Ten odzieżowy sklep, to coś w rodzaju, ”2 w 1”, bo jest tutaj także punkt krawiecki z usługami. Mnie jednak interesowały ”ciuszki”, tym bardziej, że tego dnia (19 XI), dość atrakcyjną promocję oferowano – 30% przy zakupie 2 sztuk. Odzież była umieszczona na wieszakach, co dawało swobodę w jej przepatrywaniu. Modne, na czasie fasony i kolory, ale bez zbytniej ekstrawagancji, zarówno aktualne sezonowo, jak i inne. Dość przestronnie jest w sklepie, był ład i panował porządek. Ogólnie – estetyka, dla klientów - dwie kabiny przymierzalni. Obsługa miła i grzeczna, bez natarczywości, z dystansem i kulturą. Stanowił ją młody mężczyzna, choć zajęty porządkowaniem, natychmiast był do dyspozycji, po zagadnięciu.
Jedna rzecz w sklepach Pepco, którą zawsze będę krytykować, to brak minimum profesjonalizmu organizacyjnego, co do końcowej/finalizacyjnej obsługi - opakowania zakupionych artykułów. Kasjer, najpierw proponuje płatną reklamówkę, a gdy klient jej nie chce, przystępuje do kasowania i towar zostawia na ladzie – kliencie wrzuć sobie, gdzie chcesz. Żeby, nawet zwykłych, foliowych woreczków nie mieli – to zwykła amatorszczyzna handlowa, przecież sklep nie ucierpiałby na tym i uszczerbku finansowego nie poniósł, a klient miałby minimum pozytywnego odczucia, finału wizyty. Po udanych zakupach w obficie i różnorodnie zaopatrzonym sklepie, miłym kontakcie z pracownikami, uczynnymi i grzecznymi, końcowa akcja przy kasie - ”doliczyć pani reklamówkę?”, jest jak celowe obniżenie jakości. Nie chodzi o te parę groszy za reklamówkę, chodzi o zasadę etyczną – każdy grosz od klienta wziąć. To nie zdarza się obecnie lub zdarza się sporadycznie, nawet w mniej renomowanych sklepach na rynku, a widać po tym ”drobiazgu” organizacyjnym, że Pepco, jeszcze nie osiągnęło tego ”etapu”. Szkoda, bo wtedy, chętnie dałabym bardzo wysoką ocenę. Taki, niby drobiazg, ale jednak.
Nie tak dawno, prowadziłam dialog z innym obserwatorem na temat tego sklepiku i mieliśmy zgoła odmienne zdania, co, do jakości obsługi. Dlatego, moja wizyta tutaj, choć była standardowa, z zamiarem/oczekiwaniem zakupu, miała także, jakby aspekt dodany – potwierdzić lub nie, zamieszczone wcześniej wpisy/oceny. W dniu 19 XI, od wejścia przywitała mnie sympatyczna pracownica, pani o miedzianych, prostych włosach, elegancka i zadbana. Chętnie służyła radą i pomocą, okazywała dodatki, którymi byłam zainteresowana. W trakcie obsługi, wytworzyła się taka swojska, komunikatywna atmosfera, a niezobowiązujący dialog, przekształcił się w sympatyczną wymianę poglądów, na tzw. babskie dysputy, bo kobiety jak ”sroki”, lubią mniej lub bardziej wyraziste błyskotki. Tak, więc, podtrzymuję moje pozytywne zdanie nt., jakości obsługi w tej placówce, gdzie panował porządek, było przejrzyście i prawie wytwornie. Co do cen, uważam, że torebki są drogie, ale tym rodzajem artykułów, nie byłam zainteresowana.
