Poszłam do Lidla po shortbready karmelowe – są przepyszne, szkoda że nie są one na stale w asortymencie, ale pojawiają się jedynie podczas tygodnia brytyjskiego. Na parkingu przed sklepem była duża ilosć wolnych miejsc, teren był czysty, uporzadkowany. Kosz na śmieci był opróżniony, a w gablotach była aktualne oferta.
Po wejściu do sklepu zauważyłam, że w przebudowie jest stoisko z pieczywem, powstaje nowy piec , ale w niczym nie przeszkadza to w zakupach. Podłoga i inne widoczne elementy sklepu były czyste, wybór towarów był zadowalający. Owoce i warzywa były świeże, dostępne były na tym stoisku torebki foliowe.
Do kas nie było długich kolejek, kasjerka była uprzejma, swoją pracę wykonywała szybko. Ogólnie jestem zadowolona z zakupów, jeden punkt odejmuje za lekki bałagan w koszach z artykułami nieżywnościowymi – ten element wymaga poprawy.
Wybierałam się do znajomych w odwiedziny. Miałam już kupione chwilę wcześniej wino, ale chciałam zabrać ze sobą jeszcze jakieś dobre ciasto. Postanowiłam pójść do Pralinki, bo ich wyroby lubię najbardziej i są one moim zdaniem odpowiednie na szczególne okazje, świetnie nadają się by poczęstować nimi gości lub zabrać idąc z wizytą. Pralinka w Starym Browarze ma nieco wyższe ceny niż inne cukiernie tej sieci, w mniej renomowanych lokalizacjach, nie miałam już niestety czasu by jechać gdzie indziej, więc postanowiłam przymknąć oko na nieco wyższe ceny.
W lokalu był bardzo czysto, wszystkie wypieki, czekoladki, lody świetnie się prezentowały. Duży wybór jak zwykle lekko utrudniał mi decyzję – wszystko wygladało nad wyraz smakowicie i nie wiedziałam na co się zdecydować. Nie było długiej kolejki – przede mną były tylko2 osoby. Gdy nadeszła moja kolej pracownica przywitała mnie. Zapytałam sprzedawczynię o ciasto, które mi się spodobało, a którego jeszcze nigdy nie jadłam – jej odpowiedź była uprzejma i wyczerpująca, widać było, że pracownica wie co sprzedaje. Zdecydowałam się jednak nie eksperymentować i po prosiłam o kawałek ciasta, które dobrze znam i bardzo lubię. Zapłaciłam gotówką, wydano mi odpowiednią ilosć reszty. Miło pożegnana opuściłam sklep.
Wybierałam się wieczorem do znajomych z wizytą i chciałam zabrać ze sobą wino. Byłam akurat w Starym Browarze, postanowiłam więc nie szukać daleko, tylko wejść do Almy i kupić je. W sklepie było jak zwykle bardzo czysto i porządnie. Jak zwykle, bo jeszcze nigdy nie spotkałam się w Almie z bałaganem czy brudem. Wszystkie regały, stoiska świetnie się prezentowały. Skierowałam się w stronę działu z alkoholami, wybór był spory, ceny bardzo zróżnicowane – dostępne były artykuły zarówno ze średniej, jak i wyższej półki cenowej. Chciałam kupić coś w miarę niedrogiego, ale dobrego. Po chwili oględzin zawęziłam wybór do dwóch butelek. Zauważyłam, ze na stoisku jest pracownica z obsługi, postanowiłam więc zdać się na jej pomoc. Kobieta był schludnie ubrana, bardzo uprzejma, kompetentna i pomocna. Znała się na winach i bez problemu wyjaśniła mi różnice pomiędzy dwoma, które rozważałam.
Plusem sklepu był też szeroki asortyment na innych działach, brak kolejek do kas i sympatyczna obsługa w kasach.
Mama poprosiła mnie, abyśmy podjechały rano do Lidla – chciała kupić kilka rzeczy i świeże pieczywo. Przy wózkach przed sklepem okazało się, że nie mamy drobnych, ale na szczeście stały dwa wózki „luzem”, więc nie musiałam rozmieniać pieniędzy.
