W sobotę 23.08.2008r. zorganizowałam spotkanie dla 12 osób w Pubie/Restauracji BORDO na ul.Chmielnej. Spotkanie było wyjątkowe, ponieważ wszyscy jego uczestnicy nie widzieli się prawie 5 lat. Wszyscy chcieliśmy dobrze zjeść, napić się dobrego drinka i wznieść toast za stare czasy i spotkanie. Niestety obsługa była bardzo powolna. Na kelnerkę, przy każdym zamówieniu, czkaliśmy około 20 minut. Drinki były jakby bez alkoholu. Co mnie najbardziej rozczarowało w lokalu to fakt, iż nie sprzedawali wódki w butelkach. Można powątpiewać w uczciwość tej knajpy. Zapewne bardziej się opłaca oszukać klienta i nalać mu do kieliszka zamiast 50 ml wódki to 45 ml.
Oprócz tego jedzenie fatalne i co gorsza zimne. Pizza "włoska z pieca" przypominała pizzę z super marketu mrożoną i w dodatku odgrzewaną w kuchence mikrofalowej. Co więcej jakieś 10% pozycji z karty jest niedostępne. Ogólna ocena to 3-.
W sobotnie popołudnie podjechałem na stację benzynową BP przy ul. Kopcińskiego, żeby zatankować auto. Przy dystrybutorach nie było wielu samochodów, więc nie musiałem czekać w kolejce. Po zatankowaniu do pełna udałe się do kasy, aby zapłacić. Przywitała mnie uprzejma kasjerka (nie miała żadnego identyfikatora, aby określić imię). Pracownica odczytała kwotę do zapłaty (221,40 zł) zapytała jaki rachunek sobie życzę (paragon, czy faktura), zapytała też, czy zbieram punkty. Odpowiedziałem, że wystarczy paragon i że zbieram punkty. Podałem kasjerce kartę płatniczą oraz kartę programu lojalnościową BP. Po "wstukaniu" przeze mnie kodu PIN do karty płatniczej, otrzymałem od kasjerki paragon. Kasjerka poinformowała mnie także o ilości zebranych punktów w programie (1190). Już miałem odchodzić od kasy, ale pracownica wręczyła mi jeszcze ulotkę informującą o konkursie, w którym można wygrać taką samą ilość paliwa, jaka została ostatnio zatankowana. Ulotkę chętnie wziąłem, wiedząc, że skorzystam z okazji i na pewno wezmę udział w konkursie. Teraz już ostatecznie zostałem pożegnany przez kasjerkę i udałem się do auta.
Pojechałem do banku wpłacić komuś pieniądze na konto. w banku była spora kolejka (czynna tylko jedna kasa) czekałem 15 minut. Kiedy chciałem dokonać wpłaty kasjerka poinformowała mnie, że zostanie naliczona opłata od wpłaty (ponad 10 zł od kwoty 300 zł) zapytałem od kiedy bank wprowadził te opłaty (ponieważ robiłem wpłatę bez opłat 3 mies temu). Kasjerka powiedziała, że w od stycznia tego roku. Zdziwiłem się i powiedziałem, że niedawno robiłem wpłatę i nie było żadnych opłat. Wówczas kasjerka poprosiła koleżankę z sąsiedniego stanowiska. Kolejna Pani powiedziała, że opłaty zostały wprowadzone w lutym tego roku i że jeśli ktoś mi nie naliczył opłat popełnił błąd. 2 osoby 2 różne daty, poprosiłem więc o jakiś dokument stwierdzający wysokość takiej opłaty. Panie zgodnie orzekły, że nie mają czasu i mogą mi poszukać tego w regulaminie na jutro. Zmuszony byłem opuścić bank, gdyż miałem przy sobie tylko kwotę 300 zł. Straciłem pół godziny, paliwo i nie załatwiłem swojej sprawy.