To, czego nie udało mi się nabyć w Deichmannie, 15 listopada, kupiłam w sąsiednim CCC, choć oba sklepy miały bogaty wybór kozaczków. Jednak tu były takie, jakich oczekiwałam – wysoki obcas, typu szpilka i bez ”powszechnej” platformy. Gdy przymierzałam kozaczki, spośród regałów wyłoniła się pracownica, okazując troskliwość i chęć pomocy. Rozmieszczone siedziska/pufy, dawały możliwość wygody w trakcie przymiarki, tapicerowane miękką tkaniną. Duży, uporządkowany sklep, ma oferty obuwia, torebek i innych pochodnych artykułów dla każdego, bez względu na wiek czy płeć, a także okazję. Mały zawód spotkał mnie przy stanowisku kasowym – nie mogłam otrzymać rabatu stałego klienta, bo nie miałam przy sobie karty, a kasjerka nie miała możliwości odszukania mnie w systemie (tak mnie poinformowała). To nie zdarza się w Deichmann-ie, tam klient nie musi mieć karty przy sobie, aby otrzymać rabat, od tego system informatyczny. W tym względzie, CCC jest słabo zorganizowane. Dbają o klienta, ale, jednak nie w każdym ”calu”.
Deichmann ma dużo różnorodnego obuwia, dla każdego, ale zbytnio ”hołd-uje” aktualnej modzie (w moim poczuciu). Klient, taki jak ja, preferujący klasyczną szpilkę i bez tzw. platformy, tym razem nie znajdzie tu dla siebie, wyboru obuwia- kozaki. No chyba, że jedna, jedyna, dostępna para, okaże się ”strzałem w 10-tkę”, potrzeby. Inne fasony (płaskie czy słupek), bogato i różnorodnie (kolory, fasony, materiał wykonania), prezentowały się w przejrzystości ekspozycyjnej, uporządkowane częściami sklepu – męska, damska, dziecięca. W ostatnim okresie, nie był to jedyny sklep tej sieci, gdzie szukałam kozaków i we wszystkich, była podobna sytuacja – bogato w ofercie, a jednak ubogo, jak dla mnie. Miły, grzeczny, uczynny personel sklepu, nie mógł mi ”dogodzić”, bo zwyczajnie, nie było takiej możliwości. Tu, klienta witano, zaraz po przekroczeniu strefy sklepu, było baczenie na jego obecność i dało się odczuć ”przykrość” głosu, gdy oznajmiano mi, niewielką możliwość spełnienia oczekiwań. Wprawdzie zapraszano mnie - ”za kilka dni”, dając nadzieję kolejnej dostawy, ale tak robi większość placówek, to taka kurtuazja handlowa, w moim odczuciu. Bywałam zadowolona w przeszłości, po zakupach w sieci Deichmann, ale nie tym razem – 15 XI.
Nie było zaskoczenia w 4F, sklepie ze sportowymi artykułami, głównie odzieżą firmową i nie tylko, dla sportowców (m.in. kurtki, spodnie, koszulki, pola, obuwie). Weszliśmy tutaj, by kupić kurtkę zimową dla męża i wyszliśmy z zakupem. Wybór kolorów i fasonów był duży, także rozmiarów nie brakowało, więc wizyta musiała zakończyć się owocnie, tym bardziej, ze były też, ceny promocyjnie obniżone. Bardzo miły i grzeczny personel sklepu – dwoje młodych, uśmiechniętych ludzi (kobieta i mężczyzna), bardzo uczynnych. Przy finalizacji poinformowano nas o sposobie pielęgnacji, tak aby membrany kurtki spełniały swoje przeznaczenie, oferowano też, firmowe produkty do pielęgnacji. Sklep nie należy do tanich, więc mnogość klientów nie była zbyt duża. Jednak za produkty dobrej jakości, warto zapłacić więcej, a 4F jest marką, samą w sobie, sponsorującą kolekcje olimpijskie. To ma znaczenie, to zobowiązuje.
