Zakupy w delikatesach ALMA to przyjemność. Na stoisku owoce-warzywa, pani w firmowym ubranku widząc mnie od razu odrywa się od układania owoców i uprzejmie zapytuje:"co Panu podać?" Pamięta, że jestem amatorem sałatek "Zielone pudełko" firmy Grześkowiak. Tych sałatek nie napotkałem w innych marketach. Szereg delikatesowych towarów oferuje wyłącznie ALMA. Dlatego lubię tu kupować i widzę, że w półroku od otwarcia delikatesów, klientów ciągle przybywa. Na stoisku mięsnym pani rozpoznaje mnie i z daleka się kłania. Napotkani pracownicy są uczynni i mili. Na stoisku z pieczywem pani proponuje gorące, prosto z pieca, bagietki z czosnkiem. Kupuję, są przesmaczne.W innym miejscu pytam ile czasu trzeba czekać na kartę klienta? Obsługujaca mnie pani, z miejsca oferuje interwencję, gdyż karta powinna dotrzeć pocztą w trzy tygodnie. Sam proponuję zaczekać jeszcze kilka dni, gdyż poczta w okresie świateczno-noworocznym jest przeciążona. W ALMIE bardzo bogatą ofertę delikatesową, niespotykaną w innych marketach, wzorcowo dopełnia kompetentny i uprzejmy personel. Co bardzo ważne (dla mojej rodziny), wysoka jakość np. wędlin czy owoców bądź wielu unikalnych różnych specjałów, warta jest ich cen. A przy okazji po raz kolejny zauważyłem, że ceny wielu artykułów są tu niższe niż np. w TESCO.
W salonie SEPHPRA, przy regałach z zapachami męskimi, bezskutecznie poszukiwałem perfum "Gey flannel". Wreście proszę o pomoc konsultatkę. Gdy pytam o "Grey flannel" widzę zdziwienie na twarzy. Konsultantka nie słyszała o takiej marce. Zapytała jaki to zapach. jak można go opisać? Niestety ja też nie znam. Iinformację o tej marce znalazłem w książce "GENTELMEN", którą nabyłem kilka dni temu w EMPIKU. Autor książki podał przykłady ponadczasowych, klasycznych marek perfum męskich. W odpowiedzi na powyższe objaśnienia, konsultantka zaproponowała mi trzy zapachy, Jej zdaniem klasyczne. Podała je ( napsiknięte z testerów) na papierowych próbkach. Uznałem, że to jest ciekawa propozycja , ale potrzebuję więcej czasu do namysłu. Zwłaszcza chciałbym gdy poczuć zapach "nuty głównej" tych propozycji. Przy okazji dowiedziałem się od konsultantki, że perfumy "Grey flannel" może są oferowane w innych salonach SEPHPRY. Niestety nie ma możliwości
sprawdzenia w systemie w których salonach są te perfumy.
Wpadłem na stację kupić zasilenie do telefonu GSM. W środku lsniące podłogi i przyjemny zapach świeżo parzonej kawy. Przy zakupie zasilenia uprzejmy sprzedawca zaproponował dodatkowo kawę i ciastko. Choć nie skorzystałem było mi miło. Wychodząc zauważyłem, że otoczenie stacji jest wzorcowo odśnieżone.
Telefonuję na infolinię banku. Chcę wiedzieć czy przedłużono, na nowy rok, promocję wekendowych zakupów (w marketach spożywczych) płaconych kartą kredytową FURORA. Ponadto zapytuję czy promocja obejmuje również zakupy w delikatesach ALMA. Uprzejma i uczynna konsultantka udziela kompetentnej i wyczerpującej informacji. Ponadto dodatkowo doradza jak uzyskać dostęp do wglądu do karty kredytowej przez internet. Pełna satysfakcja, chociaż niestety nie ma jeszcze decyzji w sprawie przedłużenia promocji.
