Będąc na zakupach w Ferio Gaj wstąpiłam do sklepu CCC. Gdy wchodziłam, zostałam miło przywitana przez uśmiechniętą pracownicę spacerującą w okolicy wejścia. Było to dla mnie miłe zaskoczenie, bo do tej pory w sklepach CCC nie zauważyłam takiej aktywności ze strony pracowników. W sklepie panowała przyjemna temperatura i nie było tu żadnego zapachu (na szczęście, ponieważ gdy byłam wcześniej w innym sklepie CCC był rozpylony duszący zapach słodkich perfum). Sklep jest duży i przestronny i był w nim bardzo duży wybór obuwia, głównie damskiego. Część asortymentu była przeceniona i produkty posiadały dodatkowe oznaczenia cenowe. W sklepie było kilkoro klientów i 2 pracownice - jedna przechadzała się w okolicy wejścia do sklepu i kasy, a druga układała pudełka z butami na regałach. Zdecydowałam się na zakup klapek i podeszłam z nimi do kasy. Zaraz zjawiła się tu pracownica, przywitała mnie miło i zaproponowała środek do pielęgnacji obuwia. Na koniec transakcji otrzymałam paragon i buty zapakowane do firmowej reklamówki. Pracownica pożegnała mnie miło, uśmiechając się przy tym.
Sklep Triumph miał szczelnie zaklejone oba okna wystawowe plakatami z hasłem "sale" - wyglądało to z daleka jakby sklep był zamknięty (w remoncie), ale to tylko była zachęta z okazji wyprzedaży części kolekcji. Weszłam więc z ciekawości, żeby zobaczyć czy może coś uda mi się znaleźć dla siebie. Od razu po wejściu zostałam przywitana przez 2 pracownice porządkujące towar przy kasie. W sklepie nie było innych klientów oprócz mnie. Panie pozwoliły mi się rozejrzeć wśród ekspozycji i nie oferowały swojej pomocy. Część bielizny była przeceniona, ale większość asortymentu sklepu miała regularne ceny. Podeszłam do jednej z pracownic przy kasie i zapytałam o dostępność rozmiaru wybranego modelu biustonosza, który znalazłam w ofercie wyprzedażowej. Sprzedawczyni powiedziała, że wszystkie dostępne rozmiary są wywieszone, więc mojego rozmiaru po prostu już nie ma, bo się wyprzedał. Pracownica była przyjaźnie nastawiona do klienta.
Przy okazji wizyty w Ferio Gaj wstąpiłam do sklepu JYSK zobaczyć poduszki i jaśki. Od razu po wejściu zostałam miło przywitana przez pracownika przebywającego przy stanowisku kasowym. W sklepie było kilkoro klientów. Widziałam dwóch pracowników, którzy byli zajęci montowaniem mebli na ekspozycji. Wewnątrz sklepu panowała optymalna temperatura, a w strefie wejściowej było przyjemnie chłodno. W sklepie panował porządek wśród produktów. Towary z aktualnej oferty promocyjnej posiadały dodatkowe oznaczenia cenowe. Znalazłam cały regał z różnymi poduszkami i jaśkami, z których część miała obniżkę ceny. Po obejrzeniu asortymentu pościelowego nie zdecydowałam się jednak na zakup i wyszłam ze sklepu.
Do kolejnego tankowania paliwa na tej stacji zmobilizował mnie kupon na dodatkowe punkty Payback oraz niższa cena benzyny. Podjechałam na stację, gdzie oprócz mnie był jeszcze 1 samochód na podjeździe, więc mogłam swobodnie wybrać dystrybutor, przy którym nie było rozlanego paliwa na ziemi. szybko zatankowałam odpowiednią ilość paliwa i udałam się do sklepu, żeby zapłacić. Były otwarte 2 stanowiska kasowe. Przy jednym był obsługiwany klient, a przy drugim przebywający tam pracownik miło zaprosił mnie do podejścia do stanowiska. Sprzedawca zapytał czy chcę zapłacić za paliwo punktami Payback i sprawnie wykonał transakcję kasową oraz wydał mi fakturę. Na koniec obsługi zostałam miło pożegnana przez przyjaźnie nastawionego pracownika.
Będąc na zakupach w Koronie zajrzałam do sklepu Orsay, który przyciągał wzrok napisami "sale" w witrynach. Były to już raczej ostatnie momenty wyprzedaży, bo po wejściu do środka okazało się, że tylko na jednym regale są jeszcze dostępne przecenione sztuki odzieży. W sklepie było kilka klientek rozglądających się wśród asortymentu i 1 pracownica. Sprzedawczyni miło powitała mnie, gdy przechodziłam obok niej idąc w głąb sklepu. Ubrania były estetycznie powieszone na wieszakach i pogrupowane według stylów i kolorów. Przeważały kolory ciepłe, pastelowe. Ogólnie sklep sprawiał pozytywne wrażenie - było w nim czysto i panował porządek wśród ubrań. Również temperatura panująca we wnętrzu była przyjemna, a zapach neutralny.
