Opinie użytkownika (43)

Dwukrotnie chciałam skorzystać...
Dwukrotnie chciałam skorzystać z oferty restauracji Verona w Ustroniu i dwukrotnie się zawiodłam. Obsługa okazała się tragiczna, co zapsuło całą przyjemność jedzenia. Za pierwszym razem przyjechałam z rodziną do lokalu, by zjeść tam obiad. Problemy pojawiły się juz przy skladaniu zamówienia. Kelnerka miała lekceważący stosunek do klienta, wywracała oczami, gdy pytałam o szczegóły oferty, nie potrafiła powiedzieć jakie rodzaje piw oferuje lokal. Nie otrzymaliśmy karty z menu. Ponadto lokal był rzekomo klimatyzowany, w efekcie wewnątrz panowała straszna duchota, ponieważ na całą powierzchnię był tylko jeden mały klimatyztor starego typu, a drzwi i okna szczelnie zamknięto. Czas oczekiwania na posiłek był bardzo drugi, ponadto kelnerka nie zamówiła w kuchni pełnego zamówienia i musiałam czekać jeszcze dłużej na doniesienie dania. W celu zapłacenia za posiłek trzeba było podejść do baru i czekać ponownie na obsługę. Jedzenie było jednak dość smaczne, więc za drugim razem zamówiłam pizzę z dowozem, by uniknąć niemiłej obsługi w lokalu. Niestety tym razem było jeszcze gorzej, gdyż zamówienie w ogóle nie dotarło. Kilkukrotnie dzwoniłam do restauracji z pytaniem kiedy pizza zostanie dowieziona. Za każdym razem mówiono, że wkrótce, a po dwóch godzinach okazało się, że kierowca prawdopodobnie zawiózł ją gdzieś indziej albo w zamieszaniu wcale nie podjęto zlecenia. Być może było już tylu klientów, że kolejny nie był potrzebny. Rozmówca przez telefon miał lekceważący i pretensjonalny ton. Nie doczekałam się żadnego wyjaśnienia czy przeprosin. Z pewnością nie skorzystam nigdy więcej z oferty tej restauracji i nikomu nie polecam.

Marzena_386

10.08.2013

Verona

Placówka

Ustroń, 3 Maja 2

Nie zgadzam się (0)
Przy okazji innych...
Przy okazji innych zakupów w centrum handlowym wstąpiłam do Smyka z nadzieją uzupełnienia garderoby mojego dziecka. Miałam zamiar nabyć kilka koszulek i krótkie spodenki, więc w pierwszej kolejności udałam się do działu z odzieżą. Koszulki i bluzy były nietypowo porozwieszane na wieszakach bokiem tak, że jeden rękaw zwisał ku podłodze. Sprawiło to na mnie negatywne wrażenie, gdyż ubrania wyglądały nienaturalnie, były zniekształcone, co utrudniało wybór. W wielu wypadkach wymieszane były rozmiary, co również było zniechęcające. Całości wrażenia dopełniały wysokie ceny. Niestety w okolicy nie zauważyłam żadnego pracownika, by zapytać o to, jak najłatwiej znaleźć interesujące mnie rzeczy. Po dłuższej chwili wybrałam jedną koszulkę i poszłam dalej, by przyjrzeć się przy okazji butom i zabawkom. Zastałam tam porządek i tradycyjnie poustawiane produkty. Niestety nie wybrałam żadnej zabawki dla syna ze względu na bardzo wysokie ceny. Zorientowałam się co jest dostępne, by ewentualnie w przyszłości poszukać również w innych sklepach. Na sali sprzedaży panował porządek i wszędzie było czysto oraz schludnie. Nigdzie, poza kasą, nie zauważyłam sprzedawców, za to kilka razy minęłam pracownika ochrony, który bacznie obserwował klientów. Obejrzawszy wszystko, co mnie interesowało, udałam się do kasy przy której nie było żadnej kolejki. Sprzedawczyni przerwała składanie dziecięcych ubrań, by mnie obsłużyć. Nie odzywając się, kasjerka szybko skasowała koszulkę, którą jej podałam i powiedziała cicho kwotę do zapłaty. Zapłaciłam, podziękowałam i udałam się do wyjścia. Nie zostałam pożegnana ani zaproszona ponownie. Sklep sprawia pozytywne wrażenie ogólnym wyglądem, gdyż jest jasny, duży i uporządkowany, jednak wysokie ceny, niefortunnie rozwieszone i rozmieszczone ubrania oraz jakość obsługi nie są mocnymi stronami owej placówki. Nie jest to miejsce, do którego będę często przychodzić na zakupy.

Marzena_386

16.05.2012

Smyk

Placówka

Zabrze, Ryszarda Szkubacza 1

Nie zgadzam się (1)
Miałam jedynie pół...
Miałam jedynie pół godziny czasu na zrobienie niewielkich zakupów spożywczych, więc szybko weszłam do Reala. Nim dotarłam do części z artykułami żywnościowymi, odwiedziłam dział papierniczy, by wrzucić do koszyka kilka potrzebnych przedmiotów i poszłam dalej. Byłam sceptycznie nastawiona co do tego czy zdążę, ale okazało się, że bez problemów znalazłam wszystko czego potrzebowałam. Rozmieszczenie grup produktów w sklepie było logiczne i intuicyjne dla mnie jako klienta, dzięki czemu nie musiałam wracać się, szukać czy pytać pracowników o produkty. Wszędzie panował porządek, aleje nie były zablokowane, a na regałach nie brakowało towaru. Przy okazji zwróciłam uwagę na czytelnie rozmieszczone promocje i ceny. W dziale warzywno-owocowym szybko wybrałam i zważyłam pomidory. Nie brakowało tam foliowych woreczków ani wag. Nie musiałam czekać w kolejce po naklejkę z kodem i ceną. Ważenie produktu było wygodne, szybkie i proste. Jak to zwykle bywa podczas zakupów, przypomniałam sobie o artykułach kosmetycznych i chemicznych, których również potrzebowałam. Po włożeniu do koszyka wszystkich potrzebnych produktów spożywczych, poszłam do działu z chemią gospodarczą i kosmetykami, który na moje szczęście okazał się być po drodze do kas. Tam również zastałam dobrze zatowarowane półki, czyste podłogi i ogólny porządek. Nie spieszyłam się już tak bardzo, bowiem jak się okazało miałam jeszcze trochę czasu. Następnie udałam się do rzędu kas. Co trzecia kasa była otwarta, lecz przy żadnej z nich nie było długiej kolejki. Stanęłam przy najbliższej kasie jako trzeci klient. Praca kasjera przebiegała szybko i sprawnie, więc kilka minut później płaciłam za zakupy. Pracownik był uprzejmy i kulturalny, obsłużył szybko płatność kartą płatniczą i pożegnał mnie. Zdaję sobie sprawę, że hipermarket to nie najlepsze miejsce na szybkie zakupy, jednak okazuje się, że i tam można takowe zrobić. Wystarczy, że sklep jest dobrze zaopatrzony, uporządkowany, towary właściwie rozmieszczone, a obsługa szybka. W ciągu 30 minut znalazłam wszystko, czego potrzebowałam i kupiłam około 20 różnych produktów nawet przed upływem tego czasu. Nie mogę ocenić obsługi na sali sprzedaży, gdyż z takowej nie skorzystałam, lecz kilkukrotnie minęłam pracowników sklepu, więc w razie potrzeby miałam możliwość poprosić o pomoc. Wszystkie produkty, które nabyłam oraz na jakie zwróciłam uwagę były świeże i estetycznie ułożone. Ceny owych artykułów były w większości podobne, jak w innych sklepach, nie bardziej atrakcyjne. Ogólnie hipermarket zrobił na mnie pozytywne wrażenie, nie zabrakło żadnej z potrzebnych mi rzeczy, wszędzie było czysto i nic nie przeszkodziło mi w zrobieniu zakupów.

