Delikatesy należą do tego typu sklepów, który zapewnia klientom jak najszerszy zakres asortymentu kosztem jakości oferty. Z zewnątrz jest dobrze widoczny. Wyremontowana fasada i ładny szyld sprawiają, że sklep wręcz kusi by do niego zajrzeć. To, co czeka klienta w środku, jest mozaiką chęci, ograniczonych możliwości i ludzkiego znudzenia pracą.
Wejście do sklepu nie sprawi problemów nikomu, nawet osobom niepełnosprawnym. Drzwi mają niski próg i łatwo się otwierają. Niestety wnętrze zawodzi. To, co ujrzałem po przekroczeniu progu lokalu zasługuje moim zdaniem na szerszy i dokładniejszy opis.
Zaraz po zamknięciu drzwi przywitał mnie dość dziwny pan w wieku 42 – 48 lat, stojący przy wejściu do sklepu. Ubrany był w zwykły ciemny strój. Nie posiadał identyfikatora. Jednak z jego postawy i ponurego zachowania wywnioskowałem, że pełni w lokalu funkcję ochroniarza. Pan zmierzył mnie swoim zimnym spojrzeniem, a potem uważnie śledził moje poczynania na terenie sklepu. Robił to wszakże dość dyskretnie i niezbyt natarczywie, przez co prawie niezauważalnie.
Po minięciu tej kontroli udałem się między regały w poszukiwaniu konkretnego towaru. Nie było to zadanie trudne. Lokal jest stosunkowo niewielkich rozmiarów. Posiada dość prosty układ stoisk. Z jednej strony są to przyścienne regały zapełnione praktycznie po brzegi towarem. Z drugiej w centrum pomieszczenia ustawione zostało podłużne stoisko, wyznaczające swoją lokalizacją i kształtem nie tylko przejścia między regałami, ale wręcz całą drogę, jaką powinien przejść klient. Obiega ona centralne stoisko dookoła tak, że idąca nią osoba może w pełni zapoznać się z ofertą sklepu. Postanowiłem udać się nią, by lepiej ocenić sklep. I już od początku zauważyłem, że jego plusem jest równo ułożony towar. Szczególnie w pierwszych z brzegu działach. Stały tam soki i piwo. Każdy produkt był równo i skrupulatnie ułożony. Tworzyło to cieszącą oko zharmonizowaną całość. Kolejnym atutem był fakt, że każdy towar miał swoją małą, ale indywidualnie przyklejoną cenę. Nie miałem więc problemu z określaniem na bieżąco wielkości rachunku do zapłacenia w sytuacji, gdy przybywało towaru, który chciałem zakupić. Jednak mój zapał ochładzał się wraz z każdym kolejnym krokiem. Na wierzch wychodziły bowiem mankamenty lokalu. Jako pierwszy mogę wskazać wysokość stoisk. Regały są duże i całkowicie zasłaniają widok za nimi. Część produktów z najwyższych półek jest na tyle wysoko, że większość klientów nie ma szans by ich dosięgnąć z ziemi. Do tego potrzebna jest drabinka. Tej w sklepie nie dało się jednak zauważyć. Kolejny mankament pojawił się przy pierwszym zakręcie na wytyczonej drodze. Natrafiłem tam na regał z proszkami do prania oraz zmywakami. Produkty częściowo zalegały przestrzeń na podłodze, nie udało się ich widocznie pomieścić na półkach. Wobec względnie ciasnego przejścia – praktycznie na jedną osobę – zmuszony byłem ominąć ten odcinek bokiem. Niestety zaraz wpadłem na kolejną przeszkodę. A okazała się nią pracownica sklepu. Pani w wieku 48 – 54 lata zasiadła sobie na stołku tuż przy stoisku z nabiałem. Miała na sobie żółtą firmową koszulkę. Nie posiadała identyfikatora. Rozłożyła towar wokół siebie na podłodze i uzupełniała sklepowe półki. Niestety w ten sposób niemalże zablokowała przejście. Nie zważała przy tym na potrzeby klientów, zmuszonych do przeciskania się między nią a centralnie ustawionym stoiskiem. Ten los spotkał i mnie. Pani nie odezwała się przy tym ani słowem. Jedynie zerknęła na mnie jednym okiem i spokojnie wróciła do pracy. Trzeba tu nadmienić, że mogłem wówczas zapoznać się z warunkami jej pracy. Otóż pani pracowała powoli, ale starannie. Produkty były ustawiane w określonym dla nich miejscu. Same regały były dość czyste. A i podłoga nie wyglądała na brudną. Można jedynie mieć uwagi co do światła, które mogłoby być nieco mocniejsze.
