Wracając do domu przejeżdżałam obok stacji BP i przypomniałam sobie o kuponie na dodatkowe punkty Payback za tankowanie. Podjechałam więc na stację i ustawiłam się przy wolnym dystrybutorze. Teren stacji był czysty i uporządkowany, na podjeździe znajdowały się wiaderka z wodą i myjką do szyb. Nie było widać rozlanego paliwa przy dystrybutorach. Sprawnie zatankowałam odpowiednią ilość paliwa i udałam się do sklepu, żeby zapłacić. Były czynne 2 stanowiska kasowe i po chwili oczekiwania zostałam zaproszona do jednego z nich. Pracownica stacji sprawnie wykonała transakcję kasową i wręczyła mi fakturę oraz podała ilość punktów Payback za dzisiejszą transakcję. W sklepie było czysto i panował porządek. Produkty były równo ustawione na półkach. Przy stanowisku z hot-dogami i zapiekankami jedna z pracownic przygotowywała hot-doga dla klienta. Również tutaj było czysto, a jedzenie wyglądało na świeże.
Zastanawiam się nad zakupem smartfona i odwiedziłam kolejny salon telefonii komórkowej, żeby poznać ofertę modeli telefonów. Tym razem wybrałam się do salonu Plusa. Gdy weszłam, 1 pracownica obsługiwała klientkę przy stoliku, a drugi pracownik robił coś przy komputerze. Rozejrzałam się przez chwilę i pracownik widząc moje zainteresowanie telefonami podszedł do mnie i miłym głosem zaoferował swoją pomoc. Doradca przedstawił mi 2 modele smartfonów, 1 z systemem Android, a drugi - Windows. Zapytałam czy można by zobaczyć taki działający telefon i pracownik pokazał mi smartfon Nokia Lumia 610, który był umieszczony na specjalnym standzie w głębi sklepu. Doradca posiadał odpowiednią wiedzę na temat modeli telefonów, które mi przedstawiał i mówił spokojnym tonem głosu., bez nachalności. Po przedstawieniu telefonów pracownik omówił krótko i zwięźle dostępne plany telefoniczne oraz ofertę mobilnego internetu i zachęcił do przemyślenia tej oferty. Na koniec wizyty sprzedawca pożegnał mnie uprzejmie i zaprosił ponownie, jeśli zdecyduję się skorzystać z oferty Plus GSM.
Dziś rano ok. godz. 7:15 zadzwonił do mnie kurier z firmy DPD i powiedział, że ma dla mnie umowę z Orange i przyjedzie w godzinach 10:00 - 11:00. Powiedziałam, że będę w tym czasie w domu. To rozsądne ze strony pracownika firmy kurierskiej, że uprzedza o swoim przyjeździe i ustala z klientem godziny tak, żeby pasowały obu stronom. W umówionym czasie, ok. godz. 10:40, kurier przyjechał, dał mi do podpisania 1 egzemplarz umowy z Orange, drugi egzemplarz umowy otrzymałam dla siebie, oraz poprosił o podpisanie na liście doręczeń, że otrzymałam przesyłkę. Pracownik był uprzejmy i był schludnie ubrany w koszulkę z logo firmy DPD. Po załatwieniu formalności kurier miło mnie pożegnał i pojechał dalej.
Po niedawnej wizycie w tym sklepie nabrałam ochoty na ponowne odwiedziny, bowiem było tu sporo ciekawych ubrań w ofercie przecenowej. Weszłam do sklepu przez dział męski, w którym było sporo klientów oglądających kurtki jesienne. Wjechałam na piętro damskie i tu również znalazłam dużo kurtek i płaszczy korzystnie przecenionych. W dziale damskim też było trochę klientów, widziałam również kilka pracownic sklepu obsługujących klientów oraz porządkujących ubrania. Gdy zainteresowałam się kurtkami, podeszła do mnie jedna z pracownic i pomogła wybrać odpowiedni rozmiar i fason. Sprzedawczyni była miła, uprzejma i pozytywnie nastawiona do klientów. Po obejrzeniu kurtek poszłam jeszcze rozejrzeć się wśród bluzek i tu znalazłam coś dla siebie. Z wybraną bluzką poszłam do kasy. Obsługiwały tu dwie pracownice, które były przyjaźnie nastawione do klientów i sprawnie wykonywał transakcje. Wszystkie pracownice sklepu były schludnie ubrane w odzież w kolorach granatowo-białym.
