Kupowałam klosz w Castoramie, który stłukł się w pokoju dziecięcym. Podeszłam do działu z oświetleniem, ale nie potrafiłam sobie poradzić. Poszłam poszukać pracownika, bo rozglądając sie po sklepie nikogo nie znalazłam. Kiedy pracownik podszedł do działu z oświetleniem powiedział, że nie ma takiego klosza jaki ja potrzebuję. Już chciał zwyczajnie odejść ale zapytałam się go czy na pewno bo nawet nie spojrzał na regał. Odpowiedział, że jest pewny. Zapytałam go zatem czy jest możliwość zamówienia takiego klosza ponieważ bardzo mi zależy. Spojrzał na mnie i z wielką pretensją w głosie powiedział: on nie przyjmuje zamówień, zamówienia trzeba składać w piątek między 9 a 17 w biurze. Nic więcej. Odechciało mi się zadawać mu więcej pytań bo bardzo nieuprzejmie odpowiedział na to jedno. Dał mi do zrozumienia, że ewidentnie mu przeszkadzam.
Jakość obsługi to nie tylko relacja sprzedawców z klientami, to również sposób z jakim firma odnosi się do otoczenianczyli ewentualnej konkurencji.Od dłuższego czasu zamierzamy zmeżem zakupić telebim by zarabiać na reklamach. Będąc w Koszalinie zauważyliśmy na ścianie telebim, którego jakość wyświetlania spotów była bardzo dobra. Na telebimie wyświetlał się numer firmy, który była jego właścicielem. Zadzwonił do firmy i powiedział, że chciałby zakupić taki sprzęt by wyświetlać reklamy w Szczecinku. Pani, która odebrała telefon bez najmniejszego problemu udzieliła mu informacji. Przekazała dane techniczne urządzenia i wskazała firmę u której można dokonać najbardziej opłacalnego zakupu. Nie musiała tego robić, ale była na tyle miła by przekazać te dane. Ponadto z mężem skontaktował sie jej informatyk i przekazał informacje o problemach z jakimi borykał się podczas montowania sprzętu. Dzięki ich uwagą mąż dokonał bardzo dobrego zakupu.
Tą obserwację przekazała mi sąsiadka ale uważam, że powinnam ją opisać gdyż taka sytuacja zasługuje na wyróżnienie. Opowiedziałam jej o tym jak zginął mój portfel więc ona powiedziałą, że jej się kiedyś przydażyła poniższa sytuacja: była z meżem na zakupach w Netto, po zrobieniu zakupów zapłaciła za nie i chciała włożyć portfel do torebki. Ale nie trafiła do środka i portfel spadł na podłogę pod kasę. Nie zauważyła tego. Następnego dnia potrzebowała coś wyjąć z portfela i okazało się, że go nie ma. Oczywiście pierwsza myśl, że zostawiła w Netto robiąc zakupy. W sklepie zapytała się kasjerki o portfel, ta skierowała ją do kierowniczki. Kierowniczka powiedziałą, że owszem znaleziono wczoraj w sklepie portfel. Zapytała o znaki szczególne portfela. Sąsiadka bardzo się ucieszyła ponieważ w portfelu miała odłożone pieniądze na zakup garsonki dla siebie. Kierowniczka oddała jej portfel z całą zawartością. Nie zginęłą z portfela ani złotówka.
Nawet w najlepszych restauracjach zdarzają się wpadki, które nie powinny mieć miejsca. Byliśmy w Pizza hut bo ostatnia obsługa przypadła nam bardzo do gustu. Teraz też nie zawiedliśmy się. Pan, który nas przywitał, zaprowadził do stolika i wziął zamówienie był bardzo miły. Po chwili przyniósł nam pizzę i życzył smacznego. Wzięłam sztućce do ręki i okazało się, że widelec jest brudny. Poprosiłam kelnera do siebie i pokazałam widelec. Kelner przeprosił i powiedział, że nie wie jak mogło dojść do tego iż osoba wkładająca widelec do koszyczka nie zauważyła tego. Przeprosił mnie ponownie i poszedł po nowy. Przynosząc czysty widelec kolejny raz przeprosił. Całaobsługa była bardzo udana mimo tego, że dostałam brudne sztućce. Najważniejsze, że kelner był miły i przeprosił.
