Kolejna wizyta w Zen Spa, którą mogę określić jako przyjemność i dobrze wydane pieniądze. W recepcji bardzo miło mnie przywitano, zaproponowano mi coś do picia. Wszystkie pomieszczenia był czyste, uporządkowane, dodatki ciekawie uzupełniały wnętrza. Kosmetyczka, która wykonywała zabieg była uprzejma, dokładnie wyjaśniała mi co robi i w jakim celu, jakich mogę się spodziewać efektów. Podczas zabiegu użyto dobrej jakości kosmetyków. Podobało mi się, ze kosmetyczka zwracała dużą uwagę na moje odczucia – czy wszystko w porzadku, czy nie jest mi za chłodno itp. Wyszłam z gabinetu zrelaksowana i zadowolona z rezultatu. Ceny wydają mi się być adekwatne do jakości, oczywiście jest sporo gabinetów w których za podobny zabieg zapłacimy nieco mniej, aczkolwiek ja wolę iść do Zen Spa, bo stąd zawsze wychodzę zadowolona, a z innymi salonami bywa róznie i często niższa cena oznacza również niską jakość. Dodatkowym atutem Zen Spa jest fakt, iż idą z czasem – wprowadzają nowości, pojawia się nowa aparatura, nowe zabiegi.
W dalszym ciągu szukam butów na zimę dla siebie. Kozaki mam, chciałabym jakieś niższe, najchętniej w modnym obecnie stylu coś w rodzaju traperek. Koleżanka powiedziała mi, że widziała fajne w Kupcu Poznański, w sklepie „Polskie Buty” więc udałam się tam. Sklep jest niewielki, mieści się na pierwszym piętrze. Szyby wystawowe były czyste, widać było przez nie wyraźnie wnętrze sklepu. W pomieszczeniu panował porządek, obecna była jedna sprzedawczyni. Zauważyłam na jednej z półek buty, który mogłby by mnie zainteresować, więc weszłam do środka. Pracownica przywitała mnie. Zaczęłam oglądać buty, ceny są takie sobie, ani tanio, ani drogo. Pracownica zagadnęła mnie, zapytała czy chciałabym jakieś przymierzyć. Miło, że interesuje się klientem. Podziękowałam jej jednak, bo to nie było do końca to, czego szukałam. Asortyment nie do końca jest w moim stylu, ale obsługa uprzejma, a sklep schludny.
Były Andrzejki, więc uznałam, że tradycji musi stać się zadość i trzeba kupić pączki. Ja co prawda za pączkami osobiście nie przepadam, ale jako że przychodzili do mnie wieczorem znajomi, to uznalam, że pączki muszą być. W cukierni było czysto, panował tam porządek, był przyjemny zapach. Wybór wypieków był dość mały, ale tłumaczyć to mogę już popołudniową porą no i faktem, że w taki dzień głównie sprzedają się pączki. A tych nie zabrakło. Przede mną w kolejce były dwie osoby, gdy nadeszła moja kolej sprzedawczyni przywitała mnie. Poprosiłam o 6 pączków, zostały one starannie zapakowane. Pracownica podała mi kwotę do zapłaty, miło pożegnała mnie na koniec. Obsługa jak zwykle była w sklepie miła i uprzejma, asortyment świeży, apetycznie wyglądający, a ceny przystępne. Cukiernia jest z pewnością godna polecenia.
Pasmanteria mieści się w podwórzu, ale mimo tego łatwo jest tam trafić – jest informacja od strony ulicy, nie sposób jej przeoczyć. W pomieszczeniu było ciepło, czysto, wystrój raczej skromny, ale wyglądało schludnie i co najważniejsze był spory wybór towaru. Mnie interesowały guziki – oderwał mi się guzik od marynarki i oczywiście go zgubiłam, więc musiałam wymienic wszystkie. Wzięłam marynarkę ze sobą, by jak najlepiej dopasować nowe guziki. Ekspedientka była w tym nad wyraz pomocna – pani pokazała mi sporo guzików, dopasowywała je do ubrania, sugerowała, które według niej będą najlepsze. Naprawdę bardzo miła, pomocna obsługa. Pracownica była uprzejma, kontaktowa. Ceny są przystępne, zakup kompletu guzików nie zaważył na zawartości mojego portfela. Pracownica podziękowała mi za zakup i pożegnała mnie. Polecam osobom poszukującym dodatków krawieckich.