Weszłyśmy do środka – i przed sklepem, i w strefie wejścia czysto, porządnie. Kierujemy się najpierw w stronę pieczywa, a tu niespodzianka – w miejscu gdzie zawsze były świeże wypieki tylko obudowana ściana i napis, że nowy piec w budowie czy coś w tym stylu. Zmartwiłyśmy się nieco, ale obok przechodziła akurat pracownica, która usłyszawszy naszą rozmowę uprzejmie wtrąciła się i poinformowała nas, że pieczywo jak najbardziej jest dostępne tylko przeniesiono je chwilowo w inną część sklepu, poinstruowała nas też dokładnie w którą.
Artykuły w sklepie były uporządkowane, interesujące nas towary z tygodnia brytyjskiego były dostępne. Do wszystkich półek był swobodny dostęp. Po napełnieniu koszyka skierowałyśmy się do kasy. Czynne były 2 kasy, nie było do nich kolejek. Zapłata poszła sprawnie i bez problemów. Sklep zrobił na mnie pozytywne wrażenie – było tam czysto, miła obsługa i ciekawy asortyment.
Umówiłam się z koleżanką na wieczorne wyjście na drinka i plotki. Wybralyśmy Sarpa – za tym miejscem przemawiała lokalizacja (Stary Rynek) i atrakcyjne ceny. Wystrój w lokalu jest przeciętny, ale lubię to miejsce, odpowiada mi jego klimat. Jedynym minusem jest toaleta, która była w dość opłakanym stanie –nieco brudna, papier na podłodze itp. Poza tym reszta lokalu w porządku. Kelnerka nas obsługująca była sympatyczna, uprzejma, nie trzeba było długo na nią czekać, co pewien czas sprawdzała czy nic nam nie brakuje, upewniała się czy cały czas mamy napoje. Atutem tego miejsca są na pewno ceny – niezłe mojito za 9,90 czy grzane wino za ok. 7 zł. Dodatkowo można tu coś zjeść, dobre mają też owocowe koktajle na bazie jogurtu. Około godziny 22 w lokalu zaczęła grać muzyka na żywo, co może być atrakcją, nam jednak zależało na tym aby spokojnie pogadać, a że zrobiło się za głośno, to przeniosłyśmy się gdzie indziej.
Potrzebowałam czegoś słodkiego, więc poszłam rano do cukierni. W pomieszczeniu było czysto, wypieki ładnie prezentowały się za ladą i na blachach. Było kilka osób w kolejce – nic dziwnego, w sobotę często jest tu spory ruch, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że ceny są przystępne, a wypieki smaczne. Mimo kolejki obsługa szła sprawie, sprzedawczynie pracowały szybko, sprawnie spełniały życzenia klientów i przyjmowały zapłatę. Gdy nadeszła moja kolej pracownica przywitała mnie z uśmiechem na twarzy i zapytała co podać. Zapytałam o jedno z ciast, które upatrzyłam sobie już stojąc w kolejce – pracownica wyjaśniła mi co to za ciasto, z jakim jest kremem, powiedziała też zachwalająco, że jest smaczne. Zdecydowałam się na nie i poprosiłam o ukrojenie połowy z wyeksponowanego kawałka. Kobieta spełniła moją prośbę, następnie podała mi kwotę do zapłaty. Po dokonaniu płatności podziękowano mi i pożegnano mnie. Zadowolona opuściłam sklep.
Moje poduszki były już w opłakanym stanie, postanowiłam więc kupić nowe. Wybierając Jyska kierowałam się jednym głownym czynnikiem – ceną, bo jest tam tanio, zwłaszcza jeśli skorzysta się z promocji, a tych jest tam niemało. Sklep jest duży, przypomina wyglądem nieco dyskont, bo nie jest tam zbyt elegancko, ekspozycja nie zachwyca, ale jak wspomniałam liczą się tam raczej ceny. W sklepie było czysto, porządek był taki sobie, ale nie było źle. Towaru było sporo i miałam w czym wybierać, ceny bardzo atrakcyjne. Jakość towarów jest różna, zależy też od ceny – nie oszukujmy się, kupując coś bardzo taniego nie można oczekiwać cudów. Zapytałam pracownicę o różnicę między dwoma poduszkami, których zakup rozważałam, wyjaśniła mi ona ją w uprzejmy i dokładny sposób. Zdecydowałam się na zakup, skierowałam się do kasy. Nie było tam kolejki, więc zapłaty dokonałam szybko, obsługa przy kasie również bez zarzutu – sprawnie, uprzejmie.