Byliśmy z meżem w Pizza Hut. W progu podeszła do nas pani i powiedziała byśmy usiedli przy stoliku najbardziej dogodnym dla nas. Po chwili wróciła przyjąć zamówienie. Nie mogliśmy sie zdecydować więc mąż zapytał jej co poleca. Powiedziała, że obecnie w promocji przy zakupie duzej pizzy Supreme dodatkowo dostaniemy dzbanek Ice tea oraz grzanki. Dla nas brzmiało to super. Przyszło nasze zamówienie więc zabraliśmy się do jedzenia. W między czasie pracownica do nas podeszła i zapytała czy wszystko w porzadku i czy czegoś nie potrzebujemy. Po zakończonym posiłku odprowadziła nas do drzwi i zaprosiłą ponownie. Żadko zaglądam do Pizza Hut, ale zmiany jakie wprowadzili zachęcają mnie do częstszego bycia tam. Obsługa była przesympatyczna a my czulismy się jak w dobrej restauracji.
Byłam z meżem na basenie. Idąc pomiędzy zjeżdżalnią a małym basenikiem przewróciłam się na śliskiej podłodze. Zabolało. Od razu przybiegła do mnie ratowniczka i zapytała czy wszystko w porządku i czy czasem nie potrzebuję pomocy. Odpowiedziałam, że wszystko ok. Jednak ona podeszła do mnie i dokładnie mnie obejrzała. Zapytała czy czasem nie uderzyłam się w głowę. Zaprzeczyłam. Pani powiedziałą, że gdybymsię źle poczuła to mam jej koniecznie o tym powiedzieć. Będąc dalej na basenie widziałam, że co róż zerka na mnie i sprawdza, czy wszystko jest dobrze. Ciesze się, że moge liczyć na ratowników, a w zasadzie na ratowniczkę i ze wykonuje ona tak sumiennie swoją pracę.
Jak co niedzielę poszłam z córką i meżem na basen. Chciałam kupić bilet rodzinny ponieważ jego cena jest bardzo atrakcyjna a uprawnia do sporzystania z basenu, sauny i solarium. Podeszłam do okienka i poprosiłam o bilet. Pani spojrzała się na nas i powiedziała, że bilet rodzinny jest dla rodziny składającej się z dwóch osób dorosłych i dwojga dzieci. Nas było tylko troje. Powiedziałąm jej, że jestem tu co niedzielę i zawsze kupuję bilet rodzinny. Poza tym co to za dziwne zwyczaje by 4 osoby uważać za rodzinę a 3 osoby już nie. Odparła, że ona nie może mi biletu sprzedać bo takie dostała wytyczne. Zdenerwowałam się i powiedzialam, że skoro tak toprosze o zawołanie kierownika to z niksobie wyjaśnie sprawę. Słysząc te słowa pani jednak zmieniła zdanie i dała mi bilet. Na basenie nie będziemy juz pojawiać się tak często skoro ktoś uważa, ze nie jesteśmy rodzina. Dyskryminacja.
Mam w tym banku jeszcze konto i kartę kredytową. W czwartek zauważyłam brak na karcie kredytowej kwoty 1500 zł. Wiem, że żadnych operacji nie robiłam tą kartą bo zamierzam z niej zrezygnować. Na koncie w zakładce blokady były podane tylko skróty transakcji i nie mogłam wywnioskować gdzie wybrano pieniądze. Zdenerwowana poszłam do banku. Przy okienku akurat nikogo nie było. Przywitała mnie pani i zapytała w czym może pomóc.Wytłumaczyłam jej jaki mam problem. Pani sprawdziła w systemie i powiedziała, że pieniądze wybrano w bankomacie we Włoszech. Jak to możliwe skoro mnie tam nie było? Oczywiście powiedziałam pracownicy, że to nie możliwe gdyż nigdzie nie wyjeżdżałam od zeszłego roku. Pani kazała złożyć w banku reklamację w której opiszę wszystko dokładnie, ale już zapowiedziała, że zostanie ona rozpatrzona dopiero po zaksięgowaniu transakcji na koncie. Zatem w przeciągu najbliższych 7 dni mam czekać na informację z banku bo na 100% ktoś zadzwoni. Oczywiście udałam się też na policję w tej sprawie.