Po zakupach w dusznym Tesco potrzebowałam się ochłodzić i wychodząc z centrum handlowego poczułam przyjemny chłodny powiew od strony sklepu Deichmann. Weszłam więc do środka, żeby rozejrzeć się wśród asortymentu. Sklep jest podzielony na części z obuwiem damskim (po prawej stronie), męskim (po lewej) i dziecięcym (na końcu sklepu). W sklepie oprócz mnie były 2 inne klientki i 1 pracownica. Było tu czysto i panował porządek wśród obuwia. Buty były estetycznie ustawione na pudełkach. Był tu spory wybór obuwia letniego, ale nie zauważyłam zbyt dużych przecen. Obejrzałam kilka par sandałków, ale nie znalazłam swojego rozmiaru, więc musiałam się zadowolić tylko oglądaniem. Przymierzyłam tez tenisówki, ale w końcu nie zdecydowałam się na zakup i postanowiłam poczekać na większe przeceny.
Wracając do domu wstąpiłam na szybkie zakupy do Tesco. Chciałam kupić głównie wodę mineralną i parę innych produktów. Wchodząc do sklepu nie widziałam, żeby było w nim dużo klientów. Wzięłam wózek i weszłam na salę sprzedaży. Panowała tu nawet przyjemna temperatura, także szybko znalazłam potrzebne mi produkty i po przejściu przez cały sklep (w którym rzeczywiście było mało klientów) skierowałam się w stronę kas. I tu czekała na mnie nieprzyjemna niespodzianka. W okolicy kas było duszno i ciepło, a do tego tylko 3 tradycyjne kasy z obsługą były czynne. Oprócz nich były otwarte kasy samoobsługowe (6 sztuk), do których stała kilkuosobowa kolejka. Do każdej z kas tradycyjnych również stało po kilka osób w kolejce i to z dużymi zakupami. Zdecydowałam się na kolejkę do jednej z kas z obsługą i jakoś szczęśliwie udało mi się w niedługim czasie zostać obsłużoną. Kasjerka pracowała sprawnie i szybko. Chyba sklepy Tesco wprowadziły ostatnio zmiany w kasach i preferują kasy samoobsługowe, a kasy tradycyjne są jako ostateczność.
Będąc w Kauflandzie zajrzałam do sklepu z butami marki BOTI, który znajduje się w pasażu tego centrum handlowego. W sklepie trwała przecena sezonowa obuwia, o czym informowały plakaty w witrynach oraz zawieszki wewnątrz sklepu. Lokal zajmowany przez sklep jest średniej wielkości i było w nim bardzo dużo obuwia, zarówno damskiego, jak i męskiego oraz dziecięcego. W sklepie panowała optymalna temperatura i neutralny zapach. Oprócz mnie były tu jeszcze 3 klientki i 2 pracownice. Po wejściu do sklepu zostałam przywitana zwrotem "dzień dobry" przez pracownicę układającą kartony z butami na regale. Rozejrzałam się wśród sandałów - większość z nich miała przecenę. Było tu dużo modeli obuwia, ale raczej zostały pojedyncze rozmiary i trudno mi było znaleźć coś dla siebie. Ale ogólnie wybór obuwia jest tu bardzo duży i ceny przystępne, więc chętnie wrócę jeszcze do tego sklepu.
Zajrzałam do salonu sieci Play w Kauflandzie, żeby zobaczyć ofertę smartfonów. Po wejściu zostałam miło przywitana przez sprzedawcę (z identyfikatorem Kierownik sklepu), który z uśmiechem zapytał w czym może mi pomóc. pracownik zapytał do czego będzie mi służyć telefon i po wysłuchaniu moich potrzeb przedstawił mi 2 modele smartfonów, które bardzo szczegółowo omówił. Sprzedawca pokazał mi jak działają różne aplikacje w telefonie na przykładzie swojego własnego smartfona i zachęcał do wybrania telefonu pod kątem moich potrzeb, a nie marki telefonu. Pracownik przedstawił mi również ofertę planów telefonicznych w Play i odniósł się do moich potrzeb oraz porównał koszty abonamentu w Play i u mojego obecnego operatora i wskazywał na atuty oferty Play. Pracownik posiadał dużą wiedzę i widać było, że zna się na nowościach technologicznych i wie o czym mówi. Sprzedawca poświecił mi dużo czasu na prezentację telefonów i oferty i nie okazywał zniecierpliwienia.
