Jakoś tak się złożyło, że zabrakło dla mnie chleba na śniadanie na śniadanie do pracy, ale to niewielka strata bo po drodze mijam „Hert-a”. To mały sklepik ulokowany w DH Zefir i (co najważniejsze) czynny od wczesnych godzin porannych. Przejeżdżając codziennie widzę jak liczni klienci wchodzą i wychodzą, dziś byłam jednym z nich. Wybór bardzo duży, od pieczywa do wyrobów cukierniczych: bułki – przeróżnego rodzaju, chleb – chyba z dziesięć gatunków, rogale, pizzówki, ciastka, ciasta, torty itp. Wzięłam sobie rogalika malinowego Croissant 1,62 zł/sztuka i pikantnego „palucha” 1,36 zł/sztuka. Ten pierwszy jest pyszny bo już nie raz go kupowałam; ten drugi okazał się też bardzo dobry i zgodnie z nazwą pikantny „jak diabli” (jeśli ktoś lubi to polecam). Obsługujące dwie starsze panie (cokolwiek to znaczy) w gustownych biało-czerwonych fartuszkach ładnie prezentowały się za ladą na tle asortymentu, czepek na głowie, do tego sympatyczne, uśmiechnięte, nawet tonem głosu życzliwe klientom. W lokalu atmosfera przytulności i przyjemny aromat świeżych wypieków unosi się w powietrzu. Nie dziwi mnie fakt, że wielu klientów już z rana odwiedza ten sklep, nawet mamy z dziećmi szkolnymi. Chyba częściej będę tu zaglądać.
W tym sklepie zaopatrzenie można zrobić w pełnym tego słowa znaczeniu. Często robie tu zakupy zarówno te standardowe jak i doraźne, czasem znajdę cos nowego czego nigdy nie kupowałam, tak jak dziś. Wiodąc bezwiednie wzrokiem po półkach w chłodni zauważyłam naleśniki 3,99 zł/opakowanie 400 g (6 sztuk) nadziewane serem na słodko lub jabłkami (do wyboru). Z ciekawości wzięłam, później okazało się, że zakup wart był uwagi – smacznie i wygodnie bez „paprania się” w domu z przygotowaniem – tylko podgrzać i jeść. Mąka tortowa to chyba, a nawet na pewno jest tu najtańsza 1,49 zł/kg – żaden z handlujących nie ma takiej ceny. W sklepie wygląd standardowy – artykuły w koszach i na półkach poukładane, przy każdym metka z ceną i opisem (nazwa, producent), czysto na posadzce, stoisko z warzywami uporządkowane, pieczywem też, dostępne torebki foliowe i reklamówki jednorazowe. Pracownica Agnieszka dokładała pomarańcze, inna spełniała życzenie jakiegoś pana-klienta i przyniosła mu przekrojony korzeń selera. Przy kasie(jednej dostępnej, wystarczającej w tym momencie) Viola – uśmiechnięta witała każdego podchodzącego. Dowiedziałam się od niej, że mają też naleśniki – same placki upieczone do nadzienia w domu (12 sztuk) w cenie 2,99 zł/opakowanie 12 sztuk, to też dobra oferta i cena „fajna” naprzeciw pracy jaką trzeba by włożyć w ich upieczenie. Jak zwykle na koniec obsługi zaproszono mnie ponownie. Miło, szybko, sympatycznie i niedrogo jest tu.
Jeden koncern paliwowy tylko inna stacja, w innym mieście i cena oleju napędowego też inna 5,43 zł/litr, to o 0,01 zł mniej niż wczoraj na stacji Orlenu w Niemodlinie, to z pewnością zasługa wolnego rynku, tylko że ten sam koncern to chyba cena tego samego artykułu powinna być też ta sama. Choć to i tak drogo to jednak trzeba przyznać, że taniej ale „piać” z zachwytu nie będę. To oczywiście nie wina (docelowo) tej konkretnej stacji lecz koncernu jednak „baty” zbiera zawsze ten kto jest „pod ręką”, niestety. Swoje spostrzeżenia wyraziłam do obsługującej pracownicy Ani, która z życzliwością i łagodnością w głosie uznała moje uwagi ale na osłodę zaproponowała napój, podziękowałam ale gotowa byłam kupić cukierki Kopiko, które nazywam „filiżanką kawy w kostce”, były więc kupiłam 5,79 zł/torebka, przynajmniej tyle na osłodę. Kasjerka poprosiła mnie o kartę Vitay na punkty, o której zupełnie zapomniałam. To dobrze i profesjonalnie z jej strony, takie „drobne” zachowanie zawsze budzi przychylność klienta. Na stacji czysto i spokojnie, widać ten świąteczny dzień tylko nieliczni tu goszczą (jak ja i moja rodzina). Porządek, czysto, standardowo wyeksponowane artykuły dla kierowców – głównie płyny samochodowe. Punktów niewiele otrzymałam, raptem 60 bo cukierki nie były punktowane – a szkoda, ale dobre i to. Na koniec pracownica życzyła miłej podróży. Bardzo sympatyczna dziewczyna ubrana w odzież firmową – koszula z logo, apaszka firmowa, schludny wygląd. Drogo ale sympatycznie krótki czas tu spędziłam.
