Tankowanie w niedzielny ranek ma swoje zalety – klient to rzadkość, chyba że jest to ktoś taki jak – nie chce mu się poprzedniego dnia odwiedzać tego typu placówkę handlową. Cena Pb 95 bez zmian (póki co) 5,39 zł/litr i pozostaje cieszyć się z faktu jako takiej stabilności bo na obniżkę raczej nie ma co liczyć. Na obsłudze klienta Ania – młoda, drobnej budowy dziewczyna, upięte włosy, po-tuszowane rzęsy, bluza firmowa spod której widać kołnierzyk koszuli orlenowskiej, miła, sympatyczna z uśmiechem na twarzy. Chce siepani w niedzielę pracować? – zagadnęłam; roześmiała się przyjaźnie, rozbawiona tymi słowami i odrzekła – to nie ma nic do rzeczy, pracować trzeba, ale nie jest tak źle. Odpowiedź godna uznania i profesjonalizm zajmowanego stanowiska. Podjazd stacji uporządkowany, przy dystrybutorze dostępne rękawiczki foliowe dla tankujących i informacja z prośbą o ich używanie, wystawione pojedyncze egzemplarze płynów do sprzedaży, ulotki reklamowe. Zapłaciłam kartą, pracownica przypomniała o karcie Vitay na punkty, szybko, sprawnie, miło i przyjaźnie.
Bardzo dobry Chleb Polski można tu kupić w cenie o jakiej inne placówki handlowe nawet słyszeć nie chciałyby 1,49 zł/bochenek 0,5 kg, wypiekany na miejscu – tylko EKO ma podobną ofertę ale jakość gorszą, niestety. Gdy już się tu klient znajdzie może tez inne oferty sobie dobrać np., makaron nitka 0,99 zł/opakowanie 250 g (promocja), kapusta biała 0,77 zł/kg (tanio i główki różnej wielkości.), kapusta kiszona 1,99 zł/kg (super promocja, aż dziw że jeszcze się załapałam), Talia z dodatkiem masła 2,49 zł/opakowanie 500 g (bardzo dobra cena), marchew 0,99 zł/kg (taniej niż Biedronka), buraczki „wiórki” 1,69 zł/słoiczek. Są też ceny które się omija np. kawa Tchibo czy Jacobs jest tu droga – Biedronka ma taniej, zawsze tam można się udać. W bardzo dobrej promocyjnej cenie było tym razem ciasto Metrowiec 16,99 zł/kg, warto kawałek do kawy kupić. Do kasy z alkoholami ustawiła się spora kolejka, aż żal że nie mogłam iść do drugiej kasy, która zaczęła obsługiwać, mimo iż stałam na końcu ale tylko na tym stoisku mogłam kupić Metrowca. Jednak długo nie stałam bo część klientów przeniosła się do drugiej kasy. Kasjerka Magdalena z uśmiechem witała kolejnego klienta, doradzała przy wyborze ciasta jeśli ktoś brał więcej, recytując zawartość i zbliżony smak, na koniec obsługi życzyła odchodzącym „miłego dnia”. Stanowisko – ladę miała bardzo uporządkowana, mimo iż kroiła nieopodal ciasto nie „walały” się okruszki ani resztki masy. Dbała bardzo o czystość i estetykę swojego stanowiska.
