Coś się dzisiaj przytkało na tej stacji: Dwa samochody zatankowane stały i stały przy po obu stronach czterech dystrybutorów i nie było możliwości podjechać bo są one tak blisko siebie rozmieszczone, że dodatkowy samochód nie jest w stanie ustawić się do tankowania. Z boku wprawdzie były jeszcze dwa dystrybutory ale z droższym paliwem tzw. Extra więc staliśmy wszyscy i czekaliśmy aż przynajmniej jeden z zatankowanych zapłaci i odjedzie. Coś się widocznie zablokowało przy kasie, może system się zawiesił bo żaden z kierowców nie odchodził od okienka. Gdy podjechałam na podjazd, przede mną stał jeden kierowca, w ciągu 10 minut było już 6 pojazdów oczekujących i tak staliśmy grzecznie, czekając aż coś się ruszy. Wreszcie się ruszyło po jakichś 15- stu może 18 -stu minutach. Na paliwie zyskałam 0,10 zł/litr bo zatankowałam 30 litrów więc skorzystałam z promocji i cena za paliwo dla mnie to 5,15 zł/litr zamiast 5,25 zł. To i tak wysika cena, ale przynajmniej paliwo pewnej jakości, a to argument istotny, zwłaszcza dla silnika. Pracownica Natalia to dziewczyna młoda, włosy koloru blond upięte z tyłu głowy, ubrana w koszulę firmowa Orlen-u, delikatny makijaż, zadbane dłonie. Zazwyczaj wesoła, dzisiaj trochę zażenowana zaistniałą sytuacją, bardzo starała się być miła, nawet uśmiechała się i muszę przyznać nawet dobrze wychodziło jej ukrywanie zdenerwowania. Podjazd stacji jak zawsze, trochę nierówny, tu i ówdzie ubytki w nawierzchni. Generalnie nie ma co się czepiać, kolejki ludzka rzecz, awarie też. Ważne że obsługa sympatyczna.
Super możliwość dla mieszkańców miasta i okolic – zbiórka zużytego sprzętu gospodarstwa domowego. Nareszcie ktoś pomyślał o działaniach na rzecz ochrony środowiska. Ten „ktoś” to Zakład Usług Komunalnych, który w swojej placówce przy ul. Elsnera zorganizował zbiórkę takiego sprzętu. Zalegały mi od dawna zużyte i nie działające, częściowo zdemontowane: stara wieża stereo, radio Taraban, radia samochodowe, adapter, radiomagnetofon, które sukcesywnie gromadziłam w piwnicy bo nie miałam odwagi wynieść tego do kontenera na śmieci. Informację o zbiórce tego rodzaju sprzętu znalazłam na lokalnym kanale telewizji kablowej więc przy okazji okresowych porządków zapakowałam do bagażnika samochodu i pojechałam do tego magazynu. Łysiejący pan w średnim wieku, ubrany w fartuch, przywitał mnie z uśmiechem, pomógł wypakować te elektro-śmieci, dokonał przyjęcia, nie omieszkał zażartować i w przeciągu 10 minut już mnie tam nie było. Szybko i sprawnie w zabawnej, można rzec, atmosferze pozbyłam się zbędnych artykułów, nie zaśmiecając naturalnego środowiska. Artykuły do utylizacji przyjmowane są bezpłatnie w dni robocze w godzinach 8-12.00. Miejsce obsługi, jak na magazyn opału całkiem przyzwoite, nie można oczekiwać luksusów gdy artykułami do sprzedaży są węgiel, koks lub butle gazowe i ponadto teren stanowi skład niepotrzebnych urządzeń gospodarstwa domowego. Skład to skład a nie biuro. Więc jak na tego typu placówkę to i tak porządek choć pewnie zawsze można się przyczepić i uznać, że może być lepiej. Najważniejsza jest akcja na rzecz środowiska.
50 stron kserokopii za jedyne 5 zł – to możliwe tylko w Office Art. Kwota 0,10 zł/strona formatu A4 to oferta jakiej w okolicy „ze świeczką” próżno szukać. To doskonała konkurencja dla innych firm świadczących tego typu usługi a w mieście jest ich co najmniej kilka. Brawo, tak trzymać! To niewielki sklep z artykułami biurowymi od gumki do mazania poprzez artykuły piśmiennicze, zeszyty, segregatory i inne, aż po tusze i tonery do drukarek, a nawet pieczątkę można tu zamówić. Słowem wszystko co mieści się w kategorii „biuro” i nie tylko. Obsługująca pani to bardzo miła, uprzejma, serdecznie odnosząca się do klientów osoba. Uśmiechnięta o pogodnej twarzy chętnie doradzała klientce przede mną, która nabywała artykuły do szkoły dla swoich dzieci. Widać, że świetnie zorientowana w posiadanym asortymencie. W lokalu czyściutko, kurzu na półkach nie widać, jasno i atmosfera przyjazna klientowi. Przed sklepem też nie ma się do czego przyczepić. Usługi ksero świadczone są w drugim pomieszczeniu, które wchodzi w układ przestrzenny tej firmy. Jedynie lokalizacja (z dala od centrum) trochę nie za dobra ale wierzę, że jakość i ceny obronią się same i firma szeroko „rozwinie skrzydła”, bo jest to stosunkowo młode przedsiębiorstwo . Wprawdzie mieści się przy ulicy Konopnickiej ale wejście jest od ulicy Sienkiewocza. Polecam, zajrzyjcie tu kto może, choćby z ciekawości a przekonacie się, że warto.
