We wrześniu otwarto nowy sklep Lidla na ulicy Pachońskiego. Kozystając z niespodziewanego dnia wolnego wybraliśmy się z żoną na większe zakupy. Wybraliśmy nowy sklep Lidla. Tak jak we wszystkich sklepach tej sieci do dyspozycji przed wejściem mieliśmy duże kosze na kółkach. Strasznie ich nie lubię bo ciężko się nimi kieruje. Nigdy nie rozumiałem podziału w sklepach tej sieci zwłaszcza, że oznakowanie jest kiepskie. Gdy weszliśmy akurat była dostawa towaru i na środku przejścia albo przy regałach stały palety, które były opróżniane. Gdyby chociaż obsługa się spieszyła z rozładunkiem, ale tu jakoś niespecjalnie im się spieszyło. Gdy zapytaliśmy jedną panią o to gdzie jest nabiał odpowiedziała "chyba tam ale nie jestem pewna" i pokazała nam palcem do przodu. Udzieliła nam tej informacji tonem wskazującym, że przeszkadzamy jej w bardzo ważnej sprawie jaką była lużna rozmowa z panem rozładującym towar. Na plus można zapisać to, że wybór towarów w tym sklepie jest bardzo duży. Znależliśmy dział z przecenami gdzie dużymi literami było napisane, że produkt ma krótką datę ważność. Pomyślałem sobie, że to bardzo uczciwe z ich strony. Gdy już kupiliśmy wszystko co chcicieliśmy ustawiliśmy się w kolejce. Obserwowaliśmy pracę pana przy kasie, który miał plakietkę " uczę się" Było w tym wiele racji. Gdy miał skanować kody kreskowe było wszystko w porządku ale gdy było owoce lub warzywa to ciągle pytał się koleżanki z sąsiedniego stanowiska. Zupełnym szczytem był moment gdy uparł się aby wyciągnąc butelkę z grzewki wody mineralnej, i zeskanować ją. Nie pomogło tłumaczenie klienta, że przecież można zeskanowac zgrzewkę. Gdy przyszła nasza kolej miał drobne problemy z burakami ale w końcu i to jakoś przeszedł, ale gdy okazało się, że nasz paragon może brać udział w konkursie zaskoczył nas po raz kolejny. Gdy dawał nam paragon zaczął coś do nas mówić jedniocześnie podając drugą kartkę. Mówił tak szybko i tak nie wyraźnie, że nie wiedzieliśmy o co chodzi Dopieo z tego wydruku dowiedzieliśmy się, że nasz paragon może wziąść udział w losowaniu ekspresu do kawy w związku z tym, że opiewa na sumę większą niż 70 złotych. Generalnie sklep jest dobry i tani tylko obsługa mogła by być lepiej wyszkolona
Wczesnym wieczorem postanowiliśmy zamówić sobie do domu pizze. Jakiś czas temu znaleźliśmy w naszej skrzynce pocztowej ulotkę z Pizzeri Marco. Oferuje ona moliwość dowozu zamówienia do domu. Z chęcią skorzystaliśmy z tej możliwości. Wykręciłem numer i po chwili usłyszałem miły głos pani. Mimo posiadanego menu nie zdąrzyliśmy wybrać na jaką pizze mamy ochotę. Postanowiliśmy sprawidzić wiedzę miłej pani z tego co pizzeria oferuje. Wywiązała się z tego zadania doskonale polecając nam dokładnie takie pizze jakie byśmy sobie wybrali. Po przyjęciu zamówienia pani poprosiła o adres pod, który ma być dowieziona pizza oraz telefon kontaktowy. Na koniec powiedziała, że pizza będzie za około godzinę. Następnia podziękowała za rozmowę i pożegnała się. Jakie było nasze zaskoczenie gdy po 30 minutach gorąca pizza była już dostarczona. Dostawcą okazał się miły człowiek, który odebrał od nas należność i życzył smaczego. Pizza była wyśmienita.
