Sobota, środek dnia na małym parkingu przed marketem są wolne miejsca. W boksie stoją wolne wózki zakupowe. W środku nie było wolnych koszyków, byłem więc zmuszony wrócić się na zewnątrz po wózek (kiedy wróciłem do środka obsługa już podstawiła koszyki).
W sklepie było wielu klientów (jednak nie było bardzo tłoczno). Kilku pracowników ustawiało towar na półkach - trzy osoby pracowały przy kasie (były otwarte 3 kasy, w tym jedna obsługiwała również stoisko z alkoholem).
W mojej opinii sklep jest dobrze zaopatrzony, są dostępne wszystkie podstawowe produkty w atrakcyjnych cenach. W przypadku większości produktów, można wybrać z oferty kilku producentów. Jednak robiąc nieduże zakupy natrafiłem na brak kilku produktów: pomidory (zostało kilka mocno nieświeżych), chipsy Twistos Fromage (które zazwyczaj były w ofercie sklepu).
Przy kasie nie musiałem długo czekać na rozliczenie zakupów (jedna osoba przede mną). Przy kasie były dostępne zakładki rozdzielające zakupy klientów; lada do wykładania towaru była czysta. Kasjerka przywitała mnie słowami "dzień dobry" i sprawnie kasowała kolejne produkty. Pani zachowywała się neutralnie (nie była ani nieprzyjemna, ani szczególnie miła - po prostu wykonywała swoje obowiązki). Po wydaniu reszty powiedziała: dziękuję.
Do minusów robienia zakupów w tym sklepie dodam jeszcze brak możliwości płacenia kartami płatniczymi.
Salon jest jednym z wielu punktów usługowych w Centrum Handlowym „Poznań Plaza”. Z zewnątrz lokal prezentuje się bardzo ładnie. Wejście do niego jest dość szerokie i miłe dla oka. Nie ma tu drzwi ani schodów, permanentnie psujących życie w innych tego typu punktach. W środku lokal prezentuj się dobrze. Towar jest ułożony równo, choć nieco nieprzejrzyście. Istniejący system informacji o działach jest nie do końca satysfakcjonujący. Napisy są bowiem dość małe. Produkty są jednak odpowiednio ułożone i w miarę starannie wyeksponowane. Czasopisma nie mieszają się ze sobą, co należy zaliczyć na plus salonu. Są przy tym rozłożone na stoiskach przy ścianach oraz środkowych, centralnie ustawionych regałach. Przejścia między stoiskami są wąskie. Niestety dwie osoby mają problem by się w nich minąć. Podłoga jest wyłożona płytkami, które delikatnie zwilżone mogą stać się śliskie, a co za tym idzie niebezpieczne. Oświetlenie salonu jest satysfakcjonujące.
Podczas mojej wizyty w lokalu znajdowało się dwoje pracowników. Przy wejściu stała młoda (wiek 18 – 24 lata) dziewczyna. Jej zadaniem było zapraszanie klientów do skorzystania z nowej promocji. Nie miała przy sobie identyfikatora. Była dość miła, choć też w ogóle się nie uśmiechała. Ważniejszą funkcję miał pan (wiek 36 – 42 lata) stojący przy kasie. Miał na sobie zwyczajny ubiór, niczym nieodróżniający go od klientów. Zwróciłem uwagę na fakt, że nie posiadał przy sobie plakietki z imieniem.
Pracownik wykazywał się znajomością oferty salonu. Skorygował błąd klienta, który źle wypełnił kupon jednej z loterii. Zrobił to jeszcze przed wprowadzeniem liczb do systemu, opierając się jedynie na wzrokowej weryfikacji zapisu kuponu. Jego zachowanie było przy tym bardzo uprzejme. Kasjer był miły i uśmiechnięty. Poświęcił kilka chwil córce klienta, który akurat szukał pieniędzy do zapłacenia za zrobione zakupy. Nie zapomniał o zasadach dobrego wychowania, witając i żegnając się z każdym podchodzącym do kasy. Całość obsługi zaprezentowała się bardzo dobrze. Pracownik wykonywał swoje obowiązki dość sprawnie i bezbłędnie. Toteż ogólna ocena salonu jest bardzo dobra.
Sklep znajduje się w Centrum Handlowym „Poznań Plaza”. Z zewnątrz lokal prezentuje się dość ładnie. Nad wejściem znajduje się okazały i niezwykle dobrze wykonany szyld. Jest on w odpowiednio mocno dobranych kolorach. W tej tonacji barw utrzymany jest cały wystrój sklepu.
Wejście do lokalu jest szerokie i bardzo wygodne. W środku sklep prezentuje się okazale. Do jego asortymentu należą różnego typu sprzęty kuchenne o wysokiej jakości. Towar ułożony jest bardzo ładnie na regałach oraz specjalnych wolno stojących stoiskach. Ekspozycja produktów jest bardzo dobra. Przejścia między stoiskami są miejscami niezbyt szerokie. W efekcie niektóre produkty są narażone na zahaczenie i rozbicie przez mniej uważnych klientów. Podłoga w czasie mojej wizyty była w miarę czysta. Oświetlenie stanowiło atut lokalu. Było odpowiednio jasne i przyjemne. Ceny znajdowały się przy każdy produkcie. Nie dostrzegłem żadnych braków w tym temacie.
