komfort obsługi w najwyższym stopniu i „szerokość” ofert namacalnie ogromna. Na stoisku mięsno-wędliniarskim obsługująca pracownica Urszula już przy podchodzeniu wita klienta, z uśmiechem i przychylnością w głosie doradza i spełnia jego oczekiwania. Stanowisko pracy w warunkach higieny utrzymane, obsługa też z zachowaniem czystości. Schab b/k 15,99 zł/kg (promocja lepsza niż w EKO – 2 zł mniej), karkówka b/k 13,99 zł/kg (promocja porównywalna z EKO), kości schabowe do zupy 4,99 zł/kg (jak na kości to nie mało ale patrząc na ich wygląd warto bo nie ogołocone z mięsa lecz mięsem obrośnięte). Po zakończonej obsłudze ekspedientka dziękuje, życzy „miłego popołudnia”, aż żal odchodzić od takiej sympatii, przyjaźni i przychylności. W drodze do kasy woda nie-gazowana 0,85 zł/butelka 2 litry (ostatnio podrożała o 6 groszy ale i tak nikt inny takiej ceny nie oferuje). Kasjerka Agnieszka w czerwonej, firmowej koszulce, długie czarne, lśniące włosy, upięte w „ogon” o sympatycznie urodziwej twarzy obsługiwała w kasie nr 4. Tu też kilka ciast w promocyjnej cenie można było kupić 17,99 zł/kg to taniej niż w Eko i każdy wypiek ma swoją nazwę np. Rafaello czy Krówka (tego EKO nie praktykuje). Zakupy tutaj to czysta przyjemność, od wejścia, przez przejście po sklepie aż po jego opuszczenie.
Zaledwie pół godziny temu gościłam na takiej samej stacji CPN w Niemodlinie i teraz musiałam wstąpić tutaj. To zasługa asortymentów i ich cen. Paliwo w Niemodlinie było droższe więc tutaj postanowiłam zatankować Pb 95 5,42 zł/litr, to o 6 groszy taniej, niby nic ale na zbiorniku robi różnicę. Tutaj stacja nie oferuje wcale Hot Dogów (brak przystosowania) więc tego zakupu dokonałam tam. Mimo sobotniego popołudnia ruch tu był nie mały, na szczęście większość kierowców interesował ON Super, toteż moje oczekiwanie nie było zbyt dokuczliwe, jakieś 10 minut, choć gdyby rozwiązanie dostępu do wszystkich dystrybutorów było „z głową” wykonane, skróciłoby się jeszcze bardziej ale nie mam co narzekać dzisiaj. Porządek na podjeździe zachowany, przy dystrybutorze rękawice foliowe i prośba o ich używanie w trakcie tankowania, płyny samochodowe przy okienku kasowym widoczne łącznie z cenami. Ze zdziwieniem spostrzegłam, że kawa z ekspresu jest tu tez dostępna bo jeden z kierowców przede mną zaopatrzył się w nią. Dotąd nie miałam takiej wiedzy i prawdę mówiąc nawet jej zapach nie był nigdy wyczuwalny. To ładnie, że coś ciepłego do picia można tu nabyć. Pracownica Alina, młode, sympatyczne dziewczę w ubraniu firmowym każdemu proponowała płyn do spryskiwacza lub napój energetyzujący. Z uśmiechem kasowała i każdemu „miłego dnia” życzyła. Ogólnie sprawnie, miło, sympatycznie bez szczególnych niedogodności.
Gdy wracam do domu i czas mnie nie goni to wstępuję na ten CPN ale nie po to zwykle by zatankować bo benzyna tutaj jest cokolwiek droższa niż w Grodkowie, dziś 5,48 zł/litr, lecz po to głównie aby zadowolić domowników drobną przyjemnością – Hot Dogami. Orlen ma najlepsze-moim zdaniem, choć inne stacje też niezłe oferują.. Cena 4,49 zł/sztuka, sosy jako dodatki do wyboru – meksykański, czosnkowy, duński i inne aż po zwykły ketchup. Dwa dostępne stanowiska kasowe obsługiwały, kolejki „normalne”- dwie, trzy osoby, czekać zbyt długo nie trzeba było. Pracownice sprawnie zajmowały się swoimi obowiązkami, ubrane w odzież firmową CPN-u, schludnie i estetycznie wyglądały. Moja obsługa przypadła Beacie, dziewczynie o czarnych włosach, która już na wstępie po uprzednim powitaniu i przyjęciu zamówienia, zapytała o kartę Vitay, miałam przy sobie, zawsze mam, a teraz jeszcze dodatkowo z książeczką na dodatkowe punkty poza standardowymi ponieważ właśnie mi wymieniono moją starą kartę Vitay na Gold Vitay, co daje mi możliwość zyskiwania dodatkowych punktów więc korzystam, czemu nie, punkty na paliwo się przydadzą. W sklepie porządek, delikatny zapach świeżo parzonej kawy unosi się w powietrzu, dopełniając świątecznej dekoracji w kształcie pierników choinkowych, uzupełnionej światełkami. Na podjeździe dwóch pracowników w kombinezonach, jeden starszy pan, drugi młodziutki Mariusz. Każdy przy swoich zajęciach, jeden tankował samochód klienta, drugi pomagał przy kompresorze w pobliżu którego zaparkowałam swój samochód. Kultura, komfort i wygoda, każdy pilnuje obowiązków i klient jest zadowolony.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.