Chyba częściej zacznę „zaglądać” do tego sklepu. Stosunkowo niedaleko mam do niego ale brak mi jakoś nawyku do robienia tutaj zakupów. Istnieje on w mieście od jakiegoś roku ale byłam tu chyba ze dwa, może trzy razy. Dziś też wstąpiłam bo wstąpiłam wyszłam nawet zadowolona, żeby nie powiedzie bardzo zadowolona, głównie z podejścia personelu. Stałam akurat na stoisku z artykułami piorącymi, przeglądałam płyny do płukania, obok pracownica Dominika w czerwonej koszulce (firmowej sklepu) układała artykuły na półce. Uwagę moja zwrócił płyn – koncentrat Rococo w złotej butelce, ponieważ go nie znałam, pracownica kątem oka obserwowała moją reakcję gdy sprawdzałam zapach i w pewnym momencie mówi: proszę zobaczyć ten czarny (kolor butelki), jego zapach jest bardzo podobny do Lenora i ubrania też ładnie pachną.
Faktycznie zapach super, butelka 2 litry, cena 7,49 zł/butelka (taniej niż Lenor). Zamieniłyśmy jeszcze kilka miłych słów, podziękowałam za rade i poszłam dalej. Jak zauważyłam kurczaki świeże też tańsze niż w EKO 5,49 zł/kg , mąka tortowa 1,49 zł/kg, chleb zwykły 500 g. 1,99 zł/szt. – wzięłam żeby spróbować jaki jest w smaku, cukier 3,99 zł/kg – to przyzwoita cena na tle innych, chyba najtańsza cebula 1,99 zł/kg .Wśród przypraw szukałam tzw. Chłopski garnek, nie mogłam znaleźć więc zagadnęłam przechodzącego pracownika Damiana, bez problemu podszedł do półki i podał mi z uśmiechem artykuł. Przy kasie też miła, sympatyczna dziewczyna Marta, skasowała mi artykuły z uśmiechem, kilka słów zamieniłyśmy, podziękowała i pożegnałyśmy się. W sklepie czysto, bardzo dobre oświetlenie, pełna swoboda ruchu w alejkach między regałami, można wziąć wózek lub koszyczek na zakupy. Wszystkie artykuły opisane z nazwy i oznaczone cena. Moja wizyta trwała tu jakieś pół godziny ale głównie dlatego, że chodziłam między półkami i poznawałam asortyment. Myślę, że częściej będę tu zaglądać.
Miałam sprawę do załatwienia w referacie ds. gospodarki komunalnej. Znajomi przygotowali mnie na niemiłą i niesympatyczna obsługę w tym biurze. Przyznam, że niechętnie, nawet trochę „podminowana” udałam się tam bo innego wyjścia nie było. Jakże mile zostałam zaskoczona prze urzędującą tam panią. Miła, sympatyczna, schludnie ubrana, blond włosy, delikatny makijaż, wyjaśniła wszystko dokładnie jak należy wypełnić odpowiedni formularz, dała mi też wzór do jego wypełnienia. Wprost coś zgoła odmiennego od tego na co mnie przygotowano. Biuro to lokal średniej wielkości w zupełności wystarczający do wypełniania swoich zadań. Dwa biurka, jedno do obsługi przychodzących klientów, uporządkowane, z boku jakieś dokumenty podręczne, drugie biurko widać do pracy urzędniczki z komputerem i monitorem, z boku drukarka i plastikowe półeczki z posegregowanymi dokumentami. Jasno, czysto, przyjemnie i sympatycznie, nie wiem co kierowało znajomymi do ferowania tak niemiłej opinii. Wyszłam na korytarz aby przy stoliku wypełnić formularz, w tym czasie pracownica obsługiwała innych petentów, gdy skończyłam mogłam wejść i bez problemu dopełnić formalności z wypełnionym formularzem. Cała moja wizyta to 10, góra 15 minut i wszystko pozytywnie załatwione. Zaparkować też mogłam bez problemu na parkingu Urzędu Miasta – miejsca wydzielone, oznaczone, dla sprawności wjazdu i wyjazdu znaki wskazujące kierunek ruchu też poustawiane. Szybko, sprawnie i wygodnie.
Jaki miły widok dla oka po przybyciu do tej placówki handlowej – nowy stojak na skrzyneczki z warzywami i owocami, aż przejrzyściej i estetyczniej się zrobiło. Przez chwilę pomyślałam, że to efekt zapisanych obserwacji w jakości obsługi. Wszystkie skrzynki umieszczone na stojaku w pozycji spadzistej przestały być pułapką dla damskich pończoch, zrobiło się jakby więcej miejsca w przejściu, zawitało poczucie estetyki i wygody. Mimo, iż sklepik ten to zagospodarowana część dawnej hali dworcowej PKP efekt wizualny zyskał na walorach estetycznych. Brawo właściciele ! W skrzyneczkach świeże artykuły (mimo niedzieli) ziemniaki młode 0.60 zł/kg (prawdziwa okazja na obiady kolejnych dni), fasolka 2,50 zł/kg – ceny zachęcające, ale nie to było moim celem lecz papierosy i jakieś łakocie dla dzieci – batoniki 0,75 zł/szt. Obsługująca dziewczyna to miła, sympatyczna blondynka, włosy związane w „ogon” z tyłu głowy, delikatny makijaż i (mimo pracy w niedzielne popołudnie) uśmiechnięta twarz. Zresztą obsługa tu zawsze jest miła, uprzejma i serdeczna, dziewczyny są bardzo komunikatywne i nadają ogólnie bardzo dobre wrażenie. Mimo, że sklepik jest raczej punktem handlowym, niż jako takim sklepem to można tu nawet zapłacić kartą za zakupy, ale niestety dopiero od kwoty zakupów 30 zł, to wysoki limit, ale może w przyszłości coś się zmieni. Rzadko, a nawet bardzo rzadko tutaj bywam bo raz, może dwa razy w miesiącu, ale zawsze jestem sprawnie, szybko i sympatycznie obsłużona.
