Do Lidla udałyśmy się z mamą po lody głownie. W sklepie ogólnie było czysto, raczej panował tam porządek, z wyjątkiem niektórych koszy z artykułami nieżywnościowymi. Wybór towarów był nieco ograniczony – widać było wyraźne braki na stoisku warzywa-owoce, nie było też jajek z wolnego chowu. To kolejny raz w ostatnim czasie kiedy nie udaje mi się w Lidlu ich kupić, mimo, że ich cena na półce wciąż widnieje. Ku naszemu zadowoleniu lody, te najsmaczniejsze, były w promocji, wzięłyśmy więc 3 opakowania. Ciekawie wyglądały też knedle z nugatem, więc i one znalazły się w naszym wózku. Szkoda, że w Lidlu nie ma małych koszyków na zakupy – nawet jeśli nie planuje się kupić dużo trzeba brać niewygodny wtedy wózek. Otwarte były trzy kasy, podeszłyśmy do tej, gdzie był tylko jeden klient. Obsługa poszła sprawnie, kasjerka miała pogodny wyraz twarzy, używała zwrotów grzecznościowych. W sklepie dostępne były aktualne gazetki reklamowe, dzięki którym można się dowiedzieć, co w następnym okresie będzie w promocji i zaplanować zakupy. Ceny są w Lidlu dość korzystne.
W Aldim jest różnie, raz lepiej, raz gorzej, ale nigdy nie idealnie, ani nawet dobrze. Od biedy ujdzie to chyba najlepsza ocena tego sklepu, jeśli jest w nim akurat lepiej czyli mniejszy bałagan itp.. Dzisiaj tak właśnie było. Wybór towarów był jak zawsze dość ograniczony, ale pojechałam tam jak zwykle po moje ukochane wafle karmelowe, na szczęscie były dostępne, podobnie jak smaczne kefiry owocowe. Dość ciekawy był też wybór świątecznych cukierków, czekoladek. W koszach z towarami nieżywnościowymi jak zwykle panował bałagan, były tak jakieś poodwijane z opakowań rajstopy, ubrania... Ale przynajmniej było dość czysto. Ceny są w sklepie dość niskie. Czynne były dwie kasy, nie było długich kolejek. Kasjerka była uprzejma, uśmiechnięta i pomocna. Pakujac po zapłaceniu do torby kefir spadł mi on na podłogę i pękło opakowanie, myślałąm, że będę musiała go wyrzucić, ale kasjerka powiedziała, że mogę go wymienić - było to miłe zaskoczenie. Plusem jest też duży parking przed sklepem, za duży jak na potrzeby sklepu, ale dzięki temu zawsze jest dużo miejsca i łatwo się parkuje
Wystrój zrobiony jak dla mnie najmniejszym kosztem. Włąsciwie brak wystroju, zwłaszcza w sali w piwnicy (cegły i drewniane stoły i krzesła). Na parterze nieco lepiej, są jakieś ozdoby przy barze, które mają chyba w zamyśle nadawać klimatu temu miejscu – nieumiejętnie moim zdaniem. Pub sprawia wrażenie brudnego – może nie jest, może to tylko kwestia wystroju, nie wiem, ale toaleta niewątpliwie czysta nie była. Rozumiem – sporo ludzi, ruch itp. ale od tego jest obsługa, aby od czasu do czasu sprawdzić stan łazienki i posprzątać ją, tu z godziny na godzinę było jednak tam coraz gorzej.
Sala w piwnicy jest, jak się okazało, salą dla palących. Czy jest to gdzieś oznakowane – nie wiem, nie zauważayłam (ani nikt z osob mi towarzyszących). Przekonaliśmy się o tym dopiero, gdy przy stoliku obok zaczęto palić. Ceny ogólnie nie wysokie, ale moim zdaniem są nieproporcjonalnie wysokie do klasy lokalu i jakości napojów. Drinki są mało smaczne, z kilkoma z nich obsługa miała problem z przyrządzeniem (mimo, że były w menu). Obsługa sympatyczna, ale trochę wprawy barmańskiej brakuje. Nad barem była tabliczka informująca, o kilku rodzajach grzanego wina – niedostępnego, jak się okazało.Daję ocenę pozytywną tak naprawdę dlatego, że mimo wszystko się dobrze bawiłam, jednak szczerze mówiac jest to zdecydowanie bardziej zasługa towarzystwa, niż lokali.