W dniu 13 września udałam się do salonu Empik w sprawie reklamacji. Reklamacja dotyczyła zdjęcia. Przy odbiorze okazało się że zapłaciłam za zdjęcie, którego nie było. Złożyłam reklamację, którą sprzedawca wypełniał ponad 30 minut. Termin odbioru podany był na 12 września i ktoś z salonu miała do mnie zadzwonić. Ponieważ nie doczekałam się telefonu i sama nie mogłam się dodzwonić pojechałam osobiście. Na miejscu okazało się, że muszę zapłacić ponownie za zdjęcie. Nie miałam zamiaru płacić dwa razy. Kiedy już doszłam do porozumienia z obsługującą mnie osobą okazało się, że w kopercie jest nie to zdjęcie, które zamówiłam. Pani zaczęła mnie przepraszać i zaproponowała kolejną reklamację. Podziękowałam, bo czekanie kolejne 14 dni nie było mi na rękę. Na drugi dzień zadzwonili do mnie z Empiku i poprosili o złożenie przez internet kolejnego zamówienia na to zdjęcie. Nie zrobiłam tego ponieważ tu na miejscu jest wiele firm, które zrobią to bardzej profesjonalnie.
Robiąc zakupy natknąłem się na niemiłą obsługę przez właściciela sklepu. Zapytałem o kabel do głośników samochodowych, właściciel zapytał jaki, ja odpowiedziałem, ze nie wiem jaki i żeby mi doradził. Właściciel z ogromnymi nerwami stwierdził, że nie musi mi mówić jaki kabel mam kupić bo powinienem sam to wiedzieć i nie zadawać mu głupich pytań. Ciągnąc sprawę dalej stałem przy swoim i prosiłem o poradę jaki wybrać przewód. Właściciel sklepu nerwowo wyciągnął kilka przewodów i sam musiałem sobie wybrać odpowiedni. Następnie z ogromną siłą wstukał coś w kasę fiskalną po czym otrzymałem paragon, na którym widniał napis "kabel do głośników - 2500zł". Pan jeszcze bardziej się rozzłościł ponieważ musiał anulować paragon przez co przysporzył sobie więcej pracy.
Krakowski Kredens to sieć sklepów z drogimi wysokiej jakości wędlinami. Jeden z punktów sprzedażny mieści się w Silesia City Centre. Robiliśmy zakupy we dwójkę. Nie było klientów więc podeszliśmy do lady i zaczęliśmy dyskutować jaki wybór byłby najlepszy. Po dokonaniu wyboru stanęliśmy przed dwójką (chyba sprzedawców), którzy stali bokiem do nas a twarzami do siebie wzajemnie i rozmawiali (był to chłopak i dziewczyna) postaliśmy tak około pół minuty usiłując nawiązać kontakt wzrokowy, ale obsługa była zbyt zajęta własnymi problemami żeby zwrócić na nas uwagę. Postanowiliśmy im więc nie przeszkadzać. Udaliśmy się do konkurencyjnego sklepu.
Wybrałem się na niedzielne zakupy z dziewczyną i trafiliśmy do ww. sklepu odzieżowego w pasażu handlowym marketu Auchan. Zauważyłem, że żadna z pracownic się nie nudzi, wszystkie zajęte były układaniem towaru. Jednak od razu zostaliśmy zauważeni i z uśmiechem miło obsłużeni. W sklepie było czysto, panowała miła atmosfera, chętnie wrócę tam na kolejne zakupy.