Skoro byłam w EKO to do sąsiadującej Biedronki też wstąpiłam na drobiazgowe zakupy bo pewne artykuły, w zasadzie, tylko tu kupuję; jogurty Wyśmienite o różnych smakach 0,65 zł/op. 135 g, śmietana 185 2,19 zł/op. 330 g, guma do żucia ORBIT 2,79 zł/opakowanie 15 listków. Co do cen, jak zawsze są OK., nic dodać, nic ująć. Ogólnie wszystko byłoby OK., gdyby nie zastawione alejki w pobliżu chłodni paletami z towarem przygotowanym do rozłożenia na sklepie, bardzo przeszkadzały mijającym się klientom tworząc jakby rodzaj zatoru. Ja rozumiem konieczność wyłożenia towaru ale nie rozumiem zastawiania przejścia, przecież można to robić sukcesywnie, po rozładowaniu kolejnej palety. Komuś bardzo się spieszyło albo może kierownictwo „szalało” i pracownicy unaoczniali swoje zajęcia. W każdym bądź razie taka niedogodność nie powinna mieć miejsca, o tym powinni wiedzieć pracownicy W kasie bardzo sympatyczna dziewczyna Jolanta, drobnej budowy blondynka, gdy się uśmiechała cała twarz nabierała swoistego wyglądu – oczy też jakby się śmiały. Każdego klienta witała grzecznie słowem i z uśmiechem, po zakończeniu podliczania artykułów podawała resztę do ręki, każdemu oferowała reklamówkę i na koniec zapraszała ponownie. A to wszystko tak „ad hoc” bez sztuczności i uwagi, ma to już we krwi.
Zamiarem moich zakupów tutaj były tylko kajzerki 0,29 zł/sztuka i cebulanki 0,79 zł/sztuka na kolację, jednak chłodnia stoiska mięsno - wędliniarskiego wypełniona jeszcze częściowo towarem skusiła do dodatkowych zakupów, takich niedzielnych: porcje rosołowe z kaczki 3,69 zł/kg, skrzydełka z kurczaka 5,79 zł/kg – to ceny nie małe jak na, powiedzmy, resztę z całości drobiu ale trudno rosół powinien mieć smak rosołu a nie ‘doprawionej” wody. Kiełbasa „Kargula’ 18,90 zł/kg – bardzo polecana przez ekspedientkę Monikę i jak się później okazało – słusznie, smak godny polecenia. W bardzo dobrej cenie promocyjnej były tu pączki 0,99 zł/sztuka – świeżutkie i smaczne z nadzieniem marmolady lub bitej śmietany w kształtach okrągłym i podłużnym. Kto tu był i kupił, nie żałował (tak myślę). Pietruszka korzeń 3,19 zł/kg – to taka normalna cena, ani rewelacja, ani specjalna drożyzna. Na stoiskach porządek, artykuły oznaczone karteczkami z nazwą i ceną, wszystko widoczne, miejsca wystarczająco dużo do poruszania się między regałami sklepowymi. W jednej z dwóch obsługujących kas pracownica Jadzia w nowym stroju firmowym, niestety nie z EKO, lecz od „sarmackich Specjałów’ w kolorze zielono-beżowym, całkiem ładnie wyglądała, do tego uśmiech, przyjazne spojrzenie i miły głos – to wystarczy aby w dobrym nastroju opuścić tą placówkę.
Brat zadzwonił z prośbą aby dowieźć mu paliwo bo w drodze auto mu stanęło jakieś 5 km od stacji. Co było robić, wzięłam butelkę po wodzie 5 litrów i udałam się na CPN. Jakże zdziwiła się pracownica Natalia gdy zobaczyła mnie tankującą ON do butelki, gdy później płaciłam w kasie, pozwoliłyśmy sobie na niewybredne żarty odnośnie mężczyzn, którzy też bywają roztargnieni i im też paliwa może braknąć, bo gdy kobiecie stanie auto w drodze to zawsze pytają najpierw czy pani ma paliwo – już tego też doświadczyłam. Ta sympatyczna, uprzejma radosna dziewczyna to bardzo komunikatywna osoba, nadająca swoistą atmosferę tej stacji, zawsze ubrana w odzież firmową, zadbana i uśmiechnięta. Drogo płaciłam za ON 5,59 zł/litr – to istny „rozbój” w dodatku 20 groszy drożej od PB 95. W cenach koncerny nie mają umiaru ani „hamulców’, drożyzna, zdzierstwo i „słów” brak. Na stacji teren podjazdu uporządkowany, kilka samochodów w kolejce stało ale ja mogłam swoje tankowanie do „butelki’ jakby bez kolejki załatwić bo tankujący benzynę kierowca uniemożliwiał stojącym swoim samochodem tankowanie innemu kierowcy ON, gdyż dystrybutory są bardzo blisko, zbyt blisko siebie ustawione, ale dzisiaj dla mnie miało to zaletę – nie wkurzałam się w kolejce stojących.