Miła, serdeczna, sympatyczna obsługa to niezmienna wizytówka tego sklepu. Szkoda, że ceny nie idą w parze z tym stwierdzeniem. Jakieś dziwne zjawisko tu zaobserwowałam, gdy w innych placówkach pomidory cokolwiek tanieją tutaj cena wzrasta. Jakieś trzy dni temu były w cenie 3,50 zł/kg, dziś już 3,80 zł/kg . Ja rozumiem, że pogoda deszczowa, że dojrzewanie wolniejsze, ale jak to się ma do EKO czy Polo Marketu, że o Biedronce nie wspomnę gdzie cena pomidora to mniej niż 40% ceny z tego sklepu. To tylko takie moje spostrzeżenie, do kupna nikt mnie nie zmusza więc nie kupiłam. Oferowane tu ziemniaki też żadną konkurencją dla wspomnianych sklepów nie są bo kosztują 1 zł/kg . Za to chlebek maja dobry, wypiekany na naturalnym zakwasie, metoda tradycyjną w piecu węglowym. Nie tani bo bochenek o wadze 0,5 kg kosztuje 2,30 zł/szt., natomiast 0,6 kg – 2,65 zł/szt. Każdy sklep ma swojego klienta, każdy towar swojego nabywcę. Wędliny też maja dobre choć w cenach nie niskich ale powiedziałabym na umiarkowanym poziomie, kiełbasa szynkowa 17,60 zł/kg to przyzwoicie, ale szynka 28 zł/kg to już sporo. W sklepie czysto, dość przestronnie, jeden regał środkowy nie utrudnia w przejściu dostępu do umieszczonych na półkach towarów. Ten sklep to typ „sam-u” więc aby wybrać artykuły należy wziąć koszyk. Koszyki poustawiane są na stojącym z boku wejścia stoliku. Pracownice w gustownych białych fartuszkach z kolorowymi wykończeniami. Sprawnie i miło z uśmiechem obsługują klientów na dwie dostępne kasy, które zawsze są w gotowosci.
Dzisiaj w tym sklepie zgoła odmienne wrażenie niż ostatnio gdy tu byłam, a mowa o części sklepu przeznaczonej na artykuły przemysłowe, znajdującej się na piętrze. Dwie kasy do obsługi dostępne, gdy tylko klient wybierze zamierzony towar natychmiast jest obsłużony. Jedno stanowisko kasowe znajduje się na stoisku przeznaczonym także do obsługi części kosmetyków i tu właśnie było centrum mojego zainteresowania bo potrzebowałam pomadkę. Młoda, sympatyczna dziewczyna podała mi kilka sztuk w zbliżonym do oczekiwanego przeze mnie różowym kolorze, udało mi się wybrać 9,50 zł/szt. Potrzebowałam jeszcze czarny tusz do rzęs więc też kilka mi pokazała – pogrubiające, wydłużające, podkręcające. Pracownica bez cienia grymasu oferowała kolejne sztuki, aż wybrałam, choć cena powyżej 20 zł specjalnie mnie nie zachwyciła, ale trudno, ostatecznie nikt mnie do kupna nie zmuszał. W sklepie porządek, bardzo dobre oświetlenie, sporo miejsca do przechodzenia między regałami, widziałam mijających się klientów zupełnie swobodnie z koszyczkami bo wózki są tu niedostępne, zresztą nie ma takiej potrzeby. Obsługująca mnie to młodziutka, szczupła dziewczyna o blond włosach związanych w „ogon”, sympatyczna, urodziwa twarz. Przy drugiej kasie to starsza od niej kobieta o czarnych włosach sięgających ramion. Obie ubraniem nie wyróżniały się jako pracownice, asortyment sprzedaży zresztą nie wymaga specjalnego stroju ( kosmetyki, garnki, kosze, naczynia, akcesoria kuchenne itp.) ale dodałabym im identyfikatory, wtedy byłoby to na wystarczającym poziomie, ktoś powinien w tej kwestii dokonać uzupełnienia ich wiedzy i wyglądu. Wizyta moja przebiegła bardzo sprawnie, w ciągu 15 minut zostałam obsłużona i jeszcze zdążyłam „pogrymasić” przy wybieraniu właściwej pomadki.