Byłyśmy z koleżanką na zakupach w Luboniu, w Outlet Factory. Ja szukałam czegoś na Sylwestra, ona kozaków, więc zaliczały zarówno sklepy odzieżowe, jak i obuwnicze. Gdy jesteśmy przy tych ostatnich nie sposób ominąć Prima Moda. Kiedyś byłam do nich zrażona z powodu nie uznania reklamacji, ale juz mi przeszło, bo buty mają naprawdę ładne. Sklep jest ładny, jasno świetlony, czysty, buty były równo pustawiane, wyczyszczone. Zaraz po wejściu do środka zostałyśmy przywitane przez jedną z pracownic. Po chwili sprzedawczyni zapytała nas czy szukamy czegoś konkretnego, na co moja koleżanka odpowiedziała, że ogląda kozaki. Pracownica powiedziała, ze jeśli coś ją zainteresuje, będzie chciała przymierzyć odpowiedni numer to ma jej dać znać. Jednak najwyraźniej nic mojej towarzyszcze nie wpadło w oko, bo powiedziała mi, ze wychodzimy. Nasze wyjscie nie obyło się bez echa – zostałyśmy uprzejmie pożegnane.
Byłam z koleżanką w Outlet Factory w Luboniu. Moja towarzyszka szukała kozaków, więc weszłyśmy też między innymi do Gino Rossi. W sklepie było czysto, panował tam porządek. Asortyment był zróżnicowany, zarówno jeśli chodzi o ceny, jak i o atrakcyjność obuwia. Po prawej stronie sklepu są buty damskie, po lewej męskie i kasa. Znalazłyśmy super kozaki, w naprawdę niezłej cenie. Koleżanka przymierzyla, ale rozmiar 38 (dostępny na półce) był jej za mały, więc zapytała pracownicę czy jest większy rozmiar. Kobieta poszła sprawdzić, po chwili wróciła z informacją, że niestety większych nie ma. Nic innego, podobnego nam nie zaproponowano. Wyszlyśmy ze sklepu, nie pozegnano nas (ale nie było też przywitania gdy wchodziłyśmy do środka).
Do apteki udałam się w celu wykupienia recepty. Apteka zajmuje dość duże pomieszczenie, ma duże okna, cześciowo wyklejone reklamami, w oknie umieszczona była też informacja o katualnych promocjach. W srodku jest przestronnie, czysto. Czynne były dwie stanowiska, pracownicy obu z nich ubrani byli jak na aptekę przystało w fartuchy. Była mała kolejka, obsluga szła dość wolno. Gdy nadeszła moja kolej pracownica nie przywitała mnie, wypowiedziała tylko w moim kierunku słowo „proszę”. Wręczyłam receptę, kobieta sprawdziła cos w komputerze, a następnie podała mi lek i cenę do zapłaty. Ceny są dość korzystne – używam tego leku dość często i ostatnio w innej aptece płaciłam za niego minimalnie więcej. Pracownica wydała mi resztę, wreczyła paragon i podziękowała mi za zakup. Nie pożegnała mnie, zajęła sie obsługą kolejnej osoby czekającej za mną w kolejce.
