Agentka, która pomagała mi zmienić ubezpieczenie grupowe na indywidualne okazała się bardzo sympatyczna i kompetentna, odpowiadała na wszystkie moje pytania i cierpliwie wyjaśniała zawiłości prawne. Przy okazji w sposób nienachalny reklamowała fundusz emerytalny, nie próbując mnie na siłę przekonać do zmiany OFE. Nie czekałam w kolejce do agenta, natomiast kolejka stała do kasy. Kasjerka okazała się przeciwieństwem swojej koleżanki agentki. Nie odpwiedziała na "dzień dobry" i z niezadowoloną miną przyjmowala ode mnie wpłatę.
Samo biuro PZU jest jasne i przestronne, bardzo funkcjonalnie wyposażone, czekający klient ma gdzie usiąść, stoją stoliki, jest czysto, przy wejściu stoi dystrybutor z wodą.
Obsługa na podstawowym poziomie, sprzedawca w trakcie obsługi prowadził rozmowę z drugim sprzedawcą o sprawach prywatnych. Nie przyjemy zapach w sklepie. Oferta przedstawiona dość obszernie.
Szanowna Pani Agnieszko.
Dziękujemy za cenne spostrzeżenia.
Z pewnością weźmiemy je pod uwagę.
Sklep zlokalizowany w...
Sklep zlokalizowany w dobrym miejscu, łatwy dojazd, duży parking przed sklepem. Sprzedawca, który udzielał mi informacji był uprzejmy i kompetentny. Gdy wszedłem do sklepu było tam oprócz mnie także 2 innych klientów. Każdy rozmawiał ze sprzedawcą przy jakimś towarze. Zapoznałem się z asortymentem i poprosiłam o radę przechodzącego właśnie sprzedawcę. Szukałem aparatu cyfrowego, który łączyłby w sobie różne funkcje i dobrą cenę. Sprzedawca przedstawił mi ofertę wszystkich producentów, poinformował o zaletach wybranych modeli
Sprzedawca odpowiadał wyczerpująco na wszystkie moje pytania. Podziękowałem a sprzedawca zaprosił ponownie, gdy już przemyślę przedstawioną ofertę. Ogólnie ocena dobra, sklep dobrze urządzony wewnątrz, towary ze szczególną ofertą promocyjną dobrze wyeksponowane, ceny porównywalne do ofert innych sklepów z branży RTV AGD.
Szanowny Panie Arturze.
Dziękujemy za pozytywną opinię.
Zapraszamy do skorzystania z naszej oferty.
nie dość że...
nie dość że przez kilka minut nie mogłem znaleźć nikogo z obsługi aby zapytać się o szukaną wkretarkę to wreszcie napotkany pracownik odburknął "tam" i ręka wskazał gdzie mam sobie sam szukać nie wyrażając najmniejszej ochoty aby w czymkolwiek mi doradzić
Parę dni temu byłąm w sklepie MIX ELECTRONICS. Byłam zainteresowana kupnem laptopa. Już na wstępie podszedł do mnie sprzedawca. Był kompetenty i wiedział dużo informacji o róznych laptopach. Do tego był ubrany w firmową koszulę oraz posiadał identyfikator z imieniem. Oprócz tego w sklepie było czysto. Ceny trochę wysokie ale na szczęście byłą możliwość zakupu na raty. Pan, który mnie obsługiwał pokierował mnie do kasy gdzie dowiedziałam się o owych ratach. Sprzedawca w tym czasie sprawdził laptopa i go zapakował. Warto współpracować z takimi osobami gdyż chce się wracać do takich sklepów.
Szanowna Pani Natalio.
Dziękujemy za zakup w naszym salonie.
Życzymy zadowolenia z użytkowania zakupionego laptopa i zapraszamy ponownie!
Towar poukładany, poukładany...
Towar poukładany, poukładany tematycznie, miejsce towaru nie zmienia się od jakiegoś czasu co sprawia wrażenie że to dobrze znajome miejsce,towar świeży, jakość towaru odpowiednia do ceny, różnorodność towaru odpowiednia do poziomu sklepu,nigdy niczego nie brakuje, zachowana odpowiednia czystość w sklepie, pracownicy zawsze "obok", kasy otwarte zawsze odpowiednio do ilości klientów, dobry czas obsługi, sklep otwarty w odpowiednich godzinach, wielkość parkingu wystarczająca, personel bardzo miły, okropne ubranie firmowe !!!