Szanowna Pani, dziękujemy serdecznie za opinię na temat naszej firmy i jednego z naszych wrocławskich salonów. Opisywana przez Panią postawa Konsultanta: cierpliwość, fachowość, otwartość, jest tym, czego uczymy każdego z naszych pracowników. Naszym wspólnym celem jest sprawienie, aby Pani i każdy nasz Klient czuł, że oczekiwania związane z wizytą w salonie są spełniane. Dążąc do tego staramy się zaproponować Pani i wszystkim naszym Klientom możliwie najlepsze rozwiązania zarówno w odniesieniu do oferty, jak i obsługi. Wyrażamy przekonanie, że w przyszłości będzie Pani mogła wystawiać nam równie wysokie oceny. Zachęcamy do przeglądania naszych stron internetowych: http://www.facebook.com/Play oraz http://blogplay.pl
Niedługo kończy mi...
Niedługo kończy mi się umowa na internet stacjonarny i dziś zadzwonił do mnie konsultant z Orange, żeby zaproponować przedłużenie umowy na kolejny rok. Pracownik przedstawił się, grzecznie zapytał czy mam teraz czas, aby wysłuchać propozycji oferty i po moim przytaknięciu poinformował o opłatach za abonament na internet oraz zachęcił do wybrania opcji na 12 m-cy, gdzie jako prezent dla stałych klientów Orange przygotowało bon o wartości 50zł. Pomyślałam, że chociaż raz Orange doceniło stałych klientów, a nie tylko promuje nowych. Nawet bez tego bonusu byłam zainteresowana przedłużeniem umowy na internet i wyraziłam chęć podpisania aneksu do umowy. Pracownik podziękował mi za podjęcie decyzji, powtórzył moje dane oraz poinformował, że umowa zostanie dostarczona mi w dwóch egzemplarzach do podpisania za pośrednictwem firmy kurierskiej. Rozmowa z konsultantem przebiegła sprawnie w miłej atmosferze.
Dziś przyszłam na kolejne zakupy nabiałowe do Lidla. Przy wejściu do sklepu stało bardzo dużo wózków dla klientów i widać było, że trochę osób zmierza do sklepu. Dzisiaj był początek obowiązywania nowej gazetki promocyjnej sklepu. Wzięłam wózek i weszłam do środka. Zaraz za bramkami wejściowymi znajduje się stoisko z pieczywem oraz piec, w którym to pieczywo jest wypiekane. Na środku alejki stał wózek z paletami (tacami) z pieczywem i pracownica układała chleb na półkach. Wózek ten w połączeniu z zatrzymującymi się przy nim klientami porzucającymi swoje kosze, skutecznie blokował przejście. Jakoś udało mi się przedostać przez tę barykadę i poszłam w głąb sklepu. Po drodze musiałam trochę manewrować między wózkami porzucanymi przez klientów, ale w miarę sprawnie mi to wyszło i już po chwili z nabiałem w koszu skierowałam się w stronę kas. Były otwarte 4 stanowiska kasowe i nie było do nich kolejek. Obsługa przebiegła szybko i sprawnie. Obsługująca mnie kasjerka była miło usposobiona. Ogólnie w sklepie panował porządek wśród produktów i było czysto.
Odwiedziłam dziś sklep Van Graaf w Galerii Dominikańskiej. Sklep jakiś czas temu przeszedł remont i obecnie na dolnym poziomie znajduje się konfekcja męska i kasy, a na górnym poziomie konfekcja damska. Weszłam przez piętro męskie i poczułam tu przyjemny chłodek. Po wjechaniu schodami ruchomymi na piętro damskie stwierdziłam, ze nie jest tu już tak chłodno, jednak temperatura była optymalna. Oprócz mnie były tu jeszcze 2 klientki i 2 pracownice, które porządkowały ubrania. Szukałam bluzek koszulowych i zainteresowałam się ubraniami na wieszakach opisanych "wyprzedaż". Z wybranymi bluzkami poszłam do przymierzalni. Było tu nieprzyjemnie duszno i za ciepło. Ogólnie w sklepie było czysto i panował porządek. Ubrania były starannie ułożone na stołach i wieszakach. Zdecydowałam się na zakup bluzki i zjechałam na niższe piętro sklepu do kasy. Obsługująca w niej pracownica przywitała mnie uprzejmie, sprawnie wykonała transakcję, zapakowała mój zakup do firmowej reklamówki i wręczyła mi ją, uprzejmie żegnając. wszystkie pracownice sklepu były schludnie ubrane w granatowe lub białe bluzki i ciemne spodnie.