Byłam w piątek z rodzicami na zakupach w Galerii Pestka, celem naszej wizyty był zakup prezentów świątecznych dla całej rodziny. Jedna z moim kuzynek ułatwiła nam zadanie i zażyczyła sobie bon do Apartu, więc udaliśmy się do tego sklepu. Sklep jest sporej wielkości, wystawa na witrynie była ciekawie zaaranżowana. W środku biżeturia i zegarki wyeksponowane są w gablotach dookoła sklepu, a mniejsze rzeczy (pierścionki, zawieszki) również w gablotach na środku sklepu. W sklepie panował idealny porządek. Zaraz po wejsciu do srodka zostaliśmy przywitani przez jedną z pracownic. Poinformowaliśmy ją, że interesuje nas kupno bonu o wartości 100zł, kobieta zaprosiła nas do kasy. Tam zostaliśmy obsłużeni szybko i uprzejmie, zapytano nas o o formę płatności, a potem wręczono bon i paragon. Bon wygląda estetycznie, elegancko. Gdy wychodziliśmy ze sklepu usłyszeliśmy skierowane w naszym kierunku pożegnanie.
Będąc na zakupach w Galerii Pestka przechodziłam obok Deichmanna. W sumie miałam zamiar minąć ten sklep i pójść dalej, ale mój wzrok zatrzymał się na dobrze widocznych przez szybę, fajnie wyglądających kozakach i umieszczonej przy nich informacji o 50-sięcio procentowym rabacie. Zainteresowałam się i weszłam do srodka. Z bliska buty okazały się równie ładnie, porządnie wykonane i, jak się po przymierzeniu okazało, wygodne. Cena była naprawdę atrakcyjna więc zdecydowałam się na zakup i z pudełkiem z butami w ręku udałam się do kasy. Nie było długiej kolejki, przede mną była tylko jedna osoba. Kasjerka uprzejmie mnie przywitała; zaproponowała mi też środek do pielęgnacji butów (ale odmówiłam), sprawnie przyjęła płatność i podziękowała mi za zakup. Gdy wychodziłam pożegnała mnie. W sklepie było czysto, panował tam porządek.
Szukam butów na Sylwestra. Nie chcę za dużo wydać, więc udałam się w piewszej kolejności do CCC. Sklep jest duży, przestronny, całkiem dobrze wyglądający – wszystko w nim było czyste, panował tam porządek. Witryna sklepowa wyglądała ciekawie, obsługa witała wchodzących do sklepu. Wybór towaru był spory, było dość dużo butów który mogłoby się nadawać na imprezę, przymierzyłam pierwsze dwie pary, ale okazały się one koszmarnie niewygodne. Zagadnęłam znajdującą się w pobliżu pracownicę – powiedziałam czego szukam i zapytałam czy orientuje się, które z modeli będą najwygodniejsze. Dziewczyna (ubrana w firmową, pomarańczową koszulkę) byłą sympatyczna, wskazała mi dwie pary, ale mam wrażenie, że zrobiła to trochę bez przekonania, na chybił trafił, plus za to, ze dopytała o moją opinię, jak leżą buty. Przymierzyłam, ale również te buty były twarde, źle wyprofilowane, więc opuściłam sklep bez jakiegokolwiek zakupu.
Upominki, Pakowanie Prezentów – tak głosi szyld nad sklepem. To niewielki lokal handlowy mieszczący się w Kupcu Poznańskim pomiędzy Bankiem Millennium a sklepem z zegarkami. Pomieszczenie ma kształt prostokąta, jest małe, czyste, uporzadkowane. Towaru tam dużo – oprócz interesujących mnie kartek okolicznościowych (wystawionych na stojakach przez sklepem) dostaniemy tam też pudełka, torebki na prezenty, różnego rodzaju upominki – świeczki, aniołki, figurki. Trochę tandety też jest, ale co kto lubi. Ja przyszłam po kartkę, a tych było dużo i to całkiem ładne. Ceny kształtują się na średnim poziomie. Pracownica – młoda dziewczyna, ubrana w sweterek i dżinsy, była bardzo sympatyczna i chętna do pomocy. Zaangażowała się w moje szukanie kartki, z własnej inicjatywy starała się mi pomóc. Duży plus za zainteresowanie, zwłaszcza, że kupowałam naprawdę drobiazg. Chętnie tu jeszcze zawitam w przyszłości.