Zgłosiłam się do placówki banku celem dokonania przelewu z karty kredytowej na konto osobiste innej osoby. Specjalistka d/s obsługi klienta, która tą operację miała wykonać poprosiła o pomoc prawdopodobnie starszego stażem kolegę. Pracownik banku stwierdził, że "teoretycznie istnieje taka możliwość, ale to ja muszę wziąć odpowiedzialność za losy przelewu". Na pytanie czy przelew z karty kredytowej na inną kartę kończy się sukcesem a przelew na konto nie- po prostu bez słowa wrócił do swojego stanowiska pracy. Przelew został jednak zarejestrowany przez obsługującą mnie pracownicę i zakończył się powodzeniem. Moje kolejne pytanie dotyczyło możliwości zamknięcia rachunku osobistego w nawiązaniu do kredytu hipotecznego, który z owego rachunku jest spłacany. Pracownica tym razem poprosiła o pomoc inną koleżankę, która wytłumaczyła mi, że nie jest możliwe zamknięcie konta powiązanego z kredytem hipotecznym, argumentując dodatkowo, że "przecież i tak jest dla mnie bezpłatne, gdyż posiadam kredyt hipoteczny". Żadna z pracownic banku nie zapytała mnie o powody woli zamknięcia konta. Mimo to poinformowałam o opłatach za ubezpieczenie kart kredytowych, z których telefonicznie rezygnowałam, mimo to po kilku miesiącach są pobierane od nowa, o tym, że opłaty są zwiększane bez żadnej informacji wysłanej do klienta oraz o tym, że stałe opłaty związane z kredytem hipotecznym zostały w tym miesiącu pobrane dwa dni przed wymaganym terminem. Na pytanie dlaczego bank pozbawia mnie bezprawnie możliwości dysponowania własnymi pieniędzmi przez wspomniane dwa dni pracownica bezradnie rozłożyła ręce, nie odpowiedziawszy. W obliczu braku reakcji na mój problem opuściłam placówkę z zamiarem rezygnacji przynajmniej z części instrumentów finansowych posiadanych w banku Millennium.
Dania 9 września wysłałem drogą elektroniczną kilka pytań dotyczących samochodu Opla Astry II który znajduje się w ofercie komisu. Niestety, do dnia dzisiejszego nie otrzymałem odpowiedzi. Jeśli tak komis dba o potencjalnych klientów to "wielkie podziękowania i gratulacje"
Wybrałam się z moim partnerem na obiad do Rodeo, ponieważ jakiś czas temu byliśmy tam i obiecano nam, że jak przyjedziemy następnym razem, to już takiej porażki kucharz nie odczyni. (Zamówiłam soczyste(!) żeberka, a dostałam wyschnięte na wiór, że nawet nie szło ich pokroić). Postanowiliśmy dać im drugą szansę. Od samego wejścia uśmiechnięta kelnerka w przebraniu za kowbojkę zaproponowała nam stolik, szybciutko sprzątnęła po gościach, którzy właśnie od niego wstali i podała nam karty menu. Po kilku minutach podeszła zapytać, czy już może odebrać zamówienie, czy może też pomóc w wyborze potraw. Zapisała dokładnie uwzględniając nasz indywidualizm bez mrugnięcia okiem (jesteśmy dość wymagający - nie lubię cebuli i zawsze z niej rezygnuję, jeśli tylko to możliwe, natomiast lubię dostać samo mięso bez dodatków typu ryż, czy frytki, z kolei partner lubi dostać podwójną porcję sosu czosnkowego na "dzień dobry", a nie czekać, aż skończy się jedna i dopiero wtedy wołać kelnera o drugą porcję). Trochę dłużyło nam się w oczekiwaniu na danie główne (zupki podane były ekspresowo), ale podane dokładnie tak, jak chcieliśmy wynagrodziło to. Naczynia były bardzo szybko zabierane, gdy tylko były puste lub też odstawione na bok. Po obiedzie kelnerka podała nam jeszcze karty deserowe i też szybciutko byliśmy obsłużeni. Pragnę zaznaczyć, że choć odpowiedzialną za nasz stół była jedna kelnerka, jednak, gdy przechodził jakikolwiek inny kelner/-ka i zauważył np. pusty kufel, brał go pytając, czy jeszcze jedno piwo sobie życzę. Mięsko wysmażone było tak, jak sobie zażyczyłam, herbata tak podana, jak poprosiłam. Jestem po prostu zachwycona atmosferą i obsługą w tym lokalu. Kucharz zrehabilitował się w 100%.
Udałem, się do placówki w celu wpłaty pieniędzy na moje konto oraz wyjaśnienia problemu z kartą płatniczą. Po wejściu do placówki było czysto, przyjemny zapach, po czym od razu zostałem przywitany przez pracownicę i zaproszony do stanowiska, zostałem również na wstępie zapytany czy napił bym się kawy ;) Obsługa bardzo szybka i miła. Pracownica wiedziała wszystko.