Chciałbym skorzystać z polisy ubezpieczeniowej "Opieka medyczna". Nie jestem pewiem do jakiego wieku można się ubezpieczyć. Raz słyszę w PZU, że do 65 lat, innym razem mówiono mi, że do 64 lat życia. Telefonuję na infolinię PZU. Po długich, 5 minutach oczekiwania udaje mi się połączenie z doradcą. Zapytuję o warunki wiekowe polisy "Opieka medyczna", a w szczególności czy można skorzystać z tej polisy do rozpoczęcia 64 czy 65 roku życia. Pani doradca najpierw pyta mnie w jakim wieku jestem. Odpowiadam, mając przy tym wrażenie, jakby polisa zależała nie od regulaminu, ale od uznania doradcy. Potem doradca długo milczy. Nie byłem pewny czy się nie rozłączyła. Wreście po ponad trzech minutach oczekiwania przeprasza za długie czekanie i podaje, że z polisy "Opieka medyczna" mogą korzystać osoby do zakończenia 64 roku życia. Podziękowałem z życzeniami świątecznymi. Mam szczęście, jeszcze mogę skorzystać z tej polisy. Z gorzką refleksją: po skończeniu 64 roku życia, trzeba rozumieć, że nasz narodowy, " flagowy" ubezpieczyciel nie może tracić na starych ludziach - klientach.
W oddziale jest sporo klientów. Czekam kilka minut w kolejce, na kapapie, żeby wykupić pakiet ubezpieczeń OC i AC. Skerowała mnie do PZU informacja w Gazecie Wyborczej o cenach tych ubezpieczeń. O dziwo dla moich warunków (wiek wozu i mój, zamieszkanie itp) PZU oferuje najtańszy pakiet. Obsługująca pani K. jest miła, uśmiechnięta i bardzo sprawna. To duży kontrast do zapamiętanych sprzed kilku lat, ponurych i nieuprzejmych urzędniczek PZU. Warto było wrócić do tego ubezpiczyciela. Formalności są krótkie. O dziwo jest terminal, więc nie ruszając się z krzesła mogę od razu zapłacić kartą kredytową. Uzgadniamy termin wizyty z samochodem - do zrobienia zdjęć. Pełna kultura i satysfakcja. A w portfelu mam "nadwyżkę" ok. 300 zł; w porównaniu do oferty dotychczasowego ubezpieczyciela, który w przysłanej ofercie nawet nie zająknął się o zniżkach np. z tytułu kontynuacji.
Szkoda tylko, że parking przed budynkiem PZU ciągle pełny, chyba jest zbyt mały. jak na potrzeby klientów.
Zaciekawiony ofertą wchodzę do oddziału zapytać o kartę kredytową. Z mediów wiem, że ten bank ma dużą sieć partnerów stąd rozmaite zniżki. Jestem zainteresowany dodatkową zniżką na ubezpieczenie samochodu. Starszy specjalista, pani A., uprzejmie i profesjonalnie wtajemnicza mnie w zawiłości warunków karty. Jest tego sporo. Np. w celu otrzymania zwrotu opłaty za kartę trzba założyć konto, wpłacać co miesiąc minimum 850 zł. A decyzja o przynaniu karty i wysokości limitu, jest wydawana w ciągu czterech dni, podczas gdy znam banki wydające taką decyzję juz w trakcie pierwszej wizyty.
Podpisuję pięć różnych dokumentów. Na osłodę otrzymuję gadżet o który sam się wyprosiłem. Tuż po powrocie do domu mam telefon od p.A. z przeprosinami i prośbą żeby przyjść ponownie gdyż jest jeszcze jakiś dokument do podpisania. Przez przeoczenie nie dostałem do podpisu w trakcie wizyty. Czar miłej rozmowy prysnął.