Wybraliśmy się z żoną na kolacje do Chaczapuri na ulicy Świętej Anny. Wnętrze lokalu urządzone jest bardzo sympatycznie. Na ścianach wiszą obrazy nawiązujące do Gruzji. Umieszczone są również elementy, które mają podkreślać gruzińskość tego lokalu. Ludzi w środku nie było dużo tak więc zajęliśmy miejsce pod oknem. Miły kelner bardzo szybko przyniósł nam kartę. Menu jest bardzo ładne z wyraźnymi podziałami. Kelner był szybki tylko w kwestii przyniesienia karty, bo na możlwośc złożenia zamówienia musieliśmy czekać dosyć długo. Gdy już się pojawił jakoś nie specjalnie potrafił nam coś polecić lub wytłumaczyć czym się różnią poszczególne dania od siebie. Na zamówienie czekaliśmy dosyć długo. Obsługa nie była specjalnie chętna do pracy, za to było słychać jak się dobrze bawią. Świadczyły o tym dobiegające gromkie śmiechy. To co zamówiliśmy było bardzo smaczne i gdyby nie fakt, że obsługa jest dosyć powolna to bylibyśmy bardzo zadowoleni z odwiedzenia tego lokalu
Idąc ulicą Grodzką otrzymaliśmy ulotkę, z której dowiedzieliśmy się, że w Restauracji Dominikańskiej jest promocja kaw. Wszystkie rodzaje miały być po 4 złotę. Uznaliśmy to za interesujący fakt i wybraliśmy się sprawdzić jak wygląda lokal i co można tam ciekawego zjeść. Gdy wchodziliśmy do środka miły pan otworzył nam drzwi i przywitał się z nami. W środku było pusto. Sala skład się z dwóch sal. Usiedliśmy w pierwszej sali po oknem. Ten sam miły pan przynióśł nam kartę i zniknął. Nie było go zdecydowanie za długo. Gdy przyszedł tonem bez emocji i większego zainteresowania przyjął nasze zamówienie, a następnie znowu zaginął. Nasze zamówinie nie było na tyle duże, żebyśmy czekali zbyt długo. Najpierw pojawiły się ciastka, a gdy prawie je skończyliśmy dotarły również kawy. Ciastka były dobre podobnie jak i kawa, ale w sumie restauracja nie wywarła na nas zbyt dobrego wrażenia. Nie wiem co by było gdybyśmy zapragnęli zjeść obiad w godzinach szczytu. Wnętrze resauracji jest urządzone bardzo ładnie. Wygodne duże krzesła w kolorach podobnych do stolików, kolorowe zdjęcia na ścianach i miłe łagodne oświetlenie. Mimo przyjemnego wyglądu nie wróżę temu miejsca zbyt jasnej przyszłości
Udaliśmy się z żoną do sklepu Jysk w Modlniczce celem zakupienie jakiegoś łóżka. Wejście do sklepu było bardzo czyste. Po weściu do środka zostaliśmy mile przywitani przez panie z obsługi. Udaliśmy się w poszukiwaniu łózek. Podział w sklepie jest bardzo jasny i czytelny i bez trudu dotarliśmy do moejsca, w którym umieszczone były łózka i wersalki. Oglądaliśmy wszystkie modele jednak za każdym razem mieliśmy problem z rozłożeniem wersalki. Gdy wypróbowaliśmy wszystkie i stwierdziliśmy, że wszystkie się kiepsko rozkładają lub co gorsza nie rozkładają się wcale, poszedłem poszukać kogoś z obsługi by nam pomógł w tej jak by się wydawało prostej czynności. Znalazłem panią, która robiła porządki w innym dziale, ale gdy tylko ją poprosiłem od razu zostawiła swoją pracę by nam pomóc. Ona również miała problem z rozłożeniem każdego z modelu, ale jak nam wytłumaczyła stoją one w tym miejscu około 2 lata w związku z tym były wielokrotnie już rozkładane i składane więc mają prawo się popsuć. Nasunęła mi się myśli, że może warto by zmieniać modele stojące w sklepie na takie, których mechanizm działa poprawnie. Pani powiedziała, że oczywiście w zakupionym modelu mechanizm służący do rozkładania będzie działał beż zażutu i dostaniemy na niego 2 letnią gwarancje. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że w każdy poniedziałek jest możliwość skorzystania z bezpłatnego przewozu zakupionego towaru. W związku z tym, że akurat był wtorek poszedłem zadzwonić po taksówkę bagażową, a żona szukała jeszcze koców. Znalazła ich duży wybór. Przy kasie okazało się, że zakupy podręczne, czyli koce możemy zabrać ze soba, a łózko, które zakupiliśmy może czekać do przyszłego poniedziałku, luib do momentu, aż przyjedziemy z własnym transportem. Gdy po dwóch godzinach podjechaliśmy taksówką ciężarową pod magazyn łózko zostało nam wydane na podstawie paragonu. I na tym właściwie mógłbym zakończyć opis obserwacji gdyby nie fakty jakie miały miesce w momencie gdy chcialiśmy rozpocząc zainstalować naszego zakup na miejscu. Okazało się że brakuje nóżek do łózka. Zadzwoniliśmy do sklepu. Pani, z którą rozmawialiśmy przełączyła nas do kierownika, a ten powiedział abyśmy dokładnie poszukali a gdybyśmy nadal nie znaleźli to oczywiście w sklepie wydadzą nam nowe. Szukaliśmy i nie mogliśmy znależć. Już wybierałem się w drogę powrotną, gdy przez przypadek znależliśmy nóżki w kieszeni, która była bardzo dobrze ukryta pod spodem łózka. Oprócz nózek była tam instrukcja rysunkowa, z kórej dowiedzieliśmy się, że nóżki znajdują się... w kieszeni pod łóżkiem. W tym momencie zadzwonił pan menadżer czy może kierownik z przeprosianami, a gdy dowiedział się, że wszystko jest już w porządku ponownie jeszcze raz nas przeprosiła. Generalnie wszystko jest w porządku tylko mam wrażenie, że w tym sklepie coś szwankuje organizacja