Kaufland to market znajdujący się najbliżej mojego miejsca zamieszkania a więc bywam tam każdego dnia. Robię zakupy w Kauflandzie ze względu na miejsce ale również cenę-trzeba przyznać,że ceny są konkurencyjne w porównaniu z innymi sieciami. Niestety,zawsze pojawia się ten sam problem-bardzo nie miła obsługa na dziale mięsnym i długie kolejki do kas. W dniu dzisiejszym były otwarte 2 kasy,więc czas oczekiwania wyniósł mnie 10 minut. Minusem jest również brak koszyków- dostępne są duże wózki.
Po wejściu do środka, można było zauważyć brak ruchu. Pracownik restauracji siedział przy stoliku i oczekiwał na klientów. Jak mnie zobaczył, od razu skierował się w stronę kasy. Po przywitaniu mnie, zapytał się w czym może pomóc. Po poinformowaniu, iż poszukuję pizzy łagodnej pracownik podał kilka ofert. Po wybraniu jednej z nich, pracownik zaproponował dwie promocje do wyboru. Po zakończeniu wybierania produktu, zostałem poinformowany o czasie realizacji. Pracownik zapytał się także, czy pizza będzie spożyta na miejscu czy też na wynos. Po czasie podanym przez pracownika, pizza była gotowa. Po odebraniu, pracownik podziękował i zaprosił ponownie.
Nie robię zbyt często zakupów w sklepach kosmetycznych, zwłaszcza w wybranej przeze mnie firmie. Będzie to dość istotne, ponieważ nie umiałam poruszać, się po tym sklepie, nie znałam układu regałów i towaru na pólkach. Nie wiedziałam więc, gdzie poszukać potrzebnego mi artykułu. Niestety, mimo dość dużego sklepu i mnogości regałów nigdzie nie znalazłam tablic z informacjami o artykułach w danym miejscu.
Sądziłam, że nie rzucający się w oczy personel jest zaletą sklepu, mogłam do woli oglądać interesujące mnie przedmioty, czytać o nich informacje jednak przy wątpliwościach wyboru i doboru artykułu, nie mogłam znaleźć osoby, która udzieliłaby mi porady. Panie obecne zajęte były rozkładaniem towaru. Artykuły na półkach były jednak dość dobrze opisane, wyraźnie zaznaczone promocje, które jednak nie zawsze okazywały się promocjami, po porównaniu cen okazywało się, że promocyjne cena w tym sklepie jest ceną normalną w markecie. Sklep czysty, obsługa schludnie ubrana, nie zauważyłam artykułów uszkodzonych lub przeterminowanych. Pani w kasie chciała zapakować zakupy w foliową torbę, a przecież już ode tego odchodzimy, sadzę, że powinna zapytać czy towar zapakować, czy nie. Jestem posiadaczką torby ekologicznej, co było wyraźnie widać.
Od lat jestem klientką tego banku, wcześniej, bo tak naprawdę nie było innego wyboru, później z lenistwa, nie chciało mi się załatwiać formalności. W końcu postanowiłam zainteresować się własnymi oszczędnościami zarówno na lokatach, jak i funduszach. W drodze z pracy do domu, odwiedziłam mój oddział banku, ku mojemu zaskoczeniu, nie było kolejki, ucieszyłam się, że zostanę szybko obsłużona. Podeszłam do okienka, ale pani była zajęta, więc musiałam dłuższą chwilę zaczekać, uzyskałam tylko część informacji i odesłano mnie do innego okienka. Obsługująca mnie pani, poprosiła koleżankę o udzielenie mi informacji, ta jednak odesłała mnie jeszcze do innej, nie pytając o sprawę. Trzecia z pań również była zajęta i dość dosadnie miną i zachowaniem wyraziła swoje niezadowolenie z mojej obecności. Udzieliła niezbędnych informacji, których jak rozumiem nie mogła udzielić pani z pierwszego stanowiska. Zadałam kolejne pytanie, jednak odesłano mnie z powrotem do 1 pani, mimo że obsługująca osoba mogła sama udzielić mi tych informacji. Moje pytania były wyraźnie irytujące. Zadbano jednak o to, żebym poznała bliżej większą część personelu. Wykonana przez mnie transakcja musiała być zatwierdzona przez kolejną osobę, na którą również należało poczekać, ponieważ dyskutowała ze swoją koleżanką. W banku przede wszystkim nie zatroszczono się o moje pieniądze, pomijam niskie oprocentowanie lokat, jednak nagabywano mnie telefonicznie do inwestycji w fundusze. Sadziłam, że powierzam swoje pieniądze profesjonalistom, natomiast nikt mnie nie poinformował, o tym, że wybrano forma oszczędności nie przynosi oczekiwanych zysków a nawet traci na wartości bez wypracowania zysków i należy przemyśleć dalsze inwestycje. Mogłam tego od banku oczekiwać, zwłaszcza, że operacja była zaproponowana przez bank. Proszę wziąć pod uwagę, że wypowiadam się w tym temacie jako amator, nie mający nic wspólnego z bankowością.