Marzena_386

16.05.2012

Real

Placówka

Zabrze, Ryszarda Szkubacza 1

Nie zgadzam się (0)
Postanowiłam kupić nowe,...
Postanowiłam kupić nowe, wysokie i eleganckie szpilki, które byłby idealne na wielkie wyjścia. W związku z tym obrałam cel: sklepy obuwnicze. Jednym z nich był CCC w zabrzańskim centrum handlowym M1. Sklep kusił od zewnątrz dużą, jasną i czystą witryną z ładnie wyeksponowanym towarem. Gdy weszłam do środka, było tam wielu klientów, jak to zwykle w sobotnie popołudnie. Udałam się na wstępne rozeznanie, czyli obeszłam salę sprzedaży wzdłuż i wszerz, by zorientować się, gdzie znajdę interesujące mnie fasony. Pracownice zajmowały się w tym czasie układaniem towaru, poprawianiem pudełek na półkach, a czasem przystawały, by ze sobą porozmawiać. Nikt nie zwracał na mnie najmniejszej uwagi, więc rozglądałam się dalej. Odnalazłam ciekawe obuwie w asortymencie należącym do nowej kolekcji i zaczęłam szukać mojego rozmiaru wśród pudełek. Nie znalazłszy go rozejrzałam się w poszukiwaniu sprzedawczyni. Jedna z pań nawet nawiązała ze mną kontakt wzrokowy, lecz szybko odwróciła głowę i wróciła do rozmowy z koleżanką. Przejrzałam jeszcze raz rozmiary interesujących mnie butów oraz innych par, jednak nigdzie nie znalazłam mojego numeru. Było to zniechęcające, ponieważ większość pudełek zawierało pary w tych samych rozmiarach, a przecież nie wszyscy noszą 40-tkę. W międzyczasie zauważyłam, że klientki same przebierały w butach, przymierzały na gołe stopy bez użycia stopek, odstawiały pudełka byle gdzie i nikt nie pomagał im w wyborze ani nie proponował pomocy. Wyszłam ze sklepu zniechęcona, jednak po zastanowieniu się wróciłam, ponieważ nie znalazłam w innych sklepach w centrum handlowym odpowiednich szpilek, a tylko w CCC nie zasięgnęłam porady sprzedawcy. Od razu podeszłam do kasy, gdzie stały dwie pracownice, które nie obsługiwały klientów. Poprosiłam o pomoc, a sprzedawczyni nie odzywając się do mnie, zawołała inną pracownicę znajdującą się na sali. Pani, która podeszła mnie obsłużyć potwierdziła, że nie znajdę mojego rozmiaru wśród butów, które tak mi się podobały, ale zaproponowała inne szpilki, bardzo podobne. Wcześniej ich nie zauważyłam. Nie musiałam już szukać, miałam bardzo sprecyzowane oczekiwania i pani przyniosła dla mnie kilka par butów w moim rozmiarze, dzięki czemu wybrałam wygodne skórzane szpilki, które zdecydowałam się kupić. Przed przymierzaniem poprosiłam o stopki, ponieważ nie zaproponowano mi ich, a ja nigdzie nie zauważyłam pudełka. Pracownica na prośbę przyniosła stopki ze stanowiska kasowego. Pani była życzliwa i cierpliwa, choć bardzo małomówna i nie doradzała mi wyboru. Ta sama sprzedawczyni chwilę później obsłużyła mnie przy kasie. Pani zaproponowała mi środek do pielęgnacji skóry, po czym sprawnie sfinalizowała sprzedaż i pożegnała mnie z uśmiechem. Na początku nie byłam zadowolona z obsługi, ponieważ miałam wrażenie, że pracownice unikają kontaktu z klientem, nie są chętne do pomocy ani zainteresowane tym, co klienci robią w sklepie. Sprzedawczyni, która obsłużyła mnie na moją prośbę wykazała się jednak profesjonalizmem i dzięki niej znalazłam właściwe szpilki. Pierwsze wrażenie zazwyczaj liczy się jednak najbardziej i gdybym nie znalazła odpowiednich butów w innym sklepie, na pewno nie wróciłabym tego dnia do CCC, a negatywna ocena by została w pamięci. Ponadto sklep był zadbany i czysty. Panował tam niewielki nieporządek, spowodowany zapewne dużą ilością klientów, którzy odkładali niedbale pudełka i buty w różne miejsca. Ostatecznie jestem zadowolona, gdyż mój cel został osiągnięty.

Marzena_386

15.05.2012

CCC

Placówka

Zabrze, Ryszarda Szkubacza 1

Nie zgadzam się (0)
Uwielbiam spędzać czas...
Uwielbiam spędzać czas w księgarniach. Nie zawsze jednak mogę sobie na to pozwolić, więc zamiast iść czy jechać do którejś z dobrze wyposażonych księgarń w mieście, odwiedzam internetową księgarnię Bonito.pl, w której jak dotąd zawsze znalazłam każdy potrzebny tytuł. Wygoda i łatwość obsługi, możliwość szybkiego zamówienia nowych książek to niewątpliwe zalety księgarni. Ponadto zalogowany klient może umieścić w schowku tytuły, którymi jest zainteresowany, ale jeszcze nie chce ich kupić. Kilkanaście dni temu potrzebowałam nabyć książkę, lecz nie miałam czasu biec do stacjonarnej księgarni. Sprawdziłam dostępność owej książki w serwisach aukcyjnych i kilku księgarniach internetowych. Okazało się, że jest na tyle popularna, iż wybór miejsca zakupu jest zaskakująco duży. Można ją kupić niemal wszędzie. Wybrałam Bonito.pl, ponieważ tam książka była w najatrakcyjniejszej cenie. Kiedyś korzystałam już z usług Bonito.pl, miałam więc założone konto, a w schowku kilkanaście książek. Wybrałam więc przy okazji kilka książeczek dla mojego dziecka i jednym kliknięciem złożyłam zamówienie. Zdecydowałam się na odbiór osobisty w jednej z placówek księgarni w Krakowie. Dzięki możliwości sprawdzenia stanu zamówienia, szybko dowiedziałam się, że książki zostały skompletowane. Jeszcze tego samego dnia otrzymałam powiadomienie e-mail i sms o zamówieniu oczekującym na odbiór. Następnego dnia byłam w Krakowie, udałam się więc do placówki przy ulicy Kalwaryjskiej, gdzie czekały na mnie książki. Nie musiałam się martwić, że nie zdążę, gdyż księgarnia jest czynna aż do godziny 19-ej. Sklep był czysty i uporządkowany, zaś obsługa profesjonalna i szybka. Nie musiałam czekać. Moje książki były już zapakowane w firmową reklamówkę i wzbogacone firmowymi zakładkami. Sprzedawczyni z uśmiechem obsłużyła mnie i życzyła miłej lektury. Zapłaciłam za książki wyjątkowo mało i dzięki odbiorowi osobistemu, nie musiałam ponosić żadnych dodatkowych kosztów, jednak jeśli w przyszłości będę kupować książki, to z pewnością znów skorzystam z oferty Bonito.pl nawet, gdy nie będę przejazdem w pobliżu żadnej z placówek księgarni i poniosę koszty dostawy. Księgarnia proponuje możliwość wyboru wysyłki kurierem lub odbiór w paczkomacie, przy czym ceny za każdą z form wysyłki są niskie i niejednokrotnie może się okazać, że za książki z Bonito.pl wraz kosztem wysyłki zapłaci się mniej niż w stacjonarnej księgarni, gdzie nie trzeba ponosić dostawy. Ponadto przy większym zamówieniu księgarnia oferuje gratisowy dowóz kurierski. Dla miłośnika książek, takiego jak ja, to bardzo kuszące propozycje. Szeroki asortyment, atrakcyjne ceny nawet bez obniżek, dodatkowe liczne promocje, rabaty, prosty system składania zamówień, które są szybko realizowane i bardzo dobre warunki odbioru oraz dostawy to liczne zalety, które sprawiają, iż księgarnia Bonito.pl jest moim zdaniem najlepszą i najbardziej przyjazną księgarnią w kraju, z jaką się spotkałam. To dla mnie nr 1 i z przyjemnością polecam Bonito.pl wszystkim.

Marzena_386

02.04.2012

bonito.pl

Placówka

Kraków, Kalwaryjska 51

Nie zgadzam się (0)
Tak naprawdę nie...
Tak naprawdę nie weszłam do salonu po to, by coś kupić. Urzekł mnie stojący w witrynie niewielki aparat kompaktowy Sony. Był o tyle ciekawy, że miał solidny wymienny obiektyw jak lustrzanka. Musiałam zobaczyć to cudo. Zostałam przywitana przez sprzedawczynię, która podeszła do mnie niemal od razu po moim wejściu. Musiała dostrzec błysk w moim oku na widok aparatu. Uprzejmie i z uśmiechem podała mi aparat i pozostała do mojej dyspozycji, cierpliwie i rzeczowo odpowiadając na pytania. Mniej więcej w połowie rozmowy powiedziałam, że na razie nie mam zamiaru kupić aparatu. Pani nadal pozostała uprzejmą i profesjonalną. Nadszedł czas, aby wrócić z obłoków na ziemię, oddałam więc cud techniki i podziękowałam za pomoc. Przy okazji rozejrzałam się po sklepie, obejrzałam albumy na zdjęcia i inne produkty. Czułam się świetne wśród lśniących czystością szyb, ładnych, równo ustawionych przedmiotów i przede wszystkim świetnego sprzętu. Ceny w dużej mierze były wysokie, ale i artykuły niejednokrotnie były ich warte. Jestem przekonana, że wrócę do salonu Fotojokera, gdy będę potrzebowała rozbudować swój sprzęt fotograficzny lub kupić nowy, ponieważ świetnie się tam czułam i zostałam profesjonalnie obsłużona przez pracownika, który doskonale znał się na tym, co oferuje sklep. Mimo zgiełku właściwego centrum handlowemu, w którym znajduje się salon, nie czułam pośpiechu, żadnej presji czy dyskomfortu, mogłam spokojnie zobaczyć to, co mnie interesowało, porozmawiać ze sprzedawcą i dowiedzieć się nieco o nowinkach technicznych. To z pewnością była miła chwila. Chociaż nic nie kupiłam, zostałam pożegnana z serdecznym uśmiechem i zaproszona ponownie.