Po wyjściu z kina zgodnie stwierdziłyśmy z koleżanką, że jesteśmy głodne i pora coś zjeść. Żadna z nas nie miała w domu gotowego obiadu, więc uznałyśmy ze zjemy coś na miejscu. Przeszłyśmy się po lokalach gastronomicznych i zdecydowałysmy się na Salad&CO- ich jedzenie jest już gotowe, wystawione w pojemnikach, ciepłe dania w podgrzewaczach i można wybrać to na co się ma ochotę, nałożyć ile się gdzie, skomponować danie według uznania. Wysztskie potrawy wyglądały świeżo i apetycznie. Wzięłyśmy tace, talerze i zaczełyśmy sobie nakładać. Nałożyłam sobie 4 rodzaje sałatek i rybę – wszystko okazało się smaczne, ale ryba powinna być cieplejsza, najwyraźniej podgrzewacz nie trzyma dostatecznie mocno temperatury. Szczególnie smakowała mi jedna z sałatek, miała świetnie dobrane składniki. Z obsługą miałyśmy kontakt wyłącznie w momencie płacenia – pracownica zważyła talerze z wybranymi przez nas daniami i podała kwotę do zapłaty. Pracownica była uprzejma, uśmiechnieta. Trochę się zdziwiłam, bo myślałam, ze zapłacę nieco mniej, najwyraźniej dania były cięższe niż się spodziewałam – w lokalu nie jest tak tanio jak się na początku wydaje.
Koleżanka zapytała się czy nie pojdę z nią do kina, bo ma wejsciówki. Na taką propozycję jest jedna słuszna odpowiedź – tak. Umówiłysmy się w holu kina, w galerii Malta. Wszystko wyglądało tam porządnie – kawiarnia, bar z popcornem i napojami oraz kasy, było czysto, nowocześnie. Było dość mało ludzi i nie było kolejek. Podeszłyśmy do kasy, poprosiłyśmy 2 bilety na wybrany film, dokonałyśmy wyboru miejsc na monitorze. Płatność odbyła się na zasadzie wymiany – moje koleżanka wręczyła kasjerce wejściówki, a ta w zamian dała jej bilety. Kasjerka był uprzejma, uśmiechnieta, robila wrażenie sympatycznej dziewczyny. Również pracownik, który sprawdzał bilety w wejsciu na korytarz prowadzący do sal był uprzejmy. Sala kinowa była czysta, uporządkowana, fotele wygodny. Jakość dźwięku i obrazu była wysoka, tylko jak zwykle minus za długi czas oczekiwania na rozpoczęcie seansu – bardzo dużo reklam w tym kinie to norma i w sumie powinnam się już przyzwyczaić, ale tak mi to przeszkadza, że narzekam za każdym razem.
Piątkowa wizyta w tesco była dla mnie bardzo dużym zaskoczeniem. I to pozytywnym! Jakiś czas temu w sklepie zrobiono remont i jego oblicze zmieniło się na plus. Po pierwsze: w sklepie było naprawdę czysto. Podłoga lśniła, półki były pozbawione kurzu. W markecie był przyjemny zapach. Generalnie całosć nabrała bardziej eleganckiego wyglądu, jest tam porządnie, bardziej przypomina to markety za granicą niż nasze dotychczasowe, zazwyczaj brudne i nieciekawe. Podobał mi się też wybór towarów – bez problemu można było dostać suchą ciecierzycę i różne rodzaje soczewicy, bardzo szeroki wybór był w dziale produktów dla zwierząt, duży wybór lodów. Kolejnym pozytywnym zaskoczeniem były niektóre ceny – kupiłam np. promocyjne opakowanie 3 ksiązek Jo Nesbo za cenę 59zł (co daje 20 zł za ksiązkę, a to naprawdę tanio). Warzywa i owoce były swieże, a stoisko to też dobrze wyglądało. W niezłej cenie były rodzinki i orzechy włoskie (na wagę) – na stoisku tym był bardzo uprzejmy pracownik, gdy zastanawiałam się nad zakupem orzechów powiedział, ze mam spróbować i sama się przekonać, że nie są gorzkie. Otwarta była odpowiednia ilosc kas, nie było kolejek. Kasjerka była uprzejma i sympatyczna. W sklepie zrobiono też kasy samoobsługowe. Kolejnym plusem marketu są darmowe siatki na zakupy i wózki, do których nie potrzeba monety. Nie przypuszczałam, że to nastąpi ale szczerze oceniam tesco na piątkę i mam nadzieję, ze utrzymają wysoką jakość, a inne markety pójdą w ich ślady.
