Wybrałam się na zakupy spożywcze i na swój cel wybrałam Tesco, bo zwyczajnie dawno w nim nie byłam, a czasem trafiają się tam fajne przeceny. Kiedy weszłam do sklepu byłam mocno zaskoczona, a przede wszystkim pozytywnie zaskoczona. Wszędzie było extra czysto, na półkach panował porządek jak nigdy, nawet wśród towarów przecenionych panował porządek. Sklep ma duże pomieszczenie, dzięki temu można spokojnie przechadzać się po sklepie, bez przepychania się z innymi klientami. No i zawsze można liczyć na pełny profesjonalizm pracowników, zarówno na tych przy kasie, jak i tych na sklepie. Podczas mojej wizyty wcale nie czekałam w kolejce bo otwarte były aż trzy kasy, a klientów nie było zbyt wielu. Tak ogólnie rzecz ujmując zakupy zajęły mi bardzo mało czasu, szybko udało mi się znaleźć niezbędne produkty, oczywiście dzięki panującemu porządkowi no i jak już wspomniałam, nie stałam w kolejce.
Bardzo często robię zakupy w tym sklepie, bo ma dość duży asortyment i nawet nie takie wysokie ceny. Poza tym produkty są świeże, a w wędlinie czuć bardziej mięso niż wodę... wszystkie produkty są ładnie poukładane w lodówkach, więc można wzrokowo wszystko znaleźć bardzo szybko. Obsługa jest zawsze miła i bardzo profesjonalnie obsługuje klientów. Panie obsługujące klientów zawsze bardzo dokładnie znają aktualna ofertę i potrafią świetnie doradzić. Zwykle jest tak długa kolejka, ale z tego względu, że ciągle napływają nowi klienci, a nie że pani zbyt wolno obsługują.
Sklep, o którym będzie mowa znajduje się na pasażu, obok marketu Piotr i Paweł. Do wejścia do niego zachęciła mnie wystawa lekko wystająca poza teren sklepu. Po wejściu okazało się, że sklep jest dość dobrze zaopatrzony, zarówno w ubrania, jak i artykuły gospodarstwa domowego. Tylko podczas przechadzania się między półkami zauważyłam, że jest trochę ciasno, a artykułów jest za dużo jak na tak małą powierzchnię. Bardzo spodobało mi się zachowanie obsługi, ekspedientka przechadzała się spokojnie między półkami, tylko obserwując klientów. Widać jednak było, że jest zainteresowana klientami i ich potrzebami zakupowymi. Zagadnięta przez jedną z klientek od razu, bez zastanawiania jej pomogła w odszukaniu produktu na sklepie i zachęciła do zakupu.
Wpadłam na chwilę do sklepu zobaczyć czy przypadkiem nie pojawiło się już coś nowego na wieszakach. Po krótkich oględzinach większości towarów w sklepie wpadło mi w oko coś fajnego. Były to ciekawe kolorystycznie koszulki z czarnymi nadrukami, a dokładniej koloru cytrynkowego, czy też normalnie mówiąc- żółtego. Były dostępne wszystkie rozmiary, więc postanowiłam trochę poprzymierzać. Wzięłam swój rozmiar i dwa rozmiary obok tego mojego i udałam się do przymierzalni. Nie było zbyt wielu klientów, więc większość kabin w przymierzalni była wolna. Po założeniu bluzeczki okazało się, że jest wprost stworzona dla mnie. Bez zbędnego zastanawiania się udałam się do kasy, gdzie czekała na mnie już przemiła ekspedientka. Zostałam dość sprawnie i miło obsłużona i jestem pewna, że jeszcze kiedyś tam wrócę na zakupy.
Do wejścia do sklepu zachęciła mnie wystawa, a dokładniej ubrania, w które ubrane były manekiny. Były to ubrania najmodniejsze w tym sezonie, a przynajmniej tak mi się wydawało. Poza tym na witrynie wisiało kilka plakatów mówiących o aktualnych promocjach w sklepie. Kiedy weszłam do sklepu okazało się, że jest to bardzo małe pomieszczenie, natomiast towaru jest tam trochę za dużo. Wszystkie bluzki i spodnie były bardzo ciasno porozwieszane, wręcz pościskane, nawet nie można było noc swobodnie obejrzeć. Pośrodku pomieszczenia ustawiono kilka koszy z torebkami, przecenionymi zresztą. Znalazłam kilka modeli w cenach 35 zł i 45 zł, które trochę mi się podobały, ale nie były w moim guście. Straciłam zainteresowanie ubraniami, których nawet nie można było obejrzeć i wyszłam ze sklepu.
Weszłam dosłownie na chwilę do tego saloniku prasowego, bo na wystawie zauważyłam reklamę informującą o rekordowej kumulacji 35 mln. Bardzo mnie to zachęciło i postanowiłam spróbować swojego szczęścia. W salonie oczywiście był dostępny stolik z kuponami do wypełniania i ołóweczkami, ale ja postanowiłam obstawić na chybił trafił. Nie było kolejki więc od razu udałam się do kasy i poprosiłam o wytypowanie sześciu liczb. Pni zajęła się nowym klientem z pełnym uśmiechem na twarzy i zadowoleniem. Pani obsłużyła mnie bardzo szybko, dała mi kupon, zapłaciłam 3 zł i wyszłam z salonu.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.