Pierwsze wrażenie lokal duży, przestrzenny. Przechodząc kolejno pomiędzy regałami znaczne braki w towarze, nie uzupełnione pojemniki i półki począwszy od materiałów szkolnych a kańcząć na książkach. Regały oznakowane tematycznie ale największe szaleństwo na regałach z książkami dla dzieci: książki nie były ułożone w żadan sposób ani wg. wielkości ani grubości jedne przysłaniały drugie. Na podłodze w kilku miejscach duże niebieskie, plastikowe pudełka (nie wiem do czego miały służyć), na tyle były poustawiane na małych przejściach, że pan z wózkiem ciągnął je przed sobą żeby móc przejecheć. Jedna osoba na cały sklep i kasę do obsługi. Pani w firmowej koszulce nie była uczynna ale udzielała informacji.
W dniu dzisiejszym udałam się do placówki na ul. Korfantego w Katowicach, oddział wywarł na mnie bardzo pozytywne wrażenie. W drzwiach przywitała mnie pracownica skierowała mnie do właściwej osoby. Zostałam bardzo miło obsłużona przez Panią M., która założyła dla mnie konto osobiste, w toku rozmowy zauważyłam ulotkę z lokatą na 6%, Pani M. zachęciła mnie do jej założenia, w dniu dzisiejszym przelałam środki. Natomiast najwększym zaskoczeniem było dla mnie zobaczenie nagrody głównej - samochodu którego można wygrać w drodze losowania. Stał przed oddziałem może nie takiego samego koloru jak na ulotce , ale na własne oczy mogłam zobaczyć nagrodę rzeczową ba, wsiadłam do niego i się zakochałam. mam nadzieję że to ja go własnie wygram ;)) Polecam ten oddział , szybko, bez kolejek a co najważniejsze potraktowali mnie jak człowieka nie jak petenta. tak trzymajcie
Bardzo często tankuje na Orlenie, jest dużo stacji w Polsce tak więc nie ma większych problemów z lokalizacją. Po podjechaniu na stację od razu przyszedł Pan, który tankuje gaz. Zanim podłączył wąż do tankowania zdążył powiedzieć o aktualnym konkursie wraz ze szczegółami, o promacyjnych canach towarów wystawionych na dworze i zaprosić do kasy z podaniem nr stanowiska. Przy kasie dwóch kasjerów (ubrania firmowe, posiadali identyfikatory) na bierząco obsługiwali klientów. Miła i sympatyczna obsługa, równie miło witała i żegnała, zapraszając ponownie.
Zajrzałam do Mexxa przypadkiem. Od miesięcy nie kupiłam w tej sieci niczego. W ostatnim czasie oferta ubrań stała się z mojego punktu widzenia tak mizerna, że szkoda mi było czasu na choćby najkrótszy reasearch mający potwierdzić, czy coś w tej materii uległo zmianie. Tym razem jednak czekałam na otwarcie innego sklepu, w którym miałam odebrać zamówioną rzecz (odbywał się tam remanent, który zgodnie z kartką umieszczoną nieopodal miał zakończyć się o 14.00 - niestety obsługa nie poinformowała mnie dzień wcześniej, że taka sytuacja będzie miała miejsce). Po pobieżnym przejrzeniu ubrań w części dla kobiet wybrałam 2 bluzki - w kolorze grafitowym i śliwkowym. W międzyczasie, od mojego wejścia do sklepu do chwili, kiedy z dwiema rzeczami udałam się do przebieralni, nikt się mną nie zainteresował. Na terenie sklepu przechadzały się tam i z powrotem dwie zmęczone/znudzone dziewczyny. Jedna z nich w pewnym momencie zniknęła na zapleczu, druga zwróciła na mnie uwagę dopiero wówczas, kiedy powiedziałam, że chciałabym przymierzyć wybrane ciuchy. Bluzki były oznaczone jako rozmiar 34 (brytyjska 8). Koszula okazała się nieco za luźna (może taki miał być fason?). Generalnie, z moich doświadczeń wynika, że 8 (UK) powinna być nieco mniejsza, ale może to wynik ogólnej tendencji do zaniżania rozmiarów, mającej poprawić samopoczucie "nosicieli" ubrań w obszerniejszych wersjach. Zdecydowałam się na śliwkową. Byłam jedynym klientem, przy kasie pustki, więc finalizacja transakcji poszła więcej niż sprawnie.
