Opinia użytkownika: Marzena_386
Dotycząca firmy: Cinema City
Treść opinii: Od czasu do czasu człowiekowi należy się odrobina relaksu. Jedną z jego form może być seans filmowy w kinie. Zapoznałam się z repertuarem najbliższego Cinema City, wybrałam najciekawszy wg mnie film, zarezerwowałam bilety i razem z mężem poszliśmy się zrelaksować. Kino znajduje się w centrum handlowym na piętrze. Przy długiej ladzie było kilka stanowisk kasowych, przed którymi gromadzili się ludzie. Wśród klientów panował pewien chaos, ponieważ niektórzy zapewne myśleli, że obowiązuje jedna kolejka, inni ustawiali się do konkretnej kasy, omijając dłuższy ogonek, jednak obsługa była na tyle sprawna i szybka, że czas oczekiwania nawet w najdłuższej kolejce był dość krótki. Niestety przybyliśmy zbyt późno i nasza rezerwacja już przepadła, ale jeszcze były wolne miejsca, więc wybraliśmy je na nowo i kupiliśmy bilety. Pracownica była uśmiechnięta i kulturalna. Szybko i sprawnie nas obsłużyła, powiedziała w której sali obejrzymy nasz film i życzyła miłego seansu. Bilety sporo kosztowały, dlatego nie chodzę do kina zbyt często. Nie spieszyliśmy się, ponieważ jak wiedziałam z doświadczenia, wciąż wyświetlane były reklamy. Okolica kas była uporządkowana a podłoga czysta. Na wyświetlaczach można było przeczytać aktualne informacje o projekcjach. Po drodze kupiliśmy wielkie opakowanie pachnącego popcornu oraz napoje i udaliśmy się w kierunku sali nr 2. Po drodze, przy bramce pracownica z uśmiechem wzięła ode mnie bilety, informując do której sali powinniśmy się udać i przypominając numery miejsc oraz rzędu. Przed wejściami do sal były równo ustawione fotele, lecz nie mieliśmy już czasu, by z nich skorzystać. Wszędzie było czysto i schludnie. Weszliśmy do sali kinowej. Światło było już wygaszone, a na ekranie wciąż były wyświetlane reklamy innych filmów. Dzięki wyraźnemu oznakowaniu rzędów i oświetleniu na schodach bez problemu dotarliśmy na swoje miejsca. Chwilę trwało nasze sadowienie się, zwłaszcza, że trzeba było zdjąć kurtkę, szalik, gdzieś upchnąć torebkę i jeszcze pilnować, by nie rozsypał się popcorn. Na szczęście jestem osobą dość szczupłą, więc zmieściłam na moim fotelu siebie, kurtkę i torebkę, ale było nieco ciasno. Pomyślałam: „mogłam zostawić rzeczy w szatni”, po czy przypomniałam sobie, że przecież tam nie ma szatni. Szkoda, nie rozumiem dlaczego właściwie w kinach nie ma szatni... Dawniej były, ale to zupełnie inne kina w innych czasach. Wszystko się zmienia, choć nie zawsze na lepsze. Minęło jeszcze trochę czasu zanim rozpoczął się film. Zdążyłam zjeść połowę popcornu. Potem nastąpił oczekiwany czas relaksu, który jak to zwykle bywa, mija szybko. Temperatura w sali była odpowiednia i nic nie przeszkadzało w seansie filmowym, może poza własnymi rzeczami, z którymi trzeba było dzielić fotel. Po zakończeniu filmu zapaliły się światła. Wówczas zaobserwowałam, że w sali było czysto, schludnie i wszystkie lampy działały. Gdy widzowie opuszczali salę, weszło kilku pracowników, którzy zapewne czekali, by wysprzątać pomieszczenie. Z pewnością jeszcze nieraz odwiedzę to kino. Tylko nie mogę doczekać się wiosny i lata, kiedy to nie będę miała ze sobą podczas seansu grubej kurtki. Wówczas jeszcze chętniej skorzystam z kinowego relaksu zwłaszcza, jeśli repertuar będzie ciekawy.