Zrobiło się ciepło i do mojego mieszkania zaczęły wchodzić mrówki jakąś szparą pod parapetem. Nie mogłam ich się pozbyć domowymi sposobami, więc poszłam do OBI po jakiś skuteczny preparat na mrówki. Bez problemu trafiłam do działu ogród, który ma osobne wejście oraz swoją kasę. Znalazłam tu kilka różnych preparatów przeznaczonych do walki z mrówkami, ale nie wiedziałam, który będzie skuteczny. Zauważyłam pracownicę sklepu przy szafce z środkami ochrony roślin, więc podeszłam do pani i poprosiłam o doradzenie. Pracownica bardzo chętnie i życzliwie zareagowała na moje pytanie, pokazała kilka preparatów na mrówki, powiedziała, które sama używała i może je polecić oraz poinformowała mnie jak należy stosować te środki. Pani była bardzo zaangażowana w doradztwo i przekazała mi dużo ważnych wiadomości praktycznych. Bardzo pozytywnie mnie to zaskoczyło, bo często zdarza się, że pracownicy marketów budowlanych nie całkiem znają się na produktach z działu, na którym pracują i doradzają nie to co potrzeba. Dzięki pomocy tej pracownicy kupiłam wskazany przez nią środek.
Wybrałam się dziś do Praktikera w celu zakupu szafki wiszącej z lustrem do łazienki oraz rolet okiennych. Po wejściu na salę sprzedaży skierowałam się do działu z artykułami sanitarnymi i wypatrzyłam ekspozycję luster i szafek łazienkowych. Ponieważ lustra te wisiały wysoko, nie było możliwości dokładnego ich obejrzenia. Akurat gdy przyglądałam się lustrom, nadeszła pracownica działu sanitarnego, zapytałam wiec panią, czy można otworzyć karton z wybraną szafką, żeby ją obejrzeć. Pani nie była zachwycona moją prośbą, co dało się wyczytać z jej twarzy, ale wyjęła jeden karton i wyciągnęła z niego szafkę. Chciałam ją obejrzeć dokładnie, zajrzeć do środka, a pracownica stała obok mnie i patrzyła z wyraźną dezaprobatą na to, co robię. Stwierdziłam, że muszę jeszcze przemyśleć ten zakup i dokładnie zmierzyć swoja łazienkę, więc na razie nie kupię tej szafki. Pracownica z dużą niechęcią zapakowała szafkę z powrotem do kartonu, nie odzywając się przy tym do mnie. Ta pani w ogóle przez cały czas nic nie mówiła, tylko patrzyła mi na ręce, jakby obawiała się, że upuszczę szafkę na podłogę i zbiję lustro. Z tego działu przeszłam do działu dekoracyjnego, gdzie łatwo odnalazłam rolety okienne. Było ich kilka rodzajów, wiec znowu potrzebowałam zasięgnąć pomocy u pracownika sklepu. Tym razem trafiłam na bardzo sympatyczną i zaangażowaną pracownicę, która dokładnie i wyczerpująco przedstawiła mi zalety rolet i wskazała, które najlepiej będą odpowiadać moim potrzebom. Pani udzieliła mi również wskazówek w kwestii montażu rolet do okna. Z wybranymi roletami skierowałam się do kasy. Nie było tu długich kolejek i obsługa przebiegła szybko i sprawnie. Ogólnie w sklepie nie było wielu klientów, panował porządek, produkty były dobrze wyeksponowane i posiadały ceny.