Udałam się po zakupy. Przed sklepem było czysto, w gablocie było aktualne plakaty, a w strefie wejścia ulotki. W sklepie było czysto, panował tam porządek. Dostępne było świeże pieczywo, stoisko warzywa-owoce zaopatrzone było w świeży towar i dobrze się prezentowało. Wzięłam m.in. winogrona, pomelo i granat. Zaskoczyły mnie zwłaszcza granaty- duże, dojrzałe owoce, jak się póxniej okazało soczyste i bardzo dobre w smaku. Wzięłam też peeling do ciała – jego standardowa cena jest już bardzo dobra, a teraz był on dodatkowo obniżony. Peeling ma ładny zapach i konsystencję jaką lubię – to przykład na to, że można tanio kupić niezły kosmetyk. Bardzo lubię też jogurt o smaku mango, jego cena też jest atrakcyjna. Otwarte były trzy kasy, podeszłam do tej, do której nie było akurat kolejki. Pracownica przywitała mnie, zaproponowała Kropkę TV w nowej odsłonie, podziękowała oddając mi resztę i zaprosiła do ponownych odwiedzin sklepu. Na pewno to uczynię, bo zakupy w Biedronce robię regularnie, to dobry i tani sklep.
Apteka jest dużych rozmiarów, czysta. Część towaru (głównie kosmetyki) jest wystawiona na regałach, do których klient ma swobodny dostęp. W pobliżu wejścia stał schludnie wyglądający ochroniarz, który witał wchodzących i żegnał wychodzących. Podeszłam od razu do lady, znajdowało się za nią 3 pracowników, ale żaden nie powitał mnie, nie zaprosił do siebie. Dopiero gdy stanełam wyraźnie na wprost jednego ze stanowisk pracownica (schludnie ubrana) przywitała mnie. Poprosiłam o jakiś talk czy zasypkę. Kobieta zniknęla na moment na zapleczu, po czym wróciła z jednym opakowaniem i podała mi je. Nie podobało mi się, że nie zaproponowano mi żadnego wyboru, ale nie chciałam przedłużać zakupu, w końcu nie kupowałam nic ważnego, więc przystałam na oferowany towar i dokonałam zapłaty. Pracownica podziękowała mi za zakup, wydając resztę stanowczo oznajmiła, że nie ma wydać 1 grosza (wiem, że to drobiazg, ale można by to powiedzieć bardziej uprzejmym tonem). Co do cen w aptece, to kiedyś wydawało mi się, że są one atrakcyjne, ale chwilę później przekonałam się, że gdybym kupiła zasypkę w Rossmanie to zapłaciłabym złotówkę mniej (i to bez zadnej promocji), co na tanim towarze jest sporą różnicą.