Próbując zalogować się na swoje konto przez internet trzy krotnie się pomyliłem wpisując hasło. Zadzwoniłem na infolinie. PO połaczeniu z konsulatantem musiałem odpowiedzieć na kilka pytań w celu sprawdzenai mojej tożsamości. Odpowiedziałem na kilka pytań i dowiedziałem się, że aby odblokować konto muszę podać hasło z listy haseł jednorazowych. Niestety nie posiadałem ich przy sobie więc zakończyłem rozmowę. Następniego dnia będać w domu i posiadając przy sobie listę haseł ponownie zadzwoniłem na infolinie. Ku mojemu zdziwieniu pytania identyfikujące były takie same pytania jak poprzednio. Ustaliłem kod dostępu telefonicznego i ponownie zostałem przełączony do konsultanta i tu również nastąpiła identyfikacja za pomocą dokładnie tych samych pytań co za pierwszym jak i drugim razem. Dziwny to zwyczaj. W końcu udało mi się odblokować konto. Na koniec rozmowy pan z infolini zaproponował mi kredyt a gdy odmówiłem podziękował mi za rozmowę i życzył mi miłego dnia. Co do jakości rozmowy i koimptecnji moich rozmówców nie mam zasrzeżeń dziwi mnie tylko fakt, że trzy razy zadawano mi te same pytania. Myślę, że gdy zadzwonie jeszcze razy usłysze te same pytania. Psuje to trochę ocenię co do organizacji i czasu obsługi
Dziękujemy za zgłoszenie. Z każdej opinii i oceny wyciągniemy wnioski, aby poprawiać jakość obsługi Klientów.
Będąc w Galerii...
Będąc w Galerii Kazimierz udałem się do pnktu obsługi MBanku. Chciałem się dowiedzieć o możlwość wpłacenia gotówki na swoje konto w tym banku. Miła pania powiedziała mi, że aby wpłacić konto muszę udać się do wpłatomatu banku i muszę posiadać kartę do bankomatu. Na pytanie o możliwość wyrobienia karty muszę zadzwonić na MLinie. Dowiedziałem się, że bezpłatny telefon na infolinie znajduje się z tyłu punktu. Tak jak pani powiedziała tak też było. Zadzwoniłem i jakie było moje zaskoczenie gdy w słuchawce było słuchać głównie trzaski Można się było spodziewać, że rozmowa przez telefon z Mpunktu będzie bardzo dobrej jakości. Rozmowa z konsultantem MBanku była pełna wad głównie ze wzeględu na złą jakość połączenia. W jej efekcie zmieniłem adres ale nie na ten, który chciałem. Plusem było to, że karta doszła do mnie w ciągu dwóch tygodni tak jak to była mowa w trakcie rozmowy przez telefon. Ocena mojej rozmowy dotyczy tylko i wyłączenie kontaktu z konsulatantem przez MLinie gdyż rozmowa z panią z MPunktu była zbyt krótka
Na wstępie chciałbym bardzo Panu podziękować za to, że zechciał Pan podzielić się swoją opinią na temat swoich wrażeń po kontakcie z mLinią. Dziękuję za zwrócenie uwagi na problem techniczny, jaki miał miejsce w punkcie mBanku. Pragnę Pana poinformować, że został on przekazany do upoważnionych pracowników, którzy niezwłocznie podejmą działania zaradcze. Ufam, że opisana przez Pana sytuacja miała charakter incydentalny i każdy kolejny Pana kontakt z mBankiem, niezależnie czy będzie to kontakt w punkcie, telefoniczny, mailowy czy poprzez czat będzie spełniał Pana oczekiwania na czym i nam bardzo zależy. Pozdrawiam, Jacek Karasiński, mBank
W poszukiwaniu kurtki...
W poszukiwaniu kurtki skórzanej trafiłem do sklepu firmy Fratelli Marpell. Gdy tylko wszedłem do środka od razu zauważyłem jaki jest podział w tym sklepie. Po prawej stronie były kurtki damskie, po lewej męskie, a przy kasie dodatki ze skóry. Gdy tylko wszedłem pani siedząca za kasą od razu wstała i przywitała się ze mną. Gdy powiedziałem jej, że szukam cięszkiej kurtki skórzanej, pani z żalem powiedziała mi, że niestety cięszkich już się nie produkuje. Od razu jednak powiedziała mi, że może pokazać kilka fasonów, które moga mi się spodoboać. Pani bardzo trafnie odgadła moje upodobania bardzo szybko reagując na każde moje niezadowolenie. W końcu doszliśmy do trzech kurtek, które w równy sposób mi się podobały. Pozostała decyzja, którą wybrać. Popatrzyłem więc na cenę. Gdy wybrałem tą która była najtańsza pani ani trochę nie zmieniła podejścia do obsługi w dalszym ciągu wykazywała się profesjonalizmem i była bardzo miła. Rachunek oczywiście mogłem uregulować kartą lub gotówką. Na koniec pani poinstuowała mnie co do konserwacji kurtk.