Zdarzało mi się w przeszłości, kupować buty w Deichmannie i nie byłam zawiedziona. Tym razem, moja wizyta nie była owocna, choć były dostępne, właściwe rozmiary. Niestety, miały feler produkcyjny (w moim odczuciu). Zasadą sklepów obuwniczych jest, że wystawia się najmniejszy rozmiar, ja wiedziałam, po jakie buty przyszłam, bo inny sklep tej sieci, sprawdzał dostępność rozmiaru. Z wystawionym butem (duży rozmiar) udałam się do pracownika kasy, który sprawdził i potwierdził dostępność mniejszych rozmiarów, więc udał się ze mną, aby odnaleźć je na półce. Jakaż była moja radość – 3 pary tego samego rozmiaru, ale znacznie przedwczesna. Okazało się, że buty są różne w parach i każda para, prawy but ma znacznie węższy, że wciśnięty na nogę nie pozwalał na żaden komfort. Zawsze jest tak, że lewy trzeba rozbijać, ale noga wchodzi i nie męczy. Tutaj lewy był OK., w prawym, noga ani chwili nie wytrzymywała. Nikt mi nie powie, że jest to normalne. Zgłosiłam to pracownicy, obecnej na sklepie – skwitowała to, obojętnym skinieniem głowy i lekkim uśmiechem, zajęta swoimi czynnościami, układania pudełek Wydaje mi się, że opinia klienta, powinna wywołać inną reakcję, nie spodziewałam się tego po Deichmannie. Byłam bardzo zawiedziona, bo kozaczki ładne, zgrabne, wysoki obcas, takie buty preferuję. Po tej wizycie, tylko wygląd sklepu, nie budził żadnych zastrzeżeń, ale to nie zniwelowało mojego niesmaku wizyty,14 XI.
Dawno już nie zaglądałam do tej hurtowni odzieży, więc z przyjemnością wstąpiłam, mając trochę wolnego czasu. Nie żałowałam, bo m.in. nową garsonkę w atrakcyjnej cenie kupiłam, na wiosnę będzie ”jak znalazł”. To bardzo duży sklep z nową i używana odzieżą, na wagę i wyceniona. Panujący tutaj porządek, pozwala na swoistą wygodę przeglądania. Wszystko jest umieszczone na wieszakach, niestety dość mocno ściśniętych i, zwykle z jednym wieszakiem, inny też się ”ściąga”, to jedyny mankament. Obsługa jest bardzo miła i grzeczna, a zagadnięta pracownica, chętnie służy pomocą, z szacunkiem dla klienta.
To jedna z niewielu, stacji paliw tej sieci, gdzie tankuję samochód. Paliwo jest dobrej jakości i ceny, trochę niższe, niż na wielu innych stacjach województwa. Dodając do tego obsługę, pełną kompetencji z profesjonalizmem traktowania klienta oraz ogólną organizację, z przyjemnością tu wstępuję, będąc przejazdem i nie zawsze, tankowanie jest celem. Tu można wygodnie zaparkować, bo teren jest dość rozległy, można też umyć samochód i odkurzyć, wewnątrz, także zrobić inne zakupy, czy skorzystać z zaplecza sanitarnego, które utrzymane jest w najwyższym standardzie higieny. Ten postój, jak ile innych z przeszłości, zasługuje na uznanie i pochwałę.
W dniu 14 listopada, sklep Auchan ”witał” w pełnej krasie świątecznych/Bożonarodzeniowych artykułów, na wejściu. Choć o tej porze roku, w sklepach, budzi to zawsze moje rozbawienie, to jednak, tego dnia zaowocowało zakupami, bo ceny były tak atrakcyjne, że nie mogłam ”się oprzeć”, choć wcale tego nie planowałam. Wielu klientów, także to robiło. Wszystko było przejrzyście prezentowane w układzie rodzajowym, podobnie wyglądały inne części sklepu, prezentujące pozostały asortyment. Nie korzystałam z pomocy pracowników, więc nie mogę się do tego odnieść, jako tako. Jedynym pracownikiem, który miał kontakt ze mną, była kasjerka, która nikogo nie pytała o kartę ”skarbonki”, ale wiedziała, co należy z nią zrobić, gdy klient ją okaże. We wrocławskim Auchan, to się nie zdarza, tam, obsługa zaczyna się, od witania i pytania o taką kartę. Na obsługę kasową nie czekałam za długo, bo liczność dostępnych kas, skutecznie niwelowała kolejki. Co do tej organizacji, nie można było, mieć zastrzeżeń. W ogólnym odczuciu, zakupy i pobyt, były udane.
