Wpadłam dosłownie na chwilę do marketu, bo miałam nadzieję, że trafię na kilka ciekawych promocji. Kiedy weszłam na teren sklepu zauważyłam, że jest jeszcze promocja „drugi za 1 grosz”, tzn. jeden produkt kupuje się za normalną cenę, natomiast drugi taki sam produkt za przysłowiowy grosz. Przy samym wejściu ustawionych było jeszcze trochę produktów, które obejmowała promocja. Między innymi znalazłam płatki Cornflakes za 7,49 zł z drugim opakowaniem za grosz, podobnie było z kawą Nescafe, tam cena wynosiła 12,99 zł za opakowanie. Na dziale z nabiałem zdążyłam zobaczyć tylko puste półki z napisem, że była tam promocja serków. Niestety nie została już ani jedna sztuka. Przechadzając się po sklepie doszłam do wniosku, że chyba jest jakaś dostawa towaru, Na całym sklepie między półkami naustawianych było pełno palet z towarami, niektóre zwyczajnie zastawiały przejście i do niektórych półek nie można było wcale się dostać. Ogólnie panował jakiś chaos, bałagan czy jak to tam nazwać. Niektóre palety stały sobie tak po prostu, a przy niektórych pracowały osoby z obsługi sklepu. Personel ustawiał na półkach produkty lub układał je w wielkich koszach. Można było poznać personel z daleka, bo każdy miał charakterystyczna koszulkę. Było otwartych kilka kas, ale przy żadnej nie było jakieś długiej kolejki. Zostałam szybko obsłużona przez dość miłą panią kasjerkę.
Wybrałam się do Urzędu Skarbowego oczywiście celem złożenia deklaracji podatkowej. Kiedy weszłam na salę obsługi klienta zauważyłam, że trochę przemeblowano pomieszczenie. Na środku, tak jak przedtem znajdował się wielki stół, przy którym można było spokojnie wypełniać sobie rożnego rodzaju dokumenty. Jednak naprzeciwko wejścia utworzono cztery nowe stanowiska obsługi, z normalnymi stolikami, bez szyby odgradzającej petenta od urzędnika. Uważam, że to dobry pomysł, bo dzięki temu stworzono atmosferę dającą możliwość bezpośredniej rozmowy z urzędnikiem. Pozmieniało się też z tym, że różnego rodzaju druki nie były już dostępne dla wszystkich, tylko trzeba było poprosić o nie w odpowiednim okienku. Na całej sali obsługi klienta było czysto, wszystkie okienka oznaczono dokładnie dzięki czemu nie trzeba było długo szukać celu. Przy okienku, gdzie składano zeznania była bardzo długa kolejka, ale muszę przyznać, że nie czekałam zbyt długo w niej. Obsługujące panie działały bardzo sprawnie, a ponadto wnikliwie sprawdzały oddawane zeznania. Poza tym były miłe, uprzejme i każdemu mówiły dzień dobry. Przy okazji pobytu w urzędzie postanowiłam załatwić jeszcze jedna sprawę, a w tym celu musiałam udać się do innego okienka. Na szczęście nie było tam zbyt długiej kolejki, ale mimo tego dość długo czekałam, bo pan obsługujący klientów bardzo dokładnie tłumaczył każdemu wszystkie szczegóły i zawiłości związane z wypełnianiem druków. Ale ponadto był bardzo miły, pomocny i naprawdę zaangażowany w obsługę klienta. Nie lubię chodzić do urzędów, ale wyszłam stamtąd naprawdę zadowolona.
Weszłam do sklepu, aby sprawdzić czy pojawiły się już jakieś nowe kolekcje butów na wiosnę. Po wejściu okazało się, że nie dość, że pojawiły się nowe buty na wiosnę, to jeszcze są całkiem fajne przeceny. Buty przecenione były chyba z tamtego sezonu, ale całkiem fajne. Najwięcej było balerinek i podobnego typu lekkich butów w cenie około 20 zł. Dodam, że buty były dostępne w różnych fasonach, kolorach i rozmiarach i naprawdę było w czym wybierać. Oprócz takich lekkich bucików dostępne też były pantofelki z nowej kolekcji i tam ceny były już znacznie wyższe. Jednak w cenie do 100 zł można było znaleźć naprawdę fajne fasony w różnych kolorach. Wszystkie buty były ładnie wystawione na półkach po stronie zewnętrznej sklepu i na stolikach znajdujących się pośrodku sklepu. Żaden but nie był pognieciony czy brudny, wszystkie stały elegancko ustawione i każdy miał przyporządkowana cenę. W sklepie było czysto, żadnych śladów brudu czy kurzu. Podczas mojej wizyty w sklepie zauważyłam tylko jedną ekspedientkę, która była zajęta układaniem butów na półce i nie bardzo miała czas dla klientów. Przy kasie, za ladą sklepową nie było żadnej ekspedientki i to trochę wzbudziło we mnie mieszane uczucia co do obsługi. Uważam, że sklep o tak dużej powierzchni i dość dużym asortymencie powinien posiadać co najmniej trzy osoby z personelu, które mogłyby prawidłowo zająć się obsługa klientów.