Przy wejściu do sklepu ustawiono nowy stend EURO BANKU z reklamą karty kredytowej Kauflandu. Doradca przedstawia mi warunki i bonus, 60zł z tytułu korzystania z karty. To mi odpowiada, formalności są krótkie, wystarczy dowód i legitymacja ZUS. Otrzymuję, od ręki standardowy limit kredytowy w wys. 2 tys. zł. Nie ma innych opłat przez pierwszy rok użytkowania karty. Kartę i PIN mam dostać przez kuriera, a nie przez szwankującą Pocztę Polską. Mam nadzieję na satysfakcjonujące korzystanie i na kolejne promocje. Szkoda tylko, że przy tym stendzie nie ma krzesełek dla klientów a blat jest b. mały.
Potrzebuję aktualnych informacji nt. polisy Opieka Medyczna, gdyż w końcówce roku przychodnie publicznej służby zdrowia nie rejstrują do lekarzy specjalistów. (np. Miedziowe Centrum Zdrowia, odsyła do rejestracji do kardiologa w styczniu 2010r). W odpowiedzi na zapytanie do jakiego wieku możnaskorzystać z tej polisy, pani doradca najpierw upewnia się u koleżanki (pracującej przy sąsiednim biurku) czy to jest do 64 lat włącznie, następnie wyczerpująco informuje o warumkach i różnych wariantach polisy. Cenna jest informacja o obowiązywaniu polisy w układzie kalendarzowym tj. od pierwszego do ostatniego dnia miesiąca kalendarzowego. Urok tej polisy polega m.in. na tym, że poradnia musi ubepieczonego zarejestrować , a lekarz specjalista przyjąć bez kolejki w terminie do 5 dni od rejestracji. Na zakończenie rozmowy dostaję plik ulotek z różnymi opcjami polisy Opieka Medtczna.
Telefonuję do rejestracji Przychodni Gruźlicy i Chorób Płuc ww. Szpitala. W słuchawce słyszę kobiecy głos:"słucham?" Pytam czy to przychodnia i po twierdzącej odpowiedzi mówię, że mam skierowanie od pulmonologa, proszę o zarejestrowanie. Rejestratorka pyta(cytuję):" czy mam gruźlicę czy raka?". Odpowiadam, że pulmonolog skierował mnie do zdiagnozowania. Rejestratorka pyta co mam napisane w opisie zdjęcia RTG. Ponieważ zdjęcie miałem w drugim pokoju obiecuję znaleźć i zaraz zadzwonić. Telefonuję powtórnie. Ta sama sytuacja: "słucham" zamiast przedstawienia się. Odczytuję opis. Rejestratorka mówi, że z opisu zdjęcia RTG nie wynika, żeby to była gruźlica lub rak. A jest napisane że są zmiany w płucach. Powtarzam rejestratorce, że specjalista pulmonolog dał mi skierowanie wyraźnie mówiąć, że mam się zgłosić do dalszych badań w Woj. Szpitalu Specjalistycznym w Legnicy. Ponadto pytam czy rejestratorka ma kompetencje do kwestionowania skierowania lekarza specjalisty. Rejestratorka mówi, że nawet gdybym do Poradni przyjechał, to zostanę odesłany, bo oni leczą tylko gruźlików i chorych na raka. Na moje stwierdzenie, że dodatkowe badania mają właśnie potwierdzić lub wykluczyć gruźlicę nie dostaję odpowiedzi.
Konkluzja: choroba musi się rozwinąć wyraźnie tak żeby rejestratorka mogła przez telefon to stwierdzić i niekwestionować skierowania specjalisty. Wtedy chory zostanie łaskawie zarejestrowany do lekarza w tej przychodni.
A mądrzy ludzie mówią, że trzeba mieć zdrowie do leczenia i do służy zdrowia.
Kupiłem witaminy wybrane z gazetki promocyjnej apteki. W sumie 7 różnych witamin, po jednym opakowaniu bez recepty. Skorzystałem z atrakcyjnych promocji. W sumie zapłaciłem 105 złotych. Przy płaceniu farmaceutka (w wieku około 40 lat) skomentowała: "ale się Pan obkupił". Nic nie odpowiedziałem, ale nieswojo się poczułem. Brak kindersztuby.