Trochę czasu upłynęło od naszej pierwszej wizyty w tej kawiarni. Gdy ponownie weszliśmy postanowiliśmy spróbować specjałów, które są tu oferowane. Na jej wystrój oprócz dużej lady chłodniczej, w której prezentowane są wyroby cukierni, składają się ładne stoliki z wygodnymi krzesłami oraz bardzo kolorowe obrazy. Zaskoczyło mnie umiesczenie na jednej ze ścian kopii "Babiego lata" Józefa Chełmońskiego. Gdy stanęliśmy przy ladzie z ciastkami trudno się nam było zdecydować co chcemy zjeść. Miła pani z obługi zaproponowała nam swoją pomoc pytając się czy chcemy raczej coś słodkiego czy może kwaśnego. Moja żona wybrała opcje drugą a ja pierwszą. Pani w obu przypadkach wykazała się pełym profesjonalizmem i wiedzą co ma do zaoferowania. W końcu gdy wybraliśmy ciastka pani zaproponowała coś do picia. Żona wybrała capuccino, a ja postanowiłem sprawdzić wiedzę miłej pani z zakresu kaw. W tej kwestii również zostałem zaskoczony pełnym profesjonalizmem obsługi. Dzięki temu po raz pierwszy w życiu spróbowałem kawy Tanzania. Usiedliśmy przy stolikach i po krótkim oczekiwaniu dostaliśmy ciastka. Ich smak był rewelacyjny. To co miało być słodkie, kwaśne czy czekoladowe takie właśnie było. Po chwili dostaliśmy kawę, a ja dostałem do niej również timer. Pani poinstruowała mnie, że po 4 minutach właczy sie dzwonek. Wtedy mam nacisnąć tłok kawiarki i przelać napój do filiżanki. Kawa była rewelacyjna, dokładnie taka, jaką ją pani opisała. Dodatkową atrkakcją jest moniotr przy kasie na, któej pokazany jest proces wytwarzania produktów w tej kawiarnii. Film powoduje, że człowiek chciałby zjeść znacznie więcej niż niz nakazywał by rozsądek:) W lokalu można płacić zarówno kartą jak i gotówką. Po zapłaceniu rchunku wyszliśmy, żegnani przez obsugę w bardzo sympatyczny spoób
Idąc ulicą Szpitalną zauważyliśmy nowo otwartą kawiarnie. Znaliśmy inne lokale tej samej firmy więc weszliśmy aby zobaczyć co oferuje to nowe miejsce. Już z zewnątrz widzieliśmy, że wewnątrz jest mnóstow ciast. Gdy weszlimy do środka zauważyliśmy też lody o smakach bardzo różnych i cenach dosyć wysokich. Miła pani z obsługi zaproponowała nam swoją pomoc. Gdy stwierdziliśmy, że nie możemy się zdecydować, któe lody chcemy wybrać. Pani zaproponowała nam, że możemy spróbować każego smaku. Muszę przyznać, że jeszcze nigdy nie spotkaliśmy się taką propozycją. Skorzystaliśmy z niej bardzo ochoczo. Pani mówiła o każdym smaku zachwalając, że do produkcji uzywją tylko i wyłącznie naturalnych składników. Po wypróbowaniu wszystkich smaków pani zajęła się nowymi klientami, którzy przyszli do lokalu. Im też zaproponowała degustację lodów, ale oni poprosili tylko o kawę. Gdy wychodziliśmy pani z obsługi pożegnała nas bardzo miło i zaprosiła ponownie. Minusem tej kawiarni jest fakt, że posiada ona tylko 4 stolili, a przejście między nimi a ladą jest bardzo wąskie.