Moja wizyta w salonie Plusa wiązała się z uzyskaniem kilku informacji. Kiedy weszłam do salonu nie było żadnych klientów, za biurkiem siedziała tylko pani i pan czekający na klientów. W salonie było bardzo przyjemnie, czysto, a wnętrze było dobrze oświetlone. Konsultanci byli ładnie ubrani w koszule wizytowe i posiadali przypięte plakietki z imieniem i nazwiskiem. Powitali mnie miłym dzień dobry, sama wybrałam, że chcę uzyskać informacje od pani, nie od pana siedzącego obok. Jednak po kilku minutach doszłam do wniosku, że popełniłam błąd wybierając panią. O wszystko czego chciałam się dowiedzieć na temat aktualnej ofert, czy przedłużania umowy i jej zasad musiałam sama się wypytać. Ekspedientka odpowiadała na moje pytania dokładnie tak jak było wypisane to na stronie internetowej Plusa, więc niepotrzebnie straciłam czas, bo nic nowego się nie dowiedziałam. Kiedy zapytałam o nowy internet LTE pani poinformowała mnie, że w najniższej taryfie będę musiała zapłacić 60 zł abonamentu, ale to już od dawna wiedziałam. Konsultantka nie starała się jakoś rozwinąć swojej wypowiedzi, by zachęcić mnie do skorzystania z usług Plusa, odpowiadała szablonowo i mało interesująco. Kiedy poinformowałam ją, że chyba zrezygnuję z przedłużania umowy nawet się tym zbytnio nie przejęła tylko powiedziała, że jak nie jest mi potrzebny internet to mogę zrezygnować, a jak jest mi potrzebny to mogę umowę przedłużyć... Zupełnie nie zauważyłam u niej zaangażowania w obsługę klienta, nie chciało jej się przedstawić mi aktualnej oferty. Kiedy ze mną rozmawiała miałam wrażenie, że nie patrzy na mnie tylko gdzieś tam w jakiś punkt za mną. O utrzymywaniu kontaktu wzrokowego nie było mowy. Spędziłam tam jakieś 5 minut, ale tylko dlatego, że chciałam się o wszystko dokładnie wypytać. Ale i tak uważam, że było to strata czasu, bo równie dobrze mogłam posiedzieć przed komputerem w domu i dowiedziałabym się tyle samo.
Weszłam na chwilę do cukierni żeby kupić sobie coś dobrego do kawy, konkretnie miałam nadzieję, że będą jakieś ładne i dobre drożdżówki. Niestety cukiernia jest bardziej zaopatrzona w różnego rodzaju ciasta, ciasteczka, zwykłe bułki i chleb. Drożdżówek było jak na lekarstwo, z całego dostępnego asortymentu znalazłam chyba trzy rodzaje i to takie o niezbyt przyjemnym widoku, były trochę jakby pogniecione i mało wypieczone. Postanowiłam darować sobie zakup drożdżówek, bo w oko wpadły mi bardzo ładne jagodniki mini, które były na wagę, a nie na sztuki. Były ładnie wyłożone na metalowej tacce i zdecydowanie zachęcały do zakupu. Zapytałam ekspedientkę w jakiej są cenie, bo akurat przy tym produkcie nie było tabliczki z ceną. Ekspedientka zastanawiał się przez jakiś czas, bo sama nie wiedziała, wreszcie zapytała koleżankę, która stała obok i udało mi się dowiedzieć, że jagodniki kosztują 23 zł za kilogram. Ogólnie żadna z ekspedientek nie zachowywała się tak jak powinna. Na przykład kiedy podeszłam do lady ani jedna ani druga ekspedientka nie zapytały czy coś podać, zostałam zupełnie zignorowana. Dopiero gdy do lady zaczęło podchodzić więcej klientów zdecydowały się mnie obsłużyć. Podczas obsługi nie były zbyt miłe, nie zauważyłam zainteresowania klientami z ich strony. Ponadto ekspedientki były ubrane w fartuszki firmowe, ale zdecydowanie przydałoby się je wyprać, bo nosiły ślady różnego rodzaju pieczywa innych dodatków. Podsumowując, nie byłam zbytnio zadowolona z takiej obsługi, a jej jakość była marna.