Tutaj udałam się po jakieś ciasto bo przed jutrzejszym świętem jakoś w innych placówkach „wymiotło” ten artykuł. Polo Market widać zabezpieczył się na taką okoliczność i wybór jeszcze był spory mimo iż klienci ochoczo dokonywali nie małych ilości zakupu tego towaru – w pudełkach niektórzy wynosili. Fakt, faktem, nie tanio a nawet bardzo drogo: ciasto orzechowe 22,90 zł/kg to bardzo dużo bo za niewielką kostkę 0,33 g wyszło niecałe 8 zł; kostka czekoladowa jeszcze droższa 23,99 zł/kg i tu za kawałek 0,40 kg trzeba zapłacić prawie 10 zł. Jedzenia niewiele, ubytek w portfelu spory, ale najwidoczniej ciasto to delektowanie się a nie najadanie, tylko że delektowanie ma względny wymiar ilościowy. Prawem handlu ustalać ceny, wolą klienta kupować (zwłaszcza wypieki ciastkarskie). Na tym stoisku spora kolejka więc czas oczekiwania też nie krótki, ominąć tego się nie dało bo tylko jedno jest tu z tym asortymentem. Odczekałam, kupiłam. Pracownica Jolanta – krótkie czarne włosy, delikatny makijaż, koszulka ochronna firmowa z logo, zadbane dłonie, w rękawiczce ciasto przygotowała, z życzliwością doradzała każdemu przedstawiając skład i walory smakowe wypieków. Trzeba przyznać miała pełną orientację w tym co robi. Na koniec obsługi życzyła miłego dnia i smacznego. Dwudziestominutowe oczekiwanie ukoronowane miłym akcentem.
Jakoś nie było ani chęci, ani pomysłu na drugie danie obiadowe więc przy okazji drobnych zakupów rozejrzałam się za czymś z żywności co by na obiad się nadawało. Znalazłam pyzy z mięsem mrożone 3,99 zł/opakowanie 500 g. Trudno mi się odnieść do tej ceny, 2 opakowania to kwota 8 zł do zapłacenia, bardzo rzadko zdarza mi się kupować gotowe półprodukty dlatego traktuję to raczej jako doraźne działanie w danej okoliczności. Do innych cen (wybiórczo, tylko przy częściej kupowanych artykułach) jestem w stanie się odnieść, np. kapusta kiszona (nie kwaszona) 2,39 zł/kg – produkt i zdrowy i nie drogi, makaron Krajanka 1,59 zł/opakowanie 250 g – cena przyzwoita, porcja rosołowa 2,09 zł/kg – nie tanio jak na „resztki” z kurczaka, soda oczyszczona 0,99 zł/opakowanie 60 g – nie drogo, kiełbasa z wędzarni 10,90 zł/kg – bardzo dobra cena i jakość,. Niestety nie miałam dziś szczęścia jeśli chodzi o wyroby cukiernicze, musiałam zadowolić się jedynie wafelkami 3,99 zł/opakowanie bo na ciasto nie „załapałam” się już, a ciasta mają tu w bardzo dobrej cenie (poniżej 20 zł/kg) i jakości smakowej. Klientów nie mało ale większość zainteresowana zniczami, których ubywało bo to stoisko było dziś szczególnie oblegane. Pracownicy w odzieży sklepowej w charakterystycznych kolorach czerwieni, każdy uśmiechnięty, chętny pomóc i dogodzić klientowi, mimo własnych zajęć. Kasjerka Aleksandra, bardzo sympatyczna dziewczyna, niemal z każdym klientem zamieniła kilka słów w trakcie obsługi. Miło sympatycznie i przyjaźnie w placówce, jak zawsze.
