Po wjechaniu schodami na samą górę GaleriI Złote Tarasy zobaczyłam punkt sieci Burger King. Jako, że w Polsce jest ciągle bardzo ciężko o Burger Kinga od razu postanowiłam skusić się na kanapkę. Ku mojemu zdziwieniu po podejściu do okienka od razu zostałam obsłużona, a za kanapka (Big Kingiem) nie musiałam czekać. Co do jakości sprzedanej mi kanapki nie miałam żadnych zastrzeżeń (była ciepła i mięso było soczyste.
Późnym popołudniem wybrałam się do dobrze znanej w całej Polsce sieci supermarketów Piotr i Paweł. Chodziło mi o zrobienie zwykłych zakupów, które normalnie zabierają mi ok. 5 min. Jednak w tym przypadku trwały one ponad 30 min. A to dlatego, że
- na 5 kas fiskalnych była czynna tylko jedna
- czytnik kart kredytowych był zepsuty
- raczej niska kompetencja obsługi (pytanie, "A może czytnik nie obsługuje kart Visa?", raczej nie było na miejscu, bo jak nie Visa to w takim razie jakie?! Poza tym w kasie brakowało drobnych do wydawania reszty)
Dodam tylko, iż nie byłam jedną osobą, która patrzyła na to wszystko z zażenowaniem.
Udałam się do marketu MEDIA EXPERT W GRUDZIĄDZU, aby dokonać zakupu tuszów do drukarek. Byłam tam dwukrotnie. Pierwszego dnia pan z obsługi klienta odpowiednio doradził jakie tusze powinnam kupić, lecz nie był w stanie mnie zapewnić, czy zestawy do napełniania będą pasować do pojemników, które były w zakupie z drukarką, ponieważ są gabarytowo mniejsze.
Po przemyśleniach następnego dnia postanowiłam kupić jednak oryginalne pojemniki z tuszem, które teraz mogę spokojnie napełniać zestawami do napełniania. Co chciałabym zaznaczyć to dosyć długo czekałam, aż ktoś z obsługi się mną zainteresuje, chociaż drugiego dnia odetchnęłam z ulgą, ponieważ bardzo się spieszyłam i myślałam, że znów będę długo czekać, lecz dosyć szybko podszedł pan,który się mną zajął, za co byłam mu bardzo wdzięczna.
Poszłam do punktu Era w celu uzyskania ofert telefonów. Wyszłam z wiedzą na temat telefonów na kartę, abonament a dodatkowo również internet, tel. stacjonarny. Konsultant wykazał bardzo dużą wiedzę i elokwencję w zakresie proponowanych usług i telefonów. Zachowanie kulturalne, rozmowa została prowadzona w sposób swobodny lecz z zachowaniem oficjalnych relacji klient – pracownik salonu.
W miesiącu sierpniu kilkakrotnie tam tankowałem i muszę przyznać, że stacja ma powodzenie. Są długie kolejki samochodów zarówno do dystrybutora jak i do kasy. Obserwacja dotyczy obsługi i kontroli osób korzystających z dystrybutorów paliwa. W budynku są dwie kobiety, które tylko kasują i podwają hot-dogi, itd. Więc nie mają czasu zwrócić uwagi co się dzieje na zewnątrz. Niestety, nie widziałem nigdy aby ktoś kontrolował czy osoby, które tankują płacą za paliwo i czy płacą za swoje. Oczywiście kamery są tylko czy ktoś później sprawdza nagranie. Okazja czyni złodzieja, więc może przydałoby się zatrudnić więcej osób. Chyba nikt nie chce z właścicieli aby stacja miała też straty.
W maju kupiłem w Castoramie składane skrzynki z tworzywa sztucznego. Skrzynki sam znalazłem na półce i poszedłem do kasy. W sierpniu pojechałem ponownie do Castoramy aby zakupić ponownie te same skrzynki do samochodu. Ponieważ na półce ani w okolicy regału nie znalazłem tych skrzynek zwróciłem się o pomoc do pracownika na tym dziale. Niestety pracownik wmawiał mi usilnie, że nigdy czegoś takiego u nich nie było, i nie kupię tego w Castoramie. Chciałem nawet przywieźć i pokazać fakturę pracownikowi, ale on bym nieugięty w swym przekonaniu. Rozmowa zmierzała donikąd więc z resztą zakupów poszedłem do kasy. A tam niespodzianka, bo skrzynki znalazły się przy kasie. Nie mogłem ich widzieć wchodząc, bo kasy są oddalone od wejścia.