Z okazji Dnia Niepodległości wybraliśmy się z żoną do Botaniki na świąteczną kolację. Dawno nie odwiedzaliśmy tego znaczącego miejsca na kawiarnianej mapie Krakowa. Gdy weszliśmy do środka od razu zobaczyliśmy kłębiący się tłum gości. Na sczęście też zauważyliśmy, że zwalnia się stolik przy oknie więc po uprzednim zapytaniu się miłych państwa, którzy tam zasiadają czy już wychodzą zajęliśmy miejsca. Wystrój jest bardzo orginalny i pomysłowy. Lampy meble i ozdoby z kutego metalu z roślinnymi motywami podobnymi do secesyjnych. Białe ściany i mnóstowo roślin i dyskretne oświetlenie nadają niezwykły klimat temu urokliwemu miejscu. Na stoliku stały pozostawione przez poprzedników talerze i kubki. Na ich uprzątnięcie czekaliśmy dosyć długo i pewnie byśmy jeszcze jakiś czas siedzili przy niesprzątniętnym stoliku, gdyby nie fakt, że zauważyliśmy, że na sali przy jednym ze stolików siedział właściciel czy może menadżer. Zwrócił on uwagę obsłudze, że powinna uprzątnąć nowy stolik. I tak też się stało. Gdy pani posprzątała i dostarczyła nam menu, znowu musieliśmy trochę poczekać aby obsługa się nami zainteresowała. Tym razem sam musiałem zainterweniować. Pani przyjmująca zamówienia była miła, ale jakoś tak niechętnie udzielała informacji. Na pytanie ile trzeba czekać na makaron dowiedzieliśmy się, że około 10 - 15 minut. Makaron pojawił się po 22 minutach. W trakcie oczekiwania na nasze zamówienie wiele razy widziałem, że menadźer musiał wskazywać błędy obsłudze, która nie radziła sobie z dużą ilością gości. To co zamówiśmy było bardzo dobre, może za wyjątkiem grzanego wina, które zostało chyba podgrzane w momencie składania przez nas zamówienia, było po prostu letnie. Po zjedzeniu wszystkiego nie czekałem na rachunek sam podszedłem do kasy aby go uregulować. Szczęśliwie można płacić zarówno kartą jak i gotówką. Na uzanie zasługuje menu, które jest bardzo kolorowe z jasnymi i przejrzystym podziałem. Generalnie Botanika zasługuje na polecenie pod warunkiem, że ma się dużo czasu nie jest się bardzo głodnym i nie przychodzi w godzinach szczytu lub w święta
W związku z urodzinami mojej żony wybraliśmy się do Restauracji "Kompania Piwna - Pod Wawelem" Wygląd wnętrza nasuwał mi skojarzenie z restauracjami W Pradze, Krakowie z okresu przełomu XIX i XX wieku. Stroje obsługi były dostosowane do epoki. Gdy weszliśmy do środka zostaliśmy bardzo sympatycznie przywitani i zaproszeni do środka. Bardzo spodobał mi się fakt, że każda osoba z obsługi, która spotkaliśmy witała się z nami bardzo miło. Po zajęciu wskazanego miejsca otrzymaliśmy kartę oraz zapowiedź, że zaraz przyjdzie kelner. Miła pani kelnerka pojawiła się bardzo szybko, nie zdążyliśmy jeszcze zapoznać się z całą ofertę, co nie przeszkadzało sympatycznej pani zaproponować kilka pozycji z menu. Gdy powiedzieliśmym, że musimy się jeszcze zastanowić pani z uśmiechem odpowiedziała, że przyjdzie gdy się zdecydujemy. Karta bardzo ładnie napisana z długimi opisami. Zastanowił nas przypis, że jeżeli mamy urodziny lub imieiiny to po zgłoszeniu tego faktu obsłudze dostaniemy niespodziankę. Tak więc gdy zamawialiśmy zgłosiliśmy ten fakt. W trakcie składania zamówienia pani wykazała się dużą znajomością menu. Potrafiła bardzo trafnie doradzić. Po złożeniu zamówinia musieliśmy trochę poczekać, ale muszę przyznać, że było warto. Porcje były bardzo duże i bardzo smaczne. Po skończonym posiłku chcieliśmy zapłacić. Zaczęło nas zastanawiać dlaczego musimy tak długo czekać na rachunek ii gdzie ta obiecana niespodzianka. I tu obsługa nas bardzo miło zaskoczyła. W pewnym momencie cała obsługa zaczęła śpiewać "sto lat" a żona dostała spory kawałek ciasta z palącą się świeczką. Bardzo miły gest. Wtedy już mogliśmy zapłacić. I tu pojawił się mały zgrzyt. Nie można płacić kartę płatniczą. Jedyną dopuszczalną formą jest albo karta kredytowa albo gotówka. Na szczęście bankomat był tuź za rogiem. Był to mały minusik na koniec pysznego posiłiku. Na koniec dostaliśmy rachunek ręcznie ozdobiony z napisem "sto lat" oraz z dorysowanym słoneczkiem. Z ciekawych elementów wystroju restauracji warto odnotować wagę stojącą przy wejściu zapewne po to aby człowiek mógl się zwarzyć przed i po jedzeniu. Waga była do 300 kilogramów. W tolecie męskiej, w której było bardzo czysto znajdowały się śmieszne napisy. Nad umywalką był napis: " przypominamy gościom z Warszawy o możliwości umycia rąk w tym miejscu" Było jeszcze kilka innych napisów ale nie będe zdradzał niespodzianki. Obsługa ma trochę denerwujący zwyczaj krzyczenia na siebie jako formy komunikacji. Po początkowym zirytowaniu można się do tego faktu przyzywyczaić. Napewno kiedyś jeszcze przyjdziemy do tej restauracji
Od jakiegoś czasu wraz z żoną posiadamy konto w banku BGŻ. Do tej pory nie potrzebowaliśmy karty do konta, ale teraz to się zmieniło i postanowiliśmy wystąpić do banku o jej wydanie. Ile razy wchodziłem do banku tyle razy odnosiłem wrażenie, że kolorystyka jego wnętrza nie pasuje do tak poważnej instytyucji jaką jest bank. Kolory żółty i zielony pasują raczej do innej insytucji. Wnętrze banku jest małe, a wszystko wygląda jak by było tandetnie plastikowe.
