Magda, Anna lub Wanda – zakłócenia na łączach telefonii komórkowej nie pozwoliły mi jednoznacznie określić imienia konsultantki tego Towarzystwa Ubezpieczeniowego z ramienia którego zadzwoniła do mnie pracownica biura obsługi w sprawie polisy OC dla mojego samochodu. Dane kontaktowe do mnie uzyskała z portalu kalkulator.pl, gdzie je zostawiłam w nadziei otrzymania kilku ofert do wyboru. Bardzo pretensjonalnym tonem poprosiła o kilka danych i przestawiła ofertę cenową przy mojej 60 % zniżce – 454,00 zł i zapytała: czy decyduje się pani?. Dopytałam o NNW – 50,00 zł padło w odpowiedzi – razem 504,00 zł i pytanie: czy mogę wystawić polisę? Żadnych dodatkowych przekonywujących słów zachęty, nawet propozycji rozważenia przedstawionej oferty. Pracownicy raczej bardziej zależało na odbyciu rozmowy (takie moje wrażenie) niż zainteresowaniu „skutecznym” klientem. Raczej wysłałabym ją na szkolenie niż zatrudniła do „budowania” bazy klientów. Zapytała jeszcze czy może zachować dane do przetwarzania, odmówiłam. Na polisę też nie zdecydowałam się bo miałam już w zanadrzu inną firmę wiec wymijająco powiedziałam, że się zastanowię. Usłyszałam „suche, oziębłe, bez brzmienia” dowidzenia i rozmowa się skończyła. Jedna z gorszych, jeśli nie najgorsza obsługa telefoniczna, oferta cenowa też mało atrakcyjna.Jedynie czas obsługi maksymalnie krótki ale informacje skąpe, raczej dopytywać trzeba niż oczekiwać maksimum. Brak wiedzy z zakresu obsługi, kompetencji w zachowaniu i całe szczęście, że wyglądu przez telefon nie widać, a może szczęście bo ocena byłaby wyższa.
Janusz, Tomasz czy Arkadiusz, raczej trudno mi jednoznacznie określić imię tego konsultanta, który zadzwonił do mnie z ofertą polisy OC dla mojego samochodu i tak właściwie nie ma to większego znaczenia, ważniejsza jest propozycja jaką mi przedstawił ten miły, sympatyczny i bardzo uprzejmy ton głosu. Dane kontaktowe do mnie uzyskał z portalu kalkulator.pl, gdzie je zostawiłam. W krótkiej (niespełna 10 minutowej) bardzo konkretnej i rzeczowej rozmowie uzyskałam wszelkie dane, które mnie interesowały i cena polisy też okazała się być atrakcyjna – 360,00 zł (OC, Mini Assistance) + 60,00 zł NNW co łącznie dało mniejszą kwotę niż moja obecna polisa, przy maksymalnych zniżkach jakie posiadam dla samochodu o pojemności 1,6 CL. W dodatku przeliczył składkę do danych mojego męża, który jest współwłaścicielem pojazdu, ale ze względu na zawód i o wiele dłuższy czas posiadania prawa jazdy ma dodatkowe atuty. Pełen profesjonalizm obsługi dla zadowolenia klienta – wybór możliwości maksymalnego zadowolenia. Ponieważ był to pierwszy konsultant, który zadzwonił do mnie z pośrednictwa w/w portalu nie zdecydowałam się od razu bo chciałam porównać inne oferty, umówiliśmy się na kolejną rozmowę na 29 – go listopada. Konsultant „podszedł” do tego z pełną wyrozumiałością i obiecał zadzwonić - zachowanie godne naśladowania, szkoda, że wyglądu przez telefon nie da się ocenić. Choć nie zdecydowałam się jeszcze na złożoną ofertę, obsłużono mnie „super”
Jakoś nie miałam pomysłu na drugie danie dzisiejszego obiadu więc w drodze z pracy postanowiłam wstąpić do tego sklepu i sprawdzić czy oferty handlowe pomogą mi sprecyzować koncepcję. Pomogły – łopatka wieprzowa b/k 10,99 zł/kg to prawie idealny pomysł na kotlety mielone w dodatku ekspedientka Monika „dogodziła” moim oczekiwaniom co do odpowiadającej mi sztuki odkrojonego mięsa, zmieliła na maszynce i już byłam prawie „szczęśliwa” bo przyrządzenie w domu to tylko „chwila” czasu i rodzina będzie też zadowolona. Szybko do kasy, dwie osoby przede mną więc czekać też nie musiałam długo. Kasjerka Aleksandra, dziewczyna o miłym wyglądzie, sympatyczna twarz i przyjemny ton głosu ubrana w koszulkę firmową sklepu uśmiechem i przychylnym nastawieniem obsługiwała każdego klienta. W pobliżu kasy coraz więcej artykułów mikołajkowych – słodycze, zestawy, maskotki etc, wszystko oznaczone metkami. Dookoła porządek. Gdy za mną ustawiły się jeszcze trzy osoby do sąsiedniej kasy przyszła druga pracownica. Widać mają „oko” pracownicy na wszystko w tym sklepie i dbają o to aby klient był zadowolony i nie musiał zbyt długo czekać na obsługę, to się chwali.