Często na tej stacji tankuję. Tego dnia zaskoczyło mnie zachowanie dwóch pracowników Orlenu, którzy na trawniku przy stacji trenowali między sobą sztuki walki. Oczywiście w cudzysłowie sztuki walki, bardziej to wyglądało na szamotaninę pod dyskotekową. Obydwu Panów to bardzo bawiło. Ciekaw jestem, gdzie w tym momencie był kierownik stacji. Trzeba dodać, że stacja znajduję się przy przy skrzyżowaniu dróg krajowych i całe kilkunastominutowe zajście widziało sporo kierowców. Co oni mogli sobie pomyśleć?
Dwa dni temu wysłałem drogą elektroniczną prośbę o kontakt w sprawie instalacji cyfrowej platformy UPC. Do dnia dzisiejszego nie otrzymałem żadnej informacji, nawet potwierdzenia przesłania zapytania. Ocena: bardzo słaba (-5). Liczę na to, że w końcu ktoś się ze mną skontaktuje.
Poszłam z synem do lekarza z dziwnym opuchnięciem na czole. Sama nie wiedziałam czy jest to uderzenie czy reakcja alergiczna na użądlenie jakiegoś owada.I co zaskoczyło mnie lekarz również nie wiedział, bo nie miał nawet zamiaru się temu przyglądnąć. Dopiero moje naleganie zwróciło jego uwagę. Lekarzowi trudno było określić, co właściwie jest dziecku, za to od razu rozpoznała to pielęgniarka rejestrująca mnie do tego lekarza. Dziwne, może zaszła tu jakaś pomyłka z powołaniem.
Osoba starsza wybrała się do Euro RTV AGD w celu kupna pralki. Po dokonaniu zakupu mama wręczyła mi paragon w związku z przeanalizowaniem usług wchodzących w skład ceny. Zrobiła to, ponieważ zaplata za towar dokonana miała być w momencie dostarczenia towaru a suma przekraczała dużo poza wartość samej pralki. Przeglądając paragon, natrafiłam na dodatkowe usługi typu podłączenie pralki, wyrównanie poziomu itp., które de facto zostały wprowadzone bez uświadomienia klienta. W sumie cena za dodatkowe usługi wynosiła ponad 200 zł. Mama konkretnie stwierdziła, że dodatkowe usługi zostały wprowadzone bez wytłumaczenia i jej zgody. W konsekwencji pojechałam do sklepu w celu wyjaśnienia zaistniałego nieporozumienia. Jasno określiłam swoją sytuację i stwierdziłam, iż dodatkowe usługi zostały wprowadzone celowo z wykorzystaniem osoby w podeszłym wieku. Obsługa klienta przyznała mi rację, bo jak twierdzili klient ma zawsze rację. Od razu nasunęło mi się pytanie, ile osób starszych zostało wprowadzonych w błąd.
Byłam na okresie próbnym w hotelu Roma a zatem miałam okazję z bliska przyjrzeć się obsłudze i warunkom tam panującym. Starałam się o posadę recepcjonistki. Szczerze byłam zaskoczona tym, co tam zastałam. Z całą pewnością nie tak sobie tak wyobrażałam, lokal pokazywała mi pracownica. Okazało się że,recepcjonistka musi się zająć rozlewaniem piwa, rezerwacją pokoi, zmywakiem, przygotowaniem śniadań dla gości, sprzątaniem całej restauracji oraz stolików przed wejściem,sprawdzaniem porządku w pokojach i zaopatrzeniem kuchni oraz baru. Brakowało tylko tego, że nie sprząta pokoi na piętrach. Miałam ''przyjemność'' brać udział w przygotowaniu śniadania, które pomimo tego że,wyglądało apetycznie, robione było niehigienicznie. Tacki i podstawki, jakie pracownik wyciągał z szafek aby ułożyć na nich jedzenie, były brudne. Jednym słowem, kuchnia to jeden wielki bajzel. W zmywaku były naczynia z poprzedniego dnia ,pomimo nocnej zmiany, piece i kuchenki mikrofalowe brudne. W kuchni trudno było dostrzec czystą ścierkę. Po skończonym śniadaniu wszystkie niezjedzone produkty ponownie lądowały w lodówce na następny dzień. Wystrój choć ciekawy to niedokładny i mało zadbany. Pierwsze, co zwróciło moją uwagę to niewyprasowane i poplamione obrusy;pomysłowo przykryte plamy-dodatkowym obrusem z tiulu. Obsługa była miła (1osoba)i chętna do pomocy, ale trochę za wolna; starszy pan, który przyszedł na kawę czekał na nią 10 minut a był jedynym gościem.Jedynym atutem tego hoteliku była jego lokalizacja - centrum miasta. Nie sadziłam, że praca recepcjonistki w hotelu jest tak wielozadaniowa. Myślę, że pójdę tym tropem i spróbuję to sprawdzić w innych miejscach.