Będąc w trasie zatrzymaliśmy się tutaj aby dotankować paliwa i jakże nas zaskoczyło to co ujrzeliśmy na cenniku, ten koncern chyba „przeszedł” samego siebie – olej napędowy droższy od benzyny o 0,05 zł na litrze – 5,44 zł/litr podczas gdy Pb 95 – 45,39 zł/litr. Gdybyśmy przewidzieli taką sytuację to do wyjazdu wykorzystalibyśmy mój samochód a nie męża, zawsze byłoby ciut, ciut taniej. Fakt, faktem, że paliwo mają dobrej jakości ale czy to usprawiedliwia cenę? Wg mnie nie, ale do baku trzeba wlać. W sklepiku dwa stanowiska kasowe z jedną kolejką do nich, klientów umiarkowana ilość więc przesuwanie się „ogonka” było w miarę sprawne. Obsługa mojej osoby przypadła niewysokiej pracownicy Justynie, miłej, sympatycznej z uśmiechem na twarzy, poprosiłam jeszcze o Hot Dogi (4,49 zł/sztuka), których przygotowaniem zajęła się inna pracownica, której w tym momencie przypadła tylko ta czynność w udziale. Chętnych na przekąski było wielu, większość preferowała Hot Dogi, niektórzy zapiekanki. Mimo ilości klientów, ich obsługa odbywała się bardzo sprawnie. Na podjeździe stacji sporo aut, jednak tłoku nie było i tankowanie odbywało się w miarę sprawnie, narzekanie byłoby nie na miejscu. Podjazd równo wyłożony kostką brukową, pracownicy w odzieży ochronnej mieli baczenie na porządek i pomoc klientom, zwłaszcza kobietom zainteresowanym tankowaniem. Obsługa tej stacji zawsze była i jest na odpowiednim poziomie. Tak trzymać!
Dawno nie miałam do czynienia z sytuacją, jaką trafiłam na tej stacji – bramka za opłatą 1 zł zwalniająca wejście do toalety, to dopiero pomysł do pozazdroszczenia. Stacja znajduje się przy wjeździe do miasta, droga krajowa 416. Właściwie wstąpiliśmy tutaj tylko po to aby rozprostować kości i skorzystać z toalety. Zatrzymaliśmy się nieopodal dystrybutorów w miejscu jakby parkingowym. Teren stacji w zasadzie czysty ale podłoże bardzo nierówne – wystające i zapadające się płyty chodnikowe to niezbyt ładny widok na tle którego rysuje się nowoczesna stacja paliw – kolory budynku i urządzeń soczyście zielone. Weszłam do sklepiku, „rzutem oka zlustrowałam niewielkie, ładnie wyglądające pomieszczenie i zwróciłam się do pracownika – szeroko uśmiechającego się młodego mężczyzny, który uprzedził słowami „dzień dobry, w czym mogę pomóc?”. Gdzie znajduje się toaleta?: następne drzwi na zewnątrz proszę; dziękuję. Idę, a tu STOP, bramka blokadą, trzeba wrzucić 1 zł aby blokada zwolniła, trochę mnie to zdziwiło ale wrzuciłam wymaganą monetę. W wąskim korytarzyku dwoje drzwi do toalet dla obu płci i trzecie do pomieszczenia gospodarczego. Toaleta – błysk, czystość i przyjemny zapach, kafelki w kolorach zieleni, wentylacja. Dostępne prawie wszystkie akcesoria (papier, woda bieżąca, mydło w płynie), oprócz ręczników papierowych a tak się składa, że suszarki „nie toleruję”. Skoro wprowadza się bramkę z opłatą, należałoby zadbać o wszystkie dogodności, personel powinien o tym wiedzieć.
Jak rzadko kiedy w niedzielę, rodzina zażyczyła sobie frytki na obiad zamiast ziemniaków. Co było robić? Najprościej udać się do Biedronki bo tutaj w bardzo dobrej cenie, gotowe, mrożone, wprost do smażenia można kupić. Jedyne 8,99 zł za opakowanie 2,5 kg frytek mrożonych karbowanych to cena o jakiej w innych placówkach można jedynie pomarzyć, do tego olej słonecznikowy 4,99 zł/1 litr i w zasadzie zakupy zrobione ale w Biedronce zwykle tak to bywa, że przechodząc między regałami często wzrokiem coś „wyłowię” i w koszyku „ląduje” dodatkowy, niezamierzony towar, np. pomidory (ładne, dorodne, świeże, czerwone) 3,97 zł/kg, kwasek cytrynowy 2,19 zł/opakowanie 240 g, jogurty 0,65 zł/opakowanie – trudno oprzeć się takiej cenie, grzech nie kupić. Sklep czysto przejrzysty, bardzo dobrze oświetlony, artykuły poukładane i opisane, mrożonki i nabiał w chłodniach, przejścia sporo, klientów też nie mało mimo niedzieli. Jedna z pracownic sprawdzała skanerem ceny, po sklepie przechadzał się mocno wyprostowany ochroniarz, którego starsza pani o coś zagadnęła, ten uśmiechnął się i wskazał kierunek w którym powinna się udać. Gdy zmierzałam w kierunku kasy, zadźwięczał dzwonek przywołujący dodatkowego kasjera, nim doszłam dostępne już były dwa stanowiska kasowe. Pracownica Magda witała każdego klienta uśmiechem i miłym „dzień dobry”, na zakończenie zapraszała na ponowne zakupy. Miło, sprawnie, sympatycznie.