Marzena_386

05.03.2012

CEWE Fotojoker

Placówka

Gliwice, Jana Nowaka Jeziorańskiego 1

Nie zgadzam się (0)
Sporządziłam średniej długości...
Sporządziłam średniej długości listę potrzebnych produktów i udałam się do Carrefoura na zakupy. Wzięłam duży, niezbyt wygodny wózek i weszłam na salę. Prócz zwykłych, codziennych artykułów spożywczych miałam zamiar kupić nowy wąż natryskowy pod prysznic, gdyż stary pękł i do niczego się już nie nadawał. Nie byłam pewna czy w ogóle znajdę taką rzecz w tym sklepie, ale jak wiadomo, nigdy nie zaszkodzi sprawdzić. Minęłam dział ze sprzętem elektronicznym, drobnymi urządzeniami AGD, naczyniami kuchennymi, sprzętem do czyszczenia i mycia, ale nie widziałam ani szukanej rzeczy ani nikogo, kogo mogłabym o nią zapytać. Wreszcie spotkałam panią sprzątającą, która przyprowadziła wózek z wiadrami i mopami, po czym zabrała się za czyszczenie podłogi. Zapytałam panią o węże prysznicowe i otrzymałam pomoc. Pracownica zastanowiła się chwilę, po czy uprzejmie skierowała mnie do końca alejki, gdzie istotnie znalazłam potrzebną mi rzecz. W zasadzie sprzątaczka nie miała obowiązku mi pomóc, gdyż nie zajmuje się obsługą klientów, lecz zrobiła to i bardzo dobrze, bo w pobliżu nie było żadnych innych pracowników i gdyby nie ona, prawdopodobnie nie kupiłabym tam węża. Dzięki miłej pani oszczędziłam czas i nie musiałam iść do pobliskiego Leroy Merlin. Zadowolona poszłam dalej z moją listą i próbując się jej trzymać, wkładałam potrzebne artykuły do kosza. Nie miałam problemu ze znalezieniem produktów i kupowałam wszystko, co było mi potrzebne. Sklep był dobrze zatowarowany i uporządkowany. Wszędzie było czysto i schludnie. Zniecierpliwiłam się nieco przy stoisku z wędlinami, gdzie mimo braku jakiejkolwiek kolejki musiałam poczekać dłuższą chwilę, gdyż sprzedawczyni była zajęta układaniem wędlin i najwyraźniej uznała to zajęcie za ważniejsze od obsługiwania klientów. Otrzymałam jednak wszystko, co planowałam kupić. Nie miałam również problemu ze znalezieniem informacji o cenach. Nie zwracałam szczególnej uwagi na promocje, jednak udało mi się kupić kilka produktów w bardzo atrakcyjnych cenach promocyjnych. Pozostałe ceny były raczej średnie, ale nie wysokie. Gdy w koszu znajdowało się wszystko z mojej listy, udałam się w kierunku kas. Średnio co trzecia kasa była czynna, lecz nie było zbyt wielu klientów. Nie musiałam długo czekać na swoją kolej. Wyłożyłam zakupy na taśmę, kasjerka bez słowa skasowała produkty, po czym widząc, że mam zamiar zapłacić kartą, wskazała ręką czytnik. Włożyłam kartę, wystukałam PIN, wyjęłam kartę, spakowałam zakupy i odeszłam. Kasjerka nie zaszczyciła mnie ani jednym słowem. Najważniejsze jednak, że bez problemu zrobiłam zakupy i mogłam wrócić do domu, by cieszyć się resztą wolnej soboty.

Marzena_386

05.03.2012

Carrefour

Placówka

Gliwice, Jana Nowaka Jeziorańskiego 1

Nie zgadzam się (0)
Kilkukrotnie zamawiałam książki...
Kilkukrotnie zamawiałam książki i inne produkty w sklepie wysyłkowym Weltbild. Oferta magazynu jest bardzo atrakcyjna nie tylko ze względu na literaturę i korzystne promocje, ale również z powodu bardzo ciekawych i pomysłowych artykułów dla domu. Niestety niejednokrotnie zawiodłam się na zakupach, ponieważ nie otrzymałam zamawianych produktów. Ostatnie moje zamówienie wysłałam zaraz po tym jak dostałam gazetę z aktualną ofertą sklepu. Sam proces zamawiania jest bardzo prosty. Niestety z realizacją jest już dużo gorzej. Bardzo długo czekałam na dostawę zamówionych produktów. Zniecierpliwiona zatelefonowałam do Działu Obsługi Klienta. Po długim oczekiwaniu na połączenie wreszcie zgłosiła się pracownica, ale nie potrafiła mi pomóc. Pani nie wiedziała kiedy zlecenie zostanie zrealizowane, ani nie potrafiła powiedzieć czy zostało lub będzie skompletowane. Zostałam poinformowana o tym, co już wiedziałam wcześniej czyli, że czas oczekiwania na zamówienie może się wydłużyć, a firma nie gwarantuje szybkiej przesyłki. Pani była zniecierpliwiona i dążyła do jak najszybszego zakończenia rozmowy. Nie dowiedziałam się więc niczego konkretnego od pracownicy Działu Obsługi Klienta. Po upływie kolejnego tygodnia kurier przyniósł dla mnie paczkę ze sklepu Weltbild. Była to paczka za pobraniem, więc zapłaciłam za zawartość, jednak dużo mniej niż powinnam wg zamówienia, ponieważ w paczce była tylko jedna rzecz spośród trzech zamówionych. Znalazłam również w kartonie kartkę z informacją o zamówieniu i braku pozostałych produktów. Byłam zawiedziona. Oczywiście rozumiem, że mogą się zdarzyć braki, jeśli towar jest chętnie kupowany, jednak moim zdaniem zdarzają się zbyt często i w efekcie nigdy nie można być pewnym zakupów w sklepie Weltbild. Telefoniczną obsługę klienta oceniam jako słabą. Czas realizacji zamówienia był zbyt długi.

Marzena_386

12.02.2012

Weltbild

Placówka

Warszawa, Hankiewicza 2

Nie zgadzam się (0)
Syn znajomych wkrótce...
Syn znajomych wkrótce będzie miał urodziny, postanowiłam więc kupić dla niego niewielki prezent. Wstąpiłam do sklepu Elf Zabawki, który znalazłam w Centrum Handlowym Forum. Sklep był dobrze widoczny z holu i kusił przez przeszkloną witrynę mnogością zabawek i kolorów. Weszłam do środka i rozejrzałam się. Nie byłam zdecydowana na konkretną zabawkę, ale liczyłam na to, że znajdę coś odpowiedniego dla pięciolatka. Zaczęłam przeglądać samochody, mniejsze i większe, pojazdy z bajek i filmów dla dzieci, umieszczone na osobnych regałach, puzzle oraz klocki. Spacerowałam dłuższą chwilę po sklepie, nie bardzo wiedząc co wybrać. Szukałam prezentu, który ucieszy chłopca, ale nie będzie zbyt drogi. Ceny produktów nie były wszędzie umieszczone, co było dodatkowym utrudnieniem. W tym czasie w sklepie przebywały dwie sprzedawczynie. Jedna pani stała za ladą obok kasy, druga po drugiej stronie owej lady była oparta o blat. Gdy spojrzałam w kierunku pracownic, jedna z nich przyglądała mi się, nie przerywając rozmowy z drugą. Oglądałam różne zabawki, czując i widząc kątem oka, że każdy mój ruch jest obserwowany. Gdy się bardziej oddaliłam, przyglądająca mi się pracownica wyprostowała się, aby lepiej mnie widzieć. Nie podeszła jednak i nie zaproponowała pomocy w znalezieniu odpowiedniej rzeczy. Wreszcie wybrałam niewielki pojazd z popularnej bajki o samochodach i udałam się do kasy. Pracownice nie przerwały prywatnej rozmowy nawet podczas obsługiwania mnie. Sprzedawczyni zeskanowała cenę z pudełka z zabawką, powiedziała kwotę do zapłaty i odebrała ode mnie pieniądze. Zostałam obsłużona między jednym a drugim zdaniem pogawędki obu pań. Podziękowałam i pożegnałam się, ale sprzedawczynie były tak zajęte swoim tematem, że nie zwróciły uwagi na moje słowa. Sam sklep wyglądał bardzo atrakcyjnie, szeroki asortyment i dobry dostęp do oferowanych produktów to niewątpliwe zalety placówki. Wszędzie było czysto. Sklep był uporządkowany i czysty, przestronny i estetyczny. Ceny towarów były dość wysokie i niestety nie wszystkie produkty posiadały informacje o cenie. Właściwie co druga zabawka, na którą zwróciłam uwagę, nie była oznakowana widoczną dla klienta ceną. Jakość obsługi niestety pozostawiała wiele do życzenia. Pracownice pilnowały klientów, ale nie zajmowały się obsługą na sali. Panie zajęte były prywatną rozmową, której nie przerwały nawet podczas obsługi przy kasie. Przy wejściu do sklepu nie zostałam powitana w żaden sposób, choć pracownica patrzyła wprost na mnie, podobnie wychodząc nie usłyszałam życzliwego słowa. Zrobiłam zakupy w tej placówce z konieczności i braku czasu na to, by pójść tego dnia do innego sklepu, jednak prawdopodobnie więcej tam nie zawitam. Zraziła mnie postawa sprzedawczyń oraz wysokie ceny.