Działający w BlueCity sklep z butami Clarks to salon firmowy tej marki, który jednocześnie odpowiada za prowadzoną w sieci sprzedaż internetową. Jako że do sklepu trafiła już część kolekcji jesień/zima 2009/2010, postanowiłam sprawdzić, jak wygląda tegoroczna oferta. Wybrałam parę skórzanych trzewików na płaskim obcasie i poprosiłam o podanie pary w moim rozmiarze. Dziewczyna z obsługi zareagowała od razu, dość szybko odszukała na zapleczu towar, przyniosła pudełko, rozpakowała buty i podała mi je do przymierzenia. Nawet w kryzysie, którego jednym z objawów ma być spadek wydatków konsumpcyjnych społeczeństwa, Clarks nie może narzekać na brak klientów. Zawsze, kiedy tam zaglądam, co najmniej kilka osób przymierza lub ogląda obuwie. Po wstępnej przymiarce, poprosiłam o odłożenie butów do końca następnego dnia. Nie było z tym kłopotu, sklep "z automatu" realizuje podobne prośby ze strony klientów. Buty odkładane są na dobę, a ostateczny brak zakupu nie skutkuje jakimikolwiek negatywnymi konsekwencjami dla konsumenta w przyszłości (np. odmową odłożenia kolejnej pary przy następnych zakupach).
Dzień później zjawiłam się w sklepie ponownie - raz jeszcze przymierzyłam odłożoną wcześniej parę. Zauważyłam jednak inne buty, których dzień wcześniej musiało nie być na półce - czarne, na obcasie, z fajnej mięciutkiej skóry, bardzo ładne i przy okazji bardzo wygodne. Taki zestaw cech - stanowiący dewizę Clarks - generalnie w przypadku obuwia dla kobiet rzadko idzie w parze. Zdecydowałam się na ich zakup zamiast butów wcześniej odłożonych. Przy kasie zostałam obsłużona natychmiast, szybko i sprawnie. Jedyna rzecz, która odrobinę mi przeszkadza, to obsługa. Wprawdzie uprzejma i zainteresowana klientem, ale jednocześnie poświęcająca zbyt dużo czasu na prywatne rozmowy czy wymiany spostrzeżeń na tematy nie związane z ich obowiązkami na terenie sklepu. Podsumowując - zbyt dużo luzu w pracy osób odpowiedzialnych za obsługę klienta, poza tym - generalnie w porządku.
Dzisiaj tylko odbierałem przesyłkę. wysłana do innego domownika. Kurier dzwonił do adresata stojąc pod drzwiami mieszkania. Trochę to za późno zważywszy, że niekoniecznie zawsze ktoś jest pod wskazanym adresem. Powoduje to opóźnienia w doręczaniu przesyłki. wskazane by było by kurierzy dzwonili rano i wtedy uzgadniali porę odbioru przesyłki.
Sklep w bezpośrednim sąsiedztwie mojego mieszkania. bywam kilka razy w tygodniu. Tylko po drobne zakupy (gdy czegoś zabraknie). Asortyment raczej "podstawowy". Jednak nie kupuje ani warzyw ani owoców ponieważ nie zawsze są na tyle świeże by nadawać się do spożycia. Często na tym dziale czuć nieprzyjemne aromaty. Słabiutki wybór w dziennikach i czasopismach. mała ilość tytułów. Pieczywo świeże a wybór dość duży. Dział mięsny bardzo dobrze wyposażony w tzw wędliny na chleb jednak pozostałe bardzo ubogie. Często sklep nie dysponuje w ogóle wyrobami z drobiu. Świeże mięso raczej bez zarzutu jednak wybór znikomy. Nabiał, przetwory, napoje i soki zadowalający wybór. chemia i kosmetyki podstawowe ilości. W sklepie tym często czynna jest tylko jedna kasa i tworzą się długie kolejki. Czasem trzeba czekać i 15 minut. Obsługa jest niezadowalająca. Pracują tu osoby które często klientów traktują ordynarnie i opryskliwie. na szczęście reszta obsługi jest bardzo miła. Ceny wysokie. Nawet bardzo.