Umiaru z ceną paliwa nie ma, dziś tankowałam po 5,34 zł/litr i nie była to wcale Verva lecz tylko Pb 95. Nie ma opcji oszukania samochodu więc koncern bezlitośnie wykorzystuje popyt obywateli, którego w tym przypadku nie da się zastąpić substytutem. Tym spostrzeżeniem podzieliłam się z pracownicą Anią, która z wyrozumiałością potraktowała moje słowa i łagodnością w tonie „rozładowała” moje niezadowolenie. Postawa godna pochwały – brak opryskliwości, pełna łagodność i przyjazne nastawienie, sympatyczna, drobna dziewczyna o ciemnych włosach z delikatnym makijażem na twarzy. Z uśmiechem zaproponowała słodycze promocyjne dotowane większą ilością punktów, płyn do spryskiwacza i nie okazała niezadowolenia gdy kolejno dziękowałam. Mimo młodego wieku, prawie profesjonalistka na swoim stanowisku pracy. Nawet dojazd do stacji nie był dla mnie uciążliwy, choć wiele pozostawiał do życzenia, bo cena „przesłoniła” resztę. Na podjeździe stacji czysto, nieopodal kosz na śmieci, ważniejsze artykuły dla kierowców (płyny) wyeksponowane i oznaczone metkami. W sumie krótka wizyta, jakieś 6-8 minut, sympatyczna atmosfera ale zakup mniej sympatyczny dla portfela.
Już było po 20 -ej gdy zorientowałam się, że na jutrzejszą niedzielę nie kupiłam żadnego ciasta do kawy. Jedyne wyjście o tej porze to było udać się do EKO, choć wielkiej nadziei nie miałam. Wjechałam na przy-sklepowy, już pustawy parking i udałam się do wewnątrz, klientów praktycznie prawie nie było, jakieś pojedyncze 3 może 4 osoby, nawet koszyka nie brałam tylko mijając kasjerkę (na skróty przez sklep), która z uśmiechem mnie powitała i na moje „ja tylko po jakieś ciasto” odpowiedziała „proszę bardzo”. Na stoisku z wyrobami cukierniczymi miłe zaskoczenie bo ciasta jeszcze był całkiem spory wybór, co wyraziłam do obsługującej Agnieszki. Z uśmiechem odpowiedziała, że zamówili na dziś większą ilość, licząc się z większym zapotrzebowaniem klientów. To bardzo profesjonalne podejście do potrzeb klientów, dodając do tego cenę 17,99 zł/kg (taniej żadna placówka nie oferuje) można powiedzieć że zadowolenie kupujących to jeden z atutów tej placówki. W dodatku mają tu wypieki świeżutkie, pulchne i smaczne, że „palce lizać”. Obsługa miła, sympatyczna, polecająca najpierw to co jest najlepsze, zawsze ubrani w odzież firmową, każdy zadbany o schludnym wyglądzie. W sklepie tez porządek, jeden z pracowników przemieszczał się urządzeniem czyszczącym posadzkę i nic dziwnego bo zaraz godzina 21-a i czas pracy dobiegał końca. Moje późne (jak rzadko) zakupy były udane i satysfakcjonujące.