Dziisiaj zalogowałam się na stronie internetowej Pekao i zauważyłam, że kwota 1500 zł wróciła na konto. Nie potrafię powiedzieć czy, jest to tak błyskawicznie zalatwiona reklamacja. Jeżeli tak to stawiałoby bank w niezwykle pozytywnym świetle.
Byłam w tym sklepie kupić synkowi stoliczek do jedzenia. Sklep był dobrze zaopatrzony i urządzony. Po wejściu do sklepu zobaczyłam, że w środku jest bardzo kolorowo. Na ścianach naklejki z Kubusiem Puchatkiem i innymi postaciam z bajek, w oknach kolorowe firanki. Czyściutko. Towar na półeczkach równo poustawiany. Łożeczka i inne rzeczy stojące na ziemi poustawiane w alejki by można było przejśc oboki dokładnie obejrzeć co nas interesuje. Wystrój zachęcał do zakupów. Moja starsza córka była zachwycona i tylko wolała cały czas: „Mamuś zobacz” Zatem jeżeli chodzi o wystrój to cel został osiągnięty. Panie w sklepie też bardzo miłe. Już od progu witają klienta i pytają w czym mogą pomóc. Następnie prezentują ofertę zachwalając dany artykuł. Jeżeli jakiegoś artykułu nie ma w sklepie to informują,że mogą zamówić. Niestety ceny za ten sam towar są znacznie wyższe niż w innych sklepach. Sprawdziłam to właśnie na poszukiwanym stoliku. Obawiam się, że za piękny wystrój, duży wybór i życzliwość sprzedawczyń płacimy kupując o wiele droższy towar. Ja zrezygnowałam z zakupu.
Netto to moim zdaniem najgorszy sklep w naszym mieście, choć nie ukrywam, że ceny mają niskie i czasami zdarzają się artykuły, które mimo ceny są bardzo dobre. Moją ocenę opieram przede wszystkim na wyglądzie sklepu i organizacji. Po pierwsze, po wejściu do sklepu widzę często poprzewracane kartony z sokami, nikt ich nie ustawia by alejka zachęcająco wyglądała. Następnie dział warzywny w którym warzywa są zwiędnięte. Dotyczy to przede wszystkim sałat, koperku i pomidorów. Pracownicy częściej powinni tam zaglądać i zabierać zepsute warzywka. Na dziale ze słodyczami w zasadzie nie mam uwag, ale następne regały to już mix wszystkiego, artykuły spożywcze wymieszane z pozostałymi. Zatem pomiędzy kredkami lub latarkami spotkamy czekoladę lub dżem. Ogólnie rozgardiasz. Zawsze mam problem z tym gdzie powinnam szukać danej rzeczy. Co samego oznaczania towaru cenami nie moge się przyczepić. Zawsze znajduję cenę towaru, który mnie interesuje i nigdy nie zdarzyła mi się syrtuacja by odbiegała ona od tej podanej w kasie. Mając wszystko w koszyku, a tam kolejna niemiła niespodzianka. Kolejka przez 1/3 sklepu i tylko jedna kasa otwarta. Czasami dwie. Zatem trzeba czekać długo na swoją kolej. Pracownicy przy kasie na tyle mili na ile zostali do tego przyuczeni. Czyli machinalne dzień dobry mówione do każdego klienta i zaproszenie na kolejną wizytę. Żadnego zaangażowania. Zresztą znalezienie pracownika na sali sprzedaży też graniczy z cudem. Na koniec jeszcze zakup alkoholu. Do dzisiaj nie wiem dlaczego alkohol kasowany jest osobno a pozostałe artykuły osobno. W innych marketach za wszystko płaci się razem. Jeżeli natomiast jest oddzielna kasa do alkoholu to mogę w niej zapłacić za małe zakupy i mam wszystko na jednym paragonie a nie na dwóch.