Podczas mojej wizyty w lokalu znajdowało się kilku pracowników. Po sklepie krążyło kilku klientów, jednak obsługa nie narzucała się ze swoją pomocą, cierpliwie czekając w kilku kluczowych miejscach na chwilę, w której będą potrzebni. W ten sposób zareagowała i pani A. (wiek 24 – 30 lat). Miała na sobie standardowy firmowy ubiór, charakteryzujący każdego pracownika sklepu. Zwróciłem uwagę, że posiadała elegancką plakietkę z imieniem, przypiętą do czarnej koszulki. Cały strój prezentował się poważnie, wręcz dostojnie i idealnie wpisywał się w wystrój sklepu.
Pani A. uważnie wysłuchała złożonego jej zapytania w sprawie dostępności konkretnych produktów. Wykazała się znajomością tematu, udzielając pełnych, satysfakcjonujących i wyczerpujących odpowiedzi. Przyjmując zamówienie posłużyła się profesjonalnym formularzem, dokładnie zaznaczając rodzaj towaru, jego ilość, kolor i inne ważne elementy. Pracownica udzielała też porad przy wyborze między dwoma podobnymi typami produktów, mimowolnie podkreślając zalety jednego lub drugiego. Wykazywała się przy tym dobrą orientacją w oferowanych produktach. W sytuacji, gdy nie była pewna, czy zamówienie jest możliwe do zrealizowania we wskazanym terminie, poprosiła o chwilę przerwy i zadzwoniła do odpowiedniej osoby odpowiedzialnej, celem uzyskania pewnych informacji. Zachowywała przy tym spokój i uśmiech na twarzy.
Jej postępowanie było bardzo miłe i kulturalne. Pracownica zachowywała się bardzo uprzejmie. Nigdzie się nie spieszyła. Nie zajmowała się kilkoma klientami naraz, całkowicie poświęcając się realizacji jednego konkretnego zamówienia. Całość obsługi zaprezentowała się bardzo dobrze. Sklep zasłużył na wysoką ocenę.
Po raz kolejny jestem bardzo zadowolony z obsługi na dziale Tradycji!!!
Dzis na dziale drób obsługiwała mnie po raz kolejny ta sama pani co prawie zawsze miała na imie Wioleta lecz nazwiska nie pamiętam.Ekspedientka była bardzo uprzejma, przywitała mnie miło z uśmiechem na twarzy, zaproponowała mi oferte promocyjną z ktorej oczywiscie skorzystałem,obsługa była szybka bez zadnych problemów i przyjemna.Na koniec powiedziała dowidzenia i życzyła mi smacznego.
Dzieki takim ludziom miło robi sie zakupy, oby więcej takich sprzedawców;)
W dniu 27-11-2009r. w sklepie NOMI w Lesznie około godz.17.00, postanowiłem dokonać zakupu piły elektrycznej łańcuchowej. Skierowałem się bezpośrednio do działu z narzędziami elektrycznymi. Niestety tam poszukiwanego narzędzia nie znalazłem. Nie było również osoby , która mogłaby udzielić mi informacji gdzie mogę poszukać piły i czy w ogóle sklep posiada takowe urządzenie. Po dłuższej chwili chodzenia po sklepie odnalazłem pana . Osoba ubrana w firmowy strój z napisem na plecach „NOMI” , nie posiadająca identyfikatora , poinformowała mnie że takie narzędzia znajdują się na zewnątrz w namiocie. Udałem się do namiotu . W namiocie panował półmrok , brak jakiejkolwiek obsługi. Piły łańcuchowe owszem są , jednak powiązane ze sobą w celu zabezpieczenia przed kradzieżą . Brak możliwości wypróbowania , czy nawet oglądnięcia, brak opisu , parametrów technicznych jak moc, ilość obrotów, waga itp. Nie miałem ochoty wracać po obsługę i ponownie prosić o możliwość oglądnięcia sprzętu. Wyszedłem ze sklepu nie dokonując zakupów.
Obserwacja dotyczy wrocławskiego Biura Obsługi Klienta firmy Vectra. Wiedziałem, że Biuro jest otwarte również w soboty. Jednak gdy byłem przed Biurem około godziny 13.15 okazało się, że jest ono zamknięte. Z zamieszczonej na drzwiach informacji dowiedziałem się, że w soboty BOK pracuje do 13.00. Uważam, że jest to godzina bardzo źle dobrana, ponieważ zdecydowana większość sklepów, firm i instytucji, które są otwarte w sobotę kończy prace o 14.00. Skrócenie czasu pracy o godzinę może być dla wielu klientów niemiłym zaskoczeniem. Tym bardziej w tak dużym mieście jak Wrocław, gdzie funkcjonuje tylko jedno BOK Vectry godziny pracy powinny sięgać co najmniej 14.00.
Lokal niezbyt duży, połączony ze sklepem mięsnym. Po prawej stronie lada i półki z pieczywem, po prawej stolik z krzesełkami, a na wprost wielkie akwarium i szyba, gdzie można podpatrzeć jak się robi wypieki.