Robiąc zakupy codzienne dokonywałam przeglądów cenowych zniczy, zanim zdecydowałam o ich zakupie i to ostatni, trzeci sklep do którego się udałam. Nie wiadomo jak ogromnego wyboru nie było, jednak wystarczający co do zróżnicowania i cen. Wśród oferowanych zdecydowałam się na zakup w cenie 1,99 zł/sztuka, średniej wielkości i co ważne z wkładem do palenia stosunkowo dużym, palącym się 36 h, to dobra oferta moim zdaniem. Dokonałam też innych, drobnych, brakujących mi zakupów bo, skoro już tu byłam, no i cenowo jest tu całkiem przystępnie, np. kapusta pekińska 1,79 zł/kg (dobra cena), pietruszka 2,99 zł/kg (cena- może być), woda nie-gazowana Turniczanka 0,79 zł/2 litry (super cena), żel do kąpieli Magnetic 2,29 zł/300 ml (bardzo dobra cena). Ruch w sklepie był ogromny, mimo sobotniej godziny popołudniowej ale nie tworzyło to dyskomfortu poruszania się klientów, jedni z koszyczkami, inni z wózkami, tłoku jednak między regałami w alejkach nie było. W sklepie porządek, widać dwóch pracowników w strojach sklepowych, w charakterystycznym czerwonym kolorze, zajętych uzupełnianiem artykułów na półkach lub sprawdzających aktualność cen. Czasem jakiś klient o coś pytał, pracownik natychmiast przerywał swoje zajęcie i był do jego dyspozycji. Jedyny mankament wizyty w tym dniu to tylko dwa dostępne stanowiska kasowe do obsługi, pozostałe kilka stanowisk to tylko sztuki istniejące w sklepie, niestety. W tym aspekcie kierownictwo się nie sprawdziło, dwie długie kolejki po kilkunastu oczekujących, każdy z niemałą ilością towaru to denerwujące ale wyjścia nie było, trzeba było czekać. Jeden z klientów przede mną wyraził swoje niezadowolenie, ale co winna temu kasjerka, która mogła jedynie wysłuchać i usprawiedliwić niekompetencje kierownictwa brakiem o tej porze większej liczby pracowników, sama się przecież nie mogła rozdwoić. Kierownictwu należy się nagana, pewnie już ich w pracy nie było. Sama czekałam jakieś chyba 20 minut zanim mnie obsłużono.
Dzień „pogoni” za zniczami i nie tylko, także za wkładami wymiennymi i kwiatami do przystrojenia grobów więc w tym celu udałam się do tego punktu handlowego zlokalizowanego w holu dawnego dworca PKP bo co by nie powiedzieć ten rodzaj artykułów jest tutaj zdecydowanie cenowo konkurencyjny w całym miasteczku, jakość też bez zarzutów, no i obsługa to „kwiat” tej placówki – przemiłe, sympatyczne, zawsze promieniejące dziewczyny. Nawet wygląd tego miejsca się poprawił – nowoczesne półki znacznie poprawiły estetykę tego miejsca po prawej stronie holu w stosunku do sąsiadującego punku obok tego samego rodzaju po lewej stronie.
Kupiłam tutaj kompozycję kwiatową chryzantem 15,50 zł/kompozycja 10 sztuk, kwiaty duże, dorodne w kolorze soczystej herbaty, to cena jakiej nikt nie oferował (sprawdzałam wcześniej), szeroki wybór wkładów wymiennych do zniczy w cenach zróżnicowanych, zależnych od czasu palenia: 60 h – 2,25 zł/szt, 70 h – 2,46 zł/szt, 90 h – 3,20 zł/szt. Drobni sprzedawcy uliczni mają ten towar o ok. 20-60 groszy droższy, nie widzę potrzeby przepłacania więc zakupy dokonane tutaj uważam za udane i satysfakcjonujące. Ruch klientów był tu spory, a nawet duży ale trzy obsługujące dziewczyny skutecznie to ogarniały i nie było możliwości długiego oczekiwania. To się chwali.
Tylko jeden cel wizyty miałam dzisiejszego popołudnia w tym sklepie – łopatka wieprzowa w promocji 10,99 zł/kg. Prawdę mówiąc nie liczyłam na zbyt wiele ale przynajmniej na mielone może jakieś resztki zostały. Weszłam do sklepu, minęłam kolejno stoiska: warzywno-owocowe, z napojami, nabiałowe, pieczywo, mączne przemykając szeroką alejką po suchej, czystej posadzce. Z daleka widziałam brak klientów na mięsnym ale gdy się zbliżyłam już widziałam, że planowanego zakupu dokonam, czego zadowolenie wyraziłam do obsługującej tu Moniki – drobnej, zadbanej i uśmiechniętej dziewczyny, która z zadowoleniem oznajmiła, że mieli taką dostawę, że brak jest niemożliwy. Odkroiła mi dwa wybrane kawałki mięsa, jeden zmieliła, zważyła, zapakowała, na koniec dodała „proszę bardzo” i mogłam udać się do kasy. Kasjerka Aleksandra też miła, uprzejma dziewczyna, podobnie jak Monika – zadbana, w odzieży ochronnej firmowej, delikatny makijaż. Aż dziw, że klientów było niewielu bo godziny takie akurat po pracy, ale tak się czasem trafia. Właściwie to niczym” wicherek” przemknęłam przez sklep, mijając półki z towarem oznaczonym metkami, moja wizyta to nie wiem czy 10 minut trwała – zakup dokonany, atmosfera super, wygląd bez zastrzeżeń a cena – tylko kupować.