Na końcu tej wytyczonej drogi doszedłem do kasy. Stała za nią starsza pracownica – w wieku 54 – 60 lat. Miała na sobie identyczną jak poprzednia pani koszulkę firmową. Jednakże i ona nie posiadała identyfikatora. W tym miejscu poznałem największą wadę sklepu. A jest nią całkowite ignorowanie klienta. Kasjerka nie nawiązała ze mną żadnego kontaktu, wzrokowego ani Tm bardziej słownego. W ogóle nie odezwała się do mnie ani słowem. Skasowała jedynie zakupy, wzięła ode mnie banknot i wydała resztę oraz podała mi paragon. Po czym spokojnie odwróciła się ode mnie i zajęła się innym zadaniem. W oczy w tym miejscu rzuciła mi się zawartość regałów za jej plecami. Towar na nich ułożony był równo. Każda półka zapełniona była po brzegi. Nie była przy tym jednak przepełniona.
Produkty przynależały do jednej kategorii. Najwidoczniej sklep jest nastawiony głównie na sprzedaż tego typu towaru. Mowa tu oczywiście o alkoholu…
Na koniec do sklepowych drzwi odprowadził mnie wzrok ochroniarza. W czasie mojej wizyty ze strony obsługi nie padło ani jedno słowo powitania czy pożegnania. Atmosfera obsługi klienta pozostała cały czas zimna. Na koniec rzucił mi się w oczy jeden drobny szczegół. Otóż na paragonie, który otrzymałem za zakupy wybita została godzina. Jednak nie była to ta godzina, o której stawiłem się w sklepie. Była ona późniejsza o całe 60 minut. Widocznie w sklepie zapomniano o przestawieniu zegarków. „Maga” żyje swoim tempem. Jednak ja oceniam je negatywnie.
Lokal gdzie nie tylko można zjeść pyszną pizzę ale też spotkać się na piwie ( lub innym alkoholu)ze znajomymi. DO wyboru szerokie menu,dodatkowo można przy każdej pizzy zmienić do max 2 składników.Pizze można też zamówić na wynos lub przez telefon.Czas oczekiwnia szybki, obsługa miła. Lokal 2- piętrowy: 1-sze piętro czynne krócej, 2-gie dłużej
Udając się do sklepu, szukałem miejsca, gdzie mógłbym zaparkować pojazd, ponieważ byłem przejazdem. Udało mi się zaparkować w niedalekiej odległości. Budynek sklepu nie był zbyt czysty. W niektórych miejscach ściany miał pomazane, a gdzie niegdzie odpadał tynk. Przed wejściem było bardzo czysto. Bardzo czyste były również drzwi wejście. Po wejściu na salę sprzedaży pracownik sklepu powitał mnie. Szukałem pieczywa i soku. Przeszedłem się po sali między regałami. Sklep nie był duży, lecz dobrze zatowarowany. W niektórych momentach towaru było nawet za dużo - bałem się wziąć jeden produkt, bo reszta zaraz mogła się przewrócić. Na sklepie bardzo wyraźnie był widoczny system monitoringu. System był zrobiony dość prowizorycznie, ponieważ wszystkie kable były na ścianach. Niestety nie wyglądało to estetycznie, ale na pewno bezpiecznie dla właścicieli sklepu. Przy kasie inny pracownik powitał mnie, zaczął kasować towary. Wyraźnie podał kwotę do zapłaty. Nie zaproponowano mi żadnego dodatkowego produktu. Pracownik zapakował mi towar i z uśmiechem pożegnał. Sam klimat w sklepie bardzo dobry, miła, życzliwa obsługa. Na pewno jeszcze kiedyś tam zajadę.