Po obejrzeniu nowej gazetki promocyjnej sklepu Real postanowiłam wybrać się na zakupy, bo zaciekawiło mnie kilka produktów. Dodatkowo miałam kupon na dodatkowe punkty Payback, więc tym bardziej oferta była ciekawa dla mnie. Po wejściu do sklepu wzięłam wózek i rozejrzałam wzdłuż kas, żeby zorientować się czy są kolejki do nich. Nie było kolejek, więc optymistycznie nastawiona ruszyłam na zakupy. Wewnątrz sklepu była mała ilość klientów. Nic nie utrudniało poruszania się po sklepie między regałami. Widać było pracowników rozkładających towar w wielu miejscach na sali sprzedaży. W sklepie panowała przyjemna temperatura, a w alejce z nabiałem było wręcz lodowato. Wszystkie interesujące mnie produkty z oferty promocyjnej były dostępne i sprawnie udało mi się je znaleźć. Z zakupami skierowałam się w stronę kas i znalazłam stanowisko, przy którym nie było klientów. Obsługująca tu kasjerka była miła i uśmiechnięta i sprawnie wykonała transakcję.
Wczoraj dostałam maila od Jakości Obsługi z informacją o realizacji mojego zamówienia na nagrodę z Klubu SuperObserwatora. Spodziewałam się więc, że dziś lub w poniedziałek skontaktuje się ze mną kurier, żeby dostarczyć mi tę przesyłkę. Byłam poza domem, gdy zadzwonił pracownik firmy kurierskiej DPD i powiedział, że ma dla mnie przesyłkę i jest teraz u mnie pod domem. Odpowiedziałam, że niestety nie ma tam ani mnie, ani nikogo innego z domowników, więc nikt nie może teraz odebrać tej przesyłki. Zapytałam też czy pan kurier będzie jeszcze dziś w mojej okolicy o innej porze dnia, na co pracownik odpowiedział, że raczej nie i zaproponował inne rozwiązanie, odpowiadające nam obojgu. Kurier był uprzejmy, a zaproponowany przez niego sposób doręczenia przesyłki był korzystny dla mnie.
Uzbierałam trochę punktów w Klubie SuperObserwatora i postanowiłam zamówić nagrodę z katalogu - bon Sodexo. Zamawianie nagród jest bardzo proste - wystarczy wybrać odpowiedni obrazek z nagrodą, dodać ją do koszyka i otwiera się nam formularz, w którym już są podstawione nasze dane. Jeśli nie chcemy zmieniać adresu do wysyłki, to wystarczy tylko kliknąć i już zamówienie jest zatwierdzone, a punkty za nagrodę automatycznie odjęte z naszego konta SuperObserwatora. Nagrodę zamówiłam 25.07. wieczorem i od razu dostałam na maila potwierdzenie zamówienia nagrody z podanym czasem realizacji 21 dni. Od tego dnia pozostało mi tylko cierpliwie czekać na kolejny mail z potwierdzeniem realizacji zamówienia. I właśnie dziś (9.08.) otrzymałam tego maila, w którym było napisane, że moja zamówiona nagroda zostanie dostarczona w najbliższych dniach za pośrednictwem kuriera. Czyli od złożenia zamówienia do jego realizacji upłynęło 15 dni - to całkiem przyzwoity wynik.
Klientko, cieszy nas to, że jesteś zadowolona ze sposobu zamawiania nagród w Klubie Super Obserwatora i czasu realizacji. Formularz zamawiania nagród został stworzony tak, by każdy mógł szybko i łatwo zamówić nagrodę dla siebie. Pozdrawiamy, zespół portalu.
Dostałam mailem nowe...