Nadmieniam, że kilka dni wcześniej w tej aptece, ale u innej pani magister kupiłem leki, na receptę, za prawie 200 złotych. Z zadowoleniem z obsługi, bo bez takiego komentarza.
Oprócz promocji cenowych, dużym plusem tej apteki jest dostępność dzięki otwarciu przez 24 godziny i 7 dni w tygodniu.
Wypłacam gotówkę w oddziale banku. Miła, uśmiechnięta Pani doradca, na pytanie o opłatę za tą operacje, odpowiada, ze do końca br. wypłaty w placówkach Eurobanku sa bezpłatne. Przy okazji wypisuje mi na karteczce aktualne salda na moich rachunkach.
Pani dzwoniąca z zastrzeżonego numeru, przedstawia się. Telefonuje z Citi banku z ofertą karty kredytowej dającej zniżki przy zakupach w 3000 sklepach. Najpierw wypytuje o dane osobiste. Gdy proszę o wskazanie przykładowo, sklepów ze zniżkami we Wrocławiu, oświadcza, że nie ma przy sobie wykazu. Gdy pytam czy oferowana karta ma funkcję "cash back" rozmowa jest nagle przerwana.
W odziale są trzy stanowiska obsługi klienta indywidualnego. Jedynie jedno jest czynne. Na dwóch biurkach stoją tabliczki: "stanowisko chwilowo nieczynne". Myślę sobie: jest pora obiadowa. Staję czwarty w kolejce. Gdy za chwilę z zaplecza wychodzi pracownica więc zapytuję:" za ile mninut będą czynne te stanowiska obsługi?". Nie ma odpowiedzi. Jakbym pytał osobę niesłyszącą. Z trzeciego stanowiska wychyla się Pani i głośnym głosem oznajmia: "tylko ja dziś obsługuję. Stonowiska są wolne bo koleżanki są na chorobowym. A ta pani nie obsługuje, bo pracuje dopiero kilka dni". Dziękuję za informację. Nie czekam dłużej. Wewnątrz banku jest zbyt ciepło, rzeczywiście można się rozchorować.
Chcę uzyskać informację o reklamowanym w telewizji "koncie wyjątkowym".W oddziale siadam przy wolnym stanowisku obsługi. Pani doradca prosi o chwilę cierpliwości. Przez kilka minut oczekwania porządkuje jakieś papiery. Na pytanie o "konto wyjątkowe" informuje o warunkach. Przy czy mam wrażenie jakby Pani doradca sądziła, iż dotąd nigdy nie korzystałem z ROR i nie wiem jak i gdzie korzystac z karty debetowej. Okazuje się, iż to konto jest oprocentowane 8%, ale jedynie do kwoty 3 tys. złotych. Jest bezpłatne tylko przez pierwsze 6 m-cy. Na moją uwagę o ww. ograniczeniach, Pani doradca wskazuje na (Jej zdaniem) niekonkurencyjne warunki podobnych kont np. w Eurobanku. Niestety w większości podała mylne informacje.
Zaniepokojony informacją Gazety Wyborczej o wymogu samodzielnego wyliczenia i odprowadzenia do Urzędu Skarbowego tzw. "podatku Belki" od zysku z rachunków oszczednościowych, jakie mam w EURO BANK, zatelefonowałem na infolinię banku nr 19000. Uprzejma pani z call center zapoznała mnie ze stanowiskiem banku, które mnie uspokoiło. Co więcej nabrałem do tego banku jeszcze większego zaufania i szacunku. Jestem zbudowany wręcz wzorcowo profesjonalnym podejściem Banku do sprawy. Oby każda instytucja potrafiła tak szybko i kompetentnie reagować. I aczkolwiek na ostateczne ustalenia z fiskusem trzeba poczekać, to jestem przekonany, że bank pilnuje spraw klientów, błyskawicznie reaguje. Czapki z głów.