Gdy usiedliśmy przy odpowiednim stanowisku, pani poprosiła o nazwisko właścicieli. Gdy je podaliśmy pani miała problem z odnalezieniem naszego konta gdyż źle wpisywała nasze nazwiska. Dodatkowo pani cały czas żuła gumę a w koszuli, którą miała jeden guzik był rozpięty. Obydwa te czynniki nie pokazywały profesjonalizmu tej pani. Gdy w końcu znalazła nasze konto złożyła zlecenie na wydanie karty i powiedziały, że karta przyjdzie listem poleconym za ok 4 tygodnie, a pin do karty kolejnego dnia. Czekaliśmy cierpliwie 4 tygodnie. Gdy 5 tydzień dobiegał końca udałem się do odziału by dowiedzieć się czemu nie mamy karty. Gdy powiedziałem to pani z obsługi ta zaczęła szukać w systemie i nie znalazła. Powiedziałem jej, że może to miała być karta do rachunku żony, tam też nic takiego nie było. Do tej pory byłem tylko zirytowany faktem, że nie ma karty, ale w tym momencie pani powiedziała rzecz, niezbyt sympatyczną " Jak już pan będzie wiedział do czego to miała ta karta to niech pan przyjdzie". Naprawdę mnie zmroziło. Poczułem się tak jak bym usłyszał " Jak już pan będzie wiedział czego pan chce to nie pan przyjdzie a nie zawraca mi głowy". Gdy zadzwoniłem do żony i zdałem relacje z mojej wizyty postanowiła zadzwonić do banku. Dzięki jej interwencji dowiedzielismy się, że wniosek o kartę gdzieś się zagubił bo go po prostu nie było. W trybie przyspieszonym powiedziano nam, że karta będzie za 2 tygonie. Mimo, że wniosku nie wypełniliśmy. Zrobiliśmy to dopiero następnego dnia wieczorem. Z jednej strony miło, ze strony banku, że pospieszył, a z drugiej to trochę dziwne, aby wysyłać wniosek tylko na telefoniczną interwencje Jedynym miłym akcentem było to, że w poniedziałek kiedy upływalo 2 tygdonie karta przyszła do nas listem poleconym. Niestety pin do karty nie pojawił się ani następnego dnia ani kolejnego. Gdy po 3 dniach wybrałem się dowiedzieć co się dzieje, dowiedziałem się, że jest to niemozliwe aby pin przyszedł następnego dnia, zazwyczaj przychodzi po około 2 tygodni. Przy okazji tej wizyty przekonałem się, że nie tylko nas traktuje się w tym banku w sposób nie profesjonalny. Pani przy sąsiednim stanowisku podawał panu stan konta tak głośno, że dowiedziałem się, że pan ten posiada 10 tysięcy 852 złote. Moja historia z tym bankiem jeszcze się nie skończyła, ale cos mi się wydaje, że podobnie jak do tej pory tak i w najbliższej przyszłości nie usłyszymy słowa "przepraszam"
Wybrałem się do sklepu firmy Intersport w celu dokonania zakupu plecaczka miejskiego czyli takiego jakiego używam w życiu codziennym. Sklep znajdujący się w Galerii Krakowskiej jest duży i obszerny. Podzielony jest on na poszczególny sporty. Wszędzie jest czysto i panuje porzadek. Obsługa jest bardzo miła i chętna do pomocy. Na początku zostaliśmy miło przywitani przez panie z kasy, która znajduje się zaraz przy wejściu. W pewnym momencie zobaczyliśmy ciekawy model plecaczka ale było on bardzo wysoko. Poprosiliśmy pania z obsługi o zdjęcie go. Najpierw popatrzyła czy nie ma tego modelu gdzieś niżej, a gdy okazało się, że niestety nie. Przyniosła więc z zaplecza drabinka i z usmiechem nam go podała. Nie spodobał mi sie. Poszedłem więc dalej. Gdy znalazłem interesujący mnie model pojawił się sympatyczny pan z obsługi pytając w czym może mi pomóc. Powiedziałem, że szukam plecaczka. Pan zaczął mi pokazywać modele, jak się okazało, od najdrożyszych modeli za 280 złoty. Poprosiłem go aby pokazał mi takie za maksymalnie 150 złoty. Odpowiedział z sympatycznym uśmiechem, że w takiej cenie są w innym miejscu i tak też mi ze znawstem o konkretnych modelach. Robił to tak samo profesjonalnie jak w przypadku drogich plecaków. Gdy wybrałem już konkretny powiedzial mi jeszcze o praniu i obchodzeniu się z tym modelem . Podziękowałem mu i udałem się do kasy. Tak miłem pani pobrały idemnie należność informując mnie o możliwości zarejestrowaniu się przez internet co powoduje, że przy następnych zakupach otrzymam rabat. Podziękowałem i wyszedłem. Pani miło mnie pożegnały
