Po wizycie u lekarza, zwykle przychodzi kolej na aptekę, bez której nie obyło się, 4XII. Trzy stanowiska obsługi, pozwalały na zakup od razu. Bardzo przyjazna atmosfera, z informacją dawkowania specyfików, dla kupującego, a także - możliwość, tańszego zamiennika. Farmaceutka była miła i grzeczna. Sam ”klimat” apteki, już od wejścia, jest dość specyficzny, w pozytywnym znaczeniu. Jest tu bardzo jasno, panuje porządek i widoczna jest estetyka, w pełnym tego słowa, znaczeniu, a wchodzący, witany jest, zanim na dobre, wejdzie do środka.
Czasem trzeba udać się do lekarza i nie jest to wizyta, na którą każdy czeka, ale wizyta, w gabinecie doktor Krystyny, daje poczucie przyjemności w ”chorobliwej” okoliczności. Pacjent traktowany jest grzecznie, prowadzi się z nim rozmowę/wywiad, daje mu się poczuć komfort, niekomfortowej sytuacji. Gabinet jest estetyczny, było w nim czysto i przyjemnie. Mniej estetycznie wyglądała poczekalnia i nie była to wina niechlujstwa – było czyściutko, a jedynie ogólnego, takiego subtelnego wizerunku, np. zużytej/zadeptanej wykładziny podłogowej czy starodawnych, odmalowanych ławek. Dekoracyjna roślina zielona, zdawała się, dodawać swoistego klimatu. Jednak gabinet i obsługa – rewelacja.
Bardzo rzadko bywam w sklepie TXM, jakoś nie ”przyjął się” w obszarze, moich zakupów. 4 grudnia, ot tak, zajrzałam i nie pożałowałam. Wprawdzie, generalnie nie było tu super artykułów (trochę zabawek, odzieży, bielizny, obrusów i inne), ale zakup zrobiłam, bo wśród zaopatrzenia, były też szale, bardzo ładne, z połyskiem, na czasie trendu mody i stosunkowo niedrogie. W sklepie jest trochę ciasno w przejściach, panował porządek, a obsługa była miła i grzeczna. W nawiązanym kontakcie, polecano aktualne promocje cenowe. Natomiast kasjerka, po odmowie zaproponowanej reklamówki, zapakowała zakup do woreczka. Czasem warto ”zajrzeć” do sklepu, który zwykle się mija.
Znam wrocławski Auchan i chętnie robię tu zakupy. W dniu 4 grudnia, na wejściu oferowano liczne świąteczne artykuły, w sklepie eksponowano mikołajkowy czas, obok standardowego zaopatrzenia. Było tu dużo miejsca w obszernych alejkach, doświadczyłam uczynności pracowników, na regałach panował ład i porządek ekspozycyjny, widoczne były liczne promocje cenowe i oznaczenia dla programu ”Skarbonka”, od którego, kasjerka Ania, rozpoczynała swoje czynności. Organizacja kasowa, przewidywała różne okoliczności - samoobsługę, osoby uprzywilejowane, niewielką ilość sztuk zakupów oraz ogólnodostępne stanowiska. Ta placówka Auchan, niezmiennie, doskonale funkcjonuje.
Już jakiś czas temu, upatrzyłam w Pepco (innej placówce) artykuł, nadający się na prezent Mikołajkowy, ale do jego kupna, musiałam ”dojrzeć”/nabrać przekonania. 2 grudnia, zajrzałam tutaj, artykuł był dostępny, więc dokonałam zakupu. Sklepy Pepco, to takie placówki, gdzie można kupić różnorodne artykuły, zarówno zabawki, jak i, np. naczynia czy odzież. W tym sklepie zastałam ład i porządek oraz przyjazną obsługę. Jak w żadnej dotąd, placówce tej sieci, kasjerka, po zaproponowaniu mi płatnej reklamówki, zakupione artykuły, włożyła do zwykłej, foliowej jednorazówki. Coś, chyba poprawia się w Pepco, może to zasługa krytyki, na jaką pozwalałam sobie (jakiś czas temu), może to przypadek, a może inne aspekty, takiego działania. W każdym bądź razie, jest to pozytyw – nie trzymałam zakupu, bezpośrednio w ręce czy luźno wrzucony do torebki.
