Można powiedzieć, że w prezencie Mikołajkowym pojechałam wcześnie rano zatankować sobie paliwo, a może raczej to był prezent dla samochodu, Pb 95 w cenie 5,42 zł/litr (drogo jak zawsze). Trzech kierowców widać też o tym pomyślało bo musiałam stanąć za jednym z nich, który właśnie dokonywał płatności w kasie. Zatankowałam 10 litrów z małym „ogonkiem” i udałam się do kasy. Pracownica Alina z uśmiechem przywitała mnie zanim zdążyłam usta otworzyć. Zapytałam żartobliwie; czy na mikołaja jakieś tankowanie gratis? Roześmiała się serdecznie i dodała; byłoby super i chyba kolejka sięgnęłaby ronda. Albo nie byłoby już paliwa – dodałam. To też mogłoby się zdarzyć – odpowiedziała, dokonując mojej obsługi, zaproponowała płyn do spryskiwacza o karcie na punkty Vitay nie przypominała bo trzymałam ją w pogotowiu, doliczyła mi 60 punktów. To mało jak za zapłaconą cenę 54,63 zł, ale trudno, takie zasady ustaliło szefostwo koncernu Orlen, pracownicy tylko realizują. Porządek na stacji bez zarzutów, rękawiczki foliowe dostępne, obok informacja z prośbą o ich używanie, ulotki z boku okienka kasowego, poprosiłam też o papierosy, kasjerka zaproponowała z uśmiechem też zapalniczkę. Miła, sympatyczna obsługa, pełna takiego „dobrego ducha’ mimo zimnego poranka. Życzliwość dla klienta na pierwszym miejscu.Obsługa wie jak się zachować, dba o wygląd (odzież firmowa) i miłego dnia mi życzyła.
Ostatnio po wodę nie-gazowaną udaję się do Polo Marketu, niedroga 0,79 zł/2 litry, dobra i przy okazji coś jeszcze można fajnego kupić bo ceny tutaj w wielu przypadkach są mówiąc lakonicznie, OK.Kapusta kiszona 0,99 zł/kg (cena jak nigdzie), Szynka z komina 20,99 zł/kg (promocja), Masło Talia 2,49 zł/500 g (tanio choć bez promocji), mandarynki 3,99 zł/kg (promocja). Stoisko z wędlinami uporządkowane, ceny i nazwy widoczne, pracownice w odzieży ochronnej, czepki na głowach, włosy krótkie lub upięte, obsługiwały z zachowaniem standardów higieny. Każda miła, sympatycznie odnosząca się klienta, z uśmiechem na twarzy dogadzały nawet najbardziej wybrednym klientom. Trafiła się przede mną strasznie marudna, jakby niezdecydowana pani, która wyniosłym tonem wręcz „zrzędziła”. Nie wyprowadziło to z równowagi pracownicy Sylwii, która z daleko posuniętym opanowaniem dopełniła swojego obowiązku. Gdy mnie obsługiwała pozwoliłam sobie na krytykę zachowania tej klientki co pani Sylwia, młode dziewczę, przyjęła z uznaniem nie krytykując tamtej pani. Gdyby to na mnie trafiło to chyba bym ją pogoniła, mimo iż jestem cierpliwa. Super zachowanie pracownicy, profesjonalizm zajmowanego stanowiska. W kasie nr 4 pracownica Agnieszka też obsługiwała z należytym podejściem, stanowisko uporządkowane, po skończonej obsłudze. miłego wieczoru życzyła. Tu klient raczej się nie zawiedzie.