Dwa dnie temu kupowałam w tej drogerii farby do włosów Palette. W domu przejrzałam gazetkę promocyjną Super-Pharm i zobaczyłam, że przy zakupie 2 opakowań farb przy kasie był dodawany gratis w postaci zegarka na rękę. Ja jednak nie otrzymałam tego prezentu. Na szczęście miałam paragon, a na nim był podany telefon do sklepu. Zadzwoniłam więc i zapytałam czy te gratisy są dostępne, ba ja nie dostałam. Pracownica, z którą rozmawiałam, powiedziała, że owszem są, tylko nie było ich przy kasie i dlatego kasjerka nie dała mi tego upominku. Pracownica zaproponowała, że może mi odłożyć 1 zegarek i ustaliłyśmy termin na dziś do godz. 12:00, bo miałam być w okolicy, więc mogłabym podjechać (specjalnie po sam gratis nie opłacałoby mi się jechać w upał). Dziś przed południem przyszłam do drogerii, podeszłam do pracownicy układającej kosmetyki na półce i powiedziałam, że mam odłożony zegarek i podałam paragon. Pracownica poprosiła mnie o zaczekanie i poszła na zaplecze, skąd wróciła po chwili i przyniosła mój gratis. Ogólnie oceniam pozytywnie takie załatwienie sprawy, a samo niedopatrzenie i brak gratisów przy kasie - cóż, widocznie nikt przede mną nie zauważył takiej akcji promocyjnej i nie upomniał się o prezent.
Przy okazji zakupów w Koronie podeszłam do drogerii Super-Pharm. Chciałam kupić peeling do ciała, a przy okazji zobaczyć czy jest coś ciekawego w nowej ofercie promocyjnej. Przy wejściu do sklepu znajdował się stojak z gazetkami reklamowymi, a zaraz za drzwiami stały równo ustawione koszyki. Wzięłam gazetkę i koszyk i weszłam do środka. Wewnątrz było zaledwie dwoje innych klientów. Dwie pracownice w strojach firmowych z logo sklepu układały kosmetyki na półkach.. Gdy podeszłam do regału z kosmetykami do pielęgnacji ciała, przebywająca przy nim pracownica przywitała mnie miło słowami "dzień dobry". Odpowiedziałam na powitanie i zajęłam się szukaniem peelingu do ciała. Znalazłam produkt, o który mi chodziło, do tego trafiłam jeszcze na promocję farb do włosów marki Palette, których używam, więc z zakupami skierowałam się do kasy. Obsługiwała tu sympatyczna pracownica z identyfikatorem "uczę się". Sprzedawczyni przywitała mnie miło, zeskanowała moje produkty i zaproponowała zakup produktu promocyjnego "maxi gratka", ponieważ moje zakupy przekroczyły kwotę minimalną dla tej promocji. Po zapłaceniu zostałam miło pożegnana i zaproszona ponownie.
Idąc na zakupy do Reala zatrzymałam się obok niedawno otwartej cukierni Sowa. Wcześniej w tym miejscu znajdował się sklep z bielizną marki Atlantic, a teraz powstała tu cukiernia. Lokal ma dogodne położenie - bezpośrednio przy jednym z wejść do centrum handlowego, wiec wielu klientów przechodzi obok niego idąc na zakupy. Do cukierni należy też kilka stolików z krzesłami dla klientów, które zostały ustawione w bocznej alejce pasażu sklepów i można przy nich usiąść i zjeść w miłej atmosferze. Wyroby cukiernicze były estetycznie wyeksponowane na ladach i posiadały czytelne etykiety cenowe. Ceny - dosyć wysokie. Obsługiwała tu 1 pracownica ubrana w firmowy strój w kolorach białym i brązowym. Ogólnie lokal sprawiał wrażenie czystego, a wyroby cukiernicze wyglądały świeżo i zachęcająco do zakupu.