Personel miły i kompetentny jednak zbyt nachalny. Duży wybór asortymentu jednak w towarach "chodliwych" mały nieporządek trudno znaleźć rozmiar czy fason. Sprzedawcy chętni do pomocy Salon czysty, zadbany. Przy kasie pełna informacja o warunkach gwarancji jednak kasjerka bez uśmiechu, nie zaprasza klientów na ponowne zakupy.
Od dłuższego czasu poszukuję oddziału tego banku, by móc dowiedzieć się na temat oferty depozytowej. Niestety bardzo trudno jest odnaleźć jakikolwiek oddział. Albą liczba oddziałów jest na tyle mała, że ja ich nie mogę spotkać, albo są słabo oznaczone?
Z uwagi na brak placówek postanowiłem zapoznać się z ofertą banku na stronach internetowych.Na początek chciałem sprawdzić, czy jest to bank pewny, bo jeśli mam w nim trzymać swoje oszczędności to taka informacja jest mi potrzebna. Otworzyłem stronę i ...wielkie rozczarowanie. Nie wiem kto projektuje strony internetowe tego banku, ale strona wygląda jakby przeżywała ostatni refresh pięć lat temu. Próbując otworzyć stronę związaną z karierą okazuje się, że taka strona nie istnieje. Zatem nie wiem czy to oznacza, że bank przeżywa kryzys czy nie. Czy zatrudnia nowe osoby czy zwalnia? Nic nie wiadomo, jak w czeskim filmie.
Zostawiając więc ten temat próbuję zaciągnąć opinię w zakładce ldepozyty. Niestety tylko lokaty mi się pojawiają i to na śmiesznie niskim oprocentowaniu. Gdy klikam informacje o funduszach inwestycyjnych to mam przed sobą jedynie krókie informacje. Im więcej klikam tym mniej mi się ten bank podoba. Daje więc sobie spokój i w najbliższym czasie postaram się placówkę odwiedzić. Nie wiem czy na pewno ją odnajdę.
W trakcie przerwy w pracy udałam się z mężem do Efezu w legnickiej Galerii Piastów na szybki lunch. Zajęliśmy stolik. Kelnerka ode razu podeszła do nas, witając nas i oferując karty menu. Rzuciłam jedynie na nie okiem, bo już wiedziałam, że zamówię donner kebab XXL, mąż natomiast zastanawiał się nad jednym z deserów. Gdy odłożyliśmy karty spostrzegłam, że kelnerka, która wcześniej podała je nam zmierza w naszym kierunku. Miała dobre wyczucie czasu, potrafiła zaobserwować, że my - klienci jesteśmy już gotowi do złożenia zamówienia. Mąż poprosił o ciasto czekoladowe z gałką lodów i kawę, ja w/w kebab. Pani zaproponowała mi, czy zamiast kebabu XXL może podać ten w normalnej wielkości, ponieważ tak się złożyło, że akurat zabrakło bułek w większych wymiarach. Zgodziłam się. Za chwilę w koszyczku podano nam sztućce tj. widelec dla mnie, mały widelec i łyżeczkę deserową dla męża plus serwetki. Na jedzenie czekaliśmy około 5 minut. Ciasto męża zostało podane na ciepło, na stylowym talerzu - wyglądało apetycznie. Do smaku, temperatury i wyglądu mojego dania nie miałam żadnych zastrzeżeń. Nasz stolik był czysty, wokół niego również panował porządek. Po konsumpcji poprosiliśmy o rachunek i płatność kartą.
Stan restauracji i obsługi oceniam na dobry, miły i bardzo sprawny. Pracownicy nie zapomnieli także o miłym pożegnaniu nas.
Kierowana nagłym impulsem i łakomstwem weszłam do dobrze znanego małego sklepiku po rurkę z bitą śmietaną.Za ladą stoi starsza, bardzo zadbana pomimo wieku kobieta ubrana w biały fartuszek. Wita mnie uśmiechem i pytaniem:
,,co będzie dla Pani”
Proszę o rurkę, która jest napełniana śmietaną za pomocą specjalnej maszyny na korbkę. Wygląda jak sprzęt AGD stylizowany na retro.
Zapytana czy ma być ona zapakowana odpowiadam że nie, tak więc podana jest mi tylko w serwetce.
Tak jak bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie niezwykle sympatyczna i kulturalna obsługa, tak negatywnie zaskoczył mnie smak. Śmietana była lekko kwaskowa i mało gęsta. Rurka taka jak powinna być – krucha, chrupiąca i delikatna. Wypełniona dosłownie nad brzegi.
Nie pierwszy raz tam właśnie dokonuję zakupu, zawsze byłam usatysfakcjonowana aż do dziś. No cóż, trudno mam nadzieję że to było jednorazowe obniżenie jakości słynnych rurek z Wiatracznej.