Dziś przeżyłam bardzo pozytywne zaskoczenie związane ze sklepem Biedronka przy ul.Szybkiej i z zakupami w tym sklepie. Już od wejścia zobaczyłam, że jest tu czysto, nie ma śmieci na ziemi, a także są dostępne małe koszyki dla klientów. Bardzo mnie to ucieszyło, ponieważ do tej pory trzeba było manewrować z dużym wózkiem lub znajdować jakiś karton, żeby mieć w co włożyć swoje małe zakupy. Sklep wewnątrz wydał mi się jakby odświeżony, było w nim czysto i panował porządek. Kilka pracownic rozkładało towar z palet na półki. Wewnątrz sklepu nie było zbyt wielu klientów. Były otwarte 2 kasy - zobaczyłam wchodząc, że nie ma do nich długich kolejek. Szybko znalazłam produkty, które chciałam kupić i poszłam do kasy. Akurat przed skasowaniem moich zakupów zmieniały się kasjerki, ale odbyło się to bardzo sprawnie i szybko. Kasjerce towarzyszył ochroniarz, który również odprowadził drugą kasjerkę z kasetą z pieniędzmi. Kasjerka przywitała mnie zwrotem "dzień dobry", sprawnie zeskanowała moje produkty, podała kwotę do zapłaty i wydała paragon. Zostałam pożegnana standardowym zwrotem "dziękuję i zapraszam ponownie", ale kasjerka mówiła w sposób naturalny, nie jak automat. Przy kasach leżały gazetki reklamowe Biedronki, dostępne w bardzo dużych ilościach. Ogólnie oceniam dzisiejszą wizytę w tym sklepie bardzo dobrze. W porównaniu do moich poprzednich zakupów w tym miejscu, dziś jestem bardzo pozytywnie zaskoczona czystością i porządkiem.
Odwiedziłam placówkę Kasy Stefczyka, żeby dowiedzieć się o pożyczkę gotówkową. Oddział mieści się w budynku należącym do parafii i wchodzi się do niego od podwórza, ale dojście jest dobrze oznakowane i można łatwo trafić. Dodatkowo, oddział ten jest zlokalizowany przy przystanku tramwajowym, więc dojazd komunikacją miejską jest łatwy. Gorzej z dotarciem samochodem - w najbliższej okolicy nie ma możliwości zaparkowania auta. Jeśli zaś chodzi o samą obsługę w placówce SKOK, to po wejściu zostałam powitana zwrotem "dzień dobry" przez pracownicę, która kończyła obsługiwać poprzednią klientkę. W oddziale są miejsca siedzące przeznaczone dla klientów czekających na obsługę. Na szczęście nie musiałam długo czekać na swoją kolej - po ok. 2 minutach pracownica zaprosiła mnie do swojego biurka. Było czynne 1 spośród dwóch stanowisk obsługi klienta. Pracownica, która mnie obsługiwała, była uśmiechnięta i bardzo życzliwie nastawiona do klienta. Pani przedstawiła mi ofertę pożyczki, poinformowała o kosztach związanych z jej zaciągnięciem oraz wydrukowała symulację spłaty rat kredytu. Pracownica nie nalegała na podjęcie przeze mnie decyzji o wzięciu pożyczki - zachęcała do przemyślenia tej oferty. Pracownica nie wręczyła mi swojej wizytówki - na moją prośbę otrzymałam wizytówkę oddziału. Pani nie wzięła również ode mnie danych kontaktowych.
Dzień dobry,
bardzo dziękujemy za opinię na temat pracy Kasy. Wspomniana przez Panią placówka należy oczywiście do grupy Kasy Stefczyka, tym bardziej jest nam miło, że kontakt z jej pracownikami zyskał pochlebną opinię. Mamy nadzieję, że dalsze kontakty będą odpierane także pozytywnie, a jakość obasługi będzie nadal doskonalona, do czego z pewnością przyczynią się wszystkie Pani uwagi.
załączam wyrazy szacunku
Monika Przygocka
Kierownik Biura Makroregionu
Kasa Stefczyka
Moja obserwacja dotyczy...