Całkiem przypadkiem miałam okazję sprawdzić jakość usług oferowanych przez firmę DPD. Otóż firma u której zamawiał pewien towar korzystała z usług tego przewoźnika i w ten sposób ja tez miałam z nim styczność. Muszę przyznać, że firma kurierska DPD jest solidna i zawsze dostarcza przesyłki bardzo szybko. Od firmy, w której zamawiałam produkt otrzymałam wiadomość mailową, że w kolejnych dniach będzie dostarczona moja przesyłka. Podano nawet dokładne godziny w jakich będzie dostarczona paczka, miało to nastąpić do godziny 17-ej najpóźniej. Byłam bardzo zaskoczona i jednocześnie zdziwiona, gdy otrzymałam wspomnianą przesyłkę już następnego dnia po otrzymaniu tejże wiadomości. Jeszcze bardziej zdziwiła mnie pora o jakiej pojawił się kurier z paczką. Było już dobrze po 20-ej wieczorem, gdy otrzymałam telefon od kuriera z pytaniem czy zastanie mnie teraz w domu, by dostarczyć mi paczkę. Owszem czekałam na paczkę, ale na pewno nie o tej godzinie tylko trochę wcześniej. Ale było mi miło, że kurier wcześniej zapowiedział się, a nie wpadł tak sobie po prostu. Kurier dostarczył mi paczkę w nienagannym stanie, nic nie było podarte czy zniszczone. Był to starszy, bardzo miły pan, który profesjonalnie podchodził do wykonywania swoich obowiązków. Dodatkowym plusem dla mnie było też to, że nie musiałam ponosić dodatkowych kosztów związanych z dostarczeniem przez firmę kurierską zamówionego przeze mnie towaru. Ale to raczej leżało już w gestii firmy, u której zamawiałam towar, a nie firmy kurierskiej. Ogólnie rzecz ujmując jestem zadowolona z usług tej firmy, dostarcza przesyłki bardzo szybko i nawet w nocy...
Zazwyczaj nie kupuję produktów oferowanych w tym sklepie,a le byłam akuratna zakupach w markecie i postanowiłam przy okazji zrobić zakupy w sklepie mięsnym. Kiedy weszłam na teren sklepu była mała kolejka, ale dzięki temu miałam czas zastanowić się nad zakupami. Zauważyłam, że w tym sklepie większość produktów wywieszona jest daleko od lodówek. To znaczy chodzi mi tutaj głównie o wędliny, wszystkie wywieszono na wielkich hakach i przypięto do nich ceny, ale niezbyt dobrze widoczne. Pozostałe mięsa ułożono w lodówkach i również przypięto do nich ceny, które były znacznie lepiej widoczne, bo po prostu były bliżej zasięgu wzroku. Zastanawiam się tylko jak długo te wędliny wytrzymują bez lodówki kiedy wewnątrz pomieszczenia jest ciepło... Na szczęście wszędzie było czysto, a lodówki nie straszyły brudem i tłuszczem wewnątrz. Niby był duży wybór różnych wędlin, ale wszystkie jakoś tak były podobne i nawet w podobnych cenach. Znalazłam wśród tego wszystkiego coś innego i nie takiego drogiego, nazywało się Przysmak jakiś tam (bo nawet nie można było tego zapamiętać) i kosztowało około 10 zł/kg. W asortymencie był też dość tani pasztet, niecałe 10 zł to chyba nie jest dużo jak za kilogram. Klientów obsługiwały trzy panie, które co jakiś czas się wymieniały i generalnie obsługę prowadziły dwie ekspedientki. Obsługa była prowadzona szybko, panie bardzo sprawnie kroiły, ważyły wędlinę i liczyły. Dzięki temu nie stałam długo ani w kolejce, ani przy samej kasie. Poza tym były miłe i podchodziły indywidualnie do obsługi każdego klienta.
Weszłam do piekarni oczywiście z myślą kupienia chleba i była bardzo zaskoczona, bo strasznie szybko udało mi się załatwić ten zakup. W sklepie nie było nikogo, to znaczy nikogo z klientów. Były za to aż trzy ekspedientki, wszystkie miło odpowiedziały mi dzień dobry kiedy weszłam. Dwie z nich coś tam układały i porządkowały na półkach, a jedna stała przy ladzie i coś tam pisała. Wszystkie były ładnie ubrane w czyste fartuszki. Kiedy przeszłam do działu z pieczywem jedna z nich od razu zapakowała i podała mi chlebek i udała się do kasy, bo akurat nie było żądnej pani przy kasie. Zauważyłam, że wszystkie chlebki były bardzo ładnie ułożone, jeden obok drugiego, nie były pogniecione czy po prostu wrzucone do kosza. Poza tym asortyment była bardzo duży, była chyba jakaś świeża dostawa pieczywa. Wszędzie było czysto, przyjemnie i bardzo ładnie pachniało świeżo wypieczonym chlebem. Lubię chodzić do tego sklepu właśnie dlatego, ale też z tego powodu, że chleb oprócz tego, że jest smaczny to jest jeszcze tani. Mały chleb kosztuje tylko 2,20 zł i tak naprawdę wcale nie jest taki mały. Przy kasie także zostałam miło obsłużona i bardzo szybko, bez zbędnego zastanawiania się i ociągania kasjerki.