Potrzebowałam skorzystać z przesyłki konduktorskiej oferowanej przez PKP. Najpierw sprawdziłam na stonie internetowej czy jest możliwośc przesłania paczki pociągiem na trasie Poznań – Szczecinek. Okazało się, że tylko niektóre pociągi przewożą przesyłki. Na stronie internetowej doczytałam też, że przesyłki o większych gabarytach nie sa obsługiwane przez wszystkie pociągi, które mają przesyłki konduktorskie. Zadzwoniłam na pkp w Szczecinku i zapytałam czy mogę przewieźć rower na tej trasie pociągiem o 17.24, który będzie jechał w niedzielę. Pani, która ze mną rozmawiała nie potrafiła mi odpowiedzieć. Powiedziała, że to zależy od rodzaju pociągu jaki będzie jechał. A o tym to dopiero będzie wiadomo w dniu wyjazdu pociągu. Trochę mnie to zdziwiło, ale przyjełam informację do wiadomości ponieważ to ona powinna być bardziej zorientowana niż ja. Ze wzgledu na to, że rower miał przyjechać z Poznania poprosiłam koleżankę, która go nada o zaciągnięcie informacji w Poznaniu na stacji. Tam koleżanka dowiedziałą się, że każdy pociąg, który ma przesyłki konduktorskie przewiezie rower bez żadnego problemu. Rower zostanie nadany w niedzielę i zobaczymy czy będą problemy czy nie i która z pań była bardziej zorientowana w temacie. Swoją drogą jak to możliwe, że informacje na jeden temat są tak różne.
Szukałam niańki dla swojego dziecka. Postanowiłam rozwiesić ogłoszenia na słupach w mieście. Przeszłam w tym celu pół miasta zataczając kółeczko. W drodze powrotnej napotkałąm na drodze słupogłoszeniowy na którym przyklejona była informacja, że wieszanie ogłoszweń bez zezwolenia zabronione. Ogłoszenia wiesza właściciel słupa czyli Ośrodek Sportu i Rekraacji. Nie chciałam robić niczego niezgodnego z prawem więc zadzwoniłam do Osiru dowiedzieć się na jakich warunkach można powiesić ogłoszenie oraz czy tylko ten jeden słup jest ich własnością bo ja już przynajmniej na 10 powiesiłam ogłoszenia, ale tam nie znalazłam żadnej informacji, że nie wolno. Pani odpowiedziała, że wszystkie słupy są ich i skoro zawiesiłam to powinnam udać się do icjh biura i uiścić opłatę w wysokości 2 złotych od każdego ogłoszenia. Mało tego powinnam pamiętać dokładnie na jakiej ulicy powiesiłam ogłoszenie gdyż ona musi to wszystko zanotować. Nie potrafiłam jej tego powiedzieć bo nie znam w Szczecinku wszystkich ulic. Mieszkam tu od niedawna. Pani odpowiedziała, że skoro tak to mam sie zastanowić co zrobićdalej. Słupy sprawdzane sąco dwa dni. Za dwa dni moje ogłoszenie zostanie zdarte jako powieszone samowolnie. Jeżeli będę chciała powiesić ogłoszenie ponownie to mam przyjść a jeżeli już ktoś odpowiena ogłoszenie i nie będe go ponownie zawieszała to mam nie przychodzić. Okazało się, że te dwa dni wystarczyły. Znalazłam nianię. Natomiast Osir zawiesił na wszystkich słupach informację o tym, że nie wolno samowolnie wieszać ogłoszeń.