Z usług sklepu korzystałam towarzysząc koleżance w wyborze butów. Po raz pierwszy byłam gościem sklepu. Lokal umiejscowiony jest no poziomie "0" i gdyby nie koleżanka, której sklep był znany, nie zwróciłabym na niego uwagi. Lokal zajmuje niewielką powierzchnię. Część ekspozycji znajduje się w wejściu, blokując dostanie się do sklepu, z drugiej zaś strony, może zwracać uwagę przechodniów. W sklepie był bardzo dużo ludzi, musiałyśmy więc zrezygnować z przepychania się pomiędzy innymi i do sklepu powróciłyśmy po jakimś czasie, kiedy już się troszkę "przeludniło". Okazało się wówczas, że towar na półkach jest ładnie wyeksponowany, w sklepie jest przejrzyście, towar można obejrzeć z jednego miejsca, bez kroczenia w labiryncie pomiędzy półkami. Dobre oświetlenie. Dużym plusem sklepu jest obsługa, personelu (mimo małego sklepu) jest dość dużo, dzięki czemu nie czeka się na radę czy pokazanie towaru. Z drugiej strony personel nie jest "namolny". Obsługujące panie nie umiały jednak powiedzieć, kiedy pojawi się towar prezentowany w katalogu firmy, prosiły o zaglądanie do sklepu, co nie jest zbyt komfortowym rozwiązaniem dla klienta. Obsługa ubrana była w firmowe bluzki, jednak kolorystyka ubrań powinna być przez kierownictwo firmy jeszcze raz przemyślana.
Dość wygodne miejsce do przymierzania butów, powinno być jednak umiejscowione z boku lub pod ścianą, tak aby naszej głowy nie potrącali inni kupujący. Sadzę, ze każdego klienta, niezależnie od zasobności portfela interesuje cena buta, musiałam ją wyszukać z wielu informacji znajdujących się na naklejce podeszwy, wolę kiedy ceny są lepiej widoczne.
Zainteresowany kupnem TV postanowiłem zorientować się w cenie w/w towaru. Podszedłem do pana z obsługi (niestety nie dostrzegłem imiennie na identyfikatorze, brunet z włosami zaczesanymi ku górze), zapytałem grzecznie o cenę TV LCD Grundig Lenaro 32'. Pan zapytał jedynie, czy to sprzed z gazetki i czy to jakaś nowość po czym kontynuował swoje zajęcia (chyba wprowadzanie towaru do sys.) Po około 0,5 min podszedł inny klient i zaczął pytać i kable HDMI, został potraktowany inaczej - podanie ceny przykładu produktu. Po moim oczekiwaniu około 2min, odszedłem kawałek od lady, jednak nie zauważyłem żadnego poruszenia czy reakcji na mój ruch. Po kolejnych kilkunastu sek. Wyszedłem ze sklepu.
Stacja nr 4079 w Białogardzie. Przed stacją zaparkowane dwa samochody "orlen księgowość" a w budynku totalne zamieszanie , 6 osób w kolejce do płacenia za tankowanie a w punkcie kilka osób biegających z kartkami i czytnikami do prowadzania inwentury. Co prawda, część sklepu odgrodzona i opisana "Inwentura przepraszamy" jednak akcja toczyła się w całym sklepie, co bardzo utrudniało życie wszystkim...