Właściwie sama nie wiem dlaczego dotąd nie zamieściłam obserwacji tej placówki. Jestem tu tak częstym gościem, że prawie domownikiem, wprawdzie tylko jako osoba towarzysząca koleżance, która kupuje tu różne drobiazgi, a najczęściej słodzik 7,50 zł/opakowanie. Czy to dużo, czy mało, trudno mi określić gdyż nie znam pozycji tego artykułu na rynku bo zwyczajnie nie zaopatruję się w niego. Obsługująca tutaj pani to kobieta w średnim wieku, dość przysadzistej budowy ciała, bardzo elegancka, miła, sympatyczna i pogodnego usposobienia, co nie tylko w wyglądzie jest widoczne namacalnie ale także daje się odczuć w kontakcie z nią, sposobem wysławiania się o tonacji „szczebioczącego” głosu i przyjaźnie wypowiadanych słów. Dziś, jak nigdy wstąpiłam tutaj sama po ciasteczka, które nie raz widziałam na ladzie. Przywitał mnie pogodny wyraz twarzy tej samej pani Rity, poprosiłam o 2-3 rodzaje ciasteczek, znajdujących się nieopodal na ladzie, pani poleciła mi jabłkowe z cynamonem (jakby malutkie babeczki) i jeszcze dwa inne rodzaje, wzięłam każdych po trochę, 19,50 zł/kg, jak się później okazało cena warta była jakości a sprzedająca wiedziała co poleca. Lokal sklepu to długi prostokąt co umożliwia klientom dostęp do niemal wszystkich artykułów (z wyjątkiem tych za ladą), w sklepie jasno więc wszystko widoczne i metki przy artykułach i porządek bez zastrzeżeń. Nie dziwię, że koleżanka lubi ten sklep, kontakt z tak sympatyczna osobą jaką jest Pani Rita to gwarancja dobrego nastroju na resztę dnia.
Chyba nie ma takiej opcji aby Biedronka zawiodła klienta. Świadczy o tym ilość kupujących, a także liczne pozytywne komentarze moich znajomych, którzy nie szczędzą pochwał, czasem zdarzy się niezadowolony ale to zgodne z powiedzeniem „jeszcze się taki nie narodził, co by każdemu dogodził”. Za kilka dni Święto Zmarłych więc dziś tutaj małe szaleństwo „zniczowe” i trzeba przyznać konkurencyjne w stosunku do jednego z największych handlowców w tym mieście, wprawdzie nie oferują tutaj malutkich, symbolicznych ale trochę większe, ceny od 2,49 – 19,99 zł/ szt. zależnie od wielkości. W tym przedziale cenowym mieści się 6 rodzajów zniczy. Jedyny mankament (dla niektórych wybrzydzających) to taki, że wszystkie mają białe klosze, mnie osobiście to nie przeszkadzało i kilka sztuk kupiłam w cenie 2,89 zł/sztukę. W zniczu, oprócz wyglądu, ważna jest dla mnie długość jego palenia się a z informacji wynikało, ż będzie się palił 60 godzin, to przyzwoicie jak na tą cenę. Przy dwóch kasach ustawiał się spory „ogonek” ale po dzwonku przywołujący pojawiły się jeszcze 2 kasjerki więc kolejki natychmiast się zminimalizowały. Kasjerka Agnieszka witała każdego klienta uśmiechem w oczach i miłym „dzień dobry”, po podliczeniu i wydaniu reszty dziękowała i zapraszała ponownie. Generalnie w sklepie zapewniona była swoboda poruszania się z wyjątkiem miejsca ze zniczami, gdzie pewien rodzaj tumultu „gościł” jednak każdy mógł się zaopatrzyć w to co chciał. Co do porządku to pozostała część sklepu bez zarzutów. Ja krótko tu gościłam bo tylko znicze potrzebowałam a to jest jeden z tych sklepów w którym uznałam że się zaopatrzę.