Zgadzam się z poprzednikiem. Chciałam z mężem kupić w promocji boombox lg - sprzęt w gazetce był przeceniony na 90 zł. Gdy weszliśmy do sklepu i zapytaliśmy czy jest pan niemile odpowiedział, że przecież stoi. NA pytanie dlaczego cena jest wyższa od tej w gazetce o ponad 60 zł sprzedawca stwierdził, że nic go gazetka nie obchodzi i że on może sprzedać ale za 154 zł. Zero wyjaśnień, niemiła obsługa.
Wogóle nie polecam - pomijając to, że dopóki się nie podejdzie do lady żaden ze sprzedawców nie podejdzie do klienta.
Szanowna Klientko.
Przepraszamy za zaistniałą sytuację.
Postaramy się jak najszybciej wyjaśnić incydent ze sprzedawcą salonu.
Zapewniamy, że dołożymy wszelkich starań aby podobna sytuacja w przyszłości nie miała miejsca.
Dziś postanowiłem odwiedzić...
Dziś postanowiłem odwiedzić restaurację KFC, aby napić się kawy i zobaczyć czy od mojej ostatniej wizyty coś się zmieniło. Z moich dotychczasowych obserwacji wynikało, że jest to dość sprawnie działająca restauracja. Przed wejściem do budynku zauważyłem trochę śmieci i nieczystości. Trzeba jednak przyznać, że utrzymanie porządku w takim miejscu jest niezwykle trudne, z uwagi na sąsiedztwo przydrożnych handlarzy. Po wejściu okazało się, że w lokalu jest ok. 20 klientów i 4 osoby czekające na obsługę, która była prowadzona na 2 kasach. Jedną z pracownic była Pani Daria (odpowiedni strój, czyli biała bluzka, czytelny identyfikator i spódnica), i to ta Pani mnie obsługiwała. Czekają na obsługę, miałem trochę czasu, bo ok. 12 minut, przyjrzałem się jak wygląda stan czystości na głównej sali. Okazało się, że nie jest najlepiej. Pod stołami było sporo śmieci i nieczystości, a na jednym ze stolików została taca po skończonym przez klienta posiłku. Kiedy przyszła moja kolej usłyszałem, „Dzień Dobry, w czym mogę pomóc?”. Odpowiedziałem, „Poproszę kawę, na wynos”. „Jaka to ma być kawa, biała, czarna?”. Zamówiłem białą i podałem pieniądze. Pracownica sprawnie uregulowała należność i pospiesznie udała się na zaplecze. Po uregulowaniu płatności udałem się do stolika, aby wypić kawę. Generalnie na tej sali, czyli sali przylegającej do miejsca gdzie składa się zamówienia panował porządek, tu stoły i podłoga były czyste. Następnie odniosłem tacę i wyszedłem po pożegnaniu się z lokalu. Wydaję się, że wszystko było na dobrym poziomie, tylko zastanawiające jest brak promocji w KFC na jakiś zestaw czy napój. Osobiście o niczym taki nie słyszałem odwiedzając dzisiaj tą restarację.