Marzena_386

12.02.2012

ELF

Placówka

Gliwice, Lipowa 1

Nie zgadzam się (3)
Do dużego sklepu...
Do dużego sklepu niekoniecznie trzeba przyjść na duże zakupy. Wstąpiłam do Auchana po kilka drobiazgów spożywczych. Wzięłam mały koszyk, minęłam stojącego nieopodal wejścia na salę znudzonego ochroniarza i poszłam między regały. Ten konkretny sklep nie jest mi znany, ponieważ bywam tam niezwykle rzadko, dlatego nie wiedziałam gdzie dokładnie znajdę potrzebne mi produkty, zwłaszcza te drobne. Na szczęście znalazłam pracownicę wykładającą puszki na półkę. Zapytałam o panią o bakalie. Pracownica spojrzała na mnie nieco zdziwiona, machnęła ręką w bliżej nieokreślonym kierunku i powiedziała: „na Bazarku”. Zbita z tropu bąknęłam „dziękuję” i poszłam dalej. Uznałam, że lepiej jednak będzie poszukać samemu. Kilka regałów dalej znalazłam „Bazarek”, o którego istnieniu wcześniej nie wiedziałam. Uśmiechnęłam się do siebie, bo jak się okazało pracownica nie wysłała mnie na bazarek złośliwie, tylko faktycznie miejsce o takiej nazwie znajduje się w Auchanie. „Bazarek” obfitował w bakalie. Tego było mi trzeba. Towar był ważony i pakowany przez sprzedawcę podeszłam więc do pani za ladą i poprosiłam o kilka rodzajów bakalii. Sprzedawczyni długo warzyła produkty, nie umiejąc nasypać odpowiedniej ilości do woreczków, kilka razy pytała o produkty, gdyż nie pamiętała o co prosiłam. Pod koniec obsługi pani przeprosiła mnie za nieudolną obsługę, którą tłumaczyła swoim pierwszym dniem na „Bazarku”. Nie miałam żadnych pretensji, przecież każdy kiedyś zaczyna i musi się nauczyć oraz wdrożyć. Podczas wizyty w sklepie przeszłam każdą aleją spożywczą w poszukiwaniu produktów oraz wszystkimi innymi alejami, ponieważ miałam sporo czasu. W kilku miejscach zauważyłam bardzo atrakcyjne promocje, które w efekcie był próżne, gdyż brakowało promowanych produktów. Na przykład w dziale z kosmetykami do włosów zamiast jedwabiu w płynie zobaczyłam pustą dziurę na półce po tymże. Kupiłabym, ale niestety zabrakło. Ogólnie w sklepie było czysto i schludnie. Prócz kilku braków nie zauważyłam żadnych niedociągnięć, póki nie doszłam do końca sali w pobliże kas. Znalazłam tam bardzo atrakcyjną ofertę książkową, jednak równie bardzo nieszczęśliwie umieszczoną na dużych paletach. Książki podzielone były na kilka palet względu na cenę. Im bliżej kas, tym cena była niższa. Przy ostatnim zbiorze ustawiona była informacja z ceną 2,99 zł. Książki były wymieszane. Bajki dla dzieci, poradniki, powieści – wszystko razem leżało bezładnie, tworząc dużą górę. Klienci podchodzili przeglądali chwilę i odchodzili. Ja również zachęcona atrakcyjnymi cenami podeszłam do książek, jednak zniechęcona bałaganem szybko odeszłam. Nie lubię, gdy tak traktuje się literaturę nawet, jeśli jest tania. Udałam się w kierunku kas. Średnio co trzecia kasa była czynna, lecz kolejki były niewielkie, najwyżej pięcioosobowe. Stanęłam w najkrótszej i wkrótce zostałam szybko i mile obsłużona. Kasjerka skanowała prędko ceny produktów i umieszczała je w małej reklamówce. Pani zapytała mnie o kartę Auchan, której nie miałam. Zapłaciłam kartą płatniczą, zostałam pożegnana i zaproszona ponownie przez kasjerkę. Kupiłam wszystko co planowałam, choć nie skorzystałam z kilku promocji z powodu braków w towarze. Nadplanowych zakupów nie było więc wiele. Być może, gdy będę w przyszłości w pobliżu Auchana, znów wstąpię tam na zakupy, aczkolwiek sklep nie wyróżnia się na plus niczym szczególnym spośród innych hipermarketów.

Marzena_386

23.01.2012

Auchan

Placówka

Gliwice, Rybnicka 207

Nie zgadzam się (5)
Zdecydowałam się kupić...
Zdecydowałam się kupić urządzenie do nawilżania powietrza w domu. Przejrzałam oferty w sklepach internetowych, ale zależało mi na tym, by wybrać w miarę cichy nawilżacz. W końcu będzie włączony przez co najmniej kilka godzin dziennie i nie chciałabym by przeszkadzał zbyt głośną pracą. W celu zapoznania się z urządzeniem i pozyskania niezbędnych informacji udałam się do sklepu RTV EURO AGD. Już od wejścia było widać, że w sklepie panował porządek, ekspozycja była starannie ułożona, a podłoga czysta. Nie zobaczyłam żadnego pracownika, więc najpierw poszłam szukać nawilżaczy. Skręciłam w alejkę z drobnym sprzętem elektronicznym, minęłam odkurzacze i znalazłam półki z nawilżaczami powietrza. Obejrzałam sprzęt, przeczytałam skąpe informacje umieszczone przy każdym z urządzeń, gdy nagle usłyszałam głośny pisk, zapewne odgłos alarmu. Trwał on dłuższą chwilę co spowodowało, że postanowiłam zrezygnować i opuścić sklep. Pospiesznie udałam się w kierunku wyjścia. Po drodze zauważyłam dwie pracownice siedzące za wysoką ladą, próbujące przekrzyczeć pisk alarmu i kontynuować rozmowę. Byłam już blisko drzwi, gdy nastała cisza. Wróciłam się więc, by jednak poprosić pracownika o pomoc i dowiedzieć się czegoś więcej o interesujących mnie urządzeniach. Zależało mi na tym sprzęcie, gotowa byłam go wybrać z pomocą kogoś, kto rzetelnie mi doradzi, pomoże porównać różne egzemlarze i kupić. Przerwałam pracownicom rozmowę i poprosiłam o pomoc. Jedna z pań spojrzała na mnie, wstała, odwróciła się i zawołała głośno innego pracownika znajdującego się między regałami w dalszej części sklepu. Niestety do mnie pani się nie odezwała. Po chwili podszedł pan, który bez przywitania się zapytał „słucham?”. Powiedziałam więc co stanowi przedmiot mojego zainteresowania. Pan zaprowadził mnie do regału, przy którym uprzednio byłam, wskazał na sprzęt i chciał odejść. Zatrzymałam pracownika, prosząc o bardziej szczegółowe informacje. Pan spojrzał na mnie i nieco poirytowany wyjaśnił, że nie może mi zademonstrować jak głośno działają urządzenia, bo przecież musiałby nalać do nich wody, a tego nie może zrobić, bo wówczas sprzęt byłby już jak używany. Pracownik nie udzielił mi informacji na temat głośności sprzętu, nie udostępnił instrukcji, w której być może byłaby napisana ilość decybeli charakterystyczna dla danego modelu, nie poinformował mnie również na temat możliwości zwrotu zakupionego sprzętu, jeśli nie spełniłby oczekiwań, ani nie doradził w żaden sposób wyboru. Podziękowałam więc, a sprzedawca szybko odszedł bez słowa. Skutecznie zniechęcona udałam się do wyjścia i wyszłam tym bardziej z ulgą, gdyż znów włączył się alarm. Asortyment sklepu był zróżnicowany i uporządkowany, a ceny średniej wysokości, niezbyt atrakcyjne, ale też nie zawyżone. Cóż z tego, skoro obsługa była nie tylko niepomocna, co zniechęcająca do skorzystania z oferty, a powtarzający się co jakiś czas z niewiadomego powodu świdrujący w uszach pisk alarmu powodował dodatkowy dyskomfort.