Jakoś nam się zebrało na zakupy w Auchan. „Tłumy” samochodów już na parkingu zdradzały wielkie zainteresowanie zakupami, mimo niedzieli, miejsce jednak udało się znaleźć. Po wejściu na halę handlową Auchan mąż wziął koszyk bo w zasadzie interesowały nas upominki mikołajkowe, a konkretnie coś z Lego. Stoisko z zabawkami „mocno” oblegane przez klientów, zaopatrzenie też dostateczne (przynajmniej moim zdaniem) bo udało nam się znaleźć pojazdy z Lego Cars 29,99 zł/sztuka więc bez namysłu wylądowały w naszym koszyku obowiązkowo Zygzak i Złomek oraz Ogórek i Król. Klocki nie tanie ale czego się nie wyda z okazji Mikołaja. Mimo tumultu klientów nie zauważyłam bałaganu – artykuły poukładane, przed każdym metka z opisem. Dwóch pracowników (tylu widziałam) w odzieży ze znaczkiem sklepu (młodzi mężczyźni) doradzało klientom, my rady nie potrzebowaliśmy. Przeszliśmy się jeszcze po sklepie i parę drobiazgów w naszym koszyku wylądowało: body dziecięce 12,99 zł/sztuka (nie mało), rajstopy zimowe 6,00 zł/sztuka (okazja, promocja), Gilette 4,48 zł/opakowanie 5 sztuk (bardzo dobra cena), figi 7,99 zł/sztuka (nie drogo). Najlepszą cenę miały cukierki czekoladowe z nadzieniem orzechowym Mikołajki 16,90 zł/kg, to promocja której nie można było się oprzeć. Ogrom dostępnych kas nie pozwolił na długie oczekiwanie mimo tłumu zainteresowanych. Czas pobytu w sklepie nie miał znaczenia ale oczekiwanie do kasy zasługuje na uznanie, nie jeden Market mógłby się „schować”. Kasjerka Edyta w białej bluzeczce z uśmiechem witała każdego patrząc przyjaznym wzrokiem. Na stanowisku też porządek miała - taśma przesuwająca towar czysta, reklamówki bezpłatne pod dostatkiem. Skasowała, podziękowała i miłego dnia życzyła. Wyszliśmy usatysfakcjonowani.
Szukanie świeżych żeberek w sobotnie popołudnie to jak szukanie „wiatru” w polu ale w tym sklepie to się udało i muszę powiedzieć, że ładne, chude i świeżo pachnące. Osobiście nie uważam tego sklepu za „cud” handlu ale chyba będę musiała nieco zmienić zdanie. Dużo się tu zmieniło od czasu kiedy ostatni raz kupowałam jakiekolwiek mięso czy wędlinę, już nawet nie pamiętam kiedy to było. To stoisko jest w innej części sklepu, oddzielone od samoobsługowej. Znacznie zwiększono tutaj jego zagospodarowanie, dołożono możliwość zakupu kurczaków ze świeżego, pachnącego grilla. Długie przeszklone chłodnie z ofertami wędlin z jednej strony i świeżym mięsem z drugiej, przy każdy metka cenowa z nazwą. Część wędlin na hakach za ladą, reszta ułożona w przeszklonych ladach chłodniczych. Lady ustawione w kształcie litery ”L” z dwoma stanowiskami do obsługi. Pracownice w odzieży firmowej sklepu, każda upięte włosy, oferujące klientom artykuły za których zbycie odpowiadają. Mnie obsłużyła pani Jola, wybrała ładny kawałek żeberek-paski, 12,59 zł/kg (nawet nie za drogo) zważyła, z uśmiechem podała mówiąc – proszę bardzo, skasowała i zajęła się kolejnym klientem. Jakoś tak tu inaczej, jakby milej, sympatycznie, a może zwyczajnie dawno mnie tu nie było więc i „obraz” był jakby odnowiony bez starego wydania. Nie minęło 10 minut i już byłam w drodze do domu usatysfakcjonowana zakupem i obsługą.
Po drobiazgi spożywcze udałam się do EKO a właściwie wstąpiłam przejeżdżając obok sklepu. Najbardziej zależało mi na jakimś cieście, a że wyroby cukiernicze tutaj są bardzo dobre i w cenie przyzwoitej więc wizyta była uzasadniona. Stoisko warzywnicze jest tuż przy przejściu przez bramkę więc jak zwykle zlustrowałam jego zawartość i „zgarnęłam co nieco – korzeń selera 1,99 zł/kg (całkiem tanio), kapusta kiszona 2,39 zł/kg (nie tak tanio, Polo Market ma chyba taniej). Nie za czysto na tym stoisku – puste skrzynki, resztki ziemi (zakładam, że pracownicy tego jeszcze nie widzieli bo jakoś wierzyć mi się nie chce, że z premedytacją taki stan utrzymują). Kajzerki na pieczywie – 0,29 zł/sztuka, cebulanki 0,79 zł/sztuka. Stoisko cukiernicze uporządkowane, pracownica Monika z uśmiechem i przyjaźnią doradziła, które ciasto jest godne polecenia, wszystkie w cenie 18,99 zł/kg ,cena warta jakości i wcale nie najwyższa na tle innych placówek. Pracownicy w swoich nowych „uniformach” – na sklepie w kolorze kremowo-bordowym i w czepkach na głowie, w kasach kremowo-zielonych, bez czepków. Po sklepie można swobodnie poruszać się w alejkach między regałami, obejrzeć towar, sprawdzić zgodność ceny w czytniku. W kasie Jola, dziewczyna o blond włosach, związanych w ogonek, miła, sympatyczna, uśmiechnięta. Dwie kasy były dostępne z trzech możliwych do obsługi i to było na ten moment wystarczające.