Miałam potrzebę tankowania, ale nie skorzystałam, na tym Orlenie, bo ceny mają wyższe, nawet niż miasto wojewódzkie w regionie, więc tę ”okoliczność” zostawiłam na później, na inną stację Orlenu, gdy dojadę do celu. Inne były przyczyny mojego postoju i te, zostały spełnione w stu procentach z obsługą miłą i grzeczną (Ania, Angelika), o przyjemnej aparycji z zachowaniem pełnej kultury. Gdy weszłam do sklepu/kasy, było 2 klientów i czynne było 1 stanowisko obsługi, zaraz jednak, pojawiła się dodatkowa pracownica, która zadbała o płynną rotację klientów. Pod względem organizacyjnym, tej stacji paliw, nic nie można zarzucić, podobnie, jak do ogólnego wyglądu, wewnątrz i na zewnątrz.
Będąc w Deichmann-ie, rozglądałam się, głównie za kozakami i znalazłam, niemal idealnie, odpowiadający mi fason, ale nie mogłam dojrzeć, właściwego rozmiaru. Z pomocą przyszła mi pracownica, która najpierw sprawdziła zasobność sklepu, potem sprawdziła dostępność, mojego rozmiaru w innych placówkach, w okolicy. Taka łączność on-line jest dużym udogodnieniem dla klienta, pozwala zatrzymać go w ”sieci” i tym samym, sprawić mu pełne zadowolenie/spełnienie oczekiwań. Po sprawdzeniu, kazało się, że inny sklep tej sieci, wykazywał posiadanie rozmiaru, upatrzonych kozaczków. Taka informacja, była dla mnie ”na wagę złota”. Sklep jest bardzo duży i świetnie zorganizowany, a pracownicy wykazują kulturę względem klientów i ”wychodzą” naprzeciw oczekiwaniom.
Zdarzało mi się, bywać na tym Orlenie nie raz i pozytywnie kojarzę, jakość obsługi tutaj. 11 listopada, zatrzymaliśmy się na krótko, korzystając z ofert drobnych zakupów i Stop Cafe. To niewielka placówka, zajmująca nierozległy obszar, ale nie było tłoku w czasie naszego przystanku. Panował porządek w każdej części, w której byłam obecna. Klienci przy dystrybutorach, samoobsługowo korzystali z tankowania. Przy stanowisku kasowym była Gosia, miła i grzeczna pracownica, która proponowała mi dodatki zakupowe. Gdy po chwili, weszło dwóch klientów, zaraz pojawiła się druga pracownica, łagodząc czas oczekiwania na obsługę. Nawet w niewielkiej placówce, można zadbać o wzorową organizację, takiej tutaj doświadczyłam.
Po co komu, zimna kanapka w drodze/podróży? Na to pytanie powinna odpowiedzieć placówka Orlenu, przy A4, gdzie nie podgrzewa się wszystkich ofert Stop Cafe, ale oferuje się do podgrzania. Podróżni nie wożą ze sobą kuchenek, podróżni zatrzymują się, aby coś przekąsić. Tu na gorąco, można zjeść, jedynie Hot Doga, to bardzo uboga oferta i w dodatku przy autostradzie. Mieliśmy ochotę na kanapkę z kurczakiem, zadowoliliśmy się, tylko H-Dogiem. Co do atmosfery obsługi – była przyjemna, nawet z brakiem możliwości podgrzania kanapki, co p. Małgosia oznajmiła z uśmiechem, grzecznie, ale, mimo wszystko, nie było satysfakcjonujące. Pan Wojciech dokonał obsługi kasowej, proponował do kawy ciasteczko, zaoferował przysługującą zdrapkę, nowej zabawy Orlenu. Na kulturę traktowania klienta, nie mogę narzekać, ale inne aspekty, pozostawiają wiele ”do życzenia”. To mała placówka, także obszarowo, więc komfort, jest w pewnym stopniu, ograniczony. Przy 6-ciu samochodach był już mały tłok. Sklep/kasa, to też niewielki budynek i wewnątrz, także niewiele osób się mieściło.