Brawo! Brawo! Brawo! Jakość Obsługi ma sens! Od czasu do czasu pisałam o petach przed tym sklepem i proszę: przed tą Biedronką pojawiła się popielniczka dla palaczy, petów przed sklepem brak, to się chwali. Wprawdzie nie mam pewności, że to efekt akurat moich obserwacji, ale i tak poczułam się przez chwilę jakbym miała na to wpływ. Wózki w boksie poustawiane jeden w drugim, nad nimi informacja o rodzajach monet, które przyjmują, gabloty z ofertami przed wejściem. W sklepie jasno, czysto i przejrzyście, na półkach porządek, widoczne ceny i nazwy artykułów, przestrzeni do poruszania się dużo, klientów też wielu, ale nikt o nikogo się nie obija ani wózkiem nie trąca. Pomidory 1,47 zł/kg (promocja najlepsza w okolicy), ładne, dorodne, czerwone, pochodzenia krajowego, ziemniaki krajowe 0,97 zł/kg (cena bardzo dobra), woda niegazowana Żywiec 1,89 zł/1,75 l (najtaniej w mieście za ten rodzaj wody), makaron do rosołu 1,19 zł/opakowanie 250 g.(bardzo dobra cena, jakość sprawdzona), sosy pieczeniowe 0,99 zł/torebka 300 g.(bardzo tanio), przyprawa Kamis 1,49 zł/sztuka, koncentrat pomidorowy 1,49 zł/słoiczek 190 g., Obsługa, jak zawsze miła, serdeczna, pomocna klientowi, rozpoznawalna po charakterystycznych zielonych koszulkach. Jakiejś starszej pani pracownik odczytał datę ważności do spożycia serka wiejskiego. W kasie Barbara, miła, sympatyczna dziewczyna, czarne krótkie włosy, bardzo delikatny makijaż, właściwie tylko rzęsy po-tuszowane na czarno, czyste, zadbane dłonie, uśmiech na twarzy. Standardowo proponuje reklamówkę, dziękuje, zaprasza ponownie na pożegnanie. To bardzo miłe i sympatyczne zakończenie zakupów. Wiele innych placówek powinno brać przykład z Biedronki.
Sobota, rano, ruch klientów już całkiem spory. Na zewnątrz sklepu nic nie wskazuje na taki stan ale po wejściu do środka – wszystkie kasy obsługują, kolejki do nich 6-7 osobowe. Na stoisku mięsno – wędliniarskim też trzeba swoje odstać. Trudno, narzekać nie ma co. Obsługujące uwijają się jak mogą, każda w odzieniu firmowym ochronnym, włosy krótkie lub związane, jeśli któraś ma dłuższe, dogadzają klientom, a niektórzy wybierają, przebierają, zdecydować się nie mogą, nie bacząc na oczekujących innych w kolejce. Co poradzić, klient swoje prawa ma, nawet ten najwybredniejszy więc trzeba cierpliwie czekać. Kurczak 6,49 zł/kg, po trochę: kiełbasy pieczonej 13,90 zł/kg (promocja z 15,90 zł), wędzonki chłopskiej 16,90 zł/kg ( promocja z 18,90 zł) i kiełbasy swojskiej 12,90 zł/kg (promocja z 14,90 zł). Jeszcze parę drobiazgów na sklepie: kisiele 1,29 zł/szt., jogurty Activia 3,29 zł/opakowanie 2 x 125 g. (obniżka z 4,49 zł), serki homogenizowane 0,99 zł/szt. (obniżka z 1,19 zł) i ryż 2,39 zł/opakowanie 4 x 100 g. (obniżka z 3,39 zł) oraz gazeta z programem 1,99 zł/szt. W sklepie porządek, artykuły na półkach oznaczone kartkami z ceną i nazwą, mimo wielu, a nawet dużej liczby klientów swoboda poruszania się po sklepie nie zachwiana w żaden sposób, swobodnie można podejść do półki i wziąć dany artykuł. Trzy kasy skutecznie rozładowują tworzące się kolejki, ale co to za kolejki, 7 osób to trudno nazwać kolejką, w końcu to sobota. Kasjerka Jadzia, miła, sympatyczna kobieta w wieku chyba po trzydziestce, włosy krótkie, czarne, ułożone, czyste dłonie, uśmiechnięta, skasowała moje zakupy, nie omieszkała zaproponować reklamówkę i w sumie po pól godziny sklep opuściłam. To bardzo przyzwoity czas.
Musiałam wpłacić pieniądze na swoje konto więc siłą rzeczy udałam się do banku bo niestety gotówki przez Internet wpłacić się nie da. Weszłam, kolejka 4 osobowa, 2 okienka kasowe czynne więc pomyślałam, że za długo czekać nie będę i nie myliłam się, stałam jakieś 10 minut. W banku czysto (na pierwszy rzut oka) i cicho, jak na placówkę tego typu przystało. Posadzka choć wysprzątana to jednak widać na nie znak czasu – zadeptana, wytarta, pękającą. Okna też (jak się przyjrzeć) wyglądem proszą wymiany lub renowacji bo starość ich jest już widoczna, drewniane, farba odpadająca, w kącikach małe pajęczyny, pewnie umknęły osobom sprzątającym. U góry wisi zegar elektroniczny, kiedyś działający i wskazujący aktualną godzinę, jednak od jakieś już czasu to tylko skrzynka będąca kiedyś zegarem. Czas aby ktoś to naprawił lub zlikwidował. O estetyczny wygląd tej placówki szefostwo jakby nie do końca zabiega, czysto, posprzątane – owszem (nie licząc pajęczynek) ale nowoczesność jakby się oddala, wprawdzie z boku stoi efektowny brązowy stół i krzesełka na których mogą przysiąść klienci, ale to wszystko. W okienku kasjerka Anna, kobieta w średnim wieku, blond włosy, ramion nie sięgające, uśmiechnięta, biała bluzeczka, krótkie paznokcie, zadbane dłonie, proponuje lokatę, wyjaśnia zasady, ale ja niestety się spieszę i wymijająco mówię że może następnym razem więc nie nalega. To bardzo dobre podejście, chce pozyskać klienta do lokaty ale nic na „chama”, Pieniądze wpłaciłam bez dodatkowej opłaty bo wpłaty dokonywałam na własne konto. Dziś szybko i sprawnie załatwiłam tutaj to co chciałam.