Dostałam mailem nowe kupony rabatowe na kilka produktów w drogerii Super-Pharm i chciałam wykorzystać 2 z nich. Akurat byłam w okolicy, więc podeszłam do drogerii w P.H.Młyn. Wewnątrz była średnia ilość klientów, co trochę mnie zdziwiło, bo zwykle w dzień powszedni jest tu pusto. Przy wejściu były dostępne aktualne gazetki reklamowe oraz koszyki. W sklepie panowała przyjemna temperatura i było czysto i jasno. Znalazłam kosmetyki, po które przyszłam i chciałam jeszcze kupić krem do rąk Nivea, ale nie było go na półce. Spytałam więc jedną z pracownic o jego dostępność. Konsultantka (ubrana w eleganckie czarne kimono) podeszła ze mną do regału z kremami i stwierdziła, że już nie ma tego produktu w sklepie, bo się sprzedał. Podziękowałam za pomoc i podeszłam do kasy. Były otwarte 2 stanowiska kasowe i obsługa odbywała się na bieżąco. Zostałam miło przywitana przez pracownicę, która sprawnie wykonała transakcję i na koniec pożegnała, jednocześnie witając następnego klienta i rozpoczynając obsługę kolejnej osoby.
Zajrzałam do sklepu CCC w poszukiwaniu klapek. Sklep z daleka przyciągał uwagę plakatami z napisem "sale". Weszłam więc zachęcona tymi przecenami i już od wejścia poczułam nieprzyjemny, dusząco-słodki zapach perfum unoszący się w powietrzu. Przeszłam w głąb sklepu, gdzie na szczęście ten zapach nie był tak mocno wyczuwalny. To chyba celowe działanie sklepu, żeby zwrócić uwagę klientów, ale mnie taki zapach odrzuca i zniechęca do przebywania w sklepie. Wewnątrz sklepu było dużo klientów, którzy tak jak ja przyszli skorzystać z przeceny. Personel był raczej mało widoczny - oprócz jednej pracownicy w kasie nie widziałam innych osób z obsługi sklepu. Chcąc przymierzyć buty wzięłam stopki z pudełka na regale i również te stopki były przesiąknięte zapachem słodkich perfum. Obuwie w sklepie było uporządkowane, produkty objęte obniżką posiadały czytelne oznaczenia z nową ceną. Mimo dużej ilości klientów wewnątrz, można było swobodnie się poruszać po sklepie, bo jego wnętrze jest duże.
Byłam bardzo zadowolona po poprzedniej wizycie w tej Biedronce i postanowiłam przyjść do niej ponownie na większe zakupy. Przed sklepem jest parking dla klientów, na którym były wolne miejsca. Obok sklepu we wiacie znajdowało się bardzo dużo wózków. Wzięłam wózek i weszłam do środka. Była wczesna godzina i w sklepie znajdowała się mała ilość klientów, którzy robili raczej niewielkie zakupy. Bez trudu można było poruszać się między regałami - nic nie utrudniało dostępu do produktów. Przy lodówkach z jogurtami zastałam dwie pracownice sprzątające rozlane na podłodze jogurty (pracownica chcąc wstawić paletę z jogurtami na półkę, niechcący upuściła ją na ziemię). Panie bardzo sprawnie opanowały sytuację i usunęły zabrudzenie oraz zmyły posadzkę mopem, a klienci wykazali się spostrzegawczością i nie wdepnęli w jogurty. :) Po znalezieniu wszystkich potrzebnych mi produktów udałam się do kasy. Były czynne 2 kasy i obsługa odbywała się na bieżąco. Kasjerka przywitała mnie miło, sprawnie zeskanowała zakupy, wydała resztę i paragon i pożegnała zapraszając ponownie.
Podczas poprzedniej wizyty na stacji BP dostałam kupon na 2x więcej punktów Payback przy kolejnym tankowaniu. Podjechałam więc dziś wieczorem na stację, bo i tak potrzebowałam znowu zatankować. Na podjeździe stał tylko 1 samochód. Zauważyłam, że przy dwóch stanowiskach na ziemi były widoczne plamy z rozlanego paliwa i wybrałam inne stanowisko. Sprawnie i szybko zatankowałam wybraną ilość paliwa i poszłam do sklepu zapłacić za nie. Były tu otwarte 2 stanowiska kasowe. Zostałam miło przywitana przez pracownicę, która zaproponowała mi zakup promocyjnego karnetu na myjnię samochodową. Po zapłaceniu otrzymałam fakturę za paliwo, a pracownica powiedziała ile punktów Payback zostało doliczonych za dzisiejszą transakcję. Otrzymałam też następny kupon promocyjny do wykorzystania przy kolejnym tankowaniu. Obsługa przebiegła sprawnie. W sklepie było czysto i panowała przyjemna temperatura.