Wybrałam się na zakupy do tego marketu z myślą, że będę mogła na spokojnie kupić co potrzeba. Niestety nie było mi to dane. Dokładnie dzisiaj o 8 rano rozpoczęła się kolejna wyprzedaż produktów i było mnóstwo ludzi na sklepie, każdy robił zakupy jakby miała być niedługo wojna. Nie powiem, bo produkty w przecenie były naprawdę ciekawe, sama nawet kilka kupiłam, ale nie wszystkie zdążyłam kupić (z tych co były pokazane w gazetce reklamowej). Na przykład można było kupić kawę Nescafe 100 gr za 12,99 zł jeden słoiczek, a drugi dostawało się za 1 grosz. W gazetce znalazłam tez serki pleśniowe firmy Turek, ale kiedy dotarłam do lodówek po serkach zobaczyłam tylko puste półki. Tak samo było z napojem Tymbark 2 litry, jeden za około 4 zł, a drugi taki sam za 1 grosz, ale półki też niestety były już puste. Wniosek z tego taki, że albo obsługa nie zauważyła braków na półkach albo towary te były dostępne tylko do wyczerpania zapasów. A zaznaczam, że promocja była od 8 rano, aja byłam w sklepie o 10, więc przez dwie godziny musiało przez sklep przejść całkiem sporo klientów. Jak to przy takich promocjach i takiej ilości klientów wszędzie zaczynał robić się bałagan, leżały jakieś porozrywane pudełka, porozwalane palety między półkami i ogólnie panował chaos. Na szczęście zauważyłam kilka osób z obsługi sklepu, które próbowały ratować sytuację, to znaczy usuwały puste palety, sprzątały, układały produkty poprzestawiane przez klientów i nawet widać było efekty tych prac. Obsługa sklepu była dobrze widoczna, bo wszyscy byli ubrani w eleganckie białe koszule wizytowe i mieli plakietki z logo firmy. W markecie były otwarte wszystkie kasy, ale i tak przy każdej tworzyły się długie kolejki, bo klienci mieli mnóstwo produktów w koszykach i trochę to wszystko trwało. Wybrałam moim zdaniem najkrótszą kolejkę, ale i tak czekałam jakieś 10 minut. Kasjerka jednak bardzo sprawnie obsługiwała klientów, bez zbędnego zastanawiania, energicznie przesuwała produkty po czytniku. Poza tym była miła i każdego klienta traktowała indywidualnie. Przez cały czas utrzymywała kontakt wzrokowy, używała też zwrotów grzecznościowych.
Muszę przyznać, że Biedronka ostatnio coraz bardziej mnie zaskakuje. Oczywiście pozytywnie. Kiedy weszłam do niej zauważyłam, że pomieszczenie zostało trochę przemeblowane, dzięki czemu powierzchnia sklepu znacznie się powiększyła, oczywiście optycznie. Zaraz przy wejściu ustawiono kosze z warzywami i owocami, z daleka było widać, że wszystko jest świeże, ładnie ułożone i zadbane. W sklepie było bardzo czysto, przyjemnie, aż chciało się robić zakupy. Wszystkie produkty, nie tylko warzywa i owoce były ładnie ułożone na półkach, nigdzie nie zauważyłam chaosu czy zwyczajnego bałaganu w koszach z towarami. Biedronka oprócz tego, że codziennie oferuje mnóstwo tanich i dobrej jakości produktów to jeszcze na Dzień Kobiet przygotowała specjalną ofertę dla pań. W ofercie znalazły się na przykład różnego rodzaju żele do mysia o rożnych zapachach, cenach i pojemnościach. Ja zdecydowałam się na żel o pojemności 400 ml za jedyne 4,29 zł, ale były też żele w cenie 4,99 zł i ponad 6 zł. Wszystkie były świetne, pachnące i odżywiające. Myślę, że warto było skorzystać z takiej okazji i zrobić zapas. Udając się do kasy zauważyłam, że na sklepie znajdują się jeszcze dwie osoby z personelu (oprócz kasjerki) i coś tam układają, ustawiają, generalnie dbają o porządek na terenie marketu. Pani kasjerka dość szybko obsługiwała klientów, a miała ich sporo przy swojej kasie, ale nie trzeba było zbyt długo czekać. Była bardzo miła dla każdego klienta, prowadziła obsługę z uśmiechem i zadowoleniem.