Byłam w M1, to uznałam, że wejdę do Reala na szybkie zakupy. Zachęcił mnie do tego brak długich kolejek do kas. W sklepie był lekki nieporządek, ale odniosłam wrażenie, że wyglądało tu dzisiaj lepiej niż podczas mojej ostatniej wizyty w tym sklepie. Do regałów był swobodny dostęp, nie było dużo klientów, więc tym samym nie było tłoku, można było ze spokojem, bez przepychanek wziąć to co się potrzebuje. Ceny są zróżnicowane – te w promocji atrakcyjne, niskie, te poza promocją – już niekoniecznie korzystne, warto sprawdzać co ile kosztuje. Stoisko warzywa-owoce wyglądało przyzwoicie, większość towaru była w dobrym stanie (aczkolwiek były też wyjątki). Wzięłam kilka rzeczy, między innymi zgrzewkę wody mineralnej i skierowałam się do kasy. Przede mną były dwie osoby, obsługa szła dość sprawnie. Kasjerka przywitała mnie, resztę podała mi bez słowa, nie podziękowała mi za zakupy, nie pożegnała mnie. Trzeba jej jednak przyznać, ze pracowała szybko.
Byłam w pobliżu (a dokładnie jechałam do Ikei) i przypomniało mi się, że potrzebuję coś z Praktikera, więc postanowiłam przy okazji wejśc do M1 do tego sklepu własnie. Było poniedziałkowe przedpołudnie, niezbyt popularna pora na zakupy, co było widać już po parkingu – znalazłam miejsce blisko wejścia. Praktiker w M1 jest stosunkowo duży. W pobliżu wejścia znajdowały się kwiaty doniczkowe – zauważyłam, ze część z nich była w złym stanie, nieco zeschnięte, najwyraźniej nie podlewano ich w sklepie. Nie wiem kto ma to teraz kupić, zwłaszcza, ze ceny kwiatów wcale niskie nie były. Nie byłam pewna w której części sklepu znajdę towar, którego potrzebuję, zapytałam więc jednego sprzedawcę – mężczyzna był uprzejmy, zaprowadził mnie we właściwe miejsce i wskazał towar na pólce. Nastepnie udałam się do kasy, nie było kolejki. Kasjerka była uprzejma, przywitała mnie, podziękowała mi po dokonaniu płatności. Płaciłam kartą – otrzymałam zarówno potwierdzenie z terminala, jak i paragon.
Jak się ma dość sporego psa, który lubi wylegiwać się na kanapie, to narzuty na ową kanapę trzeba dość często wymieniać. Po praniu uznałam, ze obecna narzuta nadaje się na sytuacje awarie, na wizyty gosci już jednak nie, więc udałam się do Ikei po nową. Ikeę wybrałam ze zwględu na ceny – zawsze kupuje tam narzuty. Może ich jakosć nie jest fenomenalna, sztosunkowo szybko tracą one żywy kolor, ale są tanie i to mnie interesuje najbardziej. Nie lubię tłoku w sklepach a w Ikei zazwyczaj jest sporo ludzi, wybrałam więc mało popularną porę – poniedziałkowe przepołudnie, licząc ze nie będzie kolejek. I faktycznie. Bez pronlemu zaparkowałam w pobliżu wejścia i weszła do środka. Przeszłam przez sklep korzystając ze skrótu, bo nie chciałam oglądać mebli itp., od razu kierowałam się po narzutę. Wybrałam jedną i ruszyłam do kasy. W sklepie panował porządek, nie było braków w zatowarowaniu. Do kasy nie było kolejki, przede mną była tylko jedna osoba która już dokonywała zapłaty. Kasjerka była uprzejma, przywitała mnie, podziękowała mi też za zakupy.
Kilka dni temu zadzwonił do mnie pracownik BOŚ z propozycją otwarcia u nich konta. Nie wiem skąd miał mój numer telefonu komórkowego, bo nigdy nie byłam ich klientką. Od razu na początku rozmowy powiedziałam, że nie jestem zainteresowana żadną ofertą, pracownik był jednak uparty i próbował mnie namawiać. Jego zachowanie uważam za nachalne i niegrzeczne – jeśli rozmówca stanowczo mówi, że nie jest zainteresowany i nie chce prowadzić rozmowy, to należy ją zakończyć.