W drodze z pracy usiłowałam wymyślić szybkie drugie danie do obiadu ale nic mi do głowy nie przychodziło więc podjechałam do tej Biedronki na duży, rozległy, uporządkowany parking. Drzwi wejściowe samoczynnie otwierały się przed klientami, przy wejściu przez bramkę liczne gazetki w koszu dostępne. Z celem, jakby bez celu po alejkach swobodnie się przechadzałam (a sklep bardzo duży, jest którędy chodzić) i próbowałam skonkretyzować zamiar obiadowy. W chłodni udka wędzone z kurczaka 9,99 zł/kg (dobra cena, właściwie najlepsza) – czemu nie, wylądowały w koszyku, naleśniki francuskie do nadzienia 2,99 zł/opakowanie 420 g – też się przydadzą, przy makaronach spaghetti Pastani 2,29 zł/opakowanie 500 g – można by zrobić, przy konserwach Turystyczna 2,99 zł/puszka – można by sos do spaghetti zrobić, więc jeszcze przyprawa Sossino 0,89 zł/torebka. Tak przechadzając się po sklepie zrobiłam zakupy na nie jedno drugie danie. Warto wejść do biedronki, nawet wtedy gdy brak pomysłu na obiad bo miedzy półkami sklepowymi pomysł się sam „nasunie’. W sklepie czysto, jasno i przestronnie, pracownicy odziani w stroje firmowe przy swoich obowiązkach. W jednej z trzech obsługujących kas Magdalena, sympatyczna uśmiechnięta twarz, przyjazne spojrzenie i spokój w tonie głosu, wita każdego klienta uśmiechem i słowami „dzień dobry’, po skończonej obsłudze zapraszała ponownie.
Ten kiosk spożywczo-przemysłowy a raczej punkt handlowy jest jednym z dwóch ulokowanych w hali dawnego dworca PKP. Specjalnej współczesności jego wizualizacji raczej tu nie widać – od lat tak samo rozmieszczone znicze, kwiaty, wieńce i inne drobiazgi. Tuż przy okienku nieliczna prasa i pieczywo – chleb, pączki przykryte folią (ochrona od kurzu przechodzących osób), można też tu nabyć niektóre artykuły spożywcze – słodycze, przyprawy etc. W okienku bardzo miła, sympatyczna, starsza Pani Marysia, której poczucia humoru niejeden młodziak może pozazdrościć. Kiedyś była właścicielką tego kiosku, dziś pomaga potomkom. W zasadzie chyba każdy grodkowianin swego czasu wiedział kim była pani Marysia – jedna z nielicznych okresu PRL-u sprzedawczyń prywatnej inicjatywy, zawsze bardzo dobrze kojarzyła się jako człowiek i ogólnie była lubiana. Ja wstąpiłam tu tylko po papierosy, do nich zapalniczkę dostałam gratis, dzięki temu drogie papierosy 9,80 zł/paczka jakby „taniały” przy tym dodatku. To dzisiaj raczej rzadkość aby przy niewielkim zakupie klient dostawał gratis ale tu u Pani Maryi to normalka bo nie raz już takie zdarzenie miało miejsce. Gdy byłam z dzieckiem częstowała go lizakiem lub cukierkiem. Choć wygląd miejsca handlu wymagałby unowocześnienia to jednak na tle pani Marysi ma to jakby drugorzędowe znaczenie.