Uczęszczałam do tej szkoły przez trzy lata i teraz mogę powiedzieć, że nie było to nic przyjemnego. Studia powinny czegoś uczyć, a tam zajęcia często po prostu nie odbywały się, bo albo ktoś wykładowcy nie powiadomił, że ma zajęcia, albo wykładowca po prostu sobie nie przyjechał na zajęcia. Panował tam chaos i czasem nawet pani od układania planu nie wiedziała jak pomóc nam i wykładowcom, by umożliwić odbycie się zajęć. Bardzo mało było doktorów i profesorów, którzy rzeczywiście podchodzili poważnie do zajęć ze studentami. A szkoda, bo szkoła oferuje naukę na wielu kierunkach i specjalnościach. Można tam studiować zarówno pedagogikę, stosunki międzynarodowe, filologię, jak i ekonomię oraz wiele innych. Studia zaoczne maja to do siebie, że trzeba za nie płacić, ale w porównaniu do innych szkół nie jest tam drogo. Rok studiów zaocznych kosztuje 3000 zł i można podzielić tę opłatę na sześć rat. Problemem są tez sale wykładowe, a raczej ich brak. Sale są zdecydowanie nieprzystosowane do liczby studentów i wielokrotnie trzeba było się ściskać i szukać dodatkowych krzeseł, bo zwyczajnie brakowało miejsca. Wyposażenie meblowe sal też nie należy do najnowszych. Ale najgorszą rzeczą w szkole były chyba ubikacje. Wyglądały tak jakby nikt w nich od bardzo dawna nie sprzątał, ogólnie było brudno i niehigienicznie. Jeśli piszę już o negatywach to muszę wspomnieć o pani w dziekanacie. Była to bardzo nieprzystępna kobieta, która robiła wszystko by zniechęcić studentów i upokorzyć. Nigdy nie była miła, za to zawsze była oschła i nieprzyjemna podczas rozmowy. No ale panie z dziekanatu tak już mają...
Ostatnio miałam ochotę poczytać coś fajnego i przy okazji nabyć jakąś fajna książkę. Weszłam więc na stronę internetową księgarni Matras, bo tam zawsze można znaleźć coś ciekawego i przede wszystkim taniego. Strona jest bardzo przystępna, wszystkie książki przydzielone są do określonych kategorii, więc nie trzeba długo szukać konkretnych tytułów. Na stronie zamieszczona jest też ogólna wyszukiwarka dzięki której można znaleźć książkę zarówno po tytule jak i po autorze. Przy każdej książce jest dokładny opis jej treści i cena, więc wiadomo co i za ile się kupuje. Ostatnio księgarnia bardzo często organizuje przeceny, mam nawet wrażenie, że jest to stały punkt na stronie internetowej. Oprócz zwykłych promocji, w których umieszczane są nowości książkowe na stronie funkcjonują promocje, w których można kupić książki w cenie do 5 zł, do 10 zł i do 15 zł. Może nie są najnowsze wydania, ale zawsze można znaleźć jakiś ciekawy egzemplarz. Na przykład udało mi się znaleźć wśród przecen książkę „Dowód” Jonathana Kellermana za jedyne 14,90 zł, a dodam, że była przeceniona z 32,80 zł. Wielokrotnie korzystałam już z tej strony internetowej i wiem, że książki można zamawiać przez internet z bezpłatną dostawą do siedziby najbliższej księgarni Matras. Książkę zazwyczaj można odebrać już kilka dni (około 3 dni) po złożeniu zamówienia, a dodatkowo wcześniej otrzymuje się email z informacją o dostarczeniu książki i możliwości jej odbioru. Matras to naprawdę solidna firma, widać, że personel naprawdę tam pracuje, bo wszystko jest zawsze dopięte na ostatni guzik. Nigdy nie zdarzają się pomyłki czy sytuacje związane z brakiem książki w księgarni, a jeśli już to tylko chwilowe.