Po kilka dniach odbieram telefon (połączenie z zastrzeżonego numeru) i kto dzwoni? Ponownie pracownik BOŚ z tą samą ofertą! Nie wiem czy ktoś tam nie panuje nad telemarketingiem, czy też dzwonienie do tych samych, niezainteresowanych osób, to celowe działanie, mnie w każdym rzie ten telefon mocno zirytował. Ponownie od razu na początku rozmowy, gdy tylko usłyszałam, że dzwoni pracownik BOŚ, powiedziałam, ze nie jestem zainteresowana żadną ofertą. Pracownik zaczał w tym momencie kluczyć, mówić, ze to własciwie nie oferta tylko propozycja konta (tak jakby była to jakaś różnica). Powiedziałam po raz kolejny, że nie jestem zainteresowana, na co mój rozmówca miał czelnosć zapytać jaka jest tego przyczyna. Tego już jak dla mnie za dużo! Nie dość, że wydzwaniają do mnie, przeciągają rozmowę mimo, że mówię nie, to jeszcze oczekują, że będę się tłumaczyć dlaczego nie jestem zainteresowa. Nie bo nie, chyba mam do tego prawo?! Po rz kolejnym przekonałam się, ze bardzo płynna jest granica między telemarketingiem a natręctwem.
Wracając do domu z wieczornego wypadu z koleżankami na miasto poczułam, ze koenicznie muszę coś zjeśc przed snem, poprosiłam więc taksówkarza, by wysadził mnie nie pod domem, jak to było zaplanowane, ale trochę wczesniej, na stacji BP. Przed stacją było pusto, nikt aktualnie nie tankował paliwa. W środku jednak, mimo później pory, byli klienci. Jak widać amatorów nocnych przekąsek czy drobnych zakupów było więcej. W pomieszczeniu było czysto, panował tam porządek. Przede mną w kolejce do kasy były 2 osoby. Gdy nadeszła moja kolej pracownica przywitała mnie. Poprosiłam o zapiekankę, kobieta zapytała czy chcę coś do picia – podziękowałam jednak, chciałam tylko coś zjeść. Ceny są dość wysokie, wartość pożywienia zdecydowanie nie jest adekwatna do ceny, ale wiedziałam o tym już przed dokonaniem zakupu, więc nie narzekam. Zapiekanka była ciepła i zaspokoiła mój głod, więc byłam zadowolona. Obsługa była szybka i uprzejma, mimo nocnej pory po pracownicy nie było widać zmęczenia, znużenia
Sklep mieści się na osiedlu Stare żegrze, jak na Piotra i Pawła ma dość małą powierzchnię, wybór towarów jest znacznie mniejszy niż w większych marketach tej sieci. Jak wszystko znane mi Piotry i Pawły sklep utrzymuje jednak standardy sieci odnośnie czystości, porządku i miłej obsługi. Wszystkie pracownice ubrany były w stroje firmowe i posiadały identyfikatory. Na półkach nie było żadnych braków w zatowarowaniu, artykuły w promocji były oznakowane. Pracownica na stoisku z nabiałem była uprzejma, chętna do pomocy. Czynna była tylko jedna kasa, ale nie było dużo klientów sklepie, więc było to wystarczające. Kasjerka była uprzejma, uśmiechnieta, sprawiała wrażenie sympatycznej osoby. Robiłam tylko drobne zakupy – świeży sok marchwiowy, banany (wszystkie owoce i warzywa w sklepie sprawiały wrażenie świeżych), ser i bułki, więc na moje potrzeby asortyment sklepu był jak najbardziej wystarczający.