Wreszcie zakończył się konkurs "Strzelaj opinie". Idea konkursu może była trafiona - portal JO zyskał wielu nowych uczestników i całą masę obserwacji. No właśnie, w tym rzecz. W tej masie opinii, w większości mających minimalne wymagane 300 znaków, trudno znaleźć te prawdziwe, rzetelne, oddające faktyczną jakość obsługi klienta. Niektórzy obserwatorzy zamieszczali opinie o stronach internetowych, ktoś nawet zaczął opisywać gazetki reklamowe sklepów, żeby tylko mieć jak najwięcej obserwacji dodanych w danym tygodniu. Patrząc na liczbę obserwacji zamieszczonych przez niektóre osoby przez 2 ostatnie tygodnie konkursu, chwyciłam się za głowę: 500, 600, a nawet 800 opinii wpisanych w ciągu jednego tygodnia... czytając te obserwacje zastanawiam się kto będzie miał z nich pożytek, bo większość nic nie wnosi (oprócz 300 znaków trudno zobaczyć tu coś na temat obsługi w danym miejscu). Dlatego cieszę się, że ten konkurs, który zamienił się szybko w wyścig obserwatorów po nagrody, już się skończył. A czytając opinie innych użytkowników wiem, że nie tylko ja uważam ten konkurs promujący ilość, a nie jakość, za nietrafiony. O błyskawicznym zatwierdzaniu części obserwacji bez czytania przez moderatora już kilka osób wspominało, więc nie będę się rozpisywać, ale to też nie świadczy najlepiej o jakości na portalu JO.
Klientko, dziękujemy za opinię. Jak już pisaliśmy w odpowiedziach na poprzednie opinie, wszystkie obserwacje bez wyjątku są nadal czytane i weryfikowane przez moderatorów. Różnica polega tylko na tym, że część obserwacji zweryfikowanych pozytywnie przez system jest publikowana na portalu a potem sprawdzana przez moderatora. Pozdrawiamy, zespół portalu.
Przed meczem wstąpiłam...
Przed meczem wstąpiłam jeszcze na szybkie zakupy do Biedronki. Liczyłam na to, że będzie mało klientów z uwagi na mecz i nie zawiodłam się - w sklepie było tylko kilka osób. Wchodząc zauważyłam, że są czynne 3 kasy i nie ma do nich kolejek (1-2 osoby do każdej kasy). Wewnątrz sklepu było czysto, dwoje pracowników układało towar na półkach. Szybko znalazłam potrzebne mi produkty spożywcze i z koszykiem skierowałam się do jednej z kas, gdzie była najkrótsza kolejka. Po obsłużeniu poprzedniego klienta kasjerka przywitała mnie miło, zeskanowała zakupy, podała kwotę do zapłaty i poprosiła o drobne, a gdy znalazłam całą garść drobniaków, pracownica z uśmiechem je przyjęła, po czym wydała mi paragon i miło pożegnała zapraszając ponownie. Wizyta w sklepie przebiegła szybko i sprawnie.
Gdy poprzedni tankowałam paliwo na stacji BP, otrzymałam kupon na dodatkowe punkty Payback przy kolejnym tankowaniu min. 15 litrów. Podjechałam więc dziś na stację przy pl.Grunwaldzkim, żeby zatankować i zapunktować. Gdy wjechałam na teren stacji, większość stanowisk do tankowania była zajęta, ale znalazłam 1 wolne i ustawiłam się przy nim. Nie widziałam innych tankujących kierowców - wszyscy stali w sklepie w kolejce do kasy. Coś się chyba przyblokowało, bo miałam problem z rozpoczęciem tankowania - liczydło nie chciało "zaskoczyć". Gdy wreszcie się to udało, moje 15 litrów zatankowało się błyskawicznie. Po skończeniu tankowania poszłam do sklepu zapłacić za paliwo. Akurat były czynne 3 stanowiska kasowe i kolejka klientów już się rozładowała. Zostałam szybko i sprawnie obsłużona przez sympatyczną pracownicę. Sprzedawcy byli ubrani w jednakowe jasnoniebieskie koszule i ciemne spodnie. Zarówno na stacji, jak i w sklepie panował porządek.