Royal Collection to czwarty sklep w Browarze, do którego weszłam w poszukiwaniu szaliki i, że tak powiem, trafiony zatopiony! Ale od początku: salon jest duży, przestronny, znajdują się tu ubrania róznych marek. Pomieszczenie było uporządkowane, czyste, ubrania były w należytym porządku, bardzo elegancko się prezentowały na ubrania i półkach. Wybór ubrań był naprawdę spory, w tym interesujących mnie szalików – dostępne były męskie szale w różnych stylach, mniej i bardziej eleganckie, można było przebierać w kolorach, wzorach, tkaninach. Obsługa bardzo uprzejma i zaangażowana. Pracownica zagadała mnie i gdy dowiedziała się, co mnie sprowadza aktywnie włączyła się w misję poszukiwania szala. Prezentowała mi różne modele, starała się pomóc mi wyborze, przenosiła szaliki, które mnie zainteresowały na ladę koło kasy, bym mogła je wygodnie rozłożyć i dokładnie obejrzeć. Ceny wysokie, ale to odzież dobrych marek. Wydałam nieco więcej niż planowałam, ale wyszłam zadowolona z zakupionego prezentu.
Sklep sieci United Colors of Benetton mieści się w Starym Browarze na pierwszym piętrze, między Vistulą o Royal Collection. Weszłam tam, bo spodobał mi się jeden z ciuchów prezentowanych na wystawie i chciałam go obejrzeć. Sklep jest jak na Benettona dość mały, to juć chyba norma, że sklepy tej sieci w Polsce są o wiele mniej okazałe niż ich odpowiedniki zagranicą. W pomieszczeniu było czysto, wszystko było uporządkowane, ładnie się prezentowało. Ubrania były ciekawe, dobrej jakości, ceny wysokie (wyższe niż się spodziewałam). Mam wrażenie, ze u nas ta marka uchodzi za wyższą półkę, a zagranicą to po prostu jedna z sieciówek. Sprzedawczyni przywitała mnie, zostawiła mi chwilę czasu na rozejrzenie się po sklepie, a następnie zapytała czy szukam czegoś konkretnego. Podziękowałam jej za pomoc – podczas wstępnego rekonesansu obejrzałam wszystko co chciałam i wiedziałam już, że nie dokonam tu zakupu, miło jednak, że obsługa interesuje się klientem. Gdy wychodziłam ze sklepu pracownica pożegnała mnie.
Dalszy ciąg poszukiwania męskiego szala na prezent. W dwóch sąsiednich sklepach nie znalazłam odpowiedniego, postanowiłam więc spróbować szczęścia w Vistuli. Sklep wyglądał zachęcająco – elegancka, czysta witryna, przez szyby widać było, że w środku jest również elegancko, porządnie, co zachęcało do wejścia. W środku spory wybór towaru, wszystkie poukładane, wyprasowane, dobrze zaprezentowane. Dość szybko zauważyłam szalik, który mógłby być odpowiedni. To jeszcze nie do końca było to, co wymarzyłam sobie kupić, aczkolwiek było blisko. Wskazałam szal sprzedawczyni i zapytałam czy mają coś jeszcze w podobnym stylu. Pracownica wykazała się sporym zaangażowaniem, pokazała mi kilka szali, starała się doradzić, pomóc w wyborze. Ceny wydały mi się adekwatne do jakości, obsługa była uprzejma, zainteresowana klientem. Byłam bardzo bliska zakupu, ale postanowiłam najpierw sprawdzić ofertę jeszcze jednego sklepu (i ostatecznie sfinalizowałam transkację właśnie tam), ale do Vistuli z pewnością chętnie jeszcze wrócę, gdy będę chciała znowu kupić element męskiej garderoby na prezent.