Zachęcony obsługą i reklamą nowej promocji karty kredytowej Furora (5% zwrotu za zakupy weekendowe w sklepach spożywczych) przyszedłem do Oddziału skorzystac z tej karty. Najpierw poprosiłem o wyjaśnienie czy ta promocja dotyczy także delikatesów ALMA oraz Piotr i Paweł, gdzie czesto robię zakupy. Doradczyni nie była pewna, zapytała koleżanki z sąsiedniego stanowiska, a następnie zatelefonowała do Centrali. Uzyskana odpowiedź daje mi nadzieję, (ale sądząc po minie doradcy nie 100%), że promocja obejmuje także ww. delikatesy. Zdecydowałem się i podpisałem umowę karty Furora. Żałuję, że procedura banku nie daje możliwości odbioru PIN w banku. To ważne, gdyż kilka miesięcy temu, nie otrzymałem listu z PIN (wysłanego przez Lukas Bank, Pocztą Polską), pomimo bardzo długiego oczekiwania. Musiałem rozwiązać umowę karty kredytowej, bo z braku PIN nie mogłem z niej korzystać.
Przyszedłem zapytać o warunki kredytu samochodowego.
Doradca, pani Joanna, poczestowała mnie kawą, następnie po kilku pytaniach nt. dochodów i moich oczekiwań, zaprezentowała rewelacyjne warunki, podkreślając, iż jest to aktualnie najlepsza oferta na rynku! To potwierdzam, gdyż wcześniej "zaglądałem di internetu".
Pełna satysfakcja i przyjazna obsługa. Jak się zdecyduję na zmianę samochodu, to na pewno skorzystam z Lukas Bank.
Od kilku miesiy czekałem na otwarcie Oddziału Alior Bank w Lubinie, żeby móc korzystać w miejscu zamieszkania. Dlatego z ciekawością zajrzałem do Oddziału już w pierwszym dniu otwarcia. Budujące wrażenie. Personel kompetentny i komunikatywny. Bardzo uprzejmym gestem było osobiste przedstawienie się i zaproszenie do korzystania z usług banku, przez panią dyrektor oddziału (zwyczajowo bankowcy tej rangi "schowani" są w gabinecie). Niestety minusem jest aranżacja sali tzn. obsługa na stojąco, gdy np. w znanych mi innych placówkach tego banku, są wygodne fotele dla klientów.
Zapytałem w oddziale czy bank pobiera opłatę za przelew elektroniczny z karty kredytowej Class&Club. Doradca sprawdziła telefonicznie po czym odpowiedziała, że z tej karty nie pobierane są opłaty za przelewy, aktualnie jest promocja. Gdy zadzwoniłem (po tej rozmowie) w innej sprawie na infolinię R-bank, przy okazji spytałem o opłaty za przelewy z karty Class&Club. Powiedziano mi, że opłaty są pobierane, nawet przykładowo wyliczono, iż w przypadku przyznanego mi limitu, opłata wyniesie 150 PLN. Zdezorientowany ponownie poszedłem do oddziału z zapytaniem jak to jest faktycznie. Doradca była zdziwiona, podtrzymała informację, że ta operacja jest bezpłatna. Wobec krańcowo różnych informacji poprosiłem o napisanie w moim imieniu, pisma do Centrali o wyjaśnienie. Nadmieniam, że nie uzyskałem informacji do kiedy trwa promocja bezpłatnych przelewów z karty C&C. Doradca podała, że Bank nie powiadamia o zmianach lub o zakończeniu promocji, trzeba się samemu dowiadywać. Po kilku godzinach, ponownie zatelefonowałem na infolinię z identycznym zapytaniem. Odpowiedź: jest pobierana opłata. Gdy powiedziałem o rozmowie z doradcą w oddziale, poproszono o poczekanie. Po kilku minutach odpowiedziano, że nie ma opłaty. Jakie informacji zaufać?
Gdybym miał czas czekać na odpowiedż, na moje pismo z Centrali,
dopiero wtedy byłbym upewniony.
Niestety, ze względu na pilne zobowiazanie musiałem zaryzykować, robiąc przelew z karty i licząc na promocję: bez opłaty.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.