Chyba powinnam się ucieszyć bo Pb 95 nie podrożała od poprzedniego tankowania 5,44 zł/litr, to obecnie raczej rzadkie zjawisko. Do czego to doszło - zadowolenie nie z ceny (bo i tak wysoka) tylko z braku podwyżki. Zatankować można swobodnie na tej stacji bo ilość stanowisk z dystrybutorami jest tu wystarczająca i do każdego można swobodnie podjechać. To co jednak mile mnie zaskoczyło to poprawiony (wreszcie) komfort korzystania z WC na tej stacji – wstawiony zamek do drzwi, nareszcie ktoś poszedł po rozum do głowy i „strasząca” dziura po zepsutym zamku wypełniona została sprawnym urządzeniem. Lepiej późno (chyba po trzech miesiącach) niż wcale. W toalecie czysto jak być powinno, dostępne wszystkie niezbędne elementy: woda bieżąca, papier, ręcznik jednorazowe, lustro czyste, karta kontroli czystości bieżąca. Dwie kasy do obsługi czynne, pracownice uśmiechające się do klientów miłym tonem głosu, z uśmiechem na twarzy. Mnie obsłużyła niewysoka dziewczyna, właściwie drobnej budowy, ubrana w koszulę firmową i apaszką na szyi, przesłaniającą identyfikator, przypomniała o karcie Vitay na punkty za paliwo i na zakończenie obsługi życzyła miłego dnia – to tylko słowa ale jakże podtrzymujące dobry nastrój po odejściu od stanowiska. Krótka wizyta, sympatyczna obsługa – czy można chcieć więcej?
Na papierowe ręczniki wkurzyłam się w Biedronce więc podjechałam do EKO bo nieraz mijałam tu sektor z tym asortymentem ale nie byłam zainteresowana. Gdy weszłam do sklepu od razu udałam się do właściwego działu bo to był główny i w zamiarze jedyny cel wizyty. Przeszłam przez cały sklep, mijając półki z uporządkowanymi artykułami oznaczonymi metkami z informacjami o nazwie i cenach. Miejsca było sporo bo godzina już późnawo-sobotnia toteż klientów była liczba w umiarkowanej ilości – na pewno ponad 10 osób ale mniej niż 50. Szybko dotarłam do właściwego działu z koszyczkiem i moje oczekiwanie zostało zaspokojone bo ręczników było sporo do wyboru w cenach różnych, zależnie od producenta i wielkości rolek też zróżnicowane. Ja wzięłam takie, które pasuję do mojego uchwytu w domu 2,99 zł/ opakowanie 2 sztuk, to ciut drożej niż w Biedronce (o 1 zł) ale wielkość mi odpowiadała i jakość też nie była gorsza. Przy okazji wzrok mój zatrzymał się na woreczkach śniadaniowych 1,49 zł/opakowanie, a jak woreczki to też papier śniadaniowy 1,29 zł/opakowanie. Tak więc jeden cel zakupowy rozszerzył się do trzech. W kasie pracownica Jola, bardzo sympatyczna dziewczyna,w odzieży firmowej (już nieco wysłużonej ale czystej) proponowała słodycze w promocyjnej cenie, reklamówkę, starała się jak mogła dogodzić klientowi, pomnożyć zbycie towaru, postawa zasługująca na uznanie. Szybko, sprawnie i bez przedłużanie pobytu mnie obsłużyła i jeszcze parę niezobowiązujących, miłych „słów” ze mną „zamieniła”.