Gdy robię zakupy sklepach H&M-u, sa one udane i sprawiają mi radość. 2 XII, zajrzeliśmy do tej, opolskiej placówki w CH Karolinka, gdzie ”królował” aktualny sezon, w większości asortymentu. Tak się złożyło, że każdy z nas, upatrzył coś dla siebie i każdy sprawił sobie przyjemność, poprzedzoną przymiarką. Liczne kabiny, umieszczone w jednej części sklepu, umożliwiły to. Kasjerka poinformowała także, o możliwości zwrotu, dokonanego zakupu, który zapakowała w firmową, ekologiczną torbę, nieodpłatnie. Klienta traktuje się poważnie i w pełni profesjonalnie, dając mu możliwość, spokojnego ”przemyślenia”, dokonanych zakupów. Placówka dba o wszelkie wygody klienta, także o komfort przestrzeni w sklepie, że o ładzie i porządku, także prezentacyjnym, nie wspomnę, szerzej.
Sprawna obsługa, przyjazna atmosfera, propozycje dodatków zakupowych, świeżo smażone, chrupiące ”kąski” kurczaka, estetyczne stanowisko obsługi. Nad wszystkim czuwała Dorota, pracownik stanowiska kasowego, miła i uśmiechnięta, zadbana, szanująca kupującego, przed południem, 2 XII. Krótka wizyta, podyktowana konkretnym zakupem, przebiegła w sposób, w pełni – zadowalający, zasługujący na wysoką ocenę, w moim odczuciu.
W ostatnim czasie, zakup specyfików leczniczych, (jeśli jest taka potrzeba), dokonuję w aptece Centrum. Jest tu bardzo miły personel obsługowy, chętnie doradzi lub zaproponuje tańsze zamienniki. To nowoczesna w wyglądzie, apteka, bardzo jasna, czysta i estetyczna. Choć zakup leków nie należy do przyjemnych i oczekiwanych działań, to jednak, wizyta tutaj, jest przyjemnością. Organizacja placówki, daje takie poczucie, pod każdym względem.
Tego samego dnia, w tym samym mieście i w takiej samej placówce, to raczej się nie zdarza, przynajmniej mi. Ale, 27 XI, gdy byłam w Kauflandzie, musiałam też, wstąpić do sąsiadującej tutaj, stacji paliw Orlenu, choć nieco wcześniej, w innej części miasta, zaliczyłam taką wizytę, wtedy ”czysto” motoryzacyjną. To niewielka, uporządkowana placówka z pachnącym, higienicznym WC i możliwością wjazd/wyjazd – 3 opcje: wprost z obszaru marketu i dwa od ulicy wiejskiej. Cokolwiek mało, jest tu miejsca do parkowania, poza stanowiskami, gdy tankowanie nie jest celem wizyty, ale na krótko da się ”zrobić”. Zrobiłam drobne zakupy w sklepiku, gdzie obsłużyła mnie Ewa, miła i grzeczna pracownica, oferująca dodatkowe artykuły, która zadbała o przyjemną atmosferę obsługi.
Znów, z przyjemnością zawitałam do Kauflanda, znów zrobiłam wygodnie, udane zakupy, doświadczając, bardzo poprawnej organizacji placówki, bogato i różnorodnie zaopatrzonej, z licznymi promocjami (27-go, także mikołajkowo świątecznymi) i profesjonalnym personelem, zarówno na hali sklepu, jak i podczas obsługi kasowej. Tu kasjerka (Anna) nie pytała czy klient chce punkty-naklejki, w aktualnym programie/zabawie, każdemu wręczała ilość, zależną od kwoty zakupu.
Dziękujemy za zgłoszenie obserwacji na temat naszego marketu w Oławie. Opinia naszych Klientów na temat funkcjonowania sklepów Kaufland oraz jakości naszych produktów jest dla nas bardzo ważna. Pozdrawiamy, Kaufland Team
Bardzo wytworny sklep...