Zadzwoniła do mnie pani z tegoż banku, by zapytać kiedy wpłynie 248zł na kolejną ratę, bo termin minął 4.września. Odpowiedziałam, że zaraz sprawdzę stan konta i jeśli tylko będę miała dostępne odpowiednie środki, to przeleję zaległą kwotę. Usłyszałam "ale to nie wszystko, bo wcześniej też nieterminowo pani płaciła i musi pani teraz przelać jeszcze dodatkowo 74 zł". Pytam skąd nagle taka wielka kwota, jak kredyt mam dopiero od maja, ale niestety pani z infolinii nie słuchała mnie, tylko dalej mówiła swoje, jakby mnie w ogóle nie było po drugiej stronie linii. Gdy zapytałam, czy mogłaby udzielić mi odpowiedzi na moje pytanie, to usłyszałam "a o co pani pytała?". No i gdy zaczynam pytać po raz drugi o to samo, to kobiecina znowu zaczęła coś mówić, nie zważając na to, że ja też mówię. Bardzo mnie to poirytowało, ale najbardziej irytujące było chyba to, że ogromnie krzyczała do słuchawki, jakby chciała być słyszana nie tylko przez telefon, ale najlepiej prosto z Warszawy do Poznania bez pośrednictwa techniki... Pozostało mi odpowiedzieć "dobrze zapłacę ratę i kwotę powstało z nieterminowości". Ale i tego pani chyba nie usłyszała, bo gdy ja to mówiłam, to ona już zdążyła powiedzieć "do widzenia". Na infolinii raczej mówi się "do usłyszenia", ale to już taki mały szczegół. Nie udało mi się powstrzymać i postanowiłam zadzwonić na infolinię tego banku. Odebrała miła pani, której krótko zrelacjonowałam wcześniejszą rozmowę i poprosiłam o zaznaczenie, by nie dzwoniono do mnie z "zastrzeżonego" numeru. Dzisiaj przez nieuwagę odebrałam, choć nie robię tego dla zasady. Jak również poskarżyłam się na właściwie niemiłą rozmowę z kobietą, która do mnie dzwoniła 5 minut wcześniej. Poradzono mi, żebym złożyła pisemną skargę (nie mailową, tylko wysłaną tradycyjną pocztą), a ja na to nie mam czasu - po to jest mail, telefon, poza tym nie zrozumiałam nazwiska dzwoniącej do mnie kobiety. Niestety nie miała możliwości pani z infolinii sprawdzić kto do mnie dzwonił, ale zaproponowała przełączenie na dział, z którego wykonano telefon. No to czekam... po chwili odzywa się automatyczna sekretarka informująca o nagrywaniu rozmowy, numerze faks i na koniec mam czekać na zgłoszenie operatora, a tu nagle... pisk wrzaskliwy... czyli tak naprawdę włączył się faks. Rozłączyłam się.
Czułam się niemiło potraktowana. To ja jestem klientem, to na mnie zarabia ten bank, a traktuje się mnie jakbym była zbędną koniecznością. Z drugiej strony na plus jest fakt, że przy niezapłaconej racie, ktoś dzwoni i przypomina - w końcu różnie się dzieje i może wylecieć z głowy nawet tak ważna sprawa, jak rata kredytu.
Po wejściu do Galerii Pestka nagle nabrałam ochotę na coś z KFC, więc pospiesznie się tam udałam. Już na samym wstępie zniechęciły mnie niekończące się kolejki do kasy, lecz postanowiłam nie rezygnować. Niestety trafiłam do kasy, którą obsługiwała niezbyt rozgarnięta Pani. Po zadaniu jej kilku pytań, na które nie znała odpowiedzi ( jak np. o cenę kanapki w zestawie i bez zestawu), wiedziałam, że pewnie niedawno zaczęła tam prace. Szukając więc odpowiedzi chwyciłam w rękę menu i zaczęłam czytać. Jednak nie trwało to zbyt długo, ponieważ menu zostało mi wyrwane z ręki! Byłam dość mocno oburzona tym faktem.
W końcu stwierdziłam, że wezmę jednak zestaw dla świętego spokoju. Wszystko zdawało się być już w porządku, aż tu nagle... przyszło do płacenia kartą i znowu zaczęły się schody... musiał zostać zawołany manager.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.