Bardzo dużo różnorodnego zaopatrzenia, pozwala na udane zakupy w Auchan. Można mieć drobne uwagi do niektórych pracowników obsługi na sklepie, ale można też, na to ”przymknąć oko”. Dużo promocji i zachęt dla klientów, trochę wyprzedaży i sporo przestrzeni, dla poruszania się. Dość dobrze, była zorganizowana obsługa kasowa, a szczególnie, wydzielenie kas dla osób, mających niewiele sprawunków (do 15 sztuk), co bardzo mi się przydało, bo trafiłam na czas wzmożonych zakupów sobotnich (7 XI) i spore kolejki, były do licznych, czynnych stanowisk kasowych. Co do ładu i porządku – bardzo różnie kształtowało się to w działach. Były przejrzyste, ale były też, zastawione wózkiem z porozwalanymi kartonami i foliami. Nienagannie wyglądał dział warzyw i owoców oraz kosmetyczny. Przestrzennie i estetycznie, było także na wejściu, gdzie prezentowano wyprzedaże. Moja wizyta była zamierzona, co do artykułów, więc zakupy były udane.
Takt, kultura i przyjemny, krotki pobyt, bo zakupy na 7 listopada, miałam zamierzone. Jednak, niezależnie od tego, sprzedawca Tina, proponowała dodatkowe produkty, będące aktualnie, w specjalnie niskich cenach. Ta placówka jest wzorem obsługi klienta, tu kupujący nie czuje osamotnienia, tu kupujący jest najważniejszy, łącznie z jego zadowoleniem. Gdy obsługiwała mnie Tina, Basia zajęła się inną klientką i jej oczekiwaniami. Sklep jest niewielki, lśniący z poblaskiem zieleni, a pracownice miały na sobie zielone, firmowe fartuszki, fantazyjnie szyte, bardzo twarzowe. Pomysłowe rozmieszczenie kosmetyków, pozwala na wygodę, w tej, stosunkowo niewielkiej placówce. Klienta wita się z uśmiechem i podobnie żegna. Profesjonalna obsługa, to pewność, że klient może tu wrócić. Miłe drobiazgi/upominki dla stałych klientów, są tutaj normą.
Zdarza mi się tankować samochód, na tym Orlenie, ale nie zdarzyło mi się, aby wyręczył mnie pracownik podjazdu, nie mam szczęścia trafić na kogoś takiego, gdy jest potrzeba tankowania, choć przy innych okazjach pobytu, widuję tutaj pracownika stanowiskowego. W dniu 5 listopada, obsłużyłam się sama, są tutaj 3 ciągi, dwustronnych dystrybutorów, więc mogłam to zrobić od razu, mimo innych tankujących. W otoczeniu stacji paliw było czysto, podobnie wyglądał sklep/kasa, gdzie jedna z pracownic, korzystając z wolnej chwili, dopełniała zabiegów czystości. Przejrzystość prezentacji, artykułów handlowych, dawała pełny ich przegląd, klientowi. Obsługa sprawna i miła, pani Krystyna – bardzo sympatyczna, a atmosfera przyjemna. Eleganckie i uśmiechnięte pracownice, to dwie panie, którym kultura ”słowa”, nie była obca.