Moje oczekiwania co do zakupów w zasadzie zostały spełnione, gdyby nie jeden fakt – zmiana, innowacja czy jak to inaczej nazwać, zeźliło mnie nie na żarty. Zawsze kupowałam biedronkowe ręczniki papierowe w paczkach po 4 rolki – chłonne, wygodne i dopasowane do uchwytu. Dziś zdziwienie i niezadowolenie – ktoś wymyślił aby te same ręczniki pakować po dwie rolki tylko o wiele grubsze 3,99 zł/opakowanie (cena b/z), jak dla mnie to oferta nie do przyjęcia, nowego uchwytu nie będę kupować, niech sobie sam używa tego artykułu ten kto takie rozwiązanie wymyślił. To oczywiście tylko moje zdanie, mam do niego prawo. Póki tego nie zmienią, ja poszukam w innej placówce tego asortymentu. Pewnie jeden niezadowolony klient nie będzie miał znaczenia. Inna rzecz natomiast mnie zaintrygowała, mianowicie płyn do szyb zapobiegający zaparowywaniu szyb 3,49 zł/opakowanie 0,75 l – cena i oferowana jakość godne uwagi więc wzięłam. Pozostałe ceny zakupów, które zrobiłam, jak zawsze zadawalające, nie raz o tym pisałam, dziś powtarzać nie będę. W sklepie porządek, przejścia w alejkach sporo, pracownice też przyjaźnie nastawione. Kasjerka Agnieszka – pełen profesjonalizm w podejściu do klientów, po skończonej obsłudze sympatycznym głosem zaprosiła na ponowne zakupy.Obsługa sprawna i miła. Przed sklepem też jak należy: wózki w boksie uporządkowane, kosz-popielnica wystawiony, w gablocie informacje promocyjne, na szybach plakaty reklamowe. Jedynie te nieszczęsne ręczniki – może będą się sprzedawać ale ja nie miałam wyboru, pojechałam do innej placówki.Personel nie zawinił ale centrala powinna raczej poszerzyć ofertę a nie ją zamienić.
Całkiem fajną akcję zdrowotną zorganizował dziś ten market – każdy klient za darmo mógł sobie zmierzyć ciśnienie krwi i poziom cukru – to takie prospołeczne podejście do klientów a pracownicy sklepu –kasjerki każdego klienta zachęcały do skorzystania z tej oferty. Sama też skorzystałam gdy zrobiłam drobne zakupy bo sympatyczna kasjerka Marta, przy okazji obsługi zachęcała a odchodząc od kasy zaraz było stanowisko dwóch pracownic medycznych, tez miłego usposobienia i przyjaznego nastroju. Ludzi w sklepie niemało, każdy coś wybierał z ofert zakupowych. Ceny takie różne np. skrzydełka z kurczaka 5,55 zł/kg (cena dobra, promocyjna), porcje rosołowe 2,70 zł/kg (to sporo jak na szkielety z kurczaka), chleb 0,5 kg 1,47 zł/bochenek (tanio), kawa Jacobs droga bo ponad 22 zł/opakowanie 0,5 kg, woda nagazowana 0,79 zł/butelka 2 l (bardzo tanio) i tak wymieniać by można bez końca z różnym komentarzem do każdego artykułu. W sklepie porządek: wózki poustawiane zaraz przy wejściu, koszyczki dostępne, podłoga czysta, towar poukładany i oznaczony. Pracownicy widoczni, każdy w odzieży firmowej sklepu zajęty swoimi obowiązkami co nie przeszkadzało im w pomocy klientowi, jeśli miał takie życzenie. Ogólnie nie ma się co czepiać no i akcja zdrowotna na 5+.