Tak tankować to ja lubię – 50,00 zł za 18,57 litrów benzyny, aż żal że tak rzadko mogę, bo uzbierać 9900 punktów Vitay to nie tak „hop” a tylko one uprawniają do takiego tankowania jakie miałam szczęście dzisiaj zyskać. Pracownica Natalia, jak zawsze uśmiechnięta, świeżo wyglądająca, zadbana, delikatny makijaż, koszula firmowa, apaszka na szyi też w kolorach firmowych, chwilę ze mną pożartowała w trakcie obsługi, nie omieszkała zaproponować płyn do spryskiwacza. Nawet wysoka cena benzyny (5,39 zł/l) nie była dziś dla mnie dokuczliwa bo zwyczajnie mnie nie dotyczyła. Na podjeździe stacji porządek,ulotki reklamowo-informacyjne widoczne, z boku kosz na odpadki, zatoru kolejkowego kierowców też nie było, ale i godziny ranne więc raczej chyba niewielu tu zagląda bo większość śpieszy do pracy. Gdy podjeżdżałam jakaś klientka, już obsłużona odjeżdżała więc zajęłam to miejsce, inny klient tankował przy drugim stanowisku. Swobodnie podjechałam, benzynę w baku uzupełniłam, zapłaciłam i w ciągu chyba 10 minut a może nawet nie, udałam się do pracy.
Nawet w wieczornej porze ten sklep cieszy się nie małym powodzeniem, ilość klientów jaką tu zastałam najdobitniej o tym świadczy. Nic dziwnego, obsługa miła, sympatyczna, gotowa wesprzeć klienta, jeśli tylko tego potrzebuje, ubrani w odzież firmową, charakterystyczną dla tej sieci w kolorach głównie czerwieni, każdy z przypiętym identyfikatorem. Ceny różne – jedne niższe, inne wyższe. Drogie są tu wypieki cukiernicze bo niektóre nawet prawie 25 zł/kg sięgają, jednak od jakiegoś czasu można coś kupić w cenie promocyjnej i nie dlatego że nieświeże; dziś rolada czekoladowa w promocji 18,99 zł/kg – to całkiem dobra cena. Nadal w super cenie jest tu kapusta kiszona z beczki 1,99 zł/kg, woda nie-gazowana 0,79 zł/2 litry – cena bez promocji a i tak atrakcyjna. W promocji ręczniki papierowe 1,99 zł/opakowanie 2 rolki, tez wydało mi się nieźle, za takie pieniądze warto wypróbować ich jakość. Na stoisku mięsnym sporo „świeżyzny” w promocji o czym metki w żółtym kolorze informują. Ekspedientka Urszula każdemu klientowi starała się dogodzić i na koniec obsługi miłego wieczoru życzyła. W kasie tez sympatyczna kasjerka Agnieszka, zachowaniem w niczym pozostałym nie ustępująca. Z przyjemnością robi się tu zakupy i w dobrym nastroju opuszcza sklep.
W sumie weszłam tu tylko po kawę Tchibo 12,59 zł/opakowanie 450 g ale w promocji były jeszcze banany 2,99 zł/kg, „przestępstwem” byłoby nie wziąć choć jednej kiści, obok jogurtów też „grzech” przejść obojętnie 0,65 zł/opakowanie 135 g, chałwa 1,99 zł/opakowanie 100 g – czemu nie, od czasu do czasu można sobie na małą „rozpustę” pozwolić. Z Biedronki raczej trudno wyjść z jednym artykułem (przynajmniej dla mnie), ceny i promocje są zbyt zachęcające i zanim człowiek dotrze do kasy, przeważnie coś z półki „ściągnie”. Dwie kasy obsługiwały i akurat od tej z nr 1 odszedł klient więc stanęłam, pracownica Agnieszka już z daleka uśmiechniętą twarzą i miłym „dzień dobry” witała, szybko i sprawnie skasowała, reklamówkę też zaproponowała i na koniec zaprosiła na kolejne zakupy. Uprzejmość wobec klienta jest tu zawsze na pierwszym miejscu. W sklepie też porządek, artykułów bardzo dużo, zwłaszcza tych mikołajkowo-świątecznych (kosze sklepowe z artykułami wypełnione po brzegi), ceny to już tak różnie ale ich nie kupowałam więc rozwodzić się nie będę. Przejście między regałami i koszami w alejkach niczym nie zakłócone. Obsługa profesjonalna, choć przydałyby się im już nowe stroje firmowe bo te w których „funkcjonują” noszą już „znak” czasu używania aczkolwiek czyste i bez zarzutów.