Przy okazji zakupów w Kauflandzie, zatrzymuję też, przy stoisku sklepikowym, cukierni Grabarczyk. Choć mają drogie wyroby, zawsze jakiś ”łakoć” kupię, bo niektóre, są szczególnie smaczne, np. małe eklerki czy trapeziki z adwokatem. W dniu 5 listopada nic nie wzbudziło moich, nader negatywnych odczuć, bo 2 panie sprawnie się ”uwijały”. Jedna podawała wyroby, druga zajmowała się, ich kasowaniem – to właściwy podział obowiązków:, kto inny do pieniędzy i kto inny do wypieków. Panie estetycznie wyglądały w swoich, niebiesko białych fartuszkach, były uśmiechnięte i grzeczne z kulturą słowa na ustach. W ofercie handlowej są tutaj nie tylko wyroby cukiernicze, także standardowe pieczywo, codziennej potrzeby. Sądząc po ilości klientów, pieczywo cieszy się lokalnym uznaniem, chyba nawet większym niż w Kaufland, bo wielu klientów, odchodząc od kasy marketu, pieczywo, tutaj właśnie kupowali. Samo stanowisko obsługi było uporządkowane, a prezentacje wyrobów, nie budziły zastrzeżeń estetycznych. Natomiast zastawienie (jakieś wypełnione skrzynki) za ladami, pod nogami pracownic, można by, usunąć z pola widzenia klientów.
Chętnie ”zaglądam” do każdego Kaufland-a, gdy jestem w pobliżu i niekoniecznie po jakieś, zamierzone zakupy. 5 listopada miałam okazję, jakby ”namacalnie” doświadczyć realizacji, jednego z komunikatów, który popłynął z nagłośnienia sklepu. W czasie, gdy tu byłam, było też sporo klientów i kasy, ledwie ”ogarniały” ten stan. Nim zdecydowałam/stanęłam do jednej z kolejek, ”popłynął” komunikat, przywołujący pracownika na linię kas i już się ”rozładowały”, nieco ogonki. Bardzo sympatyczna okazała się pani Agnieszka, widać po stroju – pracownik, standardowo nie-kasowy (błękitna bluzeczka). W sklepie, trochę mnie rozbawiły artykuły Bożonarodzeniowe, wyglądały komicznie w sąsiedztwie zniczy, a jeszcze Andrzejek nie było. Ale handel swoje prawa ma, więc mi to nie przeszkadzało, jednak trudno było, oprzeć się wrażeniu komicznego zdziwienia. Skorzystałam z pomocy pracownika na sklepie, od razu był uczynny. Szczególnie ucieszył mnie zakup Rogali Świętomarcińskich, wprawdzie nie tanich, ale bardzo smacznych. W sklepie było wiele promocji (np. szklane salaterki – bardzo atrakcyjne ceny) i niektóre okazały się przydatne. Panowały - ład i porządek organizacyjny, dające swobodę i komfort pobytu.
Dziękujemy za zgłoszenie pozytywnej obserwacji na temat naszego marketu w Oławie.
Bardzo nam miło, iż Pani opinia na temat funkcjonowania naszego marketu jest pozytywna, i mamy nadzieję, że dzięki naszej urozmaiconej ofercie, wysokiej jakości produktów i niskim cenom pozostanie Pani nadal naszą Klientką.
Pozdrawiamy, Centrum Obsługi Klienta
.
Listopad, to czas...
Listopad, to czas na zmianę opon sezonowych, a ten zakład ma bardzo duży wybór, zarówno nowych, jak i wtórnego odzysku. Nie tylko to, było powodem wizyty, załatwionej sprawnie, w miłej atmosferze pracowników, osób o radosnym usposobieniu, którym, luźna” rozmowa z klientem, w żaden sposób, nie zakłócała wykonywanych czynności. Tutaj załatwia się, jednocześnie 3-4 klientów (zależnie od problemu), więc organizacja sprawności, pozwala na zadowolenie. Zawsze widzę tu ”ruch w interesie”, nie tylko w czasie wizyt, także, gdy przejeżdżam obok. To dowód, także tego, że Wan Gum cieszy się dobrą opinią, a wizualnie prezentuje się bez zarzutów.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.