Bardzo wytworny sklep z firankami, obrusami, poduszkami ozdobnymi, tkaninami i licznymi, dekoracyjnymi dodatkami wykończeniowymi. Tu można kupić lub zamówić elementy dekoracyjno użytkowe do mieszkania. W tym sklepie można zmienić wygląd własnego lokum. Szalenie przyjemna obsługa, uczynna w praktycznych poradach z troską o zadowolenie klienta, kobieta znająca się na rzeczy. Polecam ten sklep, jeszcze tu zajrzę, tu znalazłam to, czego bezskutecznie szukałam w innych placówkach, tej samej lub pochodnej kategorii.
Ta wizyta, uświadomiła mi, że nie można mieć ”całkowitego” zaufania do pracowników podjazdu i należy kontrolować, wykonalność życzenia. Nie dość, że pierwszy raz tutaj, trafiłam na pracownika przy dystrybutorze, to jeszcze, młody mężczyzna Wojtek, był prawie dokładny w swoich czynnościach i wlał – prawie oczekiwaną ilość paliwa, a ja nie sprawdziłam tego, od razu – mój błąd. To jego prawie, może pozbawić klienta, np. dodatkowych punktów Vitay (mnie pozbawiło), ale co mu tam. Ponadto, jego postawa to minimum obowiązkowości, nic ponad standard. Na wielu Orlen-ach bywam, na niewielu obserwuję, takie minimum zaangażowania na podjeździe. Jeśli ten Orlen w Oławie, zestawię z placówką w Opolu na wrocławskiej – dzieli je ”przepaść”. Tam pracownik, wręcz pyta czy uzupełnić płyn w spryskiwaczu, tutaj stał i patrzył, jak sama to robiłam. Tam pracownik nie pyta, czy przemyć szyby, robi to sam od siebie. Tu, zapewne jest to nie do pomyślenia – nie wiem, dość rzadko tu bywam, tylko wnioskuję. Znacznie przyjemniej prezentowała się obsługa w sklepie – miła, grzeczna, uśmiechnięta Patrycja. Ogólny wygląd nie budził zastrzeżeń, co do czystości, sprawności urządzeń, ale dostępność paliw – już tak, 27 XI brakowało ON Verva, niestety.
Choć zakupy w tym EKO, robię, niemal codziennie, jednak ostatnio, znacznie rzadziej zamieszczam opinie. Uważam tę placówkę, za dobrze zorganizowany sklep, zarówno pod względem zaopatrzenia czy funkcjonalności, jak i podejściu do klientów. Personel sklepowy stara się o utrzymanie, w miarę wysokich standardów w jakości, dbając, m.in. o sprawność obsługi detalicznej, aczkolwiek jedna kolejka w części – wędliny, mięso, sery, jest kiepskim rozwiązaniem. Człowiek chce kilka plasterków sera żółtego, musi czekać, czasem w długiej kolejce, dlatego częściej kupuję tu, jedynie mięso, a reszta – przy okazji. W tym względzie inne sklepy, lepiej wypadają, EKO nie jest dla mnie, jedyną placówką zakupową. Natomiast, obsługa kasowa – wystarczy 3 osoby, aby przywołać kolejnego kasjera. Zagadnięcie pracownika na sklepie, skutkuje natychmiastowa uczynnością.
Orlen w Oświęcimiu, był dla nas, jednym z przystanków na trasie, gdzie zatrzymaliśmy się, w czasie naszej podróży 21 listopada. Jak to w podróży, korzystaliśmy z różnych ofert, których dostępność była możliwa. Co do czystości i estetyki – było, prawie idealnie. Co do cen – standardowo, jak to na Orlen-ach. Co do organizacji – przestrzennie w sklepie/kasie, dostępne/czynne były dwa stanowiska kasowe, w obsłudze - Sylwia i Marzena, dbające o sprawność rotacji klientów. Sylwia proponowała dodatki do kawy, polecała zimowy płyn do samochodu, była miła i uprzejma. Marzena przygotowała przekąski. Obie wyglądały schludnie i elegancko w odzieży firmowej i prezentowały kompetencje względem obsługiwanych. To był stosunkowo krótki postój, sprawna organizacja, pozwalała na to.