Dziękujemy za zgłoszenie. Z każdej opinii i oceny wyciągniemy wnioski, aby poprawiać jakość obsługi Klientów.
Cięcie cen w...
Cięcie cen w EKO to chlubna wizytówka tego sklepu. I bardzo dobrze, tak trzymać. Promocje i obniżki są zawsze OK., przyciągają klientów i wypracowują dobrą renomę placówce. Dziś w ofercie m.in. mięso mielone 1,99 zł/opakowanie 400 g. (55 % taniej, termin ważności 08.08. b.r.), śmietana 18 % 1,75 zł/400 g. (20% taniej), Smakowita 2,99 zł/500 g. ( z 3,99 zł), kiełbasa szynkowa 12,99 zł/kg ( z 18,90 zł/kg, promocja tylko dziś i jutro), płyn czyszczący Ajaks 5,49 zł/litr ( z 5,79 zł), do tego jeszcze jogurty 1,09 zł/150 g. , margaryna do smażenia 1,09 zł/250 g., gazeta programem 1,99 zł/szt. Nie mogłam znaleźć makaronu ryżowego więc spytałam czy jest, pracownicę Elę, wykładającą towar na stoisku z przyprawami. Powinien być – odpowiedziała i zostawiła swoje zajęcie, podeszła ze mną do półki z makaronami, okazało się, że było ostatnie opakowanie 3,29 zł, podała mi je z uśmiechem, mówiąc: jeszcze dla pani jest ostatni; on na mnie czekał – odrzekłam z przekonaniem; uśmiechnęła się serdecznie i wróciła do swoich obowiązków. Miła dziewczyna, krótkie, czarne włosy, ubrana w spodnie i czerwona, firmową koszulkę. Przy kasie pracownica Aleksandra, blondynka, włosy blond, upięte z tyłu głowy, uśmiechnięta, wita każdego klienta, reklamówkę proponuje, nawet zażartuje. W sklepie porządek, artykuły poukładane asortymentami, przy każdym metka cenowa z nazwą, atmosfera sympatyczna, handel na poziomie, obsługa miła sympatyczna , w każdym momencie gotowa do pomocy klientowi. Tylko robić zakupy i wygodnie kartą zapłacić można.
Ten sklep to lokal sporej wielkości z szerokim asortymentem sprzętu AGD (chłodnie, lodówki, pralki automatyczne, miksery, żelazka, odkurzacze itp.), sprzętu fotograficznego, telewizorów, laptopów, gier, telefonów, drukarek i innych sprzętów biurowych. Moja wizyta tutaj to małe rozpoznanie cen i dostępności pralek automatycznych. Muszę przyznać, że jest w czym wybierać. Różne ceny, różni producenci. Część dostępnego asortymentu w promocji. Gdy stałam przy interesujących mnie artykułach (jakieś 3-4 minuty), podeszła pracownica (wysoka pani w białej bluzeczce z przewieszonym na szyi identyfikatorem, czarne, krótkie włosy) i uśmiechając się zapytała: pomóc może w czymś? Rozglądam się za automatem, bo wygląda na to że trzeba będzie kupić nowy – odpowiadam; pani na to: w bardzo dobrej cenie mamy Beko, dość dobrze się sprzedają , do końca miesiąca cena 799,- zł, 800 obrotów/min., wsad 5 kg, 10 % oszczędność energetyczna – wyrecytowała; całkiem dobra cena, tylko obrotów przydałoby mi się jakieś 200 więcej – mówię; Pracownica przedstawiła mi jeszcze dwa modele w cenach 829,- zł i 849,- zł z większą ilością obrotów 1000 i 1200/min. W ofercie były też droższe powyżej 1 tys. zł z 20% oszczędnością energii. Obsługa miła, życzliwa, nie pozwoli klientowi miotać się między artykułami tylko od razu przystępuje do rzeczy i stara się jak najpełniej zobrazować posiadany asortyment. W sklepie artykuły poustawiane tak aby klient swobodnie mógł przejść między nimi. Porządek, bardzo dobre oświetlenie, każdy artykuł oznaczony ceną widoczną od razu na pierwszy „rzut” oka. Oprócz pani, która zajęta była moja osoba było jeszcze dwóch pracowników, którzy akurat dokonywali transakcji sprzedaży zmywarki. W przeciągu 10 minutowej wizyty miałam przegląd interesującego mnie sprzętu.