Wychodziłam wieczorem „na miasto” i potrzebowałam odpowiednie rajstopy, do stroju który sobie na to wyjście zaplanowałam. Weszłam więc do Gatty – mają tam duży wybór rajstop i pończoch i zakładałam, ze tam dostanę takie, jakie są mi potrzebne. Sklep jest czysty, towar jest uporzadkowany, ładnie wyeksponowany. Chwilę rozejrzałam się, ale uznałam, że lepiej będzie od razu zdać się na pomoc ekspedientki, podeszłam wiec do lady i powiedziałąm czego szukam. Sprzedawczyni była sympatyczna, uśmiechnieta. Pokazała mi dwie pary rajstop zbliżone do mojego opisu. Zapytałam o ich ceny, a następnie wybrałam jedną parę. Zapłaciłam gotówką, dostałam poprawną ilość reszty. Zadowolona z zakupu i miło pożegnana przez pracownicę opuściłam sklep. Ceny w sklepie kształtują się na średnim poziomie, nie mam żadnych zastrzeżeń co do jakości asortymentu – zazwyczaj noszę rajstopy tej marki i są one trwałe, wygodne i bardzo ładne. Można tu dostać zarówno klasyczne, jak i bardziej awangardowe wzory, różne kolory. Nie ma też problemu z rozmiarami.
Zauważyłam ostatnio, że moje włosy prezentują się nieco gorzej niż zazwyczaj i uznałam, że muszę nabyć jakąś dobrą odżywkę. Te z drogerii tak dobre nie są, postanowiłam więc wydać nieco więcej i kupić coś lepszego. Udałam się w tym celu do salonu fryzejrskiego. Wystrój jest minimalistyczny, nowoczesny, jest tam bardzo czysto, jasno, elegancko – bardzo lubię tego typu wnętrza. W salonie obecna była recepcjonistka, przywitała mnie ona gdy weszłam do środka. Powiedziałam, że interesuje mnie dobra odżywka do włosów – pracownica wykazała się chęcią do pomocy, a jednocześnie wiedzą w temacie. Była ona kontaktowa, uprzejma. Zapytała jakie mam włosy, czy ma to być mocna, odżywcza np. maska, czy też coś lżejszego, a następnie zaproponowała dwa rodzaje odżywek, które będą odpowiednie dla moich włosów. Ceny były wysokie, ale jako że byłam na to przygotowana zdecydowałam się na zakup. Zapłaciłam gotówką, otrzymałam paragon. Gdy wychodziłam zostałam pożegnana przez pracownicę.
Byłam na zakupach w Plazie i zgłodniałam. Przypomniałam sobie, że jakiś czas temu w Salad Story jadłam naprawdę dobrą sałatkę i nabrałam na nią ochoty, więc zdecydowałam się na ten lokal. Była do niego kolejka, widać amatorów sałatek jest więcej. Na początku obsługiwała tylko jedna pracownica, ale zaraz z zaplecza wyszła kolejna osoba i obsługa nabrała tempa. Pracownicy byli ubrani w jednolite stroje – czarne koszulki i fartuchy, do przygotowywania potraw używali jednorazowych rękawiczek. Gdy nadeszła moja kolej pracownica przywitała mnie i zapytała co podać. Była to sympatyczna, uprzejma, młoda osoba. Sprawnie zrobiła dla mnie sałatkę, według moich wskazówek zastąpiła jeden składnik innym. Wzięłam też swieży sok do picia – pracownica zasugerowała mieszany i o taki właśnie poprosiłam. Zarówno sałatka, jak i napój bardzo mi smakowały, a obsługa zasługuję na pochwałę. Ceny mogłyby być nieco niższe, ale drogo tam nie jest. W lokalu było czysto, wszystko wyglądało świeży, widać dbałość o higienę.
Byłam z koleżanką wieczorem w mieście. Najpierw byłyśmy coś zjeść, potem chciałyśmy się napić kawy. Wybrałyśmy Gołebnik bo obie dobrze znamy ten lokal i odpowiada dam jego atmosfera. W kawiarni jest bardzo przytulnie, było tam czysto, przyjemnie. Minusem była lekko brudna toaleta. Klientów było dość dużo, na obsługę trzeba było trochę poczekać – to chyba norma w tym miejscu, powinni zatrudnić więcej kelnerek, aczkolwiek trzeba przyznać, że obsługa jest bardzo sympatyczna. Kelnerka była uśmiechnięta, umiała doradzić, zachwalić smakołyki z menu. Do kawy zdecydowałyśmy się wziąć po kawałku ciasta. A raczej kawale, bo porcja była zaiste solidna. Pyszne, domowe ciasto, ładnie podane. Ceny są tu przystępne, zwłaszcza biorąc pod uwagę wielkość porcji. Gołebnik to bardzo fajne miejsce na spotkanie z przyjaciółmi, randkę, dobrze się tu siedzi i nie ma się ochoty wychodzić. Niestety na koniec oczekiwanie na rachunek było zdecydowanie za długie.