Marzena_386

23.01.2012

RTV EURO AGD

Placówka

Gliwice, Rybnicka 207

Nie zgadzam się (2)
Nazbierało się kilka...
Nazbierało się kilka potrzeb, więc pojechałam do Praktikera na niewielkie zakupy. Motywem przewodnim wizyty były plastikowe pojemniki na zabawki dla syna. Drugi ważny powód stanowiły rolety do okien. Nie bywam często w tego typu sklepach i zwykle biegam trochę bez sensu, szukając różnych rzeczy lub pracownika, jednak tym razem postanowiłam uważniej patrzeć, by mniej się naszukać oraz szybciej zrobić zakupy. I to był dobry pomysł, gdyż Praktiker jest świetnie oznakowany od wewnątrz i wystarczy czytać kierunkowskazy umieszczone nad główną aleją, by dotrzeć do odpowiedniego asortymentu. Bez problemu znalazłam regały z interesującymi mnie przedmiotami. Wszędzie zastałam porządek, czyste półki i podłogę. Nic nie zastawiało przejść. Było w porządku i łatwo, dopóki nie dotarłam do działu z artykułami do urządzania i wystroju wnętrz. Znalazłam i obejrzałam rolety mini, ale nie znalazłam rodzaju, który interesował mnie najbardziej. Udałam się więc do punktu informacyjnego przynależnego do tegoż działu. Niestety nikogo tam nie było. Postanowiłam poczekać. Przy okazji zauważyłam, że w punkcie informacyjnym działu oświetleniowego również nie ma pracownika. Po dłuższej chwili zaczęłam szukać wzrokiem dzwonka, którym mogłabym wezwać sprzedawcę, lecz zanim się to udało, przyszedł pracownik. Nie wypowiadając słowa, pan spojrzał na mnie pytającym wzrokiem, więc zaczęłam mówić czego szukam. Interesowały mnie rolety mini z funkcją izolacyjną, odbijającą światło od zewnątrz. Nim zdążyłam wypowiedzieć zdanie do końca, przerwał mi i zaczął tłumaczyć, że sklep nie prowadzi sprzedaży podgumowanych rolet zaciemniających i wyjaśnił obszernie dlaczego. Nie chciałam kupić tego rodzaju rolet, lecz musiałam wysłuchać pracownika, gdyż ciężko było mu przerwać. Gdy skończył wyjaśniłam szybko, by znów mi nie przerwał, czego dokładnie szukam. Wówczas pan już nieco zniecierpliwiony powiedział, że takich też nie prowadzą i w ogóle takich już nie ma na rynku. Nie miałam ochoty dalej dyskutować, choć nieprawdą jest, że takie rolety w ogóle nie są dostępne. Wcześniej znalazłam je w innych sklepach. Szukałam po prostu najodpowiedniejszej dla mnie oferty. Podziękowałam i odeszłam. Dokończyłam zakupy, pomijając kilka przedmiotów z listy ze względu na ceny i udałam się do kasy. Zaletą sklepu jest duża ilość stanowisk kasowych. Większość była otwarta, więc kolejki liczyły najwyżej po trzy osoby. Podeszłam do pierwszej z brzegu kolejki, gdzie byłam trzecim klientem. Obejrzałam jeszcze drobne produkty w pobliżu kasy, wzięłam gąbki kuchenne i przejrzałam baterie. Tymczasem klient przede mną zrezygnował i poszedł do innej kasy. Dzięki temu byłam druga w kolejce. Pan przede mną odszedł jednak nie bez powodu. Kasjerka nie mogła skasować zakupów klientki, którą obsługiwała z powodu problemu z kodem na jednym z produktów. Zniecierpliwiona co chwilę dzwoniła po pracownika z sali, lecz długo nikt nie przychodził. Wreszcie klientka, starsza pani, zdecydowała, że sama pójdzie i wymieni produkt na inny. W międzyczasie przyszła pracownica z odpowiednim kodem. Przez całe to zamieszanie stałam w kolejce ponad dziesięć minut. Gdy wreszcie nadeszła moja kolej, pani skasowała i moje produkty, na szczęście bez problemów. Zostałam profesjonalnie obsłużona. Kasjerka pożegnała mnie i zaprosiła ponownie. Nie była to jedna z najbardziej udanych wizyt. Chciałam szybko zrobić zakupy, tymczasem z powodu wydłużonego czasu oczekiwania na obsługę i na sali i przy kasie spędziłam w sklepie dwa razy tyle czasu niż miałam zamiar. Niestety tym razem jakość obsługi nie była zbyt dobra.

Marzena_386

15.01.2012

Praktiker

Placówka

Zabrze, Ryszarda Szkubacza 1

Nie zgadzam się (1)
W życiu bardzo...
W życiu bardzo młodego człowieka nadchodzi zwykle taki czas, kiedy należy zostać przedszkolakiem. Dziecko dorasta naturalnie, lecz znalezienie miejsca w przedszkolu nie jest już tak łatwym zadaniem dla rodziców. Niestety wniosek złożony przeze mnie do państwowego przedszkola został rozpatrzony negatywnie i nie było najmniejszych szans na to, by przyjęto tam mojego synka. Zaczęłam więc szukać innej, prywatnej placówki. Niestety w najbliższej okolicy nie znalazłam ani jednego przedszkola czy klubu malucha, więc zaczęłam rozglądać się w innych dzielnicach miasta. Tymczasem jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki na moim osiedlu powstał niewielki klub dla dzieci w wieku od 2 do 4 lat. Cieszyłam się na tę możliwość, chociaż nie byłam nastawiona dość optymistycznie, ponieważ chciałam zapisać dziecko do sprawdzonej placówki z większym stażem. Postanowiłam jednak zobaczyć nowe przedszkole i dowiedzieć się jakie warunki zostaną tam zaproponowane. Był to koniec wakacji, placówka była prawie gotowa do zaproszenia dzieci. Od września 2011 roku Klub Małego Krasnoludka prowadzony jest przez dwie panie, które mają już spore doświadczenie z pracą z przedszkolakami. Obie panie zrobiły na mnie bardzo pozytywne wrażenie, a i warunki przez nie proponowane były dość atrakcyjne w porównaniu z tymi, jakie oferowały inne prywatne przedszkola. Niewygórowane czesne uznałam za uczciwą propozycję zwłaszcza, że w cenie miesięcznej opłaty prócz opieki nad dzieckiem jest również nauka angielskiego poprzez zabawę i nie ma żadnych dodatkowych składek. Postanowiliśmy z mężem, że zapiszemy syna do tego klubu. Placówka umiejscowiona jest na parterze jednego z bloków na osiedlu, ma osobne wejście i została gruntownie wyremontowana i dostosowana do wymogów oraz rygorystycznych przepisów. Już od wejścia wita dzieci kolorowy hol z ładnymi szafkami na obuwie i okrycie wierzchnie. Z holu można wejść do jednej z trzech sal dla dzieci, jadalni, łazienki lub pokoju socjalnego. Klub został znakomicie wyposażony nie tylko w liczne, nowe i bezpieczne dla maluchów zabawki, ale i w odpowiednie do wieku dzieci stoliki, krzesełka, leżaczki czy przybory toaletowe w łazience. Ściany wszystkich pomieszczeń są pięknie pomalowane i bajecznie kolorowe. Wszystkie wnętrza są estetyczne i czyste, a sprzęty nowe. Oczywiście na początku panie oprowadziły mnie i męża po całej placówce, ale i potem przyprowadzając czy odbierając dziecko mogłam swobodnie zajrzeć do sal, obejrzeć aktualne prace plastyczne dzieci czy po prostu porozmawiać z nauczycielką. Nawet podczas deszczowych dni, gdy utrzymanie czystości nie jest najłatwiejszym zadaniem w holu podłoga była zawsze czysta i zadbana. Pani nauczycielka oraz druga opiekunka świetnie wypełniają dzieciom czas, pozwalając na swobodne zabawy, organizując zajęcia plastyczne, muzyczne czy ruchowe. Ponadto dwa razy w tygodniu dzieci uczestniczą w zajęciach nauki angielskiego prowadzonych przez nauczycielkę z renomowanej szkoły językowej. W klubie nie ma kuchni, więc posiłki dostarczane są przez firmę kateringową. Jadłospis jest jednak dostosowany do wieku dzieci, różnorodny i bogaty, a posiłki smaczne, o czym świadczy choćby fakt, że mój niejadek ładnie i chętnie jadał w przedszkolu. Jedynym mankamentem klubu jest to, że nie posiada własnego ogródka czy placyku zabaw, gdzie dzieci mogłyby spędzać czas na świeżym powietrzu. Pozostają więc spacery po okolicy czy zabawa na ogólnie dostępnym placu zabaw. Atutem natomiast jest kameralność placówki przewidzianej na około dwadzieścioro dzieci. Moje dziecko bardzo szybko polubiło nowe miejsce i zaaklimatyzowało się, chociaż oczywiście nie obyło się na początku bez płaczu. Dla dziecka to jedna wielka zmiana w życiu. Niestety ze względu na stan zdrowia syna po kilku miesiącach musieliśmy czasowo zrezygnować z usług przedszkola za poleceniem lekarza. Zaburzenia odporności naszego malucha nie pozwalają mu, jak się okazało, przebywać obecnie w grupie dzieci, jednak mam nadzieję, że leczenie da odpowiednie efekty i syn jeszcze w tym roku wróci do Klubu Małego Krasnoludka. W związku z czasową rezygnacją rozwiązaliśmy umowę z placówką, co odbyło się w przyjaznej atmosferze, a właścicielki klubu okazały życzliwość i zrozumienie. Klub Małego Krasnoludka to z pewnością przyjazna dzieciom i ich rodzicom placówka.