Moja koleżanka urodziła dziecko i wybierałam się do niej z wizytą. Będąc w Browarze weszłam do Smyka by kupić jakiś drobiazg. Sklep mieści się na poziomie –1, jest dużych rozmiarów. Było w nim czysto, panował porządek. Jestem tam bardzo rzadko i po wejściu poczułam się nieco zagubiona, więc zapytałam pracownicę układającą towar na jednej z półek gdzie znajdę zabawki dla kilkumiesięcznych maluchów. Kobieta z uśmiechem wskazała mi właściwą część sklepu i od razu wróciła do swojego zajęcia. Nie ukrywam, że przydałaby mi się jej pomoc z wyborze, ale nie zaproponowała jej, nie zasugerowała nawet, więc stwierdziłam, że dam sobie radę. Przyjrzałam się asortymentowi, wybór był średni – niby ogólnie towaru w sklepie bardzo dużo, ale spodziewałam się jeszcze większego wyboru. Ceny wydały mi się wysokie, co prawda nie mam za bardzo punktu odniesienia, bo artykuły dla dzieci kupuję niezmiernie rzadko. Ostatecznie uznałam, że wstrzymam się z zakupem (zwłaszcza, że w sklepie było za gorąco) i kupię coś jadąc już do koleżanki, po drodze jest duży market, więc pewnie coś tam wybiorę.
W drodze do pracy weszłam do cukierni z zamiarem kupienia sobie czegoś słodkiego do porannej kawy. Wybrałam cukiernię Szarlotka, bo mam ją po drodze, a ponadto jest dość tania, a tamtejsze wyroby są smaczne. Gdy wchodziłam do sklepu pracownica znajdowała się na zapleczu. Na mój widok od razu wyszła z niego i przywitała mnie. Rozejrzałam się przez chwilę po pomieszczeniu – było tam czysto, wszystkie wyroby wyglądały na świeże, sprawiały apetyczne wrażenie. Zdecydowałam się na drożdżówkę, poprosiłam sprzedawczynię by wybrała mi taką z dużą ilością sera. Kobieta zgodnie z moją prośbą przejrzała (za pomocą odpowiednich szczypcy) dróżdżówki i wybrała jedną z nich, którą zapakowała do papierowej torebki. Zapłaciłam (pracownica podziękowała mi za zakup) i wyszłam. Drożdżówka, jak się następnie przekonałam, była świeża, smaczna i miała naprawdę sporo sera.
Do New Yorkera weszłam przy okazji zakupów w M1. Nie miałam konkretnego celu, czy planu kupienia czegoś w tym sklepie, chciałam się tylko rozejrzeć. W sklepie było dobre oświetlenie, słychać było muzykę. Było tam czysto, ubrania były uporzadkowane. Między niektórymi wieszakami było nieco zbyt mało miejsca, w niektórych miejscach zbyt dużo ubrań było powieszonych blisko siebie – oglądałam bluzki, które wpadły mi w oko i dosć trudno było je wyjąć, a następnie odłożyć, wieszaki zaczepiały się jeden o drugi. Towaru w sklepie było dużo, ceny były przystępne. Gdy przechodziłam obok kasy znajdująca się tam pracownica z uśmiechem przywitała mnie – to miłe, gdy obsługa reaguje na klientów wchodzących do sklepu. Wyszłam bez zakupu, ale jak już wspomniałam nie miałam go w planach, do sklepu na pewno wrócę – lubię jego luźną atmosferę i korzystne ceny.
Byłam w M1 i przypomniało mi się, że skończyły mi się puste płyty DVD, więc uznałam, że wejdę do Media Marktu i kupię je. Sklep jest dużych rozmiarów, ale nie mam problemu w orientacji w nim – po pierwsze poszczególne działy są wyraźnie oznakowane, po drugie byłam już w tym sklepie wiele razy, więc dobrze co się gdzie znajduje. W sklepie było czysto, panował porządek, nie widziałam też zadnych braków w towarze, pustych miejsca na półkach. Od razu skierowałam się w tę część sklepu, gdzie znajdują się płyty – znalazłam je bez problemu, wybór był dość dobry, ceny przystępne. Nie zastanawiając się długo wzięłam paczkę płyt i udałam się do kasy. Nie było kolejki, więc nie musiałam czekać – to lubię. Kasjerka przywitała mnie, kobieta była uprzejma, wydając mi resztę podziękowała mi za zakupy, następnie pożegnała mnie. Weszłam kupiłam, wyszłam – wszystko sprawnie, bez problemów, w uporządkowanym otoczeniu, lubię gdy zakupy tak wyglądają.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.