Miałam okazje być już w tym sklepie i wtedy moja opinia nie była zbyt przychylna i niestety tym razem też pochwalić nie ma za co, no jedynie za czas obsługi, byłam jedyna klientką więc pracownik raczej nie miał wyjścia i był tylko do mojej dyspozycji. Pracownik to młody pan ubrany w czarna bluzę, bardziej na ochroniarza pasował niż do obsługi w delikatesach, w dodatku nie bardzo zorientowany w tym co ma na stanie lub może po prostu nie mający ‘drygu” sklepowego. Chciałam wodę mineralną 0,5 litra, najpierw się rozglądał, potem niepewnie powiedział, że się skończyła ale zaproponował 1,5 litra, to mnie nie urządzało. Zapytałam o cukierki z kawą, najpierw szukał ich wokół siebie, potem zza lady wskazał kierunek na sklepie gdzie się znajdują (nie ruszył tyłka zza lady), gdy się udałam we wskazanym kierunku kierowana słowami tego pracownika: bardziej na lewo, trochę wyżej itp. Wyglądało to na zabawę „zimno-ciepło-gorąco”, polegającą na szukaniu ukrytego przedmiotu. Znalazłam, skasował mi 6,24 zł/małe opakowanie, nie jestem pewna ale chyba nawet CPN-ie (gdzie ceny mają „słuszne”) kupowałam taniej. W sklepie podłoga czysta ale na ladzie tyle towaru nastawiane, że bardziej była ona zagracone niż uporządkowana. W sklepie jakoś tak ponuro, choć światło się świeciło a może ponury człowiek na obsłudze rzucał taką „poświatę” bo pracownika delikatesów nie przypominał wcale.
Miałam okazje być już w tym sklepie i wtedy moja opinia nie była zbyt przychylna i niestety tym razem też pochwalić nie ma za co, no jedynie za czas obsługi, byłam jedyna klientką więc pracownik raczej nie miał wyjścia i był tylko do mojej dyspozycji. Pracownik to młody pan ubrany w czarna bluzę, bardziej na ochroniarza pasował niż do obsługi w delikatesach, w dodatku nie bardzo zorientowany w tym co ma na stanie lub może po prostu nie mający ‘drygu” sklepowego. Chciałam wodę mineralną 0,5 litra, najpierw się rozglądał, potem niepewnie powiedział, że się skończyła ale zaproponował 1,5 litra, to mnie nie urządzało. Zapytałam o cukierki z kawą, najpierw szukał ich wokół siebie, potem zza lady wskazał kierunek na sklepie gdzie się znajdują (nie ruszył tyłka zza lady), gdy się udałam we wskazanym kierunku kierowana słowami tego pracownika: bardziej na lewo, trochę wyżej itp. Wyglądało to na zabawę „zimno-ciepło-gorąco”, polegającą na szukaniu ukrytego przedmiotu. Znalazłam, skasował mi 6,24 zł/małe opakowanie, nie jestem pewna ale chyba nawet CPN-ie (gdzie ceny mają „słuszne”) kupowałam taniej. W sklepie podłoga czysta ale na ladzie tyle towaru nastawiane, że bardziej była ona zagracone niż uporządkowana. W sklepie jakoś tak ponuro, choć światło się świeciło a może ponury człowiek na obsłudze rzucał taką „poświatę” bo pracownika delikatesów nie przypominał wcale.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.