Marzena_386

14.01.2012

Klub Małego Krasnoludka

Placówka

Gliwice, Centaura 4

Nie zgadzam się (4)
Ruszyły wyprzedaże. Obniżki...
Ruszyły wyprzedaże. Obniżki 30, 50 a nawet 70% to prawdziwe okazje. Niestety spore promocje oznaczają nie tylko atrakcyjne zakupy, ale i niejednokrotnie zakupy w chaosie, zgiełku, tłumie i bałaganie. Wstąpiłam do sklepu Home&You w centrum handlowym Forum w Gliwicach, aby pooglądać naczynia kuchenne. Nie ukrywam, że skusiły mnie duże plakaty obiecujące niesamowite promocje. Niewielki sklep, zwykle bardzo estetyczny i uporządkowany powitał mnie tym razem zabałaganionym wnętrzem. Po częściowo wykupionym towarze pozostały puste pułki i regały. Poduszki i koce były wymieszane, porozkładane i zwisały bezładnie z blatów. Talerze, kubki i miseczki były poprzestawiane w różne miejsca, a półka na której powinny się znajdować salaterki, wnioskując po karteczce z ceną przyczepionej do tego miejsca, świeciła pustką. Sala była przy tym dość zatłoczona, klienci niejednokrotnie ubrani w obszerne zimowe okrycia przeciskali się między półkami, uważając by niczego nie strącić, co nie zawsze się udawało i prócz ogólnego hałasu od czasu do czasu można było usłyszeć brzęk spadającego przedmiotu. Zainteresowały mnie kolorowe miseczki ceramiczne. W zasięgu moich rąk były jednak pojedyncze egzemplarze, a pozostałe stały dość wysoko na półce. Ze względu na atrakcyjną cenę chciałam skompletować kilka mieszczek w tym samym kolorze. Niestety nie miałam możliwości sięgnąć po nie, a nikogo z obsługi nie było w pobliżu. Rozejrzałam się nieco bezradnie i zobaczyłam panią z drabinką na drugim końcu sklepu. Zanim jednak dotarłam do pani, lawirując się między towarem a klientami, pracownica zniknęła na zapleczu. Druga pani obsługiwała klientów przy kasie. Przy okazji zauważyłam spory tłumek stłoczony ciasno w kolejce do kasy. Zniechęcona opuściłam sklep, rezygnując z zakupów. Oczywiście nie jest winą pracowników, że podczas obniżek cenowych na szeroki asortyment mnóstwo osób odwiedza sklep, robiąc przy tym bałagan, lecz myślę, że można jednak lepiej przygotować się na taki szturm. Sklep był czysty, witryna wypolerowana, ale ogólny nieporządek, ciasnota i kolejka sprawiały wrażenie, iż pracownicy nie do końca panują nad tym, co dzieje się w sali i nie nadążają z obsługą klientów, bieżącym utrzymaniem porządku ani nawet z uzupełnianiem wykupywanego towaru. W sklepie panowała atmosfera chaosu i gorączki. Po wyjściu odetchnęłam z ulgą, chociaż nic nie kupiłam i tylko straciłam trochę czasu.

Marzena_386

14.01.2012

Home&You

Placówka

Gliwice, Lipowa 1

Nie zgadzam się (9)
Od czasu do...
Od czasu do czasu człowiekowi należy się odrobina relaksu. Jedną z jego form może być seans filmowy w kinie. Zapoznałam się z repertuarem najbliższego Cinema City, wybrałam najciekawszy wg mnie film, zarezerwowałam bilety i razem z mężem poszliśmy się zrelaksować. Kino znajduje się w centrum handlowym na piętrze. Przy długiej ladzie było kilka stanowisk kasowych, przed którymi gromadzili się ludzie. Wśród klientów panował pewien chaos, ponieważ niektórzy zapewne myśleli, że obowiązuje jedna kolejka, inni ustawiali się do konkretnej kasy, omijając dłuższy ogonek, jednak obsługa była na tyle sprawna i szybka, że czas oczekiwania nawet w najdłuższej kolejce był dość krótki. Niestety przybyliśmy zbyt późno i nasza rezerwacja już przepadła, ale jeszcze były wolne miejsca, więc wybraliśmy je na nowo i kupiliśmy bilety. Pracownica była uśmiechnięta i kulturalna. Szybko i sprawnie nas obsłużyła, powiedziała w której sali obejrzymy nasz film i życzyła miłego seansu. Bilety sporo kosztowały, dlatego nie chodzę do kina zbyt często. Nie spieszyliśmy się, ponieważ jak wiedziałam z doświadczenia, wciąż wyświetlane były reklamy. Okolica kas była uporządkowana a podłoga czysta. Na wyświetlaczach można było przeczytać aktualne informacje o projekcjach. Po drodze kupiliśmy wielkie opakowanie pachnącego popcornu oraz napoje i udaliśmy się w kierunku sali nr 2. Po drodze, przy bramce pracownica z uśmiechem wzięła ode mnie bilety, informując do której sali powinniśmy się udać i przypominając numery miejsc oraz rzędu. Przed wejściami do sal były równo ustawione fotele, lecz nie mieliśmy już czasu, by z nich skorzystać. Wszędzie było czysto i schludnie. Weszliśmy do sali kinowej. Światło było już wygaszone, a na ekranie wciąż były wyświetlane reklamy innych filmów. Dzięki wyraźnemu oznakowaniu rzędów i oświetleniu na schodach bez problemu dotarliśmy na swoje miejsca. Chwilę trwało nasze sadowienie się, zwłaszcza, że trzeba było zdjąć kurtkę, szalik, gdzieś upchnąć torebkę i jeszcze pilnować, by nie rozsypał się popcorn. Na szczęście jestem osobą dość szczupłą, więc zmieściłam na moim fotelu siebie, kurtkę i torebkę, ale było nieco ciasno. Pomyślałam: „mogłam zostawić rzeczy w szatni”, po czy przypomniałam sobie, że przecież tam nie ma szatni. Szkoda, nie rozumiem dlaczego właściwie w kinach nie ma szatni... Dawniej były, ale to zupełnie inne kina w innych czasach. Wszystko się zmienia, choć nie zawsze na lepsze. Minęło jeszcze trochę czasu zanim rozpoczął się film. Zdążyłam zjeść połowę popcornu. Potem nastąpił oczekiwany czas relaksu, który jak to zwykle bywa, mija szybko. Temperatura w sali była odpowiednia i nic nie przeszkadzało w seansie filmowym, może poza własnymi rzeczami, z którymi trzeba było dzielić fotel. Po zakończeniu filmu zapaliły się światła. Wówczas zaobserwowałam, że w sali było czysto, schludnie i wszystkie lampy działały. Gdy widzowie opuszczali salę, weszło kilku pracowników, którzy zapewne czekali, by wysprzątać pomieszczenie. Z pewnością jeszcze nieraz odwiedzę to kino. Tylko nie mogę doczekać się wiosny i lata, kiedy to nie będę miała ze sobą podczas seansu grubej kurtki. Wówczas jeszcze chętniej skorzystam z kinowego relaksu zwłaszcza, jeśli repertuar będzie ciekawy.

Marzena_386

14.01.2012

Cinema City

Placówka

Gliwice, Lipowa 1

Nie zgadzam się (2)
Ciepłe i wygodne...
Ciepłe i wygodne buty na zimę to podstawa. Jako rodzic pragnę, by moje dziecko mogło cieszyć się spacerami tak w cieplejsze jesienne jak i zimowe, pełne śniegu dni. Nie trzeba mieć kilku par butów z tego powodu, zwłaszcza, że i tak będą dobre tylko przez jeden sezon. Ważne by obuwie było nie tylko ładne i wygodne. Musi też być tak wykonane, aby nóżka nie spociła się przy 5 stopniach Celsjusza, ani nie zmarzła, gdy jest -15. Poszukując dobrych butów, zajrzałam do kilku sklepów. Ostatnim z nich był Bartek w CH Arena w Gliwicach. Niewielki, a jednak przestronny dzięki rozmieszczeniu obuwia nie na szeregowo ustawionych regałach, jak to zwykle bywa w wielu sklepach, ale na półeczkach i wieszakach ściennych. Sklep jest jasny i kolorowy, przyciąga uwagę małych klientów gustownymi dziecięcymi motywami. Dzięki ułożeniu butów wg numeracji i porządkowi panującemu na ekspozycji łatwo odnalazłam odpowiednią grupę obuwia. Gdy zaczęłam oglądać jeden z modeli, podeszła do mnie sprzedawczyni i zaoferowała pomoc w wyborze. Dowiedziawszy się jakiego obuwia szukam, zaproponowała do przymiarki jeden z pary wybranego obuwia. Przy okazji uzasadniła dlaczego buty będą odpowiednie dla moich wymagań. Chciałam kupić chłopięce nieprzemakalne kozaki, ocieplone i tzw. oddychające, pasujące na stopę o wysokim podbiciu. Aby upewnić się co do rozmiaru, ponieważ rozmiarówka bywa różna, sprzedawczyni wyjęła wkładkę i poleciła, by dziecko stanęło na niej nieobutą stopą. Upewniłyśmy się, że buty będą pasowały i dziecko przymierzyło. W sumie przyjrzeliśmy się dokładniej trzem parom. Pani była uprzejma, rzeczowa i nie spieszyła się. Miała bardzo dobry kontakt z dzieckiem. Ostatecznie wybraliśmy zapinaną na rzepy parę czarnych butów z membraną. Zostałam poinformowana o tym, jak je pielęgnować i jak wyglądają warunki ewentualnej reklamacji. Buciki nie były tanie, pomimo tego, iż obejmowała je promocja, jednak z pewnością warte swej ceny, gdyż świetnie wykonane z wysokiej jakości materiałów i mam pewność, że będą dziecku dobrze służyć. Oboje, i ja i syn, wyszliśmy ze sklepu zadowoleni. Minęło już kilka tygodni od dnia zakupu, a buty świetnie się sprawują. Podsumowując, był to trafiony zakup w dobrym sklepie z profesjonalną obsługą.