Ostatnio korzystałam z usług piotrkowskiego PKS-u i szczerze mówiąc nie jestem zbytnio zadowolona. Autobus którym jechałam był chyba dość stary, bo strasznie coś trzeszczało, pukało i stukało podczas jazdy. Wewnątrz autobusu nie było czysto, a nawet wręcz przeciwnie, pod siedzeniami leżały jakieś papierki i butelka po napoju, a siedzenie było pomazane jakimś flamastrem. Sama cena za usługę transportową tez była dość wysoka, za przejazd 25 km zapłaciłam prawie 5 zł. Moim zdaniem jest to trochę za dużo jak na takie warunki jakie tam panowały. Jeśli chodzi o pozytywne aspekty tej usługi to zaobserwowałam dwa. Pierwszy to czas w jakim przemieściłam się z jednego miejsca do drugiego. Było to niecałe 40 minut, a zaznaczam, że moja podróż miała miejsce w godzinach popołudniowych, kiedy to są największe korki na mieście i poza nim. Autobus także punktualnie podjechał na stanowisko odjazdu. Drugi aspekt to kierowca, który był wyjątkowo miły dla pasażerów. Każdemu z osobna odpowiadał dzień dobry i do widzenia, dla każdego był miły i uprzejmy. Nie były mu obce słowa dziękuję i proszę. Cierpliwie udzielał informacji pasażerom bez oznak zdenerwowania czy zniecierpliwienia
Podczas zwykłych zakupów w Biedronce zauważyłam, że sklep przygotował całkiem fajną ofertę kwiatów doniczkowych. Jak widać market nie tylko specjalizuje się w sprzedaży produktów spożywczych. Rodzajów poszczególnych kwiatów było około dziesięciu. Wszystkie dostępne kwiaty wystawione były w oddzielonym miejscu, na terenie sklepu, ale poza kasami. Widać było, że kwiaty są świeże lub odpowiednio zadbane, gdyż wszystkie bardzo ładnie wyglądały, nie były zwiędnięte czy połamane i wszystkie były podlane. Wszystkie doniczki z kwiatami były ładnie i równo poustawiane na stolikach, przy każdym znajdowała się plakietka z ceną kwiatka. Wszędzie było czysto i schludnie, nie zauważyłam nigdzie brudu czy chociażby porozrzucanego piasku z doniczek. Najbardziej spodobał mi się okaz kwiatka o nazwie Lucky Bamboo, który kosztował 12,99 zł. Był to dość oryginalny kwiatek, jego korzenie umieszczono w namoczonej gąbce zamiast w piasku. Po wybraniu odpowiedniej sztuki udałam się do kasy i nie czekałam zbyt długo, mimo tego, że czynna była tylko jedna kasa. Kasjerka dość szybko i profesjonalnie obsługiwała klientów, z każdym utrzymywała kontakt wzrokowy i często się uśmiechała. Zauważyłam też drugą kasjerkę, która akurat układała towary, ale była bardzo blisko kasy i cały czas zwracała uwagę na kasy i na to czy przypadkiem nie trzeba otworzyć drugiej kasy, aby zmniejszyć kolejkę.
Do wejścia do marketu skusił mnie wielki plakat umieszczony na sklepie. Na plakacie umieszczona była informacja o przecenie oleju Kujawskiego. Kiedy weszłam ujrzałam tłum osób przy półce z olejem i już myślałam, że wszystkie butelki oleju rozeszły się jak świeże bułeczki. Olej kosztował w promocji tylko 4,99 zł, więc moim zdaniem warto było zaopatrzyć się w większą ilość tego produktu. Na szczęście gdy podeszłam do półki zauważyłam, że zaopatrzenie w ten towar jest bardzo duże, a jedna z pracownic sklepu jeszcze dokładała towary na półkę. Co więcej panował porządek a półce z promocyjnymi artykułami, żadna butelka nie była brudna czy pognieciona. Produkty promocyjne były dokładnie oznakowane dużym plakatem z ceną, więc nie trzeba było ich długo szukać. Wzięłam kilka sztuk i udałam się do kasy. Nawet szybko udało mi się dostać do stanowiska kasowego, ale niestety musiałam czekać dość długo na wydanie reszty. Nie mogę powiedzieć, że kasjerka była dla mnie miła. Kiedy zapłaciłam banknotem o dość dużym nominale w oburzeniem stwierdziła, że nie ma wydać i miałam przez chwilę wrażenie, że chce mi odebrać moje produkty i oddać pieniądze. Czekałam jakieś 3 minuty przy kasie, a wraz ze mną ogromna kolejka, która się utworzyła w tym czasie, ale kasjerka jakoś nie śpieszyła się do wykonywania swoich obowiązków. Ogólnie była arogancka i odzywała się do klientów (nie tylko do mnie) w nieuprzejmy sposób. Zupełnie nie zależało jej na klientach.
Specjalnie poszłam do Biedronki, bo potrzebowałam mrożonych truskawek, a tam kupował już kilka razy i były dość dobre i tanie. Poza tym lubię chodzić do tego sklepu, bo zawsze jest tam przyjemnie czysto i nie ma bałaganu między produktami. Po wejściu do sklepu od razu skierowałam się w stronę lodówek, przejrzałam ich zawartość kilkakrotnie, ale niestety nie znalazłam truskawek. Znalazłam za to tylko naklejkę z ceną informującą, że truskawki kiedyś tam były. Aktualnie na ich miejscu w lodówce leżały jakieś inne mrożonki. Zajrzałam nawet do lodówki i sprawdziłam, czy przypadkiem gdzieś tam pod tymi mrożonkami nie ukryły się przypadkiem moje truskawki, ale niestety nie było. Za to znalazłam pod mrożonkami zamrożone w pudełkach pączki... Postanowiłam już więcej niczego nie szukać i kupiłam sobie truskawki świeże, bo akurat były w sklepie. Wszystkie opakowania były ładnie wyeksponowane na dziale z warzywami, stały sobie na półeczce i zachęcały klientów do kupna. Co prawda nie były pochodzenia polskiego, ale kosztowały tylko 3,50 zł za 250 gram. Wzięłam dwa opakowania i poszłam od razu do kasy, gdzie nie napotkałam żadnej kolejki i zostałam od razu obsłużona. Pani kasjerka była bardzo miła, obsłużyła mnie profesjonalnie i szybko. Kasjerka podziękowała za zakupy i zaprosiła mnie do ponownego odwiedzenia sklepu.