Często zatrzymuję się na tej stacji, zwłaszcza w drodze powrotnej do domu i zazwyczaj jest to chęć zaspokojenia „ssania” żołądka i konieczność skorzystania z toalety, rzadziej, znacznie rzadziej – tankowanie bo ceny paliwa są tu wyższe niż w moim miasteczku więc pominę ten „niuans”. Gdy weszłam do sklepiku był jeden klient, dwa stanowiska do obsługi więc udałam się zamówić Hot Dogi dla siebie i moich domowników. Pracownica Paulina, niewysoka, młoda dziewczyna o „szczebioczącym” sympatycznie głosie przyjęła zamówienie i poprosiła, wolną akurat drugą pracownicę Alę (trochę starszą) o przygotowywanie moich przekąsek. Sama dokończyła mojej obsługi, proponując napój, ewentualnie płyn do spryskiwacza, zapytała czy zbieram punkty Vitay i poprosiła o kartę punktową. Skasowała 2,49 zł/sztuka i wbiła na kartę należnych mi 400 punktów. Zanim udałam się do WC pani Ala zapytała o rodzaje sosów jakie bym sobie życzyła do Hot Dogów. Wybór spory: duński, czosnkowy, ketchup, meksykański, śródziemnomorski. Poprosiłam aby trzy z nich zapakowała mi na wynos. Tu obsługa bez zarzutów – sprawnie, miło, sympatycznie i gdy później wychodziłam życzono mi miłego dnia. Toaleta dziś akurat nie była za efektowna – nie za czysta posadzka, pojemnik na papier toaletowy „rozwalony” (papier na spłuczce)-czyżby pracownicy o tym nie wiedzieli?. Woda bieżąca i ręczniki papierowe dostępne. Na podjeździe pracownicy w kombinezonach przy swoich zajęciach porządkowych. Generalnie całkiem, całkiem tylko małym cieniem na całość kładzie się WC.
Ostatnimi czasy konieczność tankowania samochodu realizuję w godzinach porannych bo to taka pora, że rzadko, nawet bardzo rzadko zdarza się kolejka i dziś też tak było. Od razu podjechałam do dystrybutora i uzupełniłam niedobór benzyny 5,42 zł/litr, to niestety cena o 0,03 zł wyższa, takie niby nic bo tylko 3 grosze, ale takie „nic” co jakiś czas „wywindowało” cenę „koszmarną” na dzień dzisiejszy. Kasjerka Natalia, jak zawsze, uśmiechnięta, zadbana w odzieży firmowej Orlenu, skora do rozmowy co w niczym nie przeszkadza jej wykonywać obowiązki, przypomniała i karcie Vitay na punkty, zaproponowała artykuł dodatkowo punktowany, czas obsługi minął sprawnie i przyjemnie. Sprawny terminal – kartą zapłaciłam. Podjazd stacji równy, kostką brukową wyłożony, dookoła czysto. Przy okienku kasowym aktualny katalog nagród Vitay, na widoku płyn do spryskiwacza zimowy ( do – 22 stopni Celsjusza) oznaczony metką, z boku kosz na odpadki. Nad dystrybutorami tablica informująca o aktualnych cenach paliw: Pb 95, ON, ON Super, Pb Super i LPG, Pb Verwa i ON Verwa są tu niedostępne bo zwolenników tych paliw raczej trudno się spodziewać w naszym małym miasteczku ze względu na cenę, która jest „pokaźna” (widuję to na innych CPN-ach). Ogólnie obsługa OK.