Moja obserwacja dotyczy kawiarni z obsługą kelnerską na poziomie +2 w Pasażu Grunwaldzkim. Sobotnie popołudnie, w dodatku urodziny centrum handlowego, to nie jest najlepszy czas na spokojne posiedzenie na lodach. Mając to na uwadze zajęłyśmy z siostrą miejsce w miarę zaciszne, na kanapie za wielką donicą, w narożniku kawiarni, z widokiem na gabloty z lodami. Już po kilku minutach podszedł do nas uśmiechnięty kelner i zapytał czy może przyjąć od nas zamówienie. Zamówiłyśmy desery lodowe i kawy. Zanim kelner podszedł do nas, przyjął zamówienie od innych klientów i z tymi dwoma "zleceniami" oddalił się do gabloty z lodami, gdzie przekazał zamówienia do realizacji kelnerkom. Zaobserwowałam, że nasze desery lodowe i kawy zostały ustawione na tacy i były gotowe do zaniesienia do stolika, ale kelner stał przy ladzie obok tej "naszej" tacy i czekał, aż jego koleżanka skończy przygotowywać zamówienie dla tych klientów, którzy zamówili chwilę przed nami. W tym czasie nasze kawy zdążyły trochę wystygnąć, a lody zaczęły się lekko rozmrażać. Zdziwiła mnie taka praktyka - nie wiedziałam, że musi być zachowana kolejność obsługi klientów, nawet jeśli zamówienie późniejsze jest gotowe wcześniej. Pomijając ten fakt, całą wizytę w kawiarni oceniam bardzo pozytywnie. Obsługujący kelnerzy byli bardzo sympatyczni i uśmiechnięci i uwijali się z przyjmowaniem zamówień od klientów, roznoszeniem tych zamówień do stolików oraz zbieraniem naczyń. Desery były smaczne, stoliki w kawiarni czyste, a obsługa była ubrana w czyste stroje firmowe.
Szybkie przedświąteczne zakupy wśród tłumu klientów w potrzebie zakupowej nie należą do moich ulubionych zajęć, ale akurat byłam w okolicy i potrzebowałam kupić dosłownie kilka produktów na Święta, więc "zaryzykowałam". Już od wejścia na salę sprzedaży dało się odczuć ciepłe i duszne powietrze, wiec tym bardziej skróciłam moją listę zakupów do minimum i od razu skierowałam się do działu nabiałowego. Po drodze musiałam się przedrzeć przez spory tłumek klientów na dziale odzieżowym, ale udało mi się i spędziłam kilka minut w przyjemnie chłodnym otoczeniu lodówek z nabiałem. Po znalezieniu wszystkich potrzebnych produktów podeszłam jeszcze na dział ze słodyczami, gdzie również było sporo klientów, i już miałam udać się do stoiska z owocami, ale w porę dostrzegłam, że tam jest prawdziwy "sajgon". Chyba większość klientów sklepu znajdowała się na tym właśnie dziale. Zrezygnowałam więc z zakupu owoców i jarzyn i skierowałam się do kas. W drodze do kasy o mało nie zostałam staranowana przez ścigających się klientów z wózkami na zakupy. Jeden wózek pchał mężczyzna ok. 40lat, a drugi, obok niego, starsza pani z chłopczykiem siedzącym w środku tego wózka zakupowego... Ci klienci ścigali się do kasy... No cóż, gorączka świątecznych zakupów robi z ludzi desperatów ;) Żeby uniknąć staranowania przy taśmie w kasie, wybrałam kasę samoobsługową i szybko i sprawnie sama skasowałam swoje zakupy, zapłaciłam i odprowadzana czujnym spojrzeniem ochroniarza opuściłam sklep.