Opłata za parkowanie przy Zamku w Niedzicy to autentyczne, bezduszne zdzierstwo, bo zwiedzanie zamku można odbyć spokojnie w ciągu pół godziny, w mocno naciąganym czasie – godzina, a zapłacić trzeba 10 zł i w dodatku, parkingowy oznajmił, z rozbrajającą szczerością, że jest to opłata całodniowa, jakby na zamku było, co niemiara atrakcji. Zwróciłam panu uwagę, że to przesada, a pan zaczął coś mówić, że można zostawić samochód i sobie pójść na cały dzień, a latem to zostawiają samochody i idą na plażę. Panu coś się pokręciło, listopad to nie czas plażowania, w sezonie letnim, niech będzie stosowny cennik, obejmujący, jakieś ”dodatki”/okoliczności, ale nie przy końcówce listopada - 21. Gdy zbieraliśmy się do odjazdu, wjechał samochód z chętnymi do zwiedzania zamku, a gdy parkingowy wymienił cenę kierowcy, ten powiedział, co o niej myśli i wycofał się, uznał, że znajdzie inne miejsce postojowe. Dobrze zrobił – nie dał się ”naciągnąć”. 100m dalej, przy zaporze, można było zaparkować bezpłatnie. Cóż, ”mądry Polak po szkodzie”. Gdy wybierzecie się do Niedzicy, nie parkujcie przy zamku, jest zbyt drogo, jak na krótki czas zwiedzania zamku, a nieopodal, też można zaparkować, a warunki postojowe, może nawet lepsze, bo podłoże mniej wyboiste. Tu, przy zamku, tylko opłata jest konkretnie wysoka, nieadekwatna do oferty czasowej,zwiedzania.
Stacja paliw Orlenu w Jordanowie, była jednym z przystanków, gdzie mieliśmy postój, którego celem był, m.in. zakupy w Stop Cafe, na dalszą drogę, 21 listopada. Co do organizacji obsługi, nie mam zastrzeżeń. Był tutaj pracownik podjazdu, uczynny przy tankowaniu, natychmiast podchodził do samochodu. Było dwoje pracowników obsługi kasowej – Magda i Marek, witali wchodzących, byli grzeczni, mili, uśmiechnięci i elegancko wyglądali oraz profesjonalnie traktowali klientów, a w niewielkim sklepie/kasie, było czysto i aranżacja, była dostosowana do możliwości lokalowych – po środku znajdował się jeden, wolnostojący, niewielki regał i podest z napojami. Gdybym na tym, miała zakończyć opinię, ocena byłaby wysoka, ale korzystałam też z sanitariatu, podobnie jak towarzyszące osoby. WC znajduje się na zewnątrz budynku, więc jest, tak po ”macoszemu” potraktowany, jak to na Orlenach, w takim przypadku bywa. Przyjemne wrażenie na wejściu – miły, kwiatowy aromat powietrza, starł się z brudną, zadeptana posadzką, a karta kontroli czystości, była potwierdzona na godzinę 8-ą, choć minęła 12-a. Ktoś tu, czegoś nie dopatrzył, niestety i przyjemne wrażenie, znikło.
Zamek w Niedzicy, zwany też Dunajcem, zwiedziliśmy 21 listopada. Wyglądał okazale, gdy zbliżaliśmy się do niego – dumnie rozpostarta, na szczycie skały warownia, górująca nad okolicą. Niewiele, jest tam jednak do zwiedzania, natomiast sporo trzeba zapłacić za ten spacer – 12 zł (bez przewodnika). Niewielka część jest udostępniona dla turystów, głównie pomieszczenia zachowane w stanie ”surowym” z namiastką odtworzonej przeszłości, np. sypialnia magnata czy alkowa jego żony, coś w rodzaju muzeum, trochę dokumentów, przedmiotów codziennego użytku. W sumie, zwiedzanie trwało jakieś pół godziny. Najatrakcyjniejszy był widok z tarasu, mieszczącego się na średniej kondygnacji zamku – widok na jezioro, zaporę i zamek czorsztyński na drugim brzegu jeziora. Wyjście na wieżę, najwyższą część warowni, byłoby znacznie ciekawsze, ale nie jest udostępnione. W cenie biletu jest jeszcze wozownia, gdzie stoi kilka bryczek, sań i kareta. Jak na cenę – wielkiej atrakcji na zamku nie ma. Trafiliśmy na grupę z przewodnikiem, więc udało się nam ”podsłuchać”, trochę ciekawostek historycznych, ale to był, jedynie przypadek. Ogólna organizacja, też nie jest najlepsza, bo po zaparkowaniu samochodu, trzeba było wrócić się po bilety, które znajdują się w kasie-budynku przed wjazdem na teren zamkowy i nie ma wcześniej, widocznego oznakowania/informacji. Okienko kasowe stanowi wąska, podłużna szczelina, bardziej przypominająca wlot do skrzynki pocztowej. Radosnym, sympatycznym akcentem, była pani, kasująca bilety, u wejścia do zamku, gdzie równie dobrze, mogłaby odbywać się sprzedaż, bo jest tutaj stosowne pomieszczenie, coś jakby stróżówka/portiernia. W ogólnym ”wyrazie”, nie było źle, ale do rewelacji – daleko. Jak na zwiedzanie samodzielne, zbyt mało jest tutaj tablic z informacją historyczną. Znacznie lepsze wrażenie, zrobił na mnie zamek w Czorsztynie, zwiedzony jakiś czas temu, a ja lubię takie miejsca i nie lubię, gdy mnie trochę rozczarowują.