Doskonałe rozwiązanie dla dzieci, które nudzą się.
Była ogromna kolejka. Zastanawiałam się czy wejść do środka.
Chęć posiadania chleba z tej piekarni była większa. Za ladą 3 Panie, które bardzo sprawnie obsługiwały. Przede mną stała bardzo niezdecydowana starsza Pani, ale została bardzo grzecznie i cierpliwie obsłużona. Nie minęło 10 minut, a wyszłam z pieczywem i w doskonałym nastroju.
Świetna lokalizacja w centrum miasta. Może pojawić się jedynie problem z brakiem miejsc parkingowych. Lokal ładnie oznakowany, ciekawy wystrój witryn na zewnątrz. W środku tak czysto, iż można jeść z podłogi. Książki równo i tematycznie ułożone. Strach cokolwiek dotknąć, aby nie zniszczyć. Oprócz mnie 2 klientów - strasze panie. Jedna z nich prosiła o poradę ekspedienktę. Uzyskała ją bez wahania, w sposób bardzo miły i otwarty.
CEL: ZAKUP BUTÓW ZIMOWYCH DLA DZIECKA
Co roku o tej porze kupujemy dziecku buty firmy Ecco w Apii. Tym razem nasz wybór padł na sklep znajdujący się w Galerii Bałtyckiej. Lokal znajduje się niedaleko głównego wejścia, co jest dużym plusem, jeżeli nie chce się kluczyć po alejkach Galerii i to w dodatku z dzieckiem.
Z zewnątrz niczym się nie różni. Wewnątrz buty ładnie wyeksponowane na półkach z podziałem na damskie, męskie i dziecięce. Bardzo czysto i zachęcająco. Obsługa ubrana na czarno, co dodaje lokalowi klasy. Obsługa całkowicie zajęta klientami, a ich mnóstwo; niektórzy obcojęzyczni ( nie stanowiło to dla nich żadnego problemu).
Obejrzeliśmy buty i chcieliśm dziecku przymierzyć. Poprosiłam jednego ze sprzedawców i pokazałam wybrany model. Bardzo szybko wrócił z wybranymi numerami butów. Sprzedawca pomógł przymierzyć, zaczął delikatnie doradzać, po czym dyskretnie oddalił się , dając nam czas do namysłu. Syn przebiegł się po sklepie kilka razy, wspierając się łyżkami do butów, co nie wywołało żadnego zdziwienia. Stwierdził, że buty są wygodne i dobrze mu się w nich chodzi. Udaliśmy się do kasy.
Niestety zapomnieliśmy karty stałego klienta. Nie było żadnego problemu. Po sprawdzeniu nazwiska w bazie danych otrzymaliśmy rabat.
Sprzedawcy, żegnając się z nami, dziękowali nam za zakupy.
W poniedziałek 23.11.2009 r. postanowiłam złożyć zamówienienie przez internet na artykuły spożywcze bezglutenowe. Bez problemu weszłam na ich stronę. Zalogowałam się i rozpoczęłam wybierać produkty. Strona jest skromna, bardzo prosta w obsłudze. Gdy skończyłam, otrzymałam mejla z potwierdzeniem, iż takie zamówienie złożyłam, z podaną kwotą, którą powinnam zapłacić.
Na stronie podana była informacja, iż wysyłki są robione w poniedziałki i wtorki.
W środę zaczęłam oczekiwać paczki z wybranym towarem. Nie przyszła. W czwartek około południa zadzwoniłam kontrolnie, czy moje zamówienie zostało zrealizowane, gdyż Firma Glutenex nie przesyła takiego mejla z potwierdzeniem. Pani odbierająca telefon (niezbyt szybko to zrobiła) poinformowała mnie, iż powinnam otrzymać swoje produkty, bo paczka została wysłąna wczoraj. Więc czekałam do końca dnia, ale nic nie otrzymałam. W piątek około południa zadzwonił do mnie kurier, czy jestem pod wskazanym adresem, gdyż ma dla mnie paczkę. Był 15 minut później. Zapytałam się kiedy ją dostał, to uzyskałam informację, iż w piątek rano. Zawartość przesyłki się zgadzała; nawet otrzymaliśmy gratisa w postaci nowych chipsów.
Zadzwoniłam sobie do Glutenexu, gdyż podpadał mi termin ważności. Oczywiście od razu nikt nie odebrał telefonu. Pani grzecznie przedstawiła się i zaczęła sprawdzać zamówienie. Udzieliła mi bardzo fachowej odpowiedzi odnośnie przechowywania zamówionych art. spożywczych. Daty wysłania mojej paczki niestety nie dało się ustalić, gdyż stwiedziła, że wyszła od nich w piątek.
Dla mnie taka informacja jest dosyć istotna, gdyż zamawiałam pierogi, które powinny być przechowywane w odpowiedniej temperaturze. Jeżeli jechały od wtorku do piątku, to mogą być już nieświeże.
Dodam, iż często zamawiam w w/w firmie i zawsze jest ten sam problem.
Kolejna niedogodność, to zawsze paczka jest za pobraniem. Inne firmy z tej branży, a jest ich niewiele mają bardziej zróżnicowany system płatności.