Właśnie wracałam po wyniesieniu śmieci do kontenera, gdy podjeżdżał samochód kurierski DHL. Pomyślałam, że to przyjechała paczka z zamówionymi podręcznikami. Gdy kierowca zaparkował podeszłam i zapytałam: pan może do mnie z paczką ?; a jak się pani nazywa? – zapytał; podałam nazwisko i usłyszałam: tak miła pani do pani też; moja paczka będzie podaniowa a jeszcze nie zdążyłam pobrać pieniędzy, poczeka pan chwilę, podjadę do bankomatu?; dobrze, proszę spokojnie sobie pojechać bo ja mam tutaj w okolicy jeszcze trzech klientów do obsłużenia – powiedział z uśmiechem kierowca, miły pan w średnim wieku, ubrany w spodnie typu jeans, bluzę czerwono-żółtą (kolory firmowe DHL-u, samochód też w takich samych barwach) z przewieszonym na szyi identyfikatorem, w uchu słuchawka. Udałam się szybko do mieszkania po kluczyki i torebkę i pojechałam pobrać pieniądze. Gdy wróciłam pracownik siedział już w samochodzie i jak się okazało, czekał już tylko na mnie. Przez moje lenistwo marnuje pan czas – mówię; dlaczego lenistwo? – roześmiał się pracownik DHL; powinnam mieć przygotowane już pieniądze, mogłam to zrobić wczoraj lub dziś rano – mówię; nie ma tak źle – odpowiada – wielu jest takich, że na następny dzień muszę jechać jeszcze raz bo z różnych przyczyn nie mogę pobrać wymaganych kwot, a to że ktoś musi podjechać do bankomatu to nie problem, ja zaczekam. Odebrałam paczkę, podpisałam stosowne dokumenty, zapłaciłam kwotę ponad 200 zł, ale to była opłata za podręczniki bo dostarczenie było gratis. Pracownik pożegnał się, pożyczył miłego dnia i każde z nas udało się w swoją stronę.Sprawnie bez problemu, jedynie czas obsługi wydłużony z mojej winy ale wcale nie zdenerwowało to kuriera. Profesjonalista się nie denerwuje.
Będąc w okolicach stacji paliwowej Auchan, grzechem jest nie zatankować samochodu. Jak sięgnę pamięcią, paliwo tu zawsze było bardzo konkurencyjne w stosunku do innych. Swoją drogą to ciekawe, bo przecież dostawcą paliwa jest Orlen, którego ceny były, są i pewnie będą o wiele wyższe. Dziś cena paliw tutaj to: PB 5,06 zł/litr, ON 4,96 zł/litr, LPG 2,46 zł. Co do gazu nie wypowiadam się bo nie jest to artykuł, którym byłabym zainteresowana, natomiast dwa pozostałe rodzaj paliwa mam przyjemność tankować. Dziś tankowałam benzynę. Podjechałam pod dystrybutor i ustawiłam się jako drugi klient. Ruch na tej stacji zawsze jest spory i nic dziwnego. Dostępne trzy stanowiska kasowe, wszystkie do dyspozycji klientów. W zasadzie można powiedzieć, że ruch dziś odbywał się tu płynnie bo oczekiwanie do 10 minut raczej nie można nazwać nie wiadomo jaka kolejką. Zatankowałam, podjechałam do kasy, tu miła pani pyta czy życzę sobie fakturę, nie potrzebowałam, podałam kartę, wprowadziłam PIN i została dokonana operacja zapłaty. Kasjerka podziękowała, pożyczyła miłego dnia i zwolniła szlaban do odjazdu. Miło, stosunkowo tanio, sprawnie, szybko. Podjazd bardzo równy, wyłożony kostka brukową, czysto, widać pracowników podjazdu dbających o porządek, czystą wodę w pojemnikach do mycia szyb, oddzielny pracownik do tankowania przy dystrybutorze z LPG. Wszyscy ubrani w kombinezony robocze, widoczni z daleka. Tak trzymać.
Nie jestem zwolennikiem Fast food-ów, ale czasami gdy jestem w pobliżu KFC wstępuje po kubełek kurczaków aby sprawić radość głównie dzieciom, ja i mąż też chętnie od czasu do czasu zjemy bo kawałki kurczaka są tu naprawdę smacznie przyrządzane – pyszne, chrupiące, tylko jeść. Jest tu zawsze miła, sympatyczna obsługa. Dzisiaj, gdy podeszłam obsługiwały dwie dziewczyny Asia i Ula, ubrane w spódniczki mini i koszulki firmowe KFC z dodatkowym napisem Brazer - to aktualna oferta dla klientów. Mnie jednak interesował kubełek z kawałkami kurczaka, mały (15 sztuk + frytki + sałatka) 21,99 zł/zestaw, powiększyłam o 3 kawałki kurczaka za 2,99 zł i poprosiłam o zamianę na cos za sałatkę, dziewczyna zaproponowała frytki, zgodziłam się, zapłaciłam kartą, szybko, sprawnie, bez oczekiwania w kolejce, w przeciągu niespełna 5-8 minut. Mogłam wziąć też większy kubełek za 35,99 zł. W trakcie gdy byłam obsługiwana, druga dziewczyna też była zajęta obsługą, podeszło troje młodych ludzi i zaraz z zaplecza wyłoniła się trzecia dziewczyna i zaprosiła ich do siebie. Podejrzewam, że gdyby w tym czasie jeszcze ktoś podszedł pojawiła by się przy czwartej kasie kolejna osoba do obsługi. Tutaj pracownicy zawsze dbają o klienta i starają się, aby w miarę możliwości, skrócić czas oczekiwania do minimum. Ja zakupy zrobiłam na wynos, ale jest też możliwość spożycia na miejscu w specjalnie przygotowanym obok do tego celu „ogródku”. Miejsce obsługi uporządkowane, czysta lada – przejrzeć się można. Obsługa miła, życzliwa, serdeczna, uśmiechają się do klientów, życzą smacznego i miłego dnia. To bardzo sympatyczne.