Leszno. Drugie moje podejście do tego banku. Wchodzę zachęcony reklamą 7,5% na lokacie. Po wejściu znów widzę kilka osób w kolejce. Dwa stanowiska obsługi sa zajęte przez klientów. czekam. Znów sie rozgladam. te same mdłe kolory ścian, muzyka RMF w radio. Pracownicy ubrani bardzo schludnie. takie same koszule, apaszka bądź krawat. Po kilku minutach okazuje się, że kolejka jest do kasy, która właśnie jest otwierana. Oddycham z ulgą i czekam dalej. Teraz jestem pierwszy. Wychodzi kolejna pani z obsługi, ale udaje że mnie nie zauważa. Przeglądam prasę, bo widzę, że wisi. Po kolejnych kilku minutach zostaje zaproszony do stanowiska. Tu miłe zaskoczenie. Miły pan wstaje zaprasza i prosi o zajęcie miejsca. Pyta w czym może pomóc i szczegółowo prezentuje ofertę lokat. Powiem szczerze jestem miło zaskoczony. Pan zadaje pytania i sprawnie odpowiada. Niestety nie przedstawia się i wizytówki mi nie wręcza, tak więc nie wiem nawet z kim rozmawiałem. Gdy mówię, że jeszcze się zastanowię to niestety zupełnie nie daje sobie rady. Nie wie jak może zaskoczyć i mnie przekonać. Nie nawiązuje do oferty konkurencji. Nie proponuje rachunku ani innego dodatkowego produktu. Gdy wstaję i wychodzę żegna mnie i nie chce nawet mojego telefonu. Szkoda, bo byc może bym się zdecydował. Na koniec kilka słów o ofercie. Uważam, że to bardzo nieeleganckie ze strony banku, że na szybach są reklamy lokaty na 7,5% podczas gdy oprocentowanie jest takie tylko przez trzy miesiące, a później zdecydowanie niższe. Czuje się oszukany. Nie lubię takich chwytów.
Znów miła informacja na temat obsługi CitiBanku. Kilka dni temu pojawiał się na moim rachunku dziwna opłata 9,99 zł. Zaniepokojony spisałem krótka reklamację i wysłałem przez internet. Po dwóch dniach skontaktował się ktos ze mna informując mnie, że to był błąd i kwota została mi zwrócona. Szybko i sprawnie, bez niepotrzebnej papierologii, bez długiego oczekiwania na odpowiedź.
Milony marzeń. Taki napis widnieje na szybach placówki. Zachęcony reklamą wszedłem do środka. To moja pierwsza wizyta w tym banku. Pierwsze wrażenie nie najlepsze, bo placówka wydaje sie bardzo duża, a pośrodku masa niewykorzystanej przestrzeni. Po lewo bankomat, na wprost nieczynne stanowiska obsługi, po prawo dwa stanowiska kasowe, ale klientów nie ma. W oddali słyszę głos pani, która wstaje z krzesła i zaprasza mnie do swojego stanowiska. Idę w jej kierunku, ale ponieważ przejście przez całą placówkę zajmuje chwilę to mogę się rozejrzeć. Placówka umalowana jest w kolorach korporacyjnych, jasno szare ściany połaczone z ciemnobordowym kolorem. Wszystko wydaje się jednak nieco mdłe. Widać, że standardy ubioru w Millennium nie są ściśle wytyczone. Każda osoba ubran jest inaczej. jedna ma półgolf, druga bluzkę, trzecia koszulę. Jedno co te pani łączy to identyfikator. Patrzę na osobę mnie obsługującą i widzę, że nazywa się A. Niestety nie przedstawiła się. Pyta w czym może pomóc. Zainteresowany możliwościami lokowania pieniedzy słyszę, że bank ma zwykłe lokaty (stała stopa zwrotu, narastajaca), ale pani nie wiele jest mi w stanie wytłumaczyć tylko wyciąga ulotkę i proponuje lokatę połaczona z