Marzena_386

21.12.2011

BARTEK

Placówka

Gliwice, Jana Nowaka Jeziorańskiego 1

Nie zgadzam się (4)
Chciałabym mieć takie...
Chciałabym mieć takie zdrowie, by nie być klientem żadnej apteki. Niestety mam nawet kartę stałego klienta. Mam też swoją ulubioną placówkę. Niedawno w aptece Marketpol na osiedlu Kopernika w Gliwicach przeprowadzono niewielki remont, dzięki któremu zniknęły wysokie szklane witryny oddzielające strefę klienta od części za ladą. Wnętrze zyskało na tej zmianie, ponieważ wygląda na dużo bardziej przestronne i przyjazne. Nie trzeba już zaglądać między pudełkami preparatów i tabletek na panią magister. Kontakt z farmaceutą jest więc dużo bardziej wygodny. Podczas mojej ostatniej wizyty w aptece były czynne trzy stanowiska do obsługi klientów, choć tychże nie było zbyt wielu. Dzięki temu czas oczekiwania na moją kolej był krótki. Farmaceutka z uśmiechem doradziła i pomogła dobrać odpowiednie leki bez recepty. Nie proponowała najdroższych, lecz na moją prośbę wskazała tańsze warianty o tym samym składzie. Nie dostałam jednego z syropów, gdyż nie było go na stanie. Farmaceutka zaproponowała zamówienie potrzebnego mi specyfiku jeszcze tego samego dnia, z czego skorzystałam. Zostałam miło i z uwagą obsłużona. Otrzymałam nie tylko leki, ale i cenne porady, a kilka godzin później faktycznie odebrałam zamówiony syrop. Apteka sprawia wrażenie bardzo przyjaznej, a jej personel z życzliwością obsługuje klientów. Panie farmaceutki nie szukają niczego, co nieraz spotykałam w innych aptekach, bez pośpiechu a jednocześnie bardzo sprawnie obsługują klientów. Wiedzą doskonale gdzie leży każdy potrzebny lek, a więc jak sądzę, trzymają nienaganny porządek również tam, gdzie wzrok klienta nie dociera. Nie spotkałam się tam z niechęcią czy zniecierpliwieniem. Podłoga, witryna oraz lada są czyste i lśniące. W jednym rogu znajduje się mały kącik dla dzieci, natomiast w drugim krzesło i stolik z ciśnieniomierzem i równo ułożonymi ulotkami. Polecam tę aptekę, chociaż oczywiście wszystkim życzę zdrowia i kupowania wyłącznie witamin.

Marzena_386

16.12.2011

Marketpol

Placówka

Gliwice, Kopernika 16

Nie zgadzam się (2)
Księgarnia to niekoniecznie...
Księgarnia to niekoniecznie tylko sklep z książkami. Wiele osób, w tym i ja, odwiedza księgarnie zwyczajnie dla przyjemności. Przyjemności obcowania z kulturą. Empik ma w sobie coś, co przyciąga. Człowiek nieraz wchodzi, by rzucić okiem na nowe tytuły czy kupić upatrzoną wcześniej książkę, a potem spędza tam dużo więcej czasu niż zamierzał. To zapewne magia książek, ich zapach, spokojna atmosfera i wyspa względnej ciszy wśród zgiełku miasta sprawiają, że czas tak szybko tam płynie i nie sposób po prostu wejść i wyjść szybko. Salon umiejscowiony na gliwickim rynku jest dość niewielki, więc i tej atmosfery jakby mniej, choć z pewnością miło spędza się tam chwile. Znam to miejsce od bardzo dawna. Lubię tamtejsze stare, ciężkie i wąskie drzwi, chociaż są niewygodne. Są stałym elementem w bezustannie zmieniającym się świecie i obietnicą, że po drugiej stronie jak zawsze można zastać rzędy półek, setki tytułów i zapach farby drukarskiej między stronicami. W środku jednak nie ma już tej dawnej aury, bo każda placówka sieci jest niemal identyczna jak pozostałe Empiki i zatraca jednostkową wyjątkowość. Za to wiadomo czego można się spodziewać. Wstąpiłam na chwilę z zamiarem przeglądnięcia wybranych bajek dla dzieci. Zastałam odpowiednio oznakowane regały, gdzie łatwo można było dotrzeć do ulubionych działów, gatunków czy autorów. Szybko odnalazłam bogaty dział z literaturą dla najmłodszych. Książki i książeczki były równo poukładane i podzielone ze względu na wiek odbiorców. Kolorowe okładki zachęcały do obejrzenia. Znalazłam te, których szukałam, przejrzałam je, upewniając się, że są faktycznie tym, czego szukam. Nie włożyłam jednak do koszyka ze względu na ceny. Przyciągnęły mnie również bardziej bliskie mi tytuły literatury faktu, sensacji i fantastyki. Zwróciłam też uwagę na koszmarnie drogie kartki świąteczne i prasę w bardzo dużym wyborze. W księgarni było przyjemnie: dość cicho, nie za ciepło i bardzo spokojnie. Wszędzie było czysto, ładnie i jasno na tyle, że nawet w najmniejszym zakamarku bez problemu można było dostrzec każdy tytuł. Ostatecznie zdecydowałam się na książkę dla siebie i podeszłam do kasy. Tam szybko i profesjonalnie zostałam obsłużona. Kasjerka z uśmiechem zaprosiła mnie ponownie. Była jedyną osobą z obsługi, z jaką miałam kontakt. Podczas mojego szwendania się między regałami nikt nie oferował mi swojej pomocy, ale i nie oczekiwałam tego. Dobrze się czułam wiedząc, że mogę przeglądać, podczytywać do woli i po prostu być tam swobodnie bez czyjegoś wzroku na moich plecach. Dopiero gdy wyszłam z Empiku i spojrzałam na zegarek, zobaczyłam jak późna już godzina, a ja przecież byłam umówiona. Księgarnia wywarła na mnie pozytywne wrażenie i z chęcią tam wrócę, chociaż niestety nie będę tam zbyt często kupować ze względu na ceny. Nawet opcja zakupu ze zniżką w internetowym sklepie empik.com z możliwością odbioru w placówce nie jest lepsza od niektórych atrakcyjniejszych ofert cenowych, jakie można znaleźć na rynku księgarskim.