Mojej rodzinie „u-bździła” się potrawa „dzień chłopa” (tak ją nazwali, a chodziło o „chłopski garnek’. Część składników miałam a po resztę udałam się do Polo Marketu bo tam mają zaopatrzenie w pełni zaspokajające potrzeby i nie myliłam się – Pomysł na… chłopski garnek (i nie tylko) – aż się półka uginała, 2,69 zł/torebka, pracownik Adrian obok uzupełniał inne przyprawy, młody chłopak w odzieży firmowej sklepu, krótkie włosy. Będąc tutaj zawsze jeszcze coś dobiorę: woda nie-gazowana 0,79 zł/2 litry, pasztet drobiowy 1,88 zł/opakowanie (małe, wygodne, do kanapek na raz), Talia – masło 2,49 zł/opakowanie, ręczniki kuchenne 2,49 zł/opakowanie 2 rolki. W kasie nr 2 pracownica Agnieszka, dziewczyna o urodziwej twarzy, długie ciemne włosy, opaska na głowie, koszulka firmowa sklepu założona, miła w stosunku do klientów, sympatycznie się uśmiechająca. Szybko, sprawnie każdego obsługiwała, proponowała reklamówkę a na koniec życzyła miłego dnia. Kasa czysta, miejsce uporządkowane, z boku gazetki reklamowe. Posadzka w sklepie też bez zarzutów, w alejkach między regałami swobodnie można było się poruszać, dostęp do artykułów niczym nie zakłócony. Ten sklep można zaliczyć do przyjaznych dla klienta.
Jakoś mi zeszło w poprzednim miesiącu i nie zrealizowałam mojej comiesięcznej ulotki promocyjnej więc dziś udałam się niepewna co do tego czy będzie uwzględniona ale bez przeszkód pracownice mnie obsłużyły z rabatem za czas, który już minął. To ładnie ze strony firmy, że „maruderom” wychodzą naprzeciw. Prawdę mówiąc po raz pierwszy spotkałam się z tym, bo zwykle po terminie rabaty nie obowiązują. Dziś zastałam zmiany-pracownice w fartuszkach o zmienionym kolorze z zielonego na czerwony. Jakoś nie za bardzo mi się to widziało, a może to kwestia przyzwyczajenia wzrokowego. Moim zdaniem zielony kolor był jakby dopełnieniem swoistej aury tego sklepu, natomiast czerwień jakby „coś’ odebrała. Obsługa super, życzyć sobie takiej w każdym sklepie. Dwie pracownice Kasia i Beata, drobnej budowy dziewczyny, makijaż, uśmiech, życzliwość i przyjaźń wręcz na twarzy „wymalowane”. Potrzebowałam podkład lekko brązujący, nie pozostawiający śladów na odzieży. Obsługująca mnie Beata pokazała 4 rodzaje, pomogła dobrać, doradziła w Fluidzie, 58 zł/sztuka ale po 30% rabacie kwota pomniejszona o 17,10 zł, do tego szampon 15,50 zł/sztuka pomniejszony kwotą 6,20 zł po rabacie 40%. Pani Beata skasowała mi zakupy, kartę stałego klienta opatrzyła odpowiednią ilością pieczątek (po uzbieraniu odpowiedniej ilości można dokonać wymiany na kosmetyki), zapłaciłam i w dobrym nastroju opuściłam placówkę. Profesjonalizm na wysokim poziomie.
Miałam okazje być już w tym sklepie i wtedy moja opinia nie była zbyt przychylna i niestety tym razem też pochwalić nie ma za co, no jedynie za czas obsługi, byłam jedyna klientką więc pracownik raczej nie miał wyjścia i był tylko do mojej dyspozycji. Pracownik to młody pan ubrany w czarna bluzę, bardziej na ochroniarza pasował niż do obsługi w delikatesach, w dodatku nie bardzo zorientowany w tym co ma na stanie lub może po prostu nie mający ‘drygu” sklepowego. Chciałam wodę mineralną 0,5 litra, najpierw się rozglądał, potem niepewnie powiedział, że się skończyła ale zaproponował 1,5 litra, to mnie nie urządzało. Zapytałam o cukierki z kawą, najpierw szukał ich wokół siebie, potem zza lady wskazał kierunek na sklepie gdzie się znajdują (nie ruszył tyłka zza lady), gdy się udałam we wskazanym kierunku kierowana słowami tego pracownika: bardziej na lewo, trochę wyżej itp. Wyglądało to na zabawę „zimno-ciepło-gorąco”, polegającą na szukaniu ukrytego przedmiotu. Znalazłam, skasował mi 6,24 zł/małe opakowanie, nie jestem pewna ale chyba nawet CPN-ie (gdzie ceny mają „słuszne”) kupowałam taniej. W sklepie podłoga czysta ale na ladzie tyle towaru nastawiane, że bardziej była ona zagracone niż uporządkowana. W sklepie jakoś tak ponuro, choć światło się świeciło a może ponury człowiek na obsłudze rzucał taką „poświatę” bo pracownika delikatesów nie przypominał wcale.