Poszłam do przychodni ponieważ musiałam zmienić termin wizyty u lekarza. Czas oczekiwania na taką wizytę wynosi około jednego miesiąca w ramach ubezpieczenia w NFZ(Narodowy Fundusz Zdrowia).Wiadomo, bywa czasami że nasze plany rodzino zawodowe w tak długim okresie czasu mogą ulec zmianie i wcześniej zaplanowana wizyta nie jest możliwa. Tak też się stało się w moim przypadku. A więc gdy już Pani w recepcji obsłużyła dwie osoby będące przede mną , co zajęło jej ok. 20 minut przedstawiłam się i powiedziałam z jaką sprawą przychodzę. Uzgadniamy nowy termin wizyty (znowu za miesiąc) choć uzgadniamy to za dużo powiedziane ponieważ decyduję się po prostu na najbliższy który jest wolny. Pani zapisuje na kartce datę i nazwisko lekarza i mi ją podaje. Mówię dziękuję i wychodzę.
Warto przy tej okazji dodać że punkt rejestracji jest zlokalizowany na parterze piętrowego budynku. Zajmuje mały kącik tuż przy drzwiach z holu. Pani tam pracująca jest antypatyczna i ślamazarnie wykonuje proces zapisywania na wizyty i zabiegi. W między czasie wydaje numerki na bieżące wizyty. W pewnej chwili stwierdza opryskliwie że jest jej duszno i prosi mnie stanowczo abym usiadła, bo przebywać w bezpośrednim jej pobliżu może tylko jedna osoba. Dziwne bo wcześniej jak stały trzy to jej to nie przeszkadzało ale widać na poczekaniu wymyśliła sobie taki paragraf, wcześniej informując o swoim dyskomforcie …..
Ogólnie poczekalnia jest ciasna i klaustrofobiczna, nie uwzględnia absolutnie tego że najczęściej osoby które tam przychodzą są chore
( nic nie sugeruję, po prostu czasem zamiast pacjenta przychodzi ktoś w jego imieniu).
Podejrzewam niestety że w służbie zdrowia nie prędko nastąpi poprawa. Gdy jest deficyt lekarzy specjalistów człowiek pójdzie wszędzie tam gdzie jest możliwość nie zważając na nic innego jak na szansę uzyskania pomocy na swoje dolegliwości.
Najwyższa pora na małe co nieco.
W KFC kolejka jest zatrważająca i sięga do drzwi wejściowych. Na szczęście w drugiej części tego lokalu jest Pizza Hut. Z nie małym trudem się tam dostaje. Tu dla odmiany cisza i spokój. Pani ubrana w czarną koszulkę polo z logo restauracji uśmiecha się i mówi dzień dobry.
Z trzech oferowanych smaków pizzy wybieram hawajską z szynką i ananasem. Zapytana czy życzę sobie coś do picia odpowiadam że nie. Dziewczyna sprawnie przekłada porcję na papierową tackę i podchodzi z nią do kasy Rejestruje ją na kasie po czym podaje kwotę do zapłaty (5,90).Jest mały problem z wydaniem reszty z 10 zł które jej podałam, zostaję zapytana czy nie mam może dziesięciu groszy a ponieważ mam to daję.
Pracownik życzy mi smacznego a ja biorąc tacę z zamówieniem kieruję się do małego stolika w głębi i tam zajmuję miejsce. Wracam się po serwetki które są przy kasie a których wcześniej nie zauważam a pracownik mi też ich nie wskazał.
Pizza była bardzo smaczna. Ciasto puszyste a na nim dużo składników i zapieczonego sera.
Udało mi się jeszcze zaobserwować że pracownik (ten który obsługuje klientów ponieważ jest sam) tace zostawione na słupie pod którym jest kosz odnosi na stos przed kasami, nie sprawdziwszy wcześniej czy są czyste a nawet gdyby takie były w co poważnie wątpię to powinny tak czy owak iść do umycia.
Zmiana worka w tymże koszu też jest mało elegancka. Pracownik by rozwarstwić nowy worek ślini palce.
Oferta jest dobrze wyeksponowana. Szklana szyba ją osłaniająca - czysta. Przy blachach z pizzą stoją metalowe tabliczki z numerem. Obok jest lampka która ma gięte ramię i skierowana jest oświetleniem na placki.