Umowiłam się z koleżanką w pobliżu tego sklepu. To był tylko nasz punkt spotkania, miałyśmy iść dalej, koleżanka poprosiła mnie jednak żebyśmy weszły do Sephory bo skończył się jej podkład i chciała kupić nowy. Zaraz o wejściu do srodka zostałyśmy przywitane przez jednego z ochroniarzy. W sklepie panował porządek, jednak na niektórych półkach było trochę kurzu, meble w sklepie były już nieco nagryzione zębem czasu. Jedna z pracownic również przywitała nas i zapytała czy może nam w czymś doradzić. Konsultantka była uprzejma, chętna do pomocy, zwróciłam uwagę, ze miała bardzo ładnie, starannie wykonany makijaż. Moja koleżanka poprosiła o podkład – wiedziała ona czego chce, interesowała ją konkretna marka, rodzaj i koler, więc zakup poszedł szybko. Pracownica upewniła się, czy nie potrzebujemy czegoś jeszcze, a gdy usłyszała, ze nie, to zaprosiła nas do kasy. Zapłata poszła sprawnie, zakup został zapakowany w papierową torebeczkę Sephory, do której dołączono próbki. Gdy wychodziłyśmy ze sklepu pożegnano nas.
Umówiłam się z koleżanką w pobliżu Empiku,. Byłam chwilę przed czasem i dostałam od niej smsa, że się odrobinę spóźni, weszłam więc do środka żeby nie zmarznąć. W wejściu stał ochroniarz, który powitał mnie słowami „dzień dobry”. To duży sklep, składa się z parteru i piwnicy. Część która mnie interesuje zawsze najbardziej, czyli książki, jest na parterze, tam się też udałam. Wybór pozycji robie wrażenie, salon jest bardzo dobrze zaopatrzony. W sklepie było czysto, panował tam porządek, poszczególne działy były wyraźnie opisane. Nie miałam pierwotnie zamiaru nic kupować, ale znalazłam książkę, która wzbudziła moje zainteresowanie i nie mogłam się oprzec pokusie kupienia jej. Wzięłam ją więc i udałam się do kasy. Przede mną w kolejce były dwie osoby, kolejka posuwała się normalnie – ani nadzwyczaj szybko, ani specjalnie wolno. Pracownica przywitała mnie, standardowo zaproponowała skorzystanie z oferty promocyjnej, zapytała czy życzę sobię siateczkę. Obsługa moim zdaniem uprzejma. Lubię takie niezaplanowane zakupy.
Udałam się tam w celu ubezpieczenia samochodu. Oddział mieści się w budynku poczty. W pierwszej chwili moim oczom ukazała się długa kolejka i właściwie już chciałam zrezygnować, ale okazało się, że kolejka jest do okienek pocztowych, a do ubezpieczen mogę podejść bez kolejki. Stanowisko jak stanowisko, biurko (a na nim ład i porządek), komputer, dwa krzesła dla klientów. Pracownik był schludnie, elegancko ubrano, był bardzo uprzejmy i bez dwóch zdań również kompetentny. Rzeczowo, jasno, w kulturalny sposób wszystko mi wyjaśnił, odpowiedział wyczerpująco na wszystkie moje pytania, upewnił się, czy wszystko rozumiem. Widac było, że posiada odpowiednią wiedzę. Ceny ubezpieczeń kształtują się na bardzo konkurencyjnym poziomie – porównywałam je z ofertą innych towarzystw i porównanie wypadło na korzyść MTU. Mam nadzieję, że w przypadku konieczności skorzystania z ubezpieczenia (odpukać w niemalowane) sprawdzają się równie dobrze. Jestem zadowolona, wszystko szybko załatwiłam.