Zmiany wkroczyły do Eko – pracownicy otrzymali nowe stroje firmowe: na stoiskach z artykułami na wagę w kolorze kremowo-bordowym, w kasie w kolorze zielono-kremowym, całkiem ładnie, tak inaczej. Jak wskazuje haftowany, spory napis na fartuszkach wierzchnich (pod spodem koszule kremowe) to firma „Sarmackie Specjały” zafundowała nowy wygląd pracowników bo znaczka firmowego EKO próżno się dopatrywać. Dobrze, że wreszcie w tym zakresie coś zmieniono bo poprzednia odzież nosiła już znamiona zużycia, choć zawsze była czysta i pracownicy wyglądali bez zarzutu. Promocji cenowych też w sklepie nie brakowało; omlety ptysiowe 1,49 zł/sztuka (blisko 1 zł taniej), ser żółty z dziurami 13,99 zł/kg (bardzo dobra oferta), kiełbasa cienka 11,90 zł/kg (też godna uwagi), poza tym napoje z żółtymi metkami też świadczą o promocji, mnóstwo – z dnia na dzień coraz więcej artykułów mikołajkowo-świątecznych, część informuje o promocjach itp. Przejścia w alejkach sklepowych całkiem sporo a nawet dużo bo klienci mogą swobodnie się poruszać, oglądać towary i ewentualnie decydować o ich zakupie, dwa czytniki cen dostępne. Na stoisku wędliniarskim pracownica Monika, miła, sympatyczna, uśmiechnięta, na głowie ochronny czepek dostosowany kolorystycznie do nowe odzieży, trochę stewardesowaty się prezentujący, ale może być. W kasie Dorota, blondynka, włosy związane w kucyk, też sympatyczna, miła, serdeczna. Robić tu zakupy to przyjemność.
Nietypowa to wizyta na tej stacji ale i taka mi się trafiła bo do wymaganej ilości punktów Vitay – 9900, brakowało mi dosłownie dwa, abym mogła wymienić je sobie na paliwo z dopłatą 50 zł. Uznałam, że kupię tu wodę mineralną oferowaną w większej ilości punktowej i tym samym małym kosztem zyskam więcej punktów. Gdy podjechałam dwóch kierowców tankowało więc bez problemu ich ominęłam i stanęłam z boku. Niestety wody zwykłej nie było tylko smakowe ale pracownica Ania – młoda, sympatyczna, uśmiechnięta dziewczyna w odzieży firmowej, gdy usłyszała cel wizyty poradziła batonika „Grzesiek” za 1,79 zł/szt. i 70 punktów, no to wzięłam. Swoją drogą to drogi batonik, nawet bardzo drogi (generalnie w sklepach są tańsze) ale co tam, zawsze jest „coś za coś”, gdzie indziej punktów nie naliczają. Tak więc już od jutra mogę moje punkty na paliwo wymienić i w najbliższym czasie to zrobię. Niczego niepokojącego i godnego krytyki w wyglądzie i porządku na stacji nie zauważyłam więc mogę uznać, że było OK - artykuły dla kierowców wyeksponowane, promocje widoczne, kolejki jako tako też nie było a obsługa przyjazna.