Musiałam sobie dotankować samochód więc wstąpiłam na tą stację po drodze. Bez problemu podjechałam pod jeden z dystrybutorów i zanim zdążyłam wysiąść już przy aucie stał pracownik podjazdu gotowy do wyręczenia mnie w tej czynności, podałam mu tylko ilość benzyny (5,44 zł/litr – drogo) jaką powinien mi wlać. Taką ofertę lubię bo unikam wtedy zjawiska rąk cuchnących paliwem. Udałam się do kasy w sklepiku, tam pracownice Kasia i Agnieszka, młode, sympatyczne dziewczyny; jedna kasowała, druga przygotowywała ciepłe przekąski. To dobre rozwiązanie, każdy ma swoje zadania i ich pilnuje. Standardowo dla mnie (jak to w drodze) wzięłam Hot Dogi 2,49 zł/szt. (dla rodziny też), wodę mineralną Żywiec 1,89 zł/butelka 0,5 l, bo ma dodatkowe punkty Vitay (200 za 2 butelki), przy tej cenie to oferta lepsza niż na paliwie. Nie wiem czy 10 minut trwała moja wizyta bo jakoś upływu czasu nie odczułam. W sklepiku czysto, swobodnie można poruszać się między dwoma regałami środkowymi, obsługa tez sympatyczna, każdy uśmiechnięty i przyjaźnie nastawiony do klienta. Pracownicy ubrani stosownie do przypisanych im czynności: na podjeździe w kombinezonach roboczych, w sklepiku elegancko w strojach firmowych. Gdyby jeszcze cena paliwa była niższa.
Na moją komórkę przyszedł dziwny dla mnie sms przypominający o terminie i dacie spłaty raty do podanego numeru umowy. Nie mam u nich żadnych zobowiązań, klientem ich nie jestem więc zdziwienie i adrenalina mi podskoczyły. Zadzwoniłam na nr telefonu znaleziony w Internecie i po „wędrówce prowadzonej przez automatycznego lektora uzyskałam połączenie z konsultantką Patrycją. Powitała mnie miłym, serdecznym wręcz przyjaznym tonem głosu co w jakiś sposób złagodziło moje wewnętrzne napięcie. Wyjaśniłam powód mojego kontaktu, pracownica sprawdziła i okazało się, że moje konto w tym banku jest zupełnie czyste, zaraz przeprosiła kilkakrotnie, mówiąc że może to być jakiś błąd, poinformowała o sporządzeniu notatki, którą prześle dalej i przepraszała bardzo, serdecznie, dało się wyczuć, że jest jej zwyczajnie głupio za zaistniałą sytuację a informację, którą otrzymałam poprosiła abym zignorowała. Jej zachowanie jak najbardziej poprawne i na miejscu, choć żadnej winy za to nie ponosi. Rozmowa trwała raptem kilka minut, była bardzo sympatyczna choć dotyczyła nieprzyjemnej sprawy. Pracownica pożegnała mnie życząc miłego wieczoru i na koniec jeszcze raz przepraszała.Zachowanie OK, wiedza bez zarzutów, czas obsługi-natychmiast. Mam nadzieję, że więcej takiej niespodzianki nie doświadczę, choć błędy i pomyłki są nieuniknione.
Ten sklep sąsiaduje z EKO w którym niewiele kupiłam więc pomyślałam, że tu uda mi się uzupełnić braki. Udało się – kupiłam więcej niż planowałam a przede wszystkim bardzo tanio, jak na ten typ artykułów, kupiłam paterę szklaną, dwupoziomowa 14,99 zł/sztuka. Były dwie wersje do wyboru: z talerzami okrągłymi i kwadratowymi. Super cena, super okazja, super zakup. Udało mi się też kupić coś z kurczaka na rosół – tzw. ćwiartka 5,99 zł/kg, to ciut drożej niż w Eko (jakieś 20-30 groszy) ale tam już nie było tego towaru. Wzięłam na próbę też gotowe surówki 2,49 zł/opakowanie 350 g i jak się później okazało warto było. Poza tym reszta standardowych zakupów w cenach jak najbardziej przyjaznych i godnych uwagi o czym nie raz tu pisałam – warzywa, makaron. Dużo czasu spędziłam przy koszach z artykułami przemysłowymi, które sobie przeglądała, tu też paterę wypatrzyłam, zanim ją wzięłam pracownica Gabrysia pomogła mi ją złożyć a potem powrotem spakować, abym wizualnie oceniła jej wygląd. Pracownicy tutaj są bardzo pro-kliencko usposobieni i żaden klient nie jest chyba zbywany, bynajmniej mi się to nie zdarzyło. W sklepie czysto w każdym jego sektorze – warzywa, pieczywo, słodycze, napoje itd. W kasie pracownica Ilona, równie miła, sympatyczna i uśmiechnięta, podobnie jak Gabrysia. Czasu trochę spędziłam w sklepie ale na własne życzenie bo sobie przeglądałam to i owo, natomiast do kasy właściwie nie czekałam długo bo dwóch klientów przede mną było. Na koniec kasjerka Ilona zaprosiła ponownie na wizytę w tej placówce.