Zamawiałem sobie obraz na portalu www.swiatobrazow.pl. Wybrałem interesujący mnie egzemplarz, po czym przed złożeniem zamówienia napisałem maila do obsługi sklepu, czy na interesujące mnie dzieło jest może jakaś promocja albo obniżka ceny. Nie otrzymawszy odpowiedzi zamówiłem obraz dwa tygodnie później. Czas realizacji zamówienia wynosił 10 dni roboczych więc spokojnie czekałem. Po około tygodniu wchodząc na stronę i sprawdzając stan zamówienia zauważyłem, że cena obrazu zmniejszyła się o 60 zł. Szkoda, że nikt nie raczył odpisać na moją wiadomość z zapytaniem o zmniejszenie ceny dwa tygodnie wcześniej. Wiem, że towar zamówiony mogę zwrócić do 10 dni od otrzymania bez podania przyczyny, jednakże nie o to mi chodziło. Napisałem kolejną wiadomość z prośbą o obniżenie ceny, aby uniknąć zwrotu przesyłki. W momencie wysłania dostałem wiadomość, że paczka została wysłana. Postanowiłem więc zadzwonić osobiście i porozmawiać na ten temat. Dopiero po trzecim telefonie ktoś odebrał telefon i po szybkiej rozmowie okazało się, że nie ma żadnego problemu ze zwrotem różnicy w cenie i zostanie przelane to na moje konto jak najszybciej. Mimo iż to był piątek późnym popołudniem to pieniądze znalazły się na koncie jeszcze tego samego dnia, a obraz przyszedł pocztą kurierską w poniedziałek z samego rana. Co ciekawe na paragonie nabita była kwota z uwzględnieniem obniżki ceny, więc może się nasuwać wniosek, że sklep doszedł do tego samego rozwiązania co ja i sam podjął działania zwrotu pieniędzy i obniżki ceny jeszcze przed moim telefonem. Z obrazu jestem zadowolony. Ma tak samo żywe kolory jak na zdjęciu w internecie, a dodatkowo przy zamówieniach powyżej 300 zł nie płacę za przesyłkę kurierską i paczka dociera do mnie bardzo szybko w nienaruszonym stanie.
Obsługa miła. Wiecznie "dzień dobry" oraz styl"Bardzo proszę o to bułeczki". Pomoc zawsze uśmiechniętych pań ekspedientek, w znalezieniu poszukiwanych towarów zawsze jest. książeczki z promocjami są w widocznym miejscu. Czasem trzeba czekać w długim ogonku kolejki. Tylko dwie kasy. Mały sklep, nie ma w nim wielkiego wyboru, ale potrzebne produkty się znajdą. Można też szybciej klikać kasowe przyciski.Oceniając wygląd powiem, żeę miłośnik czasów peerelu czuje się tu wyśmienicie.
Wybrałam się na zakupy do tego sklepu z polecenia mojej znajomej, muszę przyznać świetna wędlina. Byłam bardzo mile zaskoczona obsługą, pracowały tam trzy Panie i biorąc pod uwagę długość kolejki i dodatkowe stoisko z surowym mięsem na którym równez obsługiwały szło im to szybko i sprawnie. Nie robią problemów np. z przecięciem nowego kawałka boczku by zobaczyć czy jest tłusty. Są bardzo miłe i mają dostateczną wiedzę na temat produktów, gdy trzeba doradzą. Polecam ten sklep i ze względu na dobrą jakość produktów jak i również na miłą obsługę.
Salon znajduje się na poziomie -1 Centrum Handlowego „Stary Browar”. Jest dobrze usytuowany tuż obok schodów prowadzących na poziom. Niestety to jeden z niewielu pozytywów, jakie można dostrzec w tym lokalu. Niestety ma on tyle wad, że ocena, jaką mu przyznałem, wręcz musiała być niska.
Po pierwsze salon jest bardzo małych rozmiarów. Niestety wnętrze zostało źle zaplanowane, w efekcie czego powstał twór, który nie spełnia żadnych kryteriów pod względem swobody ruchu. Na wejściu klient musi się zmierzyć z niezwykłym tworem architektury. Jest nim ustawiony na samym środku wejścia słup. Dodatkowo jest on obwieszony różnymi półkami z towarem, co jeszcze bardziej zwiększa i tak duże jego rozmiary. W ten sposób powstały dwa przejścia, jakimi klient może się dostać do głównej części salonu. Jednym jest nieustannie zastawione przez kupujących przejście tuż przy kasach. Niestety już dwie osoby realizujące zakup prasy w tym miejscu skutecznie je blokują. Praktycznie nie ma żadnych szans, by jakkolwiek przecisnąć się obok nawet najmniejszej kolejki. Drugim, alternatywnym wyjściem, jest szpara (dosłownie) powstała z drugiej strony słupa. Jest ona jednak bardzo wąska. Jej rozmiary pozwalają jedynie szczupłej osobie i to z problemami przejść w głąb salonu. Tam czeka na klientów kolejny zawód. Obszar handlowy jest niewielki. Znajduje się tam zaledwie kilka stoisk z prasą. Gazety ułożone są nieprofesjonalnie. Brak miejsca został nadrobiony wysokością regałów. Te są bowiem bardzo wysokie. Najwyższe półki znajdują na poziomie praktycznie nieosiągalnym dla klienta przeciętnego wzrostu. Tytuły prasowe są przy tym ułożone niechlujnie. Numery są pomieszane. Czasami zalegają długimi miesiącami na półkach, co dało się zauważyć choćby w prasie komputerowej. Kolejnym mankamentem jest ścisk panujący na regałach. Poszczególne czasopisma giną pod natłokiem zachodzących na siebie innych tytułów. Na sam koniec klient dostaje istnego oczopląsu. Jako ostatnią wadę wymienię głębokość stoisk. Jedna półka posiada trzy rzędy gazet. Ostatni z nich ginie zasłonięty przez wyżej zamontowaną półkę. I tak jest z każdą jedną półką. Ta strona salonu posiada więc wiele wad.