Moja wizyta w tym salonie to zbliżające się osiemnaste urodziny siostry więc czas rozejrzeć się za konkretnym prezentem. Złoto to bardzo miły i trwały upominek przy tak znamienitej okazji. Tu w pasażu handlowym Suchan jest bardzo duży wybór wszelkiego rodzaju biżuterii z metali szlachetnych: złoto, srebro, platyna. Nie zdecydowaliśmy jeszcze z mężem ostatecznie co kupimy ale to nie przeszkadza obejrzeć oferty. Obsługo to dwoje młodych sympatycznych ludzi: chłopak i dziewczyna. Dziewczyna zajęta była obsługą dwóch klientek więc ofertami sklepu służył mi chłopak Mariusz ubrany bardzo elegancko – ciemne spodnie, lśniące buty i biała koszula, włosy krótkie, zadbany, idealnie pasujący do tego miejsca. Obejrzałam głównie bransoletki, pracownik bez najmniejszego znudzenia podawał mi kolejne modele i wzory, każdy splot nazywając : Garibaldi, Mona Lisa, Bismarck, Singapur, itd. Na wstępie oczywiście zaznaczyłam, że chcę tylko zapoznać się z ofertą bo jeszcze ostatecznie nie zdecydowałam co kupię. Powiedział: oczywiści, proszę bardzo i cierpliwie pokazywał asortyment. Prawdziwy profesjonalista – zadowolenie klienta przede wszystkim. Ceny złotej biżuterii nie nalezą do najniższych, ale też nie jest to artykuł codziennego zakupu. Obejrzałam bransoletki w cenach 546 – 900 zł. To dość sporo, ale aby prezent służył musi kosztować. Spędziłam w tym salonie jakieś 0,5 godziny i przyznam trochę było mi głupio, że to tylko wizyta zapoznawcza bo obsługujący tak miły i uprzejmy, że wypadało już cos kupić. Gdy odchodziłam, zaprosił z uśmiechem na zakupy. To bardzo miłe. W salonie lśniący porządek, gabloty czyściutkie, oświetlone. Asortyment uporządkowany; pierścionki, obrączki, łańcuszki, kety, kolczyki i całe komplety, także markowe zegarki. Warto tu wejść.
Ten sklepik znajduje się w pasażu hanlowym Auchan. Ponieważ ostatnio otrzymuję na emaila dużo ofert promocyjnych tej sieci więc będąc tutaj postanowiłam naocznie przekonać się co do cen i asortymentu. Przyznam, że ceny trochę mnie oszołomiły .Tacka ze stali nierdzewnej (fakt faktem ładna) 99,90 zł/szt. To sporo, żeby nie powiedzieć dużo. Bardzo ładne szklanki do napojów ze szkła lodowego 39,90 zł/4 sztuki, to też nie mało. Bluzka bawełniana 59,90 zł/sztuka, jak na mój gust to i droga i fason nie dla mnie. Natomiast super łyżeczka z sitkiem do parzenia herbaty i to coś dla mnie, mimo ceny 24,90 zł/sztuka, ładne, wygodne i praktyczne. Można tu kupić wszystko lub prawie wszystko; od szklanek poprzez obrusy, poduszki, poszewki aż po ubrania, przy okazji napić się kawy lub herbaty i zjeść dobre ciastko, aczkolwiek uważam, że porcja 7,50 zł to całkiem nie mały wydatek, zważywszy że wzięłam na wynos 4 porcje Tiramitsu, ale warto było bo pyszne się okazały. Po prawej stronie tuż przy wejściu 4 stoliki z krzesełkami, można przysiąść, porozmawiać przy kawie i ciastku. Obsługująca mnie to bardzo miła, uprzejma, sympatyczna, uśmiechnięta dziewczyna Beata, ubrana w strój firmowy, podobnie jak jej koleżanka. W sklepie było 5 klientów, głównie osoby oglądające i zapoznające się z ofertą, która do najtańszych nie należy. Przy stoliku jedna pani z filiżanką kawy. Jednak nie ma co się czepiać cen, w końcu każdy towar ma swojego nabywcę. Ja też cos kupiłam choć ceny nie najniższe. Zresztą cena niska czy wysoka to pojęcia względne, nie dla każdego znaczą to samo.Jakieś 15 minut byłam w sklepie i też zakupu dokonałam, chociaż ceny nie do końca mi odpowiadały. W sklepie czysto i jasno, środkowy regał nie ogranicza dostępu klientom do artykułów, można swobodnie obejrzeć, dotknąć i zdecydować o ewentualnym zakupie. Właściwie ten lokal to rodzaj sklepo-kawiarenki.