Ostatnio częściej odwiedzam aptekę i dziś znów odbierałam leki zamówione przez internet. Po wejściu do apteki zastałam czynne 3 stanowiska obsługi i przy każdym z nich był już obsługiwany pacjent. Musiałam więc chwilę poczekać i poczułam, że w pomieszczeniu apteki jest dosyć ciepło i duszno. W holu centrum handlowego było chłodno, ale tutaj już najwyraźniej klimatyzacja nie działała. Na szczęście nie musiałam długo czekać na swoją kolej - przy jednym ze stanowisk zakończyła się obsługa wcześniejszego klienta i zostałam zaproszona do podejścia przez uśmiechniętą panią farmaceutkę. Obsługujące farmaceutki były ubrane w białe długie fartuchy i miały przypięte imienne identyfikatory. Stroje farmaceutek były czyste. Pani odnalazła moje zamówienie, przyniosła je z zaplecza apteki i zapytała czy coś jeszcze będzie dla mnie. Podziękowałam i po zapłaceniu otrzymałam moje leki zapakowane do firmowego woreczka z logo apteki. W aptece było czysto, leki i kosmetyki były uporządkowane tematycznie wg dolegliwości (np. przeziębienie, odchudzanie itp.). Jedyny minus dla dzisiejszej wizyty to temperatura wewnątrz - za ciepło i duszno.
Będąc w okolicy wstąpiłam do Biedronki. Przed sklepem znajduje się parking dla klientów, na którym były wolne miejsca. We wiacie obok sklepu stały równo wózki dla klientów, dostępne w dużej ilości. Wzięłam wózek i weszłam do środka sklepu. Od razu przywitał mnie przyjemny powiew chłodnego powietrza. Jako pierwsze od wejścia jest tu umiejscowione stoisko warzywa-owoce. Było ono bardzo dobrze zaopatrzone, a produkty były świeże i dobrej jakości. Wybrałam sobie trochę pomidorów i skierowałam się w głąb sklepu do lodówek z nabiałem. Półki były zapełnione towarem i panował tu porządek. ogólnie w całym sklepie panował porządek. podłoga była czysta, nic nie utrudniało poruszania się po sklepie. Sklep jest duży i przestronny i sprawia pozytywne wrażenie. Z wybranymi produktami podeszłam w stronę kas. Akurat była czynna tylko 1 kasa i utworzyła się do niej kilkuosobowa kolejka. kasjer zauważył to i zadzwonił w celu otwarcia drugiej kasy. po chwili podeszła pracownica i otworzyła druga kasę zapraszając klientów do podejścia do niej. Kasjerka była miła, uśmiechnięta i uprzejma, sprawnie wykonała transakcję i pożegnała mnie miło zapraszając ponownie.
Ze zdziwieniem odkryłam, że mój samochód znowu domaga się tankowania i tym razem musiałam podjechać na najbliższą stację, bo czekała mnie dalsza podróż, więc nie mogłam ryzykować i jechać z pustym bakiem. Podjechałam więc na stację Shell przy ul.Kamiennej. Była to moja pierwsza wizyta w tej lokalizacji. Stacja jest duża, ale mało widoczna z daleka. Teren podjazdu jest obszerny, znajduje się na nim kilka stanowisk do tankowania, a budynek sklepu jest umiejscowiony w głębi działki i stąd mniej widoczny. Również słup z cenami paliw był średnio widoczny, bo zasłaniały go drzewa. Teren stacji był czysty i uporządkowany. gdy podjechałam pod dystrybutor, podszedł do mnie pracownik podjazdu i zaoferował swoja pomoc przy tankowaniu. Skorzystałam z tej propozycji i już po chwili pracownik zatankował dokładnie taką ilość paliwa, o jaką poprosiłam. Po zakończeniu tankowania pracownik zaprosił mnie do sklepu w celu zapłacenia. Obsługa przy kasie przebiegła sprawnie i po zapłaceniu otrzymałam paragon i zostałam miło pożegnana przez pracownicę. W sklepie również było czysto i panował porządek. Pracownicy byli ubrani w schludne stroje firmowe w kolorach żółto-czerwonym.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.