Po wielu pozytywnych opiniach znajomych zdecydowałem się na otworzenie rachunku w mbanku. Etap związany z obszarem nie wymagającym ludzkiej interwencji przebiegał nad wyraz sprawnie. Bez problemu wypełniłem wszystkie wymagane informacje we wniosku na stronach mbank'u. W polu wskazania miejsca podpisania umowy wybrałem nieopacznie, placówkę w Warszawie na Tarchominie. Dwa dni po wypełnieniu wniosku otrzymałem telefon z informacją, że moja umowa jest gotowa i czeka na podpisanie w oddziale. Udałem się na miejsce jednak pierwsze dwie próby w różne dni zakończyły się niepowodzeniem z uwagi na dużą liczbę klientów oraz wolną obsługę (jedna osoba). Trzecia próba okazała się, przynajmniej początkowo sukcesem, gdyż oddział był pusty - dosłownie pusty aczkolwiek otwarty... wchodząc do oddziału zauważyłem przed nim kilka osób palących papierosy, głośno się śmiejących, wśród, których jak się okazało był również pracownik mbanku. Na widok wchodzącego klienta do oddziału nie zareagował wcale z kontynuowania palenia i prowadzenia ze znajomymi przyjemnej pogawędki. Po ok 3 minutach i braku jakiejkolwiek reakcji ze strony pracownika mbanku, opuściłem placówkę i wychodząc spytałem się grupy palącej czy ktoś wie czy ten oddział jest czynny? Pracownik mbanku z szerokim uśmiechem odpowiedział mi, że oczywiście po czym wrócił do palenia papierosa. Gdy powiedziałem, że przyszedłem podpisać umowę, o dziwo zaprosił mnie do środka - jednakże w tym momencie zrezygnowałem z wchodzenia we współpracę z tym internetowym bankiem, któremu nie za bardzo wyszło odnalezienie się w realu...
Witam serdecznie.
Na wstępie chcielibyśmy podziękować za zwrócenie uwagi na tak poważny problem oraz przeprosić za zaistniałą sytuację i bardzo niski poziom obsługi, z którym spotkał się Pan w naszej placówce partnerskiej w Warszawie na Tarchomienie.
Naszym celem jest świadczenie usług na jak najwyższym poziomie, dlatego też stale podnosimy jakość obsługi naszych Klientów - Pana uwaga umożliwi nam wyeliminowanie w przyszłości podobnych sytuacji.
Jest nam niezmiernie przykro, że w taki sposób rozpoczęła się Pańska współpraca z naszym bankiem.
Zapewniamy, że w stosunku do Doradcy, którego dotyczy powyższa opinia zostaną wyciągnięte konsekwencje.
Raz jeszcze prosimy o przyjęcie naszych przeprosin. Zachęcamy do skorzystania z usług naszego banku - wierzymy, że podobny incydent nie będzie miał miejsca.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Anna Winiarek
PODJAZD:
Na podjeździe nie...
PODJAZD:
Na podjeździe nie było pracownika obsługi. Chodź czekałem 5 min, nikt nie przyszedł i byłem tylko jedynym klientem. Dystrybutory czyste, brak smieci w okolicach stacji.Przy dystrybutorach były rękawiczki i papierowe reczniki.
WEWNĄTRZ:
Pani powitała mnie z usmiechem, miała plakietke z imieniem. Zaproponowała hod-doga i napój energetyczny.Pani poinformowała mnie, że jeśli następnym razem zatankuje 30l będę mógł zbierać naklejki, za które są nagrody. Zapytała się o karte lojalnościową. Spytała o fakture, ale zapomniala wydać paragonu. Na półkach było duzo towaru. Podłoga oraz szyby były czyste. Ubikacja była niedostepna.
Nie można ocenic obsługi na podjeździe, ponieważ jej wcale nie było.
Obsługa kasjerki na +4 chodź zapomniała wydac paragonu.