Wybrałam się do marketu, bo miała być super promocja. Kiedy tylko wjechałam na parking marketu okazało się, że dużo miejsc jest zajętych mimo tego, że była wczesna pora i większość osób była jeszcze w pracy. Jakoś udało mi się znaleźć wolne miejsce, nawet blisko wejścia. Kiedy weszłam do sklepu zauważyłam mnóstwo klientów biegających między paletami z produktami przecenionymi. Nie zdziwiło mnie to, bo promocje były naprawdę okazyjne. Przykładem był proszek do prania opakowanie 3,5 kg za 24,99 zł i za 1 grosz można było kupić drugie opakowanie. Produktów dostępnych za jeden grosz pod warunkiem zakupu drugiego egzemplarza było różnych kilkadziesiąt, między innymi w ofercie promocyjnej były środki chemiczne, ubrania, ale tez produkty spożywcze. Jak wspomniałam większość produktów w tej promocji ustawiona była na paletach, a spożywcze drobne były na półkach oznaczone znakiem „drugi produkt za 1 grosz”. W ten sposób można było łatwo zauważyć jakich produktów dotyczy promocja i nie trzeba było się nad tym zastanawiać stojąc przy półce sklepowej. Na paletach panował lekki rozgardiasz, ale można powiedzieć, że nie było tragicznie. Produkty bardzo szybko się rozchodziły, ale obsługa na bieżąco uzupełniała braki na paletach lub nawet przywoziła nowe, pełne palety. Przy produktach promocyjnych pracowało non stop kilka osób z obsługi sklepu i dbało o to, by klienci byli zadowoleni. Większość towarów promocyjnych była cały czas dostępna, nie udało mi się tylko kupić serka twarogowego, bo kiedy dotarłam do półki z tymi serkami okazało się, że już pusta. Został tylko napis informujący o promocji, nie wiem czy obsługa nie zauważyła braku na półce czy po prostu asortyment się wyczerpał. Bardzo spodobała mi się też obsługa przy kasie, kasjerka dość szybko obsługiwała klientów, a co najważniejsze dla wszystkich była miła i uprzejma. Każdego klienta traktowała w sposób indywidualny i bardzo profesjonalny, rozmawiając z nim i utrzymując przez cały czas kontakt wzrokowy i słowny.
Mam zamiar kupić sobie tablet i tak powoli już rozglądam się po największych sklepach. Z tego też powodu postanowiłam odwiedzić RTV EURO AGD. Niestety bardzo mocno się zawiodłam. Co prawda dość szybko sama odnalazłam odpowiednią półkę, na której były wystawione laptopy i netbooki, ale tablety trudno było znaleźć. Po mozolnym przeszukiwaniu półek ze sprzętem komputerowym w końcu znalazłam jeden tablet. Sprzęt nie dość, że był tylko w jednym egzemplarzu na całym sklepie to jeszcze produkcji jakiejś nieznanej mi firmy, której nazwy nie dało się zapamiętać. Kosztował 389 zł, więc według mnie to chyba stanowczo za mało, by oferować coś porządnego. Zawiodłam się na asortymencie tabletów, ale będąc w sklepie postanowiłam poszukać przy okazji naklejek na laptopa. Oczywiście nic takiego nie znalazłam w asortymencie sklepu chociaż trzy razy przejrzałam półki z akcesoriami komputerowymi. Miałam nadzieję, że ktoś z obsługi mi pomoże, ale niestety akurat wtedy żadnego pracownika nie było na sklepie, a przynajmniej ja nikogo nie zauważyłam. Był tylko jeden pan, który siedział za kasą i obsługiwał jakiegoś klienta, więc już nie chciałam mu przeszkadzać. No i co może sobie klient pomyśleć odwiedzając taki sklep? Ja sobie pomyślałam, że nie dość, że mają słabo zaopatrzony sklep to nawet nie chcą tego zatuszować poprzez profesjonalne zachowanie pracowników. Jedyną pozytywną rzeczą był tylko porządek panujący na sklepie, mówię tu rzecz jasna o towarach na półkach, na pewno nie o pracownikach sklepu. Wszystkie towary były ładnie ustawione na półkach, każdy miał przypisaną cenę, ich wyeksponowanie było jak najbardziej prawidłowe. Cała reszta była do niczego.