Od jutrzejszego święta 11 listopada zaczyna się tzw. długi weekend dla wielu osób i nawet EKO nie sprostało tej okoliczności, towar jakby „wymiotło” ze sklepu – na mięsnym stoisku nic nie było, dosłownie nic za wyjątkiem światła – chłodnie wysprzątane w pełnym tego słowa znaczeniu. Jedyne co udało mi się kupić z potrzebnych artykułów to ciasto 17,99 zł/kg i farbę do włosów 11,99 zł/sztuka. Pozostałe artykuły na półkach nie były w kręgu moich zainteresowań, jedyne co mogłam podziwiać to porządek i ich wyeksponowanie bez zastrzeżeń. Zaczęły się pojawiać już artykuły mikołajkowo-świąteczne, umieszczone blisko kas. Pracownicy widoczni w strojach firmowych sklepu, uśmiechający się do klientów. Kasjerka Jadzia, sympatyczna kobieta z troska i wyrozumiałością zareagowała na moje niezadowolenie z powodu pustek mięsnych, zgodziła się z moim stwierdzeniem: „jeden dzień święta” a ludzie wykupili towar jakby co najmniej tydzień miało to trwać. Pocieszyła mnie mówiąc, że pojutrze dostawy będą normalnie, jak zawsze i na niedzielę zakupy będzie można zrobić bez problemu. Profesjonalizm tej pracownicy zasługuje na uznanie bo nie szukała fałszywych usprawiedliwień tylko przyjęła rzeczywistość. Swoją drogą to kierownictwo miało małe rozeznanie jeśli chodzi o zapotrzebowanie i pewnie dlatego wystąpiły braki. Przeważnie chwalę ten sklep, jednak dzisiaj zakupy to „fiasko” choć pracownice miłe.
To bardzo wczesne godziny poranne więc raczej kolejki spodziewać się nie należało bo tylko nieliczni, tacy jak ja, nie zaopatrzyli swojego samochodu w dostateczną ilość paliwa poprzedniego dnia. Jakieś 3 albo 4 dni temu tu byłam i co widzę dziś – paliwo droższe o pięć groszy Pb 95 po 5,39 zł/litr. Można sobie narzekać, wyklinać ile wlezie i próżno jakiejś obniżki oczekiwać, podwyżki świetnie wpisują się w politykę rynkową firmy i fatalnie w politykę bytową kierowców, niestety. Gdy podjechałam nie było innych zainteresowanych więc dotankowałam 10 litrów, naiwnie mając „cichą” nadzieję, że może następnym razem wleję więcej jeśli coś na cenie spadnie. Mimo wczesnej godziny stacja była w pełni przygotowana do obsługi – wystawione akcesoria dla kierowców (różne płyny), widoczne informacje o aktualnych promocjach,czysto, przygotowany kosz na śmieci i pracownica Natalia w radosnym nastroju, z uśmiechem na twarzy i sympatią w głosie proponująca artykuły dodatkowo punktowane Vitay – napój, płyn do spryskiwacza. Miła, sympatyczna, schludnie i jednocześnie elegancko wyglądała w stroju firmowym. Jako jedyny w tym momencie klient obsłużona zostałam niemal „z marszu” sprawnie i w bardzo miłej atmosferze tego wczesnego ranka.