Szukam męskiego szala na prezent. Nie znalazłam w Zarze, więc następnym „na trasie” sklepem była Wólczanka. Sklep dobrze się prezentował, zarówno z zewnątrz (czysta, elegancka witryna), jak i w środku – było tam dobre oświetlenia, podłoga i inne widoczne elementy były czyste, wszystkie ubrania i dodatki były uporządkowane, poskładane. Również obsługa była w tym salonie na odpowiednim poziomie. Gdy weszłam do środka pracownica uprzejmie przywitała mnie, nawiązując przy tym kontakt wzrokowy. Zachęcona miłym przyjęciem podeszłam od razu do sprzedawczyni i powiedziałam jej czego szukam. Kobieta z zaangażowaniem pokazała mi kilka szalików, dopytując przy tym o szczegóły. Towar wydał mi się być dobrej jakości, ale miałam w głowie obraz tego, co chcę kupić i niestety nic podobnego tu nie znalazłam (szaliki były ładne, porządne, ale akurat nie w stylu, którego szukałam). Podziękowałam więc pracownicy za pomoc i opuściłam sklep. Przy okazji szukania innego męskiego ciucha chętnie tam jednak wrócę.
Motywem przewodnim zakupów był męski szalik na prezent. Zaczęłam od Zary, bo lubię ten sklep i odpowiada mi styl ubrań. Pomieszczenie było uporządkowane, czyste, ubrania były w należytym porządku, w sklepie jest fajny klimat. Od razu rzuciły mi się w oczy grube, męskie szale, tzw. „kominy”, całkiem fajne i oryginalne, ale nie o to mi chodziło – szukałam czegoś bardziej klasycznego. Obeszłam cały sklep i nie znalazłam, a że wydało mi się to dziwne podeszłam do lady kasowej i zapytałam znajdującą się tam pracownicę o szale. Uprzejma sprzedawczyni z uśmiechem wskazała mi miejsce, gdzie znajdują się szaliki – były powieszone w jednym miejscu sklepu na ścianie, przeoczyłam to miejsce spacerując po sklepie. Szalików do wyboru było około 16 chyba, niby fajnie, ale nie do końca spełniały moje oczekiwania (aczkolwiek ceny były w porządku), postanowiłam więc sprawdzić jeszcze ofertę innych sklepów, nie mniej wizyta w Zarze była jak zazwyczaj to bywa sympatyczna.
Poszłam z koleżankami kolację. Wybrałyśmy Estellę ze względu na usytuowanie w centrum i jednocześnie przyzwoite ceny. Można tam bowiem zjeść smaczny posiłek i nie zrujnować portfela (co nie znaczny, że jest to tani lokal, po prostu ceny są tam przyzwoite).
W lokalu było bardzo czysto, panował tam porządek. Było stosunkowo mało klientów – lokal podzielony jest na kilka sal i w tej, w której siedziałyśmy było zupełnie pusto, można było spokojnie porozmawiać. W lokalu jest dość elegancko, ale nie przesadnie.
Obsługa była bardzo uprzejma. Kelner obsługujący nasz stolik był profesjonalistą – kulturalny, szarmancki, kompetentny. Czas oczekiwania na zamówione napoje i dania był odpowiedni. Zamówiłam m.in. pizzę – jak dla mnie powinna zostać w piecu chwilę dłużej, ciasto byłoby lepiej wypieczone i tym samym smaczniejsze, ale to i tak moim zdaniem jedna z najlepszych pizz w Poznaniu. Warto zaznaczyć, że w lokalu jest szatnia, więc nie ma problemu z płaszczami na oparciach krzeseł itp.
Umówiłam się z koleżanką na śniadanie. W lokalu było bardzo czysto, panował tam porządek. Wygodne fotele i smaczne napoje sprzyjały długiemu siedzeniu w lokalu. W lokalu było dość pusto, większość stolików była wolna, ale sporo ludzi wchodziło i kupowało kanapki na wynos. Obsługa była bardzo uprzejma, pracownica była uśmiechnieta, miła, może momentami musiałyśmy poczekać minimalnie nieco za długo na koktajl czy kanapkę na ciepło, ale nie spieszyło nam się, więc nie oceniam tego negatywnie. Ceny są przyzwoite, na dodatek tym razem miałam do wykorzystania rabat na podstawie karty stałego klienta. Jakość potraw i napojów bardzo dobra, wszystko nam naprawdę smakowało. Kanapki zrobione były z chrupiącego, świeżego pieczywa i smaczych, swieżych składników, jest ich bardzo duży wybór – każdy znajdzie tu coś dla siebie. Kawa była aromatyczna, dodają co niej ciasteczko. To świetny lokal na śniadanie, chyba mój ulubiony w Poznaniu.