Do sklepu pojechałem po żarówki. Zaparkowałem na parkingu, na którym było dość dużo miejsc, parking był czysty, z wyznaczonymi miejscami dla inwalidów, wyznaczonymi liniami do parkowania. Przy wejściu znajdował się śmietnik, którym nie był przepełniony, przy którym było czysto. Sama hala z zewnątrz sprawia wrażenie czystej, zadbanej. Nie zauważyłem żadnych uszkodzeń zewnętrznych. PO wejściu do sklepu, który sprawiał wrażenie dobrze zatowarowanego i czystego, zauważyłem kilku pracowników przy kasie, których głośno dyskutowali ze sobą na tematy niezwiązane z pracą. Po przejściu wzdłuż regałów, które były czyste, dobrze zatwoarowane, z kompletnymi cenami. Niektóre produkty były niepełnowartościowe (złamany haczyk, rozbita żarówka). Wybrałem kilka produktów i podszedłem do kasy. Pracownik w kasie mnie nie powitał werbalnie i niewerbalnie. Usłyszałem tylko kwotę do zapłaty, która wydawała mi się za duża. Zapytałem o cenę jednego produktu (żarówki). Pracownica podała mi cenę, lecz cena różniła się od ceny na regale. Poprosiłem pracownika kasy o sprawdzenie ceny. Pracownik powiedział, że taką ma cenę i cena zostanie taka jak jest w kasie. Postanowiłem przynieść cenę do kasy, lecz pracownik powiedział, że go to nie obchodzi. Ktoś nie zmienił cenę, ale to nie jego sprawa. Ponieważ towar był w tym momencie dla mnie niezbędny, zakupiłem go. Różnica w cenie z regały a kasą była ponad trzy złote. Pracownik nie przeprosił mnie za zaistniałą sytuację, śmiał się i był bardzo niegrzeczny. Nikt nie wyraził żadnej chęci przyznania racji. Przy wydawaniu reszty pracownik pomylił się. Zwróciłem uwagę, że za mało zostało wydane mi pieniędzy. Pracownik powiedział tylko: "Przecież każdy może się pomylić". Wyszedłem ze sklepu prawie okradziony i oszukany.
PODJAZD:
Na podjeździe przywitał mnie pan z obługi, który zaproponował ulepszone paliwo V-power, po nalaniu benzyny polecił płyn do spryskiwacza, a także umył szyby i zaprosil do kasy. Dystrybutory były czyste, brak widocznych śmieci w okolicach stacji. Rękawiczki i ściereczki papierowe były przy każdym dystrybutorze.
WEWNĄTRZ:
Pani przy kasie nie powitała ( brak "Dzień dobry"). Zaproponowala dodatkowy produkt i plyn do spryskiwaczy. Zapytała o karte lojalnosciową, ale gdy powiedziałem, że nie mam nie zaproponowała jej wyrobienia. Spytała o fakture, a gdy uslyszał odmowe podała paragon. Pożegnała się. Towaru na półkach było dużo. W ubikacji podpisana była lista kto sprzątał, było czysto i był papier i ręczniki.
Po zaparkowaniu samochodu na parkingu, na którym stały kałuże i nie można było wysiąść z samochodu, udałem się do marketu. Potrzebowałem kupić prezent dla dziecka i kilka podstawowych produktów. Przy bezpośrednim wejściu na halę marketu było dość czysto. Kołowrotek lekko trzeszczał, ale dało się przejść. Na hali marketu znajdowało się bardzo dużo klientów - mnóstwo. Zaraz przy wejściu znajdowały się ułożone produkty sezonowe - w tym wypadku świąteczne. Po przejściu w wzdłuż regałów zauważyłem kilka luk w asortymencie. Jednak na skrajach regałów produkty tzw. promocyjne były poukładane paletowo i było ich bardzo dużo. Podłoga przy stanowiskach mięso - wędliny, sery i warzywa owoce była brudna, co psuło efekt estetycznych zakupów. Na regałach z wędlinami oraz warzywach nie było wszystkich cen w listwach cenowych. Bardzo dobrze zaprezentowane produktu odzieżowe dla dzieci. Bardzo dużo towaru. Szukałem coś dla dziecka w wieku do jednego roku. Towary poukładane rozmiarami, zgodnie z kolorystyką. Udając się do kasy zauważyłem ogromne kolejki. W sumie pracowało około 6-8 kas z 30 dostępnych w markecie. Kolejek nie było końca. Na zadane pytanie, dlaczego tak mało kas pracuje, usłyszałem odpowiedź od pracownika - "Zawsze tyle kas jest czynnych". Ponieważ byłem pierwszy raz w tym markecie, ogromnie mnie to zdziwiło. W kolejce do kasy stałem 25 minut. Pracownik kasy nie znał podstawowych funkcji na kasie. Nie witał klientów. Pytał jedynie o karty lojalnościowe. Nie żegnał klientów. Ubrany był w uniform służbowy, który był dość czysty, lecz lekko wygnieciony. Cała hala sprzedażowa sprawiała wrażenie dobrze zatowarowanej, lecz nie spotkałem żadnego personelu - oprócz kas - na sali sprzedaży. Wychodząc zauważyłem, iż przed kasami poza salami sprzedaży jest bardzo brudno. Mnóstwo paragonów, papierków, śmieci.