W sobotę zganiłam, dziś mogę pochwalić, zgoła odmienny widok – czysto, czyściutko, żadnych plam na posadzce ani śmieci – wrócił standard i tak trzymać. Na wejściu ulotki – broszurki z aktualnymi i przyszłymi ofertami na najbliższy czas. Az miło przejść alejkami po takim sklepie. Przy końcu pierwszej alejki oferta nie odrzucenia – mix cukierków czekoladowych w promocji (michałki/trufle) 18,99 zł/kg, wprawdzie drożej o 2 zł niż poprzednia promocja ale i tak bardzo tanio, „przestępstwem” byłoby minąć obojętnie. Makaron Dobrusia 1,19 zł/opakowanie 250 g (tani i dobry, jak zawsze), sól 0,69 zł/kg (taniej żaden handlowiec nie ma), śmietana 18 % 2,19 zł/opakowanie 330 g (nie spotkałam tańszej), kawa Tchibo 12,59 zł/opakowanie 450 g (ciągle najtańsza wśród handlowców), papryka czerwona 3,75 zł/kg (w promocji). Jakoś szczególnie ładnie i czyściutko na stoisku warzywno-owocowym, aż miło wybierać. Jedna z pracownic, niewysoka, krępej budowy w koszulce firmowej zielono- niebieskiej, sprawdzała skanerem zgodność cen z metkami, gdy klient o coś zapytał przerywała pracę i była do jego dyspozycji. Pod tym względem nie ma co zarzucić tej placówce – klient jest tu zawsze na pierwszym miejscu. Do kasy ustawiła się już spora kolejka klientów – jakieś 7 osób, ale zaraz pojawiła się druga kasjerka i „ogonek” znikł. Przeszłam do tej kasy i pracownica Ilona obsłużyła mnie jako drugiego klienta. Wysoka, krępej budowy blondynka każdego witała z uśmiechem a na koniec zapraszała ponownie.
Wprawdzie „żyda” o d paliwa na desce rozdzielczej mojego samochodu nie ma więc czerwona kontrolka nie drażni mojego wzroku ale wskaźnik prawie opierał mi się o zero i dlatego wracając z pracy „zaczepiłam” o CPN. Trafiło mi się nieźle – kolejka po „zbóju”. Rady nie było musiałam stać. Po obu stronach dwóch dystrybutorów mogłoby tankować czterech kierowców ale nie ma takiej możliwości bo są one tak blisko siebie rozmieszczone, że dodatkowy samochód nie jest w stanie ustawić się do tankowania. Z boku wprawdzie były jeszcze dwa dystrybutory z droższym paliwem tzw. Extra ale tam może tankować już tylko jeden klient mógł podjechać więc stali wszyscy i cierpliwie czekali, a kolejka w „ślimaczym” tempie się przesuwała. Ten co tak zaplanował wygodę klientów na tej stacji powinien być ukarany. Gdy po jakichś 20 minutach podjechałam mój wzrok jakby ucieszył widok ceny na dystrybutorze – 5,34 zł/litr Pb 95 – czyżby coś potaniało? Widać chyba tak bo ostatnio płaciłam z końcówką ceny ponad 40 groszy. To miłe choć i tak cena jest wysoka. Gdy już zatankowałam reszta poszła „gładko”, pracownica Alina, w koszuli firmowej i sweterku z logo Orlenu, sprawnie obsłużyła, przypomniała o karcie Vitay na punkty, z uśmiechem i miłym tonem głosu pożegnała. Przynajmniej tyle komfortu w tym dyskomforcie.
Nie ciekawie wyglądała dziś posadzka w tej Biedronce – jakieś przyschnięte plamy, okruchy, resztki liści i ziemi przy stoisku warzywno-owocowym i niczym nie przejmujący się pracownik Paweł wyprostowany w koszulce z logo sklepu, przechodził nie zwracając uwagi na to drobne niechlujstwo. Samo południe dnia i taki widok. Nieładnie! Dobrze, że artykuły na półkach poukładane i uporządkowane, ale to nie wystarczy dla ogólnego wizerunku. Ceny w przyjazne klientom, tutaj czepiać się nie ma czego: marchewka 1,97 zł/opakowanie 1 kg (tanio), twaróg półtłusty 2,35 zł/kostka 250 g (najtaniej), cytryna 3,97 zł/kg (też nie drogo), pietruszka 3,97 zł/kg (to nie za tanio), ser salami 6,49 zł/opakowanie 300 g (drogi, choć i tak tu najtańszy), jogurty owocowe 0,65 zł/opakowanie 125 g (nikt nie ma tańszych). W koszach z artykułami przemysłowymi liczne promocje, wśród nich maty bambusowe, kolorowe, w różnych kształtach, przydatne jako podkładki na stół 2,49 zł/sztuka. Przy kasie bardzo sympatyczna kasjerka Agnieszka, uśmiechnięta witała każdego klienta zanim ten zdążył usta otworzyć, każdemu proponowała reklamówkę, chętnie odpowiadała gdy klient „zagadnął” jakimś słowem, na koniec każdego zapraszała ponownie na zakupy. To taki miły dodatek na „odchodne”. Do kasy nie trzeba było stać za długo bo wszystkie cztery, dostępne pracowały – sobota, południe, klientów ogrom więc kasjerki miały co robić. Być może dlatego porządek „zszedł” na plan dalszy.