Już jakiś czas temu upatrzyłam sobie i umyśliłam, że dokonam tu zakupu dwóch dużych zniczy „Chińczyk” 19,99 zł/sztuka w kształcie jakby dawnej lampy naftowej, skromnie lecz efektownie zdobiony. Weszłam do sklepu i od razu skierowałam się do miejsca w który zgromadzone były artykuły nagrobne, wybór duży, w różnych kształtach, kolorach i wielkościach. Wyjęłam dwa ogromne znicze lecz jakoś daszków do nich nie mogłam dopasować. Zwróciłam się do przechodzącej pracownicy Agnieszki, która bez namysłu pomogła, a właściwie od razu wiedziała, które daszki są od tych lampionów. Poprosiłam ją jeszcze o pudełko, abym w bagażniku ich nie potłukła, zniknęła na zapleczu i po chwili przyniosła dwa kartony w których mogłam umieścić te artykuły. Zawsze pisałam i to podtrzymuję, że pracownicy tutaj to ludzie ukierunkowani na klienta, niezależnie od tego jaką czynność w danym momencie wykonują. W kasie też miła, sympatyczna, uśmiechnięta Aleksandra. Każdy z pracowników rozpoznawalny wśród klientów po charakterystycznym ubraniu firmowym – koszulka, fartuszek, nawet „daszek” na głowie z logo sklepu. Miejsca w sklepie sporo, przestrzeń i swoboda dla poruszających się klientów, zainteresowanych zakupami. Porządek jak zwykle w porządku – czysto, artykuły poukładane, podzielone na asortymenty i oznaczone metkami. Szybko zakupu dokonałam bo to ciąg moich wizyt w różnych placówkach handlowych, poświęcony zaopatrzeniu na Święto zmarłych.
To jedna z dwóch Biedronek w naszym miasteczku i często w tych sklepach robię zakupy, głównie z powodu cen i miłej obsługi ale i jakość artykułów ma zasadnicze znaczenie – zawsze świeże (termin ważności sprawdzam, owoce i warzywa wizualnie można ocenić) i smaczne (żywnościowe). Ten lokal sklepu jest o wiele większy i przestronniejszy Wśród tych dwóch placówek dlatego komfort zakupów też dużo bardziej zapewniony, długie, obszerne alejki między półkami i koszami bardzo temu sprzyjają. Ceny wielu placówkom równych nie maja np. cukier „Słodka łyżeczka” 3,59 zł/kg (ostatnio o 10 groszy podrożał ale i tak jest najtańszy w mieście), makaron „Dobrusia” 1,19 zł/opakowanie 250 g (też najniższa cena, jak EKO robi promocję to ma tańszy o 10 groszy), makaron Pastani Spaghetti 2,29 zł/opakowanie 500 g, kwasek cytrynowy 2,19 zł/opakowanie 3 x 80 g. Warzywa i owoce świeże, poukładane w kartonach obok siebie, można kupić gotowe opakowanie włoszczyzny lub każde z warzyw osobno na wagę lub w gotowych opakowaniach. Poprosiłam pracownicę aby przekroiła mi korzeń selera (1,97 zł/kg), zapytała z uśmiechem: życzy pani sobie połówkę czy ćwiartkę? To bardzo miłe, sympatyczne i nade wszystko dowodzi sytuacji – dla klienta wszystko (no może prawie). Artykuły nabiałowe też niedrogie i smaczne umieszczone w chłodni. Trzy stanowiska kasowe akurat pracował i taka ilość wystarczyła gdy tu byłam. Kasjerka, która mnie obsługiwała to pani w średni wieku, zadbana, włosy krótkie, ładnie ułożone, blond, uśmiechnięta, miła, sympatyczna, na koniec obsługi zaprosiła na ponowne zakupy, jak to zawsze w tych placówkach bywa.
W zasadzie to pora zakupów w tym sklepie raczej nie ma znaczenia gdyż zaopatrzenie jest na tyle dostateczne, że nie kupienie czegoś graniczy bardziej z „cudem” niż zwykłym brakiem, no może jeszcze być tzw. pech. Ceny są tu dostępne wręcz w wielu przypadkach przyjazne, pracownicy mili, sympatyczni, swoje powinności traktujący nie tylko z obowiązku lecz bardziej z „duszą i sercem” (na chyba że się mylę i są dobrymi aktorami), w każdym bądź razie ta sieć bardziej zasługuje na pochwałę niż na narzekania. Olej Fabiola słonecznikowy można tu nabyć w cenie 4,99 zł/litr (nawet Hipermarkety mają droższy, o lokalnych handlowcach nie wspomnę z grzeczności, a wiem bo takiego używam w mojej kuchni). Jeśli ktoś lubi konserwy rybne to tu można kupić już w cenie 2,29 zł/konserwa (inne placówki mają w tej cenie lub ciut tańszej gdy termin ważności za 1-2 mija. Jogurty pominę tym razem bo żadna placówka tym cenom nie dorówna, nawet jak promocję robią to i tak z Biedronką równać się nie mogą. Wiele słodyczy, a nawet chyba wszystkie są tu też konkurencyjne cenowo, np. Tiki Taki czekoladowe 5,99 zł/250 g podczas gdy w pierwszy lepszym sklepie ich cena sięga 30 złotych, orzechy laskowe w czekoladzie 4,99 zł/300 g, markizy 3,99 zł/250 g, zwłaszcza czekoladowe są pyszne. Zniczy wręcz zatrzęsienie ale jeszcze wielkiego zainteresowania zakupowego nie budziły wśród klientów, bardziej zapoznawcze. W sklepie porządek, przestronność i komfort poruszania się w alejkach między regałami, koszami i paletami np. z napojami. Cztery stanowiska kasowe były dostępne, stanęłam tam gdzie było 2 klientów bo było najkrócej. Pracownica Joanna uwijała się z kasowaniem, z uśmiechem prowadziła rozmowę nie przerywając kasowania, profesjonalizm i doświadczenie. Na koniec każdemu dziękowała i zapraszała ponownie.