Za obsługę w czasie mojej wizyty musiała wystarczyć jedna kasjerka (wiek 18 – 24 lata, bez plakietki z imieniem). Ubrana była w zwykłą bluzkę, całkowicie niewyróżniającą ją z tłumu klientów. Jej zachowanie było dość miłe i uprzejme. Pani zwracała się do klientów grzecznie z zachowaniem podstawowych zasad. Oprócz jednej. W czasie obsługi żuła gumę. Wyglądało to niestety fatalnie.
Za pozytywy salonu, ratujące go od najniższej oceny, posłużyły dwie rzeczy. Pierwszym był porządek panujący w salonie. Mam tu na myśli czystą podłogę, stoiska, ladę oraz witryny. Drugim było bardzo pozytywne dla niestandardowych potrzeb konsumentów nastawienie pracownicy, która bez większych problemów zgodziła się zostawić określony numer jednej z lokalnych gazet nieznanej sobie wcześniej pani. Tej bardzo na gazecie zależało. Niestety nie mogła, jak to obszernie tłumaczyła, dokonać zakupu gazety w dniu, w którym ów oczekiwany przez nią numer wychodził. Te dwie sprawy podratowały, choć minimalnie, ostateczną ocenę salonu. Jednak ta pozostaje bardzo zła.
Salon znajduje się na parterze Centrum Handlowego „Stary Browar” w części zwanej Atrium.
Sklep posiada szerokie wejście i średniej wielkości powierzchnię handlową. Przejścia między regałami są dość szerokie i tylko w kilku miejscach zwężają się na tyle, że zmieścić się w nich może zaledwie jedna osoba. Są to przy tym kluczowe miejsca, tuż przy wejściu do głównej części salonu z prasą i książkami. Powoduje to sytuację, w której klienci idący z jednej strony muszą się zatrzymywać, by ustąpić miejsca tym z naprzeciwka. I w tych punktach powstają niepotrzebne w ogóle kolejki.
Towar w salonie został źle ułożony i wyeksponowany. Regały są wszakże odpowiedniej wysokości, jednak czasopisma leżały w czasie mojej wizyty w sposób nie tylko, że nieułatwiający, ale wręcz utrudniający dokonanie wyboru. Poszczególne działy są opisane. Prasa jest też podzielona tematycznie i nie znalazłem sytuacji, w której jakiś tytuł znajdowałby się w nieodpowiednim dziale. Jednak już wielkość liter na tych tablicach jest stosunkowo mała. Tak więc ich funkcja pomocnicza i informująca jest nikła. Samo ułożenie czasopism też pozostawia wiele do życzenia. Gazety są ułożone dość ciasno. Tytuły zachodzą jeden na drugi. W efekcie klient zmuszony jest żmudnie poszukiwać tego jednego, przeglądając i przesuwając wiele innych. To poważna wada lokalu.
W czasie mojej wizyty w sklepie przebywały dwie pracownice. Obie stały przy kasie. Miały na sobie zwykłe ubrania. Brakowało mi nie tylko strojów firmowych. Obie panie nie posiadały także identyfikatorów. Były więc dla klienta osobami anonimowymi. Ich wiek był zróżnicowany. Starsza miała 36 – 42 lata, młodsza 24 – 30. Niestety ich zachowanie pozostawiało wiele do życzenia. Obie miały poważny, chłodny wyraz twarzy. Każdy kolejny klient spotykał się z tym zimnym spojrzeniem. Panie do nikogo się nie odzywały. Przy kasie nikt nie stał. Ruch w salonie był niewielki. Całość robiła nieprzyjemne wrażenie. Znalazło to swoje odbicie w ostatecznej ocenie lokalu.
Sklep mieści się na drugim piętrze Centrum Handlowego „Stary Browar”. Dostać się tam można wjeżdżając z parteru ruchomymi schodami. I to położenie jest praktycznie największym mankamentem sklepu. Oczywiście można mieć uwagi jeszcze do systemu oznakowania poszczególnych działów. Są one dość mało rzucające się w oczy. Mają pomarańczowe barwy i są podświetlone, co w dobrze oświetlonym pomieszczeniu sprawia, że stają się mniej widoczne niż pierwotnie zakładano. Jednak ten fakt całkowicie wyczerpuje moim zdaniem listę wad lokalu. Poza tym sklep ma praktycznie same walory.