Wraz z dziewczyną, która jest studentką UJ, przez co ma 40% taniej, wybraliśmy się na pizzę do Dominium. Mieliśmy szczęście, bo był ostatni wolny stolik (w takich godzinach, ten lokal jest z reguły pełny). Usiedliśmy, wybraliśmy pizzę i czekamy, żeby złożyć zamówienie... czekamy nadal... Czekaliśmy około 5 minut aż ktoś podszedł do nas i przyjął zamówienie. Kelnerka była bardzo miła. Pizza przyszła do nas po około 10 minutach, a więc bardzo szybko, podejrzewaliśmy, że będzie zimna, lub niedorobiona. Nic z tych rzeczy, była bardzo dobra, ciepła i ładnie wyglądała. Po zapłaceniu usłyszeliśmy "do zobaczenia" od kelnerki i wyszliśmy z lokalu.
Odwiedziłem jeden z oddziałów Alior Banku, ponieważ miałem kilka pytań odnośnie spraw maklerskich. OD niedawna posiadam rachunek maklerski i nasunęło mi się sporo pytań. Gdy przyszedłem do banku, jak zwykle zostałem miło przywitany uśmiechem personelu oraz eleganckim wnętrzem. Prosząc o spotkanie z odpowiednią osobą zostałem poinformowany, żebym chwile zaczekał, a ta osoba zaraz podejdzie. Napiłem się wody z butli przeznaczonej dla klientów, niestety okazało się, że nie miałem gdzie wyrzucić kubeczka... Po 2 minutach zjawił się bankier, który zakomunikował mi, że powinienem się wcześniej umówić na spotkanie, ale w czasie przed jego kolejnym spotkaniem - 10 minut - obiecał mi pomóc. Tak też się stało, przez niecałe 10 minut odpowiadał na moje pytania, które często dotyczyły dość wymagających treści. Po skończeniu spotkania zaprosił mnie na kolejne, po wcześniejszym kontakcie telefonicznym.
W niedzielę ok godziny 12:20 udałam się do Parku Wodnego, aby skorzystać z siłowni. Już na samym wstępie pracownik z recepcji, potraktowała mnie jak intruza. Pracownik, kobieta, lat ok 24, brunetka, wzrost ok. 1.68, włosy miała spięte w kucyka. W związku z tym, że posiadam kartę Multisport, pani zapytała mnie czy jestem po raz pierwszy na siłowni i jeśli tak, to że muszę wypełnić taki krótki formularzyk.Rzuciła mi go wręcz na blat nie dając długopisu czy czegokolwiek do pisania. Poprosiłam więc o długopis i wypełniłam ten forumlarz, na samym końcu była zgoda na przetwarzanie danych, której ja podpisać nie chciałam, więc pracownik powiedział mi, że jeśli nie podpiszę tego, to nie wejdę na siłownie. Ogólnie standart obsługi klietna na marnym poziomie a wizytę tam będę wspominać niezbyt miło.