Aż mi się oczy uśmiechnęły gdy zobaczyłam od Was informację o podwójnej punktacji mikołajkowej na moim e-mailu. Prawdziwa radość z narastania punktów w Super Obserwatorze, żal tylko że czas nie pozwala na zamieszczanie tylu obserwacji ile by się chciało. Jeszcze większa radość była gdy okazało się, że moje dzisiaj zaakceptowane opisy już miały podwójnie liczone punkty. Brawo, brawo dla Waszych starań o zadowolenie i daleko idącą przychylność dla zamieszczających opinie. Tym bardziej, że widać naoczne zmiany w wielu placówkach. Zamieszczane obserwacje dają wielu handlowcom do myślenia. Stworzenie takiego portalu jak Wasz to pewnego rodzaju sukces rynkowy ku zadowoleniu klientów i podnoszeniu jakości obsługi przez firmy. Wasze konkursy i profity są zawsze na czasie i pojawia się co jakiś czas coś nowego. Nie spodziewałam się, że tak szybko po konkursie „zakupowym” znów coś będzie. Wasza wiedza na oczekiwania użytkowników jest na czasie. Z Wami rynek będzie się zmieniał na lepsze, a oferty konkursowe sprawią, że wielu jeszcze dołączy. Moderatorzy też sprawnie oceniają obserwacje, czyli obsługują nas obserwatorów. Jakość godna nazwy portalu.
DORA, cieszymy się, że Ty i wielu innych konsumentów zauważa zmianę na lepsze w ocenianych przez siebie firmach i instytucjach. Oby tak dalej, niech poziom jakości obsługi rośnie :) Dziękujemy też za miłe słowa o naszych konkursach. Staramy się, by były one jak najatrakcyjniejsze dla naszych użytkowników. Pozdrawiamy – zespół portalu.
Dziś w Biedronce...
Dziś w Biedronce czyściutko-żadnych palet w przejściach, żadnych papierków ani cieknącej wody spod chłodni. Czwartek, to co tydzień (poniedziałek również) dzień nowych promocji, mniej lub bardziej atrakcyjnych, dziś mandarynki 2,97 zł/kg. Klienci brali z ochotą spore ilości ale dla nikogo nie brakło, zaopatrzenie było wystarczające na moment moich zakupów. Marchew pakowana po 1 kg 1,47 zł/opakowanie. Na stoiku warzywno-owocowym wszystko poukładane, metkami z pełnym opisem oznaczone, dookoła stoiska można przejść i zapoznać się z asortymentem, waga ko narolna dla klientów też dostępna i sprawna. Pracownica Agnieszka dokładała owoców, inna uzupełniała towar w chłodni. Obie w odzieży firmowej sklepu miały baczenie na całość. Pracownica przy chłodni nawet podała małej dziewczynce śmietanę, mimo iż miała swoje zajęcia. Pracownicy tu pomagają każdemu klientowi, niezależnie od wieku i płci. W kasie Dagmara, dziewczyna ok. 25 lat, blond włosy związane w kucyk, okrągła twarz, z każdym klientem miała kontakt wzrokowy, każdemu proponowała reklamówkę, każdego witała z uśmiechem i każdego po obsłudze zapraszała ponownie. W sklepach Biedronki zakupy na ogół należą do przyjemnych relacji klient-pracownik i niech tak pozostanie.