Dziś odwiedziłam nowy sklep sieci Pepco w CH Marino. Już wchodząc zostałam miło powitana zwrotem "dzień dobry" przez pracownicę sklepu stojącą przy kasie obok wejścia. Wewnątrz sklepu było mało klientów. Pracownica była zajęta porządkowaniem ubrań na wieszakach. Ogólnie panował tu porządek na półkach zarówno wśród artykułów gospodarczych, jak i odzieży. Ubrania były estetycznie wyeksponowane na wieszakach i półkach i zachęcały do bliższego obejrzenia ich. Szukałam spodni damskich, ale nie mogłam ich nigdzie znaleźć, podeszłam wiec do pracownicy sklepu z pytaniem o ich dostępność. Pani z uśmiechem zaprowadziła mnie do odpowiedniej półki i wskazała ubrania. Wybrałam jedną parę spodni i poszłam do przymierzalni. Sklep, chociaż niewielki, posiada 2 kabiny przymierzalni, duże i z dużymi lustrami. Kabina była czysta, nie było w niej porzuconych ubrań. Zdecydowałam się na zakup spodni i poszłam z nimi do kasy. Akurat nie było przy niej pracownicy, ale pani znajdowała się przy wieszakach z ubraniami dla dzieci i szybko zauważyła mnie i podeszła. Kasjerka przywitała mnie z uśmiechem zwrotem "dzień dobry", zapytała czy zapakować zakupy do reklamówki i zaproponowała zakup doładowania telefonu na kartę. Otrzymałam paragon za zakupy i zostałam miło pożegnana i zaproszona ponownie.
Przyszłam do tego sklepu komputerowego, żeby dowiedzieć się o ofertę komputerów stacjonarnych oraz konsoli do gier. Zaraz po wejściu do sklepu zostałam zauważona i powitana przez uśmiechniętego pracownika salonu. Pracownik zapytał w czym może mi pomóc i przedstawił mi ofertę dwóch najbardziej polecanych przez niego komputerów. Pracownik wydrukował dla mnie informacje techniczne o tych komputerach i poinformował, że może również zainstalować oprogramowanie do zakupionego komputera. Pracownik salonu pokazał mi również dostępne monitory do komputerów i omówił ich zalety (np. jeden z nich może służyć też jako telewizor). Następnie zapytałam pana o konsole do gier. Pracownik powiedział, że on nie jest specjalistą od konsoli i poprosił kolegę, który sam jest fanem tego sprzętu. Drugi pracownik równie ochoczo i z uśmiechem oraz zapałem przedstawił mi zalety konsol XBOX oraz PlayStation oraz pokazał bogatą ofertę gier na konsole, które można kupić w korzystnych cenach (taniej niż u konkurencji, np. w Saturnie obok - wg słów pracownika). Pracownik był bardzo zaangażowany w przedstawianie tego produktu i widać było, że wie, o czym mówi. Obydwaj obsługujący mnie pracownicy sklepu byli bardzo sympatyczni, otwarci i nastawieni pozytywnie wobec klientów i potrafili wyjaśnić zrozumiałym językiem zagadnienia techniczne.
Supermarket "Piotr i Paweł" jest sklepem ze średnio-wyższej półki cenowej, ale często można trafić tu na różne korzystne promocje cenowe. Dziś właśnie znalazłam w przedświątecznej gazetce promocję margaryny, którą używam do pieczenia, a że na Wielkanoc będę piekła ciasta, to przyda mi się moja sprawdzona margaryna. Weszłam więc do sklepu z zamiarem jej zakupu. Przy wejściu znajdowały się wózki oraz małe koszyki. Wzięłam koszyk, bo z nim wygodniej mi robić małe zakupy. Wewnątrz sklepu było bardzo mało klientów - widziałam kilka osób podczas całego mojego pobytu w sklepie. Za to widać było pracowników sklepu, którzy układali towar na półkach i zmieniali ceny. Pracownicy byli ubrani w jednakowe, czyste i schludne stroje firmowe - ciemne spodnie i brązowe bluzki z logo sklepu. Na sali sprzedaży było czysto i panował porządek, towar był równo poukładany na półkach, nie było przerw z powodu braków produktów. Wszystkie artykuły posiadały ceny. Na sali sprzedaży widoczny był ochroniarz, ale nie odczułam, że mnie śledzi - raczej dyskretnie obserwował klientów i okolicę kas. Bez problemu znalazłam szukaną margarynę, przeszłam jeszcze przez stoisko ze słodyczami, ale nie wybrałam tu nic dla siebie, z powodu wysokich cen. Z zakupami udałam się do kasy. Była otwarta tylko jedna kasa, ale nie było do niej kolejki (bo w sklepie było mało klientów). Kasjerka była miła, sprawnie skasował moje zakupy, wydała paragon i zaprosiła ponownie. Ogólnie były to udane zakupy.