Nie-gazowanej wody piję dużo a nawet bardzo dużo więc gdy tylko mi się skończy zaraz uzupełniam jej brak, zwłaszcza gdy jestem w podróży. Jest w tym chyba jakaś zależność bo jadąc samochodem najczęściej uzupełnianymi płynami to są: dla baku paliwo a dla siebie woda. Ta druga konieczność to mój krótki postój na tej stacji. Całkiem przyjemny sklepik-kasa i sympatyczna, uśmiechnięta kasjerka Agnieszka w odzieży firmowej ochronnej to pierwszy „obraz” jaki jawi się po wejściu. Od razu skierowałam się do stoiska z napojami, wyłowiłam wzrokiem wodę, punktowaną dodatkowo Vitay, tym razem była to Beskid !,99 zł/0,5 litra (cena spora jak na pojemność) i 150 pkt Vitay, bez wahania wzięłam (punktów raczej nie odpuszczam). Zapach świeżo parzonej kawy unosił się w powietrzu nadając specyficznie przyjemną aurę, ład i porządek dopełniły resztę. Stojąc jako druga osoba do kasy uświadomiłam sobie, że papierosy też mi się skończyły, trochę byłam zawiedziona że tych co palę akurat nie ma, wzięłam inne, wcale nie tańsze niestety 9,80 zł/paczka. W sumie miło, szybko, sprawnie i bez zbędnej zwłoki opuściłam stacje w półmroku chylącego się już dnia.
Bardzo miłe wrażenie pozostawiła wizyta w Starostwie Powiatowym Kluczborka. Mieści się ono w jednym budynku z Urzędem Miasta. Zaparkowałam na przy-urzędowym parkingu, na drzwiach wejściowych godziny urzędowania umieszczone, weszłam do środka, strzałka wskazywała kierunek na piętro do starostwa więc tam się udałam. Przybyłam tu w sprawie szkolenia w związku z projektem unijnym. Niestety nigdzie nie znalazłam informacji o dokładnym miejscu w tym budynku wiec zagadnęłam przechodzącą panią w garsonce i białej bluzeczce. Bardzo przychylnie „podeszła’ do mojego problemu, dowiedziała się w jednym z pokoi o dokładnym pomieszczeniu szkolenie i była tak miła zaprowadzając mnie piętro wyżej do Sali obrad. Sala ta to pełna nowoczesność – przeszklone ściany, stoliki ustawione w podkowę, przy każdym miejscu mikrofon, wygodne krzesła tapicerowane, spory balkon-galeria dla obserwatorów, także częściowo przeszklony z licznymi krzesełkami. Czysto, wręcz lśniąco. Pracownicy starostwa jako gospodarze szkolenia to młode dziewczyny o wyglądzie i zachowaniu jak na pracownika administracji państwowej przystało, bez przesady, schludnie i elegancko jednocześnie, do tego bardzo miłe, sympatyczne i dbające o komfort i wygodę przybyłych osób. Zadbano o kawę, herbatę i ciasteczka a także o obiad. Obsługa przygotowanego szkolenia na wysokim poziomie – pełen profesjonalizm i współczesność.
Właściwie to tylko po cukier tutaj wstąpiłam bo jest najtańszy w mieście 3,59 zł/kg, miasto nieduże więc problemów z „zaliczeniem” nawet kilku sklepów raczej nie ma, po za tym wiedza o tym co i gdzie najtańsze jest ogólnie znana tzw. tajemnica Poliszynela. Jednak z Biedronki rzadko wychodzi się tylko z zamierzonym zakupem. Dziś np. banany w promocji 2,77 zł/kg – to prawie „przestępstwo” nie kupić. Mijając stoisko z pieczywem, pomyślałam że chleb też wezmę 3,39 zł/ bochenek 400 g – to nie najtaniej ale ziaren w nim dużo, ot tak dla zdrowia warto kupić. I tak z jednego celu zrobiło się więcej potrzeb. W sklepie na całego ‘królują” oferty prezentów mikołajkowych – mnóstwo zabawek dla dzieci w różnym wieku i ceny tez bardzo zróżnicowane, choć nie niskie bo np. 49,99 zł za zabawkę „pluszowy pociąg” dla niemowlaków to sporo, puzzle kuliste dla trochę starszych 29,99 zł to też nie mało. Sprowadzając towar w takich cenach czas aby „Biedronka” pomyślała o wprowadzeniu terminali dla kart płatniczych bo tu ciągle jeszcze tylko gotówka „przejdzie”. Pracownicy bez zarzutów – mili, uśmiechnięci, życzliwi, każdy w odzieniu firmowym ochronnym. W kasie Agnieszka – upięte włosy w kucyk, ciemne, makijaż bardzo delikatny lub może to taki naturalny jej wygląd (trudno jednoznacznie stwierdzić), na koniec obsługi zaprosiła na ponowne zakupy. W sklepie porządek na posadzce i półkach sklepowych a także w koszach z artykułami przemysłowymi, towar oznaczony metkami zgodnie z jego rozmieszczeniem. Tylko współczesność przydałaby się – terminale koniecznie. Tą wiedzę ktoś powinien im uświadomić.