Mąż mi się na dobre rozchorował więc wizyta w aptece stała się nie unikniona. Dwie pracownice, młode dziewczyny w bielutkich, czyściutkich fartuszkach za ladą, uśmiechnięte obsługiwały klientów: starszą panią i młodego mężczyznę. Starsza pani brała dość pokaźną ilość leków, aptekarka proponowała jej do niektórych zamienniki ale klientka nie była zainteresowana i stanowczym aczkolwiek spokojnym tonem głosu mówiła; nie proszę pani, dziękuję, poproszę to co mam zapisane itp. Zapłaciła pokaźną sumę bo sporo ponad 200 zł za swoje zakupy. Mnie w udziale przypadła obsługa u tej samej aptekarki Natalii, czarne rzęsy, urodziwa twarz, sympatyczne spojrzenie, zadbane dłonie (bez zdobienia paznokci) i miła obsługa. Wieść niesie, że w tej aptece są leki jedne z tańszych. Czy tak jest nie wiem bo tego typu placówki rzadko, póki co, odwiedzam. Polopiryna 5,49 zł/opakowanie (jak dobrze kojarzę to chyba ponad 6 zł płaciłam kiedyś w Arnice), do ssania 6,49 zł/opakowanie (nie mam odniesienia), antybiotyk 16,24 zł/opakowanie, syrop 16,78 zł/buteleczka. Syrop droższy od antybiotyku bo płatny 100%, trudno. W aptece wielu klientów nie było bo za mną weszły dwie panie ale miejsca jest tu tak dużo, że spory tłum by się zmieścił. Czyściutko wręcz lśniąco na posadzce, z boku krzesełka dla osób wymagających „spoczynku”, przyjemny, nie drażniący aromat apteczny w powietrzu. Czystość i higienę nie tylko widać wręcz „czuć”.
Benzyna droga jak „licho” ale przynajmniej stabilna, jeszcze 5,39 zł/litr. Podzieliłam się tą informacją z obecną na stacji tego CPN-u pracownicą Anią, która przyjęła te słowa z uznaniem mówiąc: to prawda ale pani chociaż się nie złości bo niektórzy kierowcy wręcz wyładowują na mnie swoje niezadowolenie; to współczuję, przecież pani jest tylko pracownikiem. Uśmiechnęła się przyjaźnie, twarz jej rozpromieniała, musiał ktoś jej nieźle „dopiec” przede mną, pewnie kłótnię poranną w domu wyładował na cenie paliwa. Miła, sympatyczna dziewczyna, zadbana, uprzejma. Niektórzy klienci „za grosz” taktu nie mają. Uznanie dla tej pracownicy, że nie "przeniosła" na mnie emocji jakich jej chyba dostarczono, profesjonalizm na stanowisku pracy-wartość bezcenna.Za paliwo zapłaciłam kartą ale drugą transakcję płyn do spryskiwacza zapłaciłam gotówką bo 250 punktów Vitay ma być mi doliczone 100% gratis. Też nie mało zapłaciłam 15,99 zł/opakowanie 2 litry, temperatura do minus 22 stopni Celsjusza. Za paliwo nie opłacało płacić się gotówką bo to tylko 60 punktów za to do zapłaty było 55,40 zł. Na stacji czysto, porządek, uzupełniłam płyn w zbiorniczku, pusty pojemnik wyrzuciłam do stojącego obok kosza, pytając wcześniej pracownicę czy ten kosz może służyć dla tego typu odpadków. Do dystrybutora mogłam podjechać od razu mimo iż dwóch kierowców tankowało, jeden pan ON, druga pani Pb więc dla nie tez było wolne stanowisko. Na tej stacji zawsze jest miła i sprawna obsługa.
Kawę Tchibo żółtą zawsze kupuję w Biedronce 12,59 zł/opakowanie 450 g. W moim domu pije się jej dużo a sieć tych sklepów oferuje najlepszą cenę. Zanim doszłam do kawy po drodze zgarnęłam jeszcze twaróg półtłusty 2,35 zł/kostka 250 g (choć bez promocji taniej niż gdzie indziej), jogurty Wyśmienite 0,65 zł/opakowanie 135 g (żadna placówka jeszcze nie pobiła tej ceny, mąkę tortową 1,49 zł/kg (zawsze tu kupuję). Dziś idealny porządek tu zastałam: już na wejściu liczne broszurki reklamowe dostępne, palety z napojami równo poustawiane, na półkach porządek, w alejkach przejście swobodne. Bardzo dużo artykułów dla dzieci w związku z nadchodzącym Mikołajem, ceny niektórych dość „pokaźne” np. puzzle koliste 29,99 zł/sztuka – pomysłowa zabawa edukacyjna, choć nie taka tania ale edukacja kosztuje, a poza tym wysokość cen to wartość względna. Wszystkie cztery dostępne kasy pracowały „pełną parą’, ilość klientów tego wymagała, to bardzo usprawniało obsługę bo jedni klienci wchodzili do sklepu, inni wychodzili i tym sposobem placówka funkcjonowała w sposób ciągły. Kasjerka Ilona to dość „słusznej’ budowy kobieta, ok. 30 lat, blond włosy, uśmiechająca się, sympatyczna twarz, delikatny makijaż, ubrana w odzież biedronkową, sprawnie kasowała zakupy każdego klienta, na koniec obsługi dziękowała za zakupy i zapraszała na ponowne. Biedronka to chyba prekursor takiego pożegnania, inne placówki zaczynają iść w jej ślady, np. Polo Market – tam też słyszy się miłe słowo na odchodne.