Toaleta jest estetyczna, było w niej bardzo czysto, widać, że w lokalu dba się o porządek. Polecam to miejsce.
W niedzielę popołudniową porą udałam sie do Biedronki by kupić jakieś owoce i coś na śniadanie na poniedziałek.
Przed sklepem było czysto, w gablotach były aktualne plakaty reklamowe, w strefie wejścia były aktualne ulotki. W sklepie był mniej wiecej porządek (drobne niedociągnięcia były), była tam jednak wyraźnie brudna podłoga - ogólnie zszarzała plus świeże zabrudzenia, plamy, jakiś rozlany płyn.
Wybór towaru byl zadowalający, z przyjemnością odnotowałam (i oczywście kupiłam) jeden z moihc ulubionych owoców, a mianowicie pomelo. Ceny przystępne, jakoś towarów dobra. Przekonałam się już niejednokrotnie, że towary produkowane dla Biedronki nie ustępują w niczym tym z innych sklepów, a są tańsze.
Do kas były średniej długości kolejki, obsługa była uprzejma, otrzymałam poprawną ilość reszty oraz paragon.
Podczas porządkowania mieszkania znalazłam paczkę paneli kupioną w Castoramie podczas remontu 3 lata temu (kupiłam kilka paczek, jedna została). Podczas ostatniej wizyty w Castoramie zapytałam do kiedy można zwracać towar, padła odpowiedź, że zawsze, więc pojechałam oddać panele. Na parkingu przed sklepem było czysto, panował porządek. Parking był dość pełny, ale udało mi się znaleźć niezłe miejsce blisko wejścia. Weszłam do środka, było tam sporo klientów, był spory ruch. Ustawiłam się w kolejce do stoiska z napisem „zwroty”. Obsługa szła sprawnie, kilka osób zajmowało się obsługą klientów. Gdy nadeszła moja kolej pracownica przywitała mnie w uprzejmy sposób. Powiedziałam z czym przychodze, kobieta poinformowała mnie, że musi zawołać kolegę w celu sprawdzenia czy na pewno można dokonać zwrotu, przeprosiła mnie od razu, że muszę czekać. Po chwili przyszedł pracownik i potwierdził możliwość zwrotu. Pracownica oddała mi pieniędze i skierowała mnie do stanowiska obok, w celu wystawienia korekty faktury. Wszyscy pracownicy, z którymi miałam kontakt byli kulturalni, chętni do pomocy, ubrani w stroje firmowe i zaopatrzeni w identyfikatory. Sklep na wysokim poziomie, wyraźnie wychodzący naprzeciw potrzebom klientów.
Mama namówiła mnie na wyprawę do sklepu z odzieżą używaną. Aby mieć szansę upolować coś naprawdę fajnego, trzeba się tam stawić w niedzielę o 9 rano, bo wtedy zaczyna się sprzedaż nowego towaru. Po przybyciu na miejsce okazało się, ze aby zwiększyć swoje szanse należałoby być tu już sporo przed 9, bo mimo, ze sklep był jeszcze zamknięty, to przed wejściem kłębiła się kolejka. Punkt dziewiąta otwarto drzwi i tłumek zdesperowanych łowczyń okazji dosłownie rzucił się do środka. A właściwie łowców, bo i dwóch facetów stało w blokach startowych.
W środku nijako. Brak wystroju, po prostu mała hala i wieszaki. W rogu cztery kiepskie przymierzalnie (małe, z zasłonkami). Ciuchów dużo, ceny niskie, ale atmosfera fatalna. Głownie winne są jednak za to same klientki, które przepychają się łokciami i prawie wyrywają sobie ubrania z rąk. Obsługa też mi się nie podobała. Przed przymierzalniami stoi kobieta, która z ponurą miny liczy i notuje ilość zabieranych do „kabiny” ubrań, przy kasie pracownica też niezbyt przyjemna. Nie dla mnie takie zakupy.