To stosunkowo nowy lokal w Kupcu Poznańskim, wcześniej w jego miejscu była inna kawiarnia. Muszę przyznać, że wystrój Orangeri podoba mi się bardziej niż jej poprzedniczki – dominują ciemne kolory czerń, fiolet, są dobrze dobrane dodatki, charakterystyczne meble. Jest może nieco kiczowato, całość jest jakby celowo przerysowana, ale ogólnie podoba mi się, lubię taki klimat. Jest też bardzo czysto, wszędzie jest porzadek. W kąciku umieszczono miejsce zabaw dla dzieci. Zajęłyśmy stolik w rogu, tak by nikt nie przeszkadzał nam w rozmowie. Kelnerka była uprzejma, uśmiechnięta, udzieliła nam wyczerpujących odpowiedzi gdy zapytałyśmy o kilka pozycji z karty. Zdecydowałam się tylko na kawę (dobra, aromatyczna), moja koleżanka wzięła jeszcze deser, który bardzo chwaliła. Ceny są przystępne. Można tu też zjeść coś na słono (dania bardziej lunchowe niż obiadowe). To fajne miejsce na przerwę w zakupach.
Wtorek to dzień nowych dostaw w sklepie M&M, więc uznałam, że warto się tam wybrać i zobaczyć co nowego przyszło, a nuż uda się coś upolować. I nie myliłam się – znalazłam świetną czapkę, dobrej jakości, za jedyne 16 zł. Obsługa też mnie nie zawiodła – sprzedawczyni była jak zwykle w dobrym nastroju, rozmowna i chętna do pomocy. Miło mnie przywitała, a gdy zauważyła, że oglądam i przymierzam nakrycia głowy zaczeła rozmowę, taktownie i trafnie komentowała poszczególne przymierzane przeze mnie modele. Kobieta ma naprawdę oko do ciuchów, umie doradzić, dobrać coś najbardziej pasującego. W sklepie było czysto, panował tam porządek, atmosfera była jak zawsze bardzo przyjemna. M&M to swietne miejsce by dobrze ubrać się za naprawdę małe pieniądze, można tu również przy odrobinie szczęścia dostać fajne markowanie ubrania. Odzież jest czysta, wyprasowana, w dobrym stanie, wszystko jest uporzadkowane, pogrupowane rodzajami garderoby.
W takie dni jak ten, kiedy większość sklepów jest zamknięta, zaczyna się doceniać Żabki. Nie żebym specjalnie wybrała się na zakupy, po prostu zabrakło mi mleka, a przejeżdżając ulicą Mostową zobaczyłam, że Żabka jest otwarta. Postanowiłam więc zatrzymać się i wejść po to mleko. Sklep mieści się na parterze ładnej kamienicy, ma ładne duże okna w brązowych, drewnianych ramach i ładne drzwi. Szczerze mówiąc nieco szpeci on tę kamienicę, zielona wykleina w oknach, a na niej plakaty reklamowe odejmują im uroki, podobnie jak charatkerystyczny neon. W sklepie było czysto, porządnie. Wzięłam mleko i podeszłam do kasy. Pracownica wuglądała schludnie, uprzejmie mnie przywitała i podała kwotę do zapłaty. Mleko kosztowało więcej niż w markecie, ale Żabka do najtańszych sklepów nie należy. Zresztą nie narzekam – cieszę się, że udało mi się kupić mleko do kawy. Gdy wychodziłam ze sklepu kasjerka pożegnała mnie – obsługa była uprzejma, kulturalna.
Sklep jest naprawdę bardzo elegancki. Już witryna robie doskonałe wrażenie – czyściutke, lśniące szyby, ciekawa i bogata ekspozycja. Na towarach w witrynie nie ma cen – to jednoczęsnie i plus i minus. Plus, bo bardziej elegancko to wygląda, a minus bo nie wiadomo ile co kosztuje, aczkolwiek po wygladzie całości łatwo się domyślić, że ceny muszą być wysokie. W środku wygląda równie dobrze, a nawet jeszcze lepiej – jest bardzo elegancko, towary są wyeksponowane w czystych, szklanych gablotach, na środku jest duży telewizor plazmowy. Dostaniemy tu biżuterię i zegarki wielu znanych marek. Z racji asortymentu sklep przeznaczony jest raczej dla osób dysponujących bardziej wypchanym portfelem. Obsługa jest elegancko, schludnie ubrana, niesłychanie uprzejma i w pełni profesjonalna – można liczyć na chęć do pomocy i fachową poradę. Weszłam tu już pod kątem szukania prezentów na nadchodzące święta, ale dość szybko zorientowałam się, ze tanszej biżuteri Apartu, które mnie interesuje, tu nie dostanę. Niemniej sklep godny polecenia.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.