Zamawiałam leki przez portal doz.pl i dziś przyszłam je odebrać do apteki w pasażu grunwaldzkim. Wchodząc do apteki zauważyłam pracownika ochrony stojącego przy wejściu i obserwującego klientów. Pierwszy raz widziałam tu ochroniarza, a bywam w tej aptece dosyć często. Być może punkt ten ma problem z kradzieżą kosmetyków, które są dostępne w części samoobsługowej apteki. Było otwarte 1 stanowisko obsługi, a przede mną były 2 klientki. Czekałam na swoją kolej kilka minut, w tym czasie za mną ustawiło się jeszcze kilka osób, ale nie zostało otwarte drugie okienko. Obsługująca mnie pani farmaceutka była miła i przyjaźnie nastawiona do klientów. Pracownica sprawnie odnalazła moje zamówienie, zapytała czy coś jeszcze będzie dla mnie i zaproponowała zakup kosmetyków z promocji przy kasie. Farmaceutka zapakowała moje leki do woreczka, wydała resztę i paragon i miło pożegnała. W aptece panowała neutralna temperatura i było czysto. Leki i kosmetyki były uporządkowane i estetycznie wyeksponowane na półkach.
Wstąpiłam do Empiku po gazetę i krzyżówki. Staram się kupować takie rzeczy właśnie w Empiku, bo przy okazji zbieram punkty w programie Payback. Wchodząc zauważyłam, że nie ma tu zbyt wielu klientów i brak kolejki do kasy. W okolicy wejścia przechadzał się pracownik ochrony, który obserwował dyskretnie klientów. Znalazłam bez problemu krzyżówki i czasopismo, po które przyszłam i skierowałam się w stronę kasy. Zostałam tu miło powitana przez sympatyczną pracownicę, która spytała mnie o posiadanie karty Payback (rzadko kiedy pracownicy w Empiku pamiętają o tym). kasjerka nie zaproponowała mi reklamówki, a na moje zapytanie zaoferowała mi płatną torbę ekologiczną, ale nie skorzystałam z tej oferty. Pracownica ucieszyła się, że miałam drobne pieniądze i nie musiała wydawać mi reszty. Na koniec obsługi zostałam miło pożegnana. W sklepie panował porządek wśród produktów, a temperatura była odpowiednia.
Kiedy jestem w Marino, zawsze zaglądam do sklepu Takko Fashion, bo jest w nim duży wybór ubrań. Obecnie trwała tu przecena i już z daleka było widać banery z napisem "Wyprzedaż -70%". Wewnątrz było sporo ubrań objętych tą akcją wyprzedażową, a także odzież w zwyczajnych cenach. Ubrania były raczej dobre jakościowo i w wielu ciekawych wzorach oraz kolorach. Sklep jest duży i przestronny. Ubrania są w nim rozmieszczone w działach damskim (największym), męskim i dziecięcym. Było tu dosyć luźno pomiędzy stojakami z wieszakami i można było swobodnie się poruszać. W sklepie panował przyjemna temperatura, jedynie w przymierzalniach było trochę cieplej. Było tu kilka kabin, w których panował porządek. Przy wyjściu z przymierzalni stał wieszak do odwieszania ubrań, z których klienci rezygnują. Pracownice raczej nie zwracały uwagi na klientów w sklepie - jedna pani pracowała przy stanowisku kasowym, a druga porządkowała ubrania.
Będąc w Marino zajrzałam do sklepu Rossmann, żeby zobaczyć co jest ciekawego w promocji. W sklepie było 3 klientów, 1 pracownica obsługująca w kasie, a przy osobnym stanowisku obok wejścia siedział pracownik ochrony. Wnętrze sklepu było czyste i jasne. Przy kasach stały uporządkowane koszyki dla klientów. W głębi sklepu było przyjemnie chłodno, więc przystanęłam na dłuższą chwilę przy regale z kosmetykami kolorowymi. Produkty w promocji posiadały dodatkowe oznaczenia cenowe i były dobrze widoczne. Zdecydowałam się na zakup kilku produktów i podeszłam do kasy. Sympatyczna pracownica przywitała mnie miło, zaproponowała reklamówkę na zakupy, sprawnie wykonała transakcję i pożegnała z uśmiechem. Pracownik ochrony przez cały czas siedział przy swoim stanowisku przy wejściu i wpatrywał się w monitor.