Udałam się do tego marketu zaintrygowana komentarzem mojej obserwacji do sklepu EKO jaki zamieścił inny obserwator w związku z moim zachwytem kajzerkami tego sklepu. Uznałam, że muszę sprawdzić naocznie czy kajzerki świeżo wypiekane w Polo Markecie są tańsze niż w EKO i faktycznie są tańsze, tylko chyba dziś wypiek im się nie udał lub same kajzerki były jakiegoś gorszego „wypustu” – płaskie, cienkie, niewiele miąższu, więcej skórki, smakowo też nie za dobrze (wzięłam tylko 2 sztuki), tańsze to fakt 0,22 zł/sztuka (EKO 0,29 zł/szt) ale jakość, niestety wiele pozostawiła do życzenia. Kupiłam natomiast chleb „Polski” 1,49 zł/bochenek 500 g – ten zakup był udany i cena bezdyskusyjnie OK, nie-gazowana woda 0,79 zł/butelka 2l. W sklepie porządek, jak zawsze, bez zarzutów – czysta posadzka, artykuły poukładane asortymentami, oznaczone metkami, miejsca w alejkach sporo dla klientów, pracownik Adrian właśnie uzupełniał warzywa na stoisku gdy przeszłam przez bramkę, ubrany w odzież ochronną w firmowym kolorze czerwieni. Dwie kasy były dostępne, jedna w ciągu kasowym, druga na stanowisku alkoholowo - cukierniczym i do tej stanęłam w nadziei kupna kawałka jakiegoś ciasta. Obsługująca tu Jolanta poradziła ciasto Tofinka (dziś na promocji) 19,99 zł/kg i rada była dobra bo wszystkim smakowało. Nieciekawe kajzerki nie „rzuciły” jednak cienia na jakość obsługi i satysfakcja z wizyty okazała się pełna.
Listopad to specyficzny miesiąc w roku dlatego palące się znicze na grobach są jego jakby symbolem. Udałam się do tego sklepiku, głównie z powodu przystępnych cen tych artykułów a konkretnie wkładów wymiennych.Ten sklepik a dokładniej punkt handlowy zlokalizowany jest w holu dawnego dworca PKP i od jakieś czasu widać tu pewną nowoczesność w jego aranżacji – nowy stojak na skrzynki warzywne i owocowe dodał swoistego uroku. Bardzo sympatyczne, miłe pracownice to swoista wizytówka tego miejsca, z każdym klientem potrafią „zamienić” kilka miłych słów, zażartować, zawsze ubrane w fartuszki ochronne, schludnie ale elegancko wyglądające. Wkłady do zniczy, które zakupiłam były w cenach (moim zdaniem) bardzo dobrych: 3,20 zł/sztuka – 90 h palenia, 2,48 zł/sztuka 70 h palenia, 2,25 zł/sztuka – 60 h palenia. Najważniejsze, że jakość ich jest już przeze mnie sprawdzona – wypalają się do końca, dlatego cena warta jest jakości. W ofercie tej placówki są też artykuły spożywcze – słodycze, przyprawy, mąka, cukier, kawa, herbata etc. Obsługa jest tu sprawna i sympatyczna, słowem wszystko OK. i na właściwym poziomie.