Odwiedziłam ten oddział banku, żeby dowiedzieć się o ofertę lokat terminowych, których reklamę widziałam niedawno w telewizji. W banku są 4 stanowiska obsługi klientów, z których jedno było nieczynne. Przy pozostałych 3 byli obsługiwani klienci, więc musiałam poczekać. Są tu wygodne fotele w kolorze jasnozielonym dla klientów oczekujących na obsługę. Jedna rzecz, która zwróciła moją uwagę podczas czekania, to ciepło panujące wewnątrz oddziału. Było tu wręcz za gorąco i nawet po zdjęciu kurtki trudno było wytrzymać. Nie wiem, jak radzą sobie pracownicy, którzy spędzają tu po 8 godzin dziennie, ale ja miałam dość po 20-minutowej wizycie w oddziale. Inna rzecz, na którą także zwróciłam uwagę jeszcze podczas czekania na obsługę, a także w czasie właściwej obsługi, to brak dyskrecji. W tym oddziale wszystko słychać - to, co mówi klient do doradcy i doradca do klienta, jest słyszalne przy stanowiskach obok oraz przez klientów czekających w kolejce. Bardzo nie lubię być obsługiwana w takich placówkach bankowych, gdzie wszyscy słyszą ile mam pieniędzy na koncie lub ile wypłacam. Na korzyść tego oddziału przemawiają pracownice - miłe, sympatyczne i uśmiechnięte panie, które w sposób zrozumiały tłumaczyły szczegóły oferty i doradzały wybór produktów bankowych klientom.
Do wizyty w drogerii i aptece SuperPharm zachęciła mnie gazetka z promocjami "2 w cenie 1" na różne produkty. Zaczęłam swoją wizytę od odwiedzenia apteki i utknęłam tu w kolejce. Były wprawdzie czynne wszystkie 3 stanowiska obsługi pacjentów, ale przy każdym z nich obsługiwane osoby miały jakieś większe problemy i panie farmaceutki udzielały im porad odnośnie proponowanych leków. gdy nadeszła moja kolej, zostałam już szybko i sprawnie obsłużona, ponieważ kupowałam tylko 1 lek i znałam jego sposób dawkowania. Zapłaciłam i udałam się do części drogeryjnej sklepu. Tutaj było mało klientów i można było swobodnie poruszać się po sklepie. Szukałam tuszu do rzęs na prezent i poprosiłam jedną z pracownic (konsultantkę ds. urody, jak głosił napis na jej plakietce) o pomoc w wyborze. Pani pokazał mi kilka produktów i pomogła wybrać jeden z nich. Z zakupami udałam się do kasy. Pracownica po zeskanowaniu moich kosmetyków zaproponowała mi zakup dodatkowego produktu promocyjnego, ponieważ mój zakup przekroczył kwotę uprawniającą do skorzystania z promocji. Podziękowałam za ten dodatkowy produkt i nie skorzystałam z tej promocji. Ogólnie wizyta w drogerii przebiegła bez utrudnień, tylko w części aptecznej panował wzmożony ruch klientów i była kolejka.