Lubię tu robić zakupy bo zawsze coś jest fajnego w ofercie promocyjnej a nawet jeśli promocja nie jest w zainteresowaniu klienta to wiele cen można uznać za przyjazne klientowi np. dziś m.in. ćwiartki tylne z kurczaka 4,79 zł/kg (promocja), porcje rosołowe 2,15 zł/kg (bez promocji), wafle zbożowo-ryżowe 2,99 zł/opakowanie (promocja) – „lekkie” i smaczne, chleb mieszany 1,55 zł/mały bochenek, sałatka pikantna GRAAL 1,99 zł/opakowanie (pyszna w bardzo dobrej cenie choć bez promocji), paprykarz szczeciński 2,09 zł/opakowanie itp. Wymieniać można jeszcze długo. Pracownicy uśmiechnięci, ubrani w stroje firmowe sklepu, czyste choć nieco już wypłowiałe (sprane i zużyte), każdy przy swoich obowiązkach co nie przeszkadzało zająć się klientem gdy jakiś tego potrzebował. W sklepie porządek, przejścia miedzy regałami i chłodniami sporo, nikt o nikogo „obijać” się nie musiał. W kasie sympatyczna pracownica Aleksandra, schludna, zadbana i uśmiechnięta – włosy upięte, delikatny makijaż. Ważnym atutem tego sklepu jest możliwość płatności kartą kredytową, to idealne rozwiązanie dla wielu klientów i pod tym względem przewaga EKO nad Biedronką. Tego dnia wizyta moja nieco przedłużyła się ale to na moje życzenie bo zwyczajnie sobie chodziłam i oglądałam artykuły. Co do obsługi – żadnych zastrzeżeń, jak zawsze profesjonalnie, sprawnie i miło.
Udało się, prawie na oparach ale dojechałam do tej stacji, Pb 95 w cenie 5,39 zł/litr to nie rewelacja ale zawsze taniej niż w Niemodlinie (5,48 zł). Całkiem spokojnie tu dzisiaj było, od razu podjechałam pod stanowisko tankowania i uzupełniłam „posuchę” w baku. Z sympatyczną kasjerką Natalią tez kilka słów zamieniłam, zauważając, że całkiem spokojny dzień dzisiaj bo ruch jakoś nie duży; uśmiechnęła się na te słowa i odparła, że klienci zjawiają się „falami”, są momenty ciszy i pustki, po czym robi się ruch, czasem nie do ogarnięcia. Miły sympatyczny głos, uśmiechnięta twarz, zadbany wygląd, aż miło popatrzeć na takiego pracownika i przyjemnie porozmawiać. Na podjeździe porządek, podłoże z kostki brukowej, widoczne płyny samochodowe – oleje, chłodzące, do spryskiwacza. Na szybie reklamy i oferty punktowe Vitay, także z boku lezący magazyn – gazetka Orlenu. Miło, szybko, sprawnie i przyjemnie ten krótki czas wizyty upłynął. Bardzo blisko, zbyt blisko siebie umieszczone dystrybutory dziś mi nie przeszkadzały, jeden zupełnie nie czynny też mi nie wadził bo zwyczajnie klientów nie było i oczekiwanie też nie miało miejsca więc to utrudnienie na jakość obsługi wpływu nie miało.