Wychodząc również muszę przedrzeć się przez kolejkę która może minimalnie jest krótsza niż była ale nadal przed kasami KFC panuje tłok.
od momentu wejscia do placówki PZU w Olsztynie podesza do mnie pani i zapytala czy w czyms mi nie pomoc pozniej zadajac jej kilka pytan na temat założenia polisy wytlumaczyla mi wszystko tak jasno i zrozumiale ze zrozumiałam wszystko wreczyla mi ulotki z informacjami abym wziela je do domu i sie zastanowila na tym nasza rozmowa sie skonczyla
Kupowałam dziś lody. Wybór padł na tzw. włoskie kręcone z automatu. Poprosiłam o małą porcję o mieszanym smaku
waniliowo –czekoladowym. Pracownik, mrukliwa młoda dziewczyna szybko je przygotowała, zanim ja znalazłam w portfelu bilon. W tym czasie zamiast wstawić wafel do stojaka trzymała go w swoim ręku (przez cienką małą serwetkę). Pracownik nie powiedział ani dzień dobry ani do widzenia był ponury i nie nawiązał ze mną kontaktu wzrokowego. W miedzy czasie przeczytałam dużą kartkę przyklejoną po lewej stronie informującą że bardzo przepraszają, ale nie sprzedają dodatkowych wafelków.
Z drugiego okna sprzedawane są lody kulkowe. Na lodówce jest informacja o cenie za jedną porcję oraz o możliwych polewach. Każdy smak jest napisany na tabliczce umieszczonej w lodowej masie.
Szyba czysta za nią, na metalowej listwie przed kuwetami sztuczne owoce które stanowią ciekawą dekorację. Całość osłonięta od góry dwuczęściową, czerwoną markizą z napisem
,,feeria smaków,, i nazwą punktu. Między oknami atrapa w powiększeniu sprzedawanego tu loda z automatu.
Podczas konsumpcji okazało się że mój lód w środku jest pusty (?).Ale nie narzekam porcja i tak była solidna. Zanim go zjadłam to końcówka wafelka przemiękła zaczeła przeciekać. Smak ok, miej więcej takiego się spodziewałam.
Mój zakład pracy skierował mnie do przychodni w celu otrzymania zaświadczenia lekarkiego. Chciałam potwierdzić telefonicznie czy jest jeszcze obecny lekarz Medycyny Pracy. Pani rejestratorka przekazała mi informację, że jeżeli chcę coś załatwić to mam się spieszyć bo lekarz zaraz wychodzi. Na miejscu okazało się, iż na wywieszcze jest napisane informacja o dyżurze lekarza do godziny 18. Niestety Pani doktor była opryskliwa, odmówiła wykonania badania stwierdzająć że 'ona tego wcale nie musi zrobić'. Dokonała mi tylko pomiaru ciśnienia [180/110] i wypuściła z gabinetu. Tym samym złamała wszelkie procedury, bo jak można wypuścić pacjenta który ma takie nadciśnienie?
W niedługim czasie [27 maja] musiałam znowu udac się do Lekarza Medycyny Pracy w tej samej przychodni. Pani rejestratorka wprowadziła mnie w błąd co do godzin przyjmowania pacjentów, miałam być rano a lekarz przyjmował po południu.
Te błędne informacje za każdym razem podawała ta sama osoba.
Składałam internetowo wniosek o otwarcie konta i zadzwoniono do mnie abym zgłosiła się do oddziału na podpisanie umowy. W kolejce do obsługi stało 4 osoby, ale nie stałam w niej długo bo zaledwie 10 minut.Oddział wyglądał na czysty i przyjemny.Obsługą klientów zajmowały się dwie osoby. Zostałam obsłużona w bardzo miłej atmosferze. Pani Kasia miło przywitała mnie i z uśmiechem na twarzy odpowiedziała na moje pytania. Jeden minus to to, że bardzo dużo papierków musiałam podpisywać. Całość obsługi trwała ok.20 minut. Zostałam poinformowana o wszystkich opłatach, dostałam ich cennik, płytę CD z regulaminami oraz umowy.
Zostałem telefonicznie poproszony o zgłoszenie się w PZU, gdyż pracownica chciała sprostować moje zniżki OC, gdyż w dniu 2.09. ubezpieczałem tam samochód mój marki Peugeot. Po moim zgłoszeniu się do placówki, przy stanowisku były dwie panie, z których tylko jedna obsługiwała klientów/przede mną dwie osoby-panie/. Podszedłem do tej pani, która nie obsługiwała klientów, a ta poinformowała mnie, że muszę zgłosić się do pani obok. Miała identyfikator z imieniem Amelia. W wieku ok. 26 lat, włosy dłuższe do ramion, czarne, bardziej krępej budowy ciała. Odpowiedziała, że należy coś sprostować i kazała czekać. Okazało się, że u mnie było wszystko w porządku tylko w PZU te obniżki nie zostały wprowadzone do systemu. Odniosłem negatywne odczucia z pobytu w PZU. Nie było konkretnego słowa"przepraszam" i stwierdzenia, że wina była z ich strony, tylko takie ogólne mówienie, że wszystkie dane muszą być zgodne. Mogłem więc być obsłużony szybko i bez kolejki. Nie ze swojej winy musiałem długo czekać, ok. 15 min.