Po drodze zajrzałam do cukierni Oleńka. Chciałam kupić lody bo dzień był upalny. Przede mną stała pani z małym dzieckiem, około 3 letnią córeczką. Klientka kupowała lody dla siebie i małą gałeczkę dla dziecka. Zapłaciła za lody i podała je dziecku. Dziewczynka podskakiwała z radości i potkneła się wrazz lodami. Wszystko spadło na ziemię. Oczywiście zaczeła płakać. Zanim mam ją uspokoiła sprzedawczyni ponownie nałożyła gałeczkę lodów i podeszła do małej. Dziewczynka przestała płakać a jej matka chciała zapłacić za te dodatkowe lody. Sprzedawczyni powiedziała, że nie ma takiej potrzeby. Cukiernia nie zbiednieje od takiej ilości. Bardzo mi się spodobało to podejście do klientki.
W Sano robiłam zakupy na jutrzejszy wypad nad jezioro. Kupowałam miesko do upieczenia i szyneczkę. Podeszłam do lady i uśmiechnięta pani zapytała co podać. Poprosiłam o ćwiartki kurczaka. Spojrzała na mięso i zobaczyła, że ćwiarki są bardzo duże. Powiedziała, że pójdzie na zaplecze przyniesie inne. Gdy wrociła pokazała mi to co przyniosła.Poprosiłam o 3 sztuki. Następnie chciałam kupić jakąś szyneczkę do chleba. Pani sama zaproponowała szyneczkę, która była w promocji. Ukroiła plasterek bym spróbowała. Szyneczka była pyszna. Jak tylko zawinęła szynke zaproponowała kupno mięska, które jest przez nich zapeklowane w przyprawach i gotowe do upieczenia. Skusiłam się na skrzydełka w miodzie. Pracownica była tak przekonywująca, że gdyby nadal coś proponowała to pewnie bym wszystko kupiła. Była niezwykle miła, a sposób w jaki proponowała poszczególne wyroby nie był nachalny.
Byłam umówiona dzisiaj na wizytę do okulisty z synkiem.Musiałam troszke poczekać bo wizyty się przesunęły. Doktor przywitał nas w gabinecie i od razu zaczał zagadywać do synka. Powiedziała mu, że podejrzewam iż synek ma lekkiego zeza. Doktor zbadał go każącmu patrzeć na długopis. Powiedział,że po wstępnych badaniach wyklucza zeza, ale żeby mnie bardzoej uspokoić zbada dno oka. W tym celu zakropił oczka i kazał nam poczekać. Po około 15 minutach znowu byliśmy w gabinecie i doktor badał dalej synka. Robił to bardzo profesjonalnie. Myslałam, że trudno będzie takiego 7 miesięcznego malucha zbadać ale doktor miał już swoje patenty na takie małe dzieci. Po badaniu wytłumaczył mi dokładnie jak wygląda sprawa z oczkami i kazał przyjśc na kontrolę jak dziecko skończy 2 lata. Powiem szczerze, że spodziewałam sie jakiegoś powierzchownego badania bo dziecko malutkie i trudno je zbadać. Jednak lekaż w tym co robił był profesjonalistą i całe badanie trwało dokładnie tyle, że synek nie zniechęcił się.
Czasami zastanawiam się czym podyktowane są te złe działania sprzedawców. Przecież wiadomo,że tracą oni klientów wciskając im nieświeży towar. Mi również wciśnięto nieświeże ciastka, które jak się w domu okazało były twarde jak kamień. Oczywiście pani zapakowała je stojąc do mnie tyłem. Chyba przeczuwała, że nie zamierzam ich jeść na miejscu i mając małe dziecko nie przyjdę ich zwrócić. Ale dzięki temu co zrobiła omijam ten sklep z daleka by nie nadziać się ponownie. Straciła klientę w mojej osobie. Ciekawe jeszcze ilu klientom tak zrobiła. Wtedy zarobiła na mnie jakieś 5 złotych, ale ogólnie straciła więcej bo u nas dużo się je słodyczy i normalnie byłabym jej częstym klientem. Moja koleżanka odniosła do tego sklepu stare pączki. Od tamtej pory jak mówi ani razu nie dostała niedobrych ciastek.