Już w wejściu w oczy rzuca się wykładzina pokrywająca podłogę większej części powierzchni handlowej. Jedynie w kilku miejscach zastępują ją panele. Jedna i druga powierzchnia są utrzymane w wielkiej czystości. Panele w czasie mojego pobytu w sklepie wydawały się być świeżo myte. Wykładzina za to była odkurzona. Nie znalazłem na niej żadnego brudu ani papierka. A byłby on bardzo widoczny, gdyż szary kolor wykładziny podkreślałby jego obecność. Pod tym względem obsłudze należą się prawdziwe słowa uznania. Porządek panował w sklepie wzorowy. Zresztą czysta była nie tylko podłoga. Także wszystkie regały utrzymane były wzorowo. Każda półka, a miały one kolor biały, była czysta, co jest podwójnym sukcesem sklepu.
Towar ułożony został bardzo dobrze. Każdy jeden produkt znajdował się w ściśle przypisanym mu miejscu. Produkty były odpowiednio wyeksponowane. Posiadały nie tylko swoją cenę. Każdy miał też przypiętą kartkę o swojej specyfikacji. Wszystkich podstawowych informacji o nim klient mógł się dowiedzieć czytając tę informację. Dodatkowe i bardziej szczegółowe dane uzyskać można łatwo od pracowników, gęsto rozstawionych po sklepie. Praktycznie każdy dział miał osobę z obsługi, która udzielała wyczerpującej pomocy każdemu, kto tylko jej potrzebował. Przy tym dodatkowo pracownicy należą do tych niezwykle miłych i uprzejmych. Każdy może liczyć nie tylko na ich fachową pomoc. W czasie mojej wizyty nie spotkałem żadnego pracownika, od którego nie byłoby czuć życzliwości i od którego nie można byłoby się spodziewać uprzejmego przyjęcia. Przestrzegali oni wszelkich zasad dobrego zachowania. Każdy klient był grzecznie witany i żegnany. Dla przykładu przytoczę zachowanie pani K. To niewysoka pracownica w wieku 24 – 30 lat. Zatrzymana przez klientów nie tylko udzieliła im pełnej informacji na temat wskazanego przez nich produktu. Odpowiedziała także na pytania dotyczące szczegółów gwarancji i ewentualnej procedury reklamacji. Jej odpowiedź była pełna i satysfakcjonująca pytających. Pracownica w pełni poświęciła się klientom, mimo, że najwidoczniej miała inne obowiązki. Zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie. Ubrana była, podobnie jak i inni pracownicy sklepu, w firmowy strój roboczy. Miała przypięty także identyfikator. Miłym zaskoczeniem była też możliwość napicia się darmowej kawy bezpośrednio z ekspresu, stojącego przy jednym z regałów. Ekspres był jednocześnie towarem wystawionym na sprzedaż. Ta niespodzianka była jakby uwieńczeniem pozytywnych wrażeń, jakich doznałem w czasie wizyty w sklepie.
Market znajduje się na poziomie -1 Centrum Handlowego „Stary Browar”. Wejście na jego teren znajduje się naprzeciwko ruchomych schodów, prowadzących na poziom. Sklep posiada pod tym względem wyraźne oznakowanie i zachęca klienta do wejścia w swoje progi. Odwiedziłem go wiedziony potrzebą zrobienia bardzo małego, ale konkretnego zakupu. Moja wizyta nie była długa, jednak w jej trakcie dostrzegłem na tyle dużo, by wyrobić sobie opinię o lokalu.
W pierwszym rzędzie zaraz po wejściu potrzebowałem rozeznać się w układzie marketu. Stojąc przy barierkach prowadzących na teren sklepu nie widziałem oznakowania działów. Ale już po zrobieniu kilku kroków sytuacja diametralnie się zmieniła. Market posiada bardzo dobrze opisane sekcje, na jakie został podzielony. Mają one kształt kierunkowych tabliczek, a’la popularne dziś znaki informujące o ulicach i zabytkach rozstawione w całym mieście. Znajdujący się na nich napis jest zwięzły, ale konkretny. Można jedynie dyskutować nad tym, czy nie jest zbyt mały. Bezsprzecznie bardzo dobrze wpisuje się za to w koncepcję estetyczną sklepu.