Stoiska dedykowane odpowiednim działom obsadzone niewystarczającą ilością pracowników, którzy zajmują się rozkładaniem towaru. Miejsce- 'lada' gdzie powinni znajdować się pracownicy działów, zabałaganione (skrawki materiałów budowlanych, uszkodzone narzędzia, dużo pomiętych papierów) Nie mają czasu (ani ochoty) by zająć się doradzeniem nad wyborem produktu, czy choćby wskazaniem miejsca danego produktu. Po zwróceniu uwagi na brak towaru i prośbę o zdjęcie z półki za pomocą wózka widłowego, operator tego wózka poprosił o 2 minuty cierpliwości. Po czym ostentacyjnie odjechał w drugi koniec sklepu. Dnie następnego towar (tynk, worki 25kg) wciąż stał poza zasięgiem (na 3m półce). Na innym dziale pracownik stoiska był nieuchwytny przez 20 minut. Gdy sam wziąłem wybrane płytki, przy kasie okazało się, że trzeba wpisać odpowiedni metraż i kod produktu. 10min później, gdy kolejka przy kasie nie przesuwała się z powodu oczekiwania na przedstawiciela stoiska glazurniczego, sam poszedłem po kod towaru, okazało się, że niestety jest to niewystarczające, należy czekać następne 10minut. Gdy udało się doczekać przedstawiciela stoiska, ten zabrał płytki (później okazało się, że wymienił płytki na dwa, niezgodne ze sobą kolory-złośliwość, czy niewiedza?).
Podsumowując- długi czas oczekiwania na obsługę, na skasowanie, brak obsługi i pomocy.
To moja kolejna wizyta w tym sklepie A&K i po raz kolejny nie czekałem do kasy nawet kilku sekund (wszystkie kasy otwarte). Warto zauważyć, że zakupy robiłem w piątek wieczorem, kiedy to w sklepach jest najwięcej klientów. Na parkingu wolnych było tylko kilka miejsc, a parking do małych nie należy. Tym bardziej na pochwałę zasługuje organizacja pracy kas. Sklep jak zwykle czysty, na półkach dużo towaru w niskich cenach, pracownicy uwijają się jak w ukropie. Nastąpiła mała reorganizacja, piwo przeniesiono w inne miejsce co moim zdaniem wyszło tylko temu marketowi na plus. Polecam.
Mam wykupione OC w Inter Risk, a że ostatnio zdarzył mi się mały wypadek, musiałam odwiedzić placówkę. Na miejscu byłam umówiona z osobą poszkodowaną, żeby jak najszybciej załatwić wszelkie formalności. Pani, która nas obsługiwała, kazała mi wypełnić druk - moje orzeczenie o zaistaniałej sytuacji. Powiedziała, że wzór jest powieszony na ścianie, gdybym miała jakieś problemy! Skserowała jeszcze potrzebne dokumenty. Myślałam, że to wszystko, ale po dziesięciu dniach, ku mojemu zdziwieniu, dostałam pismo, że muszę dostarczyć kopie odpowiednich dokumentów i druk do wypełnienia - moje orzeczenie o powstałej szkodzie! Innymi słowy miałam dostarczyć to, co już dostarczyłam. W celu wyjaśnienia sytuacji próbowałam dodzownić się do placówki, ale to też nie jest takie proste. Po kilku godzinach od pierwszej próby wkońcu się dodzwoniłam. Po krótkiej rozmowie likwidator szkód stwierdził, że rzeczywiście on już te dokumenty ma, więc mam potraktować to pismo jako czysto informacyjne. Bałagan tam mają, no i panią o postawie roszczeniowej.
W obsłudze klienta nie zauważyłam żadnych uchybień. Pracownik zauważył źle oznaczoną salę - wyświetlony był zły tytuł filmu. Dziewczyna sprawdzająca bilety sympatycznie zaprosiła oczekujących na ławce przed salą kinową do wejścia na widownię. W toalecie również było czysto, wszystko na swoim miejscu.
Skąd w takim razie tak niska ocena? Film "This is it " jest filmem typowo muzycznym. Widziałam go na pokazie premierowym, gdzie wspaniale wyeksponowano jego walory dźwiękowe. Wrażenia były niesamowite! Niestety tym razem dźwięk była za cichy, a ponad to ktoś wyraźnie przy nim manipulował. W trakcie jednego utworu zmieniała się głośność. Nie wiem, czy film ten był marną kopią? Jeżeli kino pozwala sobie na takie praktyki, to powinien obniżyć cenę biletu... Ja, i moi znajomi wyszliśmy rozczarowani i oszukani. To nie była ta sama jakość filmu, jaką widzieliśmy na premierze...