funduszem. Nie pyta czy mnie to interesuje, nie pyta jakie mam potrzeby i czy chcę inwestować. Przechodzi z góry do tematu lokaty, pokazuje mi w internecie różne wykresy, wskazuje jak świetnie w 2007 roku można było zarobić na lokacie, a ja słucham, cierpliwie, ale do czasu. Gdy tak już mija piętnaście minut grzecznie przepraszam i informuję, że nie jestem zainteresowany ofertą inwestowania w akcje. Chyba trochę pani tym swoim spostrzeżeniem przeszkodziłem, bo widziałej jak bardzo chciała mi o tym powiedzieć. Przykro mi, ale ja wolę jak ktoś sie najpierw mnie spyta czego potrzebuję. Wystarczyło zapytać czy jestem zainteresowany lokowaniem pieniędzy w akcje bądź inne ryzykone paiery. Co więcej pani mnie nie słuchała, bo jak powiedziałem, że chce akcje na rok lub na pół roku to pani koniecznie chciała mi sprzedać lokatę trzymiesięczną kilka razy powtarzając, że najbezpieczniej będzie na taki okres, bo później to nie wiadomo jak będzie. Wyliczając jednak możliwosci zarobku na lokacie z funduszami bezpiecznymi okazało się, że zarobie mniej jak na lokacie, więc o czym tu mówimy. Podziekowałem więc i obiecałem przyjrzeć się ofercie zamieszczonej na stronie, pani natomiast mnie pożegnała i zakończyła rozmowę. Nie próbowała mnie nawet przekonać, żebym skorzystał z oferty, nie poprosiła o numer telefonu bądź inny kontakt, poprostu mnie odpóściła. Szkoda. Do tego dochodzi jeszcze zupełny brak chęci zaproponowania jakiegokolwiek rachunku, nic, zupełnie nic. Nie podobało mi się i to bardzo. Punkt przyznaję tylko za "Milion marzeń", ale zrealizuje je bez pomocy tego banku.
Byłam z ojcem w serwisie Hondy. Sprawdzenie auta w szybkim czasie, ale co najważniejsze- pełen profesjonalizm, wysoka kultura osobista, robią naprawde wielkie wrażenie, super pozytywna ocena.
Od samego wejścia miłe panie sprzedawczynie zagadywały mnie rozmową. Oferowały od razu pomoc w sprawdzeniu dostępnych rozmiarów czy kolorów. W póżniejszym czasie weszłam tam ponownie z koleżanką -obsługa byłam identyczna.
Jadąc dziś do Centrum miasta postanowiłem odwiedzić moją ulubioną stację bp. Cele był prosty, kupić kawę, gazety i wodę mineralną. Kiedy podjechałem na parking przy stacji okazało się, że klientów było mnóstwo, z ledwością znalazłem miejsce parkingowe. Jak zwykle na tej stacji wokół panował porządek a pracownik z obsługi akurat pomagał jednemu kierowcy w tankowaniu. Po wejściu do budynku przywitała mnie grupa 4 osób tłoczących się po lewej stronie, tuż koło wejścia do łazienek. Jak się okazało na stacji pojawił się automat do gier. To nie żart, przyznam otwarcie, że im dłużej się nad tym zastanawiam tym bardziej mam mieszane uczucia. Kiedy podchodziłem do kasy okazało się, że jestem jedyny, więc obsługa przebiegła błyskawicznie. Miałem przyjemność być obsługiwany przez Panią Anie. Zapytałem wskazując z uśmiechem na automat, „I jak?”. Pani uśmiechnęła się tylko, po czym dodała, „Jest ruch”. Odnoszę wrażenie, że dalej będzie, tylko co z wizerunkiem stacji? Zmiana. Bardzo jestem ciekawy, w jakim kierunku to pójdzie i czy zysk z tego automatu przełoży się na cały biznes i będzie wartością dodaną. Mnie osobiście nie zachwycił.