Kończy mi się umowa z dotychczasowym operatorem sieci komórkowej. Postanowiłem zmienić sieć telefoni komórkowej. Wstąpiłem do punku sieci PluS GSM w Gkerii Krakowskiej. Od razu zauważyłem dwie rzeczy: brudną podłoge oraz skromny wystrój. Jeden plakat mało gablot z aparatami. W salonie były dwa stanowiska obsługi. Miałem to szczęści, że to przy, którym byłem obsługiwany było krzesło. Drugie stanowisko nie posiadało miejsca do siedzenia dla klienta. Osoba z obługi mogą sobie usiąść. Gdy wszedłem do punktu zostałem powitany przez pana z obsługi i zaproszony do zajęcia miejsca. Przestawiłem swoje oczekiwania. Jak zauważyłem moje oczekiwania były nie standardowe w związku z czym konsultant musiał co chwila pytac się swojej koleżanki. Po zakończeniu konsutlacji przedstawił ofertę sieci. Była ona bardzo korzystna. Na zakończenie dostałem ulotkę dotyczącą ofertę sieci jak równiez cenik telefonów. Gdy podziękowałem i wychodziłem nie usłyszałem ani zaproszenia do ponownego odwiedzenie salonu ani nie zostałem pożegnany
Przechodząc przez Galerie Krakowską zobaczyłem na wystawie sklepu Kastor reklamę o przecenie o 50 procent koszul męskich. Promocja obowiązywała tylko i wyłącznie w sobotę i niedzielę. Postanowiłem skorzystać z takiej okazji. Sklep jest przestronny i dobrze oświetlony. Pani z obsługi przywitała mnie miło,a następnie dyskretnie mnie obserwowała i pozwoliła mi zapoznać się z ofertą sklepu. Gdy zwróciłem się do niej z pomocą z uśmiechem zaczęła mi objaśniać czym się różni koszula dopasowana od niedopasowanej i czy lepiej aby wybrał koszulę gładką czy w paski. Gdy chciałem przymierzyć konkretną koszulę pani z miłym uśmiechem powiedziała, że nie rozpakuje mi wszystkich koszul, które chciałem zobaczyć, ale ma już rozpakowany ten rozmiar i mogę go przymierzyć. Tak też zrobiłem. Pani bardzo miło mi doradzała w wyniku czego kupiłem 3 koszule zamiast jak planowałem dwóch. Płacić można było oczywiście kartą. Pod koniec mojej wizyty w tym sklepie pojawiło się więcej klientów, a pani cały czas była tak samo sympatyczna i nadal profesjonalna. Gdy wychodziłem pani bardzo miło mnie pożegnała.
Jakiś czas otwarto w Galerii Krakowskiej pierwszą w Krakowie restauracje sieci Burger King. Po kilku tygodniach od otwarcia wybrałem się tam na kawę. Sam lokal ma wystrój bardzo ładny w ciemnych barwach. Miejsc jest sporo. Menu, któe jest podświetlone jest bardzo czytelne, a zdjęcia poszczególnych produktów bardzo kolorowe. Niestety na tym plusy tego lokalu się kończą. Stanęłem w kolejce, która liczyła dwie osoby. Miałem nadzieję, że zostaną one obsłużone sprawnie i szybko. Okazało się jednak, że tak nie jest. Stałem i czekałem w kolejce obserwując jednocześnie czy inne kolejki też tak wolno się posuwają. Okazało się, że tak. Mam wrażenie, że winna temu była kiepska organizacja pracy. Gdy już przyszła moja pora poprosiłem o lody z polewą czekoladową i dużą kawę. Pani najpierw powiedziała, że nie ma z polewą czekoladową. W takim razie poprosiłem o loda z inną polewą. Pani skonsultowała się najpierw z koleżanką z lewej potem gdzieś poszła i w końcu powiedziała, że lodów nie ma. W przypadku kawy była trochę szybsza bo spytała się pani menadżer i ta od razu powiedziała, że kawy też nie ma. Zwrócono mi pieniądze i przeproszono, a ja się zastanawiałem czemu na pięknym podświetlanym menu nic na ten temat nie było napisane. Na całej wizycie zeszło mi 20 minut. Nie widzę szans na zaistnienie Burger Kinga w naszym kraju przy takiej organizacji pracy