Na zakupy do Reala kolejny raz przyciągnęły mnie kupony programu lojalnościowego Payback. Tym razem była to zniżka na kawę Jacobs oraz dodatkowe punkty za zakup określonych produktów. Gdy wchodziłam do sklepu, zobaczyłam, że nie ma długich kolejek do kas. W sklepie, jak zwykle zresztą, było dosyć duszno i ciepło. Szybko więc znalazłam potrzebne mi produkty, odwiedzając przy tym kilka działów, w tym lodówki z nabiałem, gdzie panował przyjemny chłód. Nie mogłam jednak za długo tu zostać i się ochładzać, ruszyłam więc z zakupami w stronę kas. Niestety, w czasie gdy byłam na sali sklepowej, zdążyły otworzyć się kilkuosobowe kolejki do kas. Było czynnych mało kas - około 8 kas zwykłych i kasy samoobsługowe, z których bardzo chętnie bym skorzystała, ale nie mogłam w nich zrealizować moich kuponów. Musiałam więc wybrać kasę tradycyjną. Okazało się jednak, że w kasie, którą wybrałam, pani kasjerka bardzo sprawnie skanowała produkty klientów i czas oczekiwania w kolejce nie był zbyt długi.
Pepco to siec sklepów z odzieżą i różnymi przedmiotami do domu. Zajrzałam do sklepu właśnie żeby obejrzeć ofertę odzieży, a konkretnie interesowały mnie spodnie dresowe. W pierwszej części sklepu, od wejścia znajduje się dział z odzieżą dziecięcą, a dalej w głębi jest odzież damska i męska po prawej stronie, a po lewej stronie wszystko dla domu. Podczas mojej wizyty w sklepie była średnia ilość klientów, którzy głównie oglądali asortyment odzieżowy. W części z odzieżą znajdują się również 2 kabiny przymierzalni, dzięki czemu można dobrać odpowiedni rozmiar ubrań. Po chwili rozglądania się na stoisku z odzieżą damską znalazłam spodnie dresowe, wybrałam rozmiar, który wydał mi się odpowiedni dla mnie i poszłam do przymierzalni. Kabina była duża, z wieszakami i dużym lustrem. Były w niej pozostawione przez innego klienta ubrania. Po przymierzeniu spodni zdecydowałam się na ich zakup. Rozejrzałam się jeszcze w asortymencie sklepu i poszłam do kasy.Pracownica sklepu zapytała czy życzę sobie reklamówką na zakupy oraz zaproponowała doładowanie telefonu na kartę. Podziękowałam, zapłaciłam i otrzymałam paragon za zakupy.
Na portalu Facebook był dostępny kupon na 20% zniżki na zakupy w sklepach Reserved. Postanowiłam więc zobaczyć czy znajdę coś dla siebie w tym sklepie i wybrałam się na zakupy. Sklep jest duży i długi i czytelnie podzielony na część damską i męską. Część damska znajduje się z przodu sklepu, a męska w głębi, za wyspą z kasami i za przymierzalniami. W sklepie było niewielu klientów, za to kilkoro sprzedawców było zajętych układaniem ubrań i akcesoriów i zmianą dekoracji. W tym sklepie podoba mi się to, że sprzedawcy nie narzucają się z obsługą, tylko są obecni w sklepie i w razie potrzeby można się do nich zwrócić o pomoc. W sklepie był bardzo duży wybór ubrań, które były dobrze wyeksponowane na wieszakach i półkach. Zainteresowały mnie koszule damskie z rękawem 3/4. Wybrałam jedną w moim rozmiarze i poszłam z nią do przymierzalni. W kabinach było czysto, nie było porzuconych ubrań, lustra były duże i czyste. Po przymierzeniu zdecydowałam się na zakup. Poszłam więc do kasy. Nie było tu kolejki (dzień powszedni, przedpołudnie, więc mało klientów), transakcja przebiegła sprawnie i mój kupon rabatowy został zaakceptowany. Wychodząc ze sklepu zwróciłam jeszcze uwagę na ciekawy element ekspozycji. Otóż przy jednym z regałów o wieszaki z ubraniami stały oparte 2 rowery, jeden biały, drugi różowy... Moją uwagę nie przyciągnęły jednak same rowery, ale zapach opon, który roznosił się w tej części sklepu.