Późne a nawet bardzo późne zakupy sobotnie to rzadkość, która dziś mi się przytrafiła. Nic jednak nie straciłam bo oczekiwane zakupy bez problemu zrobiłam. W tym sklepie chyba o każdej porze można nabyć potrzebne artykuły, pod warunkiem, że jest to pora pracy, godziny 7-21.00. Ceny generalnie wychodzą na wprost oczekiwaniom klientów, np. seler 2,49 zł/kg, pietruszka 3,68 zł/kg, marchewka 0,99 zł/kg, cebula czerwona 2,39 zł/kg, cebula biała 079 zł/kg, kalarepa 0,99 zł/sztuka. To tylko część warzyw, które można tutaj nabyć. Wszystkie posortowane w skrzyneczkach, najpierw owoce, za nimi warzywa, wszystko świeże i dorodne (przynajmniej dziś). W chłodni tłuszcze masła, margaryny) i nabiał(sery, jogurty, śmietany), też porządek, przy każdym artykule widoczne ceny, nazwa i producent. Na stoisku mięsno - wędliniarskim klientów brak więc pracownica od razu była do mojej dyspozycji: porcje rosołowe 2,09 zł/kg, szponder 15,39 zł/kg, polędwica wiśniowa 22,90 zł/kg (pracownica Monika pokroiła w plasterki, sama zapytała czy chcę), no i schab extra b/k znów w promocji 15,99 zł/kg . Na stoisku z pieczywem też braków jako takich nie było bo świeże kajzerki 0,29 zł/sztuka i cebulanki 0,89 zł/sztuka – jeszcze pachnące i parujące bo świeżo pieczone, chleb 1,49 zł/bochenek. Można by wymieniać bez końca i podawać przykłady cen. Pracownicy mili, uśmiechnięci, ubrani w koszulki firmowe, fartuszki. W kasie pracownica Dorota, oczywiście reklamówkę proponowała, tym razem wzięłam, skasowała zakupy zamieniając w międzyczasie „kilka słów” ze mną. Chociaż próżno jednak sprawnie i wcale mi to nie zaszkodziło.
Nawet nie spodziewałam się, że tak szybko tu przyjadę uzupełnić zbiornik bo 20 litrów wystarcza mi zwykle na tydzień ale tym razem dodatkowe trasy dały taki właśnie rezultat. No jak mnie „trzepnęło” gdy zobaczyłam cenę benzyny 5,17 zł/litr, cztery dni temu była o 8 groszy tańsza, tempo wzrostu imponujące dla koncernu, wściekające dla kierowców. Już nie „golą” za paliwo tylko „doją” szerokim strumieniem. Trudno nazwać to przyjaznym nastawieniem dla podróżujących. Złośliwy powie „wygoda kosztuje” i pewnie będzie miał rację bo możliwość poruszania się własnym samochodem to jest wygoda, szkoda że państwo nie ma tego na uwadze i najniższe zarobki ustala na poziomie z „kosmosu” uniemożliwiając wielu obywatelom takiej wygody. Pracownica Alina bardzo sympatyczna, drobna dziewczyna z uśmiechem i łagodnością w głosie, pełna kultura, wymieniała uwagi z klientami (dwóch przede mną było) komentującymi ten stan cenowy. Klienci niezadowoleni ale skłonni do żartu. Kasjerka każdemu przypomniała o karcie na punkty Vitay, proponowała dodatkowo punktowany artykuł, płyn do spryskiwacza itp. Mimo wczesnej pory, mimo cen paliw zainteresowanie dziś było spore bo kolejka zaczęła się tworzyć ale ja już byłam obsłużona. Na stacji czysto, porządek, wystawione płyny samochodowe, ulotki informacyjne, plakaty reklamujące aktualne promocje punktowe, nieopodal kosz na śmieci. Ja zostałam szybko obsłużona ale ci co w kolejkę się ustawili będą musieli trochę poczekać. To jednak nie moje zmartwienie.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.