Mój mąż postanowił puścić lotka, a że akurat byliśmy na zakupach w centrum handlowym to zajrzeliśmy do pobliskiego Inmedio. Kiedy weszliśmy do środka było kilka osób w kolejce, ale nawet nie zdążyliśmy się obejrzeć, a kolejka już gdzieś zniknęła. Kiedy mąż wypełniał kupon ja miałam chwilę, by trochę się rozejrzeć po salonie. Salon był dość mały, ale za to jego asortyment oszałamiał. Można tam było dostać chyba wszystkie gazety, czasopisma i prasę jakie tylko się chciało. Ponadto salon zaopatrzony był też w szybkie przekąski typu batoniki, napoje i gumy. Wszystkie produkty były ładnie i równo ułożone na półkach, wszędzie było czysto i przyjemnie. No i oczywiście był też spory wybór papierosów, ale w to akurat się nie zagłębiałam zbytnio. Jeśli chodzi o totka to w salonie jest wydzielone bardzo fajne, ustronne miejsce przy którym można na spokojnie wypełniać kupony. Jak zauważyłam na ściance przed stolikiem są wydrukowane wszystkie liczby jakie padły w kilku ostatnich losowaniach z różnych gier, m.in. lotto, joker, multi multi i takie tam jeszcze inne. Kiedy w końcu mąż obstawił „szczęśliwą szóstkę” udaliśmy się od kasy. Prawie wcale nie czekaliśmy w kolejce, no może jakieś 20 sekund. Kiedy ekspedientka przyjęła kupon lotka zaproponowała nam do tego jeszcze jakąś zdrapkę. Muszę zaznaczyć, że była przy tym miła, a nie natrętna. Doskonale znała ofertę salonu, w którym pracowała i wiedziała jak zachęcać klientów do zakupów. Niestety nie skorzystaliśmy z zachęty, zapłaciliśmy tylko 3 zł za jeden kupon totka i ładnie podziękowaliśmy. Zresztą podobnie jak pani ekspedientka. Takim zachowaniem dała mi wyraz pełnego profesjonalizmu i zaangażowania w obsługę klienta.
Weszłam na chwilę do salonu obuwniczego, żeby zobaczyć co tam nowego na półkach, jakie ceny i w ogóle. Ciekawiło mnie czy są już jakieś buciki na wiosnę. Kiedy weszłam zorientowałam się, że nie jestem jedyną klientką przebywającą na terenie sklepu. Zaczęłam spokojnie się przechadzać między półkami i pudełkami z ustawionymi na środku butami rożnego rodzaju. Mogę powiedzieć, że sklep ma dość dużą powierzchnię, ale ma też spory asortyment. Z jednej to dobrze bo jest w czym wybierać, ale z drugiej trochę trudno tak przechadzać między tymi wszystkimi butami i przy okazji uważać, by przypadkiem czegoś nie strącić. Niektóre buty, głównie damskie mają wysokie obcasy i są bardzo chybotliwe, a ustawione tylko tak sobie na pudełko lekko dotknięte spadają na podłogę. Ale poza tym małym szczegółem w sklepie jest bardzo przyjemnie, czysto, wręcz elegancko. Każdy towar ma swoje miejsce, nic nie jest ciasno pościskane ze sobą i wszystkie towary można zobaczyć dokładnie z każdej strony. Buty są ładnie podzielone kategoriami na damskie, męskie, dziecięce, ale zaznaczam, że przeważa tam asortyment butów dla pań. No i dla pań było najwięcej przecen butów, głównie zimowych, ale były tez fajne pantofelki i adidasy już na wiosnę. Całkiem fajne cichobiegi, czyli zwykłe adidasy można było kupić za 60-70 zł. Bardzo duży wybór był pantofelków, ale ceny były zdecydowanie wyższe, choć oczywiście zależało wszystko od fasonu i od tego czy jest to nowość, czy model z ubiegłego sezonu. Te modele zeszłoroczne można było kupić za 69 zł i śmiało mogę powiedzieć, że było w czym wybierać. Kiedy tak przechadzałam się po sklepie zauważyłam, że dwie ekspedientki również chodzą po sklepie i obserwują czy któraś z klientek nie potrzebuje pomocy przy wyborze bucików. Same nie narzucały się, nie oferowały natarczywie pomocy tylko spokojnie czekały na reakcję klientek. Były przy tym spokojne, opanowane i przede wszystkim uśmiechnięte. Coś tam czasem do siebie mówiły nawzajem, ale przede wszystkim skupione były na klientach i ich potrzebach. Wyglądały mi na bardzo profesjonalne osoby, a przynajmniej tak mówił o nich ich ubiór, czysta bluzeczka firmowa i plakietka z imieniem i stanowiskiem. Bardzo mi się podobała zarówno atmosfera tego sklepu, jak i jego personel.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.