Marzena_386

16.12.2011

empik

Placówka

Gliwice, Rynek 4/5

Nie zgadzam się (1)
Szybkie zakupy po...
Szybkie zakupy po drodze – któż z nas ich nie robił? Czasem trzeba kupić coś w pierwszym lepszym, nieodwiedzanym zbyt często sklepie i wówczas szybkie zakupy zamieniają się w gorączkowe szukanie tego czy owego, wydłużając się przekornie. Spieszyłam się do domu. Wstąpiłam do Delikatesów Orion w pobliżu gliwickiego rynku, aby kupić trochę jakiejś wędliny na kolację. Mały, ciasny, wypchany towarem sklepik nie zachęcał do wizyty już od samych drzwi. Przy wejściu były dostępne małe koszyczki. I dobrze, bo nie wyobrażam sobie w tym miejscu jakiegokolwiek jeżdżącego kosza, nawet niewielkiego. Zapędziłam się do przodu wąskim przejściem między regałami, lecz niestety musiałam się wrócić, gdyż stojący na podłodze towar blokował skutecznie dalszą drogę. Spróbowałam przejść drugą stroną i udało się. Aby przedrzeć się do stoiska z wędlinami, musiałam przeprosić dwóch innych klientów, którzy umożliwili mi przejście, przytulając się jeden do chłodziarki, a drugi do półki. Na szczęście nie było kolejki. Miałam jednak chwilę na ochłonięcie, ponieważ pani sprzedawczyni była zajęta ważeniem wędlin i niespecjalnie się do mnie spieszyła. Wreszcie pokroiła dla mnie 200g kiepskiej jakościowo, ale za to luksusowej cenowo szynki, która i tak wyglądała najlepiej na tle pozostałych. Starając się nie postrącać produktów z półek, dotarłam szczęśliwie do kasy. Jestem osobą dość drobną, więc podejrzewam, że niektórzy muszą się jeszcze bardziej nagimnastykować. Stanowisko kasowe obudowane było szklanymi regałami ze słodyczami na wagę i stojakami z mnóstwem różnych drobnych towarów. Stanęłam w dwuosobowej kolejce, uniemożliwiającej praktycznie wejście do sklepu innym potencjalnym klientom. Po chwili nadeszła moja kolej. Podałam pani szynkę do skasowania oraz 100zł. Niestety, kasjerka nie mogła przyjąć pieniędzy, bo nie miała czym wydać. Nie mogła również ani rozmienić ani wysłać innego pracownika w tym celu do innej placówki, ponieważ była „sama z koleżanką na sklepie”. Naprawdę się spieszyłam. Wzięłam więc paczuszkę rodzynek w czekoladzie, by podwyższyć kwotę do zapłaty na tyle, aby zapłacić kartą. Czasy mamy takie, że raczej staramy się tak kupować, by płacić mniej niż więcej, no cóż... Nie dość, że przepłaciłam za wędlinę, to jeszcze kupiłam coś, czego wcześniej nie planowałam aby w ogóle móc coś kupić. Podczas oczekiwania na wędlinę i potem do kasy, rozejrzałam się po niewielkiej sali. Mimo nadmiaru produktów, pod którymi niemal uginały się półki i ciasnoty, panował tam względny porządek. Podłoga była czysta, wnętrze było dobrze oświetlone, choć nieco duszne. Jak na tę powierzchnię sklepik oferował zdumiewająco dużo przeróżnych artykułów spożywczych. Ich ceny również zwracały uwagę, gdyż były średnio o 20, może nawet 30 % wyższe niż w innych sklepach i nie porównuję absolutnie do dyskontów czy obładowanych promocjami sieciówek. Na pewno nie jest to sklep, w którym można wygodnie i niedrogo zaopatrzyć się w produkty spożywcze. Obsługa choć kulturalna i miła, była dość powolna i nieporadna. To zdumiewające, że w godzinach popołudniowych kasjerka w sklepie znajdującym się w samym centrum miasta nie mogła wydać reszty ze 100zł, na dodatek nie potrafiła nic na to poradzić i oczekiwała, iż klient sam rozwiąże problem. Myślę, że nawet, jeśli będę potrzebowała coś kupić, będąc w tej okolicy, poszukam innego sklepu.

Marzena_386

16.12.2011

Orion

Placówka

Gliwice, Matejki 3

Nie zgadzam się (0)
Od kilku lat...
Od kilku lat jestem wierną klientką mBanku i otwarcie przyznaję, że moja wierność nie jest bezinteresowna. Nie jestem osobą przywiązującą się do takich placówek, więc gdyby bank mi nie odpowiadał, z pewnością zaprzyjaźniłabym się z innym. Jednak nie ma takiej potrzeby. Oczywiście to bank internetowy, więc mam tę przyjemność, że nie muszę nigdzie chodzić i sterczeć w kolejkach, jak to bywa czasem w bankach, by załatwić sprawę. Siadam sobie wieczorkiem z herbatką i płacę rachunki, nikt mi nie liczy dodatkowych kosztów. Wypisuję, albo raczej "wklikuję" sobie a przykład wniosek o korzystny kredyt i za chwilę podziwiam ładną kwotę na moim koncie, a umowa przychodzi pocztą. Jak dla mnie - ideał. Naturalnie wiem, że nie ma się co zachwycać, nie tylko mBank posiada taką ofertę i nie jest jedynym bankiem internetowym. Jednakże mój poziom zadowolenia z oferty, obsługi i całokształtu sprawia, iż nie mam potrzeby doświadczać na własnej skórze, tudzież portfelu, innych konkurencyjnych zwłaszcza, że z kilkoma miałam wcześniej do czynienia. Konieczne jest przedstawienie konkretnych powodów do zadowolenia. Główny i najważniejszy to taki, że przez lata kontaktów na poziomie bank - klient nie zostałam ani razu zlekceważona, oszukana czy zdenerwowana. System jest tak przemyślany, by kontakt z konsultantami nie był często potrzebny, a gdy już taka konieczność zaistnieje mam wybór: zatelefonować, napisać, skontaktować się przez chat. Czasem trzeba chwilę poczekać, ale konsultanci są dostępni i na tyle kompetentni, że na ogół otrzymuję komplet potrzebnych informacji. Ostatnio postanowiłam skorzystać z kontaktu przez chat i bez problemu porozmawiałam z pracownikiem banku, który bardzo dobrze potrafił wyjaśnić, doradzić i przedstawić rzeczowe informacje na temat interesującej mnie oferty w przystępny sposób. Dowiedziałam się ile mogę otworzyć rachunków oszczędnościowych eMax Plus bez opłat, jak przedstawia się oferta lokat i gdzie znajdę tabele oprocentowania, opłat i inne bardziej szczegółowe informacje. Byłam usatysfakcjonowana. Kilka tygodni temu postanowiłam skorzystać z kredytu celem odremontowania mieszkania. Zaskakująco szybko otrzymałam potrzebną kwotę. Owszem, raz mBank napędził mi stracha. Nie pamiętam czy była to wielka awaria czy czyjeś złe zamiary, ale padłam ofiarą niemiłej niespodzianki, która polegała na tym, że z kwoty dodatniej na moim rachunku w jednej chwili zrobił się pokaźny debet na kilka tysięcy. Na szczęście błąd szybko naprawiono i wszystko wróciło do normy. Widać, że w sytuacji podbramkowej bank się mobilizuje, by jak najszybciej przywrócić ład i porządek. Jestem zadowolona z usług mBanku jako banku internetowego. Naturalnie nie mogę ocenić wyglądu placówki, ponieważ takowej nigdy nie odwiedzałam i absolutnie nie brakuje mi tego. Jako punkt obsługi mogę natomiast ocenić serwis internetowy banku. Jest on bardzo przejrzysty i konkretny. Łatwo znaleźć wszelkie informacje i poruszać się na stronach dotyczących osobistego konta oraz wszystkiego co z nim związane. Witryna jest od czasu do czasu modyfikowana i uaktualniana, ale w taki sposób, że jako klient i użytkownik nie odczuwam żadnego dyskomfortu związanego z przyzwyczajeniem się do zmian, ponieważ są wprowadzane bardzo łagodnie, a cała obsługa własnych narzędzi w banku jest bardzo intuicyjna.

Marzena_386

07.11.2011

mBank

Placówka

Nie zgadzam się (4)
16.05.2022
Odpowiedź firmy
Witam. Na początku chciałam Pani serdecznie podziękować za podzielenie się z nami swoją opinią. Bardzo cieszy nas to, że jako Bank jesteśmy w stanie sprostać potrzebom naszych Klientów. Zdajemy sobie sprawę z faktu, że w obecnej sytuacji rynkowej jest wiele banków, które oferują swoim Klientom produkty i usługi o zbliżonej funkcjonalności oraz cenie. To, co chcemy by nas wyróżniało w oczach Klientów, to wygoda korzystania z banku. Wygoda, czyli brak konieczności stania w długich kolejkach, bezpośredni i natychmiastowy kontakt z Doradcą, możliwość zapłacenia wszystkich rachunków czy złożenia wniosku kredytowego bez wychodzenia z wygodnego fotela. Dodatkowo, chcąc aby Klienci mogli mieć z nami kontakt wszędzie i w każdej życiowej sytuacji, nawet wtedy, kiedy nie mają ze sobą komputera, proponujemy Klientom dostęp do banku za pośrednictwem telefonu komórkowego. Nowa, „lekka" wersja serwisu transakcyjnego przygotowana została z myślą o posiadaczach telefonów komórkowych oraz innych urządzeń mobilnych wyposażonych w przeglądarkę internetową oraz dostęp do sieci. Jako szanujący się Bank internetowy zapewniamy również dostęp do bieżących i świeżych informacji za pomocą naszej strony internetowej oraz bloga. Na bieżąco doskonalimy nasz system transakcyjny a także obsługę Klienta. Jesteśmy dumni z wizerunku jaki tworzymy a opinia naszej Klientki, tak pozytywna daje nam ogromną satysfakcję z codziennego zaangażowania w pracę. Mam nadzieję, że dalsza współpraca z mBankiem będzie dla Pani co najmniej tak satysfakcjonująca jak do tej pory. Przypominam, że w razie potrzeby jesteśmy do Pani dyspozycji na mLinii oraz mChacie przez 24 godziny oraz w placówkach naziemnych w godzinach ich otwarcia. Listę placówek naziemnych wraz z adresami znajdzie Pani na naszej stronie internetowej http://www.mbank.pl/o-nas/kontakt/. Pozdrawiam, Agata Dobek, mBank.

Strefa Gwiazd Jakości Obsługi