Pod względem samego układu trzeba podkreślić, że market jest dość przestronny. Przejścia między regałami nie należą może do szerokich, jednak dwie osoby miną się w nich bez trudu. Ułożenie towaru też nie budzi żadnych zastrzeżeń. Produkty leżące na półkach są odpowiednio wyeksponowane. Poszczególne marki zostały przedzielone specjalnymi przegródkami. Te gwarantują nie tylko ładne i równe ich ułożenie, ale są przy tym estetycznym walorem półek. Nie dostrzegłem też braku cen przy jakimkolwiek produkcie. A to duży plus. Szczególne wyrazy uznania należą się pracownikom działu serów. Mimo ograniczonego wielkością stoiska, produkty w chłodziarkach zostały odpowiednio rozlokowane. Spodobał mi się szczególnie fakt bardzo starannego ułożenia niekrojonych bloków sera. Był to widok, który radował serce. Pracownicy włożyli w to dużo pracy, bowiem kilkanaście bloków sera leżało w równych odstępach od siebie na powierzchni jednej chłodziarki. Dodatkowo jeden przekrojony blok z każdego rodzaju wyeksponowany był specjalnie do tego, by klient mógł bez trudu dojrzeć, jak ser wygląda w środku. Za ten piękny efekt należą się słowa pochwały. Za nutę goryczy niech posłuży w tym przypadku jedyny mankament, jaki rzucił mi się w oczy. Była nim mała kałuża wody, stojąca pod stanowiskiem z kapustą. Niestety brakowało kogokolwiek, kto by się nią zajął i po prostu ją wytarł. Stanowiła ona nie tylko zaniedbanie pod względem estetyki. Była także poważnym zagrożeniem dla zdrowia kupujących, którzy mogli się zwyczajnie na wodzie poślizgnąć. W ogóle na terenie całej hali nie było nikogo ze sprzątaczy. Jednak to jedyne tak ciężkie przewinienie sklepu. Ogólnie w markecie panował porządek. Podłogi i regały były czyste i zadbane. W lokalu było też odpowiednio jasno.
Obsługa marketu należy do jednej z najlepszych, z jakimi się spotkałem. Już przy mijaniu pierwszego stoiska natknąłem się na pozytywne zachowanie pracownika sklepu. Pan W. (wiek 42 – 48 lat), pracujący przy rozładunku warzyw, został zapytany przez jedną z klientek o położenie poszukiwanego przez nią produktu, znajdującego się w całkowicie innej części marketu. Pracownik, wysłuchawszy cierpliwie klientki, bez problemu wskazał jej kierunek i położenie działu, w którym dany towar się znajduje. Jego odpowiedź była wyczerpująca i dokładna. Uznałem, że to zachowanie zasługuje na przytoczenie. Drugą sytuacją, którą chcę opisać, była obsługa kasy fiskalnej. I w tym miejscu zostałem pozytywnie zaskoczony. Przy kasie nie było kolejki. Jednakże znalezienie wolnego stanowiska zajęło mi dłuższą chwilę. Kasy są poprzedzielane regałami i słabo oznakowane, co sprawia, że przy jednej jest kolejka, a przy drugiej nie ma żadnego klienta. Niestety nie widać dobrze, przy którym stanowisku będziemy najlepiej, czyli w tym przypadku najszybciej bo z moich obserwacji wynikło, że jakość obsługi była przy kasach wysoka, obsłużeni. W poszukiwaniu najkrótszej kolejki natrafiłem na kasę, przy której ostatni klient odbierał właśnie paragon. Zadowolony postanowiłem wykorzystać okazję i ustawiłem się zaraz za nim, licząc na to, że pani nie zacznie na mnie krzyczeć, iż kasa jest właśnie zamykana. I nie zawiodłem się. Zostałem szybko i sprawnie obsłużony. Pani E. (wiek 30 – 36 lat, wschodni akcent) była bardzo miła i uprzejma. Stosowała wszystkie zwroty, wykazując się nie tylko znajomością języka polskiego (który widocznie nie był jej ojczystym), ale także wszelkich zasad dobrego wychowania. Na dodatek na jej twarzy promieniał uśmiech. Tak więc atmosfera obsługi była bardzo miła. Z chęcią wrócę do tego marketu, głównie ze względu na fakt wysokiej jakości obsługi, jaką w nim zastałem.
Kiosk znajduje się po lewej stronie od wejścia prowadzącego na hol Dworca Głównego PKP w Poznaniu. Jest bardzo mały, ale niezbędny dla wielu klientów. Można dokonać w nim zakupu prasy, papierosów i innych podstawowych produktów, dla wielu klientów PKP potrzebnych dla przetrwania podróży koleją. Niestety to chyba wszystkie pozytywy, jakie mogę na jego temat wskazać.
Sam kiosk ma formę małego sklepiku. Znajduje się we wnęce ściany frontowej budynku dworca. Zajmuje zaledwie kilka metrów kwadratowych powierzchni. Posiada trzy ściany, ściśle obwieszone półkami z asortymentem. W tym cała tylna ściana zajęta jest przez papierosy. I one ułożone są najlepiej z całego towaru w kiosku. Wszystkie paczki stoją równo, jedne obok drugich. Bez problemu można wybrać sobie te, które pasują klientowi najbardziej. Tym bardziej, że ta część jest specjalnie oświetlona. Po prawej i lewej stronie wiszą za to półki z czasopismami. Ich ułożenie jest, w przeciwieństwie do papierosów, fatalne. Gazety zastawiają się nawzajem. Są pogniecione, leżą nierówno. Na półkach mieszają się ich przeróżne gatunki i rodzaje. Stosunkowo dobrze widoczny jest jedynie pierwszy rząd prasy. To poważne uchybienia.
Tam, gdzie normalnie znajduje się przednia ściana kiosku z okienkiem i wystawą przeróżnych artykułów dostępnych w punkcie, w przypadku opisywanego tu lokalu znajduje się wolna przestrzeń. Tam, gdzie powinny być drzwi prowadzące do środka niczym do salonu prasowego, na całej swej małej szerokości jest ustawione stanowisko kasowe. Całość tworzy mix kiosku i saloniku prasowego.