Taka to już pora roku, że apteka jest nieodzowną placówką, którą czasem trzeba odwiedzić. Ta usytuowana jest w centrum miasteczka - w rynku. Nie za duży lokal, bogato zaopatrzony w specyfiki wszelkiego rodzaju wiążące się ze zdrowiem i co za tym idzie dobrym samopoczuciem – suplementy diety, leki, preparaty wzmacniające, a także liczne kosmetyki dla wszystkich – od noworodków do osób starszych. Z boku ławeczka (gdyby ktoś chciał spocząć), woda pitna i kubeczki jednorazowe, z drugiej strony kącik dla dzieci (stolik, tablica, mazaki, krzesełko), miło, przytulnie i czysto. Gdy weszłam stały w kolejce trzy osoby z receptami w ręce więc posłusznie ustawiłam się za nimi. Tymczasem inna pracownica zaprosiła do drugiego okienka, które właśnie otworzyła, poprosiłam o polopirynę 5,87 zł/opakowanie 20 tabletek. Obsługująca poprosiła o kartę stałego klienta bo za ten zakup należał mi się 1 punkt, poinformowała mnie abym zrealizowała zgromadzone punkty do końca roku bo szykują się jakieś zmiany w programie punktowym, dała mi też katalog nagród i bieżąca gazetkę zdrowie. To miło z jej strony, że dba o zadowolenie klienta. Pracownice tej apteki to bardzo sympatyczne kobiety, zawsze uśmiechnięte i z troską w głosie podchodzące do klientów. Zawsze w białych fartuszkach, włosy ułożone i delikatny makijaż – doskonale komponują się z całością apteki, miejsca którego nie odwiedza się chętnie ale można opuścić w dobrym nastroju.
Pomyślnie udało nam się załatwić pewna sprawę i aby to uczcić zaprosiliśmy znajomych na grilla. Wprawdzie domowy to nie to co na działce ale też do zrobienia. Wszystko było w domu prócz kiełbasy, niewiele myśląc udałam się do EKO bo tu wyroby wędliniarskie są sprawdzone, przynajmniej niektóre. Na parkingu bez problemu zaparkowałam bo nie były to już godziny „szczytu” zakupowego. W sklepie też spokój, można powiedzieć. Minęłam kolejne stoiska z poukładanymi artykułami, oznaczonymi informacjami na metkach. Posadzka czysta, śmieci nie było widać. Na stoisku z wędlinami drobna dziewczyna Agnieszka, ubrana w ładny fartuszek, czepek na głowie, uśmiechnięta uprzedziła powitanie. Powiedziałam co i w jakim celu potrzebuję, poradziła mi dwa rodzaje kiełbas: z wędzarni i wiejską, zdecydowałam się na tą pierwszą 10,90 zł/kg (cena bardzo dobra), później okazał się wybór dobry choć pewnie ta druga też nie byłaby zła. Udałam się do kasy gdzie kasjerka kończyła obsługę jakiegoś starszego pana, który nastrojem dowodził zadowolenie z obsługi. Nic dziwnego pracownica Aleksandra to przemiła, sympatyczna dziewczyna, trudno nie być zadowolonym z jej obsługi. Chyba nawet 10 minut nie gościłam w sklepie – miło, szybko i profesjonalnie.
Właściwie to chciałam jakąś słodką bułkę tutaj kupić aby „oszukać” tzw. ssanie w żołądku zanim dotrę do domu. Klientów kilku, kolejka niewielka więc stanęłam i rozejrzałam się trochę. Całkiem miły lokalik w którym nie tylko na wynos można kupić coś słodkiego ale też skonsumować na miejscu, przy stoliku i też napić się kawy. Trzy metalowe stoliki, każdy z dwoma krzesełkami wyglądały trochę „łyso” bez jakiegoś nakrycia, gdyby im dodać np. serwetki, ogólne wrażenie zyskałoby bardzo. Uwagę moją zwróciły ceny, których wysokość , muszę przyznać, mile zaskoczyła jak na miasto wojewódzkie, całkiem przystępne, a nawet zachęcające; torty 34,00 zł/kg, porcje ciastek 1,99 – 3 zł/sztuka, różne ciasta 21,00 zł/kg. Choć generalnie uważam Opole za miasto drogie zakupowo to tej cukierni zwracam „honor”. Obsługująca pracownica to pani w średnim wieku, ubrana była w czarnych kolorach co, o dziwo, nie rzutowało ujemnie na całość. Miła, sympatyczna, uśmiechnięta o przyjemnym tonie głosu, bardzo sprawnie zajmowała się kolejnym klientem. Gdy przyszła moja kolej okazało się, że słodkie bułki już się skończyły, ale pracownica zaproponowała mi rogalika „Marcinka” zachwalając jego walory smakowe, którego skład dokładnie znała. Dałam się namówić, 2,00 zł/sztuka, potem żałowałam, że tylko jeden wzięłam bo był przepyszny.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.