Miałem już okazję wcześniej dokonywać zakupów w sieci sklepów Pepco.Rzadko jednak decyduję się dziś na odwiedziny w sklepach tej grupy.Głównym powodem jest niska jakość oferowanych towarów z grupy odzieżowej.
Dzisiejszy cel odwiedzin był następstwem prośby syna o zakup gry komputerowej.Nie miałem problemu ze znalezieniem miejsca gdzie znajdował się poszukiwany towar. Lecz tylko dlatego, że wcześniejsze doświadczenia wpłynęły na znajomość miejsc ekspozycji poszczególnych grup.Dla osoby poraz pierwszy odwiedzającej może to jednak powodować pewien problem.Na dodatek przez kilkanaście minut mojego pobytu i przeglądanie oferowanego asortymentu, nie zaproponowano mi żadnej pomocy, pytań co do oczekiwań.Kto wie, być może przy pomocy wskazówek sprzedawcy dokonałbym większego zakupu.Reasumując sklep powinien położyć większy akcent na pomoc Klientom podczas dokonywania zakupów.
Wchodząc do budynku stacji chciałem kupić szybko 2 rzeczy i szybko znaleźć się w domu. Po wejściu przywitała mnie cisza, więc powiedziałem pierwszy „Dzień Dobry” i zacząłem szukać potrzebnych mi produktów. Ciekawe było to, że np. na tzw. wysepkach, czyli wyeksponowanych produktach na środku Sali nie było cen, np. przy piwie. Z czystej ciekawości zacząłem szukać tych samych produktów w zamykanych gablotach, niestety nie było tam żadnej informacji. Poprosiłem, więc, pracownicę (nie mogłem odczytać imienia z uwagi na to, że identyfikator był przekręcony), aby odczytała mi cenę. Uzyskałem informację i dokonałem zakupu. Kiedy wychodziłem skierowałem się do półki prasą i postanowiłem przejrzeć Kurier. Byłem przekonany, że pracownica od razu uzupełni cenę, to przecież moment, a firma reklamująca się w ten sposób najprawdopodobniej zapłaciła pieniądze za ten sposób reklamy. Nic takiego się nie stało, Pani zajęła się swoimi czynnościami najprawdopodobniej zaplanowanymi wcześniej. Cała obsługa przebiegła sprawnie, a stacja była odpowiednio przygotowana do obsługi klienta.
Kilka miesięcy temu odwiedziłam placówkę i zostałam bardzo miło i profesjonalnie obsłużona. Sprawnie założono mi konto i poinformowano o wszystkich szczegółach dotyczących obsługi konta oraz karty. Po założeniu konta jeszcze kilka razy odwiedziłam bank, tym razem również wyszłam zadowolona, bo otrzymałam wyczerpujące odpowiedzi na moje pytania.
W dniu dzisiejszym byłam obsługiwana w banku i chciałam sie podzielić uwagami. Ważną rolę odgrywa dla mnie nie tylko wnętrze banku, ale również odpowiednie zachowanie pracowników. Na ośmiu pracowników, znajdujących się na sali, nikt nie zapytał nawet, czy może w czymś pomóc. Istotnym mankamentem okazały się również wewnątrz niejasne oznaczenia, gdzie można załatwić daną sprawę lub ich brak. Błądziłam szukając odpowiedniego stanowiska, czy właściwego doradcy.
Kwalifikacje pracowników w zakresie obsługi klienta są na poziomie zadowalającym, gorzej już z szybkością, choć to spowodowane było formalnościami.
Dużym minusem są kłopoty z parkowaniem w pobliżu placówki, ale to ma związek z lokalizacją oddziału. Pozytywne emocje budziła czystość i porządek na terenie banku oraz w jego bezpośrednim otoczeniu. Ogólne wrażenie pozytywne.
bardzo miła obsługa, pracownicy w służbowych ubraniach z imiennymi plakietkami, personel chętny w pomocy, wyszkolony, kompetentny. w toaletach czysto, asortyment odpowiedni dobrze rozmieszczony i łatwy w dostępie, na podwórku schludnie, bardzo szybka obsługa brak czasu na oczekiwanie na obsługę, polecam
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.