Trochę wędliny chciałam kupić więc udałam się do Polo Marketu bo tu wybór jest ogromny i promocji dużo. Dobra to była decyzja bo kupiłam dobre wędliny i w cenach bardzo dogodnych: szynka z wędzarni 24,99 zł/kg (promocja), szynka z komina 20,99 zł/kg (promocja). To znane mi i smaczne wyroby w dodatku tańsze niż np. w PSS-ie, gdzie promocji na nie nigdy nie ma. Pracownica Sylwia, drobnej budowy dziewczyna, jedna z trzech obsługujących stoisko wędliniarskie, ubrana w odzież ochronną firmową, czepek na głowie, krótkie włosy, uśmiech na twarzy i sympatyczne spojrzenie, z ochotą oferowała także inne rodzaje wędlin. Na koniec obsługi z uśmiechem podziękowała za zakupy i życzyła miłego dnia. Kolejka na tym stanowisku przesuwała się bardzo szybko bo trzy obsługujące bardzo sprawnie spełniały swoje obowiązki z zachowaniem wymogów higieny (rękawiczki jednorazowe). Stoisko też w należytym ładzie i porządku: drób z jednej strony, dalej mięso, wędliny na końcu. Wszystko oznaczone metkami na których oprócz cen widniały też nazwy. W kasie Agnieszka, długie czarne włosy, opaska na głowie, koszulka firmowa, miła, sympatyczna, uśmiechnięta o urodziwej twarzy dziewczyna, skasowała zakupy i w sumie po ok. 10-15 minutach byłam już po zakupach. Sprawnie, szybko, miło obsłużona.
Schodząc z górnego piętra tego sklepu postanowiłam zajrzeć na stoisko ze słodyczami – jakże się tu zmieniło, lady do obsługi wydłużono powiększając tym samym działy mięsno-wędliniarski i alkoholowo-cukierniczy, no i co za tym idzie przybyło asortymentów, tylko obsługująca ekspedientka, niemłoda już pani w fartuszku zielonkawym, chyba z dederonu, takim trochę jakby PRL -owskim. Właściciel powinien dodać trochę współczesności swojemu personelowi. Do tego jakby zmęczona twarz, brak jakby uśmiechu i nieco jakby przetłuszczone włosy, makijaż wcale nie dodawał jej uroku. Gdy tylko podeszłam aby zapoznać się z ciastkami od razu chciała mnie obsługiwać, zapytałam o wybrane ciastka, nie umiała mi odpowiedzieć, dopiero gdy rozłamała jedno i połowę zjadła mogła coś o nich powiedzieć. Taki jakby profesjonalizm bez profesjonalizmu. Kupiłam trochę, 13,93 zł/kg – cena całkiem fajna, różnorodność wyboru innych słodyczy duża. Właściwie miałam na wstępie ochotę kupić coś więcej ale podejście tej pani zniechęciło mnie. Wygląd stoiska, w zasadzie bez zarzutów, artykuły widoczne, oznaczone metkami z ceną (tylko), co do nazwy widocznie uznano, że klientowi wystarczy rozpoznać co cukierek, ciastko czy czekoladka. Wiedzy, wiedzy, jeszcze raz wiedzy – tego tutaj brak. Jest, istnieje ale tak trochę byle jak. Faktem jest, że szybko mnie obsłużono bo zaraz po podejściu do lady ale jakość tej obsługi już taka sobie - była skuteczna.