W czasie mojej wizyty za kasą siedziała młoda pani (wiek 24 – 30 lat). Nie posiadała przy sobie żadnej plakietki z imieniem ani stroju firmowego. Jej zachowanie pozostawiało także wiele do życzenia. Pani była oschła i oziębła w stosunku do klientów. Nie odzywała się do nich praktycznie ani słowem. Szwankowała także szybkość obsługi. Być może największym winowajcą takiego staniu rzeczy był panujący przy kiosku hałas. Dworzec był wówczas pełen klientów, a z głośników sączył się nieustannie potok komunikatów. Otwarta na hol dworca formuła kiosku zaowocowała nieznośnymi wręcz warunkami pracy młodej kioskarki. Nie usprawiedliwia jednak to jej zachowania. Stąd bardzo niska ocena.
Piekarnia znajduje się w holi głównym Dworca PKP. W czasie mojej wizyty przebywało w niej prawie 10 klientów oraz trzy pracownice obsługi (w wieku: młodsza 24 – 30 oraz dwie starsze 36 – 42 lat). Wszystkie ubrane były w robocze stroje firmowe. Nie posiadały jednak plakietek z imionami. W czasie obsługi klientów przestrzegały wszelkich zasad bhp. Ich zachowanie było przeciętnie miłe. Panie przestrzegały podstawowych zasad uprzejmego zachowania się względem klientów. Jednak nade wszystko stawiały głównie na szybkość obsługi, stąd często cierpiała jej jakość.
Piekarnia ma dość dużą powierzchnię. Część dla klientów jest przestronna. Ekspozycja towaru na półkach została wykonana sprawnie i fachowo. W lokalu w czasie mojego pobytu panował porządek. Podłogi były czyste. Stanowiska wokół kas były wysprzątane. Szklane elementy stoiska także wyglądały czysto. Za dodatkowy atut lokalu służy bardzo dobre oświetlenie – jasne ale odpowiednie dla oczu.
Pomimo późnej pory dnia półki piekarni zapełnione były w 80 procentach. Przy czym towar był wyraźnie podzielony na działy. I tak w środkowej części lokalu znajdowało się stoisko z ciastami i pączkami. W tej części każdy gatunek produktu znajdował się na osobnej tacce. Wszystkie posiadały swoją cenę i były ładnie wyeksponowane. Stoisko było przy tym czyste. Z tyłu, za plecami sprzedających, na specjalnych regałach leżał chleb. Półki stoiska były drewniane. Ich nachylenie sprawiło, że pieczywo zostało ładnie wyeksponowane. Bochenki leżały równo, jeden obok drugiego. Były dobrze oświetlone. I jedynym błędem piekarni były braki w oznakowaniu towaru. Niestety w tej części produkty nie zawsze miały dobrze widoczne ceny. Stoisko znajdujące się w końcu lokalu wypełnione było różnego typu bułkami. Zostały one podzielone na grupy i były ładnie, równo i dokładnie ułożone. W tym miejscu produkty nie mieszały się, choć między różnymi gatunkami pieczywa nie znajdowała się żadna przegroda. Towar posiadał wyraźne etykiety z nazwą i ceną. I jedyne co może budzić kontrowersje to fakt, że bułki leżały bezpośrednio na półce a nie na tackach. Niejako w efekcie tego stoisko w części najbliższej klientów pełne było okruszków, zalegających widoczną warstwą jego najniższy odcinek. W końcu najgorsze wrażenie zrobiło jedyne położone po lewej stronie od wejścia stoisko. Było niemal puste. Zalegało w nim tylko kilka kawałków produktów typu fast food. Panował tam względny porządek. Niestety brakowało wyraźnie osoby do obsługi stoiska. Jedna z klientek niecierpliwie oczekiwała na pracownika, który mógłby ją obsłużyć. Nie mogła się go jednak doczekać. Panie pracujące z drugiej strony zachowywały się tak, jakby nie zauważały tego problemu. To poważny mankament. I ten fakt również wpłynął na ostateczną ocenę lokalu, którą uważam za przeciętną.
Z pewnych powodów obiecałem dziś rano dziecku, że kupię jej w rzeczonej placówce dużą maskotkę "Pony". W trakcie wizyty w sklepie włożyłem do koszyka kilka produktów spożywczych. Po dojściu do stoiska z pluszakami, okazało się, że wymarzony grzywacz (różowy) jest zawieszony nad koszem pełnym zabawek. Ale to był właśnie ten wymarzony. Nieopodal pracownica sklepu wykładała towary na półkę. Podszedłem do niej i grzecznie spytałem, czy można prosić o odcięcie tego różowego konika, w grzywę którego była wbita cena. Kobieta zareagowała grzecznie na moją prośbę i po chwli pojawiła się z drabiną. Odcięła konika Pony i wręczyła mojej córce mówiąc "Proszę". (Moje dziecko ładnie podziękowało :-). Przy kasie okazało sie, że konik ma jeszcze dookoła szyji jakiś pasek. Kasjerka przywołała grzecznie moje dziecko i nożem do tnięcia tapet dokonała operacji odcięcia tejże rzeczy. Sytuacji znów towarzyszył uśmiech.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.