Kiedyś byłam dość częstym klientem tego hipermarketu i nie miałam specjalnych powodów do narzekań, jednak w ostatnim czasie jakoś się nie składa abym często tu zaglądała, ale kiedy jestem w okolicy Bielan nie omieszkam tu wstąpić, głównie dlatego, że ceny są tu przystępne, trzeba tylko kontrolować ich zgodność z metka informacyjną. Na stoisku motoryzacyjnym chciałam wziąć zapach do samochodu, jednak wszystko było tak poprzekładane przez klientów, że swoisty „miszmasz” powodował, że nie mogłam znaleźć tego co mnie interesowało. Rozejrzałam się za jakimś pracownikiem – żadnego nie widać, jacyś państwo też potrzebowali pomocy na tym stoisku (wywnioskowałam z ich rozmowy) więc się rozglądali. Jakieś 10 minut trwało moje rozglądanie się, w końcu zrezygnowałam bo w trzech alejkach stoiska nikt się nie pojawił. Na stoisku z przyprawami spożywczymi wzięłam zupy w torebkach Winiary w różnych rodzajach bo cena bardzo atrakcyjna 1,58 zł/szt. Tego raczej w sklepach się nie spotyka, bo tam ceny przekraczają 2 zł/szt. Majonez Winiary 4,36 zł/słoiczek 400 ml. Chciałam jeszcze potrawę „chłopski garnek”, nie mogłam znaleźć więc zapytałam młodego chłopaka- pracownika, który uzupełniał towar na półkach, usłyszałam: nie wiem, ja nie jestem z tego działu. Nie odpuściłam – czy tutaj jest jakiś pracownik z tego działu? Chłopak (nie bardzo zadowolony) zostawił swoje zajęcie i zniknął , po chwili wrócił i powiedział: w następnej alejce jest koleżanka i zajął się swoimi obowiązkami. Poszłam we wskazanym kierunku i faktycznie pracownica bardzo dobrze zorientowana powiedziała, że wielu klientów już o to pytało, ale u nich jeszcze tej potrawy nie było. Zapytałam ją też o makaron „śląskiej babci” bo też nie mogłam go znaleźć. Co do tego artykułu nie miała wiedzy więc zaczęła go szukać ale okazało się, że też nie ma, skończył się. Podziękowałam i udałam się dalej. Jak zawsze dużo promocji na odzieżowym, jedne artykuły tańsze (slipy męskie), nawet 1,50 zł/szt. , ale jakości wątpliwej, natomiast od 4 zł już jakość do przyjęcia. Na stoisku kosmetyczno-higienicznym jednorazowe maszynki 3,98 zł/opakowanie 5 sztuk, woda perfumowana Bi-es 20 zł/100 ml. Liczne stanowiska kasowe dostępne więc wybrałam wolne i od razu moje zakupy zostały skasowane. Kasjer, młody chłopak, jakieś 20-22 lata w białej eleganckiej koszuli, uśmiechnięty, krótkie włosy, zapytał o kartę Skarbonka, szybko skasował, podziękował i pożegnał „dowidzenia”. W sklepie porządek, przyczepić się nie mam do czego, miejsca dużo, klienci swobodnie się przemieszczają, alejki między regałami szerokie, ceny umieszczone przed artykułami, to co wzięłam z półek do koszyka pokrywało się cenowo z tym co było na metkach (sprawdzałam w czytniku) więc przy kasie nie było niespodzianki. Parking przed sklepem też bardzo duży, oznaczone alejki do parkowania, dzięki czemu wiadomo gdzie zostało zaparkowane auto.
Ten sklepik znajduje się na pasażu marketu Auchan . Weszłam z ciekawości bo informacje w witrynach oferują 50% obniżkę. Na wejściu zdziwił mnie fakt, że klientek niewiele, raptem 3 osoby. Obniżka taka duża a w sklepie zainteresowanych brak. Po krótkim czasie poznałam przyczyny takiego stanu. „Ceny godne zaproszenia” – spódniczka czarna długości do kolana 89,90 zł/szt., bluzeczki wprawdzie tylko 19,90 zł/szt., ale tylko nieciekawe fasony, te ładniejsze już sporo droższe. Znalazłam całkiem ładną, nic wymyślnego, letnią sukienkę, postanowiłam przymierzyć, zapytałam pracownicę czy mogę, mówi – tak, proszę i ruszyła w kierunku przymierzalni, zaświeciła światło i zostawiła mnie, wracając do stanowiska kasowego. Przymierzyłam, ale miałam wrażenie jakby coś nie tak z nią było, w biodrach OK., ale podkrój pod pachami jakiś odstający więc odłożyłam na wieszak, mówiąc dziękuję, usłyszałam – proszę bardzo. Cena sukieneczki 69,90 zł/szt. To całkiem sporo jak na gatunek materiału, inne też były w cenie 49,90 zł/szt. Niczym jednak nie zwróciły mojej uwagi. Przejrzałam jeszcze kilka metek, jakoś przeceny nie zauważyłam – skąd więc informacje w witrynie ? Głupio było pytać pracownicy bo jakoś miałam wrażenie, że nie ma specjalnie ochoty na rozmowy z klientami. Dziewczyna ubrana w czarna bluzeczkę z identyfikatorem Edyta, upięte w kok na rudo farbowane włosy. W sklepie porządek, bardzo dobre oświetlenie, dwa rzędy stojaków z wieszakami na których umieszczone są ubrania, oddalone od siebie na tyle, że w niczym nie wadzą ewentualnie zainteresowanym, zapoznaniem się z ofertą handlową tej placówki klientom.Ceny odzieży widoczne dopiero po spojrzeniu na metkę.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.