Jak zobaczyłam cenę Pb 95 5,48 zł/litr to odechciało mi się tankowania (już chyba sami nie wiedzą na ile wycenić paliwo) i zdecydowałam, że choćby na oparach dojadę do mojego miasteczka (25 km) bo tam ostatnio płaciłam w cenie poniżej 5,40 zł/litr. Jednak nie odjechałam od razu z tej stacji bo czego jak czego ale Hot Doga sobie nie odmówię 4,49 zł/sztuka (niezależnie od rodzajów sosów). Na Orlenie są pyszne i w dodatku w moim miasteczku nie osiągalne. Na podjeździe tankujących niewielu, pracownicy podjazdu w kombinezonach krzątający się przy swoich obowiązkach – starszy porządkował, młodszy usługiwał tankującym. W sklepiku spokojnie, czysto i przestronnie, zapach świeżej kawy unosił się aromatem. Pracownica Marta z daleka uśmiechem przywitała, życzliwym głosem dopełniła obsługi, przypomniała o karcie Vitay na punkty, zaproponowała też płyn do spryskiwacza. Miło, sprawnie, szybko, szkoda tylko, że nie wszystko załatwione bo paliwo to podstawa i to był główny cel mojej wizyty w drodze powrotnej, ale trudno, skoro oszacowałam, że jeszcze na „kawałek” drogi mi starczy to zaryzykowałam i bez tankowania odjechałam.
Bardzo podoba mi się aktualny konkurs na zakupy świąteczne, rozpoczynający się z dzisiejszym dniem – nareszcie wszyscy mają równe szanse bo każdy wypełnia tylko raz ankietę i bierze udział w losowaniu nagród, a nie zależy to od ilości zamieszczonych obserwacji na które każdy może przeznaczyć nie zawsze tyle czasu ile by chciał. Brawo, główki u Was pracują i zachęcają do zabawy. Jeśli chodzi o ofertę nagród to są takie jakie są, główna – super, liczy się zabawa a wygrane zawsze cieszą, nawet drobne. Udało mi się wypełnić ankietę już w pierwszym dniu, może też uda mi się „coś” wygrać. Jeśli nie to może następnym razem.
DORA, dziękujemy za opinię. Organizowane przez nas konkursy i promocje cieszą się dużym zainteresowaniem, a świadczy o tym ilość użytkowników, którzy biorą w nich udział. Cieszymy się, że i Tobie nowy konkurs przypadł do gustu. Nie pozostaje nam nic innego, jak tylko życzyć Ci powodzenia w losowaniu nagrody głównej (to już 5. grudnia) i w losowaniach nagród dodatkowych :) Pozdrawiamy – zespół portalu.
Ofertę nie do...
Ofertę nie do przyjęcia przedstawił mi konsultant Tomasz, który zadzwonił do mnie w związku z polisą OC mojego samochodu – 605,85 zł łącznie z NNW, to najdroższa z ofert jakie dotąd otrzymałam. Mam maksymalnie możliwą zniżkę 60 %, samochód pojemności silnika 1,6 w benzynie i obecne ubezpieczenie w Liberty Direct o ponad 150 zł tańsze, a od Aviva otrzymałam ofertę jeszcze tańszą i bardzo atrakcyjną co do warunków ubezpieczenia. Z kim na „głowę” zamieniło się to towarzystwo – nie wiem, ale wiem że ta oferta jest nie do przyjęcia. Pracownik, owszem, bardzo miły i uprzejmy – sympatyczny, spokojny ton głosu, wyczerpująco wyjaśnił warunki ale cena „zwaliłaby z nóg” gdybym nie siedziała w fotelu. Wiedzę z zakresu obsługi posiadał pełną, ofertę przedstawioną znał ale firma nie zadbała o wiedzę na temat konkurencji rynkowej. Pracownik trafił do mnie za pośrednictwem kontaktu jaki zamieściłam na portalu kalkulator.pl i był w tym dniu trzecim i najdroższym ofertowo. Wiedza i zachowanie tego konsultanta zasługują na pochwałę (z pełnym zrozumieniem przyjął moja odmowę) ale propozycja ubezpieczenia samochodu „nie”.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.