Do Open Finance udałem się celem pomocy przy uzyskaniu kredytu mieszkaniowego. Wizyta zaczęła się już dość niefortunnie - mimo sympatycznego przywitania przez dyżurującą Panią szybko okazało się, iż termin spotkania przesunie się o jakieś 10-15min. Fakt faktem zostałem o tym poinformowany już o 16, ale strata 15min już irytowała. Po 15 minutach zaproszony zostałem do doradcy, na początek miło - zapytanie o kawę lub coś innego do picia. Doradca schludny, ogolony, miły, jedyne co na początku przeszkadza to zbyt ostre perfumy. Samo spotkanie wyglądało nieco mniej przyjemnie - mimo, iż mogę uznać je za rzeczowe i przydatne o tyle sposób przekazywania informacji do przyjemnych nie należał. Doradca w wielu kwestiach zwracał uwagę nieprzyjemnie rozczarowanego gdy pytałem go o sprawy o których nie wiedziałem np. rodzaje ubezpieczeń jakich wymagają banki przy zaciągnięciu pożyczki. Na plus czystość miejsca itd na minus spóźnienie, zbyt ostre perfumy doradcy, jak również sposób komunikacji z klientem.
W dniu 2 września zakupiłam w kasie biletowej w Zgorzelcu bilet na pociąg pośpieszny do Tarnobrzegu z przesiadką we Wrocławiu na dzień 4 września. Wybierałam się odwiedzić koleżankę. Dnia 3 września chciałam się upewnić co do godzin przyjazdu i odjazdu pociągów, dlatego w tym celu weszłam na stronę internetową rozklad-pkp.pl Okazało się, że połączenie, jakim chciałam dotrzeć z Wrocławia do Tarnobrzegu już nie istnieje. Co dziwniejsze: dzień wcześniej zakupiłam na nie bilet. Udałam się więc z powrotem do kasy, gdzie pani kasjerka nie potrafiła mi wyjaśnić zaistniałej sytuacji, tłumaczyła się jedynie tym, że być może nie otrzymała jeszcze zmienionego rozkładu pociągów. I jeżeli faktycznie moje połączenie wycofali, to ona nie potrafi mi pomóc. Wobec znalezionych przeze mnie nowych połączeń na stronie moja podróż trwałaby ok. 20h i musiałabym się kilkakrotnie przesiadać. Niestety, musiałam więc zrezygnować z odwiedzenia koleżanki, zwróciłam bilet. Jestem rozczarowana i zawiedziona obsługą klienta, niekompetencją kasjerek, brakiem przepływu informacji. O beznadziejnych połączeniach, które opierają się głównie na drogich Intercity kusrujących wyłącznie między dużymi miastami -nie wspominam. Co najdziwniejsze: jeżeli klient sam nie wyszuka sobie połączenia i nie upewni się, że jest ono aktualne - nikt mu nie pomoże.
Przechodząc koło sklepu postanowiłam do niego wejść i kupić sobie coś słodkiego oraz jakiś napój. W piątkowe przedpołudnie sklep był prawie pusty Jego ilościowe zatowarowanie nie budziło zastrzeżeń, ale co do jakości niektórych produktów i do ich chociażby wizualnej prezentacji już tak. Np. w lodówce z lodami były zmaltretowane sandwiches Maxibon firmy Nestle sprawiające wrażenie wcześniej rozmrożonych i/lub zgniecionych więc z nich zrezygnowałam(…..)
To co jednak najbardziej mnie zdziwiło, a w jeszcze większym stopniu zaniepokoiło to sposób potwierdzenia płatności przy użyciu karty. Pani po przejechaniu nią w terminalu i wprowadzeniu kwoty do zapłaty oddała mi ją z powrotem, a po chwili podała mi wydruk do podpisania, a gdy już to zrobiłam pracownik nie sprawdził jego zgodności z tym widniejącym na karcie. Tak jak napisałam taki sposób działania jest wysoce nie profesjonalny ponieważ obowiązkiem sprzedawcy jest po pierwsze w tym przypadku oddanie karty klientowi po jego potwierdzeniu rachunku, a przedtem potwierdzenie podpisu.Za taką postawę i złą znajomość procedur ogromny minus i dla kasjera i dla kierownictwa sklepu który odpowiada za odpowiednie przeszkolenie personelu.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.