Warto zatrzymać się na MOP Chechło, przy A4 i nie tylko po to, aby ”rozprostować kości”, ale skorzystać z ofert baru Taurus, który mieści się tutaj i oferuje wiele smakołyków dla podróżnych, na śniadanie czy obiad. Bardzo miła i grzeczna obsługa, wiele dań prezentuje się gorących, na bieżąco w oszklonym urządzeniu/szafie. Inne można zamówić i też dość szybko jest przyrządzane. Polecam szarlotkę, jako deser czy ciastko do kawy, podana na ciepło, z bitą śmietaną – rewelacja, jak domowy wypiek mamy. Do baru, powoli wkracza atmosfera świąt grudniowych – na szybach były już naklejki tematyczne, choć był 21 XI. Panował tu ład i porządek, ale niestety, także dokuczliwa, taka nieswoja cisza. Był wprawdzie podwieszony telewizor, ale nieczynny. Zwykle wypełniał czas oczekiwania, dość często gościmy tutaj, gdy zmierzamy w stronę Śląska.
Mamy z mężem, dwa sprawdzone punkty/placówki w okolicy, gdzie udajemy się extra – na rybkę. Centrala Rybna w Brzegu, jest jednym z nich. Tu świeżo usmażone, różne potrawy z ryb, można kupić, zarówno do spożycia na miejscu, jak i zapakowane ”na wynos”. Ta placówka to coś, rodzaju ”2 w 1”, sklep i bar w pomieszczeniu z wydzielonymi częściami, handlową i konsumpcyjną. Bardzo miła, grzeczna obsługa, dokonana przez starszą panią, odzianą ochronnie, o estetycznym wyglądzie, której komunikatywna postawa i kultura bycia, dopełniały całości atmosfery. Było tu czysto i estetycznie, był też wyczuwalny aromat, rybnego asortymentu, ale to specyfika tej placówki. Smażone ryby są rewelacyjne i zawsze jest wybór, kilku gatunków/nazw.
Archeologia, to bardzo ciekawa dziedzina nauki, jej elementy przewijają się w latach szkolnych, a jej odkrycia dostarczają szerokiej wiedzy o przeszłości historycznej osobników biologicznych, genezie ich powstania. Kości i szkielety, to znaleziska, które zwierają wiele cennych informacji. Szkielet człekokształtny, znaleziony w Etiopii, w 1974 r. nazwano Lucy Australopithecus i jest to dziś, jedno z najcenniejszych odkryć. Właściwie, to archeologia, często coś odnajduje, ale nie często są znaczące znaleziska, Lucy zasłużyła na honor grafiki w dzisiejszym Doodle, w nazwę wyszukiwarki, wkomponowano 3, idące osobniki: czworonożny, pół-wyprostowany i wyprostowany. To 41 rocznica, tego znaleziska. Rocznice nie muszą być ”okrągłe”, aby Google o nich pamiętała, muszą być znaczące. Rolą nauki jest badać, odkrywać, dawać dowody, archeologia to robi i nie ma to związku z światopoglądem, jest niezależną dziedziną. Google jest "potężnym" zasobem wiedzy, z której każdy może korzystać, bez ograniczeń.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.