Poszukiwałam małej torebki, koniecznie zamykanej na zamek, a nie tylko na zatrzask. Wypatrzyłam taką w sklepie Deichmann w Pasażu Grunwaldzkim, ale była tylko w kolorze białym. Pracownica sklepu powiedziała mi , że były też czarne i brązowe, ale już nie ma ich w tym sklepie. Będąc dziś na zakupach w Marino wstąpiłam do sklepu Deichmann i znalazłam właśnie tą poszukiwaną przeze mnie torebkę w kolorze brązowym. Obejrzałam ja dokładnie i podeszłam do jednej z pracownic zapytać, czy jest też może dostępny ten model w kolorze czarnym. Pani powiedziała, że sprawdzi i zniknęła na dłuższą chwilę na zapleczu sklepu. Gdy wróciła, powiedziała, że czarnej niestety już nie ma, ale dodatkowo przyniosła mi jeszcze 2 inne modele małych torebek w kolorze brązowym. Po obejrzeniu tych kilku rodzajów pozostałam przy moim pierwotnym wyborze i zdecydowałam się na zakup. Transakcja w kasie przebiegła bez problemu, otrzymałam dowód zakupu oraz informację o warunkach gwarancji towaru. W sklepie było mało klientów, panował porządek wśród ekspozycji obuwia i dodatków, a pracownice były widoczne koło regałów z butami i reagowały na prośby o pomoc ze strony klientów.
Dostałam kupon na bezpłatną kawę w Tchibo, więc wybrałam się do sklepu w Magnolii, żeby z niego skorzystać. W sklepie, mimo wieczornej godziny, było kilka osób siedzących przy stolikach i popijających napoje kawowe. Podeszłam do stanowiska kasowego i ustawiłam się w kolejce. Przede mną klientka również posiadała taki kupon na kawę i widziałam, że jego realizacja przebiegła bez problemu - można było skorzystać z dowolnego napoju. Gdy nadeszła moja kolej, pracownica sklepu przywitała mnie z uśmiechem i zapytała co podać. Spytałam panią jaka jest różnica między kawą latte a cappuccino i pani w kilku zdaniach opisała mi sposób przyrządzania obu tych kaw. Zdecydowałam się na cappuccino. Pracownica sprawnie przygotowała napój i podała mi go życząc smacznego i zapraszając ponownie. Kawa była gorąca i bardzo smaczna. Pracownice sklepu były sympatyczne i uśmiechnięte i obsługiwały klientów w sposób życzliwy i niewymuszony.
Witam i dziękuję za skomentowanie wizyty w sklepie Tchibo w Magnolii. Cieszymy się, że oferowana przez nas kawa spotkała się z Pani uznaniem. Tchibo jest firmą, która od ponad sześćdziesięciu lat specjalizuje się w kawie, a więc wiedza o napojach kawowych, ich smaku i przygotowaniu leży w naszej naturze. Zapraszamy ponownie do odwiedzenia skelpu Tchibo. Pozdrawiamy. Tchibo Warszawa Sp. z o.o.
Na wieczorne, szybkie...
Na wieczorne, szybkie zakupy udałam się do Biedronki przy ul.Lotniczej. Sklep ten jest zlokalizowany na obrzeżu dużego osiedla bloków i jest odwiedzany przez dużą liczbę klientów. Przy sklepie jest duży parking dla klientów, więc można po zakupach podjechać z wózkiem do samochodu i zapakować swoje produkty. Wchodząc do sklepu zauważyłam, że nie ma w nim małych koszyków, tylko duże wózki, ale widocznie sklep jest nastawiony na klientów robiących duże zakupy. Jak później zobaczyłam przy kasie - większość klientów rzeczywiście miała pełne wózki zakupów. Ogólnie w sklepie była średnia ilość klientów, wiec mogłam swobodnie rozejrzeć się za interesującymi mnie produktami. W sklepie panował porządek i było czysto, poza stoiskiem warzywa-owoce, przy którym na podłodze było dużo starych, zadeptanych plam. Pracownica sklepu, która zapytałam o szukany produkt, chętnie wskazała mi go. Ogólnie pracownicy w sklepie byli bardzo życzliwie nastawieni do klientów. Przy kasach były kilkuosobowe kolejki klientów z dużymi zakupami, a kasjerzy "uwijali się" i czas spędzony w kolejce był bardzo krótki.