Robiłam zakupy w Tesko. Podeszłam do działu warzywnego. Na samym środku stał kosz w którym postawiono donice z kwiatami i drzewkami owocowymi. Zaraz obok stał regał z powieszonymi na haczykach nasionami warzyw i kwiatów. Niestety ta cześć działu była całkowicie zaniedbana. Na zakupach byłam rano więc nie sądzę, by ten bałagan zrobili klienci. Niektóre drzewka owocowe były poprzewracane, na niektorych wcale nie było nazwy. Kwiatki były podwiędnięte i przemieszane z drzewkami owocowymi. W okolicach kosza leżały zeschnięte liście i grudki ziemi. Reegał z nasionami też pozostawiał wiele do życzenia. Nad nasionkami warzyw brakowało cennika bo znajdował się przy kwiatach. Cennika kwiatów nie znalazłam wcale. Same saszetki też były poprzewieszane. Panujący tam bałagan nie zachęcał do zakupów.
Pierogarnia Primavera również należy do jednego z ulubionych moich lokali. Można zjeść tam przepyszne pierożki, które smakują jak robione w domu. Pierogarnia oferuje pierożki z różnym nadzieniem i z różnego ciasta, np: drożdżowe pieczone z kapustą lub drożdżowe smażone na glębokim oleju. Dania są tanie. Jedna porcja koszuje 7,50 zł. Obsługa jest bardzo miła, ale w godzinach tak zwanego szczytu trzeba długo czekać na realizację zamówienia. Zdarzyło mi się czekać na danie 1,5 godziny ponieważ pani zapomniała zrealizować moje zamówienie. Po przypomnieniu się bardzo mnie przepraszała i powiedziała, że dzisiaj jest wyjątkowo dużo ludzi a ona ma nie najlepszy dzień. Każdemu się zdarza. Najważniejsze, że przyznała się do błędu i przeprosiła, a na tależu zauważyłam, że moja porcja jest jakby większa.
Zadzwoniłam dotwj firmy ponieważ chciałam za ich pośrednictwem nadać paczkę do Neapolu. Telefon odebebrała pani, której przedstawiłam problem. Odpowiedziała, że takie przesyłki załatwia się bezpośrednio z kierowcami autokaru. Podała mi numer pana, który w piątek będzie jechał do Włoch. Zadzwoniłam do niego i umówiłam się na dokładny termin przekazania paczki. W umówionym miejscu pojawił się punktualnie i pomógł mi zapakować paczkę do autokaru. Powiedział, że bardzo dużo ludzi wysyła z Polski paczki do Włoch i odwrotnie. Zapytałam się go czy paczka na pewno dotrze bo są tam warzne rzeczy dla mojej mamy. Odpowiedział, że ręczy głową. Poza tym jeszcze nigdy nie zdarzyło się by ktoś nie dostał przesyłki. Dla samych pracowników to ważne bo świadczy o ich sumienności i uczciwości a o firmie też wtedy mówi się pozytywnie.
Sklep Reserved powstał w naszym mieśce w raz z galerią Hosso. Zajmuje niewielką powierzchnię, ale jest dobrze zaopatrzony. Wieszaki na których rozwieszone są ubrania ustawiono w taki sposób by móć swobodnie przechodzić między nimi. Co ważne rzeczy porozwieszane na wieszakach nie są poupychane i swobodnie można obejrzeć interesującą rzecz. Każdego wchodzącego do sklepu wita pani, która odkłada rzeczy na miejsce po przymiarce. Ona również pomaga w odnalezieniu odpowiedniego rozmiaru. Druga pani pracuje zawsze przy kasie. Na półeczkach ciuszki poukladane są równiutko i za każdym razem poprawiane przez pracownika. Niegdy nie miałam problemu w tym sklepie z brakiem ceny przy towarze. Poza tym w sklepie obowiązują zawsze jakieś promocje i wyprzedaże więc można kupić fajny ciuszek w atrakcyjnej cenie. Podczas kilkukrotnych wizyt w sklepie zauważyłam, że obsługa jest zawsze miła i uczynna.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.