W kilku miastach sieć Tesco wprowadziła nową usługę - zakupy on-line. Bez wychodzenia z domu można zrobić zakupy jak w prawdziwym sklepie Tesco i zostaną one przywiezione pod wskazany adres. zainteresowałam się tą usługą i weszłam na stronę Tesco, gdzie w zakładce e-zakupy można przeczytać jak to wygląda w praktyce. Najpierw należy założyć konto na stronie Tesco, bo tylko zalogowani klienci mogą dokonywać zakupów. Po zalogowaniu się wybieramy produkty do koszyka - ich ceny mają być takie same jak w sklepie w dniu realizacji zamówienia, również promocje z gazetki będą uwzględniane. Na koniec wybieramy formę płatności za zakupy - albo płacimy kartą on-line (i wtedy trzeba podać dane z karty przez internet), albo płacimy kartą przy odbiorze zamówienia. Nie można zapłacić gotówką przy odbiorze, tylko kartą. Zamówione zakupy mają być przewożone klimatyzowanym samochodem i wnoszone przez pracownika pod drzwi mieszkania klienta. Byłam ciekawa czy jest jakaś opłata za te zakupy i po długich poszukiwaniach znalazłam taką informację - w zależności od wybranego czasu dostawy zamówienia (a nie od wartości zamówienia) opłata wynosi od 0,98zł do 9,98zł. Jeśli to wszystko tak dobrze funkcjonuje, to chętnie wypróbuję taką usługę Tesco, bo kilka złotych za dostawę do domu jest dla mnie do przyjęcia, a czasami po prostu brakuje czasu albo sił, żeby jechać po zakupy.
Kolejny raz składałam zamówienie na leki przez internet i po raz kolejny jestem bardzo zadowolona z szybkości realizacji tego zamówienia i dostawy do wskazanej apteki. Zamówienie złożyłam wczoraj ok. godz. 14:00 i od razu otrzymałam maila z informacją o jego przyjęciu i spodziewanym czasie realizacji 24-72h. dziś rano ok. 8:00 dostałam drugiego maila z informacją o skompletowaniu zamówienia i przygotowaniu do wysyłki z hurtowni do apteki. A teraz (godz. 12:00) dostałam sms oraz maila zawiadamiające, że zamówienie jest już gotowe do odbioru w aptece. Czyli moje zamówienie zostało zrealizowane w ciągu 22 godzin. Jest to bardzo szybki czas realizacji. Informacje przekazywane mailowo o stanie zamówienia są bardzo przydatne. Oceniam więc tym razem na 5 jakość obsługi klienta zamawiającego leki przez internet. Dodatkowo wybór aptek, w których można odebrać zamówione leki jest szeroki, a ceny leków konkurencyjne.
Na szybkie zakupy w upalne przedpołudnie udałam się do Biedronki przy ul.Ślężnej. Sklep został wybudowany już kilka miesięcy temu, ale jakoś jeszcze nie miałam okazji go odwiedzić. Przed wejściem znajdowały się wózki dla klientów, a w strefie wejściowej były dostępne małe koszyki. Wzięłam koszyk, a także ulotkę reklamową z podajnika przy wejściu i weszłam na salę sprzedaży. Już od wejścia czuć było w sklepie przyjemny chłód. Klimatyzacja działała tu na całej powierzchni sklepu, co bardzo uprzyjemniło mi zakupy w upalny dzień. Wewnątrz sklepu oprócz mnie było jeszcze 2 klientów. Jedna pracownica układała towar przy regale ze słodyczami, a druga pani obsługiwała w kasie. Stoisko z warzywami, które znajduje się przy wejściu, było dobrze zaopatrzone i był na nim duży wybór świeżych warzyw. Wybrałam więc coś dla siebie, po czym skierowałam się w głąb sklepu w poszukiwaniu wody mineralnej. Woda marki własnej została całkowicie wykupiona (trudno się dziwić - niska cena + upal na dworze), ale była jeszcze woda Żywiec Zdrój, więc wzięłam kilka butelek i udałam się do kasy. Tutaj też działała klimatyzacja, co dało się we znaki pani kasjerce, która była przeziębiona. Pracownica przywitała mnie miło, zeskanowała zakupy i pożegnała. Ogólnie jestem bardzo zadowolona z wizyty w tym sklepie - brak kolejki do kasy i chłód wewnątrz sklepu nastroiły mnie optymistycznie do dalszej walki z upałami.
Większość leków zamawiam przez internet na portalu doz.pl, ale recepty realizuję w swojej aptece na osiedlu. Dziś przed południem przyszłam z receptą, ale okazało się, że tego leku nie ma w aptece i pani farmaceutka zaoferowała mi jego zamówienie z hurtowni na dziś wieczór. Chętnie skorzystałam z tej możliwości i teraz przyszłam ponownie do apteki. Wewnątrz było czysto i jasno, panowała też optymalna temperatura. Byłam jedyną klientką i od razu po podejściu do okienka zostałam miło przywitana przez farmaceutkę. Pani miała już przygotowane i odłożone moje leki wraz z receptą (którą zostawiłam tu przy pierwszej wizycie, a otrzymałam kwitek-pokwitowanie z nazwą leku) i sprawnie wykonała transakcję oraz wydała mi leki wraz z paragonem, po czym miło pożegnała.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.