Wybrałam się na większe zakupy do Reala zachęcona ofertą korzystnej wymiany punktów Payback na bony zakupowe tylko w ten weekend. Wchodząc zauważyłam, że nie ma kolejek do kas, więc pobrałam bony z punktomatu przy wejściu i udałam się na salę sprzedaży. W sklepie było bardzo dużo towaru - zarówno artykułów spożywczych, jak i przemysłowych, ale odnotowałam podwyżkę cen na różne kupowane przeze mnie produkty. Jednak cena cukru przebiła wszystkie inne podwyżki - kilogram po 5,50zł... Nie miałam zamiaru go kupować, chciałam tylko z ciekawości porównać do ceny z Tesco, gdzie niedawno kupiłam cukier za 4,19zł. Produkty stały na regałach równo ustawione i nierozsypane oraz dostępne w dużych ilościach. Nie było tu kartek z informacją o ograniczeniu do 10kg na osobę - widocznie klienci już się zaopatrzyli. Odwiedziła działy kawa/herbata, kosmetyki, owoce/warzywa oraz nabiał i wszędzie widziałam uporządkowany towar, dostępny w dużych ilościach (nie było pustych miejsc na półkach) oraz czytelne oznaczenia cenowe. Na dziale warzywa-owoce były dostępne woreczki foliowe do pakowania produktów. Na tym dziale było najwięcej klientów. Po znalezieniu wszystkich potrzebnych mi produktów skierowałam się do kasy. Było otwartych niewiele kas i ustawiały się do nich kilkuosobowe kolejki. Obsługa przebiegała w miarę płynnie i sprawnie i czas spędzony w kolejce do kasy nie był zbyt długi.
Bardzo lubię robić zakupy w tym sklepie Tesco w dzień powszedni, bo zazwyczaj nie ma tu wielu klientów i dzięki temu nie ma kolejek do kas. Tak było i dzisiaj. Przy wejściu stało dużo wózków dla klientów, a przy bramce wejściowej na salę sprzedaży było bardzo dużo koszyków, równo ustawionych. Wzięłam koszyk i udałam się na szybkie zakupy. Moim celem było stoisko warzywa/owoce, które oceniam bardzo wysoko za jakość i wybór produktów - warzywa i owoce są tu zawsze świeże i dostępne w dużej ilości. Szybko znalazłam i wybrałam potrzebne mi artykuły i udałam się do kasy. Było otwartych kilka kas, a obsługa odbywała się na bieżąco i była bardzo sprawna. Ogólnie w sklepie było czysto, towar był uporządkowany i dostępny w dużych ilościach (nie było widocznych braków asortymentu).
Zajrzałam do sklepu Reserved w Galerii Dominikańskiej w poszukiwaniu okazji cenowych. Już od wejścia wzrok przyciągał napis "HOT PRICES" na stoliku z bluzkami. Wewnątrz sklepu nie było zbyt wielu klientów, a kilka pracownic było zajętych porządkowaniem ubrań i uzupełnianiem asortymentu. W sklepie ogólnie było czysto i panował porządek - ubrania były równo powieszone na wieszakach i ładnie wyeksponowane. W przymierzalniach również panował porządek i nie było porzuconych ubrań. Tylko w jednej kabinie ktoś zostawił kubek po napoju na podłodze i jego zawartość trochę się wylała. W sklepie był bardzo duży wybór ubrań i dodatków w różnych stylach i kolorach. Dział damski, męski i dziecinny są tu od siebie czytelnie oddzielone, dzięki czemu wiadomo do jakiego działu się kierujemy.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.