Po raz kolejny zamówiłam buty poprzez stronę www.butyk.pl Od czasu mojej ostatniej wizyty w tym sklepie internetowym zmieniono nieci wygląd strony i poprzednia podobała mi się nieco bardziej, ale może to po prostu kwestia przyzwyczajenia. Na pewno nie mogę stronie w nowej odsłonie odmówić funkcjonalności – jest czytelny podział na kategorie i podkategorie, można wyszukiwać artykuły po rodzajach, najpopularniejszych markach czy po prostu wpisując słowo kluczowe. Cenię sobie ten sklep m.in. za możliwość kupienia tu obuwia marki Bronx, które bardzo lubię, a w moim mieście trudno je dostać. Ceny w sklepie są atrakcyjne. Odpowiada mi też sposób prezentacji oferty – przy każdym modelu zamieszczono jego dokładny opis, galerię zawierającą dużo ujęć (zdjęcia z boku, tyłu, przodu, z bliska, na nodze itp.) oraz komentarze klientów. Szczególnie cenne są dla mnie te ostatnie – dzięki nim można się dowiedzieć czy rozmiar jest standardowy, czy też wypada mniejszy/większy, czy but jest wygodny, czy odczuwa się wysokość obcasa itp. Komentarz można dodać dopiero po zakupie, ogranicza to więc bezwartościowe komentarze przypadkowych osób.
Proces zakupu jest bardzo prosty, zapłaciłam przelewem, przesyłkę otrzymałam błyskawicznie i w nienaruszonym stanie. Buty były dobrej jakości, zgodne z opisem i zdjęciami. W razie potrzeby można bez problemu wymienić rozmiar, nie musiałam jedna tego robić bo dzięki komentarzom trafiłam jak ulał na idealny rozmiar.
Bilety do kina tanie nie są, a że bardzo lubię chodzić do kina, to kiedy mam okazję staram się korzystać z jakiś promocji. We wtorki dla fanów multikina na facebooku są bilety za 13zł (po wydrukowaniu odpowiedniego kuponu), staram się więc chodzić do kina właśnie w te dni.
Kino mieści się na ostatnim piętrze galerii handlowej Malta, dzięki tej lokalizacji można przy okazji zrobi zakupy czy coś zjeść, jest też bezpłatny parking dla klientów.
W kinie było czysto (w holu, na sali, w toaletach – te ostatnie są w bardzo dobrym stanie). Obsługa, zarówno w kasie, jak i przy spradzaniu biletów była bardzo uprzejma – młodzi pracownicy, energiczni, życzliwi. Seans upłynął miło – wygodne fotele, dobra jakość obrazu i dźwięku. Minusem była zbyt duża ilość reklam, niestety w Multikinie to norma.
Przydałby się też trochę szerszy repertuar, wprowadzenie nie tylko najpopularniejszych filmów, brakuje trochę bardziej ambitnego kina.
Oceniam tę firmę pozytywnie, mimo iż miała miejsce awaria, ale to może zdarzyć się każdemu, ważny jest sposób załatwienia sprawy.
Nie działał mi internet, zadzwoniłam więc na infolinię. Bez problemu dodzwoniłam się. Konsultantka wyraźnie przedstawiła się, wysłuchała mojej sprawy, a następnie uprzejmie poprosiła mnie o sprawdzenie stanu diod na modemie. Uczyniłam to, podałam pracownicy, w odpowiedzi usłyszałam, że skontaktuje się ona z działem technicznym i następnie powiadomi mnie co dalej. Bardzo szybko poinformowano mnie, że konieczna będzie wizyta technika i że zjawi się on u mnie za około 2 godziny. Technik przybył o umówionej porze, był on uprzejmy, sprawdził wszystko a następnie poinformował mnie o stanie problemu i czynnościach, które zamierza wykonać. Awarię naprawiono szybko i co ważne na każdym etapie sprawy miałam pełne informacje, nie musiałam o nic dopytywać, prosić się, interweniować itp. Jestem bardzo zadowolona z obsługi i poważnego traktowania klienta.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.