Kasjerka lat ok.30, włosy ciemnoblond. krótkie kręcone, średniej budowy ciała, bez widocznych znaków szczególnych, ubrana w ciemne spodnie i bluzkę firmową czerwoną. Nie posiadała przypiętego identyfikatora z imieniem, była uprzejma, pierwsza powiedziała"dzień dobry" , fachowo obsłużyła moją kartę kredytową. Była jednak tylko czynna jedna kasa, co wydłużyło czas oczekiwania, w momencie podejścia do kasy, przede mną były jeszcze pięć osób.
Kolejne zakupy w Biedronce utwierdzają mnie w przekonaniu że sklep ten za nic ma swój wizerunek jaki reprezentuje.
Przed kasami gdzie stoją duże wózki poniewierają się torebki foliowe i paragony. Widzę na podłodze wydeptane pety papierosowe które są również w otworach gumowej wycieraczki. Parapety wewnętrzne i zewnętrzne też są brudne. Kasy czynne –dwie
(aczkolwiek jak na ten dyskont kolejki umiarkowane 4,5 osobowe).Towar na powierzchni sprzedażowej czeka na paletach na rozłożenie. Nie wszystko jest podpisane cenowo. Pod jedną już wstawioną paletę zostawiono wózek widłowy( część towaru jest sprzedawana bezpośrednio z poziomu podłogi na paletach właśnie które wstawiane są w szeregu w wzdłuż półek które są zamocowane wyżej).
W metalowych koszach towar w aktualnej promocji ,,przekołowany,,.
Zdeterminowana zamiarem zakupu książki najpierw przekładam apaszki odsłaniając tym widok górnego kartonu, sprawdzam jego zawartość a nie znalazłszy poszukiwanego tytułu, odstawiam go na bok by zobaczyć co jest w drugim kartonie pod nim. Udaje mi się. Mam to czego szukałam. Na tym kończę dziś zakupy i idę do kasy. Czekając na swoją kolej przeglądam tygodnik ,,Kropka,, i czytam horoskop który co nie co poprawia mi humor.
Codziennie niskie ceny, codziennie ten sam chaos i ogólny bałagan.
Ale czasami warto odrobinę się poświęcić, dla towaru który jest np. tylko w Biedronce lub po prostu z czysto ekonomicznych względów….
W pasażu Tesco jest dział z ciepłą, tradycyjną gastronomią. Kupimy tam m.in. pieczone kurczaki i inne mięsa, frytki pierogi, kopytka bigos… Dla amatorów grillowych smaków zresztą jak sama nazwa wskazuje jest kiełbasa i kaszanka przyrządzana właśnie w ten sposób. Spora kolejka i jeden pracownik za ladą który jednocześnie realizuje zamówienie i przyjmuje za nie należność to stanowczo za mała obsada. Pomimo że kobieta energicznie wykonuje swoją pracę, nomen omen uwija się jak w ukropie, nie jest w stanie zapanować nad sytuacją. W dwóch witrynach jest bałagan i puste blaszki z resztkami sosu. Tam gdzie jest pieczone mięso, od wewnątrz gabloty szyba cała jest pochlapana mieszanką tłuszczu i sosu. W drugiej jest jeszcze gorzej. Wyschnięte i popękane resztki pierogów, na dnie jakaś ciecz, fasolka i bigos nie prezentują się lepiej i ostatecznie odwodzą mnie od jakiekolwiek konsumpcji. Nawet frytki nie mają apetycznego wyglądu, zdecydowana ich większość jest spieczona
,, na wiór”, a sąsiedztwo mięsiwa które nad nimi jest brane dopełnia obrazu pod hasłem można by rzec ,, nie kupuj mnie” !
Dla pracownika na stoisku +5
-5 za asortyment, jego wizualizację
(a raczej jej brak) i bałagan w cenach (są ustawione przy szybie ale ciężko je odnieś do danego produktu ).
I chociaż za stoisko de facto odpowiada pracownik to przy tak dużym natężeniu obsługi i wielu jej aspektów(pamiętać bowiem należy że produkty należy jeszcze przed podaniem podgrzać), nie dziwi mnie fakt że jak na jedną osobę jest to stanowczo za dużo obowiązków co widać po stanie w jakim jest towar i panującym bałaganie.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.