W tym sklepie interesują mnie zakupy na piętrze gdzie można zaopatrzyć się w artykuły chemiczne, gospodarstwa domowego, niektóre remontowe i przede wszystkim (to cel mojej wizyty) kosmetyczne. Jest tu bardzo dobre zaopatrzenie i ceny też do przyjęcia. Szeroka gama wymienionych przeze mnie asortymentów pozwala na dogodny wybór podczas zakupów. Miejsca dużo, przejścia w alejkach swobodne, artykuły uporządkowane i oznaczone metkami. Można tu kupić np. farby do włosów różnych producentów i co za tym idzie w różnych cenach, od tańszych w granicach 10 zł do droższych sięgających kwoty 30 zł. Bardzo duży jest też wybór wód toaletowych i perfum, np. Kobako czy Evansion w cenie 38,50 zł/50 ml to najlepsza oferta cenowa, jeśli ktoś zna te zapachy taniej nie kupi nigdzie. Ponadto zauważyłam wody w cenie 6,30 zł/100 ml w szklanych opakowaniach i przyszło mi do głowy aby którąś wybrać zamiast dezodorantu. Rozmawiałam chwilę o tym pomysle z pracownicą, która udzieliła kilku informacji i dodała, że bardzo dobrze się sprzedają, spośród kilku zapachów wybrałam ten najbardziej zbliżony do mojej perfumy. Miła obsługa, pomocna w wyborze, ceny godne uwagi, sprawne zakupy i zachęcający wygląd sklepu. Więcej klientowi nie potrzeba.
Jesienna pogoda zaczyna dawać się we znaki – drapanie w gardle i kichanie to znak, że należałoby coś medycznego profilaktycznie łyknąć. Zatrzymałam się nieopodal na przy-bankowym parkingu i udałam się do tej apteki. Stały dwie krótkie kolejki; 2 i 3 osoby , stanęłam do krótszej. Obsługująca Ewelina panu przede mną oferowała zamienniki niektórych leków, sporo tańsze od tych, które miał na recepcie, a miał tego sporo bo w dwóch torebkach zapakował. Ja dużych zakupów nie robiłam, jedynie Rutinoscorbin 7,99 zł/opakowanie 90 tabletek i Polopirynę S 5,49 zł/opakowanie 20 tabletek. Co do drugiego leku to jest on tańszy o blisko 1 zł od innych tego typu placówek. Poprzedniego dnia koleżanka też kupowała tylko w innej aptece i płaciła drożej. Co do pierwszego leku nie mam orientacji cenowe bo już dawno go kupowałam. W aptece sporo miejsca, widać przygotowana lokalowo do bardzo dużej ilości klientów, z boku nawet krzesełka dla oczekujących, czysto, nawet bardzo czysto, wręcz czyściutko, zapach ‘medyczny’ w powietrzu też nie był dokuczliwy. Pracownice w białych fartuszkach, włosy upięte, dłonie zadbane bez dodatkowych „upiększaczy”, na rzęsach odrobina tuszu, uśmiech na twarzy i życzliwość w „oczach” i zachowaniu do klientów. Płatność kartą możliwa od każdej płaconej kwoty. Obsługa na medal.
Żołądek prawie ‘przyklejał” mi się do krzyża więc wstąpiłam aby „oszukać” głód zanim dotrę do domu. Standardowo Hot Dog z kabanosem 4,49 zł/sztuka, nie tylko dla mnie ale dla rodziny też na wynos wzięłam. Kasjerka Paulina obsługująca jedno z dwóch stanowisk tej stacji przyjęła zamówienie, zaproponowała też w zestawie z napojem – dodatkowo punktowane, jednak mnie nie skusiły dodatkowe punkty Vitay bo zapłaciłam gotówką za 4 sztuki 17,96 zł co na koniec miesiąca podwoi stan dzisiejszych 400 punktów Vitay. Taką teraz promocję mają, że przy płatności gotówką stan doliczonych punktów Vitay będzie podwojony na koniec miesiąca, a punkty na paliwo się przydadzą. W sklepie czysto, zapach kawy z kawiarki, artykuły do sprzedaży wyeksponowane, oznaczone, przy niektórych dodatkowe metki z większą ilością punktów Vitay. Na podjeździe nieliczne samochody przy dystrybutorach, pracownicy podjazdu przy swoich zajęciach – pomagali przy tankowaniu. Obsługa jest tu zawsze miła i przyjazna, jeszcze nie trafiłam na ich np. zły humor, czy inne nieprzyjazne nastawienie. Każdy zawsze ubrany w odzieży firmowej, stosownie do zajmowanego stanowiska; pracownicy podjazdu w kombinezonach, pracownicy sklepiku elegancko, zadbani, na koniec mojej obsługi kasjerka Paulina życzyła mi smacznego do Hot dogów i miłej reszty dnia.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.