Byłam mile zaskoczona jakością obsługi. Trochę mało przymierzalni, w godzinach największego ruchu stanowi to trochę problem. Zostałam szybko i miło obsłużona. Nie mam zastrzeżeń.
Obsługę w razie problemu raczej ciężko złapać na terenie sklepu dlatego też wprowadzone telefony są dość fajnym rozwiązaniem. W sklepie ciężko jest cokolwiek znaleźć. Często trzeba się cofać i traci się na to sporo czasu.
Salon zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie. Wybór okularów ogromny, bardzo fajny wystrój, obsługa sympatyczna i znająca się na tym co robią. Byłam już w paru salonach, ale ten zrobił na mnie zdecydowanie najlepsze wrażenie.
Znajomy chciał kupić głośniki stereo wraz z subwooferem do komputera. Rozejrzeliśmy się miedzy półkami szukając konkretnego modelu. Niestety, nie było go, więc sami musieliśmy udać się do punkt sprzedawców, gdzie troje z nich zabawionych rozmową zorientowało się że jesteśmy kiedy usłyszeli od nas "Przepraszam, mogę prosić o pomoc". Pracownik wysłuchał co chcemy kupić, po czym zaprowadził nas do półki i wskazał "Te" Rzeczywiście model nie najgorszy, jednak kolegi laptop obsługuje jedynie dźwięk stereo a propozycja sprzedawcy padła na zestaw 5.1 (dolbysourand). Nie widzieliśmy sensu przepłacać za coś czego nie wykorzystamy. Pracownik więc wskazał inne jak stwierdził "Tańsze" dało się wyczuć (niezrozumiałą) pogardę. Poproszony o uruchomienie ich stwierdził: "A co ja mam Panu w nich puścić, muzykę Beethovena z Windowsa". Poproszony o inny repertuar stwierdził, że nie może bo to będzie piractwo. Dziwnę, ale nie dyskutowaliśmy już z Panem skutecznie zniechęcił nas do zakupu.
Po długiej niebytności w Tesco postanowiłem zrobić większe zakupy. Pierwsze wrażenie pozytywne, w wejściu nie czuć kiedyś wszechobecnego zapachu starych warzyw. Dość duża ilość klientów, ale nie ma problemu z wózkami czy koszykami, pracownicy ciągle dostawiają "nowe". Chyba trafiłem na godzinę, w której towar jest wykładany na półki bo praktycznie w co drugiej alejce stoi widlak z paletą, z której towar jest uzupełniany a raczej upychany na półce. Niestety, poza zmianą zapachu i ustawieniami regałów niewiele się zmieniło, ceny wielu towarów nie znajdują się w miejscu ich wyłożenia, miejscami towar wyłożony niechlujnie i te kolejki do kas. W sumie w godzinach szczytu otwartych było 5 kas.
Podczas próby zakupu Routera bezprzewodowego WiFi, pracownik stoiska sam zaproponował swoją pomoc. Pytając o miejsce użytkowania sprzętu i parametry techniczne przedstawił najbardziej odpowiedni towar podając jego cechy i od razu przedstawiając korzyści. Kiedy powiedziałem, że muszę się jeszcze zastanowić, odszedł po chwili kiedy próbowałem go znów znaleźć nie udało się. Zabrałem towar z półki i udałem się do kasy. Tam na początku dzień dobry. Ogólnie miła obsługa, na koniec miłe do widzenia.
Pierwsze moje spostrzeżenie to identyczne ceny jak na sąsiedniej konkurencyjnej stacji. Ceny zgadzały się co do grosza. Choć uważam tamtą markę za lepszą, skorzystałem z PKN Orlen, ponieważ nie było na niej klientów. Niestety, pomimo ich braku dość długo czekałem na obsługę stanowiska z LPG - dwukrotnie prosiłem o podejście pracownika. pozostała obsługa typowo sprzedażowa była OK. W międzyczasie pojawili się inni klienci, z którymi spotkałem się płacąc za paliwo. Obsługa miła i fachowa, standardowa regułka wypowiadana naturalnie.
W poszukiwaniu kredytu refinansowego udałem się również do pośrednika, rozmowa przebiegła w milej atmosferze, doradca był kompetentny, posiadał dogłębną wiedzę, potrafił doradzić.
W poszukiwaniu kredytu refinansowego udałem się do placówki Millennium Bank. Niestety, pomimo obecności 5 pracowników nie mogłem uzyskać informacji o kredycie ponieważ doradcy nie było akurat w oddziale, z rozbrajającą szczerością powiedziano mi, że doradca wyszedł na fajkę i będzie za pół godziny.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.