Kawiarnia składa się z trzech sal, z których pierwsza jest dla nie palących Niestety jest to sala blisko drzwi i za każdym razem gdy ktoś wchodzi robi się chłodno. Gdy weszliśmy z żoną nie zostaliśmy zauważeni przez obsługę, mimo, że bar i kasa znajdują się blisko wejścia. Usiedliśmy w pierwszej sali, któa mimo prostego wystroju jest bardzo ładna. Każda z pozostałych sal ma inny wygląd, ale nie widać aby były one jakoś połączone pod względem wystroju. Usiedliśmy przy stoliku, który znajdował się naprzeciwko baru. Na kartę musieliśmy jednak trochę poczekać, aż zniecierpliwiony sam wstałem i ją sobie wzięłem. Wygląd menu i zawartość jest dużym plusem tej kawiarni. Karta podzielona jest tematycznie i posiada bardzo ładne zdjęcia. Jedynym zaskoczeniem negatywnym był fakt, że w dziale "makarony" znajdiowały się tylko dwie pozycje. Pomyślałem sobie, że może nie warto było tworzyć osobnego działu przy takiej ilości pozycji. Po krótkiej chwili pojawiła się pani z obsługi, która przyjęła od nas zamównienie. Była miła i uprzejma jednak zbyt często odwracała się do koleżanek, żeby zapytać czy to co chcemy jest dostępne. Czekając na zamównie obserwowaliśmy pracę kelnerek. Gdyby nie fakt, że kawiarnia była właściwie pusta to byśmy czekali na swoje zamównie bardzo długo. Organizacja jest koszmarna. Kelnerki wpadają na siebie, poruszają się na bardzo małej przesteni. Miałem wrażenie, że nie ma w ich działaniu żadnej organizacji. To co dostaliśmy było bardzo dobre i takie jak trzeba. Gdy już zjedliśmy i doszło do płacenia pani, której płaciliśmy miała problem ze znalezieniem naszego zamównia. Istnieje możliwość zapłacenia kartą lub gotówką. Gdy wychodziliśmy zostaliśmy miło pożegnani przez obsługę
Idąc przez Rynek wstąpiliśmy z żoną do księgarnii Matras. Gdy weszliśmy do księgarni przywitał nas pracownik, który stał najbliżej drzwi. Księgarnia jest przestronna i dobrze oświetlona. Dzaiły są bardzo dobrze oznakowane przy każdym z nich znajduje się pracownik, który odpowiada za daną kategorie.Gdy spytaliśmy się pracownika z innego działu o pozycję z innej kategorii ten od razu odpowiedział nam,w którym dziale możemy odnależć książkę, której szuakamy. Gdy trafiłem do owpowiedniego działu uzyskałem bardzo szeroką informacje. Zarówno o pozycjach, które są w posiadaniu księgarni jak i o tych, które wkrótce będą. Gdy juz wybraliśmy interesujące nas pozycje udaliśmy się do kasy. Płacić można zarówno gotówką jak i kartą. Minusem jest to, że jedną kasę obsługują dwie panie. To co w zamierzeniu miało byc ułatwieniem czasem okazuje się utrudnieniem. Zwłaszcza gdy jedna sprzedawczyni musi podawać książki przed innym klientem. Księgarnia posiada reklamówki, ale są one tak słabe, że tak naprawdę nie opłaca się ich zabierać i większe zakupy lepiej od razu wkładać do plecaka czy siatki.
Chcieliśmy z żoną kupić odkurzacz i czajnik. Wybraliśmy zadowolenie.pl gdyż wiedzieliśmy, że jest on internetowym sklepem sieci Mix Electronics. Strona wczytuje się bez problemu. Kolory bardzo spokojne tło jest w kolorze białym napisy- niebieskie za wyjątkiem prezentowej oferty napisanej kolorem czerownym. Podział na produkty jest jasny i oczywisty. Po wejściu do danej kategorii wyskakuje spis produktów, a po lewej stronie jest kilka cech według których można wybierać interesujące nas produkty. Gdy już wybraliśmy interesujące nas modele dokonaliśmy krótkiej rejestracji. Mieliśmy do wyboru dwie firmy kurierskie przy, których widniała cena za transport, można było również wybrać rodzaj płatności. Na końcu dostaliśmy podsumowanie zakupów razem z kosztami przesyłki Wszystko zajęło nam ok 30 minut. Na podany przy rejestracji adres meilowy otrzymaliśmy wiadomość potwierdzająca przyjęcie zamówienia. Niestety następnego dnia rano otrzymaliśmy meila, że zamówienie nie może być zrealizowane gdyż firma nie posiada obecnie danych produktów. Nie sprecyzowano niestety, który konkretnie produkt jest niedostępny w związku z czym zrezygnowaliśmy z zakupów w tym sklepie. Mimo nie udanych zakupówgdy będziemy chcieli coś kupić na pewno popatrzymy na oferte w nim zamieszczoną . Zarówno czytelność strony jak i kontakt z klientem jest bardzo dobry
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.